19 marca
Był nowy dzień, wczesny poranek… a one posnęły na łące, zbyt zmęczone by wrócić do dworku. Żmij był zachłanny w kwestii spłacania długu. Perka rozejrzała się. Jak wcześnie mogło być? Czy Patryk już wstał? Nie powinien ich tak znaleźć. Potrząsnęła ramieniem Joanny.
- Już świt.
- Co się stało...jak długo… my?- do wstającej Joanny powoli dochodziło co się wydarzyło. - Nigdy więcej, ok?
- Mam taką nadzieję… Patryk… on nie może nas tak zastać. - Wskazała na dwie śpiące nadal czarownice.
- To go zajmij… ja je pobudzę.- mruknęła Świerga przeciągając się. - Zdejmij bursztyny i goń. Po tym co wyrabialiście wczoraj, nawet się nie zdziwi twojej nagości.
Perka pokazała język wilczycy i podała jej zdjętą biżuterię.
- Zgarnij je szybko. - Truchtem ruszyła w kierunku dworku, starając się ocenić w jakim jest stanie.
Dom był cichy i spokojny, więc pewnie jeszcze Patryk spał, lub przebywał w kuchni. Po wejściu do środka Zosia z ulgą posłyszała ciszę i zerknęła na drzwi do pokojów. Oczywiście były zamknięte. I Patryk z pewnością nie wszedłby do żadnego z nich poza jej pokojem.
Ruszyła w kierunku swojej sypialni by się upewnić gdzie znajduje się mężczyzna. Zawsze mogła założyć piżamkę i go odwiedzić.
Nie było go w sypialni, a dochodzące z kuchni zapachy smażonego boczku świadczyły o tym, że Patryk zabrał się za robienie im śniadania. Znowu.
Perka narzuciła na siebie babciną koszulę nocną, o której wspominała mężczyźnie. Zapomniała wspomnieć, że była ciut za duża i odsłaniała jej ramiona, oraz że marszczenie dobrze podkreślało jej biust. Tak ubrana ruszyła do kuchni.
- Dzień dobry…- rzekł na powitanie, półnagi Patryk. Bowiem nałożył jedynie spodnie dresowe. Na widok Zosi, jednak zmarkotniał na moment i westchnął głośno.
- Eeeechhh.
Po czym uśmiechnął się dodając.- Przepraszam. Nie sądziłem że będę miał głowę słabszą od czwórki kobiet. Totalnie się wczoraj spiłem i nie miałem sił by zakraść się do twojego łóżka.
- Dobrze… spałam z Jagodą. - Podeszła do niego i delikatnie pociągnęła za gumkę od spodni zerkając czy ja coś pod spodem. - Nic dziwnego my tu się obijamy i jesteśmy wypoczęte, ty musisz jeszcze pracować.
Ku swemu zadowoleniu, odkryła jedynie unoszący się powoli maszcik.
- Spa…- jego twarz zaczerwieniła się, chyba na wspomnienie pierwszego “snu”, w tym dworku. Uśmiechnął się zmieniając temat.- Śniłaś mi się.
- To był przyjemny sen? - Przywarła do pleców mężczyzny swoim ciałem, czując jak jedynie cienki materiał koszuli rozdziela ich nagie ciała.
- Cóż… bardzo erotyczny. Robiliśmy to… na ostro i delikatnie… podobało ci się i tak i tak. I powie… i było bardzo miło.- powiedział Patrick zerkając za siebie.- Przykro mi… ale romantyczne spacery nie śnią się mi.
Powie…? Perka zaniepokoiła się. Powinien był już spać… nie mógł słyszeć jej wyznania. Przygryzła wargę opierając czoło o jego plecy.
- To przyjemne, gdy śni się seks… jak podobało ci się bardziej?
- Co to za pytanie?- zaśmiał się Patryk pilnując by boczek się nie przypalił. - Z tobą każdy seks jest przyjemny. No chyba że masz w piwnicy skórzany kostium i koło tortur. Na to chyba jestem za konserwatywny. Poza tym to był sen.
- Nie podobałoby ci się gdybym przykuta prężyła się przed tobą, ubrana w obcisły skórzany kostium z wycięciami w newralgicznych punktach? - Jej dłonie zsunęły się niżej i oparły na gumce dresu. - Gdybym błagała byś mnie posiadł?
- Podobałoby mi się. Mniej, gdybym to ja był przykuty, a ty postanowiła… hmmm.. wysmagać mnie biczem.- odparł Patryk i zerknął nerwowo na drzwi.- A jak one wejdą? Te wasze studenki?
Perka sięgnęła do jego męskości.
- Miałam nadzieję porwać cię na wspólną kąpiel. Tam chyba nie wejdą. - wymruczała po czym pocałowała plecy Patryka.
- Kusisz.. kuś dalej…- wymruczał mężczyzna pozwalając dziewczynie na dalszą inicjatywę. - A co tobie się śniło?
- Wspólna przejażdżka… na oklep… nago. To jak twoja męskość ociera się o moje pośladki. Trzymałam wodze, a ty moje piersi. - Szeptała, wsuwając dłonie w jego spodnie i ujmując w nie jego męskość.
- Brzmi kusząco..- szeptał mężczyzna poddając się dotykowi jej palców. Perka czuła jak jej kochanek szybko nabiera wigoru. Patryk znów nerwowo zerknął na wejście do kuchni.
- Nie masz majtek?
- Nie… - Wyszeptała i ponownie pocałowała jego plecy.
- Bo.. jak podwiniesz swoją koszulkę nocną… to możemy tu teraz.. szybko.- szepnął cicho poddając się dotykowi palców na swojej dumie oraz piersi ocierających się o jego plecy. - A jak skończę… możemy się umyć razem... jeśli będziesz chciała.
- Dobrze. - Perka puściła mężczyznę i oparła się o kuchenny blat, unosząc koszulę i pokazując swoją nagą pupę.
- Jest.. śliczna.- Patryk kucnął obejmując ją dłońmi i dziewczyna poczuła jego pocałunki na swoich pośladkach. I jego ciepły acz nerwowy oddech wywołany pożądaniem, które w nim wzbudziła.
- Tylko ona? - Perka czuła jak z każdego miejsca, którego mężczyzna dotknął promieniuje gorąc.
- Nie wiem. Wszystkiego nie odsłoniłaś…- droczył się z nią kochanek, stając za nią i wodząc palcami pośladkach. Po chwili poczuła w swoim kwiatuszku żądło kochanka. Pierwsze ruchy bioder Patryka były delikatne, ale potem gwałtownie przyspieszył tempo dociskając rozgrzane ciało Zosi w kierunku blatu. Co ją nie dziwiło, bał się że zostanie przyłapany przez studentki albo Jagodę.
- Twarz… mam odsłoniętą. - Perka zaczęła pojękiwać cicho w rytm ataków kochanka.
- I też jest śliczna…- potwierdził z uśmiechem Patryk mocniej napierając na ciało dziewczyny i dysząc z powodu rosnącego pożądania. Czarownica odczuwała wyraźnie, ową twardą obecność w sobie. Jak przeszywała ją w szybkim tempie. Nie mieli wszak czasu na długie figle w kuchni. Ktoś mógł wejść w każdej chwili.
Dopiero teraz Perka czuła jak bardzo zmaltretował ją żmij, po kilku szybkich atakach, nogi straciły siły i musiała całym ciężarem oprzeć się o blat. Oddychała ciężko, opierając policzek o chłodną powierzchnię. Patryk na szczęście był już blisko spełnienia i kilka sztychów później, czarownica poczuła jak drżą, kochanek oddaje trybut jej pięknu.
- Będę musiał wrócić po śniadaniu na rancho. Nie chciałabyś… zostać moją piękną asystentką dziś? - zapytał żartobliwie, głaszcząc pośladek zmęczonej dziewczyny.
- A są jakieś wymagania poza wyglądem? - Perka spróbowała się wyprostować, ale uznała, że jeszcze przez chwilę to słaby pomysł.
- Dyspozycyjność, bezpruderyjność, poczucie humoru i… własna inicjatywa. A i cierpliwość. Bo będziesz cały dzień blisko mnie. - ocenił Patryk sprawdzając czy nie przypalił bekonu. - A ja mogę okazać się nudny w dużych dawkach.
Zosia uniosła się lekko, pozwalając koszuli opaść i osłonić pośladki.
- Nie obawiasz się, że będę cię molestować przy każdej możliwej okazji? - Spytała żartobliwym tonem.
- Wiesz ile filmów porno nakręcono w oparciu o motyw seksownej sekretarki? To popularna męska fantazja. Bardziej się boję tego, że okażę się zwyczajny w twoich oczach. Ja bym nie wpadł na to co się stało w gabinecie Kasi. - wyjaśnił z uśmiechem zerkając na kochankę.
Zosia zaśmiała się i z trudem podniosła się i oparła o blat pośladkami.
- Myślę… że potrafię sprawić byś nie był nudny. - Ujęła swoje piersi przez koszulę i uniosła je eksponując ich twarde szczyty. - W przeciwieństwie do lasek z pornoli ja mam poważne i całkiem naturalne argumenty.
- Wiem… ale ja nawet we śnie nie zrobiłem z tobą nic szalonego. - naciągając dres na ciało wodził wzrokiem po argumentach czarownicy. - Ot zwyczajny seks w łóżku. Grzeczny.-
Tymczasem było słychać kroki bosych stóp, rozczochrana “studentka” Marylka wkroczyła w długiej, bo sięgającej je stóp, półprzeźroczystej koszuli nocnej do kuchni. Zmarszczyła pociesznie nosek czując zapach męskiej kuchni i westchnęła cierpiętniczo.
- Dziś… mogę zrobić wyjątek. Po wczorajszej nocy należy mi się.
- Jakby co mogę też usmażyć naleśniki. - Perka puściła swoje piersi i uśmiechnęła się do Ruty. - Widziałam w lodówce jakąś niezłą konfiturę.
- Hmmmm… może zjem…- oceniła sytuację Ruta i od razu zapuściła żurawia do wnętrza lodówki, przyciągając spojrzenie obojga wypiętą dumnie kształtną pupą.
- Macje dar do przyciągania ciekawych osób. - mruknął pod nosem Patryk obserwując ten nieświadomy pokaz ze strony Marylki.
- Swój na swego trafi. - Perka mrugnęła do niego i podeszła do drugiej czarownicy, klepiąc ją zaczepnie w tyłek. - To co? Naleśniki?
- Mrauu.- mruknęła w odpowiedzi dziewczyna zalotnie kręcąc tyłeczkiem. - Nie wiem… musiałabyś mnie chyba bardziej zachęcić.
Obserwujący to mężczyzna zabrał się za wykładanie usmażonego boczku na talerze, czując że jego koncentracja spływa w dół.
- Wizja czegoś bezmięsnego nie jest wystarczająco zachęcająca? - Perka uszczypnęła wypięty pośladek. - Choć nieco tłuszczyku chyba by ci nie zaszkodziło.
- Niektóre mięska mają swój urok: małże, paróweczki, piersi… indycze, kuperki… kacze.- pupa Ruty zakręciła się zmysłowo, bowiem młoda wiedźma najwyraźniej świetnie się bawiła podtekstami tej rozmowy.
- Boczek też ma jakiś urok? - Perka sięgnęła do lodówki niby przypadkiem ocierając się o Rutę i wydobyła mleko do kawy. - Ostatnia szansa, ja zaraz zamierzam się wgryźć w ten skwierczący tłuszczyk.
- Zjem zjem…- Ruta wyprostowała się przeciągając zmysłowo. - Najpierw zjemy boczek, a potem będę negocjowała deser.
- Aaa gdzie reszta? - zapytał Patryk próbując zachować resztki zimnej krwi.
- Ś… Joanna bierze długą kąpiel. Jagoda odsypia… ta noc była dla niej bardzo ciężka.- wyjaśniła Marylka.
- A to czemu? - zdziwił się Patryk.
- Burza nie dała jej spać.- odparła Ruta.
- Nie wszyscy śpią tak dobrze jak ty. - Perka zgarnęła karton z mlekiem i kawę i zajęła miejsce przy stole. - Potem do niej zajrzę, czy przypadkiem nie dać jej czegoś na wzmocnienie. Potwornie wiało.
- I lało i było wilgotno i ciepło. I nasze ciała domagały się męskiej czułości i dotyku.- wymruczała zmysłowo druga czarownica siadając obok Zosi i kończąc swe wywody dramatycznym wywodem. - Niestety jedyny mężczyzna w domu spił się do nieprzytomności. Peszek. -
Patryk wybuchł głośnym śmiechem próbując ukryć za nim wszystkie brudne myśli jakie wywoływały w nim słowa dość prowokująco ubranej koleżanki Zofii.
- Rzeczywiście… ciągnie swój do swego. - stwierdził na końcu.
- Chcę zauważyć… że też jesteś swój. - Perka ukryła uśmiech za kubkiem z kawą.
- To miło, że próbujesz mnie pocieszyć, ale obawiam się że nie mam tak rozwiniętej fantazji… jak wy.- odparł żartobliwie Patryk, a Ruta podsumowała te słowa. - Nie szkodzi, ważne by gdzieś indziej był odpowiednio rozwinięty.
Zosia już się nie powstrzymała i zaśmiała się szczerze.
- Nie wiem jak z fantazją ale… na pewno jesteś człowiekiem czynu. - Zabrała się za jedzenie z uśmiechem przypominając sobie Patryka zrzucającego w pośpiechu spodnie by ją złapać.
- Tak. Na pewno. - potwierdził z ulgą w głosie Patryk i również zabrał się do jedzenia. Także i Ruta poszła w ich ślady. Przez chwilę panowała cisza przy stole, aż w końcu Patryk odezwał się.
- Toooo… co z moją propozycją?
A druga czarownica spojrzała na Perkę z pytaniem niemal wypisanym na twarzy.
- Nie miałam jakichś szczególnych planów na dzisiaj. - Zosia odpowiedziała spokojnie, choć jej serce usilnie próbowało się wyrwać z klatki piersiowej. - Ale muszę zajrzeć do Jagody i upewnić się jak się czuje. Bardzo się spieszysz?
- Mogę chwilę poczekać. No i oboje musimy się ubrać. - stwierdził z uśmiechem mężczyzna. A Ruta spojrzała Zosię z miną: “Świerdze to się nie spodoba.”
- To przejdę się do niej. - Perka spojrzała na Rutę starając się uśmiechnąć ale wyszło to jej raczej smutno. Poklepała czarownice po ramieniu. - Nie męcz go za bardzo.
Opuściła kuchnię ruszając jednak nie do sypialni Jagody, a w kierunku łazienki. Z której to dochodził jedynie cichy chlupot wody. Zosia zapukała do drzwi.
- Zajęte. Jeszcze przez godzinę. - usłyszała w odpowiedzi głos Joanny.
- Słyszę, ale chciałam pogadać. Mogę wejść?
- Możesz. - Aśka moczyła swoje ciało w wannie z dużą ilością aromatycznych olejków i piany. Lubiła luksusy. Spojrzała przez ramię na wchodzącą Zosię i spytała. - W czym problem?
- Uznałam, że muszę pogadać z moim głosem rozsądku. - Perka przysiadła na krawędzi wanny, wpatrując się w ciało Aśki ukryte pod pianą. - Chcę spędzić dzień z Patrykiem. Dziś powinna przyjechać Liszka.
- To dobry powód by tego nie robić. - mruknęła Świerga zerkając na czarownicę i wynurzając się nieco. Gdy jej piersi znalazły się powyżej linii wody, zabrała się do ich namydlania. - Utrudniasz sobie życie i chcesz przegapić przyjazd starszej. Czy to mądre?
- Nie… ale po tym co działo się ostatnio mam ochotę sprawić sobie nieco przyjemności. - Perka sięgnęła dłonią do ciała Aśki i zaczęła rozprowadzać już nałożoną mydlinę. - Chyba chce się pożegnać. Pogadam z Jagodą byśmy wyjechały za dzień lub dwa… nie ma co tego odwlekać.
- Będzie bardziej bolało… - mruknęła cicho Świerga prężąc biust pod dotykiem Zosi. - … I będzie ciężej później.
- Chyba lubię jak mnie boli. - Perka odsunęła dłoń i wypłukała ją z mydlin w wannie, zahaczając palcami o kobiecość blondynki. - Postaram się wrócić na wieczór i powiem mu by nie przychodził. Obiecałam Liszce, że wypijemy razem.
- Cóż…- Aśka wsunęła palce między rude pukle włosów i przyciągnęła jej głowę ku sobie. Pocałowała zachłannie jej usta, kąsając na koniec dolną wargę. - ...pomożemy ci zapomnieć.
- Mam taką nadzieję. - Perka ucałowała czoło Aśki. - Idę pogadać z Jagodą i będę wybywać.
- Ubierz się po drodze… bo w takim stroju nie dojdziecie do drzwi. I będziecie gorszyć studentki na korytarzu. - odparła ironicznie Świerga.
- Ominęło cię już gorszenie w kuchni. - Perka wstała z wanny i podeszła do drzwi. Nim wyszła obejrzała się ponad ramieniem na kąpiącą się blondynkę. - Dzięki Świerga.
- Jeszcze nie masz za co dziękować. - mruknęła drapieżnie blondynka sugerując swoim uśmiechem diaboliczne plany względem Perki.
- Potem mogę nie mieć sił. - Zosia mrugnęła do Aśki i opuściła łazienkę, ruszając w kierunku pokoju Jagody. Drzwi do jej pokoju były zamknięte, ale nie na klucz. Wilga leżała na łóżku i spała wypinając goły tyłek w kierunku wchodzącej Perki. Zosia zdjęła koszulę nocną i rzuciła ją na stojący w sypialni fotel, po czym zupełnie naga władowała się do łóżka Jagody.
- Śpisz?
-Mhhmm…- ziewnęła dziewczyna i odgarnęła czarne włosy z twarzy. Zerknęła na Zosię i dodała. - Śniłaś mi się.
- To był przyjemny sen? - Perka pocałowała czoło malarki i uśmiechnęła się.
- Tak. - pokiwała głową i uniosła się nieco wyżej. - Pobudka też.
Zaczęła całować delikatnie usta Zosi smyrając po jej wargach czubkiem języka.
Perka pochwyciła ją i przyciągnęła do siebie, tak że sama opadła opadła na pościel, a Wilga wylądowała na niej.
- Mam problem i zamierzam być bardzo egoistyczna. - Powiedziała spoglądając na kochankę poważnie.
- Jaki problem? - mruczała Jagoda ocierając się ciałem o kochankę i liżą jej szyję leniwymi muśnięciami.
- Zakochałam się w Patryku. - Perka docisnęła Jagodę mocno do siebie.
- Och… To znaczy… nie powinnam cię całować. - speszyła się malarka próbując wyswobodzić. - Przepraszam, ale pomyślałam, że skoro pokonałyśmy Leszego to możemy poświętować. Ale nie chcę byś się do czegoś zmuszała i w ogóle cieszę się twoim szczęściem …-
Oczywiście wszystko zrozumiała na opask.
- Czarownice nie mogą być zakochane i tu zaczyna się ta egoistyczna część. - Perka przytrzymywała Jagodę nadal mocno, dociskając jej piersi do swoich. - Chcę wyjechać. Wyjechać i zabrać cię z sobą.
- Och…- zaczerwieniła się Wilga i zamilkła na moment. - A nie będę ci przeszkadzać? Mam ataki i lubię być z tobą w łóżku… i robić rzeczy. I nie jestem… taka jak one, czy Patryk.
- Chcę cię zabrać z pełną tego świadomością, ale jest dalsza część mojego egoizmu. - Perka ścisnęła pośladki malarki, dociskając do siebie ich łona. - Chcę się z nim pożegnać… spędzić ten jeden dzień. Wieczorem będzie Liszka, więc powiem by tu nie nocował. Wyjechałybyśmy jutro lub pojutrze… ile potrzebujesz czasu?
- Dzień na spakowanie.- zamyśliła się Jagoda i uśmiechnęła lubieżnie. - Ale skoro chcesz z nim spędzić dzień to czemu leżysz w moim łóżku?
- Bo zobaczyłam twój goły tyłek zaraz po wejściu i nie mogłam się powstrzymać. - Zosia wyszczerzyła się do malarki.
- Teraz… mogę cię nie wypuścić. - noga malarki wsunęła się między uda Perki i Wilga zaczęła pocierać leniwie udem łono przygwożdżonej kochanki. Wykorzystując sytuację całowała zachłannie usta, policzki szyję i muskała obojczyki palcami.
- Mhmmm… a może jednak dasz się przekupić? - Perka niespiesznie oddawała pocałunki.
- Nie wiem czym niby…- droczyła się Jagoda leniwie liżąc szyję kochanki i ocierając się swoim biustem o jej.
- Mogę tylko zaoferować swoje ciało. Mój języczek… palce… piersi. Wszystko dla ciebie po tym dniu. - Zosia przeczesała włosy Jagody.
- Ale teraz też je mam… uwięzione i moje. - malarka uśmiechnęła niczym lubieżny chochlik pocierając udem o łono kochanki i ocierając swoim o jej. Coraz bardziej mokrym.
- Hm… wobec tego miejsce w moim śpiworze? - Perka zaczęła delikatnie poruszać biodrami. - Obietnica, że spełnię dowolną twoją fantazję?
- Nie… obietnica, że spełnisz ze mną swoją fantazję. O której mi teraz… opowiesz. - wymruczała Wilga kąsajac delikatnie platek uszny kochanki. - Nie wymkniesz się stąd za pomocą samych obietnic Zosiu.-
Perka przez chwilę przyglądała się Jagodzie, przeczesując jej czarne włosy.
- Zwiążę cię… jeszcze nie wiem gdzie i do czego, ale unieruchomię cię, wsunę dobrze ci znany urok w twój tylny otworek i pozostawię z nim tak długo aż zaczniesz mnie błagać o spełnienie, a wtedy jedynie zacznę delikatnie lizać twoją kobiecość, doprowadzając cię pierwszy raz… drugi… słuchając twoich okrzyków rozkoszy. - Uśmiechnęła się niewinnie do swojej kochanki.
- Aż tak zalazłam ci za skórę, co?- wymruczała równie przerażona co podniecona Wilga. Nachyliła się dodając szeptem. - Znalazłam z Rutą strój pokojówki, takim jak te co są w starych kryminałach i… pasuje na mnie.
- Po prostu lubię jak tracisz kontrolę, a wiem że chętnie stracisz ją dla mnie. - Perka puściła włosy Jagody i uszczypnęła ją w pośladek. - Nie zapomnij spakować tego kostiumu.
- Nie potrzebuję uroku… by stracić kontrolę przy tobie. - zachichotała malarka równie niechętnie co posłusznie zsuwając się z ciała kochanki.
- Tak dam radę doprowadzić cię więcej razy, a bardzo chcę zobaczyć wilgoć spływającą strużkami po twoich udach. - Perka uśmiechnęła się do Jagody. - Mogę pożyczyć od ciebie jakieś bardziej eleganckie ciuchy? Mam robić za asystentkę.
- Tak. - Jagoda usiadła na łóżku przyglądając się Zosi. - Może weź kilka na zmianę. Mam wrażenie, że szybko je pognieciesz lub ubrudzisz.
- Zastrzegę, że to twoje i ma na nie uważać. - Perka wstała i podeszła do szafy, odnajdując po drodze swoją porzuconą bieliznę, którą Wilga kiedyś sobie pożyczyła. - I tak ma wyrzuty po tamtej koszulce.
- Mam wrażenie, że i tak go to nie powstrzyma. Mnie by nie powstrzymało. - zamruczała cicho Jagoda. - Miałyśmy się pieścić z Rutą, na twoich oczach. Tak chciałysmy swiętować zwycięstwo i rozpalić cię… ale to musi poczekać.
- Aśka zaprasza nas do siebie, po drodze. - Perka zapięła biały koronkowy stanik, ale zamiast wbić się w pasujące majtki, wyciągnęła jedne z tych należących no Jagody, w drobne różowe serduszka. - Jeszcze będzie okazja na te i inne pieszczoty.
- Oby…- zamyśliła się malarka przyglądając kochance. - Czy to dobry pomysł? Ty i Świerga lubicie się ścierać ze sobą. Nie chcę żebyście sobie zrobiły krzywdę.
Zosia wcisnęła tyłek w skromne majteczki Jagody, czując jak materiał opina jej krągłe pośladki.
- Odrobina rywalizacji jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a z Aśką… znamy granice. - Uśmiechnęła się Jagody i wyjęła z szafy jedną z białych koszul, należących do malarki. - Nie musisz się martwić. Na serio.
- Będzie miło zobaczyć jak mieszka. Wyglądasz… kusząco.- stwierdziła malarka obrzucając łakomym wzrokiem Zofię.
Perka założyła i zapięła koszulę. Strój który na malarce był nieco luźny, u niej ciasno opinał spore piersi. Wybrała do tego jakąś szarą spódnicę z rozcięciem z boku.
- Nie ubierałam się tak od egzaminu na tytuł. - Wcisnęła się w ciasny, elastyczny materiał i zgarnęła na wszelki wypadek jeszcze jedną koszulę, wypinając się przy tym w stronę Wilgi.
- Pończochy by się przydały, albo rajstopy, oraz szpilki.- doradzała malarka wstając z łóżka i podchodząc do tyłeczka Perki. Chwyciła go bezczelnie masując zachłannymi ruchami dłoni.
- Mam ochotę na ciebie… on pewnie też szybko będzie miał. - mruczała.
- To jego ostatni dzień… dam mu skorzystać. - Perka wyprostowała się. - U siebie mam samonośne pończochy i czarne szpilki. Nałożę jeszcze tamtą szarą marynarkę i powinno być ok.
- Nie wyjdę z tobą… - szeptała cicho Wilga wprost do ucha Zosi, nadal ściskając jej pośladki dłońmi. - Bo wiesz… mogę stracić kontrolę. Lepiej już idź… wyglądasz szałowo.
Perka pocałowała Jagodę i uśmiechnęła się.
- Jeśli będziesz miała ochotę też się tak dla ciebie wystroję… może… przejrzymy co z sobą zabierzemy? Z rzeczy twojej prababci. - W oczach Zosi pojawiła się iskra. - Mogłabym ci raz na jakiś czas robić mały pokaz.
- Tak. Miałabym na to ochotę. I na ciebie.- zgodziła się ochoczo Jagoda.
- Cieszę się… bo nie dam ci spokoju w trasie. - Zosia mrugnęła do Wilgi i podeszła do drzwi. - Wrócę pod wieczór, dobrze?
- Dobrze… będę czekać… w bordowej koronkowej bieliźnie. - rzekła zawstydzona własnymi słowami.
- Zacznij się pakować. - Perka przyjrzała się nagiemu ciału kochanki, czując że mimo planów, wizja Wilgi w koronkach będzie ją dziś prześladować. Opuściła pokój i ruszyła do siebie, by dokończyć ubieranie.