Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2018, 09:52   #78
Ranghar
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
Gad zmrużył oczy i cofnął się od Arthura o krok. A że był wielki jak autobus to był to całkiem spory kawałek dla mężczyzny. Smok znów zaczął węszyć, ale zupełnie przestał szczerzyć zęby. Zdawał się sam nie wiedzieć co zrobić. Nagle coś go musiało zezłościć bo warknął a następnie z jego paszczy rozległ się przeciągły gardłowy warkot, znacznie cichszy od poprzedniego ryku, ale wciąż niósł się po okolicy. Nie było już w tym czuć grozy, raczej Arthurowi wydawało się jakby smok go o coś pytał.

Arthur całkowicie zbaraniał w tym momencie i miał nadzieję, że smok nie pomyli go przez to z baranem. Z jednej strony mógł spierniczyć, aż by się za nim kurzyło, z drugiej strony nawiązał chyba jakiś pierwszy pieprzony kontakt z inteligentną formą życia, a co dziwniejsze ze smokiem?
- Yyyy trochę będzie mi ciężko wymówić twoje imię, masz może skrót? - Arthur paplał co mu ślina na język przyniesie, jego gadanie zdawało się uspokajać zarówna gada jak i jego samego.
- Yyyy, aaa, zastanawiasz się pewnie skąd się tu wziąłem? Nooo, widzisz były tu takie duże wrota, a później znaki, o takie - Mężczyzna próbował wygiąc ręce w kształt swastyk jakie widział ze swoją grupą. - Później były niewidzialne drzwi, korytarz z lasu i spotkałem tu Ciebie! - Arthur popadał powoli w jakiś obłęd próbując ułożyć sobie przebieg ostatnich paru godzin w logiczną całość.
- Kto ci to zrobił? Bardzo cię boli? - Mężczyzna zaczął przejawiać symptomy porwanej nastolatki, która zaczęła mieć uczucia do swojego porywacza.

Smok z uwagą słuchał jego słowotoku, a kiedy Arthur zakończył swój monolog, gad przestąpił dwa, może trzy kroki i znalazł się tuż przed mężczyzną. Następnie łuskowaty kolos opuścił głowę na wysokość człowieka i mrużąc oczy uważnie się przyjrzał jego sylwetce, węsząc przy tym.
Pomruk wydobył się z jego zamkniętej paszczy i odstąpił, dając Arthurowi dystans.
- Niee jeeestess staaad - smok wypowiedział te słowa jakby z namaszczeniem, dokładnie wypowidając słowa w rodzimym języku Higginsona.

Arthur rozdziawił usta sięgając nimi prawie do swoich sutków. Chyba oszalał, na pewno oszalał, a jednak smoczy strach sprawił że postradał zmysły, a nie czystą bieliznę. Nieeee, to niemożliwe, to powiew wiatru musiał odbić się od cielska smoka i coś wyburczeć przy jego oddechach, ale co mi szkodzi.
- Zgadza się, jestem z innego świata, ktoś stąd zaatakował nasz świat i teraz badamy czy był to przykry przypadek, czy celowa inwazja. W miarę możliwości chcielibyśmy żyć w pokoju z… Istotami z tego świata.Wymienić się kulturą i pomóc w rozwoju obu światów. - Do jasnej cholery, nikt go w wojsku nie szkolił co robić w przypadku kontaktu z gadającym smokiem, w dodatku rannym smokiem. Jak się udziela pomocy smokowi? Czy krew smoka to nie przypadkiem lawa? Kto lub co do cholery mogło tak pokiereszować smoka?
- Słuchaj, a może masz ochotę udać się za mną do mojego obozu?! Powinno być tam bezpieczniej niż w miejscu, z którego przybywasz. Wypoczniesz, zregenerujesz siły, moi ludzie mogliby spróbować zdjąć z Ciebie te łańcuchy. Tylko nie mozesz ich zjeść, za kilkoma bym nawet tęsknił. Może mógłbym poświęcić jakąś blondynę dla dobra sprawy, ale jeśli jadasz tylko dziewice, to się bardzo rozczarujesz naszym światem - Arthur z wielkim entuzjazmem zarzucił propozycją gadzinie, gubiąc z potem w butach resztki rozsądku.

Kolejny słowotok zalał gadzinę, która z uwagą i zdumieniem rysującym się na pysku, słuchała Legionistę. Miał on wrażenie, że smok nieco się rozłuźnił i już nie wyglądał jakby w każdej chwili miał go pożreć.
- Jaaak siee tu dostaaau... - zapytał, ale tuż po jego słowach niebo przeciął ryk, podobny do tego który wydał z siebie biały gad, lecz ten dobiegał z jakiegoś dystansu. Nie niósł też w sobie grozy jak ten, z którym rozmawiał Arthur.
Ale "jego" smokowi to się nie spodobało. Bardzo.
W mgnieniu oka wielka łapa przygniotła Higginsona, pozbawiając go tchu. Smok przygniótł go do ziemi i wściekle.
- Jesteees z łoowcaaaami! - warknął oskarżycielsko.

- Jezus! Maria! - Zakrzyknął Higginson żegnający się z życiem pod łapą smoka.
- Nie jestem z łowcami! Jesteś pierwszą istotą jaką tu napotkałem! - Arthur zaskrzeczał jak mała dziewczynka, którą rodzina oskarżyła o zbicie talerzyka, którego w życiu na oczy nie widziała. Mężczyzna nerwowo odchrząknął poprawiając swój głos i sięgając do resztek męskości jakie mu zostały - Potrzebujesz mnie, aby się stąd wydostać! Nawet jeśli znajdziesz sam wyjście to bronią go moi ludzie, którzy zabiją wszystko co z niego wyjdzie, a nie będzie mną! Z drugiej strony ja potrzebuje Ciebie, aby uciec przed łowcami, bo szybciej się ruszasz ode mnie i możesz mnie ponieść! Więc zabieraj ze mnie tą łapę przerośnięty kurczaku i ruszajmy, bo nie mam ochoty spędzić życia zakuty w łańcuchy! - Arthur w desperackim odwecie próbował zdominować smoka, jak wrogo nastawionego psa, któremu nie można pokazać cienia strachu przy konfrontacji. To on tu jest pieprzonym starszym chorążym, a nie jakaś prehistoryczna kupa łusek!. Mężczyzna odruchowo sięgnął do kieszeni na udzie i zacisnął dłoń na chłodnej stali granatu. Jeśli smok go zaatakuje to wyloguje się stąd na własnych zasadach, zostawiając rozrywkową pamiątkę po sobie. - No dawaj! Twoja rasa ma być mądrzejsza od mojej! Pora to udowodnić! - Mężczyzna grał na czas, albo smok się z nim zabierze, albo kupi tyle czasu, aby łowcy mogli zaatakować.
 
Ranghar jest offline