Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2018, 20:00   #31
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

19 marca


Był nowy dzień, wczesny poranek… a one posnęły na łące, zbyt zmęczone by wrócić do dworku. Żmij był zachłanny w kwestii spłacania długu. Perka rozejrzała się. Jak wcześnie mogło być? Czy Patryk już wstał? Nie powinien ich tak znaleźć. Potrząsnęła ramieniem Joanny.
- Już świt.
- Co się stało...jak długo… my?- do wstającej Joanny powoli dochodziło co się wydarzyło. - Nigdy więcej, ok?
- Mam taką nadzieję… Patryk… on nie może nas tak zastać. - Wskazała na dwie śpiące nadal czarownice.
- To go zajmij… ja je pobudzę.- mruknęła Świerga przeciągając się. - Zdejmij bursztyny i goń. Po tym co wyrabialiście wczoraj, nawet się nie zdziwi twojej nagości.
Perka pokazała język wilczycy i podała jej zdjętą biżuterię.
- Zgarnij je szybko. - Truchtem ruszyła w kierunku dworku, starając się ocenić w jakim jest stanie.
Dom był cichy i spokojny, więc pewnie jeszcze Patryk spał, lub przebywał w kuchni. Po wejściu do środka Zosia z ulgą posłyszała ciszę i zerknęła na drzwi do pokojów. Oczywiście były zamknięte. I Patryk z pewnością nie wszedłby do żadnego z nich poza jej pokojem.
Ruszyła w kierunku swojej sypialni by się upewnić gdzie znajduje się mężczyzna. Zawsze mogła założyć piżamkę i go odwiedzić.
Nie było go w sypialni, a dochodzące z kuchni zapachy smażonego boczku świadczyły o tym, że Patryk zabrał się za robienie im śniadania. Znowu.
Perka narzuciła na siebie babciną koszulę nocną, o której wspominała mężczyźnie. Zapomniała wspomnieć, że była ciut za duża i odsłaniała jej ramiona, oraz że marszczenie dobrze podkreślało jej biust. Tak ubrana ruszyła do kuchni.
- Dzień dobry…- rzekł na powitanie, półnagi Patryk. Bowiem nałożył jedynie spodnie dresowe. Na widok Zosi, jednak zmarkotniał na moment i westchnął głośno.
- Eeeechhh.
Po czym uśmiechnął się dodając.- Przepraszam. Nie sądziłem że będę miał głowę słabszą od czwórki kobiet. Totalnie się wczoraj spiłem i nie miałem sił by zakraść się do twojego łóżka.
- Dobrze… spałam z Jagodą. - Podeszła do niego i delikatnie pociągnęła za gumkę od spodni zerkając czy ja coś pod spodem. - Nic dziwnego my tu się obijamy i jesteśmy wypoczęte, ty musisz jeszcze pracować.
Ku swemu zadowoleniu, odkryła jedynie unoszący się powoli maszcik.
- Spa…- jego twarz zaczerwieniła się, chyba na wspomnienie pierwszego “snu”, w tym dworku. Uśmiechnął się zmieniając temat.- Śniłaś mi się.
- To był przyjemny sen? - Przywarła do pleców mężczyzny swoim ciałem, czując jak jedynie cienki materiał koszuli rozdziela ich nagie ciała.
- Cóż… bardzo erotyczny. Robiliśmy to… na ostro i delikatnie… podobało ci się i tak i tak. I powie… i było bardzo miło.- powiedział Patrick zerkając za siebie.- Przykro mi… ale romantyczne spacery nie śnią się mi.
Powie…? Perka zaniepokoiła się. Powinien był już spać… nie mógł słyszeć jej wyznania. Przygryzła wargę opierając czoło o jego plecy.
- To przyjemne, gdy śni się seks… jak podobało ci się bardziej?
- Co to za pytanie?- zaśmiał się Patryk pilnując by boczek się nie przypalił. - Z tobą każdy seks jest przyjemny. No chyba że masz w piwnicy skórzany kostium i koło tortur. Na to chyba jestem za konserwatywny. Poza tym to był sen.
- Nie podobałoby ci się gdybym przykuta prężyła się przed tobą, ubrana w obcisły skórzany kostium z wycięciami w newralgicznych punktach? - Jej dłonie zsunęły się niżej i oparły na gumce dresu. - Gdybym błagała byś mnie posiadł?
- Podobałoby mi się. Mniej, gdybym to ja był przykuty, a ty postanowiła… hmmm.. wysmagać mnie biczem.- odparł Patryk i zerknął nerwowo na drzwi.- A jak one wejdą? Te wasze studenki?
Perka sięgnęła do jego męskości.
- Miałam nadzieję porwać cię na wspólną kąpiel. Tam chyba nie wejdą. - wymruczała po czym pocałowała plecy Patryka.
- Kusisz.. kuś dalej…- wymruczał mężczyzna pozwalając dziewczynie na dalszą inicjatywę. - A co tobie się śniło?
- Wspólna przejażdżka… na oklep… nago. To jak twoja męskość ociera się o moje pośladki. Trzymałam wodze, a ty moje piersi. - Szeptała, wsuwając dłonie w jego spodnie i ujmując w nie jego męskość.
- Brzmi kusząco..- szeptał mężczyzna poddając się dotykowi jej palców. Perka czuła jak jej kochanek szybko nabiera wigoru. Patryk znów nerwowo zerknął na wejście do kuchni.
- Nie masz majtek?
- Nie… - Wyszeptała i ponownie pocałowała jego plecy.
- Bo.. jak podwiniesz swoją koszulkę nocną… to możemy tu teraz.. szybko.- szepnął cicho poddając się dotykowi palców na swojej dumie oraz piersi ocierających się o jego plecy. - A jak skończę… możemy się umyć razem... jeśli będziesz chciała.
- Dobrze. - Perka puściła mężczyznę i oparła się o kuchenny blat, unosząc koszulę i pokazując swoją nagą pupę.
- Jest.. śliczna.- Patryk kucnął obejmując ją dłońmi i dziewczyna poczuła jego pocałunki na swoich pośladkach. I jego ciepły acz nerwowy oddech wywołany pożądaniem, które w nim wzbudziła.
- Tylko ona? - Perka czuła jak z każdego miejsca, którego mężczyzna dotknął promieniuje gorąc.
- Nie wiem. Wszystkiego nie odsłoniłaś…- droczył się z nią kochanek, stając za nią i wodząc palcami pośladkach. Po chwili poczuła w swoim kwiatuszku żądło kochanka. Pierwsze ruchy bioder Patryka były delikatne, ale potem gwałtownie przyspieszył tempo dociskając rozgrzane ciało Zosi w kierunku blatu. Co ją nie dziwiło, bał się że zostanie przyłapany przez studentki albo Jagodę.
- Twarz… mam odsłoniętą. - Perka zaczęła pojękiwać cicho w rytm ataków kochanka.
- I też jest śliczna…- potwierdził z uśmiechem Patryk mocniej napierając na ciało dziewczyny i dysząc z powodu rosnącego pożądania. Czarownica odczuwała wyraźnie, ową twardą obecność w sobie. Jak przeszywała ją w szybkim tempie. Nie mieli wszak czasu na długie figle w kuchni. Ktoś mógł wejść w każdej chwili.
Dopiero teraz Perka czuła jak bardzo zmaltretował ją żmij, po kilku szybkich atakach, nogi straciły siły i musiała całym ciężarem oprzeć się o blat. Oddychała ciężko, opierając policzek o chłodną powierzchnię. Patryk na szczęście był już blisko spełnienia i kilka sztychów później, czarownica poczuła jak drżą, kochanek oddaje trybut jej pięknu.
- Będę musiał wrócić po śniadaniu na rancho. Nie chciałabyś… zostać moją piękną asystentką dziś? - zapytał żartobliwie, głaszcząc pośladek zmęczonej dziewczyny.
- A są jakieś wymagania poza wyglądem? - Perka spróbowała się wyprostować, ale uznała, że jeszcze przez chwilę to słaby pomysł.
- Dyspozycyjność, bezpruderyjność, poczucie humoru i… własna inicjatywa. A i cierpliwość. Bo będziesz cały dzień blisko mnie. - ocenił Patryk sprawdzając czy nie przypalił bekonu. - A ja mogę okazać się nudny w dużych dawkach.
Zosia uniosła się lekko, pozwalając koszuli opaść i osłonić pośladki.
- Nie obawiasz się, że będę cię molestować przy każdej możliwej okazji? - Spytała żartobliwym tonem.
- Wiesz ile filmów porno nakręcono w oparciu o motyw seksownej sekretarki? To popularna męska fantazja. Bardziej się boję tego, że okażę się zwyczajny w twoich oczach. Ja bym nie wpadł na to co się stało w gabinecie Kasi. - wyjaśnił z uśmiechem zerkając na kochankę.
Zosia zaśmiała się i z trudem podniosła się i oparła o blat pośladkami.
- Myślę… że potrafię sprawić byś nie był nudny. - Ujęła swoje piersi przez koszulę i uniosła je eksponując ich twarde szczyty. - W przeciwieństwie do lasek z pornoli ja mam poważne i całkiem naturalne argumenty.
- Wiem… ale ja nawet we śnie nie zrobiłem z tobą nic szalonego. - naciągając dres na ciało wodził wzrokiem po argumentach czarownicy. - Ot zwyczajny seks w łóżku. Grzeczny.-
Tymczasem było słychać kroki bosych stóp, rozczochrana “studentka” Marylka wkroczyła w długiej, bo sięgającej je stóp, półprzeźroczystej koszuli nocnej do kuchni. Zmarszczyła pociesznie nosek czując zapach męskiej kuchni i westchnęła cierpiętniczo.
- Dziś… mogę zrobić wyjątek. Po wczorajszej nocy należy mi się.
- Jakby co mogę też usmażyć naleśniki. - Perka puściła swoje piersi i uśmiechnęła się do Ruty. - Widziałam w lodówce jakąś niezłą konfiturę.
- Hmmmm… może zjem…- oceniła sytuację Ruta i od razu zapuściła żurawia do wnętrza lodówki, przyciągając spojrzenie obojga wypiętą dumnie kształtną pupą.
- Macje dar do przyciągania ciekawych osób. - mruknął pod nosem Patryk obserwując ten nieświadomy pokaz ze strony Marylki.
- Swój na swego trafi. - Perka mrugnęła do niego i podeszła do drugiej czarownicy, klepiąc ją zaczepnie w tyłek. - To co? Naleśniki?
- Mrauu.- mruknęła w odpowiedzi dziewczyna zalotnie kręcąc tyłeczkiem. - Nie wiem… musiałabyś mnie chyba bardziej zachęcić.
Obserwujący to mężczyzna zabrał się za wykładanie usmażonego boczku na talerze, czując że jego koncentracja spływa w dół.
- Wizja czegoś bezmięsnego nie jest wystarczająco zachęcająca? - Perka uszczypnęła wypięty pośladek. - Choć nieco tłuszczyku chyba by ci nie zaszkodziło.
- Niektóre mięska mają swój urok: małże, paróweczki, piersi… indycze, kuperki… kacze.- pupa Ruty zakręciła się zmysłowo, bowiem młoda wiedźma najwyraźniej świetnie się bawiła podtekstami tej rozmowy.
- Boczek też ma jakiś urok? - Perka sięgnęła do lodówki niby przypadkiem ocierając się o Rutę i wydobyła mleko do kawy. - Ostatnia szansa, ja zaraz zamierzam się wgryźć w ten skwierczący tłuszczyk.
- Zjem zjem…- Ruta wyprostowała się przeciągając zmysłowo. - Najpierw zjemy boczek, a potem będę negocjowała deser.
- Aaa gdzie reszta? - zapytał Patryk próbując zachować resztki zimnej krwi.
- Ś… Joanna bierze długą kąpiel. Jagoda odsypia… ta noc była dla niej bardzo ciężka.- wyjaśniła Marylka.
- A to czemu? - zdziwił się Patryk.
- Burza nie dała jej spać.- odparła Ruta.
- Nie wszyscy śpią tak dobrze jak ty. - Perka zgarnęła karton z mlekiem i kawę i zajęła miejsce przy stole. - Potem do niej zajrzę, czy przypadkiem nie dać jej czegoś na wzmocnienie. Potwornie wiało.
- I lało i było wilgotno i ciepło. I nasze ciała domagały się męskiej czułości i dotyku.- wymruczała zmysłowo druga czarownica siadając obok Zosi i kończąc swe wywody dramatycznym wywodem. - Niestety jedyny mężczyzna w domu spił się do nieprzytomności. Peszek. -
Patryk wybuchł głośnym śmiechem próbując ukryć za nim wszystkie brudne myśli jakie wywoływały w nim słowa dość prowokująco ubranej koleżanki Zofii.
- Rzeczywiście… ciągnie swój do swego. - stwierdził na końcu.
- Chcę zauważyć… że też jesteś swój. - Perka ukryła uśmiech za kubkiem z kawą.
- To miło, że próbujesz mnie pocieszyć, ale obawiam się że nie mam tak rozwiniętej fantazji… jak wy.- odparł żartobliwie Patryk, a Ruta podsumowała te słowa. - Nie szkodzi, ważne by gdzieś indziej był odpowiednio rozwinięty.
Zosia już się nie powstrzymała i zaśmiała się szczerze.
- Nie wiem jak z fantazją ale… na pewno jesteś człowiekiem czynu. - Zabrała się za jedzenie z uśmiechem przypominając sobie Patryka zrzucającego w pośpiechu spodnie by ją złapać.
- Tak. Na pewno. - potwierdził z ulgą w głosie Patryk i również zabrał się do jedzenia. Także i Ruta poszła w ich ślady. Przez chwilę panowała cisza przy stole, aż w końcu Patryk odezwał się.
- Toooo… co z moją propozycją?
A druga czarownica spojrzała na Perkę z pytaniem niemal wypisanym na twarzy.
- Nie miałam jakichś szczególnych planów na dzisiaj. - Zosia odpowiedziała spokojnie, choć jej serce usilnie próbowało się wyrwać z klatki piersiowej. - Ale muszę zajrzeć do Jagody i upewnić się jak się czuje. Bardzo się spieszysz?
- Mogę chwilę poczekać. No i oboje musimy się ubrać. - stwierdził z uśmiechem mężczyzna. A Ruta spojrzała Zosię z miną: “Świerdze to się nie spodoba.”
- To przejdę się do niej. - Perka spojrzała na Rutę starając się uśmiechnąć ale wyszło to jej raczej smutno. Poklepała czarownice po ramieniu. - Nie męcz go za bardzo.

Opuściła kuchnię ruszając jednak nie do sypialni Jagody, a w kierunku łazienki. Z której to dochodził jedynie cichy chlupot wody. Zosia zapukała do drzwi.
- Zajęte. Jeszcze przez godzinę. - usłyszała w odpowiedzi głos Joanny.
- Słyszę, ale chciałam pogadać. Mogę wejść?
- Możesz. - Aśka moczyła swoje ciało w wannie z dużą ilością aromatycznych olejków i piany. Lubiła luksusy. Spojrzała przez ramię na wchodzącą Zosię i spytała. - W czym problem?
- Uznałam, że muszę pogadać z moim głosem rozsądku. - Perka przysiadła na krawędzi wanny, wpatrując się w ciało Aśki ukryte pod pianą. - Chcę spędzić dzień z Patrykiem. Dziś powinna przyjechać Liszka.
- To dobry powód by tego nie robić. - mruknęła Świerga zerkając na czarownicę i wynurzając się nieco. Gdy jej piersi znalazły się powyżej linii wody, zabrała się do ich namydlania. - Utrudniasz sobie życie i chcesz przegapić przyjazd starszej. Czy to mądre?
- Nie… ale po tym co działo się ostatnio mam ochotę sprawić sobie nieco przyjemności. - Perka sięgnęła dłonią do ciała Aśki i zaczęła rozprowadzać już nałożoną mydlinę. - Chyba chce się pożegnać. Pogadam z Jagodą byśmy wyjechały za dzień lub dwa… nie ma co tego odwlekać.
- Będzie bardziej bolało… - mruknęła cicho Świerga prężąc biust pod dotykiem Zosi. - … I będzie ciężej później.
- Chyba lubię jak mnie boli. - Perka odsunęła dłoń i wypłukała ją z mydlin w wannie, zahaczając palcami o kobiecość blondynki. - Postaram się wrócić na wieczór i powiem mu by nie przychodził. Obiecałam Liszce, że wypijemy razem.
- Cóż…- Aśka wsunęła palce między rude pukle włosów i przyciągnęła jej głowę ku sobie. Pocałowała zachłannie jej usta, kąsając na koniec dolną wargę. - ...pomożemy ci zapomnieć.
- Mam taką nadzieję. - Perka ucałowała czoło Aśki. - Idę pogadać z Jagodą i będę wybywać.
- Ubierz się po drodze… bo w takim stroju nie dojdziecie do drzwi. I będziecie gorszyć studentki na korytarzu. - odparła ironicznie Świerga.
- Ominęło cię już gorszenie w kuchni. - Perka wstała z wanny i podeszła do drzwi. Nim wyszła obejrzała się ponad ramieniem na kąpiącą się blondynkę. - Dzięki Świerga.
- Jeszcze nie masz za co dziękować. - mruknęła drapieżnie blondynka sugerując swoim uśmiechem diaboliczne plany względem Perki.
- Potem mogę nie mieć sił. - Zosia mrugnęła do Aśki i opuściła łazienkę, ruszając w kierunku pokoju Jagody. Drzwi do jej pokoju były zamknięte, ale nie na klucz. Wilga leżała na łóżku i spała wypinając goły tyłek w kierunku wchodzącej Perki. Zosia zdjęła koszulę nocną i rzuciła ją na stojący w sypialni fotel, po czym zupełnie naga władowała się do łóżka Jagody.
- Śpisz?
-Mhhmm…- ziewnęła dziewczyna i odgarnęła czarne włosy z twarzy. Zerknęła na Zosię i dodała. - Śniłaś mi się.
- To był przyjemny sen? - Perka pocałowała czoło malarki i uśmiechnęła się.
- Tak. - pokiwała głową i uniosła się nieco wyżej. - Pobudka też.
Zaczęła całować delikatnie usta Zosi smyrając po jej wargach czubkiem języka.
Perka pochwyciła ją i przyciągnęła do siebie, tak że sama opadła opadła na pościel, a Wilga wylądowała na niej.
- Mam problem i zamierzam być bardzo egoistyczna. - Powiedziała spoglądając na kochankę poważnie.
- Jaki problem? - mruczała Jagoda ocierając się ciałem o kochankę i liżą jej szyję leniwymi muśnięciami.
- Zakochałam się w Patryku. - Perka docisnęła Jagodę mocno do siebie.
- Och… To znaczy… nie powinnam cię całować. - speszyła się malarka próbując wyswobodzić. - Przepraszam, ale pomyślałam, że skoro pokonałyśmy Leszego to możemy poświętować. Ale nie chcę byś się do czegoś zmuszała i w ogóle cieszę się twoim szczęściem …-
Oczywiście wszystko zrozumiała na opask.
- Czarownice nie mogą być zakochane i tu zaczyna się ta egoistyczna część. - Perka przytrzymywała Jagodę nadal mocno, dociskając jej piersi do swoich. - Chcę wyjechać. Wyjechać i zabrać cię z sobą.
- Och…- zaczerwieniła się Wilga i zamilkła na moment. - A nie będę ci przeszkadzać? Mam ataki i lubię być z tobą w łóżku… i robić rzeczy. I nie jestem… taka jak one, czy Patryk.
- Chcę cię zabrać z pełną tego świadomością, ale jest dalsza część mojego egoizmu. - Perka ścisnęła pośladki malarki, dociskając do siebie ich łona. - Chcę się z nim pożegnać… spędzić ten jeden dzień. Wieczorem będzie Liszka, więc powiem by tu nie nocował. Wyjechałybyśmy jutro lub pojutrze… ile potrzebujesz czasu?
- Dzień na spakowanie.- zamyśliła się Jagoda i uśmiechnęła lubieżnie. - Ale skoro chcesz z nim spędzić dzień to czemu leżysz w moim łóżku?
- Bo zobaczyłam twój goły tyłek zaraz po wejściu i nie mogłam się powstrzymać. - Zosia wyszczerzyła się do malarki.
- Teraz… mogę cię nie wypuścić. - noga malarki wsunęła się między uda Perki i Wilga zaczęła pocierać leniwie udem łono przygwożdżonej kochanki. Wykorzystując sytuację całowała zachłannie usta, policzki szyję i muskała obojczyki palcami.
- Mhmmm… a może jednak dasz się przekupić? - Perka niespiesznie oddawała pocałunki.
- Nie wiem czym niby…- droczyła się Jagoda leniwie liżąc szyję kochanki i ocierając się swoim biustem o jej.
- Mogę tylko zaoferować swoje ciało. Mój języczek… palce… piersi. Wszystko dla ciebie po tym dniu. - Zosia przeczesała włosy Jagody.
- Ale teraz też je mam… uwięzione i moje. - malarka uśmiechnęła niczym lubieżny chochlik pocierając udem o łono kochanki i ocierając swoim o jej. Coraz bardziej mokrym.
- Hm… wobec tego miejsce w moim śpiworze? - Perka zaczęła delikatnie poruszać biodrami. - Obietnica, że spełnię dowolną twoją fantazję?
- Nie… obietnica, że spełnisz ze mną swoją fantazję. O której mi teraz… opowiesz. - wymruczała Wilga kąsajac delikatnie platek uszny kochanki. - Nie wymkniesz się stąd za pomocą samych obietnic Zosiu.-
Perka przez chwilę przyglądała się Jagodzie, przeczesując jej czarne włosy.
- Zwiążę cię… jeszcze nie wiem gdzie i do czego, ale unieruchomię cię, wsunę dobrze ci znany urok w twój tylny otworek i pozostawię z nim tak długo aż zaczniesz mnie błagać o spełnienie, a wtedy jedynie zacznę delikatnie lizać twoją kobiecość, doprowadzając cię pierwszy raz… drugi… słuchając twoich okrzyków rozkoszy. - Uśmiechnęła się niewinnie do swojej kochanki.
- Aż tak zalazłam ci za skórę, co?- wymruczała równie przerażona co podniecona Wilga. Nachyliła się dodając szeptem. - Znalazłam z Rutą strój pokojówki, takim jak te co są w starych kryminałach i… pasuje na mnie.
- Po prostu lubię jak tracisz kontrolę, a wiem że chętnie stracisz ją dla mnie. - Perka puściła włosy Jagody i uszczypnęła ją w pośladek. - Nie zapomnij spakować tego kostiumu.
- Nie potrzebuję uroku… by stracić kontrolę przy tobie. - zachichotała malarka równie niechętnie co posłusznie zsuwając się z ciała kochanki.
- Tak dam radę doprowadzić cię więcej razy, a bardzo chcę zobaczyć wilgoć spływającą strużkami po twoich udach. - Perka uśmiechnęła się do Jagody. - Mogę pożyczyć od ciebie jakieś bardziej eleganckie ciuchy? Mam robić za asystentkę.
- Tak. - Jagoda usiadła na łóżku przyglądając się Zosi. - Może weź kilka na zmianę. Mam wrażenie, że szybko je pognieciesz lub ubrudzisz.
- Zastrzegę, że to twoje i ma na nie uważać. - Perka wstała i podeszła do szafy, odnajdując po drodze swoją porzuconą bieliznę, którą Wilga kiedyś sobie pożyczyła. - I tak ma wyrzuty po tamtej koszulce.
- Mam wrażenie, że i tak go to nie powstrzyma. Mnie by nie powstrzymało. - zamruczała cicho Jagoda. - Miałyśmy się pieścić z Rutą, na twoich oczach. Tak chciałysmy swiętować zwycięstwo i rozpalić cię… ale to musi poczekać.
- Aśka zaprasza nas do siebie, po drodze. - Perka zapięła biały koronkowy stanik, ale zamiast wbić się w pasujące majtki, wyciągnęła jedne z tych należących no Jagody, w drobne różowe serduszka. - Jeszcze będzie okazja na te i inne pieszczoty.
- Oby…- zamyśliła się malarka przyglądając kochance. - Czy to dobry pomysł? Ty i Świerga lubicie się ścierać ze sobą. Nie chcę żebyście sobie zrobiły krzywdę.
Zosia wcisnęła tyłek w skromne majteczki Jagody, czując jak materiał opina jej krągłe pośladki.
- Odrobina rywalizacji jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a z Aśką… znamy granice. - Uśmiechnęła się Jagody i wyjęła z szafy jedną z białych koszul, należących do malarki. - Nie musisz się martwić. Na serio.
- Będzie miło zobaczyć jak mieszka. Wyglądasz… kusząco.- stwierdziła malarka obrzucając łakomym wzrokiem Zofię.
Perka założyła i zapięła koszulę. Strój który na malarce był nieco luźny, u niej ciasno opinał spore piersi. Wybrała do tego jakąś szarą spódnicę z rozcięciem z boku.
- Nie ubierałam się tak od egzaminu na tytuł. - Wcisnęła się w ciasny, elastyczny materiał i zgarnęła na wszelki wypadek jeszcze jedną koszulę, wypinając się przy tym w stronę Wilgi.
- Pończochy by się przydały, albo rajstopy, oraz szpilki.- doradzała malarka wstając z łóżka i podchodząc do tyłeczka Perki. Chwyciła go bezczelnie masując zachłannymi ruchami dłoni.
- Mam ochotę na ciebie… on pewnie też szybko będzie miał. - mruczała.
- To jego ostatni dzień… dam mu skorzystać. - Perka wyprostowała się. - U siebie mam samonośne pończochy i czarne szpilki. Nałożę jeszcze tamtą szarą marynarkę i powinno być ok.
- Nie wyjdę z tobą… - szeptała cicho Wilga wprost do ucha Zosi, nadal ściskając jej pośladki dłońmi. - Bo wiesz… mogę stracić kontrolę. Lepiej już idź… wyglądasz szałowo.
Perka pocałowała Jagodę i uśmiechnęła się.
- Jeśli będziesz miała ochotę też się tak dla ciebie wystroję… może… przejrzymy co z sobą zabierzemy? Z rzeczy twojej prababci. - W oczach Zosi pojawiła się iskra. - Mogłabym ci raz na jakiś czas robić mały pokaz.
- Tak. Miałabym na to ochotę. I na ciebie.- zgodziła się ochoczo Jagoda.
- Cieszę się… bo nie dam ci spokoju w trasie. - Zosia mrugnęła do Wilgi i podeszła do drzwi. - Wrócę pod wieczór, dobrze?
- Dobrze… będę czekać… w bordowej koronkowej bieliźnie. - rzekła zawstydzona własnymi słowami.
- Zacznij się pakować. - Perka przyjrzała się nagiemu ciału kochanki, czując że mimo planów, wizja Wilgi w koronkach będzie ją dziś prześladować. Opuściła pokój i ruszyła do siebie, by dokończyć ubieranie.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline