|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-07-2018, 18:17 | #71 |
Reputacja: 1 | Victor prowadził pozostałych uczniów do Danger Room'u. Starał się zachować spokój ponieważ wiedział, że w tej sytuacji panika i pośpiech tylko pogorszą sytuację. - Proszę was, trzymajcie się w grupie. - powiedział do podążających za nim wychowanków. Gdy już dotarł na miejsce i wprowadził wszystkich zauważył, że większość ma bardzo zdezorientowane lub zaniepokojone miny. - Nie powiem wam, żebyście się nie martwili ponieważ ani ja, ani ci na górze nie mamy pojęcia o co chodzi. Ale mogę wam powiedzieć, że każda z osób które zostały razem z panną Grey dołoży wszelkich starań by zaistniała sytuacja dobiegła końca. - "Ale kto to przyjechał?", "Czego oni od nas chcą?" "Nie słyszałeś co mówił? Sam nie wie", "Czy jesteśmy tu bezpieczni?", "Ja nie chcę znów uciekać!" - w kółko słychać było te same kwestie od wychowanków. Victor uruchomił protokół schronu, po czym stanął w drzwiach i spojrzał na pozostałych. - Nie potrafię wam teraz odpowiedzieć, ale proszę, uwierzcie w nas - po czym drzwi do pomieszczenia zamknęły się, a Victor pobiegł do reszty szepcząc pod nosem - bo czasami sami w siebie nie wierzymy. |
04-07-2018, 16:10 | #72 |
Reputacja: 1 | Mężczyźni w skafandrach zrobili się bardziej nerwowi na widok większej grupy mutantów, a migające dookoła światła zbiły ich trochę bardziej z tropu. Dwaj mężczyźni dowodzący akcją znowu spojrzeli po sobie i wymienili nerwowe komentarze. Amelia zaczęła obserwować ruch warg napastników, a w głowie usłyszała głos piątki dziewczynek. - Przekażemy pozostałym to co wyczytasz - Drużyna operacyjna Beta potwierdziła przechwycenie X-Menów z miasta, są uśpieni i gotowi na zabiegi transplantacyjne. Te tu to tylko zbieranina dzieciaków i meneli z ulic. - Skończyłem skanować najbliższe otoczenie, ani skanery, ani podczerwień nie wykrywają sygnatur cieplnych wokół nas, te szepty to jedna wielka ściema. Mężczyźni znowu spojrzeli na Jean. Amelia wychwyciła jeszcze dziwne grymasy na twarzach najbliższych mężczyzn, przewody w skafandrach pompowały chemikalia w żyły napastników, a objawy strachu przestawały być widoczne na ich twarzach. - Załatwimy to szybko! Wielu z nas wierzy w filozofie trans gatunkową! - Ma rację! Będziecie żyli w nas, przekształceni w trzeci finalny gatunek! Zrodzeni przed swoim właściwym czasem, wolni od zarazy, wynaturzeń i dziwactw! Piątka dziewczynek przy Jean przemówiła wspólnym głosem - Nudy. Jeden z mężczyzn w skafandrze zaczął rosnąć na oczach wszystkich do rozmiarów domu. Nie pewnie kołysał się jak balon na paradzie. - Nie rozdepcz mnie! Nie jestem robakiem! - Jeden z napastników padł na kolana próbując uciec od butów giganta. Drugi stawiając opór zaczął wrzeszczeć - Atak psychiczny! Aaaaauuu! Wdrożyć procedury obronne! Dwaj przywódcy stojący na froncie zaczęli się gibać. - Dziewczynki są w środku... rzeczy nie są prawdzie. Systemy blokujące uruchomione, wyłączyć umysły, przejść w tryb automatycznej świadomości! - Odporność na psychiczne ataki potwierdzona! - Rozpocząć żniwa! - krzyknął Marz. Lufy grubszych karabinów wycelowały w próg domu. Z wsadek na lufach wystrzeliła burza ostrych, metalowych ostrzy i skalpelów. Gdy większość mutantów zasłoniła się rękoma przed atakiem Jean wyciągnęła ręce przed siebie zatrzymując jak najwięcej pocisków. Kilka się przedarło drapiąc, tnąc i niegroźnie raniąc osoby za nią. Oczy Amelii zabłysły, a dziewczyna lekko odchyliła własną głowę od lecącego w nią ostrza, złapała ucznia przy sobie odpychając go od innego pocisku. Wracający Victor musiał dać nura by uniknąć ostrza, które przeleciało przez korytarz domu. Ocelia wciąż siedziała bezpiecznie na drzewie. - Kto się czuje na siłach może dołączyć do walki, nie zabijać. Reszta niech się schroni przed ostrzałem za mną. Colin odwróć ich uwagę mocniejszym wyładowaniem. Jean zgniotła zatrzymaną pierwszą salwę w okrągłą bryłę i odrzuciła ją w Marza. Mężczyzna z ciężkim wydechem zwinął się w pół i upadł na ziemie. Absinthe poczuła jak jej ręce wibrują, a gdy na nie spojrzała zauważyła, że trzyma dwa glutowe granaty w dłoniach. Na ćwiczeniach granaty wybuchały mazią, która oblepiała cel spowalniając go, a po kilku sekundach zasychała unieruchomiając go w gęstej skorupie. Z 18 zbrojnych mężczyzn na podwórku, dwóch było pod wpływem ataku psychicznego, Marz leżał powalony na ziemi, a jego kompan zawołał wsparcie. Czterech mężczyzn przeładowujących broń dołączyło do przywódców na środku placu przy fontannie. Dwóch zachodziło od lewej strony placu, a następnych czterech od prawej. Trochę dalej stała grupka 4 mężczyzn zabezpieczająca samochody i drogę ucieczki z posiadłości. Ostatnio edytowane przez Ranghar : 04-07-2018 o 16:16. |
04-07-2018, 18:08 | #73 |
Reputacja: 1 | - Wyładowanie nic nie da - odpowiedział Collin sięgając do samochodów. Iskry przeskoczyły z oczu mężczyzny gdy auta ożyły wbrew woli ich właścicieli. Uśmiechnął się kierując elektronicznymi systemami takimi jak tempomaty, czy asystentami parkowania, utrzymywania pasa. Te w odpowiedzi z chęcią podkręciły obroty i ruszyły boksując się nieco i rozpryskując ziemię na boki wprost na napompowanych chemikaliami retro-nurków. Przez chwilę Bolt miał ochotę wpomować im w żyły tyle chemii ile skafandry miały licząc na przedawkowanie, ale polecenie było jasne - nie zabijać. Musiał się więc zadowolić zdalnie sterowanymi samochodzikami i próbami taranowania przeciwników. Zajęci unikaniem Hyundai'ów przeciwnicy nie powinni mieć czasu na ostrzał dzieci. Ostatnio edytowane przez psionik : 04-07-2018 o 18:11. |
04-07-2018, 18:51 | #74 |
Reputacja: 1 | - NO TO SIĘ DOIGRALIŚCIE! THUNDER STRIKE! AAAAAAA!!! - Ryknął Rick i niczym mięsny taran zaczął pruć na środek placu. Wyglądało na to, że ktoś już się zajął samochodami i wykorzystał je przeciwko napastnikom, więc olbrzym zrezygnował z rzucania nimi zamiast tego zamierzał dopaść jak najwięcej skafandrowców i rozpierdolić im te chujowe wdzianka zanim zejdzie mu część pary z łap. Plan był prosty tak jak i jego autor: W pierwszej kolejności dopaść tych, którzy akurat nie bawią się w berka z samochodami i nie tarzają się po ziemi. Podłączać im te rurki czy powyrywać inne ważne części żeby jak najszybciej przestało działać a potem wyrzucić za bramę! Zabić żadnego raczej nie zabije, co najwyżej złamią sobie parę żeber czy nabawią się kontuzji przy lądowaniu! Dodatkowym bonusem tej taktyki było to, że skupi na sobie uwagę przeciwników osłaniając tym samym słabszych od siebie. Gdy zabraknie mu już sił na rzucanie zacznie ich po prostu napierniczać z piąchy. "Sound of the drums Beating in my heart The thunder of guns Tore me apart You've been Thunderstruck" Zawył Richard z dzikim uśmiechem dopadając pierwszej ofiary gdyby ktoś z zespołu AC/DC usłyszał jak zażyna ich piosenkę pewnie zapłaciliby mu żeby przestał. ________ Używam Gradu ciosów i zmysłu taktycznego Tarcze mięśni i kości uruchomiłem w poprzedniej rundzie więc się pewnie szybko wyczerpie. Ostatnio edytowane przez Brilchan : 05-07-2018 o 08:10. |
08-07-2018, 02:15 | #75 |
Reputacja: 1 | Kiedy było powiedziane, że Virgo czuła się na siłach dołączyć do walki? Najwyraźniej glutodawca zadecydował za nią, byłby straszny obciach teraz się wycofać. |
08-07-2018, 22:13 | #76 |
Reputacja: 1 | Ocelia „usłyszała” telepatyczny przekaz – to był kolejny raz, kiedy ktoś wepchnął się jej do głowy; można powiedzieć, że zaczynała się powoli przyzwyczajać. Raczej tolerować, choć z trudem, takie zachowania. Musiała też przyznać, że taki sposób komunikacji był całkiem praktyczny. Przez chwilę rozważała, czy telepatia działa wybiórczo, czy po całości – w sensie, czy nadający może wybierać, kto ma usłyszeć jego przekaz, czy leci do wszystkich? Rozważania zajęły jej dłuższy czas, więc nie zdążyła dołączyć do reszty „wyglądając groźnie” – cokolwiek to miało znaczyć. Potem wydarzenia potoczył się bardzo szybko. Kiedy Marz upadł na ziemie, Ocelia skupiła się na jego towarzyszu, który wydawał się teraz dowodzić całością. - To nie ten budynek . Pomyłka. Trzeba szukać dalej, bardziej na wschód – skupiła się na przekazie, który chciała, żeby odebrał.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |
09-07-2018, 08:22 | #77 |
Reputacja: 1 | Victor wracał do reszty. Po drodze postanowił skontaktować się z profesor Grey z nadzieją, że to zadziała. Jak wygląda sytuacja? Mamy jakiś plan? zapytał w myślach. Gdy dobiegł na górę usłyszał tylko "dołączyć do walki, nie zabijać. Reszta niech się schroni przed ostrzałem za mną. Colin odwróć ich uwagę mocniejszym wyładowaniem." i postanowił ruszyć do boju. Przed budynkiem zobaczył grupy zbrojnych. Czterech po prawej i na środku, dwóch po lewej. Idealnie. pomyślał ruszając na lewo. By szybciej dobiec do przeciwników aktywował łapy i gdy był już blisko wykonał skok. |
10-07-2018, 22:06 | #78 |
Reputacja: 1 | W pierwszej chwili Amelia nieco zderpiała. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że to co widzi jest rezultatem działania któregoś z mutantów. Owszem, dziewczyna była dość popularna, ale mieszkała w Instytucie od niedawna i nie zdążyła jeszcze wszystkich poznać. Ciekawe kto potrafi tak "nadmuchać" przeciwnika i jak to właściwie działa. Nie było jednak czasu na zastanawianie się - trzeba było działać. Tylko co robić? Amelia nie była niewinną, bezbronną dziewczynką. Była Harpią i nie raz już brała udział w bójkach, nawet grupowych. Znała się na rzeczy i potrafiła nieźle dokopać... Jednak ci napastnicy mieli broń palną, a na tyłach jeszcze dodatkowo uzbrojone wsparcie. Dziewczyna musiała dołączyć do walki! Inaczej atak byłby o jedną osobę słabszy, a tak to nie mogło wyglądać. Z racji iż była raczej osobą od obserwacji i infiltracji, a niżeli tą należącą do siły uderzeniowej, uznała że lepiej będzie stanąć w drugim szeregu. Oczywiście jak już dołączy do walki, zrobi to tam gdzie będzie potrzebne wsparcie. Jej wyjątkowy zmysł obserwacji i doświadczenie w bójkach z pewnością sprawią iż znajdzie się tam gdzie trzeba. Póki co... Amelia miała jednak w zanadrzu coś więcej. Posunięcie taktyczne wybiegające trzy kroki do przodu - którego jednak nie mogła zrealizować sama. Spojrzała znacząco na piątkę lasek stojących blisko niej - bardzo znacząco. "Heeej!" krzyknęła w myślach. "Odbieramy cię cały czas" zauważyła jedna z nich, choć Amelia nie wiedziała która. "Mam w pokoju parę podsłuchów i lokalizatorów w jednym" przekazała, a w jej myślach przemknęła wizja małych urządzeń elektronicznych, których używała aby szpiegować swoich chłopaków i wiedzieć co o niej mówią. "Warto im to podrzucić do samochodów" dokończyła... Okno do pokoju zostawiła otwarte, więc może Jean udałoby się telekinezą... tylko że ona była akurat bardzo zajęta. Czy był ktoś inny? |
21-07-2018, 19:50 | #79 |
Reputacja: 1 | Colin sięgnął mocami ku samochodom, nie były to standardowe pojazdy. O ile poruszenie wycieraczkami i migające światła nie były dla niego problem. To prowadzenie samochodu okazało się na tyle upierdliwe, że musiał się kupić na pojedynczym modelu by móc go kontrolować. Hyundai ruszył i zaskoczenia uderzył w plecy dwóch żołnierzy w skafandrach odrzucając ich na boki. Gdy sięgnął ku samym skafandrom innych żołnierzy napotkał opór, skafandry emitowały dziwne pole nie dające mu spenetrować wewnętrznych systemów. Było widać, że oddział przygotował się do bitwy z mutantami. Richard z wciąż powiększonymi łapami do ogromnych rozmiarów pobiegł z wrzaskiem pieśni na ustach na najbliższego przeciwnika. Skupił na sobie uwagę przeciwników z frontu celujących do niego z broni. Ostre chirurgiczne ostrza wystrzelił w jego kierunku, olbrzym zmrużył oczy, ale ból nie był taki straszny jak sobie wyobrażał. Kilka ostrzy siedziało mu w rękach, ale połowę zdążyła przechwycić Jean i rzucić nimi w jednego z atakujących. Do drugiego dobiegł Richard zasypującym go szybkim gradem olbrzymich pięści. Zaskoczony mężczyzna zdążył tylko krzyknąć, gdy metalowy skafander został powgniatanych i porozrywanych na kawałki w ciągu kilku sekund. - Hej! Zmierz się z kim swoich rozmiarów! - Krzyknął jeden z wojskowych obok. Zaczął wciskać przyciski na kombinezonie uwalniają z niego ręce i nogi. - Mam wszczepione organy najsilniejszych mutantów. Poczuj mój grzmot! - Ręce i nogi mężczyzny spuchły, a cios w szczękę wywindował Richarda w powietrze, który wybił sobą szyby w pokoju gościnnym na pierwszym piętrze i wylądował w toalecie na końcu korytarza. Olbrzym zastygł na rozbitym klozecie z lejącą się wodą na głowie, jego ręce zadrżały i zmniejszyły się do większych rozmiarów. Jeszcze nikt w życiu mu tak nie przywalił. Absinthe ukrywająca się za plecami Richarda spojrzała z wielkim zdziwieniem, jak jej towarzysz niczym rakieta przefrunął przez szkołę. W pierwszej kolejności planowała użyć granatów, ale po takim zwrocie akcji zostając sam na sam z nowym zagrożeniem porzuciła plan A. Sięgnęła do czasu przed sobą, w miejsce gdzie przed chwilą stał Richard sprowadzając go z rozbitej łazienki przed siebie. Zdruzgotana szczęka zaczęła się nastawiać na swoje miejsce, a sińce zanikły. Mężczyzna pamięta jak oberwał, nawet kątem oka widzi dziurę w budynku, jaką zrobił pod impetem ciosu. Jednak rany jakie otrzymał zagoiły się, a przeciwnik tempo na niego spojrzał, próbując pojąć co się stało. Towarzysz Marza, który próbował pomóc mu wstać na nogi zawiesił się w połowie wypowiadanego zdania. - Formacja delta sku.... To nie ten budynek. Pomyłka. Arggghhhh. - mężczyzna złapał się za głowę, gdy igły w skafandrze zaczęły wstrzykiwać mu chemię blokującą ataki mentalne. Nerwowo rozejrzał się po mutantach na ziemi szukając kogoś, kto by się na nim skupiał. Jednak nie odnalazł sprawcy ataku. Wybiegający z progu budynku Victor skierował się na lewo. W trakcie biegu jego nogi wygięły się i wydłużyły, ręce powiększyły i wydłużyły. Skórę rąk pokryło gęste futro, a paznokcie zmieniły się w drapieżne pazury. Odbił się od ziemi wyskakując na 2 metry w powietrze, a lądował tnąc pazurami zbroje pierwszego z przeciwników. Poprzecinał grube rury z przewodami sterczące na ramieniu wroga i rozpruł naramiennik. Spod materiału poczuł dziwną woń, jedną, drugą, trzecią. Był to lekki, prawie niewyczuwalny zapach. Przeciwnik pachnął kilkoma różnymi mutantami na raz, a dokładniej jego wnętrzności. Amelia poczuła jak do rozmowy w myślach dołącza się Jean "Za subtelnie jak na taką sytuację, oni porywają mutantów i wycinają ich organy, aby wszczepić je sobie. W jakiś sposób kontroluje różne moce mając w sobie ich organy i krew. Skafandry umożliwiają im chyba przełączanie mocy i blokują ataki mentalne. Stań za mną i obserwuj pole bitwy, może uda ci się dostrzec coś co nam umknie..." - Ahhh! - Jean krzyknęła, gdy rozproszona rozmową, nie zdołała zablokować kolejnej salwy z luf wroga. Część ostrzy zawisła w powietrzu, część wbiła się w jej brzuch i lewą rękę. Pole bitwy Richard i Absinthe stoją przed mężczyzną z mocarnymi nogami i rękoma większymi nawet od rąk Richarda. Obok Marz i jego wspólnik przygotowują się do ataku wraz z dwoma innymi żołnierzami którzy ranili Jean. Jeden mężczyzna leży mocno poturbowany po ataku Richarda. Z lewej strony Victor bije się z dwoma żołnierzami, jeden z nich próbuje go postrzelić, ale obawia się trafić kolegę z nim walczącego. Z prawej strony czterech żołnierzy przeładowuje broń, również brali udział w postrzeleniu Jean. Jeden z nich z wysuniętą ręką przed siebie bada teren, powoli spojrzał do góry wykrywając Ocelie na drzewie. - Tam, w gałęziach ukrywa się jeszcze jedna! Grupa czterech mężczyzn w tyle została rozproszona przez samochód, który w nich uderzył. Dwóch żołnierzy wije się na ziemi. Dwóch ostrzelało samochód rozrywając mu opony. Pojazd rozkraczył się po kilku metrach, przewracając na bok. Amelia spojrzała kątem oka daleko przed siebie, przy rozwalonej bramie wjazdowej przez sekundę zauważyła dwie skąpane w ciemnościach nocy sylwetki, które spoglądały zza osłony murów na sytuację przy szkole. |
25-07-2018, 02:06 | #80 |
Reputacja: 1 | Virgo postanowiła cofnąć Tündéra z dwóch powodów. Po pierwsze, lepiej było mieć go przed sobą. Po drugie, jego utrata zaraz po tym, jak sam kogoś załatwił... Jeden za jednego, nie trzeba było być mistrzem taktyki ani matematykiem, by zrozumieć, że to kiepska wymiana. |