Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2018, 16:45   #76
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Bartholomeus, załatwianie spraw na mieście

Po dostaniu się do miasta Bartholomeus odetchnął głęboko. Przeżył i w dodatku całkiem nieźle sobie poradził. Nie wiedział ilu dokładnie żołnierzy liczyła sobie wroga armia, czy też raczej ten jej fragment który brał dzisiaj udział w walce, ale był zadowolony z ilości powalonych wrogów. W szczególności z błotnistnych golemów. Dzięki szybkiej reakcji jego i innych z nim zgromadzonych udało się powstrzymać reakcję łańcuchową która mogła przemienić cały oddział w bezrozumne bestie. Alchemik uśmiechnął się delikatnie i wyjął z kieszeni płaszcza niczym nie wyróżniający się kawałek kamienia. Jeśli dobrze przypuszczał był to rdzeń jednego z golemów. Będzie mógł z jego pomocą uwarzyć miksturę o mocy wielokrotnie przekraczającej cokolwiek co stworzył do tej pory. Musiał się za to jak najszybciej zabrać, tylko że musiało być to gdzieś na uboczu.

Dwie godziny później stał nad malutkim, ledwo widocznym ogniskiem, dookoła którego porozstawiana była jego alchemiczna aparatura. Był tuż za murami miasta, na tyle blisko bram by mieć zapewnione bezpieczeństwo i na tyle daleko by mieć nieco prywatności. Mężczyzna z niezwykłym skupieniem na twarzy mieszał składniki. Zawartość jego alembika zachowywała się jak mała, zamknięta burza, wnętrze pobłyskiwało złowrogo, płyn na zmianę wrzał, zmieniał się w lód, czy też zachowywał zupełnie spokojnie, jak jezioro w bezwietrzny dzień. W końcu zawartość błysnęła ostatni raz i kolor mikstury zmienił się na głęboką, niezdrową zieleń. Mandragora przysunął miksturę do twarzy i bardzo ostrożnie powąchał zawartość. Pachniała… Wiatrem, prędkością, siłą, gniewem tornada spokojnym deszczem, leniwą bryzą. Wszystkim naraz i równocześnie niczym. Krótko mówiąc pachniała mocą. Usatysfakcjonowany przelał zawartość do przygotowanego wcześniej flakonika i schował go w odpowiedniej kieszeni swojego bandoliera. Był to jego pierwszy Mutagen Zręczności jaki stworzył. Coś co odróżniało przeciętnych, od niezwykłych.

Szybko zasypał ognisko ziemią, spakował swój sprzęt i ruszył z powrotem do miasta. Musiał znaleźć kogoś kto pomoże mu w zidentyfikowaniu jego procy.

Po drodze do karczmy zahaczył o stragany kilku kupców, potrzebował surowych materiałów na alchemiczny ogień. Ostatecznie zdecydował się że wyprodukuje trzy flaszki tej zabójczej substancji, a także spróbował pozbyć się zdobytej w trakcie walk drewnianej tarczy. Nie była mu potrzebna, tym bardziej że miał magiczny odpowiednik. Zachował za to i przywdział skórzane naramienniki.

Dodatkowo zaczął rozpytywać się po cichu o nieco mniej… legalne substancje. Potrzebował jednej, czy dwóch toksyn którymi mógłby pokryć swój miecz. Do tej pory nie walczył zbyt dużo w zwarciu, dlatego poszukiwał każdej możliwej przewagi jaką mógł zdobyć.
 
Zaalaos jest offline