Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2018, 00:52   #60
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Większość byłej osady rolniczej postawiono drukując ściany oraz sufit z wytrzymałego tworzywa sztucznego. Oprócz twardych betonowych fundamentów i stalowego szkieletu wszystko pochodziło z odpornego tworzywa, którego rozmieszczenie trwało góra sześć godzin. Powstawanie takich budynków było tanie oraz praktyczne i sprawdzało się od czasów Wielkiej Ekspansji.

Dwójka najemników usadowiła się w garażu, jednego z domów. Jak zauważył Ja-Son budynek przygotowano do dużych temperatur przez co ściany nie przepuszczały dużo ciepła. Mimo wszystko, przydała by się klimatyzacji. Kiedy Rączka zajął się modułem Ja-Son znalazł dość duży wiatrak i podpiął je do gniazdka nie wierząc w cud, który jednak się spełnił. Panele słoneczne na dachu tego domu nadal działały i po chwili mieli miły chłód.

Kiedy młodszy mężczyzna zaczął szukać jakiś rupieci, które nie zostały zrabowane, Karl zabrał się na głównego sprawcę kłopotów ostatnich dwóch dni. Cholerny Moduł Wirtualnej Inteligencji. Dzięki bionicznej ręce wyposażonej w cały pakiet narzędzi, rozkręcił obudowę a jego oczy w pasji rozjaśniły się jak wybuch supernowej. Szybko zamontował ładunek wybuchowy, wzięty z domu nieszczęsnego Tamrena, połączył sygnał miny z swoim komputerem szturmowym a następnie zabrał się za dalsze myszkowanie w wnętrznościach superkomputera.

Niestety szybko okazało się, że było to zadanie ponad jego siły. Gdy tylko uruchomił maszynę wyskoczyła prośba o kod. Sugart nie był w stanie jej złamać. Wynikało z tego, iż przez nieudaną transakcję w Starym Porcie, Norsjanie nie odblokowali urządzenia i teraz stało się- z punktu widzenia najemnika- bezużyteczne. Co prawda dobry cracker z łatwością poradził by sobie z obejściem zabezpieczeń jednak Rączka nie był ekspertem i poddał się po czterech nieudanych próbach.

W tym czasie Ja-Son znalazł ciepłe, ale mocne portery. Dwójka odpaliła po jednym i zaczęła zastanawiać się jak może pójść wymiana. Mieli duże nadzieję oraz byli całkiem nieźle przyszykowani. W razie czego mogli wysadzić moduł, raniąc wszystkich wokół. Na tą myśl, Karl rozmontował powtórnie moduł, dokładając pozostałe dwa ładunki. Jeśli uznają, że pora rozsadził przyjęcie wybuch powinien zmieść wszystko w promieniu ośmiu metrów. Kiedy skończyli piwa, zauważyli, że powoli się ściemnia. Ja-Son zgasił wiatrak, wychodząc na ciemniejące niebo, które przypominało rozciągający się ponad dalekie klify karmel. Nadeszła pora, by wyruszyć.

Karl przymontował powtórnie moduł z linki, która im ostała i przyjmując dość niebezpieczną oraz niewygodną pozycje ruszyli powoli do dzielnicy, gdzie nie tak dawno zwędzili Marlnina, staremu dobremu weteranowi, który teraz już pewnie rozkładał się z usmażoną głową.

***

Pod dawną fabryką Dune-Coli znaleźli się po godzinie. Moduł dla kamuflażu ukryli pod dużym kocem, ale i tak musieli zwracać nieco uwagi. Mimo wszystko Ja-Son starał się prowadzić ich znanymi sobie, a nieznanymi innym drogami. Budynek fabryki napoju, był sporych rozmiarów konstrukcją z której wyrastała nieco wyższa wieża. Teraz jednak wszystko rozpadało się jak gliniany kolos nadwyrężony czasem i brakiem użytkowania. Karl przeczesał wzrokiem całe otoczenie. Przed budynkiem nikogo nie było. Uzbrojony w karabin C86, rozejrzał się wreszcie schodząc z ścigacza. Ostrożnie z wojskowym nawykiem przebadał większość zapalnych pozycji. Nikogo nie było. To mogło sugerować nieprawdziwość wiadomości lub co gorsza- pułapkę. Ja-Son nie gasił silników cały w pełnej gotowości.

Po około dwóch minutach zaczęło dochodzić ich rosnący podobny do pulsującego chórku złożonego z dziesiątków głosów dźwięk. Na niebie pojawił się biało-niebieski prom Antic-Corpu. Tej samej korporacji, która kiedyś miała większość rynku oraz operacji na Darude. Dwójka najemników obserwowała jak pojazd latający ląduje a z środka wychodzi oddział korporacyjnych komandosów. Karl i Ja-Son nie mieli urojeń, nie dali by rady tej szóstce wyszkolonych żołnierzy- chyba, że zrobili by do z dobrą taktyką. Kiedy grupa szturmowców wysiadła mierząc w nich z broni, było naprawdę blisko wymiany ognia. Po chwili jednak wszystko się uspokoiło. Czarnoskóra, białowłosa, niska ale niebezpiecznie poruszająca się kobieta w białym kombinezonie bojowym nakazała zawieszenie broni i nieco drapieżnie podchodząc do Karla (który również, niechętnie przestał mierzyć z karabinu) powiedziała twardym, ale melodycznym akcentem.


-Witam. Taria Charati, kapitan oddziałów szturmowych Antic-Corpu. Jak mniemam wy musicie być tymi najemnikami wynajętymi przez Tamrena. Nie żyje prawda?- powiedziała to z grymasem na twarzy, choć przebiła się przez to doza jakiejś melancholii- Podajcie mi tu moduł, żebym mogła go ocenić.

Potem wskazała na szóstkę komandosów.

-Jeśli wszystko będzie w porządku, dostaniecie obiecane dwadzieścia tysięcy. Jeśli nie. Jesteście martwi.

Dwójka najemników popatrzyła po sobie zbita nieco z tropu.

-Och, żartuje.-kobieta zaśmiała się dość wysoko, z dużą ilością lekkości- Po prostu zdejmij moduł piękny i załatwmy to szybko, bo z tego co szeptał wywiad, i tak wylano przez niego za dużo krwi.

W tym czasie żołnierze korporacji ustawili się w dogodnych pozycjach zabezpieczając każdą możliwą stronę z której mógł dojść wyimaginowany atak.
 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 21-07-2018 o 02:28.
Pinn jest offline