Ten mecz był jak strzał w twarz mokrą szmatą, jaki często serwował Hiroshiemu ojciec, gdy syn nie dość sprawnie sprzątał rodzinną restaurację. Po zeszłotygodniowym wysokim zwycięstwie, imprezie, wspaniałym nastroju, nie było teraz śladu. Chociaż dominowała raczej złość, niż rozczarowanie, bo nie był to zły mecz. Raczej pechowy. Zabrakło wykończenia, jak wskazywał Soroyama, a być może i większej ilości stworzonych okazji, za co odpowiadał Sasaki. Idąc wzorem swojego mentora, również wstał przed wszystkimi kolegami z szatni i naśladując japońskiego napastnika, dodał: - Przepraszam, że wykreowałem za mało sytuacji! Z mojej strony również postaram się, by się to nie powtórzyło! Przez cały tydzień będę długo zostawał po treningach, by dokładniej wam podawać do dogodnych pozycji strzeleckich!
Zakończył, kłaniając się w przeprosinach i szczerze myśląc o spełnieniu swoich słów. Nie mógł zawieść w następnym meczu trenera, kolegów i przede wszystkim Hajime. |