Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-07-2018, 11:55   #61
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Norweg wychodząc na pierwszą odsłonę meczu z Gambą Osaka pierwsze to co wyszukał wzrokiem kibiców gości, było ich stosunkowo niewielu, patrząc na rozmiary stadionu Osaka Expo 70”.
Bjoereng odpowiedział uśmiechem na uśmiech Slavicky’ego, z którym uciął sobie pogawędkę przedmeczową tego samego dnia.
Głęboki oddech i wyszli na murawę, pierwszy gwizdek rozbrzmiał i piłka była w grze.
Piłkarze Furano od razu siedli na plecach rywalowi, który był gospodarzem w tym meczu. Już w siódmej minucie spotkania Norweg dostał świetne prostopadłe podanie od japończyka Sasakiego, Bjoereng zgubił obronę ekipy gospodarzy, mijając nieudaną pułapkę offsajdową, spojrzał na bramkarza, który wyszedł z bramki skracając kąt. Norweg posłał piłkę w prawy dolny róg bramkarza, ale ten świetnie interweniował broniąc strzał nogami. Forfang przebiegł parę metrów pod linię jedenastego metra by po chwili popędzić na swoją połowę.
Dobry jesteś, to już inna para kaloszy niż bramkarz poprzedniego spotkania - pomyślał Forfang.
W jedenastej minucie Silva miał szansę na zdobycie pierwszej bramki meczu, ale obrońca ekipy gospodarzy wygarnął mu piłkę spod nóg.
Niewiele brakowało abyśmy prowadzili - pomyślał.
W piętnastej minucie był faul na Soroyamie, Bjoereng ustawił się na linii obrońców Gamby, ale zamiast dośrodkowania padł strzał, sam Norweg też by próbował strzału właśnie z tej odległości, bo to była idealna pozycja do strzału dla napastników, ale bramkarz był na posterunku.
Niestety pierwsze poważne zagrożenie bramki Garrett ze strony piłkarzy z Osaki przyniosło bramkę na jeden do zera, Tomas Slavicky pokonał bramkarza Furano.
-No i masz tego gola. Farciarzu - powiedział do siebie Norweg kładąc dłonie na kolanach. Później mecz toczył się swoim rytmem, ale ani ekipa z Hokkaido, ani z Osaki już nie była pod polem karnym. Pierwsza połowa się zakończyła. Tomas coś powiedział do Forfanga, ale ten to zignorował, lub raczej udawał, że ignoruje. Teraz piętnaście minut przerwy, pogawędka z trenerem i ruszali na drugą połowę.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 11-07-2018, 16:52   #62
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Wybiegając na boisko Kenji poczuł się niemal jak w domu. W pierwszej chwili nawet się ucieszył, że tak wielu kibiców jego drużyny zgromadziło się na trybunach, ale potem uświadomił sobie, że przecież nie gra już w fioletowej koszulce. Nie, w tych grali Toshihiko, Kotsubaki, Omori, Tsurugi... Tsurugi - gdyby spojrzenie mogło zabijać, koledzy wołaliby na niego Meduza.

Ich wzajemna niechęć sięgała jeszcze pierwszych treningów Urashimy w Gambie, kiedy ówczesny i obecny kapitan sobie coś ubzdurał. Kenji zresztą szybko zrezygnował z prób wyprowadzania go z błędu. Skoro chciał być bucem, on nie zamierzał mu w tym przeszkadzać. W szatni zawsze zajmowali dwa skrajnie oddalone od siebie miejsca i udawali, że drugiego z nich wcale tam nie ma.

Gdy uścisnęli sobie wzajemnie ręce, Kenji poczuł jak Keita miażdży mu palce, więc odwdzięczył się tym samym. Efekt był taki, że obaj mocno poczerwienieli na twarzach, na których zastygł wyraz nie tyle niechęci, co otwartej wrogości. Sędzia w tym czasie mówił coś o grze fair-play, ale trudno było mieć nadzieję, by któryś z tej dwójki zamierzał pamiętać o istnieniu fair-play, gdyby przypadkowo wpadli na siebie w trakcie meczu.

Samo spotkanie zaczęło się dobrze. Skasowali kilka akcji gospodarzy, Jonathan nie miał za wiele do roboty. Sami też parę razy zagrozili bramce Gamby. Niestety w jednej z akcji ofensywnych wziął udział Urashima, zostawiając w ten sposób sporą dziurę z tyłu, którą trójka jego kolegów dramatycznie starała się wypełnić podczas kontry przeciwnika. Nie udało się... Kenji, który co sił w nogach wracał do obrony, miał doskonały widok na utratę bramki. Aż przykucnął i uderzył z wściekłości pięścią w murawę. Niedługo potem dał upust nerwom w jeszcze inny sposób, powalając na ziemię pędzącego z piłką Omoriego. Dopiero po chwili się zreflektował i pomógł koledze z dawnej drużyny podnieść się na nogi.

Schodząc do szatni Urashima miał nietęgą minę. W tunelu słyszał głos Tsurugiego, który zagrzewał piłkarzy Gamby. Nie mógł się pozbyć wrażenia, że kapitan gospodarzy zerka co chwilę na niego, a na jego twarzy dostrzegał triumfujący uśmieszek. To go jeszcze bardziej denerwowało.

Wypowiedź Soroyamy była z kolei jak kubeł zimnej wody. W jego słowach, choć wypowiedzianych stosunkowo łagodnie, kryło się oskarżenie. Kenji nie mógł przestać myśleć, że dotyczyło ono tylko jego. Mimo to, gdy się odezwał, powiedział:

- Soroyama ma rację, stać nas na więcej. W zeszłym tygodniu ci goście stracili cztery bramki. Cztery! Nie ma bata, żebyśmy nie dali im rady strzelić chociaż dwóch!
 
Col Frost jest offline  
Stary 11-07-2018, 19:55   #63
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Na wspomnienie początku tygodnia, Hiroshiemu przychodziło tylko na myśl, że wspaniały to był dzień, nie zapomni go nigdy. Impreza u Soroyamy skończyła się dla niego bardzo dobrze. Zapamiętał jednak słowa swego mentora, że nie warto wikłać się w dłuższą znajomość z materialistką Makiko. Pozostało więc zastosować się do zasady, że co się dzieje w Vegas, zostaje w Vegas i skupić się na kolejnym meczu.

Dalsza część tygodnia stawała się coraz trudniejsza. Zaserwowano im ciężkie treningi, w końcu nie grali już z leszczami. Hiroshi co prawda meczu nie obejrzał, ale wielu innych kolegów już tak, więc znał głos szatni. Ale punkt kulminacyjny, czyli mecz póki co pokazywał, że ich harówka przynosiła marne efekty. Wykreowali sobie mało akcji, przez ostatnie dwadzieścia przed zejściem do szatni onie drużyny zaczęły grać nieatrakcyjną padlinę. O ile jednak dla Gamby taki rozwój sytuacji i upływający czas był sprzyjający, tak Sasaki irytował się brakiem sytuacji Furano, za co też sam jako kreator był odpowiedzialny.

Wchodząc do szatni, ucieszył się z ciepła pomieszczenia. Granie w ujemnej temperaturze, na przymrożonym z tego powodu boisku, w meczu w większości będącym walką w środku pola, nie mógł być dla rozgrywającego przyjemnym doświadczeniem. Słuchał uwag kolegów z drużyny. Miał wrażenie, że brnie to w złą stronę. Napastnik mówił o obronie nie dość dobrze broniącej, a obrońca o ataku, nie strzelającym bramek. Ale mimo wszystko była w tym energia, więc Hiroshi nie miał zamiaru się wtrącać, bo nie przychodziło mu do głowy nic mądrego. Nalał dwa kupki ciepłej herbaty, z czego jeden przekazał bramkarzowi, Johnatanowi.
- Proszę, wypij i rozgrzej się, bo znowu nie masz wiele do roboty - odezwał się przyjaźnie do bramkarza. - No i pewnie dobrze wiesz, ale taka przymrożona murawa potrafi płatać figle, zwłaszcza przy długich strzałach po ziemi czy kozłujących. W sumie my też moglibyśmy parę razy spróbować... Myślisz, że jak najlepiej zaskoczyć ich bramkarza?
Poprosił o radę golkipera, który miał bezpośrednie doświadczenie w tym, co jest niewygodne w jego fachu przy takich warunkach atmosferycznych.
 
Zara jest offline  
Stary 12-07-2018, 14:26   #64
 
Vilir's Avatar
 
Reputacja: 1 Vilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwu
Początek meczu z Osaką przypominał spotkanie sprzed tygodnia. Przynajmniej z perspektywy bramkarza. Znowu bowiem obrona Furano czysciła wszystkie ataki rywala - wszystkie poza jednym. W pewnej chwili w formacji defensywie dzięciołów pojawiła się luka, którą wykorzystał napastnik Gamby. Minął on obrońcę Furano I oddał strzał, po którym padł gol.

Schodząc do szatni Jonathan cały czas miał w głowie tę sytuację. Był to pierwszy, i jak dotąd jedyny celny strzał na bramkę Amerykanina w tegorocznych rozgrywkach, więc statystycznie do bramki Furano wpadało 100% celnych strzałów. Garrett był więc prawdopodobnie obecnie najgorszym bramkarzem ligi. I chociaż ani statystyka ani tytuł nie powinny się utrzymać, to Jonathan cały czas czuł, że zawiódł drużynę.

W szatni Garrett zajął miejsce z dala od motywujących zespół Hajime I Urashimy. Był bramkarzem, a nie graczem z pola i zamiast sportowej złości potrzebował raczej koncentracji i spokoju. W pewnej chwili dosiadł się do niego Sasaki i podał Garrettowi kubek z ciepłą herbatą.
- Dziękuję - powiedział do rozgrywającego siłą się na uśmiech. Następnie Sasaki zapytał go o radę jak pokonać bramkarza Osaki. Pytanie to zaskoczyło Jonathana. Co prawda oglądał ich ostatni mecz, a tam bramkarz kapitulowal kilka razy, ale nie zwrócił uwagi na jego słabe strony.
- No cóż, tak jak mówisz warto spróbować kilku strzałów z dystansu, bo w tych warunkach nie są one łatwe do obrony... - Garrett wziął głęboki wdech, a w rozmowie nastała dłuższa pałza - Poza tym - powiedział z wyraźną ulgą Amerykanin wypuszczając powietrze z ust -. przy takim zimnie ciężej poderwać nagle ciało do ruchu, a co za tym idzie przy dośrodkowaniu bramkarz nie tylko ruszy wolniej, ale i nie powinien wyskoczyć tak wysoko jak zwykle.
 

Ostatnio edytowane przez Vilir : 12-07-2018 o 14:33.
Vilir jest offline  
Stary 16-07-2018, 11:42   #65
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Trener Krzeszewski wyraźnie sfrustrowany gladził zaczątki łysiny. Chłopaki skończyli się przerzucać pomysłami i uwagami, zerkając na niego wyczekująco.
- Dobra - mężczyzna szybko się pozbierał - musimy pozmieniać. Hiramatsu, rozgzrewaj się. Wejdziesz od razu na miejsce Daikiego.
- Ale czemu...! - skrzydłowy zaperzył się.
- Bo potrzebujemy większej siły ognia - warknął trener po czym dodał spokojniej - Zrozum, młody, z was dwóch w obronie to ty jesteś lepszy, ale Hiramatsu ma wiecej atutów w ofensywie, a my nie mozemy się bronić. Idź pod prysznic.
Daiki przygnębiony poczłapał do umywalni.
- Hiramatsu, rozgrzewaj się - chłopak skinął głową zamieniając okulary na plastikowe gogle z gumką po czym ruszył na murawę korzystajac z okazji do rozgrzewki.
Wszyscy wiedzieli co Kazuhiro jest wart w ofensywie. Sam fakt wystawienia skrzydłowego do jedenastki poprawił nieco nastroje.
- Dobra - trener zwrócił się do ekipy - Słuchajcie, chłopaki. Gracie dobrze, stwarzacie sytuacje, byle tak dalej! Ten cholerny bramkarz nie może bronić bez końca! Ci farciarze z Gamby mieli pół okazji w połowie meczu. Grajcie tak dalej! A póki co złapcie oddech bo będzie potrzebny. Jeszcz parę uwag indywidualnych i możemy wychodzić...

*****

- Witamy Państwa na druigiej częśći meczu. Komentują dla Państwa, Iwari Shindo...
- I Yamamoto Masakuni! Obie drużyny wychodzą na boisko. Popatrzmy...tak, sędzia techniczny sygnalizuje tablicą elektroniczną zmianę. Za Daikiego wchodzi Hiramatsu.
- O którym możemy powiedzieć, ze jest jednym z ciekawszych piłkarzy drużyny Dzięciołów. Dlaczego trener trzyma go na ławce? Yamamoto-san?
- Cóż, jest tajemnicą poliszynela, że młody Hiramatsu ciężko pracuje by dostać się na studia medyczne. Jego pasja do nauki wyprzedza futbolową. A szkoda bo to gracz wysokiej klasy.
- O czym sami się pewnie przekonamy! Uwaga, gracze zajęli pozycje! I...
- I już! Zaczęli gracze z Osaki! Piłka do Kanedy i znów obie drużyny niczym ogary skaczą sobie do gardeł!
- Oby nie dosłownie, panie kolego...
- Pięćdziesiąta trzecia minuta, cos się dzieje...tak, szybka piłka od Silvy, świetne podanie do Soroyamy, strzał z ostrego kąta. Nie! Bramkarz bez wysiłku wybija na rzut rożny!
- Oczywiście do piłki podchodzi Sasaki. Jest dośrodkowanie...
- I..!
- Ach, znakomita interwencja bramkarza! Popatrzmy w powtórce na strzał Schinchiro! Piłka podana nieoczekiwanie na dwudziesty metr i wolej Hideoshiego. Ładne podanie, dobre uderzenie, ale bramkarz na posterunku!
- Ale to nie koniec emocji! Szybka kontra Gamby, rozpedza się Tsurugi...i pada jak długi po interwencji Urashimy! Ale to nie koniec, do piłki dopada Omori, strzela z dwudziestu pieciu metrów... Nie. Czysta interwencja Murphy'ego, piłka na rzut rożny, daleko od bramki!
- Do piłki podchodzi Omori. Walka o pozycję w polu karnym Furano. Centra...
- I spokojnie Garret. Czysty przechwyt. I spokojnie, panowie, spokojnie, pokazuje kolegom. Piłka do Nitty i kolejna akcja Dzięciołów...!
- Pięcdziesiąta dziewiąta minuta, Gamba cofnięta pod swoje pole karne. Szybka wymiana podań, Furano gra coraz szybciej...
- Prostopadle do Forfanga, ale Omori czysto kasuje akcję. Ładne podanie Sasakiego, ale gracze Gamby chyba już go rozczytali.
- Kolejna akcja, Soroyama schodzi na skrzydło, wymienia pilkę z Silvą. Uch, ależ cios! Hajime przypadkowo, chyba, zadał rywalowi mocny cios łokciem w twarz. Zakrwawiony Tsurugi leży na trawie, napastnik Furano przeprasza, ale sędzia już biegnie z żólta kartką. Chwila przerwy dla poszkodowanego...
- Kolelny rzut rożny dla Furano. Ciekawe, tym razem piłkę ustawia Nitta.
- Podania tego chłopaka są neimal równie dobre jak Sasakiego. Oczywiście mówimy tu o rzutach rożnych bo na kierowanie atakiem pozycyjnym Nitta jest jeszcze zbyt niedoświadczony.
- Ale oto centra i...
- Coś niesamowitego! Znów do piłki doszedł Schinchiro, znów strzał, tym razem głową i znów broni Kawata. Rewelacyjny mecz tego zawodnika!
- Sześćdziesiąta trzecia minuta, rozjuszony Soroyama walczy o piłkę na całym boisku, teraz podanie od Urashimy na prawe skrzydło, centra...
- Wybija głową Kaneda. Rzogrywający Gamby mocno cofnięty pomaga kolegom w defensywie. I od razu długa piłka do Kotsubakiego.
- I od razu do Slavicky'ego. Tommy Gun, jak mówią na niego kibice i koledzy, przetrzymuje piłkę mimo ostrych ataków Murphy'ego i czeka na kolegów. Czy Gamba zagrozi bramce Furano...?

*****

Kenji doznał tego stanu umysłu, który ostatnio zdarzał mu się coraz cześciej na meczach i treningach. Absolutny spokój i pewność, że nikt nie zdoła go zaskoczyć w obronie. Pewność, że koledzy w defensywie patrzą tylko na niego i przemieszczając się jak rój pszczół wokół królowej.
Właśnie trwał atak Gamby, Kaneda rozgrywał piłkę. Nie można było pozwolić by Gamba zdobywała czas i teren. Kenji miał w planie potencjalnie zyskowny eksperyment.
Piłka od Kanedy do Omoriego.
Kenji umyślnie na chwilę spóźnił reakcję.
Znów piłka do Kanedy. I Kenji znów zmylił krok. Wiedział, że w obronie Furano powstanie na chwilę szczelina, a znał Kanedę dość dobrze by wiedzieć, że ten zaatakuje w tej samej chwili prostopadłym podaniem mierząc do Kotsubakiego czającego się już na linii spalonego.
I tak się stało.
Kotsubaki ruszył.
I w tym momencie Kenji zareagował.
Wyskoczył niespodziewanie zza pleców Akiry czysto przyjmując piłkę. I natychmiast, widząc pędzacego po skrzydle Hiramatsu, posłał długą piłkę do przodu...

*****

- Ach, cóż za piłka do skrzydłowego! Hiramatsu samą szybkością, znakomicie kontrolując piłkę, mija Takaharu, centruje do Soroyamy...
- Nie! Piłka do tyłu do Schinchiro. Strzał!
- Oho! Ten młodzieniec chyba się uparł strącić słońce z nieba. Jak to mówił pewien komentator - "Piłka przeleciała trzydzieści dwa centymetry nad poprzeczką".
- I znów piłka wraca na połowę Furano. To już siedemdziesiąta szósta minuta.
- I znów przejmuje Urashima. Czy ruszy sam?
- Tak jest! Kapitan Furano holuje piłkę do przodu pokazujac kolegom, że to już prawie koniec meczu! Wciąż jeden zero dla Osaki. Urashima szarżuje, ale na jego drodze staje Tsurugi. Próba szybkiego podania do Silvy...
- Nie. Kapitan Gamby kasuje akcję przejmując piłkę. I spokojnie zagrywa do bramkarza. To już prawie koniec...
- I koniec meczu! Zwycięża Gamba Osaka, jeden do zera, po golu Tomasa Slavicky'ego. Yamamoto-san, co możemy powiedzieć o tym spotkaniu?
- Cóż, to jeden z tych meczów, które wygrała druzyna słabsza. Gamba przez cały mecz nie miała ani jednej dobrej sytuacji, gol padł po indywidualnej akcji. Sądzę, że jedynym co mogę zganić u drużyny z Hokkaido była skuteczność. Szczególnie nie popisał się Schinchiro, ale on jest obrońcą i chwała mu za to, że grając dobrze w obronie doszedł jeszcze do sytuacji bramkowych. W każdym razie drużyna z Osaki miała dziś sporo szczęścia i dobrze dysponowanego bramkarza...

*****

Schinchiro w szatni walił głową o szafkę.
- Młody, spokojnie - trener byl zasępiony - Zabijesz się. To nie był taki zły mecz. Za tydzień gramy z Verdy wiec uważaj na tę swoja mądrą głowę. Zaraz odprawa - boss zerknął na zegarek - Idźcie pod prysznic. Czy ktoś zgłasza kontuzję? Totoya? A-chan, zajmij się nim, proszę. A wy myć się i żadnych rozmów z dziennikarzami. Gdzie jest Urashima...?

*****

Kenji właśnie schodził do tunelu ze spuszczoną głową. Wiedział, że zagrał dobry mecz. Jedyny błąd popełnił w pierwszej połowie...
Zajety ponurymi myślami w piewszej chwili nie zauważył drobnej postaci, która wysunęła się z tunelu. Odgłos jej kroków stłumiły okrzyki i przyśpiewki kibiców.
Melodyjny kobiecy głos.
- Urashima-san...?
 

Ostatnio edytowane przez Jaśmin : 16-07-2018 o 13:35.
Jaśmin jest offline  
Stary 18-07-2018, 13:41   #66
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Kenji nie był pewny, czy trener miał rację wzmacniając atak kosztem obrony, wątpliwości postanowił jednak zachować dla siebie. Faktem było, że gdy raz tylko zapędził się do przodu, w defensywie powstała dziura, którą Gamba z zadziwiającą skutecznością wykorzystała. Z drugiej strony, myślał, co mają do stracenia?

Na boisko wyszedł bardzo zmotywowany. Dwoił się i troił, próbując zapobiec akcjom przeciwnika, nie bez satysfakcji zauważył, że jego czysty wślizg zaowocował "glebą" Tsurugiego. Jeszcze bardziej ucieszył go faul Soroyamy, gdy ten o mało co nie złamał nosa kapitanowi gospodarzy i chociaż Urashima wiedział, że napastnik nie zrobił tego umyślnie, obiecał sobie, że przy najbliższej okazji postawi mu za to piwo, albo drinka. Być może jednak za bardzo koncentrował się na animozjach z Tsurugim, a za mało na samym meczu, bo Gambie udało się stworzyć sytuacje strzeleckie. Na szczęście między słupkami dobrze spisywał się Jonathan. Kenji, gdy udało mu się odebrać piłkę, starał się długimi podaniami otworzyć drogę do bramki Osaki, ale ich bramkarz miał dzisiaj dzień konia. Pod koniec spotkania sam postanowił ruszyć do przodu, zachęcając do tego pozostałych. Niestety przeliczył się i jego podanie przejął znienawidzony rywal, a chwilę potem wszyscy usłyszeli końcowy gwizdek.

Kapitan Furano usiadł na murawie i zwiesił głowę. Siedział tak dłuższy czas, nie odważając się podnieść wzroku. Nie chciał oglądać zadowolonej gęby Tsurukiego. Przypomniał sobie, jak kilka dni temu na imprezie Soroyamy oglądał fragment przegranego meczu Gamby i zastanawiał się, czy będzie mu szkoda dawnych kolegów, jeśli dziś znów przegrają. Teraz wiedział, że nawet jeśli tak, to byłoby to niczym w porównaniu z żalem spowodowanym przegraną z nimi.

* * * * *

Z boiska zszedł jako ostatni zawodnik swojego zespołu. Gdy znikał w tunelu, pozostali na nim tylko gospodarze, wciąż celebrujący zwycięstwo. Starał się nie zwracać na to uwagi. Ze spuszczoną głową podążał w kierunku szatni.

- Urashima-san? - zatrzymał się słysząc swoje nazwisko. Nie znał głosu, który je wypowiedział.

- Tak? - spytał, podnosząc wzrok.

Ujrzał, ubraną na czarno, kobietę, która sprawiała wrażenie, że czekała tu na niego od dłuższego czasu.

- Nazywam się - skłoniła się uprzejmie - Aiza Momori. Możemy chwilę porozmawiać?

- Szczerze mówiąc to trochę nie najlepsza chwila - odparł chłopak, który wciąż przeżywał przegrany mecz. - Ale dobrze, słucham - dodał po chwili wewnętrznej walki.

- Widzę, że jesteś zajęty, Urashima-san, więc obiecuję nie zająć ci dużo czasu. Widzisz - kobieta ujmująco skłoniła głowę na ramię - tak się składa, że jestem pracownikiem klubu z Osaki odpowiedzialnym za wyszukiwanie talentów. Powiedzmy, że dzisiejszy mecz, choć dla ciebie bez wątpienia przykry, był dla nas cenną wskazówką.

- Oczywiście wiem - kontynuowała po chwili przerwy - że grałeś już w naszej drużynie do lat osiemnastu, ale nie o tym chciałam z tobą porozmawiać. Widzę, że domyślasz się dalszego ciągu - uśmiechnęła się lekko - Ile masz lat, Urashima-san?

- Siedemnaście - odpowiedział krótko, ale szybko do niego dotarło, że ona musi przecież o tym wiedzieć.

- To znaczy, że w drużynie młodzieżowej będziesz grał jeszcze jeden sezon. Zastanawiałeś się co będziesz robił dalej? Studia? Praca? A może będziesz się starał osiągnąć wyższy poziom wtajemniczenia w futbolu? Zostać zawodowym piłkarzem?

- O studiach mogę zapomnieć, chyba że za sportowe stypendium - przyznał szczerze Kenji, którego wyniki w szkole od biedy można określić zadowalającymi, a przynajmniej on sam tak robił. - Nie ukrywam, że chciałbym dalej grać, jeśli tylko będę miał taką możliwość.

- Znakomicie! Przyznam, że na taką odpowiedź czekałam. Widzisz, Kenji, tak się składa, że seniorska drużyna z Osaki szuka obrońcy. Wymagania: wysoki, twardy, waleczny, z dobrym przeglądem pola. Niekoniecznie doświadczony, za to z perspektywami - kobieta urwała na chwilę, oboje usłyszeli głos wołający Kenjiego. Należał do Roya. - Zabieram ci czas, przepraszam. Masz coś przeciwko temu byśmy spotkali się w najbliższym czasie w Furano? Tak się składa, że w środę odwiedzę twoje miasto. Moglibyśmy porozmawiać w towarzystwie twoich rodziców, o twojej przyszłości?

- Bardzo proszę, chociaż może mieć pani problemy, by zastać oboje w domu, w tym samym czasie. Proszę wybaczyć, ale muszę już iść - Kenji skierował się do szatni.

- Jeszcze tylko moment. Mógłbyś podać mi swój numer telefonu? Proszę tu jest mój - kobieta podała Kenjiemu mały prostokątny kawałek papieru, dane osobowe, numer mailowy, numer telefonu.

- Obawiam się, że nie znam go na pamięć. Ale zadzwonię do pani w ciągu kilku godzin, dobrze?

- Dziękuję, będę czekać. Następnym razem spotkajmy się w bardziej komfortowych warunkach. Do zobaczenia, Urashima-san.

- Hej, Kenji…

Znów niespodziewanie usłyszał swoje imię, znów wypowiedział je kobiecy głos, ale tym razem był on mu doskonale znany. W pierwszej chwili zastanawiał się, czy nie ma omamów słuchowych. Obrócił się szybko w stronę, z której, jak mu się zdawało, dobiegał ów głos.

Koishi w eleganckiej odświętnej yukacie, barwy kobaltu, wyszywanej w zielone ryby, stała parę kroków od niego, wyraźnie speszona, że zastała go w towarzystwie innej kobiety. Tak to przynajmniej wyglądało sądząc po jej niespokojnym spojrzeniu rzucanym na przemian Kenjiemu i Aizie.

- Przepraszam, przeszkadzam - szepnęła. - Kenji, znajdziesz dla mnie trochę czasu?

Chłopak zerknął na Roya, który też stał już obok. Irlandczyk, po chwili wahania, tak krótkiej, że niemal niedostrzegalnej, klepnął swego kolegę w ramię.

- Chcesz z nią porozmawiać, co? Nie ma sprawy. Do odprawy jeszcze dwadzieścia minut. Powiem bossowi, że zatrzymali cię rodzice.

- Do zobaczenia, Urashima-san - Momori, o której obecności Kenji już niemal zapomniał, skinęła jeszcze młodzieńcowi głową i rzucając ostatnie badawcze spojrzenie Koishi, ruszyła w stronę tunelu.

- Dzięki, stary - Kenji zwrócił się do Roya, a Aizie odpowiedział tylko kiwnięciem głowy, cała jego uwaga była już skupiona na kimś innym. - Koishi? - spytał, wciąż nie dowierzając w to co widzi. - Co ty tutaj robisz?

- Pytanie - żachnęłą się dziewczyna - Przyszłam cię obejrzeć...to znaczy obejrzeć mecz. Dobrze grałeś, Kenji-kun. Przykro mi, że przegraliście.

- Dzięki, ale to znaczy, że grałem niewystarczająco dobrze - Urashima z zakłopotania skierował swój wzrok na podłogę. - Ale, że chciało ci się jechać taki kawał do Osaki?

- Pomyślałam, że to dobry pomysł. Myślałam, że wygrasz...że wygracie i będziesz w dobrym nastroju - wciąż patrzyła mu w oczy, ale jej głos nagle się załamał, policzki zalśniły srebrem łez - Kenji, przepraszam…

- Przepraszasz? Za co? Nie przypominam sobie, żebyś miała mnie za co przepraszać - oznajmił, może trochę zbyt oschle, ale po prawdzie miał do niej żal.

Chlipnęła, choć czyniła heroiczne wysiłki by się opanować.

- Za to jak cię potraktowałam po wieczorze w klubie. Myślałam...zresztą nieważne. A może i ważne. Myślałam, że jesteś brutalem, a ty przecież ratowałeś mi życie. Kto wie co by się stało, gdyby nie ty - otarła łzy i znów zdołała spojrzeć mu w oczy - Kenji, przepraszam. Wybacz mi.

- Daj spokój - żal wyparował w jednej chwili na widok skruszonej dziewczyny. - Miałaś przecież rację. Straciłem panowanie nad sobą, nie powinienem tak katować tego dupka. Zresztą… - przerwał na chwilę i zmusił, by spojrzeć jej w oczy. - Nie mówmy już o tym, zgoda?

- Zgoda - ostatni raz otarła policzki - Ale jeszcze jedno, Kenji-kun. Twoja kolej - podniosła głowę i skrzyżowała ramiona na piersi.

- Moja kolej na co? - nie zrozumiał.

- Na przeprosiny, głupku! Intencje miałeś szlachetne, ale przestraszyłeś mnie wtedy! No, już.

- Wydawało mi się, że zrobiłem to wtedy, kiedy włamałem się do twojego pokoju - spróbował zażartować, ale zaraz dodał całkiem poważnie: - Dobrze, przepraszam cię za to. Nie powinienem tego robić.

- Powinieneś i dobrze zrobiłeś. Nie twoja wina, że jestem takim strachajłem - niemal udało jej się uśmiechnąć - Czyli między nami zgoda, Kenji?

- Zgoda, chociaż ja tam się na ciebie nie gniewałem - powiedział żartobliwym tonem, odrobinę tylko mijając się z prawdą. - Szkoda, że zaraz po meczu wracamy do Furano. Mógłbym cię oprowadzić po mieście.

- Jeszcze będzie okazja. Za dwa tygodnie znowu gdzieś jedziecie. Zabierzmy się wtedy razem. Choćbym miała kupić bilet na samolot - uśmiechnęła się znowu tym razem już swobodnie - Jesteś milutki. A teraz uciekaj do szatni bo twój trener zabije nas oboje.

- Ty też - Kenji uśmiechnął się szeroko. - Do zobaczenia w domu - powiedział i ruszył powoli ku drzwiom, za którymi zniknął Roy.

- Do zobaczenia.

Jej głos towarzyszył mu aż do drzwi szatni, przed którymi musiał się zatrzymać. Nie mógł wejść do środka z bananem na twarzy. Wydarzyło się jednak tyle dobrego, że trudno mu było czuć smutek z powodu przegranej w jakimś tam meczu. Odetchnął głęboko, zmusił się, by przestać się uśmiechać i nacisnął klamkę...
 

Ostatnio edytowane przez Col Frost : 18-07-2018 o 18:09. Powód: literówki
Col Frost jest offline  
Stary 19-07-2018, 10:28   #67
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Gdy tylko weszli do szatni stanął na środku i powiedział:
- W przerwie prosiłem was byście zajęli się obroną. Zrobiliście to. Ja obiecałem wyrównać, a potem objąć prowadzenie. Niestety nie spełnił swojej obietnicy i za to was przepraszam. Dałem z siebie zbyt mało. Dołożę starań by to się nie powtórzyło.

Powiedziawszy to wycofał się do swojej szafki. Był zły… nie to za mało powiedziane. Był wkurwiony. Na siebie, na przeciwników. Na kurwesko niesprawideliwy świat. Ale miał wpływ tylko na jedną z tych rzeczy. Na siebie, a jedyne co mogło zmienić coś w tej sytuacji to ciężka praca.
 
Mike jest offline  
Stary 19-07-2018, 22:49   #68
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Ten mecz był jak strzał w twarz mokrą szmatą, jaki często serwował Hiroshiemu ojciec, gdy syn nie dość sprawnie sprzątał rodzinną restaurację. Po zeszłotygodniowym wysokim zwycięstwie, imprezie, wspaniałym nastroju, nie było teraz śladu. Chociaż dominowała raczej złość, niż rozczarowanie, bo nie był to zły mecz. Raczej pechowy. Zabrakło wykończenia, jak wskazywał Soroyama, a być może i większej ilości stworzonych okazji, za co odpowiadał Sasaki. Idąc wzorem swojego mentora, również wstał przed wszystkimi kolegami z szatni i naśladując japońskiego napastnika, dodał:
- Przepraszam, że wykreowałem za mało sytuacji! Z mojej strony również postaram się, by się to nie powtórzyło! Przez cały tydzień będę długo zostawał po treningach, by dokładniej wam podawać do dogodnych pozycji strzeleckich!
Zakończył, kłaniając się w przeprosinach i szczerze myśląc o spełnieniu swoich słów. Nie mógł zawieść w następnym meczu trenera, kolegów i przede wszystkim Hajime.
 
Zara jest offline  
Stary 22-07-2018, 12:01   #69
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Norweg na drugą połowę wszedł jak zawsze zdeterminowany, by odrobić straty z pierwszej połowy. Tomas Slavicky strzelił gola, ale piłkarze z Hokkaido nie mieli zamiaru się poddawać i zejść z boiska pokonani.
Druga odsłona meczu zaczęła się podobnie jak wszystkie, w których brał udział Forfang czyli walką w środku pola o odbiór piłki.
Już w pięćdziesiątej trzeciej minucie gry groźnie zaatakował Soroyama, posłał strzał z ostrego kąta, ale bramkarz wybił na róg. Norweg przyklasnął japończykowi dobrej decyzji o strzale. Sam nie dostał jeszcze okazji do strzelenia w stronę bramki Gamby.
Po stałym fragmencie gry bramkarz gospodarzy chwycił piłkę w ręce. Gamba od razu ruszyła z kontrą, więc Norweg popędził ile sił w nogach by wspomóc obrońców Furano, zanim do nich dobiegł padł strzał, ale Garrett był dziś dobrze dysponowany.
W pięćdziesiątej dziewiątej minucie Bjoereng otrzymał w końcu dobre podanie, ale nim się obrócił wokół własnej osi to stracił piłkę przejętą przez Omoriego.
-Miałeś mi podać tu - krzyknął Norweg na Sasakiego wskazując lewą ręką wolne pole przy linii bocznej boiska, gdzie było sporo wolnego miejsca na minięcie Omoriego i popędzić na bramkę. Nie był z tego podania zadowolony. Pokręcił przecząco głową.
Schinchiro w całym meczu uderzał chyba ze trzy bądź cztery razy, ale to jest typowy obrońca i nie ma tego “instynktu snajperskiego” jak napastnicy. Grunt, że się chłopak wykazywał inicjatywą.
Koniec meczu, niestety piłkarze, którzy więcej okazji dostali, przegrali to spotkanie, a Norweg nie mógł przeboleć tego nieudanego podania od Sasakiego.
To dopiero druga kolejka, a my przegrywamy z Gambą, trzeba wziąć odwet na naszym boisku - pomyślał schodząc do szatni.
Chcieli wygrać to spotkanie, ale i nawet największym klubom zdarzają się wpadki, trzeba zapomnieć o tym meczu i szukać jakiejś dobrej restauracji, bo przecież się założył z napastnikiem Gamby.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 24-07-2018, 22:58   #70
 
Vilir's Avatar
 
Reputacja: 1 Vilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwuVilir jest godny podziwu
Rozczarowanie. Tak jednym słowem można by określić atmosferę panującą w szatni Furamo. Byli lepsi od Gamby i wszyscy to wiedzieli, a jednak zabrakło im dzisiaj szczęścia i wrócą do domu na tarczy. Nie tego spodziewał się Garrett, nie po tym co z Gambą zrobiła Kashima. Nawet wychodząc na drugą połowę tlił się gdzieś w nim płomyk nadziei, że dadzą radę o ile on nic nie wpuści. I nie wpuścił, ale to nie wystarczyło Furano nawet do remisu. Z resztą to było tylko jedna sytuacja na przedpolu, z którą bez problemu sobie poradził. Jego pierwsza udana interwencja w lidze. Wcale nie czuł jednak radości. Nie po takiej porażce. W szatni część piłkarzy przepraszała za swój słaby występ, ale Jonathan nikogo nie winił. Wszyscy mogli zagrać lepiej i wszyscy odpowiadali za tą przegraną w takim samym stopniu.

Gdy już opuścili szatnię, Amerykanin wyciągnął telefon żeby sprawdzić z kim grają za tydzień, ale zaraz go schował. Tak na dobrą sprawę nie miało to żadnego znaczenia. Niezależnie od następnego rywala musieli wygrać. Tylko to się liczyło.
 

Ostatnio edytowane przez Vilir : 24-07-2018 o 23:01.
Vilir jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:49.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172