Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2018, 21:16   #29
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

Perka w spokoju znalazła jakieś ukryte proste majtki i krótkie dżinsowe spodenki. Działania Aski nie ułatwiały jej podania Patrykowi wywaru i będzie musiała się poważnie zastanowić jak to zrobić. Niestety myślenie nie szło jej najlepiej gdy napalona wilczyca ładowała jej pod koszulę swoje paluchy. Nadal lekko poirytowana ruszyła w kierunku strychu by dokończyć przygotowania. Zgarnięcie wybranych ziół nie zajmie jej zbyt wiele czasu, a przynajmniej nieco ochłonie.
Im dłużej była na strychu tym lepiej czuła w jak absurdalnej sytuacji się znalazła. Została tu by pomóc Wildze, a nie zmagać się z tym wszystkim, a szczególnie z fantazjami Aśki. Związała zioła w płóciennym woreczku, szepcząc cicho urok, zgarnęła kilka świec i wszystko to zniosła na dół, zostawiając w swojej sypialni. Do kuchni wróciła po ponad pół godzinie.
I z ulgą stwierdziła, że nie było tu tak źle. Towarzystwo piło wino rozmawiając na temat okolicznych atrakcji. Patryk odpowiadał to na zadawane zblazowanym tonem pytania Joanny, to na entuzjastyczne pytania Marylki. Dziewczyny nie próbowały flirtu z nim… choć niekiedy wplątały dwuznaczności w swoje wypowiedzi, a Jagoda zajęła się zmywaniem.
- Hej.. długo cię nie było. Coś się stało?- zapytał Patryk na widok wchodzącej Zofii.
- Zapomniałam o jednej rzeczy, którą powinnam była ogarnąć. - Perka uśmiechnęła się do mężczyzny i sięgnęła po swój kieliszek z winem by je dopić. Podeszła z naczyniem do Jagody, nie chcąc siadać obok Aśki. - Pomóc ci?
- Jeśli chcesz…- odparła z nieśmiałym uśmiechem Jagoda i zerknęła na Zosię zmartwiona czymś.
- Z chęcią. - Perka odstawiła kieliszek i zabrała się za ogarnianie rzeczy po gotowaniu. Korzystając z okazji delikatnie nachyliła się ku Wildze. - Coś się stało?
- No… wyszłaś… chyba coś między tobą a Świergą się stało…- odparła cicho i trwożliwie malarka.- Jest się czym martwić?
- Nie chcę być jej zabawką ale chyba nie ma czym się martwić. - Perka wzruszyła ramionami. - A tak na spokojnie przygotowałam resztę rzeczy.
- Martwię się tym trochę. Nie wiem co powinnam robić, gdyby… nastąpiły kłótnie…- dodała cicho okularnica.- Nie radzę sobie za dobrze z kłótniami i agresją.
- Nie martw się, nie planuję się z nią kłócić. - Perka potargała włosy malarki i zabrała się za wrzucanie rzeczy do zmywarki.
- Dobrze… postaram się.- odparła ciepło Jagoda pomagając kochance przy wkładaniu talerzy do zmywarki.
Perka uśmiechnęła się i podeszła do Patryka stając za jego plecami. Odstawiła swój pusty kieliszek na stół.
- Dziewczyny, bardzo dały ci popalić pod moją nieobecność? - Spytała, opierając dłonie na jego ramionach.
- Troszeczkę. - odparł z uśmiechem Patryk, zerkając za siebie.- Jestem co prawda miejscowy, ale brak mi kwalifikacji na przewodnika.
Czarownica zajęła miejsce obok mężczyzny i dolała sobie wina do kieliszka. Uniosła butelkę.
- Komuś dolewkę? - Już bez irytacji spojrzała na Aśkę.
- Zawsze!- stwierdziła entuzjastycznie Ruta, a Świerga skinęła głową podobnie jak Patryk. Jedynie Wilga nie była zainteresowana kolejną lampką wina.
Perka nalała wszystkim chętnym do kieliszków i sama się napiła.
- To od czego zaczynamy zwiedzanie, panie przewodniku? - Uśmiechnęła się do Patryka.
- Kościółek z siedemnastego wieku to podstawa, cmentarz tatarski, meczet nie ocalał, ale na jego ruinach rośnie stary wiśniowy sad. Jest wiele pięknych i dzikich zakątków okolicy. Trzeba jednak dotrzeć do nich konno.
- Ja uwielbiam jazdy na konikach! - wtrąciła entuzjastycznie Ruta.
- Ja jeździłam dawno temu i raczej niewiele. W ramach studiów organizowano nam takie rozrywki. - Perka dotknęła pod stołem swoim udem, uda Patryka. W porównaniu z tym co robili całkiem niedawno dotyk był całkiem niewinny.
- Mam w stadninie kilka bardzo łagodnych wierzchowców. - zaproponował Patryk. - Może się kiedyś wszyscy wybierzemy?
- Konie jakoś mnie nie lubią. - stwierdziła Świerga krótko. - Więc ja raczej nie.
- Ja nie jeżdżę konno. - przypomniała Patrykowi Jagoda.
- A jest coś bliżej? Zawsze moglibyśmy podjechać autem i się przejść kawałek. - Perka rozejrzała się starając się zlokalizować karafkę z naparem. Niestety ta została na blacie i teraz miała poważny dylemat jak podać jej zawartość mężczyźnie.
- Jest ten stary młyn w sąsiedniej wsi, ale musielibyśmy być bardzo ostrożni. - wyjaśnił Patryk z uśmiechem.
- A to czemu? - zapytała Aśka.
- Ponieważ jest on własnością prywatną i znajduje się na ogrodzonym terenie. Więc zwiedzanie go jest tak jakby… nielegalne. - wyjaśnił.
- Brzmi dobrze. - Zosia zaśmiała się. - Dawno przed nikim nie uciekałam.
- Obawiam się że nie jest to tak niebezpieczne jak brzmi. - zaśmiał się Patryk. - Nastolatki umawiają się tam na potajemne schadzki, dzieciaki na testy odwagi.
- Proponujesz nam schadzkę czy test odwagi? - Perka mrugnęła do mężczyzny i rozlała resztę wina z butelki.
- Schadzka z czterema ślicznymi dziewczętami na raz to chyba nadmiar szczęścia, nieprawdaż? - zapytał żartobliwie mężczyzna i dodał ugodowo. - Więc niech będzie ten test.
- Lubisz testy? - Perka wyszczerzyła się ciekawa czy Patryk przypomni sobie, że ostatnio także rozmawiali o “testach”.
- Niektóre. Zwłaszcza te, które zdaję na piątkę. - mrugnął porozumiewawczo do Zosi uśmiechając się łakomie.
- Hm… chyba ostatnio nie otrzymałeś oceny. - Perka rozejrzała się po stole i widząc puste kieliszki spytała. - Kontynuujemy wino czy poszukać czegoś mocniejszego?
- Wino.- stwierdziła Świerga, a malarka poparła ją skinieniem głowy.
- Coś mocniejszego! - wrzasnęła entuzjastycznie Marylka i spojrzała po wszystkich z błagalną miną, zwłaszcza na Joannę licząc że zmieni zdanie.
- A nasz gość na co ma ochotę? - Perka wstała od stołu spoglądając na Patryka.
- Ja… właściwie nie powinienem tyle pić. Po ostatnim razie film mi się urwał i…- Patryk zaczerwienił się przypominając co mu się “śniło”.
- To ja potowarzyszę Marylce. - Zosia zabrała się za zgarnianie kieliszków. - Opłuczę bo nieco zmieniam wam wino.

Perka wymyła kieliszki i zabrała się rozlewanie trunków. Sobie i Rucie nalała do niewielkich kieliszków jakiejś nalewki, a reszcie wina, wzbogacając te, które planowała podać Patrykowi, wywarem upewniając się, że dziewczyny go zagadują.
Wręczyła wszystkim kieliszki i uniosła swój.
- To za spotkanie?
- Za spotkanie !- cała piątka wychyliła trunki, Patryk swój zaprawiony nieco. Uśmiechnął się wesoło po wypiciu, a potem… jego wzrok robił się taki jak ostatnio, nie do końca obecny.
Perka ostrożnie przeczesała jego włosy. Zrobiło się jej nagle odrobinę żal mężczyzny. W myślach obiecała sobie, że następnym razem pozwoli mu zachować świadomość.
- To… chyba ułożymy cię spać. - Pogładziła policzek mężczyzny i spojrzała na czrownice. - A my bierzemy się do pracy?
- Tak. Czuję się taki jakiś… śpiący.- stwierdził monotonnym głosem mężczyzna.
- To zależy ile tej pracy nam jeszcze zostało. Do Burzy… jeszcze parę godzin.- ni to rzekła ni to spytała Joanna zerkając na Wilgę, ta zaś potwierdziła jej słowa skinieniem głowy.
Perka przygarnęła głowę Patryka do swojej piersi by jego senne wspomnienia skupiły się na tym elemencie, a nie rozmowie.
- Gdybyśmy razem poprosiły Wiły o wsparcie, pewnie szybciej udałoby się zapanować nad pułapką. Więc… na to co najmniej godzina.
- Wiesz że Wiły są… trochę… nieobliczalne? - stwierdziła nieco zaniepokojona Joanna.- I co chcesz im dać w zamian? Nas?
Perka spochmurniała gładząc włosy mężczyzny.
- Myślałam o sobie. - Mruknęła.
- Jedna może im nie wystarczyć…- stwierdziła zamyślona wilczyca.- Bywają kapryśne ostatnio, przez tą całą cywilizację i … nowe religie. Gdy ja ostatnio płaciłam im… to…- potarła się po czole. -Niemniej… rzeczywiście, pomoc Wił może być wielce przydatna.
- Wiem. Pytanie czy któraś z was chciałaby… robić za zapłatę? - Przesunęła spojrzeniem po towarzyszkach.
- Niech będzie…- westchnęła Świerga i rzekła do Jagody.- Zaprowadź go do pokoju i połóż w łóżku.
Spojrzała na Zosię.- Miejmy to za sobą.
Perka przytaknęła i przekazała Patryka Wildze.
- Zajrzymy do mojego pokoju, po dwie rzeczy?
- Dobrze…- stwierdziła Joanna i zerknęła na Marylkę.- A ty zbierz te swoje mikstury, w najgorszym przypadku… będziemy potrzebować pomocy wcześniej.
Po tych słowach ruszyła za Zofią.
- Przepraszam za wcześniej. - Perka odezwała się gdy na chwilę przekroczyły próg jej pokoju. Zgarnęła przygotowany woreczek z ziołami i świecę.
- Przeprosiny przyjęte.- odparła spokojnym tonem głosu Świerga, jakby nieco nieobecna. - Robiłaś to już kiedyś?
- Prosiłam Wiły czy stawiałam pułapkę. - Po chwili namysłu Zosia zgarnęła też swój kościany nóż i tak wyposażona podeszła do wilczycy.
- Wiły…- rzekła krótko Aśka pocierając podstawę nosa. - Oczywiście że chodzi o Wiły.
- Tak. - Perka ruszyła korytarzem prowadząc Aśkę do przygotowanego ogniska. - Jest powód dla którego reaguje na dotyk tak jak reaguję… kilka powodów.
- Potrafią być miłe, kuszące, słodkie… ale są… - westchnęła głośno Joanna.-... nieokiełznane jak natura. I groźne jeśli urażone. I spragnione… hołdów, pieszczot, a czasem… krwi. Przynajmniej te, które ja wezwałam.
Perka przytaknęła i wyszła z dworku.
- Odrobinę takie jak ty. - Uśmiechnęła się ponad ramieniem do Aśki.
- Ja staram się trzymać moją bestię na wodzy. Zazwyczaj.- obruszyła się blondynka, ale bez entuzjazmu. Podążała powoli za Zosią rozglądając się niepewnie.- Może i sięganie po pomoc Wił to dobry pomysł. Ale przyznam, że wolałabym… nie musieć tego robić.
- Ostatnio gdy stawiałam pułapkę… wyszło to średnio. - Perka zmarkotniała. - Nie chce ryzykować, a już przywykłam, że wszyscy się na mnie wyżywają.
- Bez przesady…- zachichotała Świerga kładąc dłoń na jej ramieniu i zatrzymując ją. - Masz w sobie trochę ognia, równie dobrze ty byś mogła mnie przyszpilić do ściany i wykorzystać paluszkami. Gdybyś tylko naprawdę się postarała.
- Może gdybyście dały mi nieco zgłodnieć. - Zosia uśmiechnęła się do Aśki.
- Musiałybyśmy cię związać… bo nawet gdybyśmy wszystkie trzy przeszły tymczasowo na celibat, to jest jeszcze ten cały Patryk.- przypomniała z ironicznym uśmiechem wilczyca.
- Gdyby tylko on się mną zajmował byłabym na głodzie. - Mrugnęła do wilczycy.
- No może…i masz rację. A jeśli o mnie chodzi, mogę trzymać rączki przy sobie… o ile nie będziesz mnie kusiła i prowokowała.- odparła z uśmiechem Joanna. - Ciężko by było, ale potrafię… się wstrzymać.
- Lubię tą twoją napastliwość, choć irytuje mnie ta cała dominacyjna gadanina i… czasem muszę się skupić na tym co mam do zrobienia. - Perka odsunęła się lekko. - A co do kuszenia… chyba zgarnęłaś wszystkie moje prowokacyjne ciuchy.
- Ten akurat należał do pra czy praprababki Wilgi.- stwierdziła blondynka poprawiając sukienkę na sobie.
- Wiem i nadal nie znajduje się w mojej garderobie, więc nie będę cię w nim kusić.
- Jakoś ci się udaje i bez tego kusić.- wymruczała Aśka i rozejrzała się dookoła. Dotarły bowiem do przygotowanego wcześniej ogniska.
- To tu?- zapytała.
- Tak. - Perka przecięła świecę na pół i wydobyła knot na wierzch. Nie spodziewała się, mimo wszystko, że ktoś jej pomoże. - Jedną rzecz odziedziczyłam po swoich przodkiniach. - Uśmiechnęła się do wilczycy i zaczęła się rozbierać. Miała dość poświęconych ubrań. - Czuć ode mnie seksem.
- To… prawda.- mruknęła w odpowiedzi Jagoda zsuwając z ramion sukienkę i uwalniając swój biust. - Czuć.
Perka sprawnym ruchem rozwiązała gorset, uwalniając swoje piersi, które opadły nieco. Korzystając z okazji, wzięła w końcu głębszy oddech.
- No to do roboty.
- No to… pomóc ci z resztą…- spytała Świerga opierając dłonie na biodrach i zsuwając z nich sukienkę i stając przed rudą czarownicą nago.
- Będę wdzięczna. - Perka przesunęła spojrzeniem po nagim ciele blondynki czując jak ten widok przyjemnie drażni jej zmysły.
Wilczyca podeszła do Zosi i przesunęła palcami po biodrach i brzuchu dziewczyny. Musnęła paznokciami po skórze wydając cichy pomruk i zabrała się za rozpinanie jej spodenek.
- Jak ty sobie radziłaś w tej puszczy? - Perka przesunęła dłonią po piersi blondynki.
- W jakim znaczeniu tego słowa? - spytała Joanna drżąc pod dotykiem palców Zosi, po czym zsunęła je w dół kucając przed nią. Jej twarz znalazła się na wysokości majteczek dziewczyny.
- Z kim zaspokajałaś swoje potrzeby? - Perka poczuła jak jej bielizna robi się lekko wilgotna.
- Z dużym plastikowym i brzęczącym… najczęściej. Czasem z zagubionymi turystami lub turystkami…- szeptała ogrzewając ciepłem swojego oddechu odsłaniane łono.- Czasem… z likantropami. Czasem… jak… byłam pijana… i znudzona… szukałam rusałek.
- Nigdy nie byłam z likantropem… - Perka odezwała się cicho i przeczesała blond włosy Aśki.
- To tak samo jak ze mną… przy czym likantrop się nie hamuje… i nie są zbyt pomysłowe w seksie.- zamruczała Joanna i musnęła czubkiem języka wrażliwy punkcik na łonie kochanki.- Rozpalona jesteś.
Asia zaśmiała się cicho i potarmosiła włosy Świergi.
- Ty mnie dotykałaś… dotykasz… przez chwilę mogłam się pocieszyć Patrykiem. Czemu miałabym nie być rozpalona?
- Mam to tak zostawić? Czy kontynuować?- zapytała w odpowiedzi kucająca blondnka i dodała. - Sama też nie jestem pustynią.
- Coś czuję, że wilgoć tam na dole, może nam tylko pomóc po wezwaniu Wił… - Perka uśmiechnęła się ciepło. - A ty od czego jesteś mokra?
- Myślisz, że dotykanie ciebie nie jest pobudzające… albo to pochylanie się z gołą pupą na wierzchu… albo… inne widoki ?- Świerga wstała i przeciągnęła się. - Jesteś bardzo seksowną kobietą moja droga. To że zachowuję się powściągliwie, nie oznacza że jestem bryłą lodu.
Perka wręczyła jej połówkę świecy i potarła opuszkami knot swojej.
- Cóż… to ty zabrałaś mi majtki. - Mrugnęła do wilczycy i szepnęła cicho. - Swarożycu udziel nam wsparcia. - Po dwóch kolejnych ruchach knot zajął się ogniem, odrobinę nienaturalnym, jakby zbyt intensywnym. - Gotowa?
- Gotowa…- odparła blondynka lekko drżąc ze strachu.
Perka zapaliła świecę Aśki od swojej i przyklęknęła przy ognisku. Ostrożnie przyłożyła płomień do zebranego drewna, patrząc jak dar Swarożyca, szybko przyjmuje nową ofiarę.
- Wiły, siostry nasze, córy Mokoszy, prosimy was o pomoc. - Szeptała cicho urok, wsypując do płomieni wybrane zioła, dary dla matki wilgotnej ziemi i jej cór.

Zawiał wiatr… powietrze zrobiło się chłodne i jakby wilgotne, mimo ognia strzelającego płomieniami do nieba. Obie czarownice wiedziały, co to oznacza.
Wiły nadchodziły. Wkrótce spomiędzy roślin wynurzyła się pierwsza z nich. Naga kobieta o nieludzkiej gibkości, opleciona na ciele gdzieniegdzie pasmami roślinności. Jej czoło zdobiły wijące się niczym czułki zielone pędy. Nie była sama… kolejna wiła zachodziła z drugiej strony, a z drzewa pobliskiego wynurzała się kolejna, zapewne ich przywódczyni.
Perka wyprostowała się, pozwalając by jej nagie ciało oświetliły płomienie.
- Witajcie. - Dygnęła, w stronę tej, którą uznała za przewodniczkę grupy.
- Po co nas wzywacie?- rzekła ciemnowłosa, a pozostałe zaszły dwie czarownice od tyłu. Ich czułki muskały ramiona i piersi obu kobiet.
- By prosić was o pomoc w przygotowaniu pułapki. - Perka poczuła jak jej ciało drży od nietypowego dotyku.
- Na jedno z nas…. ducha…- szeptała muskająca jej piersi niziutka i piegowata wiła.
- On już nie jest…- wtrąciła wilczyca, czując czułki wodzące po jej szyi.
- To duch, który zabija inne duchy… zabija zwierzęta i ludzi. - Perka wyprężyła się, czując jak jej piersi nabrzmiewają. - Cierpi… a my chcemy skrócić jego męczarnie.
- To szlachetne… ale nie przeszkadzało wam jak zabijał duchy…- mruknęła czarnowłosa wiła podchodząc bliżej. Nachyliła się ku Zosi i jej czułki zaczęły ocierać się o szczyty piersi Perki.- Dopiero, gdy zwierzęta gospodarskie to wtedy.
- On i dla nas jest niebezpieczny… ale gdy skryjemy się, poczekamy… sam umrze.- mruknęła ta z wił która stała za Świergą i pieściła jej szyję czułkami.
- Wiecie, że nie łatwo dowiedzieć się, że któreś z was umarło… na ślad natrafiłam przypadkiem i… gdybym wiedziała więcej, starałabym się zrobić coś z tym szybciej. - Perka czuła jak jej głowa zaczyna odpływać. Musiała szybko zakończyć rozmowy. - Nie proszę byście zrobiły to za darmo.
- A co nam dacie?- mruczały zaciekawione wiły.
- Siebie… na tak długo jak palą się te drwa. - Głos Perki przerodził się w podniecony pomruk.
- A co żądacie… w zamian? Jaką pomoc?- zapytała czarnowłosa, podczas gdy druga wiła obłapiła już Świergę od tyłu ściskając dłońmi biust blondynki i wodząc ustami po jej szyi, a czułkami muskając policzek i wargi.
- Dużą… pomoc...- warknęła równie gniewna co podniecona Joanna, podczas gdy niziutka wiła kucnęła wodząc czułkami po pupie Perki.
Zosia odrobinę podświadomie, rozszerzyła nogi i poczuła jak zebrana wilgoć, spływa po jej udzie.
- Pułapkę na.. na borowego… klatkę z cierni, na tak długo, aż nie uda nam się go… zgładzić. - Szeptała, starając się z całych sił by jej słowa były sensowne.
- To możemy zrobić…- Perka poczuła jak czułki niziutkiej wiły przesuwają się między udami muskając jej intymny zakątek leniwie i pieszczotliwie. Gdzieś tam za sobą słyszała sapnięcia pobudzonej Świergi, której ciałem bawiła się trzecia z wił.
- Więc… w świetle ognia Swarożyca, na ziemi naszej matki Mokoszy… zawieramy układ? - Niemal wyjęczała, starając się z całych sił by nie zacząć się nabijać na delikatne czułki.
- Tak..- czarnulka przylgnęła ustami w pocałunku oplatając czułkami szyję Perki i ocierając się biustem o jej własny biust. Druga wiła języczkiem pieściła uda stojącej (jeszcze) Zosi, a czułkami wślizgiwała się w jej intymny zakątek. Było to niezwykłe uczucie. Delikatne witki poruszały się dość ostrożnie w kwiatuszku Perki. Małe i wąskie, ale nie dające się zignorować. Perka odwzajemniła pocałunek, ostrożnie sięgając by objąć całującą ją wiłę.
Poczuła pod palcami chłodne ciała ducha, który mruczał tuląc się do jej ciała i całując zachłannie. Podczas gdy drugi duszek, poruszał swoim witkami w jej kwiatuszku i kąsał jej uda delikatnie. A to wszystko… w akompaniamencie pojękującej głośno Świergi. Perka cieszyła się, że nie musi już nic mówić. Przytuliła do siebie mocniej całującą ją wiłę, starając się nie zgnieść tej, która drażniła jej kobiecość. Tak bardzo chciała by wypełniło ją coś większego… bardziej stanowczego. Obawiała się jednak drażnić wiły, więc trwała w tym stanie czując jak jej całe ciało zaczyna drżeć.
- Połóż się… - usłyszała szept czarnowłosej przywódczyni i obie wiły pomagały osunąć się jej na kolana. - Czas na ofiarę.
Ofiarę z niej. Na szczęście nie były to celtyckie duchy. Nie wymagały ofiary z krwi… a jedynie z “mleka” i “miodu”. I ciało Perki poprzez rzucone na nie uroki miało im tej ofiary dostarczyć.
Zosia ułożyła się posłusznie, wpatrując się stojące nad nią wiły. Była na tyle podniecona, że nawet trawa zdawała się teraz pieścić jej ciało.
Liderka kucnęła nad głową czarownicy i docisnęła swą kobiecość do jej ust.
- Pij…- szeptała cicho, a jej kwiatuszek moczył się tak bardzo, że była niemal źródełkiem. Druga wiła muskała jej kobiecość własnym językiem. A co robiła trzecia… cóż, jęki Świergi brzmiały coraz bardziej zwierzęco.
Zosia ułożyła dłonie na biodrach liderki i zaczęła spijać jej soki, wodząc językiem po jej wrażliwym punkciku i raz po raz zanurzając go w jej kwiecie.
A było co spijać. Ów nektar wiły wlewał się do gardła i oszałamiał nie tyle smakiem, co… samą zawartością wpływającą na jej ciało. Biust nabrzmiał i powoli zaczęło mleko wypływać z zosinych piersi wywołując wyraźne pobudzenie i łakome spojrzenia wił.
- Ofiara, ofiara…- szeptały, ale ich czarnowłosa przywódczyni mruknęła. - Jeszcze nie… druga nie jest -
Perka czuła, że chce więcej.. mocniej. Ta opieszałość drażniła ją, szczególnie teraz gdy jej kochankowie byli tacy… zapalczywi. Ujęła swoje piersi, ściskając je lekko i czując, jak mleko spływa po jej własnych palcach.
- Odrobina chyba nie zaszkodzi.. prawda? - Wymruczała wpatrując się w liderkę grupy.
- Szeptyca… ty możesz. - zadecydowała przywódczyni. I wiła dotąd wodząca językiem po intymnym zakątku Perki wdrapała się po jej ciele, objęła ustami lewą pierś czarownicy wbijając w nią kiełki i zachłannie ssała upijając się zosinym mlekiem. Ocierała się przy tym udem o rozpaloną kobiecość Perki. Sama Zosia zaś mogła spojrzeć na Świergę. I jak była przygotowywana… półprzytomna, o nastroszonych włosach, meszku pokrywającym jej ramionach i… coraz większej męskości pomiędzy udami, tkanej z cieni przez drugą wiłę. Blondynka miała być jej rytualnym kochankiem.
Perka jęknęła widząc co duchy zrobiły z jej towarzyszką. Asia ją posiądzie… już za chwilę… Ze zniecierpliwienia, zaczęła przesuwać stopami po ziemi. Poczuła jak ciało przeszedł przyjemny dreszcz i naparła biodrami, mocniej na udo spijającej ją wiły. Ostrożnie sięgnęła palcami do posilającego się ducha i zanurzyła je w jej kobiecości.
Widok oręża szykowanego do podboju sprawił, że Zosia nie mogła oderwać oczu od drugiej czarownicy, czując przy tym wilgoć spływającą po jej własnym języczku, wilgoć na swoich palcach i między udami. Miłosne soki wiły uczyniły jej ciało bardzo wrażliwym i spragnionym dotyku. Pierś wolna od ust ducha domagała się pieszczot, więc druga dłoń Perki mimowolnie ją ściskała pokrywając białym nalotem. Jeszcze trochę i… oprawczyni Świergi odstąpiła od niej, a ta ruszyła ku Zosi by posiąść ją całkiem imponującym orężem. A choć wydawał się on jedynie grą światła i cieni, ruda czarownica była pewna, że w dotyku był jak najbardziej realny
Zosia rozchyliła szerzej nogi, wpatrując się w nadchodzącą kochankę. Starała się nie przerywać pieszczot liderki i leżącej na niej wiły, jednak coraz trudniej przychodziło jej skupienie się na tych czynnościach. Nagle… czarnowłosa odstąpiła od Perki i przegoniła pijącą wiłę. Wszystkie trzy cofnęły się od niej i czekały, aż Świerga zajmie się leżącą kochanką. Ich łakomy wzrok spoczywał na ciągle produkujących mleko piersiach dziewczyny. Najwyraźniej zamierzały się do nich przyssać jak tylko Joanna weźmie leżącą kochankę. Ta klęknęła i chwyciła Zosię za uda. Ocierając się nowym dodatkiem do jej ciała spytała chrapliwym tonem głosu.
- Gotowa?
- Gorzej… wygłodniała. - Niemal wyjęczała wpatrując się w Aśkę.
Odpowiedź przyszła w czynach, nie słowach. Blondynka niemal nabiła ciało kochanki na siebie wypełniając jej ciepły i wilgotny zakątek twardą obecnością. Nie przejmując się ewentualnym bólem partnerki, Świerga napierała biodrami mocno i pospiesznie, tak by ruda czarownica czuła jak najgłębiej podbijający ją produkt czarów wił. Te zaś rzuciły się na jej biust jak dzikie zwierzęta, pochwyciły dłońmi piersi, zacisnęły usta na ich szczytach ssąc liżąc i pijąc. Ściskaly mocno jakby chciały wydoić z nich całą zawartość. I to mimo faktu, że podany Perce nektar uczynił hojnie obdarzoną, a mleko wypływało obficie. Przepychały się, bo piersi były dwie , a ich trzy. Perka chwytała głowy atakujących ją wił, dociskając je do swoich piersi. Każde kolejne uderzenie przynosiło odrobinę ulgi dla wygłodniałego ciała, niestety sprawiało jednocześnie, że chciała więcej. Narastająca frustracja i napięcie były nie do wytrzymania.
- Mocniej… Asiu mocniej. - Szeptała rozpalonym głosem, widząc jak obraz kochanki staje się rozmazany od obezwładniającej ją przyjemności. Każdy kolejny sztych przynosił nieco ulgi, wiły obdarzyły blondynkę odpowiednim instrumentem, a Asia miała w swoim ciele dośc siły i drapieżności by zrobić z niego użytek i napierać brutalnie nim na kochankę. Piersi Perki falowały by zapewne, gdy nie fakt że ściskane, kąsane i lizane były uwięzione pod ciałami spragnionych wił. Jak i sama Perka nie mogąca ślizgać się ciałem na śliskiej trawie, przyjmowała na siebie impet kolejnych mocnych pchnięć kochanki. Raz po raz, bez litości i wytchnienia. Spełnienie przyszło przy którymś z kolejnych mocnych uderzeń. Ciało Perki wygięło się w łuk, na tyle na ile pozwalały na to wiły. Towarzyszył temu głośny okrzyk, który poniósł się echem po łące. Co jednak nie zmieniło jej sytuacji. Wiły nie cofnęły uroków, nadal zachłannie miętosząc jej piersi by wydusić jak najwięcej mleka dla siebie, jak i nadal utrzymując Aśkę w stanie gotowości. Świerga nie przerwała podbojów mimo, że drżąc od niedawnych doznań, Perka dochodziła do siebie po niedawnej ekstazie. Niemniej obie czarownice były tu złożone w ofierze i niczym niewolnice musiały spełnić kaprys swoich władczyń. Teraz gdy w końcu Zosia dała upust swojej frustracji, mogła się skupić na doznaniach ofiarowywanych jej przez duchy i kochankę. Czuła nietypowy oręż zanurzający się w jej wilgotnym wnętrzu, każdą jego nierówność. Głaskała głowy pijących z niej wij. Mleko.. dały im mleko… tylko co z miodem? Spojrzała na swoje skąpane w mleku palce i z zaciekawieniem oblizała je.
Smakowało inaczej, nieco słodko i bardzo nieziemsko… przypominało słodką śmietankę i sprawiało błogość w głowie… wyostrzając jeszcze bardziej zmysły. Perka czuła życie dookoła niej. Miała świadomość każdego robaczka kryjącego się w pobliskich trawach i wiedziała ile tych traw dookoła jest. Oczywiście niełatwo było skupić myśli na tych detalach czując przyjemnie wypełniającą i bezlitosną obecność kochanki w sobie i wiły przyssane do jej piersi niby pijawki. Czarownica czuła jak ponownie rozpala się w niej żar i zaczęła się obawiać że zabiegi kobiet mogą ją wciągnąć w znajomą pętlę. Zerknęła na płomienie, ciekawa ile to może jeszcze potrwać, po czym przymknęła oczy całkowicie oddając swoje ciało kochankom.
Doszła jeszcze dwa razy głośno i intensywnie, zanim wiły uwolniły Joannę od swego uroku. Ale nie ją… rozchyliły szeroko uda zmaltretowanej, ale zadowolonej Zosi i zaczęły lizać jej łono długimi języczkami i wodzić po skórze czułkami. Szczególnie rozsmakowały się w mieszance żądzy Perki i Świergi wypływającej z kwiatuszka dziewczyny. Żółtej, gęstej i aromatycznej. No tak… mogła wpaść na to sama. Miód powstaje w kwiatuszku.
- Żyjesz… jeszcze? - spytała żartobliwie Joannna dysząc ciężko, gdy leżała obok wykorzystywanej przez wiły Zosi.

- T..tak. - Wymruczała Perka i sięgnęła do swych porzuconych przez wiły piersi po czym zaczęła się nimi bawić. Czuła delikatny ból w rozchylonych mocno nogach. - Byłabyś dobrym kochankiem.
- Kochanką też jestem znakomitą. - Aśka zdobyła się na wysiłek, by chwycić dłonią za pierś Zosi, ustami pocałować drugą.
- Smaczne? - Perka aż zadrżała od tej pieszczoty.
- Mhmmm… bardzo. - mruknęła Świerga delikatnie kąsając twardy karmelek na szczycie pieri i zlizując mleko. - Bardzo… odżywcze.
Uwięziona Perka znów czuła pieszczoty ust na biuście, muskające jej uda i łono czułki wił, oraz… ich języki łapczywie sięgające w głąb jej kobiecości po więcej “miodu”. Ile tam tego było? Zosia zaczynała czuć suchość w gardle.
- Nie… nie masz ochoty usiąść na moich ustach? - Spytała, spoglądając na pieszczącą ją Aśkę.
- Nie pomyślałam o tym.- zaśmiała się Joanna i wstała. Na szczęście wiły zbyt spragnione miodu nie pomyślały o rozwianiu utkanego z cieni przyrodzenia doprawionego blondynce, ale czy Perka byłaby w stanie je zmieścić?
Zosia ostrożnie polizała nietypową męskość, ciekawa jak ta stworzona magicznie materia zachowa się pod jej dotykiem. Z zaciekawieniem patrzyła na reakcję Aśki.
Duma kochanki zadrżała, a i z ust Świergi wyrwał się cichy pisk.
- Ciekawe czy faceci też są tacy wrażliwi. - zażartowała Aśka, gdy Zosia oceniała dzielo wił pozbawione “ kule armatnich”. Skąd więc brała się amunicja w tym dziale?Jak smakowała? Wiły wydawały się je spragnione zanurzając w swoje czułki i języczki w Perce by zebrać jak najwięcej miodku.
Perka była pewna, że owszem byli tacy wrażliwi. Objęła oręż kochanki swoimi wargami i spróbowała go wziąć jak najgłębiej w swe usta, ssąc go przy tym mocno.
Aśka jęknęła głośno i bezwstydnie , klękając obejmując kolanami głowę Perki. Jej duma była całkiem rzeczywista w dotyku i pod pieszczotą ust Zosi zaczęła powoli się prężyć jak prawdziwy organ miłości. Świerga pod wpływem doznań opadła dłońmi na biust kochanki i ścisnęła piersi jej tak mocno, że mleko wystrzeliło małymi fontannami. Myśli Zosi odpłynęły, całe jej ciało skupione było na to by zaspokoić teraz swoją kochankę. Jej język drażnił miejsce, w którym powinno znajdować się charakterystyczne zgrubienie, podczas gdy biodra zaczęły napierać na penetrujące jej kobiecość języczki. Doznania płynęły znów ze wszystkich miejsc, przyjemnie drażniące języczki między udami, ściskane namiętnie piersi. I duma wypełniająca usta. Twarda i duża… smakowita. Co więcej, Aśka zaczęła powoli napierać biodrami rytmicznie, lekko wciskając swój tymczasowy organ w głąb ust wielbiących go. Gdy oręż kochanki wsunął się do gardła Zosi, ta musiała zaprzestać bardziej złożonych pieszczot, skupiając się jedynie na tym by obejmować ją jak najciaśniej swymi wargami. Dłonie, przyłączyły się do rąk wilczycy, miętosząc i tak już obolały biust. Po raz kolejny doszła, okrzyk jednak został stłumiony przez wypełniającą ją obecność, a soki spite przez wiły.
Nie mogła jednak złapać oddechu z powodu męskości kochanki. Pulsującej i drżącej i niewątpliwie pełnej owego… płynu, którym upijały się wiły. Kilka kolejnych ruchów i Aśka doszła uwalniając do ust słodki i aromatyczny trybut. Smakował jak miód, wypełniał usta i spływał szybko do gardła. Był cieczą, nic dziwnego więc że wiły mieszały go w ciele Perki w bardziej gęstą substancję. Ledwo Zosia go posmakowała a już go nie było.
Perka spiła jak najwięcej i rozchyliła wargi uwalniając swoją kochankę. Ta odsunęła się dysząc i pogłaskała Zosię po głowie szepcząc.
- Przepraszam nie mogłam tego powstrzymać.
Zosia wzięła kilka głębszych oddechów, po czym uśmiechnęła się.
- Nie ma za co… Było słodziutkie. - Zerknęła w dół na posilające się wiły. - Jak to jest go mieć?
- Dziwnie… zresztą nie wiem czy go mam… nie czuję go, chyba że jest dotykany przez ciebie… lub przez nie. -Świerga machnęła dłonią która przeszła przez cienistą męskość jak przez powietrze. - Widzisz?
Perka sięgnęła dłonią do oręża kochanki, sprawdzić czy też zniknie przy zetknięciu z jej palcami. I poczuła jak muska reagujący na jej dotyk organ. Dla Aśki mogły to być tylko cienie, ale dla pieszczonej Perki doznania były realne. Na więcej doświadczeń nie było już czasu. Wiły oderwały usta od pieszczonej ofiary, a czarnulka rzekła oblizując wargi.
- Ofiara spełniona.
- Macie cudowne języczki. - Zosia uniosła się na przedramionach i spojrzała na wiły z uśmiechem. - Proszę… zajmijcie się to pułapką.
- Zrobimy to…- odparła czarnowłosa. I wiły zaczęły znikać, a wraz z nimi efekty ich uroków. Joanna utraciła męski dodatek i futerko na ramionach, a Zosia przestała produkować mleko. Ognisko wypaliło się w połowie. Wiły musiały rozciągnąć czasoprzestrzeń by ukryć ich figle przed światem ludzi.
Perka przesunęła dłonią po oblepionych mlekiem piersiach i brzuchu.
- Chyba nie chcę być w najbliższym czasie matką. - Szepnęła starając się złączyć obolałe od pieszczot nogi.
- Nie sądzę by niemowlęta gryzły piersi swoich matek. Nie mają zębów. A z nami w ciążę nie zajdziesz. No chyba że z Patrykiem. - zażartowała Świerga podając dłoń leżącej na trawie kochance.
- Ta… - Zosia przyjęła pomoc, po czym oparła się o kochankę stając na drżących nogach. - Trzy języki na raz, to jednak stanowczo za dużo. - Mruknęła, czując jak jeszcze co nieco z niej wypływa.
- Przyda nam… przyda tobie się kąpiel. I nie ma co czekać na burzę. - Świerga zaczęła zbierać ubrania, ale najwyraźniej nie zamierzała się ubierać. W sumie nie miało to sensu. Była noc, było ciemno… a nawet jeśli jakiś młody wieśniak przyszedł ich podglądać to czemu miały się tym martwić? Nie wstydziły się swoich ciał, nie dbały o reputację. A nadchodząca burza i tak przepłoszy potencjalnych ciekawskich.
Perka podążyłą za Asią w stronę dworku.
- Chciałabym… chciałabym by wypełniło mnie coś rzeczywistego. - Odezwała się w końcu po przebyciu kilku kroków. - Te ich języki… czułki… - Westchnęła ciężko. - Ten twój penis… to wszystko było dziwne.
- Masz coś konkretnego na myśli? - zapytała Aśka obejmując w pasie Zosię. - Albo kogoś? Mówimy o czymś tradycyjnym, czy może bardziej wyuzdanej fantazji ? Ognisko trwało krócej niż planowałaś. Jest czas na odrobinę zabawy.
- Widziałaś mnie z nim, prawda? - Perka zmarkotniała wpatrując się w dworek. - Widziałaś to jak na niego reaguję. Nie wiem co się ze mną dzieje, ale gdy myślę o czymś co mogłoby mnie wypełnić, przychodzi mi do głowy tylko jedno.
- Znajdź sobie drugiego, lub i trzeciego kochanka. Jeśli zostaniesz tylko przy jednym ton cóż... Zaczniesz wierzyć, że kochasz… a miłość i bycie wiedźmą, rzadko idą w parze. - poradziła Świerga.
- Przeleciał mnie w międzyczasie kozioł… jakiś obcy policjant. Dobierał się do mnie wilkołak, a ja… - Pokręciła głową. - Najgorsze, że zaczynam myśleć o zostaniu.
- Ze względu na Jagodę?- mruknęła Joanna i westchnęła głośno. - zrób na odwrót. Wsadź Jagodę na tylne siedzenie i porwij ze sobą. Wątpię by zdobyła się na protesty. Lub znajdź sobie drugiego stałego kochanka… przygodne figle mają swój urok, ale kilku stałych kochanków pozwala zachować trzeźwy osąd i zaspokoić apetyt.
- Wiem… pierwszy raz dzieje się ze mną coś takiego. - Perka spojrzała pod nogi. - Cały czas powtarzam sobie, że coś stałego… to nie jest rozwiązanie.
- Bo nie jest. Bo prędzej czy później mężczyźni chcą więcej. Seks przestaje im wystarczać, chcą wyłączności, związku, rodziny. Ale czarownica nie ma rodziny, poza matką i siostrami… chyba że wyrzeknie się czarowania i swojego dziedzictwa. - przypomniała nej reguły Świerga, co z kolei przypomniało Perce o wyborze matki Wilgi.
- Myślę, że po tym wszystkim, zabiorę Wilgę z sobą. - Perka uśmiechnęła się mimo iż czuła co najwyżej rozgoryczenie. - Może kiedyś tu wróci, ale… powinna poznać inne wiedźmy. A ja się nacieszę nim nieco i potem spróbuję zapomnieć.
- Tak będzie najrozsądniej. - zgodziła się z nią Świerga i przycisnęła mocniej do siebie całując w ucho. - Pojedziemy we cztery do mnie. Po drodze złapiemy jakichś przystojnych turystów i przetestujemy ich wytrzymałość. Będzie zabawnie.
- Chcę ją zabrać na Łysą Górę… na wielki Sabat w noc Kupały. Powinna to zobaczyć.
- Trochę ci zazdroszczę… ja się tam w tym roku nie wybieram, ale po drodze jest moja chatka, więc przynajmniej was ugoszczę. - odparła z uśmiechem Świerga, gdy dotarły do drzwi dworku. - Wolisz sama się nim nacieszyć, czy może w towarzystwie? Zrobimy z Rutą wszystko co przyjdzie do głowy i nic na co nie pozwolisz. Zasłużyłaś sobie.
- Mam ochotę na proste rżnięcie. - Perka mrugnęła do wilczycy. - Bardziej finezyjne zabawy pozostawiam na czas spędzany z wami. Dajcie nam chwilę.
- Niech będzie… idź się zabawić. Ja zbiorę resztę i zajmę się przygotowaniami. I… bądź czujna. Gdy skończy się ta noc, mogę zabrać za polowanie na ciebie.- odparła żartobliwie blondynka puszczając Perkę i ruszając do kuchni.
Zosia odprowadziła ją wzrokiem i ruszyła nago do pokoju, w którym ostatnio spał Patryk. Wykąpie się później, teraz trzeba było się zająć innymi potrzebami.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline