Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-07-2018, 20:26   #27
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Pogawędki w kuchni

Nikt jej nie przeszkadzał w odpoczynku, którego jej ciało potrzebowało po intensywnym poranku. Obudziła się wypoczęta i zrelaksowana. W domu panował spokój, cisza przed burzą? Dziewczyn nie było słychać. Z drugiej jednak strony to był duży dom. Była posiadłość szlachecka. Perka wbiła się w jakąś pozostawioną przez Asię sukienkę, zapewne z powodu długości. Jej ciało w końcu zachowywało się normalnie… pewnie byłoby jeszcze lepiej gdyby przespala się te ludzkie osiem godzin. Wzięła kilka głębszych oddechów i ruszyła na poszukiwanie swoich towarzyszek.
Kuchnia była pierwszym celem. Tam zawsze ktoś był, nawet jeśli to był tylko Duch. Minęła sypialnie całej czwórki kobiet, ale nikogo w nich nie było. W kuchni zaś ktoś był. Posłyszała pogwizdywanie Ruty. Wesolutkiej i beztroskiej czarownicy.
Perka weszła do środka.
- Cześć. Jagoda i Aśka utknęły tam na górze? - Spytała podchodząc do Marylki.
- Tylko Joanna… w pracowni Wierzby.- potwierdziła Marylka przygotowując kolację i kręcąc się jak wesoły bączek dookoła stołu. - Jagoda… gdzieś się kręci po zakurzonej części posiadłości. Szuka kuferka z ubraniami… czy czegoś w tym rodzaju.
Zosia wydobyła z lodówki kawałek kupionej dla Ducha kiełbasy i podała ją wilczurowi.
- Trzeba by coś postanowić z tym Leszym. Liszka będzie mogła być dopiero jutro by nam ewentualnie pomóc.
- Mhmm… - odparła Ruta i zerknęła na koleżankę. - Chcesz robić zebranie teraz, czy przy kolacji?
- Może być przy kolacji. - Perka potarmosiła Ducha i obejrzała się na Marylkę. - Mogę jakoś pomóc?
- Hmmm… pokroisz warzywa? Robię wegetariańskie zapiekanki. I jedną mięsną… dla Świergi.- zaproponowała kuchareczka, po czym spojrzała na Zosię.- Prysznic już niepotrzebny?
- Drzemka wystarczyła. - Zosia wyprostowała się. - Ale może wezmę szybki, co byśmy nie miały jedzenia z sierścią Ducha lub innego psowatego.
- Ja tu będę jak wrócisz.- zachichotała czarownica uśmiechając się łobuzersko.- Ale na wszelki wypadek, zamknij drzwi do łazienki.
Zosia uśmiechnęła się tylko i ruszyła w stronę łazienki. Weszła do środka i już odruchowo zaczęła się rozbierać olewając użycie zamka. Przypomniała sobie o nim dopiero gdy chciała już wejść do wanny. Wróciła się i szybko zamknęła drzwi.
Prysznic upłynął więc bez przygód i Zosia mogła się zrelaksować rozkoszując wodą spływającą po skórze. Przyjemna rzecz w tak ciepły dzień. Ten spokój działał jednak na nią w dziwny sposób. Zaczynała się obawiać tego co przyjdzie po nim.
Szybko wytarła się, ponownie wciskając w wybraną wcześniej sukienkę i wróciła do kuchni.
Tam już Rucie asystowała Świerga… stojąc w pobliżu okna i wtrącając swoje uwagi. Blondynka wyciągnęła skądś staroświecką koktajlową sukienkę, bardziej nadającą się na przyjęcie niż na gotowanie w kuchni. Spojrzała w kierunku wchodzącej do kuchni Perki i spytała.
- No i co załatwiłaś na ranczu?
- Tam niewiele. Odratowałam tą sarnę. - Zosia podeszła do stołu i zabrała się za obiecane krojenie warzyw, starając się nie zerkać w kierunku wilczycy. - Zaatakował ją Leszy.
- Jeśli jest szalony, to pewnie atakuje co popadnie by wyładować swoją furię.- oceniła blondynka.
- Ta… i nawet dowiedziałam się co go wkurzyło. - Perka podniosła wzrok skupiając się na tym by spojrzeć w oczy Aśki. - Był niedaleko i nas nie zastał.
- Tooo… niepokojące.- odparła wilczyca śmiało spoglądając w oczy czarownicy.- A ten cały Patryk, co w jego kwestii jest ustalone?
- A miałam coś ustalać w jego kwestii? - Zosia wróciła do krojenia, może wkładając w to odrobinę zbyt dużo entuzjazmu.
- Czy on tu przyjdzie? Jak mamy się zachować? Co zrobimy gdy Leszy zjawi się podczas jego obecności tutaj? Wiesz… takie sprawy.- odpowiadała spokojnie Aśka przyglądając się Zosi i jej działaniom,
- I dlatego tak się wystroiłaś Świergo? - wtrąciła z chichotem Marylka, a ta fuknęła.- Chciałam się upewnić, że wcisnę się w te ciuchy co je znalazłyśmy. Nie mam tu zbyt dużo ubrań. Nie planowałam uciekać z domu.
- Gdy wyjeżdżałam z rancza nie wiedziałam jeszcze, o tym że Leszy tu był, więc go nie odwoływałam. - Perka zgarnęła pokrojone warzywa z deski do miski i zabrała się dalej do pracy. - Mogę zaraz zadzwonić. W sumie będzie bezpieczniejszy jak się tu nie pojawi.
- A co mu powiesz? -zadumała się Joanna pocierając podbródek.- Zdaje się że chciał chronić bezbronne kobiety przed potworem? Czyż nie tak to tłumaczyła nam Wilga?
- Dokładnie. - potwierdziła Ruta.- Że to taki miły człowiek. Niemal jak rycerz, czy paladyn.
- No cóż… paladyni raczej nie robią tego na kuchennym stole.- zachichotała Świerga.
- To też wam opowiedziała? - Perka zaśmiała się. - Możemy go uśpić. Mam jeszcze sporo uwarzonego eliksiru. - Po chwili dodała. - Jest miły i bardzo mu zależy byśmy były bezpieczne.
- Jagodzie coś się wymsknęło, a Aśka potem wydusiła resztę.- zaśmiała się cicho Ruta. Blondynka zaś kontynuowała.- Jakieś wskazówki jak mamy się zachowywać, gdy tu będzie?
- Jak studentki. Chyba, że pytasz mnie czy możesz go podrywać. - Zosia podała Marylce pokrojone warzywa.
- Między innymi o to. Są różne rodzaje studentek.- odparła z łobuzerskim uśmieszkiem Świerga i wzruszyła ramionami.- Ale to wasz teren i wasze zasady.
- Przyznaję, że egoistycznie wolałabym go mieć dla siebie. - Perka uśmiechnęła się do blondynki, ale czuła że słabo jej to wyszło. - Ale to tak naprawdę teren Wilgi i jej sąsiad.
- Hej… potrafię być grzeczna jeśli zechcę i uszanować twoje terytorium.- wzruszyła ramionami Świerga.
- Moje terytorium jest zaparkowane przed gankiem. - Chciała też wspomnieć, że swój własny tyłek także uważa za swoje terytorium, a ostatnio wilczyca je dosyć brutalnie naruszyła, zaśmiała się jednak tylko na to wspomnienie. - Będę wdzięczna jeśli nie będziecie go podrywać.
- Będę grzeczną niewinną dziewicą.- zaśmiała się ironicznie Joanna, a Ruta dodała ze śmiechem.- Ale nie w tym stroju.
- Nie. Będę musiała poszukać czegoś bardziej odpowiedniego.- musnęła palcami duży dekolt swojej sukienki.
- Ładnie ci w niej. - Perka uśmiechnęła się już trochę bardziej z przekonaniem. - Wieki nie łaziłam w takich ciuchach.
- Te sukienki zresztą też latami nie były używane.- odparła ze śmiechem Aśka i zerknęła na Marylkę.- A ty? Będziesz grzeczna?
- Nie będę latała przed nim z gołym tyłkiem, ale nie składam żadnych obietnic. Jestem dość spontaniczna.- odparła czarownica wkładając gotowe zapiekanki do piekarnika.
- Czysto teoretycznie, jeśli się wam nie oprze, nie powinnam się nim interesować co? - Perka wydobyła z szafki butelkę wina i karafkę z eliksirem.
- Nie… raczej nie szukam tu romansów.- odparła z uśmiechem Ruta i spojrzała na Perkę.- Jeśli ktoś mu tu złamie serduszko to jednak obstawiam na ciebie.
Zosia zaśmiała się.
- Wątpię by liczył na coś więcej niż seks w tej relacji. - Zaczęła wyjmować kieliszki z szafki. - Reflektujecie na wino? Jest tylko czerwone półwytrawne.
- Z facetami nigdy nic do końca nie wiadomo. Zwłaszcza z tymi miłymi.- oceniła na chłodno Świerga i dodała.- Tak czy siak uznajemy, że jest twój. A w razie wpadki, to postaramy się by była jednorazowa.
- Nalewaj nalewaj. Wypijmy za przyjemną noc i poranek bez kaca! - rzekła entuzjastycznie Marylka.
Perka nalała do kieliszków… odruchowo do czterech.
- Gdzie Jagoda?
- Nie wiem…- zadumała się Ruta, a Joanna zamyśliła się i dodała.- Pewnie gdzieś w domu. Powinnyśmy się martwić, że tak długo jej nie ma?
- Poszukam jej, co by zdążyła na ciepłą kolację. - Perka odstawiła butelkę i wyszła z kuchni, ruszając od razu w kierunku pracowni malarki.

Szlak rozsypanych ubrań i porzucony kuferek, na które to Zosia natknęła się na korytarzu, zdawały się potwierdzać zaczęły jej podejrzenia. Wilga rysowała. Perka podeszła szybko upewnić się w jakim stanie jest malarka. Odetchnęła z ulgą, gdy drzwi otwarły się bez problemu. Malarka drżała, a jej dłoń wodziła szkicując szczegóły. Nie był to ten silny atak, jaki zdarzył się ostatni. Niemniej poruszająca się dłoń odsłaniała szczegóły przyszłości. Burzliwą noc. Cztery nagie kobiety z biżuterią na szyjach i kończynach. Leszego… oraz budynek w oddali. Teraz wiadome było miejsce i może czas walki. Łąka przed posiadłością Jagoda podczas burzy. Zosia podeszła i objęła Wilgę od tyłu.
- Coś czuję, że czeka nas długa noc. - Mruknęła wtulając się w plecy malarki.
- Skończyłam… czuję… że…- okularnica upuściła węgielek szepcząc cicho i spoglądając na szkic.- … na tym obrazie już nic więcej nie narysuję.
- Będziemy musiały się tym dziś zająć. - Perka objęła Jagodę mocniej lekko ściskając jej piersi. - Właśnie opowiadałam dziewczynom. Leszy był w okolicy, podobno zawrócił bo nas nie zastał w domu. Pewnie tu wróci.
- Nie rób tak…- mruknęła cicho Wilga odruchowo się przeciągając, gdy palce kochanki masowały jej zgrabny biust przez cienki podkoszulek. - Bo… zrobi mi się.. apetyt…
Zaczerwieniła się zawstydzona. -... na więcej.
- Myślałam, że zawsze masz na mnie apetyt. - Zaśmiała się Perka ale grzecznie puściła Jagodę, oswobadzając ją ze swych objęć.
- Bo mam… ale ty chyba chcesz porozmawiać…- mruknęła cicho Jagoda odwracając się przodem do Zosi oplatając ramionami szyję dziewczyny.- Więc powinnam się skupić… na rozmowie… a nie na tym, na co mam ochotę.
- Nie chcę… przeraża mnie ta cała sytuacja. - Perka pocałowała delikatnie usta Jagody. - Ale powinnyśmy się naradzić nim przyjedzie tu Patryk.
- Widzisz?- odparła z ciepłym uśmiechem Jagoda. - Tym bardziej nie powinnyśmy…-
Co jednak nie zmieniało faktu, że ocierała się biustem o piersi Zosi, przez dwie całkiem cieniutkie warstwy materiału.
Perka niechętnie puściła kochankę, czując jak między nogami robi się jej przyjemnie ciepło.
- Trochę nie wiem co z nim zrobić. - Mruknęła, zabierając się za zbieranie porozrzucanych rzeczy.
- Znalazłyśmy cały komplet… wszystkie cztery naszyjniki i wszystkie bransolety dla świętych dziewic. - rzekła z nadzieją w głosie Jagoda.- Może to pomoże?
- Będzie musiało. - Zosia uśmiechnęła się do Jagody. Chyba w tym momencie głupio było powiedzieć, że na myśli miała Patryka. - Chodź zbierzemy te rzeczy i obgadamy to wszystko.
- Dobrze… zróbmy to. - ubrana w krótkie jeansowe spodenki i niewinna z wyglądu Wilga pomogła zbierać porozrzucane na korytarzu rzeczy. Była to niewinność w tym kuszącym Zosię wydaniu, delikatność która budziła różne uczucia. I komplikowała nieco sytuację uczuciową w jakiej Perka się obecnie znalazła.
Z całych sił Zosia starała się skupić na odnalezieniu wszystkich porzuconych ubrań, omijając wzrokiem smukłe nogi Wilgi. W tym wszystkim zaczynała mieć wątpliwości na ile pociąga ją młodsza czarownica, a na ile jej matkuje. Była urocza, zagubiona… niedoświadczona. Kusiło by jej we wszystkim pomóc, objąć gdy tego potrzebuje, a że zaraz po objęciu do głowy przychodziły inne myśli… Westchnęła ciężko podnosząc sporą stertę, pozostawiając Wildze zgarnięcie kuferka.
- Ubrania mojej przodkini…- wytłumaczyła z uśmiechem na twarzy, gdy już zgarnęły wszystko.- Aśka ma podobną figurę, więc pomyślałam, że poszukam ich reszty.
- Widziałam ją w jednej kiecce. Rzeczywiście pasują. - Zosię kusiło by samej wypróbować kilka ubrań, ale chyba w dżinsach i koszulkach była bezpieczniejsza dla otoczenia. Zerknęła w dół na swoją cienką sukienkę, delikatnie przylegającą do ciała i zdradzającą, że właścicielka raczej nic więcej pod spodem nie ma. Gdyby to ją rozcięła drzewica… chyba byłoby jej szkoda. Tempo w jakim ubrania Perki ulegały biodegradacji w tej okolicy odrobinę ją przytłaczało. - Może jak będzie chwila, też spróbowałabym coś przymierzyć. - Zaśmiała się. - Chyba, że Aśka wszystko zgarnie.
- Możemy… kilka dla ciebie zostawić…- mruknęła zawstydzona Wilga poprawiając nerwowo okulary.- Kasandra lubiła koronkowe gorsety i bieliznę. Aśka ich… nie wzięła. No i parę sukienek tteeżż… mmożemy… zostawić. To w końcu moje ubrania i mogę rozdzielić je jak zechcę. Chętnie cię w nich zobaczę, choć i teraz… też wyglądasz prześlicznie i kusząco… i może nawet lepiej niż Świerga w tej małej czarnej…- popadła w nerwowy słowotok zerkając to na Perkę, to na boki. Rumieniec na jej obliczu świadczył o pikantnych myślach w jej głowie.
- Myślę, że możemy korzystać z nich wspólnie. - Mrugnęła do Jagody. - Zawszę mogę zadzwonić do matki jak już rzeczy mi się skończą… rozerwane, rozcięte... - Poczuła dziwny dreszcz przypominając sobie pazur drzewicy. - Będzie wniebowzięta wysyłając mi kolejną paczkę ciuchów. Może też byś coś chciała. Mogę jej podać twoje wymiary. - Wyszczerzyła się do Jagody.
- Ja mam sporo ubrań.- zaśmiała się cicho Jagoda i zamyśliła się.- Czy to oznacza, że zostaniesz trochę dłużej tutaj?
- Mam obiecany portret, a jeszcze nawet nie zaczęłaś go malować. - Perka mrugnęła do dziewczyny i ruszyła w stronę kuchni. - Już chciałaś mnie wygonić? - Spytała żartobliwie.
- Nie… mam piwniczkę. Znajdę kajdany i cię uwięzię… i mnie już nie opuścisz. - zamruczała cicho Jagoda z łobuzerskim uśmiechem podążając za nią.
Perka zakołysała biodrami wiedząc, że Wilga podąży wzrokiem za tym ruchem.
- I do czego mnie wykorzystasz, gdy już będę zakuta?
- Do pieszczenia mojego kwiatuszka, patrzenia jak mnie rozpalasz.. no i będę się delektować tobą… całować, pieścić…- mruczała zawstydzonym głosem, ale i z nutką podniecenia.
- Tylko kto nam wtedy będzie gotował. - Perka udała zamyślenie, choć jej odrobinę podniecony głos zdradził, co myślała o roztaczanych przez malarkę wizjach. Lekko już nabrzmiały i wilgotny kwiat, zaczynał ją drażnić podczas chodzenia.
- Ruta… myślę, że ją namówię na pozostanie tu przez jakiś czas. Nie śpieszy się jej do ciotki i… będziemy się tobą dzielić. Albo pieścić na raz… taką związaną. Albo siebie nawzajem, na twoich oczach…- wymruczała w odpowiedzi Wilga, również pogrążając sie w wyuzdanych fantazjach.
Perka wzięła głębszy oddech starając się nieco uspokoić.
- Zajmijmy się tym Leszym i możesz mnie skuć. - Niemal wymruczała.
- Z Rutą… czy mam cię tylko dla ciebie?- zapytała z wyraźnym błyskiem podniecenia w oczach.
- To ty tu jesteś gospodynią i ty rozporządzasz dobrami. - Mrugnęła do Jagody, zerkając na nią ponad ramieniem.
- Nie kuś… bo mogę… wykorzystać sytuację… i już cię porwać…- zagroziła żartobliwie Wilga.

Perka zaśmiała się, ale zakołysała przy tym biodrami pozwalając by tkanina wsunęła się na chwilę między pośladki. Weszła do kuchni jako pierwsza.
- No to jesteśmy wszystkie.
- To może zacznijmy od ustalenia czym dysponujemy przeciw Leszemu? Jakiego asortymentu sztuczek możemy użyć. - zaproponowała spokojnym głosem Świerga, która wydawała się głosem rozsądku, gdy nie prowokowana.
- Mogę przygotować magiczny opar który może namieszać Leszemu w głowie i utrudnić dostrzeżenie nas. - zaoferowała się Ruta.
- Mogę pomóc przy eliksirach i w razie czego spróbować stworzyć na niego cierniową pułapkę. - Zosia zaczęła nalewać wszystkim wina do przygotowanych wcześniej kieliszków.
- Mogę przyciągnąć parę bagników by stworzyć tymczasowe moczary, oraz błędne ogniki do pomocy. Moje mikstury są bardziej… dzikie.- stwierdziła zakłopotana Joanna dodając na koniec.- Ale wpierw musimy ustalić plan działania. Jak właściwie chcemy pokonać tego Leszego.
- Powinnyśmy chyba ściągnąć na niego piorun… gdzieś z dala od lasu. - Perka postawiła na stole kieliszki. - Obawiam się że może się pojawić w nocy lub nad ranem.
- Wilga wspomniała ci jak to się robi ? Tańcząc nago podczas burzy, najlepiej… w cztery? - stwierdziła Świerga. - Sam taniec trudny ponoć nie jest, a jeśli cztery twarze światowida… uznają nas za godne ześlą pomoc w postaci gromowego posłańca. Tyle że jest mały haczyk w tym planie. Leszego musimy utrzymać z dala od… nas do czasu uzyskania łaski w postaci pioruna.
- Nie możesz się doczekać tańca nago ze mną, co? - Perka mrugnęła do Asi. - Musimy zastawić na niego pułapkę, unieruchomić z dala od drzew i nas. Moja matka sugerowała mur z cierni. Myślę… że chyba dałabym radę z pomocą kręgu.
- Ile zajmie ci przygotowanie takiej pułapki? Bagniki mogą zmiękczyć teren, oczywiście jeśli będzie padać. Może to wystarczy wraz z ścianą, na spowolnienie Leszego lub nawet utrzymanie go z dala. Ale musimy mieć też plan B na tą konfrontację. Co jeśli się nam nie uda? - oceniła Świerga dyplomatycznie ignorując uwagę Zosi, choć jej wzrok przesunął się po krągłościach czarownicy akcentowanych przez obcisłą sukienkę.
- Dom powinien nas ochronić…- stwierdziła Jagoda.- Pełno na nim uroków.
- Tyle że musimy mieć pewność, że do niego dotrzemy zanim Borowy nas dopadnie. Gdzie zamierzamy tłuc się z Leszym?- zapytała Joanna kończąc swój wywód i popijając wino.
- Godzinę lub dwie jeśli znajdę wszystko w pracowni i suche drewno do rozpalenia ogniska. - Perka zaczęła przesuwać palcami po kieliszku, starając się uporządkować myśli. - A tłuc się… pewnie na łące. Mam nadzieje, że podąży do nas tak jak ostatnio.
- Jeśli będą skakać po łące cztery gołe czarownice i miziać się po ciałach…- oceniła ironicznie Świerga. -... jak napalone… to z pewnością przyciągniemy czyjąś uwagę. Jeśli nie Leszego to jedynego mężczyzny w domu. Dlatego naszego gościa trzeba by mocno znieczulić.
- Burza będzie… koło drugiej albo trzeciej w nocy.- wtrąciła cicho Jagoda.
- Eliksir na niego ostatnio zadziałał. - Perka wzruszyła ramionami. - Napoimy go i potem położę go spać.
- A my będziemy patrzeć.- odparła z lubieżnym uśmieszkiem Ruta, powodując zaczerwienienie się Jagody aż po uszy. Czyżby malarka wygadała się ze wszystkiego?
- Masz ochotę popatrzeć jak ktoś mnie bierze? - Zosia udała zaciekawienie. Nagle poczuła się jak atrakcja wieczoru i nie do końca była pewna jak ma na to reagować. Prawda jednak była taka, że po prostu chciała się z nim przespać. Mimo obaw przed czekającym je zadaniem, mimo emocji, które wywołał w niej wilkołak… po prostu chciała tego prostego, mocnego seksu.
- Lubię darmowe rzeczy. Darmowe porno… też. A tu nie ma telewizora. Mam przygotować popcorn?- zażartowała Marylka z szerokim uśmiechem, świadczącym o tym by nie brać jej słów na poważnie.
- Hm… chyba popcornu nie ma, ale jakieś chrupki kupiłam. - Perka odpowiedziała równie żartobliwym tonem.
- Tylko zrób dobre przedstawienie, a chrupki wystarczą. - uśmiechnęła się wesoło Ruta, a Joanna pokiwała ze zrezygnowaniem głową. Jagódka zaś milczała cicho coraz bardziej czerwona na twarzy… zapewne wspominając ostatnie odwiedziny Patryka.
- Obawiam się, że nie potrafię. - Zosia udała, że jej smutno, po czym dopiła wino.
- To może cię przeszkolę co? Dam parę lekcji teoretycznych i praktycznych.- odparła Marylka wodząc czubkiem językiem wzdłuż brzegu lampki wina, którą piła. Znacząco i sugestywnie.
Aśka tylko przewróciła oczami wzdychając. - Czuję że zaraz zacznę was rozstawiać po kątach. Skończe te przekomarzania, zanim przejdziecie od słów do czynów.
- Czyżby ktoś był zazdrosny? - Zosia mrugnęła do wilczycy. - zajęłabym.się tą pułapką nim Patryk się zjawi.
- Zazdrosna? Nie żartuj.- parsknęła sarkastycznym chichotem Świerga. - Po prostu chciałabym wpierw omówić sytuację. Ty przygotujesz pułapkę, ja spróbuję Bagniki do naszej sprawy nakłonić, Ruta zajmie się wywarami?-
Marylka skinęła głową obchodząc stół i zbliżając się do Aśki.
- A ja?- zapytała Jagoda cicho.
- A ty… no… tego… coś ci wynajdziemy do roboty.- stwierdziła skonfundowanym tonem Świerga i nagle została zaatakowana od tyłu przez Marylkę. Której to dłonie pochwyciły biust blondynki ściskając go namiętnie przez delikatnym materiał sukienki, przyciągając uwagę do śmiałego dekoltu jej stroju.

- Po prostu nasza Asia tak kusząco się ubrała… i nikt nie zwrócił na nią uwagi… zawiedziona jest…- zachichotała Ruta, wywołując zmysłowy pomruk z ust napadniętej blondynki, której ciało się odruchowo naprężyło.
- Nieprawda… - zaprzeczyła wilczyca z cichym jękiem, który wyrwał się spomiędzy jej warg.
- Yhym… - Perka sięgnęła bosą stopą pod stołem i wsunęła ją pod sukienkę Aśki napierając na jej kobiecość. Mimo tego ruchu zerknęła na Jagodę. - Pomożesz mi z pułapką?
- Oczywiście.- odparła z uśmiechem dziewczyna przyglądając się atakowi na wilczycę.
- Przestańcie…- zaprotestowała niemrawo Świerga i jęknęła cichutko. Marylka zsunęła sukienkę ze jej biustu i pieściła oraz ugniatała jej nagie piersi z lubieżnym uśmieszkiem, wywołując na obliczu Wilgi rumieniec zawstydzenia i podniecenia. A Perka czuła ciepłą i miękką kobiecość kochanki oraz coraz bardziej mokre majteczki pod swą bosą stopą.
- Hm… odnoszę wrażenie, że wolałabyś byśmy nie przerywały. - Naparła dużym palcem zagłębiając go razem z materiałem majteczek w kobiecość, Aśki.
- A ja… mam wrażenie… że… wam się podoba… to co… robicie….- sapnęła równie pobudzona co rozgniewana blondynka. Jej oczy obiecywały Perce i Rucie zemstę. Wyuzdaną i lubieżną… perwersyjną i dziką zemstę. Taką która budziła motylki w brzuchu. Joanna dyszała głośno i pojękiwała poddając się dłoniom ściskającym jej piersi, a stopie Zosi masującej jej intymny zakątek. Instynktownie rozchyliła uda, by ułatwić jej zadanie.
- Cóż. Ładnie ci z tą podnieconą minką. - Zosia wsunęła stopę pod majtki Asi i zaczęła śmielej poczynać sobie z jej kobiecością.
- Nie będzie wam tak do śmiechu… później… obiecuję…- sykneła gniewnie Świerga, a jej paznokcie zrobiły głębokie rysy na stole. Ruta jakoś się tym nie przejmowała bawiąc się jej krągłym biustem i ocierając nimi o siebie. Blondynka wiła się poddając coraz bardziej chwili i ocierając mokrym łonem o stopę Perki. Ta zresztą poczuła jak czyjeś zdradliwe paluszki podciągają jej sukienkę w górę. To czerwona na twarzy Jagoda sięgnęła pod stół w niecnych celach związanych z ciałem swojej kochanki.
Perka jęknęła starając się nie przerywać oferowanych Aśce pieszczot. Odchyliła wolną nogę by ułatwić Wildze do siebie dostęp. Palce okularnicy szybko znalazły ciepły intymny zakątek kochanki zanurzyły się w nim poruszając delikatnie i pieszczotliwie. Pobudzona Jagoda, przyglądała się z wypiekami na twarzy “torturowanej” wilczycy, której głośne jęki wypełniały kuchnię.
- Mocniej…- wydyszała przymykając oczy i wypinając biodra, by lepiej poczuć stopę Zosi, jak piersi był ułatwić Rucie zabawę tymi kuszącymi krągłościami.
Perka zaczęła jeszcze intensywniej napierać stopą na kobiecość Asi, czując jak ją samą coraz bardziej podnieca ta sytuacja. Każdy ruch nogi potęgował pieszczoty oferowane przez Jagodę.
- Szybciej. - Wyjęczała chwytając mocno swoje własne piersi.
Jagoda skinęła głową mocniej napierając palcami i poruszając między udami kochanki. Mniej delikatnie, ale za to wciskając palce głębiej i mocniej. Może i było jej brak doświadczenia, ale nie entuzjazmu. Słychać ów “entuzjazm” zresztą było i z pewnością Ruta z Świergą domyślały się co malarka robi pod stołem. Rozpalony wzrok pieszczonej blondynki nie odrywał się zresztą od twarzy Zosi. I przez to Perka wiedziała, że wilczyca dochodzi do granicy wytrzymałości. Sama była w podobnym stanie. Zosia z trudem łapała oddech wpatrując się w rozchylone wargi Świergi. Jeszcze chwila… musiała ją doprowadzić nim zupełnie straci kontrolę. Wilczyca jęknęła w końcu, jej ciało wygięło się w łuk prężąc dumnie piersi, które wymknęły się z spod dłoni pieszczącej jej Marylki. Przez ciało blondynki przeszło drżenie i opadła na krzesło dysząc ciężko. A Ruta spojrzała na Zosię pytając łobuzersko.
- Teraz ty?-
- T..tak? - Perka opuściła stopę, którą pieściła Asię i zaczęła mocno napierać na palce Jagody swoimi biodrami.
- Tak…- zamruczała Ruta i po prostu weszła na stół, ściągnęła z siebie sukienką, pokazując swój brak zainteresowania detalami taki jak bielizna. I z wyraźnym podnieceniem błyszczącym między udami, usiadła przed Zosią. Nachyliła się i obejmującdłońmi twarz Perki pocałowała ją namiętnie. Zosia odwzajemniła pocałunek, a jedna z jej dłoni opuściła pierś by zanurzyć się w kobiecości Ruty.
Kochanka nie przerywając pocałunku, zamruczała zmysłowo, a jej dłonie przesunęły się z policzków, na szyję, a potem na piersi masując je końcówkami palców. Marylka była rozpalone, jej kwiatuszek niczym rosiczka pochłoną palce Perki z mokrym mlaśnięciem.
A obserwująca to Jagoda przyspieszyła ruchy palców między udami kochanki, trochę niewprawnie ale mocno wbijając je w kobiecość Zosi.
Ruda czarownica zwolniona z pieszczot swych piersi sięgnęła wolną dłonią między uda Jagody by odnaleźć jej kobiecość.
Niestety natrafiła na blokadę w postaci spodenek malarki… tym razem nie była w stanie się skoncentrować by je rozpiąć. Palce kochanki między udami, palce Ruty zaciskając sie na twardych szczytach piersi i ciągnące za nie, pocałunek Ruty ze zwinnym języczkiem… oraz miękkie i ciepłe ciało Ruty otulające jej poruszające się palce… ta ilość doznań uderzających z każdej strony sprawiała że Perka nie była w stanie się skupić na czymkolwiek innym niż zbliżający się szczyt rozkoszy. Masowała materiał spodenek w tym samym szalonym rytmie w jakim podbijała kobiecość Ruty. Czuła jak jej własne ciało przeszywają kolejne fale dreszczy, które w końcu doprowadziły ją do orgazmu. Krzyknęła przerywając pieszczoty i oddając się obezwładniającej jej rozkoszy.
Ruta oderwała się od ciała Zosi odchylajac się do tyłu i opierając ramionami na stole, niczym wyuzdana wersja potrawy do konsumpcji. I uśmiechała się łobuzersko.
- To już wiem jak będziemy świętować pokonanie Leszego. Co powiecie na czworokącik?- rzekła Świerga dolewając sobie wina. A Jagoda położyła dłoń na wodzącej po jej spodenkach dłoni Zosi i szepnęła cicho do ucha Perki.- Ja mogę poczekać. Skup się na niej.
Zosia uśmiechnęła się.
- Jest nas czwórka…nikt nie musi czekać. - przeniosła wzrok na Świergę. - Podałabyś pomocny języczek Jagodzie?
- Chodź tu skarbie… zrób jak Ruta.- mruknęła blondynka, a Jagoda spojrzała spłoszonym wzrokiem na koleżanki.
- Ja… nie wiem.. czy starczy mi odwagi.- wymamrotała cicho zawstydzonym tonem głosu.
- Na sabacie dałaś chyba.- stwierdziła z uśmiechem Marylka, a Wilga pokręciła głową.- Dopiero po kilku mocnych wywarach… wcześniej… nie bardzo.
Perka zanurzyła swoje palce ponownie w Rucie, a drugą dłonią chwyciła nieco boleśnie pierś Jagody.
- Niebawem wszystkie będziemy tańczyć razem nago. Tu nie ma się czego wstydzić. - Uśmiechnęła się i pociągnęła za pierś Wilgi, zachęcając ją by wstała. - Pokaż nam swoją zgrabną pupę.
- Dddobrze…- Wilga wstała i powoli zaczęła zsuwać z siebie szorty wraz z białymi majteczkami w polarne misie.
- Mrrr… słodka…- wymruczała Ruta oglądając nagą pupę zawstydzonej nieco malarki. Ta na nieco drżących nogach ruszyła w kierunku siedzącej Świergi, by zająć swoje miejsce. Perka uśmiechnęła się tylko, uważnie śledząc każdy ruch Wilgi, po czym pochyliła się i przywarła ustami do kwiatuszka Ruty.

Jagoda usiadła przed Joanną rozchyliła niemrawo i nieśmiało uda i… blondynka nie czekała długo, od razu sięgając ustami jej łona i z głośnym mlaskaniem zabierając się za posiłek. Coraz głośniejsze jęki Jagody potwierdzały umiejętności Aśki w tej materii, ale i pulsujące pożądaniem ciało Marylki również było dowodem skuteczności pieszczot Perki. Zosia przyspieszyła, ale nie atakowała Ruty tak jak Aśki, pamiętała, że kochanka woli delikatniejsze pieszczoty i skupiła się na miarowym dręczeniu jej wrażliwych miejsc. Kuchnię wypełniły odgłosy cichy jęków i mlaskania. Perka czuła głaszczącą jej głowę dłoń kochanki i słyszała głosik Jagody coraz głośniejszy i bardziej drżący. Wyobrażnia i doświadczenia z nieco dziką Joanną podpowiadały jej co się działo tak blisko niej.
Przymknęła oczy, czując jak cała ta atmosfera sprawia, że ponownie robi się jej gorąco. Powoli przyspieszała swoje ruchy, czując dziwną presję by doprowadzić Rutę nim Joanna doprowadzi Jagodę. Miała na to szansę wszak Ruta była już przez nią rozpalana i jej oddech już był szybszy i rwący się. Niestety… ciało Jagody było bardziej wrażliwe na dotyk i okularnica z głośnym jękiem doszła chwilę przed Marylką. Która pisnęła z rozkoszy drżąc na całym ciele.
Perka poczuła nieprzyjemne ukłucie zazdrości, ale grzecznie zaopiekowała się swoją kochanką póki ta nie uspokoiła oddechu.
- Myślę… że teraz zabierzmy się za… naszą robotę. Chyba chcemy zdążyć przed przybyciem naszego gościa?- spytała Joanna oblizując wargi i zerkając zza drżącej i dochodzącej do siebie Jagody, na pozostałe dwie czarownice. - No i … która robi kolację?
- Mogę się tym zająć. I tak będę potrzebowała was by to postawić. - Perka pocałowała na pożegnanie udo Marylki i wstała z krzesła. Czuła wilgoć, która ponownie zebrała się między jej udami.
- Dobrze… to ja idę… znaleźć dobre miejsce na rozmowę z duszkami.- Świerga poprawiła sukienkę zakrywając biust i spojrzała na Perkę z lubieżnym uśmiechem mówiącym: Ty będziesz następna.
A Ruta zeskoczyła ze stołu, porwała swoją sukienkę i pognała w kierunku schodów na strych.
- To ja się biorę za wywary.
- Obawiam się, że nie będzie na to czasu. - mruknęła Zosia i podeszła do Jagody. - Pomożesz mi z odnalezieniem składników i przygotowaniem ogniska?
- Tak… i…- Jagoda poczekała aż pozostałe dwie czarownice się oddalą.- I tak najbardziej to ty mnie podniecasz. Ani sabat, ani one tego nie zmieniły.
Uśmiechnęła się ciepło zawstydzona swoim wyznaniem.
Perka przysunęła się, stając między udami Wilgi i pocałowała ją gorąco.
- Mów mi tak jeszcze i nie zajmiemy się dziś tym Leszym. - Wymruczała zadowolona, przerywając po dłuższej chwili pocałunek.
- Do nocy jeszcze daleko… a ty wyglądasz bardzo… seksownie w tej sukience. - mruknęła zawstydzona swym zachowaniem Jagoda i przesunęła palcem po łonie, muskając swój wrażliwy punkcik. Po czym się zawstydziła.- Przepraszam… nie powinnam cię prowokować. Może… po przygotowaniach, co?
 
Aiko jest offline