20-07-2018, 01:38
|
#35 |
| Wungiel wyglądał na poirytowanego, ale niezbyt zaskoczonego całą sytuacją. Galina rozejrzała się dookoła i uznała, że najbezpieczniej będzie wykonać jego polecenie bez szemrania, choć ton owego pozostawiał wiele do życzenia. Westchnęła tylko marudnie, dając upust swemu niezadowoleniu, rozluźniła uchwyt na broni i z niebywała gracją zeskoczyła z wozu. Wyobraźnia mężczyzn podpowiadała im, że Kislevitka z taką posturą runie z plaśnięciem w błocko, być może nawet ich ochlapując, toteż nieme zdziwienie odmalowało się na twarzach towarzyszy, gdy do tego nie doszło. Dziewczyna odruchowo wygładziła odzienie, skrzyżowała ramiona na piersiach i zaczęła się bacznie przyglądać poczynaniom sierżanta.
Gdy dowódca patrolu odkrył, że zawartość beczki to nie tylko trunek, kątem oka zerknęła na kuszników – bardzo dyskretnie, by ich przypadkiem nie sprowokować – i wstrzymała powietrze. Odetchnęła dopiero usłyszawszy brzęk rzucanego trzosu. „Jak w Kislevie” – gorzka, a jednak w jakiś dziwny sposób uspokajająca, myśl przemknęła jej przez głowę. |
| |