Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2018, 19:50   #79
Ranghar
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
Colin sięgnął mocami ku samochodom, nie były to standardowe pojazdy. O ile poruszenie wycieraczkami i migające światła nie były dla niego problem. To prowadzenie samochodu okazało się na tyle upierdliwe, że musiał się kupić na pojedynczym modelu by móc go kontrolować. Hyundai ruszył i zaskoczenia uderzył w plecy dwóch żołnierzy w skafandrach odrzucając ich na boki.
Gdy sięgnął ku samym skafandrom innych żołnierzy napotkał opór, skafandry emitowały dziwne pole nie dające mu spenetrować wewnętrznych systemów. Było widać, że oddział przygotował się do bitwy z mutantami.

Richard z wciąż powiększonymi łapami do ogromnych rozmiarów pobiegł z wrzaskiem pieśni na ustach na najbliższego przeciwnika. Skupił na sobie uwagę przeciwników z frontu celujących do niego z broni. Ostre chirurgiczne ostrza wystrzelił w jego kierunku, olbrzym zmrużył oczy, ale ból nie był taki straszny jak sobie wyobrażał. Kilka ostrzy siedziało mu w rękach, ale połowę zdążyła przechwycić Jean i rzucić nimi w jednego z atakujących.
Do drugiego dobiegł Richard zasypującym go szybkim gradem olbrzymich pięści. Zaskoczony mężczyzna zdążył tylko krzyknąć, gdy metalowy skafander został powgniatanych i porozrywanych na kawałki w ciągu kilku sekund.
- Hej! Zmierz się z kim swoich rozmiarów! - Krzyknął jeden z wojskowych obok. Zaczął wciskać przyciski na kombinezonie uwalniają z niego ręce i nogi.
- Mam wszczepione organy najsilniejszych mutantów. Poczuj mój grzmot! - Ręce i nogi mężczyzny spuchły, a cios w szczękę wywindował Richarda w powietrze, który wybił sobą szyby w pokoju gościnnym na pierwszym piętrze i wylądował w toalecie na końcu korytarza. Olbrzym zastygł na rozbitym klozecie z lejącą się wodą na głowie, jego ręce zadrżały i zmniejszyły się do większych rozmiarów. Jeszcze nikt w życiu mu tak nie przywalił.

Absinthe ukrywająca się za plecami Richarda spojrzała z wielkim zdziwieniem, jak jej towarzysz niczym rakieta przefrunął przez szkołę. W pierwszej kolejności planowała użyć granatów, ale po takim zwrocie akcji zostając sam na sam z nowym zagrożeniem porzuciła plan A. Sięgnęła do czasu przed sobą, w miejsce gdzie przed chwilą stał Richard sprowadzając go z rozbitej łazienki przed siebie. Zdruzgotana szczęka zaczęła się nastawiać na swoje miejsce, a sińce zanikły. Mężczyzna pamięta jak oberwał, nawet kątem oka widzi dziurę w budynku, jaką zrobił pod impetem ciosu. Jednak rany jakie otrzymał zagoiły się, a przeciwnik tempo na niego spojrzał, próbując pojąć co się stało.

Towarzysz Marza, który próbował pomóc mu wstać na nogi zawiesił się w połowie wypowiadanego zdania.
- Formacja delta sku.... To nie ten budynek. Pomyłka. Arggghhhh. - mężczyzna złapał się za głowę, gdy igły w skafandrze zaczęły wstrzykiwać mu chemię blokującą ataki mentalne. Nerwowo rozejrzał się po mutantach na ziemi szukając kogoś, kto by się na nim skupiał. Jednak nie odnalazł sprawcy ataku.

Wybiegający z progu budynku Victor skierował się na lewo. W trakcie biegu jego nogi wygięły się i wydłużyły, ręce powiększyły i wydłużyły. Skórę rąk pokryło gęste futro, a paznokcie zmieniły się w drapieżne pazury. Odbił się od ziemi wyskakując na 2 metry w powietrze, a lądował tnąc pazurami zbroje pierwszego z przeciwników. Poprzecinał grube rury z przewodami sterczące na ramieniu wroga i rozpruł naramiennik. Spod materiału poczuł dziwną woń, jedną, drugą, trzecią. Był to lekki, prawie niewyczuwalny zapach. Przeciwnik pachnął kilkoma różnymi mutantami na raz, a dokładniej jego wnętrzności.

Amelia poczuła jak do rozmowy w myślach dołącza się Jean
"Za subtelnie jak na taką sytuację, oni porywają mutantów i wycinają ich organy, aby wszczepić je sobie. W jakiś sposób kontroluje różne moce mając w sobie ich organy i krew. Skafandry umożliwiają im chyba przełączanie mocy i blokują ataki mentalne. Stań za mną i obserwuj pole bitwy, może uda ci się dostrzec coś co nam umknie..."
- Ahhh! - Jean krzyknęła, gdy rozproszona rozmową, nie zdołała zablokować kolejnej salwy z luf wroga. Część ostrzy zawisła w powietrzu, część wbiła się w jej brzuch i lewą rękę.

Pole bitwy

Richard i Absinthe stoją przed mężczyzną z mocarnymi nogami i rękoma większymi nawet od rąk Richarda. Obok Marz i jego wspólnik przygotowują się do ataku wraz z dwoma innymi żołnierzami którzy ranili Jean. Jeden mężczyzna leży mocno poturbowany po ataku Richarda.

Z lewej strony Victor bije się z dwoma żołnierzami, jeden z nich próbuje go postrzelić, ale obawia się trafić kolegę z nim walczącego.

Z prawej strony czterech żołnierzy przeładowuje broń, również brali udział w postrzeleniu Jean. Jeden z nich z wysuniętą ręką przed siebie bada teren, powoli spojrzał do góry wykrywając Ocelie na drzewie.
- Tam, w gałęziach ukrywa się jeszcze jedna!

Grupa czterech mężczyzn w tyle została rozproszona przez samochód, który w nich uderzył. Dwóch żołnierzy wije się na ziemi. Dwóch ostrzelało samochód rozrywając mu opony. Pojazd rozkraczył się po kilku metrach, przewracając na bok.

Amelia spojrzała kątem oka daleko przed siebie, przy rozwalonej bramie wjazdowej przez sekundę zauważyła dwie skąpane w ciemnościach nocy sylwetki, które spoglądały zza osłony murów na sytuację przy szkole.
 
Ranghar jest offline