Już zdążyli się zorientować, że proszona o coś Kea nie zwykła była odmawiać prośbom. Tak było i tym razem. Oparła tarczę o ścianę korytarza, złapała jeden z metalowych prętów i spróbowała podnieść kratę. Ta drgnęła, ale była za ciężka nawet dla półolbrzymki. Z pomocą innych udało się jednak unieść ją do końca. Gdy tylko krata zablokowała się w górnym położeniu, srebrna czaszka zaczęła potępieńczo wyć głosem tysiąca przeklętych demonów.
Przerażający krzyk mroził krew w żyłach, ściskał serca i zatrzymywał oddech. Czarodziejka najwyraźniej wyczuła coś więcej, odwróciła się i z krzykiem uciekła. Jej śladem biegła przerażona Kea, a tuż za nimi dwiema Camden, zatykający uszy dłońmi.
Pozostałym udało się jakoś opanować strach i podążyli na miękkich nogach za uciekinierami. Złapali ich w miejscu, gdzie walczyli ze szkieletami. - Nie, nie…
- Nie idziemy tam! W życiu!
- Ja… ja nie chcę…
Gdzieś za nimi czaszka śpiewała swoją przeklętą, opętańczą pieśń.
__________________ Bajarz - Warhammerophil.
Ostatnio edytowane przez Phil : 24-07-2018 o 10:25.
|