Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-07-2018, 13:49   #81
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Nagle z rogu sali czułe ucho mogło wychwycić parsknięcie, które było bardziej pomrukiem niż śmiechem.
- … ujrzeć Harpii pośród ludzi?! A co byś powiedziała na orka? - słowa nie były zaczepką, osoba wypowiadająca je kierowała je raczej do siebie w formie sarkazmu.
Bardka przelotnie zerknęła w stronę z której usłyszała kpiący głos orka. Jego obecność jednak nie wywarła na niej takiego wrażenia jak się najwyraźniej spodziewał. Co ciekawe kobieta nie patrzyła na niego z jakąś specjalną odrazą, wydawało się po prostu że jej nie zainteresował. Jej motywy musiały pozostać ukryte, dlatego wstrzymała się od komentarza.
Balkazar widząc na sobie spojrzenie elfki oczekiwał wyraźniejszej reakcji, ale nadaremno. Swoje zaskoczenie zdradził jedynie unosząc brew znad kufla po czym udał, że zainteresowało go coś w innej części sali, ale nadal nadstawiając ucha.
Faktycznie coś innego zaczęło się dziać w innej części sali, co niektórzy żołnierze zamarli w bezruchu, a inni dobyli miecza uświadamiajac sobie, że w tawernie siedzi ork i przemawia płynnie we wspólnej mowie. Kilku elfich żołnierzy wraz z garstką ludzkich z drużyny Esmeraldy zaczęło pokrzykiwać.
- Szpieg siedzi wśród nas!
- Do broni!
- Nie dać mu uciec!
- Pojmać go!
Zaczęli przewracać stoliki i krzesła stojące na ich drodze do brunatnego orka.
Jeden mężczyzna spośród personelu tawerny przetoczył się przez blat szynkwasu i wylądował z ciężki tupnięciem. W ręce trzymał zakrwawioną maczetę, z której strzepał krew zamaszystym ruchem zwracając na siebie uwagę większości towarzystwa.
- Co to za bajzel robicie w przyzwoitym lokalu? - Gniewnie buczał bas grubszego i umięśnionego mężczyzny.
Zbici z tropu żołnierze zawahali się, a później wskazali mieczami na pobliskiego orka, tak jakby karczmarz przegapił coś oczywistego.
- Tam siedzi ork i zbiera informacje dla zielonych!

Atheris przyglądała się sytuacji z mieszanką ciekawości i niepokoju atmosferą jaka zrobiła się w tawernie.
- Nawet orkowie nie są TAK głupi.. a ten nawet nie ukrywa swojej tożsamości. - powiedziała łagodnie i machnęła ręką jakby oczywistym było że nie jest on żadnym zagrożeniem. Po chwili dodała rozbawionym szeptem pod nosem, bardziej sama do siebie. - Jaj to mu jednak nie brak.
- Trzeba go dorwać nim... - dorzucił drugi zbrojny, ale nim miał okazji dokończyć, bo przerwał mu głos wściekłego mężczyzny z tasakiem.
- Sra, a nie zbiera informacje - nie wytrzymał i odburknął potężnym głosem Balkazar zrywając się z miejsca i ukazując znak skrzydeł na płaszczu. - O gwardii Walkirii nie słyszeli?! To ruszyć dupę na ulicę i zapytać kogokolwiek. O pogromcy kapłana Lamashtu słyszeli? A słyszeli, że to ork z gwardii Walkirii jest? Nie słyszeli? To się dowiedzieli. A jak dalej mają z tym problem to zapraszam. Do rzyci nakopię i do lochu wywlokę żeby delikwent sobie mógł przemyśleć to i owo. No to jak? - zapytał pełnym gniewu głosem brązowy ork.
- Pan Balkazar jest cenionym sojusznikiem i patronem. Zrobił dla tego miejsca więcej niż wszyscy wy razem wzięci kiedykolwiek osiągnięcie. Więc albo siadacie na zadki albo wypierdalacie pić z końmi w stodole.
Zdziwione głosy żołdaków zaczęły rozbrzmiewać po sali, a kilka nowych postaci zaczęło dołączać do karczmarza. Były wśród nich sylwetki mężczyzn których ork nigdy nie widział na oczy, były również twarze pobieżnie znane, różni strażnicy i wartownicy, których miał w miasteczku górniczym lub tamtejszej karczmie. Spora grupa mężczyzn stanęła murem między Balkazarem, a nowymi żołnierzami, którzy zaczynali wątpić w swoje decyzje i albo podnosili powoli stoliki i krzesła zasiadając do nich i udając z zażenowaniem, że nic się nie stało, albo jak grupka obrażona elfów wymaszerowała z przybytku rzucając upiorne spojrzenia w kierunku ludzi i mijanej harpii. Grupka z ruchu oporu również rozeszła się do swoich stolików kiwając głową Balkazarowi i zwracając mu przestrzeń i spokój.
- Zawsze jesteś mile widziany w każdym lokalu, w jakim będę pracował przyjacielu. - Camaron poklepał przyjaźnie orka po ramieniu.
Balkazar odruchowo zrzucił dłoń karczmarza ruchem ramienia, ale zreflektował się niemal od razu
- Wybacz. - rzucił półgębkiem. - Ciężko takiemu odmieńcowi jak ja się dostosować, a dodatkowo frustracja się od jakiegoś czasu we mnie zbierała. Dobrze że skończyło się to pokojowo - zakończył z nieudawaną ulgą.
Camaron skinął głową ze zrozumieniem i odszedł za ladę. Karczmarz również musiał opuścić wraz z ruchem oporu miasteczko górnicze i znaleźć zatrudnienie w odzyskanej dzielnicy.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline