Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2018, 22:15   #194
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Niemcy, Rammstein, 28 lipca 2017 roku, 14.16 czasu lokalnego
Oczywiście w teorii mogła się tego spodziewać, ale do tej pory taka sytuacja raczej nie miała miejsca. Whistler praktycznie zawsze podróżował incognito. Wpisywało się to w prowadzoną przez Światło politykę niepokazywana się w postaci zbroi jeśli nie było to absolutnie konieczne. Miało to swoje plusy i minusy, ale w gruncie rzeczy im mniej okazji do zabłyśnięcia zdjęciem kilkunastometrowego Obdarzonego mieli żądni sensacji dziennikarze, tym spokojniejsze było ogólnoświatowe społeczeństwo.

Tymczasem przez pokryte ciemnymi, burzowymi chmurami przebił się błysk światła, rozjaśniając okolicę. Biały przez chwilę leciał powoli nad miastem, by nagle przyspieszyć i wylądować płynnie na przygotowanym miejscu na lotnisku Ramstein. Erika widziała wszystko przez okno swojego biura.
Dlatego zdążyła ochłonąć po pierwszym zaskoczeniu i zdążyła się mentalnie nastawić na to spotkanie, gdy do jej biura pewnym krokiem wszedł szef. Na chwilę przystanął przyglądając się akwarium, ale trwało to raptem kilka sekund.
- Kalipso - skinął głową, witając się. Na sobie miał przydziałowy dres, jednak w jego przypadku mógłby się pojawić w nim nawet na spotkaniu na szczycie NATO i nadal zachować pełnię charyzmy.

- Witaj szefie - odezwała się Erika wstając ze swojego fotelu. Wyszła zza biurka, kątem oka spoglądając swoją asystentkę, która zamarła w bezruchu. - Może odpoczniesz po podróży? Zaraz przyniosą dla pana coś do jedzenia - zaproponowała.
- Nie trzeba. Przejdźmy do konkretów. Mam dość spóźniania się - prawie warknął. Był zły, ale na szczęście nie na swoją Nadzorczynię na Europę. - Mów co wiesz.
Obdarzona skinęła głową.
- Mamy potwierdzone personalia dwóch groźnych członków Mroku - zaczęła Erika. - Mowa o Evangeliście oraz Weaver. Wkrótce ten pierwszy ma udać się na akcję, a wtedy ta druga naśle na jego rodzinę mojego informatora.
Biały zmrużył oczy, mimo wszystko będąc lekko zaskoczonym takim obrotem spraw.
- Dobra robota - pochwalił ją. Podszedł bliżej i usiadł naprzeciw niej. - Oboje wymienieni przez ciebie członkowie Mroku to ścisła wierszułka. Walka wewnątrz ich organizacji będzie nam zawsze na rękę, ale nie możemy dopuścić do postronnych ofiar. Domyślam się, że masz już wstępny plan - raczej stwierdził niż zapytał. - Czego ode mnie oczekujesz?
- To prawda. Chcę wykorzystać ich wewnętrzne przepychanki na naszą korzyść. Już posłałam po potrzebne mi do tego osoby. Mianowicie będą oni musieli w chwili ataku na żonę Evangelista uratować ją. Jednak musi to wyglądać na to że akcja się udała. Wtedy mój informator będzie mógł wyciągnąć informacje jakie Weaver mu za to obiecała - powiedziała to prawie jednym tchem i potrzebowała złapać oddech. - Tymczasem ja mając żonę Evangelista i dowody na to że Weaver chciała jej śmierci, chcę przeciągnąć powiernika ziemi na naszą stronę, by ostatecznie użyć go do zabicia Weaver. Pana potrzebuję by wzmocnić swoje argumenty w rozmowe z Evangelistem.
Whistler milczał, patrząc jej prosto w oczy.

- I jest jeszcze jedna ważna sprawa - dodała nie pozwalając mu dojść do słowa. - Isa... - spojrzała na brunetkę, a ta pobladła unosząc przestraszone spojrzenie na Białego. - To Isobel Beckett. Proxy’emu udało się ją... Ściągnąć do nas gdy weszła do sieci światłowodowej.

Mężczyzna powoli odwrócił głowę w kierunku ciemnowłosej Obdarzonej. Otaksował ją wzrokiem, pod którym Beckett struchlała.
- Kto jeszcze o tym wie? - zapytał nie spuszczając z niej spojrzenia.
- Boyard, Proxy, Saber, Perceptor - wymieniła szybko. - Na tą chwilę ma wyrobione papiery na nazwisko Ester Vallen i według nich nie jest nawet Obdarzoną.
Szef Światła odetchnął z ulgą.
- Nareszcie jakieś dobre wieści - mruknął sam do siebie. - W takim razie jak tylko załatwimy sprawę z Evangelistem i Weaver zabieram cię na K2 - zwrócił się do milczącej ciągle Beckett. - Do tej pory niech sytuacja pozostanie tak jak jest teraz. Będę tu na miejscu przez ten cały czas. Przyda się dodatkowa ochrona - powiedział znacząco do Eriki. - Coś jeszcze masz w zanadrzu? - dopytał.
- Namierzyliśmy konta bankowe Lovana i ściągamy z nich fundusze - odpowiedziała mu. - Lenny z Isą zajmują się uszczelnianiem naszego systemu i wyszukiwaniem potencjalnych przecieków.
- Słusznie. Nie może się powtórzyć to co miało miejsce z Jakiro.

- Ponad to próbujemy ustalić źródło niepokojącej aktywności ze strony SPdO, jaka miała miejsce w dniu ataku w Argentynie. Ale o tym już dokładniej może opowiedzieć Proxy - dodała.
- Niech zajmuje się tą sprawą równolegle. W tym momencie priorytetem są Evangelist i Weaver - zaznaczył Biały.
Całe popołudnie minęło im na planowaniu każdego szczegółu nadchodzących wydarzeń. Jednak wieczorem, mieli pełny zarys tego, co i kiedy będzie musiało się wydarzyć, by nikt nie zginął… Nie licząc Weaver w dłuższej perspektywie czasu.

Cmentarz Gunnerbury, Londyn, Wielka Brytania, 30 lipca 2017 roku, 9.03 czasu lokalnego
Pomnik jego rodziców był skromny ale ładny. Świeże kwiaty świadczyły o tym, że rodzina nie zapomniała o nich. Zapalił znicz i postawił go na marmurowej płycie.
Pogoda dopisywała. Nad miastem co prawda były chmury, ale nie padało i czasami nawet przebijało się spośród nich Słońce. Elliot usiadł na ławeczce nieopodal. W głowie echem odbijały się ostatnie słowa Whistlera z ich rozmowy jeszcze w Argentynie.
“Rozumiem… I przyjmuję twoje ofiarowanie się.”
Młody Brytyjczyk postawił sprawę jasno i Biały z tego zamierzał skorzystać. Wkrótce Elliot zostanie posłany na misje, których szansa na przetrwanie mogła być bardzo niska.
Westchnął tylko. W końcu na grobie przed którym siedział, widniało także jego imię.

Parco Nord Milano, Mediolan, Włochy, 7 sierpnia 2017 roku, 14.56 czasu lokalnego
[media]http://www.festivaldelverdeedelpaesaggio.it/wp-content/uploads/2017/04/milano-parco-900x469.jpg[/media]
Na niebie nie było ani jednej chmurki, cały park prażył się w blasku letniego Słońca. Każdy kto mógł to uciekał w cień jednego z licznych drzew. Jedynie dzieci nie zważały na nic i przeskakiwały nad płytkim kanałem wodnym.
Wydawało się, że nic nie mogło zakłócić tych sielskich wakacji.

Theo siedział na jednej z ławeczek, popijając wodę mineralną. Szeroki słomkowy kapelusz zasłaniał go przed tymi promieniami Słońca, które przebijały się przez rozłożystą koronę kasztanowca. W rękach trzymał La Gazzetta dello Sport, zza której mógł bez wzbudzania podejrzenia obserwować ciemnowłosą kobietę wachlująca się swoim kapeluszem.
Informacje Ceres były w stu procentach trafne. Natalie di Vieri pojawiła się parku dokładnie za piętnaście trzecia i rozłożyła koc, na którym zamierzała zjeść lunch. W odległości piętnastu kroków od niej, pod jednym z drzew stał olbrzymi wręcz mężczyzna. Miał ubraną na sobie tylko koszulkę, ale potężne mięśnie sprawiały, mógł spokojnie ukryć swój kryształ.
[media]http://www4.pictures.zimbio.com/fp/Dave+Bautista+Celebrities+Making+Appearance+BRJ139 FE1ktl.jpg[/media]
W słuchawce usłyszał głos swojego wsparcia ze Światła, potwierdzający tożsamość Obdarzonego o mocy pozwalającej kontrolować umysły.i przyspieszonej regeneracji. To wszystko się zgadzało. Została jedna niewiadoma i dwie istotne przeszkody na drodze jego misji.
Niewiadomą była obecność jeszcze jednego członka Mroku, który mógl mieć za zadania posprzątać po Theo jak już się wszystko skończy. W parku były setki ludzi, z których każdy mógł być Obdarzonym. Nie miał możliwości by to sprawdzić, ale na szczęścia miał wsparcie Światła w postaci dwóch dwójek i jednej trójki.
Natomiast przeszkody… miały postać dwójki dzieci w wieku przedszkolnym, jedzących obiad razem ze swoją mamą, która sięgnęła po telefon i uśmiechnęła się ciepło, zapewne odczytując wiadomość jaką właśnie dostała.

Port lotniczy Gabriele D'Annunzio, Brescia, 7 sierpnia 2017 roku, 14.59 czasu lokalnego
Niegdyś świetnie prosperujące lotnisko było na skraju upadku. Ruch komercyjny praktycznie upadł i teraz miesięcznie obsługiwano tutaj raptem kilkuset pasażerów. Było to wręcz wymarzone miejsce dla ludzi chcących uniknąć tłumów, więc choć nie lądowały już tutaj olbrzymie samoloty pasażerskie, to wzmógł się ruch prywatnych odrzutowców.
Jeden z nich właśnie szykował się do startu, grzejąc silniki.
[media]https://cdn.airplane-pictures.net/images/uploaded-images/2015/12/22/644991as.jpg[/media]
W jego kierunku szybkim krokiem zmierzał elegancko ubrany Włoch. Spojrzał jeszcze raz na komórkę i wysłał ostatniego smsa.
Kątem oka dostrzegł ruch w jego kierunku i zatrzymał się podnosząc głowę. Przez chwilę jakby nie mógł uwierzyć w to, lub raczej kogo widzi.
Niska blondynka była dużym zaskoczeniem, ale towarzyszący jej starszy, siwowłosy już mężczyzna…
Szok trwał krótko. Giovanni di Vieri był twardym zawodnikiem i jednym z najbardziej doświadczonych Obdarzonych na Ziemi.
- To… - odchrząknął. - Niespodziewana wizyta. Kalipso… - skinął głową ku kobiecie. - Panie Whistler - skłonił się Białemu. - Czy pragną państwo coś dodać, czy może od razu przejdziemy do konkretów? - wzrok miał zimny i zdecydowany.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.

Ostatnio edytowane przez Turin Turambar : 19-07-2018 o 22:35.
Turin Turambar jest offline