Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-07-2018, 22:10   #79
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Podczas całego procederu krojenia i gadania Psycholog miał zamknięte oczy wyraźnie na czymś skupiony. Wczuwał się w medalion, który ściągnął z trupa i… coś było z nim nie tak. Było to… tam… w środku. Skupił się mocniej, wytężając umysł i dostrajając wewnętrzne oko do nowej płaszczyzny.
I wtedy to poczuł. To jak przy patrzeniu na śmiertelnie chorego. Samo spojrzenie mówi, że niewiele czasu zostało by ktoś przekroczył Zasłonę i… właśnie to odczuł. Nieprzyjemne zniekształcenie. Skazę. Spaczenię.
Odrzucił od siebie medalion otwierając oczy. Twarz wygięta była w niezbyt przyjemnym wyrazie repulsji. Ten świat, choć może i piękny to miał w sobie odrzucające elementy. Aż strach pomyśleć co by się stało z człowiekiem gdyby miał takie coś nosić… aż się przypominał Władca Pierścieni…
- Trzymajcie się z dala od tego medalionu i niech bogi chronią nikt go nie zakłada. - powiedział stanowczym, pewnym tonem głosu.

Legioniści i Claire powiedli spojrzeniem w kierunku gdzie z brzękiem upadł medalion.
- A co w nim jest takiego? - zainteresował się Young.
- Pewnie to ten sam co sam miał - stwierdził z rozbawieniem Mayers.

- Może odejdziemy stąd? - zaproponowała panna Durand, która choć przez cały czas sekcji zachowywała zimną krew, to jednak jakaś taka bardziej blada się zrobiła.

- Tak, zmywajmy się. - zgodził się Normand - Nie ma tutaj niczego dla nas.

- Odejść? - zapytał zdziwiony psycholog - Tu jest wiedza. Może nawet nauczymy się tego co To coś. To by była niespodzianka dla miejscowych.
Tu spojrzał na Younga i powiedział tajemniczo z wiedzącym uśmiechem
- Skaza, wypaczenie.

Anestezjolog znowu się skrzywił. Może i w psychologu było coś niezwykłego czego on nie zauważał, ale nie oznaczało to że miał zamiar wyzbyć się zdrowego rozsądku.
- Tak, może kiedyś jak nauczysz się tłumaczyć z nieznanego, być może martwego języka, którego użytkownicy nigdy nie rozmawiali z nikim na ziemi i który używa alfabetu zupełnie niepodobnego do czegokolwiek co znamy. Na chwilę obecną musimy zebrać dupę w troki, wrócić do bazy i przyjść tutaj z większą siłą żeby zabezpieczyć teren. Masz rację, tutaj jest wiedza, nawet jej ogrom. - powiedział zataczając ręką szerokie koło, jakby obejmował wszystkie książki - Ale na chwilę obecną jest dla nas bezużyteczna, a w piątkę w życiu nie przebijemy się przez to wszystko żeby mieć choćby szansę na cokolwiek co może przynieść nam jakąś korzyść. Dlatego teraz powinniśmy się stąd zabrać.

Psycholog pokiwał powoli głową.
- Będziemy potrzebować naprawdę solidnego wsparcia… ale będzie to warte zachodu.

- Dobra Küchler, jedna sprawa - Young podszedł do Niemca. - Na jakiej podstawie określasz, że jest z nim coś nie tak? Jakie spaczenie? Jakieś promieniowanie? - dociekał Legionista.

Psycholog westchnął. Ignoranci i tak by nie zrozumieli to co nie obieralne w słowa. Sięgnął do kieszeni i wydobył pudełko zapałek, wyjął jedną, a kartonik powędrował do kieszeni.
- Jest to kurewsko męczące i zajmuje trochę czasu. No, i nie daje gwarancji sukcesu. - powiedział i uniósł zapałkę, lewa dłoń powędrowała nad nią. - Nie przeszkadzajcie, patrzcie i zachowajcie otwarty umysł.
Zamknął oczy i oczyścił myśli. Zaczął mamrotać w łacinie skupiając się na wnętrzu dłoni i zapałce. Energia przepływała z lewej dłoni w dół skupiając się na siarce na szczycie drzazgi. Prawa dłoń tworzyła sferę zamkniętej energii wokoło zapałki ogniskując ją na łatwopalnej bryłce. W umyśle wizualizował jak ogień pochłania zapałkę.

Niemiec usłyszał cichy syk, świadczący jednoznacznie, że udało się odpalić zapałkę. Mikail otworzył oczy i zobaczył zdumione miny Legonistów. Claire z zaciekawieniem zbliżyła się, oglądając płonącą zapałkę jakby to miała być jakaś sztuczka ulicznego iluzjonisty.

- Jak? - syknÄ…Å‚ Young. - SkÄ…d to potrafisz?

Normand westchnął delikatnie. Miał odpowiedź na swoje pytanie. Kuchler był magiem.
- Zastanowimy się nad tym później. - przywołał wszystkich zgromadzonych do porządku - Jeśli to coś… czuło twój potencjał, to istnieje duża szansa że pobratymcy wyczują faktyczne wykorzystanie tej umiejętności. - Wolff zgrabnie unikał użycia słowa magia - Podobnie jak ty twierdzisz że wyczuwasz aurę tego medalionu. Zbierajmy się. - powtórzył po raz kolejny.

Mikail wzruszył nieznacznie ramionami od niechcenia.
- Specyfika tego świata i nie, nie czytam w myślach. - prychnął i spojrzał na lekarza ręką wskazując truchło - Wątpię, ale zgaśnięcie tej świecy jak najbardziej. Chodźmy lepiej.

Psycholog nie był zadowolony, ale nie widział innego wyjścia. W sumie to nawet nie szukał, ale Young był legionistą, żołnierzem, a oni nie przyjmowali niczego innego niż konkrety. Prawda, mógł łgać jak z nut, ale… i tak by wyszło. Zresztą, ich miny były tego warte, a zainteresowanie młodej… hmm… tak czy inaczej trzeba będzie tutaj wrócić i coś czuł, że klasyczna łacina może być kluczem. W końcu w dawnych czasach mity i legendy mieszały się z rzeczywistością, prawda? Może wtedy te dwa światy były połączone? Tylko… co sprawiło, że kontakt się urwał?
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 22-07-2018 o 22:20.
Dhratlach jest offline