Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-07-2018, 16:19   #82
Kata
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację
A Harpia, nie byłaby sobą, gdyby nie…

- Ty, Elfka! Takie długie uszy to masz z podsłuchiwania, czy jak? - Powiedziała dosyć głośno do nieznajomej.

W pierwszej chwili Atheris zdała się zupełnie nie dostrzec że harpia mówi o niej. Dopiero po chwili się zreflektowała, i zerknęła z ukosa w jej stronę z dumą zadzierając nosa. Jej ciekawość nie była dla niej żadną ujmą, a w głębi duszy wcale nie chciała kończyć tej rozmowy.

- Jeśli ciekawość to pierwszy stopień do piekła, to chcę poznać wszystkie jego poziomy! - Stwierdziła z lisim uśmieszkiem elfka, tym razem zupełnie nieskrępowana. - Na imię mi Atheris i choć w tych ruinach jestem nowa, Ty zdajesz się czuć jak ryba w wodzie..?

Ryfui na słowa Elfki uśmiechnęła się pod noskiem. Wypiła do końca piwo, po czym zamówiła nowe. Pyknęła z fifki, pogładziła się jakoś tak dziwacznie po prawym rogu, po czym… palcem przywołała do siebie Atheris, a dłonią klepnęła dwa razy własne kolano z wyjątkowo bezczelnym uśmieszkiem.


W międzyczasie do karczmy weszła kolejna osoba. Przy takim tłoku nie powinno być jej trudno pozostać niezauważoną, ale zbiorowisko elfów i fakt, że ten nie przysiadł się do nich mogło mieć przeciwny efekt. Cień zamówił skromną strawę i wodę co korespondowało z jego bladym i przylegającym do kości licem, prawie jakby ktoś wykuł je w marmurze. Nie obnosił się z bronią, ale nie czuł również potrzeby ukrywania jej, tak więc łuk i miecz, jak to z dużymi broniami, były łatwe do zauważenia.

Niewielki plecak położył obok nóg, zachowując na niego czujność. Nie musiał mieć tam schowanych skarbów i kosztowności, żeby wystrzegać się kradzieży. Czekał cierpliwie na swoje zamówienie, dając kończynom tak bardzo wyczekiwany odpoczynek. Spoglądał czasami po innych zgromadzonych, ale nie zawieszał na nikim wzroku, nawet na harpii.

Młoda elfka nawet nie zauważyła pojawienia się Cienia, była zbyt zaaferowana intrygującą i bezczelną osobą harpii którą poznawała. Chmura dymu jaka utworzyła się od kopconej fifki harpii uderzyła w nos dziewczyny i co mogło wyglądać dość komicznie, sprawiło że ta zaczęła się krztusić. Dopiero po chwili powstrzymała odruch i spojrzała wzrokiem, który mówił “To nic, nawet nie wiesz na ile mnie stać”. W pewnym sensie pojawiło się wyzwanie.
Zwinnie oderwała się od lady i omijając alchemika stanęła przed harpią, ale nie spełniła jej zachcianki. Zatrzymała się, opierając dłonią o krzesło alchemika i mrużąc lekko powieki, bez skrępowania patrząc Ryfui prosto w oczy, po czym uśmiechnęła się bardziej sama do siebie, zadowolona ze swojej odwagi.

- Jesteś bezczelnie pewna siebie - rzuciła elfka raczej z uznaniem w swoim delikatnym głosie, którym operowała z wprawą. - Jak tego wszystkiego dokonałaś? - dodała omiatając salę wzrokiem tak jakby harpia podporządkowała sobie ludzi niczym swoich niewolników i zaintrygowana oczekiwała jej reakcji. Ta wizja przez chwilę zawróciła jej w głowie.


Alchemik wzruszył ramionami widząc rozwijającą się sytuację, zabrał swoje krzesło i przysiadł się ponownie do Raileyna. Nie miał ochoty na sprzeczki z harpią, która wyraźnie była przyzwyczajona do tego, że wszyscy i wszystko dookoła się niej kręciło. Na odchodnym uprzejmie skłonił głowę Esmondowi, jak i nieznanej mu elfce.

Esmond również skinął mu głową.
- Może się dosiądziesz? - zaproponował elfce. - Niekoniecznie musisz korzystać z kolan Ryfui, chociaż krzesła są z pewnością mniej wygodne - dodał. - Esmond - przedstawił się.
Elfka wychyliła wesoło uszko, spoglądając z lekkiego ukosa, najwyraźniej zadowolona. Odwdzięczyła się skinieniem do Esmonda.

- Chętnie, ale zapomniałam się jeszcze powitać z resztą miasta. - Rzuciła Atheris z kapryśnym uśmieszkiem, dość spiesznie zerkając między całą trójką, a zatrzymując wzrok na harpii. Dając znak dłonią by poczekali moment, ruszyła w kąt tawerny w której znajdowała się drobna ekipa grajków. Ci wygrywali cicho jakąkolwiek melodie, byle tylko ludzie nie siedzieli w ciszy.
Prawda była taka, że gdyby nie zmuszała się do bycia towarzyską i otwartą na ludzi, już dawno umarłaby z głodu podczas swojej samotnej wędrówki.
Elfka podeszła do nich i skłoniła się wdzięcznie, z szacunkiem. Pośród grajków była ludzka kobieta uderzająca w tamburyn i mężczyzna który delikatnie szarpał struny. Przygrywał im trzeci grajek którym był elf wygrywający melodię na flecie poprzecznym. Chwilę dyskutowali, po czym Atheris dopinając swego uśmiechnęła się, a w całej tawernie ucichła muzyka sprawiając że gwar tego miejsca wydał się dziwnie nienaturalny. Co niektóre twarze zwróciły się w ich stronę, z oczami oczekującymi wyjaśnień zaś pstrokata elfka zeskoczyła z niskiego podestu na którym siedzieli grajkowie. Z wyraźnym stukotem bucików podskoczyła do jakiegoś mężczyzny żłopiącego piwo i zdjęła mu bezczelnie kapelusz z głowy. Obruszył się i nadął jakby już miał uderzyć kogokolwiek kto śmiał go tknąć, jednak widząc przepraszający, niewinny uśmiech elfki zastygł zaskoczony. Atheris wskoczyła z powrotem na ich małe podium i położyła kapelusz do góry dnem. Stanęła przed grajkami, a spokojna melodia zaczęła znów roznosić się po pomieszczeniu, a wraz z nią jej anielski, czysty głos. Elfka bujała się delikatnie w rytm muzyki, starając połączyć z nią duszą.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=uJJI3zkCAwc[/media]


Melodia z jej ust zupełnie nie pasująca do znoju wojny, przypominająca o uciechach życia, zdawała się koić ukryte rany duszy. Grajkowie zainspirowani rozbudzili swój pełen potencjał. Atheris spojrzała na nich z uznaniem, na co elf wygrywający na flecie niczym opętany tajemniczą magią zaczął dąć w instrument zachłannie, zaskakując długouchą tak bardzo że rozbawiona zaczęła tańczyć w wartkim rytmie który wesoło pląsał po pomieszczeniu. Atheris niezmiernie szanowała wszystkich artystów i szczerze życzyła im najlepszego, wierząc że służą światu lepiej niż wszyscy kapłani razem wzięci. Reszta grajków nie pozostała obojętna także przyspieszając tempo, a gdy zmęczeni w końcu zakończyli występ, wszyscy skłonili się wdzięcznie w kierunku tych oczu które się im przyglądały. Ktoś pierwszy wstał i sypnął coś brzęczącego do kapelusza, zaś Atheris z szerokim uśmiechem podała dłoń grajkom, dziękując za wspólny występ.
Ten, jak na improwizowany wyszedł przyzwoicie podnosząc na duchu zebranych w karczmie oraz pomagając zapomnieć o spięciu w sprawie orka. Kilku ponuraków mogło mu się oprzeć, ale i oni dyskretnie majtali nogą pod stołem. Po szybkim rozliczeniu się z zysków, z innymi grajkami elfka zarobiła aż sześćdziesiąt monet. Elfka musiała przyznać, że nie szczędzono złota dla artystów i cieszył ją ten fakt, bo jakoś radziła sobie w ludzkim świecie.

Alchemik nie był specjalnie uduchowioną istotą, występ nie zrobił na nim żadnego wrażenia. Naciągnął na głowę kaptur, ponownie kryjąc swoje oczy i twarz w cieniu i wrócił do leniwego sączenia swojego trunku.

Nawet Cień dołożył swoje skromne cztery monety, wszak tylu było muzyków, cicho przyklaskując na zakończenie. Wszyscy grajkowie, bardowie czy inni trubadurzy byli na wagę złota w przygnębiających czasach wojny. Tawerna musiała być ciekawym miejscem, podobno sama Walkiria tutaj urzędowała.
Wokalistka zaś w odpowiedzi odwzajemniła się za ten dar ciepłym uśmiechem, a gdy już skończyli “dzielić łup” oddała kapelusz właścicielowi z jego dolą.

"Tania gierka pod publiczkę", pomyślał Esmond, chociaż - musiał przyznać - że muzyka nie była zła. Podobnie jak i śpiew. Nie na tyle jednak, by miał wpaść w przesadny zachwyt.
- Moje uznanie - powiedział. Nie powtórzył jednak wcześniejszego zaproszenia.



Laerune nie do końca była pewna po co pojawiła się w karczmie. Zdjęła opancerzenie, pozostawiając je Tifie i chcąc chwilę odpocząć od znajomego ciężaru.


Rozejrzała się w poszukiwaniu markiza, który zaprosił ją w to miejsce, szybko orientując się, że trafiła na występ jakiegoś barda.... bardki. Na chwilę przystanęła w wejściu chcąc wysłuchać utwór do końca, po czym skupiła się na znalezieniu jakiegoś miejsca, w którym mogłaby spokojnie się napić niepewnie zsuwając z głowy ozdobny kaptur i prezentując swoje białe włosy. Dojrzała go w rogu karczmy w towarzystwie kompanów, powitanie mogło więc chwilę zaczekać.


Elfów było w okolicy jak mrówek, więc Esmond obrzucił wchodzącą jednym spojrzeniem, potem zajął się winem. I towarzystwem, które znajdowało się przy jego stole. Było dostatecznie barwne, by elfka o cerze różnej niż tradycyjne miała zrobić na nim wielkie wrażenie.

Lae podeszła spokojnym krokiem do bardki wymijając wypełnione wojakami stoły.
- To był bardzo dobry występ. - Uśmiechnęła się nieznacznie. - Miło usłyszeć elfi śpiew w takim miejscu.

Śpiewaczka już zbierała się, by wrócić do harpii i nowo poznanego tam towarzystwa, gdy jej uwagę przykuła kolejna nietypowa postać. Wydała się oczywiście zaskoczona i zwolniła w pół kroku, a jednak co dziwne nawet przez moment nie widać było w jej twarzy cienia niechęci do drowki. Komplement który usłyszała, zdał się miło ją zaskoczyć.

- Dziękuję, ale to było ledwie liźnięcie tematu. Wciąż się uczę, tego miejsca, jego zasad i obycia z ludźmi. - Bardka z zaciekawieniem spojrzała w oczy drowki, ale też omiotła krótko wzrokiem jej ubiór, z czystej ciekawości. - Zapewne też przez to przechodziłaś..

Laerune skrzyżowała ręce na piersi okrytej zaledwie tuniką. Jedną z tych, które wszyscy wojacy nosili pod pancerzami. Ta może miała dosyć nietypowy ciemny kolor i była zdobiona w charakterystyczny dla elfów sposób, ale niczym ponad to się nie wyróżniała. Ciemne spodnie i buty typowe dla jeźdźców tworzyły skromny ale elegancki zestaw.

- Hm… można powiedzieć, że może powinnam to przechodzić? - drowka rozejrzała się po sali odrywając na chwilę wzrok od swojej rozmówczyni. Nie wydawało się jej by to miejsce miało jakieś szczególne zasady. - Przybyłam tutaj dopiero dziś razem z oddziałami elfów, pod dowództwem lorda Zhol.

- To tak samo jak ja… - Odparła nieco zmieszanym głosem jasnoucha, ale ten dziwny grymas był tylko chwilowy. Czy drowka mogła znać jej mroczny sekret? Nie zdawała się, więc i Atheris przystała na tą grę. - Harpia, ork i mroczna elfka? Nie sądziłam, że ludzie mogą być tak tolerancyjni, chyba że to tylko akt desperacji by odbić umierające miasto?

Drowka spojrzała na elfkę odrobinę zaskoczona. Jej wzrok dopiero teraz spoczął na ciekawych osobistościach siedzących w karczmie. Jazda w towarzystwie kolorowej gromadki elfów nieco ją musiała znieczulić względem nietypowych widoków… albo była już zmęczona i powinna zamiast pić udać się na spoczynek.

- Wojaczka ściąga wielu, każdego z innego powodu. Tak długo jak wszyscy wiemy z kim walczymy, to nieistotne skąd i po co tu jesteśmy. - Lae przyjrzała się uważnie bardce. - Też nie jesteś typowym przedstawicielem naszej rasy. Wybacz, ale nie widziałam cię pośród oddziałów. Jestem Laerune Shandalar.

- Istotnie, warto wiedzieć kto jest wrogiem.. - Odpowiedziała tajemniczo, ale zaraz jakby się zreflektowała i kontynuowała. - Na orka już prawie zwołano pospolite ruszenie. My.. znaczy, nie ludzie zawsze będziemy ofiarami uprzedzeń. Zapewne nawet Ty musisz na to uważać. - zamilkła na moment by poruszyć i drugi wątek. - Nie jestem? Lubię wyraziste kolory i cenię artystów. Nie licząc tego jestem najzwyklejszą elfką jaką można poznać. Na imię mi Atheris.. - dziewczyna zawahała się z jakiegoś powodu, ale po chwili uśmiechnęła się promieniście. - Może przysiądziesz się ze mną do harpii imieniem Ryfui i jej towarzystwa? Staram się zapoznać, a razem będzie raźniej. - Elfka skinęła głową w stronę stolika.

- Uprzedzenia… - Lae wzruszyła ramionami - ...nie uważam na nie, bardziej niż na jakiekolwiek inne zachowanie. Tak długo jak ktoś z dumą nosi swój miecz i wiernie służy swojej sprawie... - Otworzyła usta by dodać coś jeszcze, ale uśmiechnęła się tylko. Dla tych istot była pewnie i tak tylko jednym wielkim uprzedzeniem. - To miła propozycja i niebawem chętnie dołączę, ale przyszłam tu na czyjeś zaproszenie i powinnam chociaż się przywitać.

- W takim razie życzę udanego wieczoru. Miło było Cię poznać, Laerune. - Rozbrzmiała łagodnie i równie miękko pomachała samymi palcami, otulonymi śliską purpurą rękawicy.
Drowka wydała się jej sympatyczna, ale musiała na nią uważać. Gdyby poznała jej sekret atmosfera mogłaby zrobić się mniej przyjemna, a nie było to bardce na rękę.

.
 
__________________
In the misty morning, on the edge of time
We've lost the rising sun

Ostatnio edytowane przez Kata : 22-07-2018 o 16:30.
Kata jest offline