Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2018, 23:20   #80
Kata
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację
Drzwi tawerny otworzyły się z cichym skrzypnięciem zawiasów, a przez próg przeszło paru elfich żołnierzy. Nie wyglądali oni na zmęczonych bojami o miasto, ale też nie tracili czasu i od razu skierowali się w głąb pomieszczenia. Zaraz za ich sylwetkami pojawiła się kolejna, kobieca. Można by uznać że przybyli razem, a jednak jej towarzysze nie zwrócili nawet uwagi i ruszyli w sobie znanych kierunkach. Ona zaś zastygła, jakby pierwszy raz widziała karczmę pełną wojaków.


Wyglądała na młodą elfkę, choć dość niecodziennej urody i ubioru który nie pasował nawet troszkę do okolicy. Szczupła, wysoka na jakieś sto siedemdziesiąt centymetrów postać ubrana była w marynarskim stylu, w barwach purpury i błękitu zachodzących ze sobą. Materiał wydawał się wysokiej jakości, a ubranie dobrze skrojone, choć troszkę zużyte. Wysokie buty sięgały kolana, zaś skórzana kamizelka która najwyraźniej robiła też za pancerz, również była koloru purpury. Na dłoniach elfki naciągnięte były długie i grube rękawiczki, nabierające łagodności na wysokości samej dłoni w kierunku palców. Błękit odznaczał luźny materiał koszuli który przedzierał się poza zbroję i parę mniejszych tej samej barwy zdobień. Całe ubranie nic nie odsłaniało, było eleganckie, ale nie prowokujące.. nie licząc kolorystyki. Wszystko co nosiła mieniło się pstrokato poza bronią którą był bodajże rapier, wiszący u pasa w nieciekawej w porównania do reszty ubioru pochwie. Po przeciwnej stronie, na prawym boku wisiała broń którą mało kto mógł kojarzyć. Pistolet prochowy mógł dla nieobeznanych przypominać róg lub toporną fajkę, był jednak śmiercionośną bronią i we wprawnej dłoni z zasłużeniem budził respekt. Bujne włosy elfki zostały brutalnie spięte w dwa kucyki opadające bezładnie na ramionach, a ich pasma mieniły się wariacją kolorów między koralowym, a pastelowym różem. Cerę miała jasną, z wyraźnymi, ostrymi rysami i lekko zadartym, równym nosem. W jej urodzie było coś nienaturalnego, lub sprawiała to wrażenie nosząc się w takim stylu. Duże oczy, o morsko zielonym odcieniu tęczówek i wydatne usta biły jednak determinacją. Elfka łypała wzrokiem, przyglądając się wszystkim w pomieszczeniu z czymś jakby zdystansowaną ciekawością.

Mogła wyglądać elegancko, ale na pewno nie była nauczona dworskich manier, gapiąc się ze zdziwieniem na harpię jakby zobaczyła ducha. Już miała zrobić krok, gdy kolejne osoby weszły do tawerny i popchnęły ją przepychając się w swoją stronę. Dziewczyna zachwiała się i stuknęła mocno obcasem próbując desperacko odzyskać równowagę, co się jej na szczęście udało. Przez chwilę przez jej twarz przeszedł kąśliwy wyraz którym odprowadziła tego, który o mało jej nie przewrócił. Z jakąś większą motywacją i przekonaniem przycupnęła z boku przy ladzie i pokazała barmanowi by jej czegoś nalał. Nie wydawała się jednak wcale zainteresowana napitkiem, zamiast tego zerkała w stronę harpii i otaczających ją ludzi, bezskutecznie starając się sprawiać wrażenie że patrzy „przypadkiem”. Z jednej strony sprawiała wrażenie zagubionej i nieśmiałej, a jednak z drugiej było widać w jej oczach nieugiętą wolę. Całokształt musiał być trudny do zrozumienia, łącząc w sobie tyle sprzeczności.

Trzeba było być chyba ślepym, by nie zauważyć, iż Elfka przyglądała się przez niemal cały czas Harpii, Esmondowi, no i temu tam… alchemikowi. Ale zwłaszcza właśnie Ryfui. W końcu wzrok obu kobiet się spotkał. Harpia puściła dymka, po czym nieco uniosła wymownie brwi, przyjmując minę w kierunku owej spoglądającej, która mogła mniej więcej oznaczać “co?”. No i czekała reakcji…

Mimo że w tej konkretnie chwili zupełnie brakowało jej dyskrecji, elfka wydawała się zaskoczona i wyrwana z własnych myśli. Lekko się zarumieniła, gdy zrozumiała swoją głupotę i musiała improwizować. Przywołała na twarz dyplomatyczny uśmiech i odezwała się głosem niebywale melodyjnym i przyjemnie dźwięcznym nawet jak na elfie standardy.
- Wybacz, nie chciałam być wścibska. Nie spodziewałam się ujrzeć harpii pośród ludzi.. - elfka zdała się chcieć powiedzieć więcej, jednak “ugryzła” się w język i uciekła spojrzeniem w swój kufel, udając z grzeczności że straciła zainteresowanie. Wyraźnie nastroszone jednak ucho mówiło co innego. Łapczywie nasłuchiwała dalszej ich rozmowy, a otulona rękawicą dłoń niespokojnie gładziła szkło.
 
__________________
In the misty morning, on the edge of time
We've lost the rising sun

Ostatnio edytowane przez Kata : 21-07-2018 o 23:23.
Kata jest offline