Egil rozważał słowa kobiety. Nie ufał jej, jak każdemu złodziejowi. Ale potrzebował pieniędzy. Gdy zebrał swój ekwipunek, po chwili jednak zastanowił się. Było późno, a bramy miejskie zapewne zamykano na noc. W stanie alarmu straż na pewno zwróci uwagę na człowieka próbującego opuścić miejskie mury. Pozostało poczekać do rana. Uśmiechnął się do kobiety.
- Teraz przez bramy nie przejdę. Musze poczekać do rana. Masz jeszcze jedno łóżko, czy mam spać na stole?
Zapytał z lekkim uśmiechem, nalewając wina sobie i ciemnookiej, śniadej złodziejce.