Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2018, 23:58   #146
Warlock
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Rzeka Sonne, Wissenland
17 Vorgeheim, 2529 K.I.
Późne popołudnie

Zepchnięci na sam brzeg rzeki przez przeważające liczebnie siły nieprzyjaciela, awanturnicy nie mieli innego wyjścia jak stawić czoło bezwzględnym kultystom, którym przewodził mroczny czarodziej o wystarczająco potężnej mocy, aby przyzwać do tego świata przerażające istoty z innego wymiaru. Posiłkowani przez grupę najemników, weteranów z Sonnefurt, przeciwnicy ich stanowili nie lada zagrożenie, a na domiar złego - kultystom udało się podejść awanturników na tyle blisko, że skuteczność ognia dystansowego była drastycznie ograniczona. Przyzwane przez czarnoksiężnika demony rzuciły się na płomiennowłosego krasnoluda, który związany był już walką z jednym z kultystów. Z odsieczą przybył mu Karl, który rzucił się bez krzty trwogi na jednego z demonów i siekł go mieczem bez litości, a mimo to jego przeciwnik wydawał się nie zwracać większej uwagi na otrzymane w boju obrażenia, które posłałyby w zaświaty niejednego śmiertelnika. Istota ta walczyła bez okazywania jakichkolwiek objaw strachu; do samego końca, nie bacząc na rany czy przewagę nieprzyjaciela. Był więc przeciwnikiem jakiego ani Karl, ani pozostali awanturnicy, nigdy wcześniej w boju nie spotkali…

Kiedy reszta awanturników związana była walką wręcz, Ludo został napadnięty przez dwóch kultystów. Posłane szerokim łukiem ostrze miecza zdołał uniknąć, rzucając się plackiem na ziemię, lecz wtedy trafiła go broń drugiego dużego człowieka. Topór zatopił się w plecach niziołka, który wrzasnął niczym zarzynana świnia i zaczął chaotycznie odczołgiwać się od przeciwników. Ludo sturlał się z piaszczystego wału, wznosząc tumany kurzu i piasku, który gryzł go w oczy. Nie przejmował się jednak tym, ponieważ walczył o życie. Podniósł się szybko, choć w pełni wyprostować się zdołał dopiero po przebiegnięciu kilku metrów, tak bardzo doskwierała mu głęboka rana w plecach. Początkowo nie wiedział dokąd biegnie, gdyż wszystkie jego myśli skupione były na ucieczce i dopiero po chwili zauważył ukrytego za zaroślami Duraka, który celował kuszą w stronę goniących go kultystów. Ludo natychmiast popędził w jego stronę, po drodze minięty przez świst przelatującego obok bełtu, który musiał trafić swój cel, albowiem niziołek usłyszał łomot upadającego ciała i głośne charczenie umierającego kultysty.
Tymczasem po drugiej stronie pola bitwy Dietrich również był w opałach. Początkowo niezauważony, skupił na siebie uwagę przeciwników, kiedy wystrzelona z jego łuku strzała dosięgła jednego z najemników, zabijając go na miejscu. Natychmiast drugi najemnik oddał strzał z kuszy w jego stronę, zmuszając Dietricha do szukania schronienia za piaszczystym wałem, a na domiar złego - kolejny kultysta biegł właśnie w jego stronę. Przepatrywaczowi nie zostało nic innego jak sięgnąć po swój wierny miecz i odeprzeć natarcie przeciwnika. Nie był przy tym w najlepszej sytuacji, ponieważ zabezpieczająca jego flankę Lilou musiała ewakuować się w obliczu licznych sił nieprzyjaciela, które próbowały przedrzeć się przez wał po jej stronie.
Z pomocą wszystkim przyszedł wtedy Hans, który z garłaczem w ręku odważnie przedarł się między szeregi kultystów, zajmując strategiczną pozycję na szczycie nadbrzeżnego wału. W linii rażenia jego broni znalazło się aż czterech przeciwników. Najbliższy z nich, kultysta, został rozerwany przez wystrzelony z garłacza śrut. Demonom też się oberwało, ale nie zwróciły na to większej uwagi, natomiast biegnący w stronę Dietricha kultysta, został groźnie poszarpany przez grad odłamków, umożliwiając przepatrywaczowi szybkie wykończenie ciężko rannego nieprzyjaciela.

Wraz z tą brawurową salwą, sytuacja na polu bitwy zaczęła powoli ulegać zmianie. Karl oraz Kyan zaczęli zdobywać przewagę nad demonami, spychając je coraz bardziej w stronę mgły, z której wcześniej te pokraczne istoty wyszły. Co więcej, potężny czarnoksiężnik, który wciąż pozostawał poza zasięgiem awanturników, stracił kontrolę nad tkanym przez siebie zaklęciem. Wydarzyło się wtedy coś niesłychanego, co tylko potwierdzało jak bardzo nieprzewidywalna i kapryśna bywa magia tajemna. Czarownik skumulował wokół siebie potężną moc z zamiarem obrócenia w pył awanturników, jednakże nie zdołał nad nią zapanować i sama siła tkanego zaklęcia wystrzeliła go kilkanaście metrów w powietrze - wystarczająco wysoko, aby rozsmarować go o ziemię, jednakże tor lotu posłał go ponad rzekę, do której wpadł i został porwany przez silny nurt, który zepchnął go w stronę wystających ponad wodę, ostrych niczym brzytwy skał.
Pewna śmierć przywódcy kultystów, skłoniła najemników do ucieczki, porzucając na polu bitwy walczące do samego końca demony i niedobitki fanatycznego bractwa. Nie było dla nich sensu toczenia dalszej walki, kiedy zginął ich pracodawca, a na domiar złego, wszystko wskazywało na to, że i tak nie uda im się jej wygrać. Kwestią czasu było bowiem pokonanie demonów, co też w końcu nastąpiło…

- Dobra robota - zwrócił się do rannych awanturników Karl, kiedy było już po wszystkim. Skąpany posoką ostrze miecza wytarł o szatę zamordowanego przez Kyana kultysty, po czym schował broń w przypiętej do pasa pochwie - Wszyscy żyją? Powinniśmy czym prędzej ruszać dalej. W Scharmbeck opatrzymy rany i porządnie się najemy. Każę ojcu przygotować ucztę, jaką ta wieś dawno nie widziała… Jest co świętować.
Po tych słowach poprawił swój plecak, związując sznury jeszcze mocniej - na wypadek, gdyby Hansowi znowu przyszło do głowy odebranie mu księgi.
 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019
Warlock jest offline