Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-07-2018, 20:00   #31
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

19 marca


Był nowy dzień, wczesny poranek… a one posnęły na łące, zbyt zmęczone by wrócić do dworku. Żmij był zachłanny w kwestii spłacania długu. Perka rozejrzała się. Jak wcześnie mogło być? Czy Patryk już wstał? Nie powinien ich tak znaleźć. Potrząsnęła ramieniem Joanny.
- Już świt.
- Co się stało...jak długo… my?- do wstającej Joanny powoli dochodziło co się wydarzyło. - Nigdy więcej, ok?
- Mam taką nadzieję… Patryk… on nie może nas tak zastać. - Wskazała na dwie śpiące nadal czarownice.
- To go zajmij… ja je pobudzę.- mruknęła Świerga przeciągając się. - Zdejmij bursztyny i goń. Po tym co wyrabialiście wczoraj, nawet się nie zdziwi twojej nagości.
Perka pokazała język wilczycy i podała jej zdjętą biżuterię.
- Zgarnij je szybko. - Truchtem ruszyła w kierunku dworku, starając się ocenić w jakim jest stanie.
Dom był cichy i spokojny, więc pewnie jeszcze Patryk spał, lub przebywał w kuchni. Po wejściu do środka Zosia z ulgą posłyszała ciszę i zerknęła na drzwi do pokojów. Oczywiście były zamknięte. I Patryk z pewnością nie wszedłby do żadnego z nich poza jej pokojem.
Ruszyła w kierunku swojej sypialni by się upewnić gdzie znajduje się mężczyzna. Zawsze mogła założyć piżamkę i go odwiedzić.
Nie było go w sypialni, a dochodzące z kuchni zapachy smażonego boczku świadczyły o tym, że Patryk zabrał się za robienie im śniadania. Znowu.
Perka narzuciła na siebie babciną koszulę nocną, o której wspominała mężczyźnie. Zapomniała wspomnieć, że była ciut za duża i odsłaniała jej ramiona, oraz że marszczenie dobrze podkreślało jej biust. Tak ubrana ruszyła do kuchni.
- Dzień dobry…- rzekł na powitanie, półnagi Patryk. Bowiem nałożył jedynie spodnie dresowe. Na widok Zosi, jednak zmarkotniał na moment i westchnął głośno.
- Eeeechhh.
Po czym uśmiechnął się dodając.- Przepraszam. Nie sądziłem że będę miał głowę słabszą od czwórki kobiet. Totalnie się wczoraj spiłem i nie miałem sił by zakraść się do twojego łóżka.
- Dobrze… spałam z Jagodą. - Podeszła do niego i delikatnie pociągnęła za gumkę od spodni zerkając czy ja coś pod spodem. - Nic dziwnego my tu się obijamy i jesteśmy wypoczęte, ty musisz jeszcze pracować.
Ku swemu zadowoleniu, odkryła jedynie unoszący się powoli maszcik.
- Spa…- jego twarz zaczerwieniła się, chyba na wspomnienie pierwszego “snu”, w tym dworku. Uśmiechnął się zmieniając temat.- Śniłaś mi się.
- To był przyjemny sen? - Przywarła do pleców mężczyzny swoim ciałem, czując jak jedynie cienki materiał koszuli rozdziela ich nagie ciała.
- Cóż… bardzo erotyczny. Robiliśmy to… na ostro i delikatnie… podobało ci się i tak i tak. I powie… i było bardzo miło.- powiedział Patrick zerkając za siebie.- Przykro mi… ale romantyczne spacery nie śnią się mi.
Powie…? Perka zaniepokoiła się. Powinien był już spać… nie mógł słyszeć jej wyznania. Przygryzła wargę opierając czoło o jego plecy.
- To przyjemne, gdy śni się seks… jak podobało ci się bardziej?
- Co to za pytanie?- zaśmiał się Patryk pilnując by boczek się nie przypalił. - Z tobą każdy seks jest przyjemny. No chyba że masz w piwnicy skórzany kostium i koło tortur. Na to chyba jestem za konserwatywny. Poza tym to był sen.
- Nie podobałoby ci się gdybym przykuta prężyła się przed tobą, ubrana w obcisły skórzany kostium z wycięciami w newralgicznych punktach? - Jej dłonie zsunęły się niżej i oparły na gumce dresu. - Gdybym błagała byś mnie posiadł?
- Podobałoby mi się. Mniej, gdybym to ja był przykuty, a ty postanowiła… hmmm.. wysmagać mnie biczem.- odparł Patryk i zerknął nerwowo na drzwi.- A jak one wejdą? Te wasze studenki?
Perka sięgnęła do jego męskości.
- Miałam nadzieję porwać cię na wspólną kąpiel. Tam chyba nie wejdą. - wymruczała po czym pocałowała plecy Patryka.
- Kusisz.. kuś dalej…- wymruczał mężczyzna pozwalając dziewczynie na dalszą inicjatywę. - A co tobie się śniło?
- Wspólna przejażdżka… na oklep… nago. To jak twoja męskość ociera się o moje pośladki. Trzymałam wodze, a ty moje piersi. - Szeptała, wsuwając dłonie w jego spodnie i ujmując w nie jego męskość.
- Brzmi kusząco..- szeptał mężczyzna poddając się dotykowi jej palców. Perka czuła jak jej kochanek szybko nabiera wigoru. Patryk znów nerwowo zerknął na wejście do kuchni.
- Nie masz majtek?
- Nie… - Wyszeptała i ponownie pocałowała jego plecy.
- Bo.. jak podwiniesz swoją koszulkę nocną… to możemy tu teraz.. szybko.- szepnął cicho poddając się dotykowi palców na swojej dumie oraz piersi ocierających się o jego plecy. - A jak skończę… możemy się umyć razem... jeśli będziesz chciała.
- Dobrze. - Perka puściła mężczyznę i oparła się o kuchenny blat, unosząc koszulę i pokazując swoją nagą pupę.
- Jest.. śliczna.- Patryk kucnął obejmując ją dłońmi i dziewczyna poczuła jego pocałunki na swoich pośladkach. I jego ciepły acz nerwowy oddech wywołany pożądaniem, które w nim wzbudziła.
- Tylko ona? - Perka czuła jak z każdego miejsca, którego mężczyzna dotknął promieniuje gorąc.
- Nie wiem. Wszystkiego nie odsłoniłaś…- droczył się z nią kochanek, stając za nią i wodząc palcami pośladkach. Po chwili poczuła w swoim kwiatuszku żądło kochanka. Pierwsze ruchy bioder Patryka były delikatne, ale potem gwałtownie przyspieszył tempo dociskając rozgrzane ciało Zosi w kierunku blatu. Co ją nie dziwiło, bał się że zostanie przyłapany przez studentki albo Jagodę.
- Twarz… mam odsłoniętą. - Perka zaczęła pojękiwać cicho w rytm ataków kochanka.
- I też jest śliczna…- potwierdził z uśmiechem Patryk mocniej napierając na ciało dziewczyny i dysząc z powodu rosnącego pożądania. Czarownica odczuwała wyraźnie, ową twardą obecność w sobie. Jak przeszywała ją w szybkim tempie. Nie mieli wszak czasu na długie figle w kuchni. Ktoś mógł wejść w każdej chwili.
Dopiero teraz Perka czuła jak bardzo zmaltretował ją żmij, po kilku szybkich atakach, nogi straciły siły i musiała całym ciężarem oprzeć się o blat. Oddychała ciężko, opierając policzek o chłodną powierzchnię. Patryk na szczęście był już blisko spełnienia i kilka sztychów później, czarownica poczuła jak drżą, kochanek oddaje trybut jej pięknu.
- Będę musiał wrócić po śniadaniu na rancho. Nie chciałabyś… zostać moją piękną asystentką dziś? - zapytał żartobliwie, głaszcząc pośladek zmęczonej dziewczyny.
- A są jakieś wymagania poza wyglądem? - Perka spróbowała się wyprostować, ale uznała, że jeszcze przez chwilę to słaby pomysł.
- Dyspozycyjność, bezpruderyjność, poczucie humoru i… własna inicjatywa. A i cierpliwość. Bo będziesz cały dzień blisko mnie. - ocenił Patryk sprawdzając czy nie przypalił bekonu. - A ja mogę okazać się nudny w dużych dawkach.
Zosia uniosła się lekko, pozwalając koszuli opaść i osłonić pośladki.
- Nie obawiasz się, że będę cię molestować przy każdej możliwej okazji? - Spytała żartobliwym tonem.
- Wiesz ile filmów porno nakręcono w oparciu o motyw seksownej sekretarki? To popularna męska fantazja. Bardziej się boję tego, że okażę się zwyczajny w twoich oczach. Ja bym nie wpadł na to co się stało w gabinecie Kasi. - wyjaśnił z uśmiechem zerkając na kochankę.
Zosia zaśmiała się i z trudem podniosła się i oparła o blat pośladkami.
- Myślę… że potrafię sprawić byś nie był nudny. - Ujęła swoje piersi przez koszulę i uniosła je eksponując ich twarde szczyty. - W przeciwieństwie do lasek z pornoli ja mam poważne i całkiem naturalne argumenty.
- Wiem… ale ja nawet we śnie nie zrobiłem z tobą nic szalonego. - naciągając dres na ciało wodził wzrokiem po argumentach czarownicy. - Ot zwyczajny seks w łóżku. Grzeczny.-
Tymczasem było słychać kroki bosych stóp, rozczochrana “studentka” Marylka wkroczyła w długiej, bo sięgającej je stóp, półprzeźroczystej koszuli nocnej do kuchni. Zmarszczyła pociesznie nosek czując zapach męskiej kuchni i westchnęła cierpiętniczo.
- Dziś… mogę zrobić wyjątek. Po wczorajszej nocy należy mi się.
- Jakby co mogę też usmażyć naleśniki. - Perka puściła swoje piersi i uśmiechnęła się do Ruty. - Widziałam w lodówce jakąś niezłą konfiturę.
- Hmmmm… może zjem…- oceniła sytuację Ruta i od razu zapuściła żurawia do wnętrza lodówki, przyciągając spojrzenie obojga wypiętą dumnie kształtną pupą.
- Macje dar do przyciągania ciekawych osób. - mruknął pod nosem Patryk obserwując ten nieświadomy pokaz ze strony Marylki.
- Swój na swego trafi. - Perka mrugnęła do niego i podeszła do drugiej czarownicy, klepiąc ją zaczepnie w tyłek. - To co? Naleśniki?
- Mrauu.- mruknęła w odpowiedzi dziewczyna zalotnie kręcąc tyłeczkiem. - Nie wiem… musiałabyś mnie chyba bardziej zachęcić.
Obserwujący to mężczyzna zabrał się za wykładanie usmażonego boczku na talerze, czując że jego koncentracja spływa w dół.
- Wizja czegoś bezmięsnego nie jest wystarczająco zachęcająca? - Perka uszczypnęła wypięty pośladek. - Choć nieco tłuszczyku chyba by ci nie zaszkodziło.
- Niektóre mięska mają swój urok: małże, paróweczki, piersi… indycze, kuperki… kacze.- pupa Ruty zakręciła się zmysłowo, bowiem młoda wiedźma najwyraźniej świetnie się bawiła podtekstami tej rozmowy.
- Boczek też ma jakiś urok? - Perka sięgnęła do lodówki niby przypadkiem ocierając się o Rutę i wydobyła mleko do kawy. - Ostatnia szansa, ja zaraz zamierzam się wgryźć w ten skwierczący tłuszczyk.
- Zjem zjem…- Ruta wyprostowała się przeciągając zmysłowo. - Najpierw zjemy boczek, a potem będę negocjowała deser.
- Aaa gdzie reszta? - zapytał Patryk próbując zachować resztki zimnej krwi.
- Ś… Joanna bierze długą kąpiel. Jagoda odsypia… ta noc była dla niej bardzo ciężka.- wyjaśniła Marylka.
- A to czemu? - zdziwił się Patryk.
- Burza nie dała jej spać.- odparła Ruta.
- Nie wszyscy śpią tak dobrze jak ty. - Perka zgarnęła karton z mlekiem i kawę i zajęła miejsce przy stole. - Potem do niej zajrzę, czy przypadkiem nie dać jej czegoś na wzmocnienie. Potwornie wiało.
- I lało i było wilgotno i ciepło. I nasze ciała domagały się męskiej czułości i dotyku.- wymruczała zmysłowo druga czarownica siadając obok Zosi i kończąc swe wywody dramatycznym wywodem. - Niestety jedyny mężczyzna w domu spił się do nieprzytomności. Peszek. -
Patryk wybuchł głośnym śmiechem próbując ukryć za nim wszystkie brudne myśli jakie wywoływały w nim słowa dość prowokująco ubranej koleżanki Zofii.
- Rzeczywiście… ciągnie swój do swego. - stwierdził na końcu.
- Chcę zauważyć… że też jesteś swój. - Perka ukryła uśmiech za kubkiem z kawą.
- To miło, że próbujesz mnie pocieszyć, ale obawiam się że nie mam tak rozwiniętej fantazji… jak wy.- odparł żartobliwie Patryk, a Ruta podsumowała te słowa. - Nie szkodzi, ważne by gdzieś indziej był odpowiednio rozwinięty.
Zosia już się nie powstrzymała i zaśmiała się szczerze.
- Nie wiem jak z fantazją ale… na pewno jesteś człowiekiem czynu. - Zabrała się za jedzenie z uśmiechem przypominając sobie Patryka zrzucającego w pośpiechu spodnie by ją złapać.
- Tak. Na pewno. - potwierdził z ulgą w głosie Patryk i również zabrał się do jedzenia. Także i Ruta poszła w ich ślady. Przez chwilę panowała cisza przy stole, aż w końcu Patryk odezwał się.
- Toooo… co z moją propozycją?
A druga czarownica spojrzała na Perkę z pytaniem niemal wypisanym na twarzy.
- Nie miałam jakichś szczególnych planów na dzisiaj. - Zosia odpowiedziała spokojnie, choć jej serce usilnie próbowało się wyrwać z klatki piersiowej. - Ale muszę zajrzeć do Jagody i upewnić się jak się czuje. Bardzo się spieszysz?
- Mogę chwilę poczekać. No i oboje musimy się ubrać. - stwierdził z uśmiechem mężczyzna. A Ruta spojrzała Zosię z miną: “Świerdze to się nie spodoba.”
- To przejdę się do niej. - Perka spojrzała na Rutę starając się uśmiechnąć ale wyszło to jej raczej smutno. Poklepała czarownice po ramieniu. - Nie męcz go za bardzo.

Opuściła kuchnię ruszając jednak nie do sypialni Jagody, a w kierunku łazienki. Z której to dochodził jedynie cichy chlupot wody. Zosia zapukała do drzwi.
- Zajęte. Jeszcze przez godzinę. - usłyszała w odpowiedzi głos Joanny.
- Słyszę, ale chciałam pogadać. Mogę wejść?
- Możesz. - Aśka moczyła swoje ciało w wannie z dużą ilością aromatycznych olejków i piany. Lubiła luksusy. Spojrzała przez ramię na wchodzącą Zosię i spytała. - W czym problem?
- Uznałam, że muszę pogadać z moim głosem rozsądku. - Perka przysiadła na krawędzi wanny, wpatrując się w ciało Aśki ukryte pod pianą. - Chcę spędzić dzień z Patrykiem. Dziś powinna przyjechać Liszka.
- To dobry powód by tego nie robić. - mruknęła Świerga zerkając na czarownicę i wynurzając się nieco. Gdy jej piersi znalazły się powyżej linii wody, zabrała się do ich namydlania. - Utrudniasz sobie życie i chcesz przegapić przyjazd starszej. Czy to mądre?
- Nie… ale po tym co działo się ostatnio mam ochotę sprawić sobie nieco przyjemności. - Perka sięgnęła dłonią do ciała Aśki i zaczęła rozprowadzać już nałożoną mydlinę. - Chyba chce się pożegnać. Pogadam z Jagodą byśmy wyjechały za dzień lub dwa… nie ma co tego odwlekać.
- Będzie bardziej bolało… - mruknęła cicho Świerga prężąc biust pod dotykiem Zosi. - … I będzie ciężej później.
- Chyba lubię jak mnie boli. - Perka odsunęła dłoń i wypłukała ją z mydlin w wannie, zahaczając palcami o kobiecość blondynki. - Postaram się wrócić na wieczór i powiem mu by nie przychodził. Obiecałam Liszce, że wypijemy razem.
- Cóż…- Aśka wsunęła palce między rude pukle włosów i przyciągnęła jej głowę ku sobie. Pocałowała zachłannie jej usta, kąsając na koniec dolną wargę. - ...pomożemy ci zapomnieć.
- Mam taką nadzieję. - Perka ucałowała czoło Aśki. - Idę pogadać z Jagodą i będę wybywać.
- Ubierz się po drodze… bo w takim stroju nie dojdziecie do drzwi. I będziecie gorszyć studentki na korytarzu. - odparła ironicznie Świerga.
- Ominęło cię już gorszenie w kuchni. - Perka wstała z wanny i podeszła do drzwi. Nim wyszła obejrzała się ponad ramieniem na kąpiącą się blondynkę. - Dzięki Świerga.
- Jeszcze nie masz za co dziękować. - mruknęła drapieżnie blondynka sugerując swoim uśmiechem diaboliczne plany względem Perki.
- Potem mogę nie mieć sił. - Zosia mrugnęła do Aśki i opuściła łazienkę, ruszając w kierunku pokoju Jagody. Drzwi do jej pokoju były zamknięte, ale nie na klucz. Wilga leżała na łóżku i spała wypinając goły tyłek w kierunku wchodzącej Perki. Zosia zdjęła koszulę nocną i rzuciła ją na stojący w sypialni fotel, po czym zupełnie naga władowała się do łóżka Jagody.
- Śpisz?
-Mhhmm…- ziewnęła dziewczyna i odgarnęła czarne włosy z twarzy. Zerknęła na Zosię i dodała. - Śniłaś mi się.
- To był przyjemny sen? - Perka pocałowała czoło malarki i uśmiechnęła się.
- Tak. - pokiwała głową i uniosła się nieco wyżej. - Pobudka też.
Zaczęła całować delikatnie usta Zosi smyrając po jej wargach czubkiem języka.
Perka pochwyciła ją i przyciągnęła do siebie, tak że sama opadła opadła na pościel, a Wilga wylądowała na niej.
- Mam problem i zamierzam być bardzo egoistyczna. - Powiedziała spoglądając na kochankę poważnie.
- Jaki problem? - mruczała Jagoda ocierając się ciałem o kochankę i liżą jej szyję leniwymi muśnięciami.
- Zakochałam się w Patryku. - Perka docisnęła Jagodę mocno do siebie.
- Och… To znaczy… nie powinnam cię całować. - speszyła się malarka próbując wyswobodzić. - Przepraszam, ale pomyślałam, że skoro pokonałyśmy Leszego to możemy poświętować. Ale nie chcę byś się do czegoś zmuszała i w ogóle cieszę się twoim szczęściem …-
Oczywiście wszystko zrozumiała na opask.
- Czarownice nie mogą być zakochane i tu zaczyna się ta egoistyczna część. - Perka przytrzymywała Jagodę nadal mocno, dociskając jej piersi do swoich. - Chcę wyjechać. Wyjechać i zabrać cię z sobą.
- Och…- zaczerwieniła się Wilga i zamilkła na moment. - A nie będę ci przeszkadzać? Mam ataki i lubię być z tobą w łóżku… i robić rzeczy. I nie jestem… taka jak one, czy Patryk.
- Chcę cię zabrać z pełną tego świadomością, ale jest dalsza część mojego egoizmu. - Perka ścisnęła pośladki malarki, dociskając do siebie ich łona. - Chcę się z nim pożegnać… spędzić ten jeden dzień. Wieczorem będzie Liszka, więc powiem by tu nie nocował. Wyjechałybyśmy jutro lub pojutrze… ile potrzebujesz czasu?
- Dzień na spakowanie.- zamyśliła się Jagoda i uśmiechnęła lubieżnie. - Ale skoro chcesz z nim spędzić dzień to czemu leżysz w moim łóżku?
- Bo zobaczyłam twój goły tyłek zaraz po wejściu i nie mogłam się powstrzymać. - Zosia wyszczerzyła się do malarki.
- Teraz… mogę cię nie wypuścić. - noga malarki wsunęła się między uda Perki i Wilga zaczęła pocierać leniwie udem łono przygwożdżonej kochanki. Wykorzystując sytuację całowała zachłannie usta, policzki szyję i muskała obojczyki palcami.
- Mhmmm… a może jednak dasz się przekupić? - Perka niespiesznie oddawała pocałunki.
- Nie wiem czym niby…- droczyła się Jagoda leniwie liżąc szyję kochanki i ocierając się swoim biustem o jej.
- Mogę tylko zaoferować swoje ciało. Mój języczek… palce… piersi. Wszystko dla ciebie po tym dniu. - Zosia przeczesała włosy Jagody.
- Ale teraz też je mam… uwięzione i moje. - malarka uśmiechnęła niczym lubieżny chochlik pocierając udem o łono kochanki i ocierając swoim o jej. Coraz bardziej mokrym.
- Hm… wobec tego miejsce w moim śpiworze? - Perka zaczęła delikatnie poruszać biodrami. - Obietnica, że spełnię dowolną twoją fantazję?
- Nie… obietnica, że spełnisz ze mną swoją fantazję. O której mi teraz… opowiesz. - wymruczała Wilga kąsajac delikatnie platek uszny kochanki. - Nie wymkniesz się stąd za pomocą samych obietnic Zosiu.-
Perka przez chwilę przyglądała się Jagodzie, przeczesując jej czarne włosy.
- Zwiążę cię… jeszcze nie wiem gdzie i do czego, ale unieruchomię cię, wsunę dobrze ci znany urok w twój tylny otworek i pozostawię z nim tak długo aż zaczniesz mnie błagać o spełnienie, a wtedy jedynie zacznę delikatnie lizać twoją kobiecość, doprowadzając cię pierwszy raz… drugi… słuchając twoich okrzyków rozkoszy. - Uśmiechnęła się niewinnie do swojej kochanki.
- Aż tak zalazłam ci za skórę, co?- wymruczała równie przerażona co podniecona Wilga. Nachyliła się dodając szeptem. - Znalazłam z Rutą strój pokojówki, takim jak te co są w starych kryminałach i… pasuje na mnie.
- Po prostu lubię jak tracisz kontrolę, a wiem że chętnie stracisz ją dla mnie. - Perka puściła włosy Jagody i uszczypnęła ją w pośladek. - Nie zapomnij spakować tego kostiumu.
- Nie potrzebuję uroku… by stracić kontrolę przy tobie. - zachichotała malarka równie niechętnie co posłusznie zsuwając się z ciała kochanki.
- Tak dam radę doprowadzić cię więcej razy, a bardzo chcę zobaczyć wilgoć spływającą strużkami po twoich udach. - Perka uśmiechnęła się do Jagody. - Mogę pożyczyć od ciebie jakieś bardziej eleganckie ciuchy? Mam robić za asystentkę.
- Tak. - Jagoda usiadła na łóżku przyglądając się Zosi. - Może weź kilka na zmianę. Mam wrażenie, że szybko je pognieciesz lub ubrudzisz.
- Zastrzegę, że to twoje i ma na nie uważać. - Perka wstała i podeszła do szafy, odnajdując po drodze swoją porzuconą bieliznę, którą Wilga kiedyś sobie pożyczyła. - I tak ma wyrzuty po tamtej koszulce.
- Mam wrażenie, że i tak go to nie powstrzyma. Mnie by nie powstrzymało. - zamruczała cicho Jagoda. - Miałyśmy się pieścić z Rutą, na twoich oczach. Tak chciałysmy swiętować zwycięstwo i rozpalić cię… ale to musi poczekać.
- Aśka zaprasza nas do siebie, po drodze. - Perka zapięła biały koronkowy stanik, ale zamiast wbić się w pasujące majtki, wyciągnęła jedne z tych należących no Jagody, w drobne różowe serduszka. - Jeszcze będzie okazja na te i inne pieszczoty.
- Oby…- zamyśliła się malarka przyglądając kochance. - Czy to dobry pomysł? Ty i Świerga lubicie się ścierać ze sobą. Nie chcę żebyście sobie zrobiły krzywdę.
Zosia wcisnęła tyłek w skromne majteczki Jagody, czując jak materiał opina jej krągłe pośladki.
- Odrobina rywalizacji jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a z Aśką… znamy granice. - Uśmiechnęła się Jagody i wyjęła z szafy jedną z białych koszul, należących do malarki. - Nie musisz się martwić. Na serio.
- Będzie miło zobaczyć jak mieszka. Wyglądasz… kusząco.- stwierdziła malarka obrzucając łakomym wzrokiem Zofię.
Perka założyła i zapięła koszulę. Strój który na malarce był nieco luźny, u niej ciasno opinał spore piersi. Wybrała do tego jakąś szarą spódnicę z rozcięciem z boku.
- Nie ubierałam się tak od egzaminu na tytuł. - Wcisnęła się w ciasny, elastyczny materiał i zgarnęła na wszelki wypadek jeszcze jedną koszulę, wypinając się przy tym w stronę Wilgi.
- Pończochy by się przydały, albo rajstopy, oraz szpilki.- doradzała malarka wstając z łóżka i podchodząc do tyłeczka Perki. Chwyciła go bezczelnie masując zachłannymi ruchami dłoni.
- Mam ochotę na ciebie… on pewnie też szybko będzie miał. - mruczała.
- To jego ostatni dzień… dam mu skorzystać. - Perka wyprostowała się. - U siebie mam samonośne pończochy i czarne szpilki. Nałożę jeszcze tamtą szarą marynarkę i powinno być ok.
- Nie wyjdę z tobą… - szeptała cicho Wilga wprost do ucha Zosi, nadal ściskając jej pośladki dłońmi. - Bo wiesz… mogę stracić kontrolę. Lepiej już idź… wyglądasz szałowo.
Perka pocałowała Jagodę i uśmiechnęła się.
- Jeśli będziesz miała ochotę też się tak dla ciebie wystroję… może… przejrzymy co z sobą zabierzemy? Z rzeczy twojej prababci. - W oczach Zosi pojawiła się iskra. - Mogłabym ci raz na jakiś czas robić mały pokaz.
- Tak. Miałabym na to ochotę. I na ciebie.- zgodziła się ochoczo Jagoda.
- Cieszę się… bo nie dam ci spokoju w trasie. - Zosia mrugnęła do Wilgi i podeszła do drzwi. - Wrócę pod wieczór, dobrze?
- Dobrze… będę czekać… w bordowej koronkowej bieliźnie. - rzekła zawstydzona własnymi słowami.
- Zacznij się pakować. - Perka przyjrzała się nagiemu ciału kochanki, czując że mimo planów, wizja Wilgi w koronkach będzie ją dziś prześladować. Opuściła pokój i ruszyła do siebie, by dokończyć ubieranie.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 26-07-2018, 13:16   #32
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
W sypialni szybko odnalazła pończochy i szpilki. Po tym zabrała się za pakowanie niepozornej ale bardzo pojemnej torebki. Wcisnęła tam zapasową koszulę i parę pończoch. Do tego telefon i portfel, do których szybko dołączyły: zwinięty bandaż, rękawiczki jednorazowe i mały słoiczek maści na otarcia. Założyła na siebie szarą marynarkę i związała włosy w kok. Tak przygotowana ruszyła na poszukiwanie swojego dzisiejszego “szefa”.
Ten już czekał przy wozie i na widok Zosi go przez moment zatkało.
- Wyglądasz bardzo… bardzo… brak mi słów.- wydusił z siebie w końcu.
- Seksowna asystentka do pańskich usług. - Perka uśmiechnęła się podchodząc do mężczyzny. - Chcę zaznaczyć, że to częściowo ciuchy Jagody i proszę o ostrożność.
- Ja… - podrapał się po głowie Patrick uśmiechając.- … kurcze… naprawdę wyglądasz kusząco, aż chciałbym cię… tu i teraz.
Spojrzał ze śmiechem na dworek. - Może to przez te dwuznaczne rozmowy z Marylą.
- Rozmawialiście jeszcze o czymś? - Perka stanęła tuż przed mężczyzną i skrzyżowała ręce tuż pod piersiami, przez co w prześwicie między guziczkami pojawił się jej stanik.
- Sugerowała różne pozycje… pokazując je, gdy siedziała na stoliku w tej swojej… wszystko było widać. Różne pozycje miłosne… które dobry kochanek winien znać.- potarł czoło dodając ze śmiechem.- Ale nie zapamiętałem żadnej… jak się tu skupić możnabyło przy niej? Teraz też ciężko mi… skupić się.
- Mogę prowadzić zamiast ciebie. - Perka mrugnęła do niego. - Nie miałeś ochoty przetestować, którejś z tych pozycji?
- Mam ochotę… na wiele.. testów z tobą.- pochwycił ją w pasie, przyciągnął ją do siebie i zaczął całować wodząc palcami zaborczo po pośladkach dziewczyny.
Perka odpowiedziała na pocałunki, delikatnie chwytając umięśnione ramiona mężczyzny.
- Chyba… nie powinniśmy gorszyć dziewczyn. - Szepnęła już zupełnie rozpalonym głosem.
- Ale… już chyba.. wiesz.. że twój strój bardzo mi się podoba.- wymruczał Patryk, przerywając pieszczoty ale nie wypuszczajac kochanki, i westchnął. - I będę cię musiał trzymać z dala od Kasi.-
- Tylko jeśli nie masz ochoty na trójkącik. - Perka przesunęła dłońmi po torsie mężczyzny. Zabolało ją jak bardzo jej będzie tego brakować. - To gdzie mnie Pan zabiera?
- Ja… nie wiem… to było podniecające… ty i Kasia…- szepnął Patryk cicho i westchnął wypuszczając. - Najpierw jedziemy do biura, a potem… potem się zobaczy. Może nawet pojedziemy konno.-
Spojrzał na samochód dodając.- A może nawet spóźnię się do biura. Może… odjedziemy kawałek i wezmę cię na masce samochodu?
- Dzisiaj ty jesteś szefem. Korzystaj. - Uśmiechnęła się do niego. - Tylko pamiętaj, że to ubrania Jagody.
- Zawsze możemy… właściwie… tak zrobimy. Pojedziemy do sklepiku w mieście i kupisz sobie ubrania na mój koszt.- odparł z uśmiechem Patryk wsiadając do samochodu i czekając aż Zofia wsiądzie.
- A… nie… zaboli cię, jeśli… coś mi odbije i zaproszę Katarzynę do zabawy?- zapytał ostrożnie.
Perka zaśmiała się i rozsiadła wygodnie na miejscu pasażera, zakladając nogę na nogę przez co przy krawędzi spódnicy zamajaczyła krawędź pończochy.
- Przyznaję, że chciałabym cię mieć tylko dla siebie. - Powiedziała po chwili wpatrując się w stojące nieopodal auto. Jutro… najpóźniej pojutrze już ich tu nie będzie. - Ale z przyjemnością pospełniam dla odmiany twoje zachcianki.
- Zważywszy że Katarzyna woli tylko własną płeć… to z pewnością będziesz mnie miała tylko dla siebie.- odparł ironicznie mężczyzna uruchamiając tarpana i wodząc palcami po udzie Zosi.- Kusisz mnie… do tego, bym rzeczywiście zaczął korzystać z sytuacji.
- Masz mnie do wieczora...szefie i korzystaj. - Powiedziała z uśmiechem. - Później przyjeżdża do nas ktoś z rodziny i będę musiała tu wrócić.
- A ja z tobą. I będę grzeczny przy twojej rodzinie.- odparł ciepło mężczyzna i ruszył samochodem. Silnik tarpan mruczał głośno, gdy mężczyzna przejeżdżał przez łąką Jagody, jedną dłonią sięgając po udzie pod spódniczkę Perki. Zauważył wypalony spory okrąg ziemi.
- Ale łupnęło… dziwne. Nie pamiętam by tu było drzewo. I strasznie tu grząsko. - skomentował.
- Uderzyło w ziemię. - Perka zamyśliła się na chwilę. Jaki sens miało ukrywanie przed nim swoich planów. - Patryk… wrócę tutaj sama i prawdopodobnie jutro lub pojutrze zabiorę Jagodę z sobą w trasę.
- W trasę?- zapytał zaskoczony i zamyślił się.- Ten ktoś z rodziny was zabiera ze sobą?
- Nie.. to kuzynka. Mieszka w okolicy i wpada w odwiedziny. - Perka zerknęła na mężczyznę i ułożyła ostrożnie dłoń na jego ręce. - W trasę pojedziemy same… podrzucimy tylko gdzieś Marylkę i Aśkę.
- Brzmi jakbyś… wyjeżdżała na zawsze.- ocenił Patryk zatrzymując samochód.
- N.. nie wiem. - Perka przygryzła wargę. Powinna tak zrobić… powinna wyjechać na zawsze.
- Stąd te całe szefowanie, prawda?- zamyślił się mężczyzna wpatrując przed siebie. Sięgnął po telefon i zadzwonił gdzieś. - Cześć. Dziś… ty się wszystkim zajmij. Biorę wolne do końca dnia. Poradzisz sobie? Dzięki.
Perka zaczekała aż się rozłączy i odezwała się cicho.
- To szefowanie… to tylko nawiązanie do twojej propozycji bym była asystentką. - Czuła jak robi się jej potwornie gorąco. Nagle marynarka zaczęła potwornie zawadzać, a koszula okropnie uwierała w piersi.
- Cóż… jestem okropnym szefem, który molestuje asystentki i wykorzystuje na wszelkie wyuzdane sposoby. - odparł Patryk ze złowieszczym uśmiechem i sięgnął głębiej pod spódniczkę dziewczyny wodząc po granicy pończoszki i palcami. Odetchnął smętnie.- Wiedziałem, że tak to się skończy… po prostu nie spodziewałem, że tak.. szybko. Przecież mówiłaś, że jesteś przejazdem. Zanim więc… zacznę zabawiać się z moją asystentką to… może jest coś… co mógłbym zrobić dla ciebie. Coś co sprawiłoby, że ten dzień stałby się niezapomniany?
Perka zaśmiała się, czując że robi się jej cholernie przykro.
- Chcę się z tobą przejechać konno. - Powiedziała w końcu i uśmiechnęła się smutno do mężczyzny.
- Nie podoba mi się twoja mina…- cmoknął ją w usta mrucząc pod nosem.- Ale mam cały dzień, by zmienić ją na weselszą.-
Spojrzał za siebie i rzekł.- Chyba jesteśmy dość daleko. Staniesz.. na masce wozu i podciągniesz spódniczkę, dla mnie? Obiecuję nagrodę.
- Mam stanąć na masce? - Perka zaśmiała się. - Dobrze, ale mogę zdjąć szpilki? Nie porysuję jej, a może też się nie zabiję.
- Zgoda…- uśmiechnął się czule mężczyzna i pocałował jej usta delikatnie.- Wiedz że… zamierzam cię dziś co najmniej raz całkiem rozebrać. Taki ze mnie lubieżnik.
Perka otworzyła drzwi samochodu i wyszła pozostawiając w środku buty.
- Wiedz… że mam podobne plany. - Powiedziała już nieco weselej i podeszła do przodu samochodu. Usiadła ostrożnie na masce starając się nie zahaczyć o nic pończochą i powoli wdrapała się na górę. Powoli podwinęła ciasną spódnicę, ukazując majteczki Jagody zroszone już swoją wilgocią.
Siedzący w środku samochodu Patryk miał dobry wzgląd na jej nogi i na podbrzusze. Jego wzrok wędrował po jej ciele, od stóp przez łydki do góry.
- Możesz się lekko obrócić?- rzekł z samochodu, jakby była modelką na jakimś wybiegu… a może tancerką na rurze? Niewątpliwie pobudzała swojego mężczyznę coraz mocniej. I z pewnością nie miało się skończyć na samym oglądaniu.
Perka obróciła się delikatnie, a po chwili zakołysała kusząco biodrami, przesuwając dłońmi po swoich udach i wypinając się delikatnie w kierunku Patryka.
- Jesteś piekielnie kusząca…- usłyszała w ramach komplementu. Patryk pospiesznie opuszczał samochód.
- Usiądź na masce.- zażądał.
Perka spojrzała na niego z góry i po chwili uśmiechnęła się szerzej. Bez słowa, bujając biodrami, zaczęła zsuwać skromne majteczki odsłaniając przed mężczyzną swoją kobiecość.
- Nie podobają ci się widoki? - Uniosła majtki na osłoniętej pończochą stopie, tuż przed nosem Patryka.
- Podobają… i chcę im się przyjrzeć z bliska.- odparł z uśmiechem mężczyzna zdejmując majteczki ze stopy dziewczyny, a ją samą ujmując w dłoń i liżąc delikatnymi muśnięciami języka.
Perka otworzyła szerzej oczy… odrobinę nie spodziewała się tego po mężczyźnie. Poczuła jak jej ciało rozpala się i zaczyna drżeć przy każdym muśnięciu jego języka.
- Jak… jak bardzo z bliska? - Wymruczała.
- No… bardzo…- całował stopę, a potem przeszedł na muskanie językiem łydki.- … całą… chcę cię tu posiąść… najpierw wylizać a potem posiąść… tu… teraz… na tym rozgrzanym samochodzie.-
Zosia pomału usiadła na masce niechętnie wyjmując nogę z dłoni mężczyzny. Oparła się wygodnie i rozchyliła delikatnie nogi.
- Jest szef bardzo zachłanny.
- Może powinienem nieco zwolnić… chyba ci się podobało?- zauważył z uśmiechem Patryk obejmując dłońmi drugą stopę dziewczyny i wodząc językiem po niej, acz jego wzrok był skupiony na jej kobiecości.
- Tak… to bardzo przyjemne. - Zosia oparła duży palec o wargi mężczyzny i uśmiechnęła się, czując jak mimo całego jej doświadczenia na twarz wypływa idiotyczny rumieniec. - Zaskoczyłeś mnie.
- Przyznam… że to poradziła mi Marylka… powiedziała, że ją podnieca facet liżący jej stopy. A także… jak sama jest… zmuszona…- wymruczał wstydliwie Patryk na moment przerywając pieszczotę. - Szczerze mówiąc… myślałem że się ze mnie nabija.
- Nie spodziewałam się, że mam z nią tyle wspólnego. - Zosia przyglądała się swojej stopie, znajdującej się tuż przy twarzy kochanka. - Tak… myślę że bycie zmuszoną też by mi się podobało.
- Zosiu… kusisz…- mruczał Patryk wodząc językiem po stopie kochanki i wpatrując się obszar między udami. Palce wodziły po łydce dziewczyny powoli i leniwie. - Mam wrażenie że… po dzisiejszym dniu spokojnie będzie mogła mnie oskarżyć przed sądem o różne rodzaje molestowania seksualnego.
- Zapewne… ale obawiam się, że na wszystko się zgodzę, a i tak nikt z mojego otoczenia nie uwierzyłby że stawiałam opór. - Perka zaśmiała się i rozchyliła uda odrobinę mocniej, tak by Patryk dojrzał wypływającą z niej wilgoć.
- Masz seksowne stópki, ale chcę więcej.- ustami przesunął na łydkę kąsajac jej skórę.- Znacznie więcej… wykorzystam dany mi czas Zosiu.
- Zamiast czas wykorzystaj mnie. - Mrugnęła do niego, czując jak myśli w jej głowie zaczynają świrować.
Patryk rozchylił więc szybko nogi dziewczyny i ustami sięgnął do jej mokrego kwiatuszka. Językiem zaczął smakować jej ciało, sięgając do kobiecości głęboko. Jakby był rumakiem u wodopoju, lizał jej intymny zakątek, muskał punkcik rozkoszy… delektował się smakiem jej pożądania. Gdyby tylko wiedział, że wczoraj trzy duchy spijały z tego samego miejsca miód… Perka zadrżała na to wspomnienie. Jej nogi oparły się wygodnie na ramionach mężczyzny, podczas gdy dłońmi zaparła się mocno o maskę.
Pieszcząc językiem jej wilgotny i rozpalony zakątek Patryk przesunął dłonią niżej, po jej pupie. Sięgnął palcem między pośladki i zaczął leniwie szturmy drugiej bramy rozkoszy. Przyjemność wprawiła w drżenie ciało dziewczyny. Łobuz… wiedział co lubi. Znał jej słabości.
- N.. nie najadłeś się … śniadaniem? - Perka jęknęła głośno. Jak tak dalej pójdzie dojdzie od pieszczoty jego języka… jak jakaś dziewica.
- Nie… mam ochotę na znacznie więcej…- wymruczał Patryk mocniej poruszając palcem w jej wyuzdanym zakątku ciała. Łapczywie smakował jej kwiatu i straszył.
- Mogą nas tu jeszcze zobaczyć… jak mi się oddajesz na samochodzie… bezwstydnie… niegrzecznie.
- Wy… wybacz ale… mam to… - Perka krzyknęła zaskoczona, gdy jej ciałem naglę potrząsnął dreszcz orgazmu. Opadła na maskę oddychając z trudem. - Mam to gdzieś… szczególnie... dzisiaj.
- Nie dam ci tak łatwo spokoju… moja droga… sekretarko. Musisz udowodnić mi swoje… oddanie dla stanowiska.- mężczyzna stanął i zaczął rozpinać spodnie dysząc z podniecenia.- Uklęknij przede mną.
Perka przez chwilę łapała oddech, dając nogom czas na regenerację, po czym powoli zsunęła się z auta, stając przed Patrykiem.
- To przykre, że ma Pan wątpliwości... - Sięgnęła dłońmi do jego męskości. - Co do mojego oddania.
- Jestem przekonany, że zdołasz zmienić moje zdanie…- kochanek chwycił ją delikatnie za kok jej włosów i zaczął przymuszać do klęknięcia dysząc z pożądania. Perka z satysfakcją wodziła po twardym orężu kochanka. Wszak stał już na baczność z powodu jej urody.
Perka poddała się i osunęła się pomału na kolana, nie odrywając dłoni od męskości Patryka. Wpatrywała się w prężący się przed jej twarzą oręż, po czym zlizała to co z niego wypływało.
- Jesteś taka podniecająca… ale dekolt to masz za mały… czyżbyś nie chciała pokazać swojemu szefowi… swego entuzjazmu dla pracy?- droczył się z nią czując jednak dreszcze przyjemności rozchodzące się po jego ciele, gdy muskała jego dowód pragnień niczym lizaka.
- Och… obawiałam się, że Panu się nie podobam skoro… pozwolił mi Pan pozostać w marynarce. - Szeptała, pozwalając by jej oddech drażnił wrażliwy czubek jego męskości, wzięła go na chwilę w usta, possała, ale szybko powróciła do delikatnych pocałunków.
- Zosiu… obawiam się… że będziesz musiała bardziej się postarać jeśli chcesz zachować tą … robotę. I pokazać… więcej…- jęknął mężczyzna coraz bardziej rozpalony jej dotykiem. Objął dłońmi jej głowę, powoli masując palcami włosy dziewczyny.
Perka wzięła jego męskość do ust, uwalniając w ten sposób dłonie i zabrała się za rozpinanie koszuli. Już po chwili pomiędzy połami marynarki, spod białego materiału, wyłonił się jej ściśnięty stanikiem biust.
- Jesteś prześliczna.- wyszeptał mężczyzna drżąc od pieszcząc i wodząc rozpalonym wzrokiem po dekolcie koszuli kochanki.
Zosia wypuściła go na chwilę z ust i spojrzała ku górze by przyjrzeć się minie Patryka.
- A ty smaczny. - Wyszczerzyła się i szybko powróciła do przerwanych pieszczot ssąc go mocno i spijając.
-Zosiu…- jęknął głośno Patryk poruszając lekko biodrami i czując zapewne jak dotyk kochanki doprowadza go do wrzenia.-... ja długo tak… nie wytrzymam.
Mówił prawdę… jego męskość szybko nabierała odpowiednich rozmiarów, by tym razem to czarownica posmakowała żądzy kochanka. Perka sięgnęła ostrożnie dłońmi do woreczka mężczyzny i masując go delikatnie zachęciła, by ten wszedł głębiej w jej usta.
Co też zrobił… trzymając mocno głowę kochanki, zaczął poruszać biodrami. Męskość zanurzała się i wynurzała z jej ust. A sam Patryk patrzył na jej oddanie z zachwytem, a dekolt z pożądliwością. Teraz naprawdę była jego.
Perka przy każdym jego ruchu przesuwała językiem po jego orężu delikatnie masując jego podstawę. Po wczorajszych atakach Aśki, ta zabawa była nawet delikatna i .. potwornie podniecająca.
- To… cudowne… uczucie…- mruczał cicho Patryk leniwymi ruchami bioder podbijając ciało kochanki w tak niezwykły sposób. W końcu jednak rozkosz przeważyła i tą rozkoszą mężczyzna nakarmił czarownicę drżąc od doznań jakie w nim wywołała.
- Teraz… na co byś miała ochotę?- zapytał czule.
Perka dokładnie wylizała jego oręż nim odsunęła się by spojrzeć na górującego nad nią mężczyznę.
- Jesteś pewny, że chcesz spełniać moje fantazje? - Spytała, uśmiechając się przy tym odrobinę niepewnie. Nie była pewna jak powinien wyglądać ten dzień. Głupio jej było na samą myśl, że traktowała go jakoś szczególnie.
- Nie wiem czy dorównuję ci pomysłowością. - zaśmiał się Patryk i odsunął od klęczącej kochanki. Podał jej dłoń mówiąc.- Mam ochotę na dalszy seks z tobą, ale nie bardzo wiem jak zrobić to, by było wyjątkowo.
Zosia podniosła się korzystając z pomocnej dłoni i otrzepała kolana.
- A co jeśli okażę się być nudną romantyczką? - Zaśmiała się i oparła dłonie na biodrach, eksponując przy tym swój odsłonięty dekolt.
- Na pewno nie nudniejszą ode mnie. Mam kocyk przygotowany w tarpanie. I “pożyczyłem” butelkę wina z piwniczki. Tego babcinego… co je Zyta robiła. Ponoć działa cuda.- odparł z łobuzerkim uśmiechem Patryk. Wzruszył ramionami.- Piknik nad rzeką, co może być nudniejszego?
Z winem Wierzby… nuda to ostatnie co go czekało.
Perka zaśmiała się czując jak na samą myśl narasta w niej podniecenie.
- To posłuchaj tego… - Zaczepnie dźgnęła go w pierś wskazującym palcem. -... pojedziemy do ciebie, znajdziemy mi jakiś “odpowiedniejszy strój”. Będziemy się kochać na twoim łóżku, przebierzemy i pojedziemy konno nad tą rzekę. Zgarniemy jakieś jedzenie by nie musieć ruszać się stamtąd do wieczora. Dostanę bukiet, na który zasłużyłam i będę słuchać twoich słodkich komplementów, co bym do końca swoich dni żałowała tego wyjazdu. Wystarczająco mdło i romantycznie?
- Wątpię by to skończyło się tak. Ale początek mi się podoba. Tyle że odpowiedniejszy strój musimy kupić dla ciebie u Jolanty. Ja nic nie mam… a dobrze wiesz, czego zażąda od ciebie Kasia za skorzystanie z swojej garderoby. No chyba że chcesz się z nią kochać na moich oczach.- zażartował Patryk.
Perka przyglądała mu się przez chwilę, zastanawiając się nad tym czego rzeczywiście pragnie.
- Chcę… chcę widzieć jak robisz się zazdrosny o to, że bierze mnie ktoś inny. - Uśmiechnęła się niewinnie. - Jedziemy?
- Troszeczkę… będę.. ale głównie… to napalony.- odparł ze śmiechem mężczyzna rozglądając się za majtkami które zdjął z Perki i zapinając spodnie.
Czarownica poprawiła spódnicę, nie przejmując się niedoborami w bieliźnie.
- Cóż… nie można mieć wszystkiego. - Sięgnęła po porzucone na zderzaku majtki za którymi rozglądał się mężczyzna i pomachała nimi tuż przed jego twarzą. - Daruję Kasi zdejmowanie tego z mojego tyłka.
- Czyli jednak ona.- Patryk cmoknął czule czubek nosa kochanki.- Ale nie pozwolę jej cię zagarnąć na dłużej.
- Zrobimy tylko tyle na ile nam pozwolisz. - Perka podeszła do drzwi auta od strony pasażera. - Oraz tak długo jak nam pozwolisz.
- Raczej ty zrobisz… Kasia…- zaśmiał się cicho mężczyzna uruchamiając samochód i ruszając w dół.-... obyśmy ją okiełznali.
Prowadził jedną ręką, a drugą sięgnął między uda Zosi, głębiej i głębiej. Perka rozchyliła nogi pozwalając mu doświadczyć jak bardzo jest mokra.
- Jest napalona, ale… zauważyłam że zna granice. - Szepnęła i przesunęła dłonią po swych piersiach. - W sumie wystarczą mi tylko jakieś spodnie i buty.
- Ale tak wyglądasz ładnie… w spódniczce…- mruknął Patryk sięgając palcami do jej kwiatuszka i zezując to na kochankę to na drogę. Jechał powoli bojąc się przyspieszyć w tej sytuacji.
- Uważasz, że nie będę wyglądać ładnie w bryczesach opinających moje pośladki? - Perka udała, że robi się jej smutno.
- No… to… pewnie, że ładnie będzie ci…- stwierdził z uśmiechem mężczyzna i pocałował kącik ust dziewczyny.
- Wiesz… może nie mam tak zgrabnego tyłka jak ty, ale żeby od razu mi wypominać. - Spojrzała na mężczyznę zadziornie i ścisnęła swoje piersi. - Może Kasia lepiej doceni moje atrybuty.
- Do licha… przez ciebie… mam znów ochotę na seks… najpierw… mój dom. Tam będziemy się kochać. Potem Kasia. - Patryk zajechał do bram rancza nie przestając pieścić intymnego zakątka.


Mimo że podróżowali powoli, to odległość od dworku była tak mała że zajęła im krótki okres czasu. W przeciwieństwie do dużego hotelu dla gości, Patryk mieszkał w niedużym skromnym domku na tyłach tej posiadłości.
- Wiem… trochę deprymujący widok.- zaczął się tłumaczyć, gdy już zatrzymał wóz przed tym małym dwupokojowym parterowym domkiem otoczonym małym ogródkiem.- Ale większość zarobionych pieniędzy idzie w rozwój rancza, a poza tym nie potrzebuję zbyt wielu wygód.
- Pamiętaj, że ja mieszkam w aucie. - Perka wyszła z samochodu nim mężczyzna zdążył zareagować i już teraz rzuciła na siedzenie pasażera swoją marynarkę. Podchodząc do drzwi rozpięła do końca koszulę, pozwalając by ta opadła wzdłuż jej boków odsłaniając koronkowy stanik. - Ruszysz się? - Spytała, opierając się o drzwi i rozpinając spódnicę, pozwalając by ta powoli zaczęła się zsuwać z jej bioder.
Patryk ruszył za nią pospiesznie, nieco spanikowany… bo wszak ktoś mógł zauważyć, że rozbiera się przed jego domem. Nerwowo szukał klucza i odetchnął z ulgą, gdy już otworzył drzwi wpuszczając Zosię do środka.
Perka pozwoliła sobie na zrobienie mu więcej stresu, pozwalając spódnicy opaść na wewnętrzną wycieraczkę, nim drzwi się za nią zamknęły. Przez kilka sekund zaświeciła na cały świat swoim zgrabnym gołym tyłkiem.
- Jesteś szalona…- Patryk wziął kochankę na ramiona i zaniósł do łóżka. Niedużego ale wygodnego… obecnie pościelonego.
Rzucił ją na nie i zaczął się rozbierać.
- Wyglądasz bardzo podniecająco.- wymruczał… w szpilkach, pończoszkach i staniku. Cóż… bielizna wszak po to służyła i szpilki.
- Wybierzesz pozycję, zanim cię posiądę ?- zaproponował.
- Obawiam się, że od dłuższego czasu mam ją już wybraną. - Perka obróciła się na brzuch, wtulając twarz w poduszkę Patryka, po czym niespiesznie, uniosła biodra ku górze.
- Niegrzeczna kusicielka.- Perka poczuła mocnego klapsa na swoim pośladku i usłyszała po chwili pytanie.
- Wolisz tu…- poczuła muśnięcie palca na swoim kwiatuszku. -... czy tu? - dotyk palca był tam gdzie się spodziewała. Między pośladkami.
- Nie dasz rady być w obu miejscach na raz? - Zażartowała, czując jak jej ciało przeszywają przyjemne dreszcze.
- Dam radę po kolei…- mruknął, a ona poczuła przesuwa językiem pomiędzy pośladkami jej.
- Od przodu… - Szepnęła cicho, chowając twarz w poduszce. - .. proszę.
- Dobrze…- odparł Patryk. Jego palce zacisnęły się na pupie Perki, a jego męskość szybko i stanowczo zaczęła zanurzać się w rozpalonym kwiatuszku Zosi. Naparł na nią całym ciężarem ciała, więc dziewczyna czuła jak się niej zagłębia dysząc z pożądania.
Perka oddychała z trudem drżąc na całym ciele. Wtulała nos w poduszkę zaciągając się zapachem Patryka.
- I… wsuń palce... w pupę. - Szeptała, wychodząc biodrami na spotkanie swego kochanka.
- No… dobrze…- trochę zdziwiony tym kaprysem Patryk zanurzył jednak palec w bramę wyuzdanych rozkoszy kochanki, kciukiem podbijając i ten zakątek. Brana w posiadanie przez męskość kochanka Zofia czuła tą drugą obecność rozpalającą jej zmysły...wprawiającą ciało w drżenie. Co prawda w tej sytuacji Patryk niewiele mógł zdziałać między jej pośladkami, ale Perka… była podwójnie wypełniona.
- Yhym… wspaniale. - Zosia czuła dreszcze przeszywające jej całe ciało, najmocniejsze wtedy gdy dwie wypełniające ją obecności przypadkiem spotykały się. Pojękiwała coraz głośniej, psując dłońmi starannie zasłane łóżko. - Mocniej… Patryk.
- Przyjemnie…- zgodził się z nią kochanek i dziewczyna poczuła jak mocniej mężczyzna napiera na jej ciało, a bezlitosne ruchy bioder nadając ich zabawie szybkie tempo. Mężczyzna wciskał ciało czarownicy w łóżko, sprawiając że ono skrzypiało, a piersi Zofii choć dociśnięte do pościeli, próbowały się poruszać pod wpływem coraz szybszych oddechów dziewczyny. I jeszcze ta przyjemnie drażniąca obecność w norce wyuzdanych rozkoszy.
Perka doszła wtulając się w poduszkę mężczyzny. Poruszała biodrami czując jak zaspokojone ciało powoli dochodzi do siebie, gdy ona uspokajała swój oddech.
I gdy odczuwała jak jej kochanek również dociera z cichym jękiem.
- Teraz powinien zrobić ci zdjęcie… - zagroził żartobliwie.- Bym mógł dobrze zapamiętać tą śliczną pupkę.
Cmoknął delikatnie pośladek.-... i bardzo podniecające widoki jakie mi prezentujesz.
- Kolejna kochanka mogłaby się wkurzyć gdyby je znalazła. - Perka obróciła się na plecy by przyjrzeć się swojemu kochankowi. - Hm… chyba też mogłabym cię obcykać.
- Jeśli chcesz…- zgodził się Patryk i nachylił całując pępek Zosi.-... czemu nie. Nie mam jak widzisz nic do ukrycia.
Nie miał… był nagi… choć i ona nie miała wiele na sobie. Stanik którego okazji nie było zdjąć, pończochy i szpilki. Strój bardziej prowokujący niż zakrywający.
- Zostawiłam telefon w aucie. - Zaśmiała się. - Więc z chęcią skorzystam na naszym “romantycznym” pikniku. - Pogładziła mężczyznę po włosach. - Ale jak chcesz mogę zapozować tutaj.
- Zapozuj…- odparł z uśmiechem Patryk podekscytowany możliwością zyskania tak zmysłowej pamiątki, po tak ekscentrycznej kochance. Zlazł szybko z łóżka i nerwowo przeszukiwał szufladę, aż znalazł w niej aparat cyfrowy.
- Daję tylko znać, że proszę o nieudostępnianie. - Mrugnęła do Patryka i ułożyła się na boku, eksponując przed nim swoje ciało. - Jeśli masz ochotę na jakąś pozycję to mów.
- Nigdy tego nie robiłem…- odparł ze śmiechem mężczyzna zaczynając kadrować pozycję kochanki i robiąc jej zdjęcia.- … i nie zamierzam się nimi dzielić, nawet z Kasią. A co do pozycji… nie znam się na tym. Wiedz tylko, że gorący z ciebie towar, gdy tak leżysz na moim łóżku.
Perka przeciągnęła się na łóżku pozwalając mężczyźnie zrobić sobie kilka zdjęć.
- Cóż.. coś ciebie skusiło by rzucić się na mnie wtedy w kuchni. - Uśmiechnęłą się i rozpięła stanik, uwalniając swoje piersi i eksponując je przed kochankiem.
- Idzie ci bardzo dobrze…- mruczał Patryk robiąc kolejne fotki jej już coraz bardziej nagiemu ciału. Jego oddech przyspieszał, a co najważniejsze… wyraźnie się ożywiał poniżej pasa.
- Rozpuść włosy. - polecił.
Perka zdjęła szpilki i zrzuciła je z łóżka, po czym sięgnęła do spinki, trzymającej starannie ułożony kok i zgodnie z poleceniem rozpuściła włosy. Przetoczyła się na brzuch przyjmując pozycję, w której mężczyzna tak często ją brał.
- Pięknie… cudownie…- szeptał jej “szef” kolejnymi fotkami “zapamiętując” jej ciało.
- Dotknij się… dla mnie…- najwyraźniej cała ta sesja zdjęciowa ośmieliła go do wyrażenia kolejnych fantazji.
- Yhym… - Zosia położyła się znów na boku i sięgnęła do swojej kobiecości, dotykając się delikatnie. Wpatrywała się w kochanka, czując pod palcami, że znów jest mokra… a może nadal? Jej opuszki płynnie przesuwały się po wilgotnym ciele, raz po raz zanurzając się w jej kobiecości.
- Wyglądasz bardzo podniecająco…- nie odrywał aparatu fotograficznego od twarzy, ale im dłużej się pieściła na jego oczach, tym bardziej się zbliżał, wchodząc powoli na łóżko….- połóż się na plecach.
Perka obróciła się zgodnie z poleceniem, delikatnie rozchylając nogi, na których nadal miała pończochy. Popatrzyła na swojego kochanka i wyciągnęła dłoń.
- Mogę pożyczyć aparat? - Spytała uśmiechając się.
- Co? A tak… oczywiście…- Patryk podał kochance aparat, klęcząc podniecony między jej nogami. Z wyraźnie gotowym do użycia orężem.
Perka przejęła urządzenie i spojrzała przez wizjer.
- Mój ogier w pełnej gotowości. - Zażartowała i zrobiła, klęczącemu nad nią, mężczyźnie zdjęcie. Podała mu z powrotem aparat. - To będziesz musiał mi wysłać.
- Zrobimy… za chwilę…- szepnął pobudzonym głosem mężczyzna zerkając na kochankę przez aparat i robiąc kolejne zdjęcia. -...chcę cię… chcę się z tobą… ostro kochać… pod prysznicem. Teraz.
- Możesz to zrobić nawet jutro. - Perka oparła nogę na ramieniu mężczyzny i zaczęła zdejmować pierwszą pończochę. - Zdejmę to i możemy iść pod prysznic.
- Dddobrze…- szeptał wyraźnie pobudzony gospodarz domu robiąc jedną dłonią fotki kochance, drugą zaś muskał delikatne własną dumę, by jakoś wytrzymać tę słodką torturę którą mu fundowała.
Zosia odłożyła na bok pierwszą pończochę po czym ułożyła drugą nogę na ramieniu mężczyzny i zaczęła ostrożnie zsuwać ostatni element garderoby. Powoli… jak najwolniej była w stanie, cały czas patrząc wprost w obiektyw i czające się za nim spojrzenie Patryka.
Ten… drżał z niecierpliwości, ale jednocześnie przykuwała go do siebie widokami. Na twarzy Perki pojawił się mimowolny uśmieszek, wiedziała bowiem że nie dojdą do łazienki.
Druga pończocha wylądowała na łóżku.
- Jestem gotowa by dać się zanieść. - Mrugnęła do mężczyzny i niespiesznie opuściła nogi na łóżko.
Patryk władczo rozchylił uda kochanki, nachylił się ku jej kobiecości jak spragniony podróżnik który odnalazł oazę i zaczął smakować i lizać ów kwiat gorączkowo. Wyraźnie rozpalony widokami w ogóle nie myślał o noszeniu jej na rękach. Jej ciało stało się jego zabawką.
Perka zamruczała z zadowolenia.
- Skarbie… a prysznic? - Spytała równie podnieconym co i rozbawionym głosem.
- Co? - wymruczał mężczyzna i spojrzał na nią nie rozumiejąc jej słów. Znów sięgnął językiem głęboko do jej intymnego zakątka, przesunął czubkiem języka po jej punkciku rozkoszy i rozejrzał się.
- Biurko… usiądź na nim… szeroko nogi…- wyrwało się z jego ust.- Teraz..
Perka szturchnęła mężczyznę nogą.
- Chcesz mnie na biurku to mnie zanieś. - Uśmiechnęła się. - Chyba, że jesteś za słaby.
- Jak na pracownicę… jesteś strasznie kapryśna.- ocenił Patryk , wstając podnosząc kochankę z łóżka i zanosząc ją na biurko. Choć próbował być wyluzowany, to wyraźnie drżał z niecierpliwości i… pragnień.
Perka dała się usadzić na biurku i rozchyliła nogi.
- Proszę mnie ukarać.
Patryk wplótł palce we włosy swej pracownicy, szarpnięciem zmusił ją do odchylenia głowy do tyłu i wyeksponowania swojej szyi piersi. Zofia poczuła zachłanne pocałunki na swej szyi, dłoń zaciśniętą na udzie… gwałtowny atak na swoją kobiecość. Patryk naparł swą dumą zdobywając ją władczo, a kolejne ruchy tylko potwierdzały jego dominację. Przytrzymując ją dłonią i całując zachłannie drżące od oddechu piersi, mężczyzna podbijał jej ciało swoją męskością bez litości. Nie dawał chwili by złapać oddech i kąsał wypięty dumnie biust “pochwyconej” kochanki.
Perka oparła dłonie na biurku, jednak jej pośladki nadal przesuwały się lekko po blacie przy każdym pchnięciu. Czuła jak ból miesza się z rozkoszą, gdy wypełniająca ją obecność przesuwała się w jej rozpalonym, wilgotnym wnętrzu.
- Patryk. - Półprzymkniętymi oczami, przez zasłonę swoich rzęs wpatrywała się namiętnego kochanka. Myśląc tylko o tym, że jutro już go nie zobaczy i prawdopodobnie nigdy później. Chciała by pozostawił ślad na jej ciele… wrył się w nią. - Błagam Patryk mocniej.
Kolejne ruchy stały się więc silniejsze i gwałtowniejsze. Pochwyciwszy drugą dłonią pośladek kochanki nie pozwolił ciału Zosi uciekać od siebie. Męskość Patryka wciskała się we wrotach miłości Perki aż do oporu ich ciał. Zresztą znaczył biust dziewczyny śladami swoich zębów łagodząc ból pieszczotą pocałunków. Intensywnie i drapieżnie, aż do wybuchowego finału.
Perka zaczęła chwytać jego plecy swymi palcami drapiąc jego skórę. Objęła go swoimi nogami i docisnęła go do siebie dochodząc z głośnym okrzykiem, wraz ze swoim dzikim samcem.
- Kłopot z grzecznym i delikatnym seksem polega na tym, że zapominamy go spróbować. - stwierdził żartobliwie Patryk, kiedy już złapał oddech. Nadal tulił siedzącą kochankę do siebie.
- Możemy dzisiaj popróbować. - Perka objęła Patryka zanurzając palce w jego włosach. - Coś czuję, że moje ciało może być wdzięczne.
- Nie masz babcinej koszulki nocnej. - odparł jej kochanek i spytał. - Na co teraz masz ochotę?
- Wspólny prysznic i twoją kawę. - Uśmiechnęła się i wzburzyła włosy mężczyzny. - Rano miałam tą koszulę i niezbyt pomogło.
- Fakt… to zanieść cię pod prysznic? - zapytał się mężczyzna.
Zosia zaśmiała się cicho.
- Tak… i dokładnie namydlić.
 
Aiko jest offline  
Stary 28-07-2018, 16:40   #33
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Patryk był wystarczająco silny, by dziewczyna poczuła się drobniutkim pisklaczkiem, gdy niósł do łazienki. Małej ale wygodnie urządzonej. Postawił ją w kabinie prysznicowej i sięgnął po mydło w płynie, by spełnić jej kaprys.
Zosia oparła się plecami o zimne kafelki i sama wzięła nieco mydła by przy okazji namydlać swojego kochanka. Zaczęła od ramion, masując je przy tym.
- Nie będziesz miał kłopotów przez ten dzień wolny?
- Nie. To jest jeden z plusów bycia samemu sobie szefem. - jego dłonie chwyciły za piersi czarownicy namydlając i masując je zaraz. Uśmiechnął się wesoło. - Nie martw się tym.
- Nie dajesz mi skupić myśli, więc nie będę. - Zosia opuściła ręce wzdłuż ciała i wyprężyła się eksponując swój biust. Przymknęła oczy skupiając się na pieszczotach oferowanych przez kochanka.
- A więc… zrobimy kawę, ja pozbieram twoje rzeczy i… ten piknik? Czy Kasia? Czy może…- Patryk rozmyślał o kolejnych fantazjach z nią w roli głównej. Najwyraźniej zamierzał wykorzystać w pełni ten dzień. Ostatni dzień z nią. Nie żeby jej to przeszkadzało. Czuła na swoich nieco wymęczonych drapieżnymi pieszczotami piersiach, delikatny dotyk opuszków palców kochanka. I to było przyjemne.
Perka otworzyła oczy i uśmiechnęła się widząc rozmarzoną twarz mężczyzny.
- Kawa, Kasia, przejażdżka, piknik i tyle seksu ile tylko będziemy mieli ochotę.
- To dużo seksu…- kucnął i zaczął rozprowadzać mydło na jej brzuchu, masując go powoli.
- Pytanie, na ile masz ochotę… - Perka wpatrywała się w Patryka, czując jak jej nogi delikatnie się rozsuwają.
- Na bardzo dużo?- na razie jednak jej kochanek wykazywał dużą… wstrzemięźliwość, starannie namydlając jej uda oraz łono. I igrając sobie z jej podnieceniem.
- Ja bym najchętniej nie wypuszczała cię ze swojego wnętrza, ale…. - Perka oparła jedna nogę na ramieniu Patryka. - myślę że zaczekam z tym do pikniku.
- Myślę, że było wielu lepszych czy bardziej pomysłowych kochanków ode mnie, w twoim życiu.- odparł lekko speszony mężczyzna, po czym kciukiem muskał punkcik rozkoszy czarownicy tuż nad jej kobiecością, pytając żartobliwie. - A co robi ten guziczek?
Zosia zaśmiała się.
- Byli mniej pomysłowi… bardziej… byli tacy, których imion nie znam, a i tak uwierz, że jesteś wyjątkowy. - Uśmiechnęła się ciepło do mężczyzny. Tak bardzo kusiło ją by powiedzieć mu co do niego czuje jednak… chyba wystarczy głupot na jeden dzień. - A guziczek… to zależy co się z nim robi.
- To trzeba poeksperymentować, ale najpierw końcówkę prysznica. Najpierw trzeba umyć guziczek.- wymruczał łobuzersko mężczyzna.
Perka podała mu to o co poprosił odkręcając przy tym odpowiednio ciepłą wodę.
Patryk ujął koncówkę i strumień ciepłej wody opłukał łono kochanki. Mycie to było staranne i powolne, a potem mężczyzna skupił się na czułych muśnięciach języka, właśnie tylko owego guziczka. Niespieszna i powolna, słodka tortura.
- T...to wywołuje dreszcze. - Wyszeptała Zosia rozchylając mocniej nogi.
- Jesteś pod prysznicem… oczywiście że masz dreszcze.- mruczał Patryk, ale tylko chwilę. Potem jego czubek języka zabrał się znów za powolne, raz silne, raz słabe pocieranie tego wrażliwego punktu na jej ciele. Ignorując całą resztę namydlonej postaci kochanki. Oczywiście, robił to z pełną premedytacją. Łajdak! Słodki łajdak.
- Teraz… teraz jeszcze robi mi się potwornie gorąco… i mokro. - Perka oparła dłonie na głowie Patryka, walczyła jednak z sobą by go nie poganiać.
- Jesteśmy pod prysznicem… tu zawsze jest gorąco… i wilgotno. - droczył się z nią, to liżąc, to całując ów znaleziony guziczek zupełnie “nie zdając sobie sprawy” z reakcji jej ciała.
- Ja… czasem biorę chłodny prysznic. - Wymruczała i naparła swoją kobiecością na język mężczyzny.
- Hmm…- on szybko odsunął usta nie dając jej chwili ulgi. - No go włącz.
Po czym musnął palcem jej guziczek rozkoszy dodając.- Jest tyle mydła do spłukania.
Perka jęknęła, czując jak pod wygłodniałym ciałem prawie ugięły się kolana. Spojrzała na kochanka z pomieszaniem irytacji i podniecenia. Odkręciła wodę, przestawiając prysznic tak by poleciała z deszczownicy, fundując im naprawdę chłodną kąpiel.
Patryk zadrżał od nagłego ataku zimna, ale czarownica otrzymała swoją nagrodę. Język kochanka zanurzył się w jej rozpalonym kwiatuszku, a palec prawej dłoni między pośladkami odszukał drugie wrota, by je delikatnie podbić.
- Może… też powinnam cię namydlić. - Naparła pośladkami, na atakujący ją palec.
- Może… nie… za długo.. byśmy siedzieli pod prysznicem..- odparł kochanek smakuję leniwymi ruchami języka kobiecość Zosi, natomiast ruchy jego palca między pośladkami były coraz odważniejsze i silniejsze. - Za to… wezmę twój tyłeczek tutaj.
- Hm… może powinnam się opierać? - Perka wyszczerzyła się. Jej ruchy wskazywały na to, że nie byłby to zbyt długi opór.
- Jeśli chcesz… - mruczał Patryk przyciskając usta do łona kochanki i sięgając językiem jak najgłebiej. Podobnie śmiało poczynał sobie palcem między jej pośladkami. To sprawiało, że Zosi nie robiło się zimno, mimo wody spływającej po jej nagim ciele.
Perka spróbowała się poruszyć. Nie była pewna czy kochanek speszy się, czy też przyciśnie ją do muru… Powoli docierało do niej jak słabo się znają. Ile to było dwa.. trzy dni? Odsunęła się na bok uciekając przed kochankiem.
Patryka to zaskoczyło przez moment. Patrzył jak wyrwała mu się z objęć jego pieszczot. Powoli wstał, przez Zosia mogła zerknąć niżej i przekonać, się że jej kochanek jest gotów zdobyć jej ciało. Przez chwilę wydawało się że szef nie wie co zrobić ze swoją krnąbrną podwładną. Jednak ostatecznie ustawił się tak, by zapędzić kochankę w kozi róg i tam wykorzystać.
Zosia stanęła oparta plecami o ścianę prysznica, blokując dostęp do do swojej pupy. Złośliwie pokazała język mężczyźnie czując jak bardzo jej ciało podniecone jest od tej krótkiej ucieczki.
Patryk zawahał się jednak. Nie był tak drapieżny i samolubny… by wykorzystać swoją siłą przeciw niej. Chwycił za lewy nadgarstek kochanki i szarpnął ją ku sobie odwrócić ją plecami do siebie i przyprzeć ciałem do zimnych kafelków kabiny prysznicowej. Niezdarnie i niepewnie. Cóż… Perka musiała jednak pójść na kompromis tym razem. Może babcine wino zmieni go w bestię?
- Cały czas mówisz o swoim braku pomysłowości.. a jednak jakoś spełniasz moje fantazje. - Czarownica zakołysała biodrami, wypinając przy tym pośladki w kierunku mężczyzny.
- Bo mi je… podpowiadasz…- zaśmiał się cicho Patryk chwytając za pupę kochanki dłońmi i powoli podbijając jej wyuzdany zakątek. Zosia zadrżała…czując wyraźnie męskość kochanka, rozpychając się tam… gdzie w zasadzie nie powinna.
Zosia przywarła ciałem do zimnych kafelków, czując jak ciało stawia delikatnym opór.
- Nie… podpowiadałam ci… wzięcia mnie na stole. - Wymruczała, gdy w koncu mężczyzna zagłębił się w niej do końca. - Na… biurku… w boksie.
- Ale… kusiłaś… - jęknął w odpowiedzi Patryk ustami wodząc po łopatkach i ramionach kochanki. Jego dłonie unieruchomiły jej biodra, podczas gdy jego własne rozpoczęły powolne leniwe szturmy, by wcisnąć się w jej ciało jak najgłębiej.
Perka zaśmiała się, choć przyszło jej to z trudem, bo każdy ruch kochanka, na chwilę ucinał jej oddech.
- Czasem… mam wrażenie… że gdybym tylko oddychała to bym kusiła.
- Mhmm… cóż… poradzić… na takie… piękno.- mruknął z trudem mężczyzna wprost do jej ucha. Leniwe ruchy bioder rozpalały żar w lędźwiach Perki, który z trudem wydostawała się z przyciśniętego to kafelków ciała dziewczyny wraz z mimowolnymi jękami. Perka czuła jak jej ciało przesuwa się po ścianie, jak szorstkie fugi drażnią nabrzmiałe piersi. Jeszcze kilka mocniejszych szturmów i mogłaby dojść. Przygryzła jednak wargę, uznając że nie będzie już poganiać kochanka. Niemniej to co czuła między pośladkami nie tylko było przyjemnie twarde i rozkosznie ciepłe… było też bliskie eksplozji. Patryk niewątpliwie także podgrzewał własne pragnienia pieszczotą jej ciała. Jeszcze kilka pchnięć i… doszedł. Czuła jak oddaje on swój trybut drżąc od doznań jakie mu sprawiła.
Perka jęknęła odrobinę zaskoczona, ciepłem które ją wypełniło. Była tak blisko.
- Jeszcze… - Szepnęła wprost w chłodne kafelki. - ruch… dwa…
Docisnął więc mocniej kochankę do ściany i naparł biodrami tym razem gwałtownie zwiększyć tempo sztychów, by Perka doszła zanim wigor całkiem zostanie stracony. Czarownica nie potrzebowała dużo. Dokładnie te “dwa”ruchy później doszła z głośnym okrzykiem, starając się w jakiś sposób oprzeć na śliskiej ścianie i nie osunąć na podłogę.
- Dobra… ja teraz dam ci ochłonąć… dam nam ochłonąć i zrobię kawę. I… pozbieram twoje ciuszki które zostawiłaś w drodze do mojej sypialni.- Patryk przytrzymał drżące ciało kochanki, pomagając jej usiąść pod prysznicem. - Co na ty to?
- Czy to jakaś sugestia bym nie wchodziła do kuchni? - Zosia uśmiechnęła się szeroko jednak gdy tylko jej pośladki spotkały się z podłogą, szybko wylądowała na klęczkach wydając z siebie cichy pisk.
- Nie… w sumie to nie. Ale nie gwarantuję ci spokoju w kuchni. Ostatnio nabrałem apetytu na molestowanie asystentek.- zażartował w odpowiedzi jej szef i spytał troskliwie.- Wszystko ok?
- W torebce mam maść. - Perka spróbowała się uśmiechnąć klęcząc na podłodze. - Może… mógłbyś mnie posmarować?
- Dobrze… a gdzie torebka?- zadumał się mężczyzna i posmutniał.- No tak… zapomniałem tam zadbać o ciebie. Przepraszam.
- Nawet nie próbuj mi robić takich min, po tym jak mnie doprowadziłeś. - Perka pokazała mu język. - Było cudownie wariacie, a torebka została w aucie.
- Dobrze. Poczekaj tu… zaraz wracam.- i od razu ruszył do wyjścia po drodze chwytając za ręcznik i gnając na oślep. Zosia została sama, ale z pewnością nie na długo.

Perka uznała że to dobry czas na przyjęcie jakiejś bardziej przyzwoitej pozycji. Z trudem doczłapała do sypialni i mokra padła brzuchem na łóżko, ponownie zagarniając dla siebie poduszkę Patryka. Może jakoś jej wybaczy, że przemoczyła pościel. Rozejrzała się po pokoju, szukając jakichkolwiek elementów, które zdradziłyby kim jest człowiek, w którym się zakochała.
Miłośnik koni, sądząc po obrazach, wędkarz… miał wędki w rogu pokoju. Laptop był wyłączony więc tam wiele nie mogła odkryć. Półka z książkami była dość króciutka. Niewiele czytał. Głównie dotyczyły one zarządzania, ale było kilka klasycznych kryminałów Agaty Christie. Zdjęcia, z rodzicami głównie. Żadnych zdjęć z kobietami. W jedną książkę było coś wetkniętego, jakiś wąski... papier?
Perka przygryzła wargę. Ciekawość… to pierwszy stopień do piekła, tak? W ciszy nasłuchiwała kroków Patryka. Sprawdzać czy nie? Niby… wyjeżdżała. Nie powinna ją to interesować. A jednak… zaczeka aż mężczyzna pójdzie zrobić kawę.
Patryk wrócił po kilku minutach z ciepłym uśmiechem na twarzy, ręcznikiem na biodrach i torebką w ręce. Podał ją jej z uśmiechem.
- Nie ośmielałem się grzebać.
- Nie ma tam nic, czego nie mógłbyś oglądać. - Perka wydobyła z torebki mały słoiczek i podała go mężczyźnie. - Pomożesz mi?
- Tak… - niczym jej prywatny niewolnik nabrał maści na palec i powoli zagłębił go w obolałe miejsce kochanki, poruszając nim delikatnie i czule.
Perka poczuła jak po kilku ulgach przyszła ulga. Czarownica zamruczała z rozkoszy.
- To jak to było? Koziorożec... trzydzieści lat? - Spojrzała ponad ramieniem na mężczyznę. - Chcesz mi coś jeszcze zdradzić nim wyruszę w świat, z twoją fotką w portfelu?
- Koziorożec… lat trzydzieści jeden. Technik rolnik, który nie zdał na weterynarię, miłośnik wędkarstwa. Acz bez sukcesów. Półmetrowy sum to moje największe osiągnięcie. Patryk Węgrowski. Gdybym miał czas może uczestniczyłbym w programie “Rolnik szuka żony”. Nieżonaty… jak dotąd bez sukcesów w stałych związkach. Bez ambicji… może to wszystko wydawać się duże z boku. Ale powstało tylko po to, by konie na siebie zarabiały. -mówił pieszczotliwie łagodząc otarcia za pomocą muśnięć swojego palca.
- A jednak mało kto po trzydziestce zarządza tej wielkości ośrodkiem. - Perka zacisnęła dłonie na poduszce starając się nie poruszać biodrami podczas nakładania maści. - Miałam okazję być w kilku podobnych miejscach i ich właściciele… powiedzmy że już nie daliby rady być moimi kochankami.
- Tak wyszło przy okazji. Zyta też trochę pomogła na początku. Zresztą wydzierżawiła mi tanio część wzgórza w zamian za opiekę nad dworkiem. Pilnowaniem jego stanu technicznego, opłacaniem rachunków. Takie tam…- odparł z uśmiechem mężczyzna. - Już gotowe.
Perka obróciła się na plecy by spojrzeć wygodnie na swojego kochanka.
- Dziękuję. - Uśmiechnęła się do mężczyzny. - O mnie większości rzeczy dowiedziałbyś się gdybyś zerknął na moje uprawnienia do wykonywania zawodu. - Mrugnęła do niego. - Zofia Jabłonowska lat 25, Urodziłam się i wychowałam w Warszawie. Jeśli chodzi o znak zodiaku…. - Zamyśliła się. Zawsze zapominała, gdyż dla czarownic to całe wróżbiarstwo nie do końca było istotne. - Byk o ile dobrze pamiętam.
- Zapytałbym o rozmiar stanika, ale takie sprawy najlepiej ocenić samemu. - pochwycił za obie piersi kochanki. - Hobby? Ulubione jedzenie? Ulubiony film? Ulubiona… pozycja?
Dopytywał żartobliwie skupiony na ugniataniu leniwie biustu Perki, jak ciasta na makaron.
Zosia zaśmiała się.
- Hobby… chyba seks, może prowadzenie auta. Jedzenie… - Czarownica uniosła jedną nogę i przesunęła stopą po męskości Patryka. - Twoja sperma jest niezła, ale chyba wolę kawę. Co do filmów.. zawsze miałam słabość do Indiany.
- A ja do Sharon Stone… choć nie do jej filmów. Szklane Pułapki lubię, pierwsze cztery, co jest… zbrodnią. - szepnął coraz bardziej pobudzany przez stopę kochanki. Ta czuła jak jej pieszczota daje satysfakcjonujące efekty.
- Nie boisz się… że kawa znów będzie musiała poczekać? - skomentował ten fakt jej szef.
- Poświęcę ulubione danie dla hobby. - Perka mrugnęła do niego. - A gdzie opchnąłeś resztę rodziny? - Wskazała głową w kierunku stojących na półce fotografii.
- Jestem jedynakiem. Mam paru wujów i z dwie kuzynki, plus kuzyna. Ale to dalsza rodzina. I rzadko się spotykamy. Mam… ich zdjęcia w laptopie. - wyjaśnił z uśmiechem Patryk wpatrzony w ciało kuszące go na jego łóżku. Które zresztą pieścił dłońmi.
- Yhym… czyli jeśli cię otumanię i porwę jako sekssługę to nikt nie będzie cię szukał? - Perka wyszczerzyła i naparła mocniej stopą na jego męskość.
- Nie wiedziałem, że masz takie mroczne plany wobec mnie! - “przeraził” się mężczyzna, podczas gdy dziewczyna masując oręż kochanka, czuła, że jest coraz bardziej gotowy do podboju. On też zdawał sobie z tego sprawę
- Więc robimy to? Masz ochotę na grzeczny seks po kołderką? - zapytał.
- Chętnie. - O dziwo czarownica poczuła dziwną panikę. Kiedy ostatnio robiła to normalnie? Głowa przelatywała przez bogate dzieje igraszek Zosi i o dziwo natrafiała na mur ilekroć starała sobie przypomnieć jakiś normalny seks. Na jej twarz wypłynął rumieniec.
- Wyglądasz uroczo. - stwierdził na ten widok Patryk i cmoknął Zosię w usta. Po czym odsunął się wstając. - Najpierw schowaj się pod kołdrę… trochę mokra, ale jakoś to będzie.
Perka niepewnie wstała z łóżka by ułożyć się w nim ponownie grzecznie okrywając się przy tym kołdrą. Niepewnie zerkała na mężczyznę.
Ten równie grzecznie wsunął się pod kołderkę łóżka zdecydowanie przeznaczonego dla jednej osoby.
- Hej. Daj znać gdyby zrobiło się za nudno. - rzekł cicho Patryk i tuląc czule kochankę zaczął delikatnie całować jej usta. Pod kołderką na oślep wodził po jej pupie, gdy ocierająca się o skórę Perki męskość kochanka osiągała wymagana sztywność.
- Może to głupie… - Perka czuła jakby jej serce miało zaraz wyskoczyć z klatki piersiowej. - … ale nie pamiętam kiedy leżałam z mężczyzną w łóżku.
- Jeśli cię to pocieszy. W moim przypadku też min… hej, kochaliśmy się na tym łóżku przed prysznicem! - zaśmiał się cicho Patryk i dodał. - Też dawno temu spałem z kobietą w łóżku. Z dwa lata ? Chyba?
Całował jej usta i szyję powoli nasuwając się na dziewczynę, by się z nią połączyć.
- Ja… naprawdę nie pamiętam… - Perka mruknęła coś pod nosem między pocałunkami. - czy kiedykolwiek… - Delikatnie przesuwała dłońmi po ciele kochanka, nie do końca pewna co ma z nimi zrobić.
- Nie szkodzi…- odetchnął głęboko Patryk i wtargnął w jej kobiecość. Ciało Perki odruchowo się spięło czując znajomego intruza, po czym rozluźniło. Pomijając ciężar kochanka, wszystko było znajome i dość leniwe. Patryk poruszał biodrami bez pośpiechu, czując się wygodnie w zachłannej kobiecości Zosi, całował jej usta i szyję czule i delikatnie.
Zosia objęła go wokół szyi i powoli oddawała pocałunki. To wszystko było dziwne. Pod kołdrą było gorąco, a jej głupie serce nie chciało się uspokoić. Toż to zwykły seks! Odsunęła zarumienioną twarz i wtuliła ją w zagięcie między szyją i ramieniem Patryka.
Mężczyzna nie zdawał sobie sprawy z burzy w sercu kochanki. Rozkoszował się wolnym tempem i rozgrzanym ciałem. Całował czule jej szyję i ramię.
- Daj znać, gdybyś chciała… szybciej. - wymruczał.
- Jest… dobrze. - Zosia niemal wyjęczała słowa, swoim rozpalonym głosem, wprost w ucho kochanka. Wbiła paznokcie w skórę mężczyzny, delikatnie obejmując go wokół bioder nogami.
- To dobrze. Bardzo dobrze. - wyszeptał wprost do jej ucha, które zaczął całować. Czas się zaczął rozciągać jak lejący się miód. Powolne leniwe tempo, odmierzane spokojnymi ruchami bioder kochanka, hipnotyzująco monotonne. Ale… podobnie jak miód, był to słodki czas. Perka nie potrafiła skupić myśli, jej głowę wypełniało bicie własnego serca. Spanikowana obejmowała mężczyznę kurczowo. Miękkie łóżko… poduszka pod głową… delikatna kołdra. To nie powinno tak wyglądać! Przygryzła wargę nim w końcu wydusiła z siebie szeptem.
- Ja… zaraz dojdę.
- To ja muszę trochę przyspieszyć. - odparł Patryk i Zofia poczuła mocniej kochanka. Wyraźniej, choć nadal ciężko było to uznać za ostry seks. Ot, wystarczyło by mężczyzna szybko zrobił się wystarczająco większy w jej kobiecości i bliski szczytu.
Zosia ugryzła jego ramię dochodząc, ukrywając okrzyk, który chciał się wyrwać z jej ust. To nie powinno było jej doprowadzić… poczuła jak rumieniec rozlewa się z policzków na resztę twarzy, niemal dotykając uszu. Kolejny cichy jęk wyrwał się mimowolnie, gdy poczuła nerwowe skurcze kochanka w sobie i jego lepki trybut. Jej ciało przyniosło mu rozkosz, mimo tego że niewiele w sumie robili i niespiesznie.
- Widzisz? Takie było jakieś 90 % moich doświadczeń łóżkowych. - rzekł po wszystkim Patryk z nieśmiałym uśmiechem na ustach.
- To… to dziwne. - Szepnęła skrępowana, nie do końca będąc w stanie spojrzeć mu w twarz.
- Co dziwne?- usłyszała pytanie.
- Robić to tak. - Zosia poluzowała swój chwyt i uśmiechnęła się. Po dłuższej chwili przemogła się na tyle by pocałować mężczyznę.
- Wielu tak robi… chyba. - ocenił Patryk po nieśmiałym pocałunku dziewczyny. Zsunął się na bok i objąwszy ją za szyję przytulił. - To co teraz. Kawa do łóżka?
- Poproszę. - Zosia na chwilę ponownie wtuliła się w mężczyznę. Nie chciała go wypuszczać z tej dziwnej sytuacji, ale nie mogła mu tego powiedzieć. - Czarną z odrobiną cukru.
- Dobrze, bo takie potrafię robić. A i zebrałem już twoje ciuchy. Są w korytarzu. - odparł z uśmiechem jej wybranek również nie kwapią się do opuszczenia łóżka.
- Dobrze się czuję nago. - Zosia przymknęła oczy. Było jej tak dziwnie dobrze. Bezpiecznie mimo że mężczyzna, którego przytulała nie był ją w stanie ochronić przed większością niebezpieczeństw… ba. Nawet nie miał o nich pojęcia.
- Wiem. Ale po ośrodku łazić nago nie możesz. - zaśmiał się Patryk i czule potargał włosy kochanki. - Tutaj po moim domu… tak.
- Brzmi jak wyzwanie. - Perka wyszczerzyła się, czując że jej ciało powoli się uspokaja. - To ty skocz po tą kawę, a ja się przejdę do moich pacjentów.
- Zosiu. Są mężczyźni w moim ośrodku, mogą nieodpowiednio zareagować na widok gołej kobiety. -zaniepokoił się Patryk i westchnął ciężko. - To może zadzwonię do Kasi przy okazji?
- Już dobrze, będę grzeczna. - Perka przeciągnęła się. - Zadzwoń. Chcę jak najszybciej pojechać na tą przejażdżkę.
- Dobrze. - zgodził się mężczyzna i nachylił, by pocałować Zosię w usta. Po tej czułej pieszczocie. Wyszedł zostawiając Perkę samą.

Dziewczyna odczekała chwilę i podeszła do półki z książkami, obejrzeć papierek, który ją zaintrygował. Przedmiot ów wetknięty między książki okazał się być niedużym zbiorek rozkładówek z playboya lub hustlera. No tak… byłoby dziwne, gdyby zdrowy samotny facet nie miał choć odrobiny pornograficznych obrazków. Te tutaj były dość gustowne i estetyczne. Wyróżniał je jeden wspólny mianownik. Patryk lubił chyba kobiety w eleganckiej lub erotycznej bieliźnie. Jedynym mocnym akcentem była domina w skórzanym gorsecie i czarnych kozakach.
Perka przez chwilę przyglądała się zdjęciom, po czym odłożyła je na półkę. Czyżby jej kochanek lubił być dominowany? Jeszcze raz spojrzała na zdjęcia rodzinne i wróciła do łóżka by tam zaczekać na obiecaną kawę. Przysiadła na nim i okryła swoje kobiece kształty kołdrą.
- Zadzwoniłem do niej. Wpadnie za jakieś pół godziny. Za to z dużą pizzą. - rzekł z uśmiechem Patryk wchodząc do pokoju z kawą.
- Hm… czyli mamy jeszcze chwilę na zabawę? - Perka uśmiechnęła się szeroko.
- Zapewne tak. - uśmiechnął się siadając obok niej i podając jej kawę. - Choć oboje wiemy, że Kocica za swą pomoc zażąda zapłaty w naturze od ciebie.
Perka przyjęła kawę i z zaciekawieniem przyglądała się mężczyźnie upiła łyk.
- Dałbyś mi się związać?
- Co? Czemu? - wyraźnie zaskoczyła go i speszyła tym pytaniem.
- Nie będę naciskać, mało kto to lubi. - Zosia wzruszyła ramionami. - Pomyślałam tylko, że może chciałbyś spróbować.
- Skoro ty proponujesz… to tobie bym dał. - rzekł po dłuższej chwili milczenia jej “szef”.
- Położysz się? - Perka odstawiła kawę na stolik nocny. - Obiecuję, że będę grzeczna.
- Ech… mam wrażenie, że chodzi raczej o to być niegrzecznymi. - zaśmiał się mężczyzna kładąc się posłusznie tak jak chciała.
Perka wzięła jedną ze swoich pończoch, usiadła na klatce piersiowej Patryka i zabrała się za związywanie nią nadgarstków mężczyzny.
- Czasami sam fakt bycia związanym działa i wcale nie trzeba nic robić. - Powiedziała z niewinnym uśmiechem.
- Cóż… ty jesteś goła. To też działa. - uśmiechnął się jej więzień. Cały również nagi. Perka zorientowała się jak rzadko w takich okazjach przyglądała się mu. Zwykle namiętność brała górę i przechodzili od razu do czynów.
- Jak działa? - Spytała przywiązując jego ręce do wezgłowia łóżka.
- Podniecająco. - mruknął mężczyzna napinając mięśnie i próbując sięgnąć piersi pochylonej Zosi językiem.
Perka odsunęła się tuż po zaciśnięciu supła i obróciła pośladkami w kierunku kochanka, zabierając się, za wiązanie jego lewej nogi.
- Niestety mam tylko dwie pończochy. - Sprawdziła węzeł i zaczęła przywiązywać stopę mężczyzny do jednej z nóg łóżka.
- Niestety nie mam żadnej… chyba. - zamyślił się Patryk. - Choć… bo ja wiem?
- Mam gdzieś poszukać? - Perka zacisnęła kolejny węzeł i wyprostowała się, przykucając okrakiem nad mężczyzną, tak by jej wilgotna kobiecość otarła się o jego męskość.
- Mmożesz…- jęknął mężczyzna, gdy jego duma uniosła ocierając się o kwiatuszek Perki mocniej niż powinna. Ruchem głowy wskazał na szafę. W środku jest torba, w niej… rzeczy mojej eks. Zapomniała zabrać ze sobą. Minęły już dwa lata? Może mniej. Raczej po nie nie wróci.
- Kto wie. - Perka wstała z Patryka i podeszła do szafy. Otworzyła ją i schyliła się by przejrzeć torbę, wypinając przy tym w stronę kochanka. - Co my tu mamy…

Ubrania. Torba wypełniona była ubraniami. Niektóre pasowałyby idealnie na Zosię. Eks miała odrobinę większy biust i mniejszą pupę. Torba zawierała też nieco bielizny. W tym bordowe pończoszki z pasem do nich, majteczki i stanik. Co przypomniało Zosi o innej bordowej bieliźnie. Na innym ciele.
Perka uśmiechnęła się wyjmując jedną z pończoch. Wieczorem zobaczy Wilgę i tej nocy będzie mogła w spokoju przespać się z nią w łóżku… może nie do końca spać, ale poleżeć i robić inne rzeczy. Wróciła ze zdobyczą do kochanka i zabrała się za przywiązywanie jego drugiej nogi.
- Cała zabawa jest dosyć prosta. - Powiedziała, upewniwszy się, że węzeł dobrze trzyma. - Musisz mnie przekonać bym cię doprowadziła. - Uśmiechnęła się niewinnie i okrążyła łóżko by wziąć swoją kawę.
- Co?! Niby jak mam to zrobić? - oburzył się mężczyzna wodząc za nią łakomie spojrzeniem.
- Popracujemy nad twoją kreatywnością. - Mrugnęła do niego i zamiast napić się kawy zanurzyła palce w lekko już ostygłym płynie. Przysiadła na łóżku i zaczęła bez pośpiechu malować kawą na ciele kochanka. - Niestety nie mam talentu Jagody.
- I tak nic nie widzę. - ocenił mężczyzna prężąc się pod jej dotykiem i nie odrywając oczu od jej nagiego ciała.
Tymczasem Zosia dotarła swymi malunkami do pępka i wlała tam nieco kawy prosto z kubka.
- Mogę zrobić zdjęcie, co byś zobaczył. - Uśmiechnęła się i przyjrzała swojemu dziełu. - Czemu musisz mieć takie zgrabne ciało?
- Mógłbym zapytać cię o to samo. - mruknął podnieconym tonem głosu jej kochanek, wędrując spojrzeniem po jej krągłościach.
- Ja spytałam pierwsza. - Perka wysmarowała podniesioną męskość Patryka kawą i dopiła resztę. Przyklęknęła nad mężczyzną, opierając się na rękach i złożyła na jego ustach gorący pocałunek. Po nim, pomalutku zaczęła się zsuwać w dół zlizując swoje malunki. Jej język wędrował po ciele kochanka, a gdy nie radził sobie z jakąś plamą, Perka przywierała do tego miejsca ustami ssąc mocno i pozostawiając malinkę.
- To… jazda konna i… może… pływanie.... to tego wina.- więzień dość szybko skapitulował pod pieszczotą ust oprawczyni, jego ciało prężyło się i szarpało w tych więzach.
- Hm… to może być powód. Gdzie pływasz? - Zosia dotarła do pępka i zaczęła sączyć wlaną tam kawę.
- W… rzece… - mruczał Patryk poddając się badaniu przez kochankę i starając się panować nad coraz bardziej drżącym ciałem.
- Może więc dziś popływamy? - Zosia przerwała na chwilę, wpatrując się w swojego kochanka.
- Jasne.. w końcu udajemy się na plażę. Można się opalać, można popływać jeśli nie przeszkadza ci się mętna woda i lekko muliste dno. I nie boisz się pijawek.- próbował ją postraszyć, ale jego uśmiech… sprawiał, że ona nie do końca mu wierzyła w te pijawki.
- Kiedyś leczono pijawkami, wiesz? - Perka pocałowała podbrzusze mężczyzny zahaczając policzkiem o jego męskość.
- Wiem… i kiedyś amputowano kończyny na potęgę. Na szczęście i jedno i drugie nie jest już takie częste.- odparł Patryk zerkając na działania kochanki.
- Nie boisz się, że ja coś amputuję? - Zosia otworzyła szeroko buzię i wsunęła w nią jego czubek. Ostrożnie zlizała nieco kawy.
- Trochę… tak… ale wiesz.. ile stracisz… zabawy, jeśli to zrobisz?- jęknął mężczyzna pod pieszczotą jej ust.
Zosia wypuściła go z ust i przyglądała się drżącemu orężu wyraźnie się nad czymś zastanawiając.
- Ale… skoro i tak wyjeżdżam… - Samym czubkiem języka zlizała kolejną porcję kawy.
- Aleee… jeszcze… nie teraz.- przypomniał jej z jękiem kochanek drżąc od pieszczot.
- Prawda. - Przytaknęła i niespiesznymi ruchami zabrała się za czyszczenie męskości kochanka, pilnując by go nie doprowadzić. Ten wił się i drżał i prężył i pojękiwał próbując nad sobą panować. Więzy którymi go trzymała przy łóżku trzeszczały złowieszczo.
Zosia wyczyściła go i odsunęła się, siadając obok na łóżku, powoli zaczęła przesuwać palcem z góry na dół oręża Patryka.
- Przestań… i tak już… mi stoi… w górę…- pojękiwał torturowany mężczyzna. I wtedy właśnie… odezwał się dzwonek do drzwi jego domu.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 28-07-2018, 16:42   #34
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
- Ooo.. to chyba pizza. - Perka wstała z łóżka i zgarnęła koszulę mężczyzny z podłogi. - Otworzę, dobrze?
- A jeśli to nie… pizza?- zadrżał mężczyzna obserwując jednak kochankę zachłannym spojrzeniem.
- Masz wizjer, prawda? - Perka zapięła na dwa guziki koszulę Patryka, pozostawiając głęboki dekolt.
- W zasadzie… tak…- przypomniał sobie z trudem jej więzień w tej chwili zajęty komplementowaniem uroków jej ciała.
- Zaraz wracam. - Perka ruszyła do drzwi pozostawiając skrępowanego kochanka samego.
Do drzwi dotarła szybko, wszak domek nie był zbyt duży. Przez wizjer można zaś było dostrzec szeroki uśmiech lekarki i dość imponujący dekolt białej bluzki. I pudełko z pizzą.
Perka otworzyła drzwi i uśmiechnęła się szeroko do Kasi.
- Cześć. Wejdziesz?
- Oczywiście…- odparła kobieta podając Zosi pizzę i uśmiechając się wesoło. - Może nie ganiam publicznie z gołą pupą jak ty… ale… też zaszalałam.-
Te słowa ściągnęły wzrok czarownicy dół. Kasia była dziś wyjątkowo oszczędna jeśli chodzi ilość tkanin na sobie.
Perka wpuściła lekarkę do środka.
- Ja też dziś zaszalałam. - Mrugnęła do Kasi.
- To widać było… z okna gabinetu. Dopóki nie weszłaś do środka.- rzekła lekarka i jej dłoń chwyciła za nagi pośladek czarownicy. Ścisnęła go mocno mrucząc przy tym lubieżnie.- Widać i teraz… i czuć.
- Oj zaczekaj aż ci pokażę. - Chwyciła lekarkę za dłoń i pociągnęła do sypialni.
- Co niby…- mruknęła Kasia i pozwoliła się zaciągnąć, by czarownica mogła pochwalić się swoim dziełem.
- Mamy dobrą widownię dla ewentualnych igraszek. - Zosia wprowadziła lekarkę do sypialni.
- Ooooo… mój boziu…- zaśmiała się histerycznie Katarzyna na ten widok. Jej palce musnęły czubek męskości mężczyzny.- Masz nawet drążek sterowniczy. Co planowałaś właściwie z nim zrobić? -
Oczywiście Perka czuła pewną zaborczość względem ukochanego i takie dotykanie mogłoby ją zdenerwować, gdyby nie świadomość że Patryk w żaden sposób nie pociąga zainteresowanej tylko kobietami lekarki. Za to trącając dumę jej kochanka, Kasia nieświadomie wypinała pośladki, osłonięte jedynie drobną i prześwitującą koronkową bieliznę.
Perka przesunęła dłonią po pupie lekarki by na koniec ją klepnąć.
- Sprawdzam cierpliwość Patryka. - Czarownica przysiadła na łóżku o rozchyliła nogi, by pokazać Kasi swoją wilgotną kobiecość.
- Czym jej się tak naraziłeś mój drogi, że cię tak ukarała?- zapytała Kasia łakomie zerkając na intymny zakątek Zosi i zupełnie zapominając o mieczu jej kochanka.
- Niczym… tak jakoś.. wyszło.- odparł gospodarz.
- To… masz ochotę na nieco pieszczot czy dostanę strój do jazdy za ładne widoki? - Perka mrugnęła do lekarki i rozpięła jeden z guzików odsłaniając nieco więcej piersi.
- Obawiam się… że nie jestem aż tak hojna…- lekarka opuściła łóżko i usiadła na biurku naprzeciw niego.- Chodź do mnie… niech ma dobry widok.
Po czym rozwiązała bluzkę. Perka rozpięła do końca koszulę i zrzuciła ją na ziemię. Zupełnie naga podeszła do Kasi, zerkając na Patryka. Była ciekawa jego reakcji.
Nie mówił nic, ale jego wzrok był przykuty do obu kobiet, a wyraźna reakcja poniżej pasa… świadczyła o mocnym zainteresowaniu. Patryk chyba pogodził się ze swoim losem więźnia.
Tymczasem lekarka objęła nogami Zosię w pasie i zaczęła całować zachłannie jej usta, ocierając się biustem o jej piersi.
- Muszę przyznać, że narobiłaś mi wczoraj apetytu na więcej.- wymruczała pomiędzy pocałunkami.
- Na coś konkretnego? - Perka podniosła dłonie i ścisnęła piersi Kasi.
- Najpierw… pobawię się jego kosztem i twoim ciałem… a potem... ty mi się ładnie odwdzięczysz… co ty na taki plan?- szepnęła ściskając dłońmi nagą pupę kochanki i rozkoszując się jej dłońmi na swoim biuście.
- Brzmi dobrze. - Zosia przysunęła się do ucha Kasi i odezwała się szeptem. - Chciałabym by błagał.
- To odwróć się plecami… do mnie.. i oddaj się…moim magicznym paluszkom.- wymruczała Kocica wprost do jej ucha.
Perka posłusznie wykonała polecenie, opierając się plecami o bujne piersi lekarki. Dłonie ułożyła na blacie za sobą, tuż obok pupy kochanki i skupiła wzrok na związanym Patryku szybko zdając sobie sprawę, że ma na niego równie dobry widok co on na nią.
Wpatrywali się w siebie oboje. On przywiązany, ona… też w pułapce. Jedną dłonią Kasia chwyciła pierś czarownicy ściskając ją mocno. Drugą sięgnęła niżej do kwiatuszka jej kobiecości, śmiało zagłębiając palce w rozpalone pożądaniem wnętrze. Ustami pieściła szyję kochanki, na oczach jej ukochanego. Który z głodem w oczach i oblizując spierzchnięte usta, obserwował to wyuzdane przedstawienie.
Zosia odchyliła głowę eksponując szyję na pocałunki Kasi i poddała się pieszczotom, pojękując z zadowolenia. Jej wzrok przesuwał się po ciele kochanka, za każdym razem zatrzymując się na chwilę gdy trafiała na jego oczy lub uniesioną męskość.
- Pani doktor… jest mi tam tak mokro. - Wymruczała prężąc się gdy palce kochanki zagłębuły się w jej ciele.
- Trzeba coś będzie na to porrradzić. - wymruczała lekarka poruszając powoli palcami w jej mokrym miejscu i ugniatając piersi Perki. Rozkoszowała się jej ciałem jak żywą zabawką, liżąc leniwie wyeksponowaną szyję. - Może powinnam cię porrrwać, a biedaka zostawić przywiązanego… porrwać i pobawić się tobą, na różne… lubieżne sposoby.-
- Głupi żart.- burknął dyszący z gniewu i pożądania Patryk. Ale i nutkę strachu można było poczuć. Czyżby uważał Kocicę za osobę zdolną do takich czynów? Czy Zofia aby była biezpieczna w rękach, tej kobiety o silnej woli i dużym “apetycie”?
- To zależy… jak bardzo chcesz tu pracować. - Zosia chciała się zaśmiać, ale szybko odgłos przerodził się w jęk rozkoszy.
- Uwiodę cię. Rozkocham i będę się tobą dzielić.- zamruczała bawiąc się kochanki niczym wirtuozka i z podobnym skutkiem, bowiem z ust Zofii wyrwały się głośne jęki.
- Tym zatrzymam swoją pracę i przyjemność z tobą… jestem złym bohaterem z komiksu, a ty… sprawnie związałaś bohatera.- zamruczała wprost do ucha Perki.- I teraz patrzy na twoje nagie ciało wijące się zmysłowo i poza jego zasięgiem.
Perka zaczęła poruszać biodrami nabijając się na palce kochanki.
- Myślałam… że nie lyubisz… związków. - Sięgnęła do wolnej piersi i ją także zaczęła ugniatać. - Proszę… głębiej.
- Zawsze można pomarzyć… o małej śliczniej kochance… czekającej na mój powrót w fartuszku…- wymruczała Perka delikatnie kąsając płatek uszny i mocniej wpychając dłoń między uda kochanki, bezlitośnie bawiąc się jej kobiecością. Brutalnie ścisnęła pierś dziewczyny.
- Poza tym… to jak na nas patrzy z zazdrością i pożądaniem… strasznie mnie rozpala… będziesz się musiała bardzo postarać, by mnie zaspokoić Zosi.- mruknęła zmysłowo lekarka.
- Nie wygląda.. na zazdrosnego. - Mruknęła i obróciła głowę by pocałować kochankę.
Usta obu dziewcząt zetknęły się łapczywym i zachłannym pocałunku duszącym ciche jęki Perki, której ciało było brutalnie pieszczone przez silne ruchy palców lekarki.
- Zazdrości… pragnie znaleźć się na moim miejscu. I jego drążek… drży…- szeptała cicho Kasia.
Perka spojrzała na męskość kochanka i oblizała wargi widząc jak bardzo jest nabrzmiała.
- Myślisz? - Zosia zakręciła biodrami ocierając się pośladkami ocierając się o kobiecość lekarki. - Jest mi tak mokro, że pewnie by się zmieścił z twoimi paluszkami.
- Tak bardzo… chcesz sprawdzić?- zapytała wesoło Kasia, której bielizna już przemokła i robiła ślady na ocierającej się pupie. - Dobrze… ale najpierw musisz mi ulżyć… żebym mogła się skupić na tobie.
- Wypuścisz mnie i postaram się coś poradzić. - Perka uśmiechnęła się ponad ramieniem do kochanki.
Dłonie… które dość zaborczo zajmowały się ciałem Zosi odsunęły się od niej z wężową gracją. Zosia było wolna… na razie.
Perka obróciła się i przyklęknęła przed lekarką.
- Zupełnie przemokłaś. - Przesunęła językiem po mokrej bieliźnie Kasi.
- Ciekawe… czemu…- mruknęła Kasia z trudem zachowując fason, bo pieszczota kochanki przeszła mocnym dreszczem przez jej ciało.
- Nie mam pojęcia. - Zosia przywarła ustami do kobiecości kochanki, pieszcząc ją przez koronkowe majteczki.
- mmnn…- mruczała podniecona Kasia zerkając to na kochakę, to na ich więźnia. Uśmiechając się lubieżnie ujęła własne piersi dłońmi i masując je dodała drżącym głosem.- Tak… pójdzie ci długo… na pewno… masz tyle cierpliwości?
Zsunęła się z biurka i stanęła drżących nogach przed klęczącą czarownicą.
- Ja jestem bardzo cierpliwa. - Zosia sięgnęła do majtek lekarki i je zsunęła. - A ty?
- Bardzo…- Kocica rozchyliła uda i musnęła swój wrażliwy punkcik, powoli muskała swą kobiecość prowokująco.- Podoba ci się to co widzisz? Przed sobą i za sobą?
- Tak… choć pusto mi w pewnym miejscu. - Zosia sięgnęła palcami do kobiecości lekarki i powoli je zanurzyła w jej wnętrzu.
- Bardzo pusto. - Niespiesznie zaczęła masować wilgotne ścianki.
- Wssspółczuję…- skłamała Kasia… bo w tej chwili jej myśli skupiły się na dotyku kochanki. Jej płatki kwiatu niemal objęły intruzów zachęcająco. A ona sama masując swój biust poruszała leniwie biodrami.
- Okrutna. - Perka przysunęła usta do kobiecości kochanki i zaczęła powoli przesuwać językiem po jej wrażliwym punkciku.
- Bbbaardzo… barrdziej…- trudno było powiedzieć czy do Kasi dotarły jej słowa. Z pewnością jednak dotarły pieszczoty, bo jej ciało drżało… a smak lekarki był intensywny i… wilgotny.
Palce Perki przyspieszyły we wnętrzu Kasi podczas gdy usta przywarły do jej wrażliwego punktu ssąc go mocno.
- Taaak….taaak… taaak…- pochwalne pomruki władczyni, jakimi Kasia obdarzała swoją kochankę powoli przechodziły w coraz bardziej pospieszne i krótkie.- Tak… tak… tak…-
Cialo drżało i wiło, aż…- TAK!- stało się głośnym okrzykiem rozkoszy wyrwanym z ust rozpalonej aż do szczytu ekstazy lekarki. Jej ciało zwiotczało lekko, a nogi drżały gdy łapała oddech po niedawno przeżytym orgazmie. Zosia powoli uspokajała swoje ruchy dając kochance ochłonąć. W końcu odsunęła twarz od jej kobiecości i spojrzała ku górze na pełne piersi lekarki.
- Czy ulżyłam pani doktor? - Uśmiechnęła się niewinnie i powoli sięgnęła do własnej kobiecości by choć trochę rozładować zebrane w niej napięcie.
- Tak. Tak… udało ci się… więc… jak dżin spełnię twoje wyuzdane życzenie. Twój kaprys. Twoją fantazję… związaną z tym… śmiertelnikiem.- wymruczała Kasia prężąc się zmysłowo. Może i nie przepadała za mężczyznami w łóżku, to jednak męskie spojrzenia mile łechtały jej próżność. Zwłaszcza tak łakome jak Patryka, którego przedstawienie pozbawiło mowy.
- Dobrze… - Perka z trudem podniosła się z kolan i podeszła do łóżka i przyklęknęła nad mężczyzną, opierając się na rękach. - Pieść mnie, chcę by widział jak dochodzę.
- Dobrze… zajmiemy się tobą…- wymruczała Kasia klękając tuż za Zosią. Palce lewej dłoni leniwie wsunęły się mokrego kwiatuszka, którego to wilgoć już znaczyła kropelkami uda Perki. Palec prawej dłoni jednak… zanurkował między pośladkami dając perwersyjny bodziec całej zabawie. Tym bardziej że te figle nie należały do grzecznych.
Perka jęknęła wpatrując się wprost w oczy Patryka.
- Twoja lekarka… ma bardzo zwinne paluszki… wiesz? - Rozchyliła wargi z trudem łapiąc powietrze.
- Ee... jakoś… nie na palce… zwracam uwagę.- odparł Patryk siląc się na żart, gdy jego spojrzenie wędrowały po lekko kołyszącym się biuście czarownicy.
- A na co? - Zosia pochyliła się wypinając się mocniej w stronę Kasi i sprawiając przy okazji że jej piersi zaczęły się ocierać o tors mężczyzny.
- Na… oczy…- skłamał mężczyzna, bo te wszak Perka miała wyżej. Kasia zachichotała i mocniej naparła palcami na podbijane przez nią bramy, zwiększajac siłę doznań, nawet jeśli były one zaprawione iskierką bólu.
Perką jęknęła głośno i osunęła się jeszcze niżej. Jej piersi spłaszczyły się na rozpalonym ciele mężczyzny, a podbrzusze przy każdym ataku lekarki ocierało się o czubek jego męskości.
- Tak… wspaniale. - Wyszeptała, czując jak lekarka trąca właściwe struny, przybliżając ją do spełnienia.
- Zosiu ja… tak nie wytrzymam…- jęknął cicho mężczyzna, a bezlitośnie atakowana przez kochankę czarownica ocierając się brzuchem czuła nieco wilgotny ślad zostawiany na nim przez dumę kochanka.
Perka sięgnęła do tyłu i wsunęła w swój kwiat oręż kochanka, przesuwając nim po atakujących ją palcach lekarki.
Zrobiło się ciasno… boleśnie ciasno… uwięziona dłoń lekarki nie mogła za szybko poruszać palcami, a i Zosia poruszała z trudem biodrami czując jak wypełniona jest na granicy swoich możliwości. Tylko paluszek w pupie nadal śmigał szybko i energicznie.
- Ach… mam was w sobie. - Perka zamruczała starając się zapanować nad atakującymi jej ciało dreszczami. Mocno wtuliła się w tors mężczyzny poddając się działaniom lekarki.
- Masz… a ja odwalam całą robotę… ciężki jest los lekarki.- mruknęła żartobliwie Kasia próbując poruszać palcami uwięzionymi w kwiatuszku Perki, wywołując jęki i jego i jej.
- M..mogę… jak… oś pomóc? - Wyszeptała czarownica, czując że najmniejszy ruch może doprowadzić ją na szczyt.
- Kiedyś przyjdę do ciebie… z propozycją… nie do odrzucenia. A ty ją.. spełnisz…w ramach pomocy…- odparła żartobliwie lekarka bawiąc się wyśmienicie tym torturowaniem obojga kochanków swoimi palcami. Bo i Patryk był blisko.
Zosia nie odpowiedziała. Zamiast tego jej usta wypełnił głośny okrzyk, gdy ciało przeszył rozkoszny impuls. Poczuła jak jej ciało stara się zacisnąć na wypełniających ją palcach i orężu wywołując delikatny acz przyjemny ból.
- A jak tak utkniemy…? - przeraziła się nieco lekarka, bo i palcami ledwie poruszać mogła wywołując głośne dyszenia Patryka, który… eksplodował w Zosi… zwalniając swój ładunek i ku uldze Kasi pozwalając jej wyślizgnąć palce z rosiczki którą nagle stał się kwiatuszek rudowłosej. Perka opadła zupełnie na ciało kochanka nie będąc w stanie utrzymać pupy uniesionej.
- Dziecko tamtędy wyjdzie… - szeptała rozpalonym głosem. - To i penis z paluszkami się zmieści.
- To trochę bardziej… skomplikowane....- palec Kasi opuścił tyłeczek Perki, ale ta zabaw nie skończyła przesuwając językiem pomiędzy pośladkami wykończonej kochanki.- Dziecko wychodzi z drugiej strony...i ma jeszcze miękkie połączenia kości czaszki. Może jednak masz trochę racji. Ginekologia to nie moja specjalizacja.
- Ja przyjęłam nieco porodów. - Perka pociągnęła się lekko ku górze i pocałowała Patryka. - Jak się bawisz?
- Ja… jestem związany…- westchnął mężczyzna po czułym pocałunku.- … to raczej wy podstępnie bawicie się moim kosztem.-
- Taa… bo uwierzę, że jesteś niezadowolony.- Kasia chwyciła za dumę gospodarza pieszczotliwie i przesunęła po niej palcami.- Twój termometr twierdzi inaczej.
- A jak pani doktor ocenia wskazania jego termometru? - Perka zaśmiała się cicho wprost w skórę mężczyzny.
- Nie mam takiego doświadczenia jak ty…- mruczała poruszając palcami i wywołując mimowolne drżenie molestowanego mężczyzny.-... z termometrami. Ale nie wygląda na całkiem oklapłego. Może trochę… zmęczonego. Ale odpowiednie widoki..- tu znów musnęła znacząco językiem pomiędzy pośladkami leżącej Perki.- … mogą go postawić na nogi.
- Może mnie rozwiążecie? Pizza nam ostygnie. - przypomniał o tym gospodarz.
- Nie masz ochoty na więcej? - Perka udała rozczarowanie unosząc się na rękach tak, że jej piersi połączyły się tworząc ponętną cienką linię pomiędzy sobą.
- Ja… - spojrzenie mężczyzny przykuło to co mu kochanka pokazywała, a język plątały leniwe ruchy palców na męskości.-... muszę być zwią… zany?
- My odwalamy całą robotę, a on jeszcze narzeka.- mruknęła Kasia kąsając drapieżnie wypięty pośladek czarownicy i nie przestając wodzić dłonią po termometrze.
- W sumie… może powinnyśmy go tak zostawić skoro marudzi. - Zosia uniosła się i przesunęła pośladkami po męskości Patryka.
- Ja jestem za… w ramach kary za tą czarną niewdzięczność. Czyli jest dwa do jednego.- oceniła Kasia.
- Masz jakieś argumenty by nas przekonać? - Perka wpatrywała się roziskrzonym wzrokiem w kochanka.
- Zrobię co zechcecie… tylko mnie uwolnijcie?- zapytał Patryk, a Kasia stwierdziła z wrednym uśmieszkiem.- Ja chcę jajecznicę.
- Teraz też zrobisz to co zechcemy. - Perka uniosła się nakierowując swój tylny otworek na pal kochanka. - Jakieś inne propozycje? - Delikatnie otarła jego czubkiem o swoje wejście.
- Nie wiem… nie ułatwiasz mi tego.- bo i duma kochanka szybkiej budziła się do życia pod dotykiem pupy Zosi. Ta jednak otrzymała mocnego klapsa w pośladek od lekarki.
- Nie zapomnij o mnie… musisz się sobą ładnie podzielić między nas oboje.- stwierdziła z uśmiechem Kasia.
- Zachłanna. - Wyszeptała czując jak klaps tylko podkręcił jej podniecenie. - Jakieś sugestie?
- Myślę… wypnij tyłeczek na razie. Podoba mi się jak drży.- mruknęła Katarzyna dając kolejnego klapsa w pośladek rozgrzewając pupę Perki.
Zosia posłusznie wypięła pośladki, całując przy tym tors mężczyzny. Miała kilka próśb w głowie, ale wszystkie podpowiadało jej głupie zakochane serce.
Na razie jednak Kasia wymierzała jej sprawiedliwość kolejnymi bolesnymi klapsami wprawiającymi jej ciało w drżenie. Oddech lekarki nieco przyspieszył, tak jak jej ruchy na męskości jej ukochanego. Przy każdym klapsie z ust Zosi wyrywał się cichy jęk. Chwyciła się mocno ciała kochanka, opierając rozgrzane czoło o jego ciepłą skórę.
- Kasiu… ja..chcę więcej. - Wydusiła siebie pomiędzy uderzeniami.
- A niby czego chcesz…- kolejny mocny klaps i zmysłowy kobiecy pomruk.-... masz jego, masz mnie… czegóż tu chcieć?
- Uwolnijmy… go. Chcę byście mnie wzięli. Mocno. - Perka zaskomlała gdy kolejny klaps zahaczył o jej kobiecość.
- A kto mnie weźmie?- poskarżyła się w odpowiedzi Kasia i podrapała pośladek kochanki paznokciami.
- Ja… on mnie… ja ciebie. - Zosia otarła się udem o sztywną już męskość kochanka.
- On ciebie… na czworaka… liżącą mnie… - zadecydowała Katarzyna przesuwając paznokciem po kobiecości kochanki.
Perka jęknęła głośno.
- D...dobrze. - wyszeptała drżącym głosem.
Kasia odsunęła się od kochanki, by zabrać się za rozwiązywanie jednej z nóg Patryka. Czekały ich jeszcze godziny wyuzdanych zabaw we trójkę. Kocica co prawda nie wiedziała o wyjeździe Perki, ale zamierzała wycisnąć każdą chwilę z przyjemności.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 01-08-2018, 20:02   #35
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Koń jaki jest każdy widzi.
Koń… jest piękny.


Patryk dla własnej przyjemności hodował ich kilka. Koni rasy angielskiej, choć właściwym określeniem byłoby: konie rasy prawie-angielskiej, bo te nie miały rodowodu potwierdzającego czystość ich krwi. Ot… przelotny mezalians z nieodpowiednim rumakiem zaowocował końmi którym blisko było do ideału, ale… blisko” to za mało, by miały znaczącą rynkową wartość. Nie nadawały się też od hipoterapii z racji temperamentu. Patryk trzymał je dla własnej przyjemności. Z tego samego powodu (i bezpieczeństwa), trzymał też Perkę w pasie, gdy jechali na piknik na jednym wierzchowcu.
Zosia już na samym początku oparła się wygodnie plecami o tors mężczyzny. Radziła sobie ze zwierzętami… czasem z użyciem uroków, ale radziła. Pozwalała swemu ciału poruszać się w rytm końskich kroków, ocierając się przy okazji pośladkami o krocze mężczyzny.
- To teraz powinnam cię przywiązać do jakiegoś drzewa? - Głos Perki miał żartobliwy ton. Uwolniony Patryk zaatakował ją z taką werwą, że oboje z Kasią smarowali ją potem maścią i teraz nawet cieszyła się, że ma chwilę by specyfik zadziałał jak należy.
- Nie wystarczy ci to robiliśmy u mnie w domu?- zapytał Patryk, choć sama Zosia czuła jego dłoń na swej piersi ściskającą ją przez koszulę. A choć ożywienie jakie czuła dociskając pośladki do kochanka, było… niemrawe, to mieli wszak jeszcze czas na ożywienie wigoru. A nawet gdyby go brakło… to były wszak jeszcze inne.. sposoby.
- Doskonale wiesz, że nie. - Przymknęła oczy zaciskając dłonie na przednim łęku i poddając się dotykowi mężczyzny. - Nie dziwię się, że to lubisz. - Szepnęła, czując jak bujanie zwierzęcia ją uspokaja.
- Rzeczywiście seks… to twoje hobby.- odparł z uśmiechem mężczyzna całując szyję kochanki.- Tylko mi tu nie zaśnij.
- Czemu? To znaczyłoby, że czuję się bezpieczna w twoich rękach. - Perka wyszczerzyła się i delikatnie odchyliła głowę by pocałować kochanka w policzek.
- A nie powinnaś.. te konie bywają płochliwie, a trzymam cię tylko jedną reką.- odparł z uśmiechem Patryk gdy przemierzali pola i lasy. Mężczyzna od czasu do czasu rozglądał się czujnie, zapewne w poszukiwaniu niedźwiedzia który ostatnio terroryzował okolicę. Tym jednak Zosia się nie martwiła. Zresztą zbliżali się do celu. Niewielkiej piaszczystej zatoczki nad pobliską rzeką. Miejsca w którym Patryk łowił czasem ryby. Teraz to Perka była złowioną na jego robaczka rybką.
- Mogłeś mnie na siebie nabić. Byłoby dodatkowe mocowanie. - Zażartowała wciąż trzymając oczy przymknięte i tylko sporadycznie zerkając na okolicę.
- Może w drodze powrotnej…- odparł z uśmiechem Patryk i spytał.- … Kasia pożyczyła ci jakieś bikini, czy wolisz się kąpać i opalać nago?
- Wolę nago. Po bikini są te wszystkie opalone paseczki. - Perka wzdrygnęła się. - Wiesz… żartowałam z tym że seks to moje hobby.
- Po tym co robiliśmy przez ostatnie godziny… nie jestem już taki pewny.- cmoknął ją w policzek dodając ciepło.- Nie martw się tym. Jesteś cudowną dziewczyną. Wyjątkową… szaloną i dziką, ale w taki… uroczy sposób. Nie da się ciebie zapomnieć.
Zosia zaśmiała się.
- Może byłoby lepiej gdybyś zapomniał. - Dodała po chwili i otworzyła w końcu oczy przyglądając się okolicy. - Ładnie tu.
- To dziki zakątek. Mało znany. Można się opalać i kąpać nago… w teorii. Nigdy nie kąpałem się tu nago.- stwierdził Patryk zjeżdżając ukrytym wśród krzewów jarem prowadzącym do piaszczystej plaży.
- A jak można się kąpać inaczej? - Zażartowała Perka.
- W spodenka na przykład.- rzekł w odpowiedzi jej kochanek zatrzymując wierzchowca koło starego drzewa. Zaczął pomagać jej zsiadać z rumaka.
Perka dała się postawić na ziemi.
- Lubię gdy woda dotyka całego mojego ciała. - Uśmiechnęła się i stanęła na palcach by pocałować mężczyznę.
Ten oddał pocałunek i mruknął.- To ty idź się kąpać, a ja rozpakuję kosz piknikowy i rozłożę kocyk.
- A może ty zajmiesz się koniem, a ja rozpakuję rzeczy? - Mrugnęła do niego. - Obiecałeś mi wspólne pływanie.
- Zgoda… - uśmiechnął się Patryk i zsiadł z wierzchowca. -... a co do pływania, to dlatego właśnie jesteśmy tu. Nikt tu nie powinien nas tu podejrzeć.
- Boisz się, że mógłby się chcieć przyłączyć? - Perka zgarnęła przymocowane do siodła rzeczy.
- Jestem pewien że chciałby się przyłączyć…- odparł z uśmiechem jej kochanek przesuwając znacząco spojrzeniem po tyłeczku Zosi. Czarownica natomiast rozłożyła koc, zdjęła pożyczone od Kasi buty do jazdy i zabrała się za rozpakowywanie prowiantu, zaczynając od wyjęcia zagarniętego przez Patryka wina babci Wilgi.
Patryk zaś przywiązał wierzchowca za uzdę do korzeni starej sosny obejmujących piaszczysty brzeg jaru jak zakrzywione szpony Baba Jagi z bajek upewniając się, że ma on dostęp zarówno do wody jak i roślinności.
- To co jeszcze lubisz poza seksem...i bawieniem się moim kosztem z Kasią?- spytał żartobliwe zerkając przez ramię na kochankę.
Zosia zaśmiała się, ale nie przerwała wykładania przywiezionych rzeczy na koc.
- O prowadzeniu auta ci już wspomniałam. - Na chwilę się zawahała po czym już ciszej kontynuowała swoją wypowiedź. - Lubię gotować. Kończyłam też farmację i robię część maści, których używam… lubię przebywać przy zwierzętach.
- Cóż… zatrzymałbym cię jako lekarza weterynarii, gdybym mógł. Ba, nawet zaproponowałbym ci dzielenie mieszkania z Kasią. Bo mieszkanie ze mną… rodziłoby jeszcze więcej więcej plotek.- zaproponował z ciepłym uśmiechem jej ukochany.- Na razie bowiem nie udało mi się zatrudnić nikogo na stałe… nikogo kto by nie żądał horrendalnych cen za swoje usługi.
- Myślę, że wolałabym mieszkać z Jagodą i dojeżdżać… albo się przespacerować. - Zosia zaśmiała się i zerknęła na mężczyznę. - Albo bym cię uwiodła tak, że nie chciałbyś mnie wypuścić ze swojego domu.
- Jesteś na dobrej drodze ku temu.- zaśmiał się i ruszył ku dziewczynie.- No to jakie mamy plany na ten piknik?
- Ja mam plan cię uwodzić i kusić. - zażartowała kończąc rozkładanie rzeczy. - Może się wykąpiemy, a potem zjemy?
- Jak chcesz… możemy tak zrobić.- i Patryk zabrał się za rozbieranie zrzucając z siebie koszulkę polo i odsłaniając muskulaturę.
Zosia rozsiadła się wygodnie na kocu, przyglądając mu się z uśmiechem.
- A ty się nie rozbierasz?- zapytał nagle jej obiekt admiracji, akurat przy rozpinaniu spodni.
- Zaraz to zrobię. Nie chcę tracić widoków. - Wzrok Zosi spoczął na kroczu mężczyzny.
- Mogę się rozebrać jeśli tak ci zależy, ale nie ma żadnych szans na to bym sam wlazł do tej rzeki.- zagroził mężczyzna zdejmując spodnie, a potem obcisłe slipki i nagi podszedł do siedzącej Zosi.
- Panienka widzi coś interesującego?- spytał żartobliwie, gdy ona miała mniej więcej na wysokości oczu nabierającą wigoru męskość kochanka.
- Takie małe co nieco. - Zosia zaczęła rozpinać koszulę, pokazując że nic pod nią nie ma.
- I co panienka zamierza zrobić w związku… z tym małym… co nieco? - obecnie nieco rosnącym i powiększającym się w związku z widokami jakie mu prezentowała.
Zosia zdjęła koszulę i zabrała się za zdejmowanie bryczesów, pod które założyła majteczki Jagody.
- Na razie podziwiam jego wzrost. - Mrugnęła do mężczyzny.
- Acha… miło to widzieć…- rzekł w odpowiedzi jej kochanek, również bezczelnie podziwiając ciało rudej kusicielki wydostające się z warstw tkanin.
- Mi bardzo miło. - Perka przyklęknęła na kocu zsuwając majtki i skorzystała z okazji by pocałować wzrastającą męskość.
- Czy na pewno chcemy się kąpać?- westchnął cicho mężczyzna, a przez jego ciało przeszło drżenie.
Zosia podniosła się pozwalając by męskość mężczyzny przesunęła się między jej piersiami.
- Pływać. - Uśmiechnęła się i pocałowała mężczyznę stając na palcach. - Tak, na pewno.
- Ech… skoro chcesz?- on nie był aż taki skory do zanurzenia się w zimnej i nieco mulistej wodzie.- Tylko nie płyń za daleko. Dno bywa tu zdradliwe.
- Nie będę się oddalać od ciebie. - Uśmiechnęła się niewinnie i pociągnęła mężczyznę w kierunku rzeczki.

Patryk podążył więc za nią, do zimnej… niemal lodowatej, ale orzeźwiającej wody i miękkiego mulistego dnia. Doszli razem do końca ściany tataraku, który co prawda nie zarastał piaszczystej plaży, ale nieco dalej tworzył niewielkie ogrodzenie dookoła niej. Wody już mieli po kolana.
Perka poczuła jak chłód wywołuje na jej ciele gęsią skórkę, sprawiając też że piersi uniosły się i ich szczyty stwardniały. Trzymając mężczyznę za rękę prowadziła go dalej w głąb wody.
- Dokąd możemy wejść?
- Możemy popłynąć aż na drugi brzeg, tyle że tam nie ma miękkiego piaseczku. Trzymaj się w obszarze, między tym powalonym drzewem, a tamtym głazem… jest bezpieczny.- wyjaśnił jej kochanek.
Zosia zanurzyła się w wodzie czując jak ta otula jej ciało chłodnym welonem. Dawno nie pływała nago… od ostatniej pełni. Takie kąpiele zawsze kojarzyły jej się z samotnymi chwilami nad strumieniem. Światłem gwiazd, szumem liści… towarzystwem driad i rusałek. Teraz… Obejrzała się przez ramię płynąc powoli na drugi brzeg… też nie narzekała na towarzystwo. Jej przewodnik tutaj płynął na plecach leniwie i niespiesznie podążając za nią i kierując się słuchem. Jego apetyt zelżał w kontakcie z chłodną wodą, ale dla Perki nie był to problem.
Gdy odsunęli się na tyle by ich nogi nie dotykały dna, zatrzymała się i przywarła do mężczyzny.
- Zmarznięty? - Uśmiechnęła się, obejmując go i unosząc się na wodzie tylko dzięki leniwym ruchom nóg.
- Ciepło to tu nie jest.- odparł ironicznie mężczyzna powoli płynąc wraz nią.
- No to cię rozgrzejemy, gdy wrócimy na brzeg. - Zosia zawiesiła się na mężczyźnie dając się ciągnąć.
- Ok… kiedy to będzie?- usłyszała w odpowiedzi.
- To zależy od ciebie. Jakbyś nie zauważył robisz za motorek. - Perka zaśmiała się.
- Jesteś pewna że to dobry pomysł. Ja mam ochotę wrócić na brzeg jak najszybciej.- mruknął złowieszczo.
- Najwyżej będę cię spowalniać. - Zosia uśmiechnęła się i spróbowała połaskotać mężczyznę.
- Hej… to niebezpieczne…- zaśmiał się Patryk lekko uderzając dziewczynę po palcach.
- A to? - Perka sięgnęła dłonią w dół i chwyciła męskość kochanka.
- To… tym bardziej…- szepnął cicho mężczyzna zawracając w kierunku piaszczystej plaży.- Pływanie już chyba ci się znudziło.
Zosia ułożyła się na mężczyźnie tak by jego męskość znalazła się między jej ospale poruszającymi się udami.
- Nie. Jest mi tu całkiem przyjemnie.
- Zosiu…. potopimy… się…- jęknął Patryk czując jak jego ciało reaguje na miękkie krągłości kochanki. Przyspieszył więc ruchy nogami by znaleźć się na płyciźnie.
- Po prostu bardzo łatwo cię podniecić kochanie. - Zosia rozchyliła nogi pozwalając mężczyźnie płynąć. Czuła jak przy każdym jego ruchu jego męskość delikatnie dotyka jej kwiatuszka.
- Tobie… po prostu łatwo…- szeptał drżącym głosem mężczyzna, któremu zimno wody ostudziło nieco apetyt. Na razie...bo reakcja była, choć ospała.
Zosia podciągnęła się ku górze i pocałowała Patryka utrudniając mu dalsze płynięcie.
Nogi mężczyzny chlapały desperacko, gdy czarownica próbowała ich w wyrafinowany sposób utopić. Gdy jednak Patryk wylądował tyłkiem w szuwarach płosząc przy okazji bekasa, odpowiedział napaścią na jej ataki. Całując zachłannie usta, chwycił za biust kochanki ściskając go i miętosząc brutalnie wolnymi już od pływania dłońmi.
- Mi już jest ciepło. - Ciało Perki nadal lekko unosiło się lekko na wodzie podtrzymywane przez zaborcze dłonie. - Nie wolałbyś położyć się na kocyku? Wiesz… pijawki.
- Jestem… za tym by położyć się na kocyku.- rzekł spolegliwie mężczyzna ściskając mocno biust kochanki i puszczając go w końcu.

Perka stanęła na mulistym dnie i powolnym krokiem ruszyła w kierunku koca zerkając tylko przez ramię na swojego kochanka.
Ten podążał za nią, wędrują spojrzeniem po jej nagiej pupie i oblizując leniwie wargi. Jakby była smakołykiem, który to zamierzał skonsumować. I… w zasadzie to zbytnio się nie mylił.
Zosia położyła się na kocu na plecach i przeciągnęła. Po zimnej kąpieli powietre wydawało się przyjemnie ciepłe.
- Wydajesz się zadowolona z siebie.- stwierdził z uśmiechem Patryk kucając przy kocyku i podziwiając jej nagie ciało. I wyraźnie zyskując na wigorze.
- A nie powinnam? - Perka uśmiechnęła się, leżąc rozciągnięta na kocu.
- Mhhmm… powinnaś.- pocałował ją delikatnie w ustach nachylając się i sięgając palcami między jej uda. Z pietyzmem wodził dłonią po jej kobiecości przedłużając pocałunek. Perka czuła jak palce mężczyzny ślizgają się po jej wilgotnej kobiecości i zamruczała z zadowolenia. A potem zamruczała jeszcze bardziej zmysłowo czując usta kochanka schodzące po szyi na jej obojczyk. I palce muskające jej punkcik rozkoszy. Była boginką której oddany wyznawca składał lubieżny hołd.
- A ty nie jesteś zadowolony? - Ospałym ruchem przeczesała włosy kochanka. Nagle wychłodzone przez wodę ciało zrobiło się potwornie gorące.
- Na razie… nie narzekam… - ustami dotarł do krągłości piersi kochanki i powoli lizał lewą półkulę. Bez pośpiechu i leniwie, tak samo jak dotykał jej łona.
- A.. co mogłabym zrobić byś był zadowolony? - Perka wyprężyła się eksponując swoje piersi.
- No…- zamruczał mężczyzna i zamyślił się nie przestając pieścić krągłości piersi Zosi pocałunkami. Nagle się zaśmiał.- … Nie wiem. Wybacz. Nie jestem tak pomysłowy jak ty. Jestem raczej nudny.
Zosia zaśmiała się.
- To było raczej pytanie czy masz na coś ochotę. Nie musisz dla mojej rozrywki wymyślać jakichś dziwactw. - Potarmosiła włosy kochanka.
- No wiesz… usteczka na moim…- przygryzł wargę mrucząc.- … a może to co zrobiłaś nie tak dawno, jak mój… penis prześlizgnął się między twoim biustem?
- Wstaniesz czy chcesz się położyć? - Zosia uniosła się na przedramionach.
- Wstanę... - uśmiechnął się niepewnie mężczyzna powoli odrywając usta i dłoń od kochanki. Wstał powoli prężąc się niczym niewolnik na sprzedaż.
Perka podniosła się i przyklęknęła przed mężczyzną. Ujęła swoje piersi umieszczając między nimi jego męskość i pomału zaczęła się poruszać góra dół. I z zadowoloniem obserwując reakcję kochanka, zarówno tą na twarzy, jak i tą między swoim biustem. Twardy organ prężył się i ocierał o jej sprężyste piersi, wywołując drżenie całego ciała.
- Chcesz dojść tak czy w moich ustach? - Zosia uśmiechnęła się i niby niechcący zahaczyła palcem o czubek mężczyzny.
- Nie jestem pewien… a jak ty byś wolała?- zapytał zaciekawiony mężczyzna i pogłaskał czule po włosach kochankę.
- Skusiłabym się na aperitif. - Perka odsunęła się na chwilę tylko po to by objąć męskość mężczyzny swoimi wargami.
- Postaram… się…- jęknął Patryk czując dotyk ust kochanki, delikatnie poruszał biodrami, sprawiając że jego twardy oręż bardziej poruszał się pomiędzy jej piersiami.
Zosia zaczęła go mocniej ssać zerkając ku górze na reakcję mężczyzny. Ostrożnie sięgnęła do jego woreczka i rozpoczęła delikatny masaż. Podobało się to jemu, wyraźnie się uśmiechał pomiędzy kolejnymi oddechami. Nogi mu drżały, więc opierał się na głowie kochanki. I jego organ miłości wydawał się być żywą pulsującą istota, wślizgującą się między jej biust. Patryk był blisko dostarczenia “przekąski” swojej kochance.
Zosia uwolniła go spomiędzy swoich piersi i wzięła go głęboko w usta. Kilka oddechów później i delikatnych ruchów bioder mężczyzny poczuła to czego pragnęła… na języku posmakowała kolejnych strużek żądzy kochanka słysząc jego cichy jęk ekstazy. Spijała go powoli ciesząc się każdym łykiem.
- Ccco… teraz…- drżąc jeszcze od niedawnej ekstazy Patryk spojrzał w dół na ciało kochanki z czułością i zawstydzeniem.- Co teraz zażądasz?
- A muszę żądać? - Perka padła z powrotem na koc i oblizała się przeciągając się przy tym jak zadowolony kocur. - Dobrze mi… mokro… ciepło.
- Dobrze…- Patryk położył się obok kochanki na boku i muskał skórę jej piersi opuszkami palców.- Poleżmy… zrelaksujmy się. Wypocznijmy.
- Możemy coś przegryźć i napić się tego legendarnego wina. - Zosia przekręciła się sięgając ponad ciałem kochanka po jedną z kanapek.
- Dobry pomysł.- zgodził się z nią jej kochanek również zabierając się do jedzenia. Usiadł, by podawać przygotowane smakołyki dziewczynie. By ta nie musiała się wysilać.
- To kiedy zacząłeś jeździć? - Perka przewróciła się na brzuch i machając radośnie nogami zajadała się podawanymi przekąskami.
-Konno? Tak w wieku dwunastu lat. Na wałachu tatkowym. Jestem samoukiem i raczej nie nadawałbym się instruktora jeździectwa.- wyjaśnił zerkając na pupę Zosi.
- I kiedy wpadłeś na pomysł by założyć ośrodek? - Perka zdawała się nie zauważać jego spojrzenia choć czuła jak przyjemnie łechce jej ego.
- Po studiach. To nie są najlepsze ziemie na uprawę roli, a hodowla krów była mało opłacalna. Uznałem że można zrobić coś innego i… udało się. A ty… kiedy stwierdziłaś, że jazda przed siebie jest ciekawsza od osiedlenia się na miejscu?- zapytał ciepło jej wybranek.
- To trochę bardziej brak wyboru, choć lubię prowadzić. - Perka zamyśliła się patrząc przed siebie z brodą opartą na dłoniach. - Nie mam swojego miejsca więc jadę.
- Może jednak kiedyś swoje miejsce znajdziesz… albo już znalazłaś? - zapytał ostrożnie kochanek.
- To niegościnne miejsce. Mój kochanek wstydzi się mnie w swoim domu. - Zażartowała uśmiechając się do mężczyzny.
- A może już planuje jak się oświadczyć? - odgryzł się żartem, a może nie? Może badał teren?
- Na pewno nie. Nawet nie dostałam od niego kwiatka. - Perka kontynuowała żartobliwy ton choć poczuła jak jej serce zaczyna szaleć.
- Bo może planował dać jej…- zastanawiał się głośno mężczyzna. - Pierścionek zaręczynowy, gdy nadarzy się okazja.
- Nie jestem specem od tych rzeczy. - Zosia przewróciła się na plecy. - Ale wydawało mi się, że najpierw są jakieś randki, kwiatki, a potem zaręczyny.
- Tradycyjnie… taka jest kolejność. Ale wtedy musiałabyś się zatrzymać na dłużej tutaj, prawda?- zapytał retorycznie Patryk sięgając po podkradnięte wino.
- A może po takiej randce bym to rozważyła? - Perka sama zaczęła być ostrożna. Nie mogła się w nic wplątać. To… to kosztowałoby zbyt wiele.
- A zostałabyś… na pierwszą randkę?- zapytał z uśmiechem jej kochanek widząc w tym swoją szansę.
- Teraz już muszę wyjechać. Obiecałam.
- Ale… możesz wrócić.- delikatnie naciskał dalej mężczyzna.
- Patryk… nie wolałbyś jakiejś porządniejszej kobiety? - Zosia ostrożnie przesunęła dłonią po jego nodze. Czuła się tak głupio szczęśliwa. Mimo, że to tylko sugestie, nawet nie obietnice. - Poznałeś mnie nieco… jestem odrobinę… napalona?
- Trzy ostatnie związki z porządnymi kobietami zakończyły się porażką. - przypomniał jej kochanek. - I masz rację. Jesteś bardzo napalona. Zupełnie nie wiem co mam myśleć o tej całej twojej relacji z Katarzyną, ale… myślę że warto zaryzykować.
- Też nie wiem co o niej myśleć. - Zosia zaśmiała się. - A nie sądzisz, że ryzykowanie ślubem to jednak trochę dużo? - Mrugnęła do niego, mając nadzieję, że za chwilę to wszystko okaże się być jednak żartem.
- Od pierwszej randki do pierścionka małżeńskiego to jest jeszcze kawałek wspólnego życia. -
odparł Patryk głaszcząc kochankę po czuprynie. - Czas na dotarcie się, poznanie… co jednak nie znaczy, że… takich planów nie biorę pod uwagę. A ty pewnie masz już wymarzony ślub?-
A ona nie. Córki czarownic będąc niemal zawsze owocem romansów, nie miały takich fantazji w dzieciństwie. Obecność ojca i męża skomplikowałoby wypełnianie obowiązków i czarowanie. Jakiż ojciec pozwoliłby swej córce stawać nago przeciw niedźwiedziowi ?
- Nigdy nie spodziewałam się, że ktoś będzie na tyle szalony by chcieć się ze mną związać na stałe, a co dopiero mi się oświadczy. - Perka usiadła na kocu i pocałowała mężczyznę. - Głuptasie, toż ja wyjeżdżam, chyba nie będziesz czekał aż wrócę.
- Dlaczego nie? - zapytał on w odpowiedzi. - Nie mam tu obecnie jakichś innych panienek na oku. A na takie szalone dziewczyny, jak ty… warto czekać.-
Nachylił się i pocałował jej usta. - Na ciebie warto czekać.
Zosia przyłożyła mu dłoń do czoła.
- Nie masz gorączki. Zabawiałam się z twoją lekarką na twoich oczach. Na serio chciałbyś się ładować w coś takiego?
- Nie wiem. Myślę natomiast, że warto spróbować. Jesteś bezpruderyjna…- zgodził się z nią kochanek. - Ale… robiliśmy to razem. Głupio mi udawać moralną wyższość, po tym jak brałem cię na jej oczach.-
Odetchnął głęboko. - Wiem… to wariactwo. Ale… czasem… warto zaryzykować.
Zosia momentalnie oblała się rumieńcem, czując jak jej serce szaleje w piersi. Była w nim zakochana, a on… on chciał z nią być? Pokręciła głową starając się wytrząsnąć tą myśl z głowy.
- Nie.. Patryk, zaczekaj. Trochę mnie poznałeś przez te kilka dni. Jestem taką charytatywną kurwą. Bardzo cię lubię i w ogóle… a może właśnie dla tego. Zrobiłabym ci krzywdę, wiesz?
- Nie. Nie wiem. - pokręcił głową mężczyzna i pogłaskał Zosię po włosach. - I nie mów tak o sobie. Nie sądzę byś mnie skrzywdziła.-
Wzruszył ramionami. - Nie oferuję ci pierścionka dziś, ale… pewnie kiedyś może?
- Świr. - Mruknęła pod nosem, czując jak rumieniec dociera do jej uszu. Rzuciła się mężczyźnie na szyję i pocałowała zachłannie. Ten objął ją w pasie namiętnie oddając pocałunki, pomiędzy nimi mówiąc. - Czy to oznacza tak? Jak wrócicie razem z Jagodą?
- Nie wiem. - Perka wtuliła się w niego. - Nie wiem nawet czy wrócimy.
- Jak to? To gdzie jedziecie? I dlaczego? - zapytał zaskoczony mężczyzna.
- Do rodziny tak jak już wspominałam. - Perka siedziała przy nim przytulona. - Jagoda nie powinna mieszkać tu sama. A ja… - Przygryzła wargę. - powinnam się w końcu ruszyć.
- Ale ona nie jest już sama. Ma ciebie. A ostatnio tam się tłoczno zrobiło. - zadumał się Patryk. - A ty… chcesz się stąd ruszyć?
- To trochę bardziej skomplikowane, a ja nie za bardzo powinnam mówić. - Zosia jak nigdy żałowała, że nie ma talentów swojej matki. Choć ona pewnie nie zakochałaby się w jakimś tam facecie, bo i po co.
- Mogę cię zatrudnić do opieki nad moimi końmi. Zapewnić mieszkanie. Nie musisz jechać jeśli nie chcesz. Zadbam o ciebie i twój apetyt. - jej adwersarz nie dawał za wygraną.
- A co… - Perka westchnęła. - Ja nie powinnam się wiązać. Nie nadaję się do tego. To trochę przez to co czuję chcę wyjechać.
- Nie spróbowałaś jeszcze, a już wiesz… - odparł nie dając za wygraną. - Poza tym nie mówię o ślubie. Po prostu zostań ze mną. I jakoś się ułoży. -
A jak… to już Zosia wiedziała. Odrzucenie dziedzictwa. Konflikt z matką. Problemy z córką. Może nie tak drastyczne jak w przypadku Jagody, ale jednak.
- Daj mi wyjechać. Pierwszy raz w życiu czuję coś takiego i… chyba potrzebuję czasu by ogarnąć się z moją własną głową. - Perka spróbowała się uśmiechnąć do mężczyzny, choć czuła że uśmiech znów stał się smutny.
- Nie bardzo mam jak cię powstrzymać. - odparł ze smutnym uśmiechem kochanek.
- Możesz mnie związać i zamknąć w jakiejś piwnicy. - Zaśmiała się przypominając sobie pomysł Jagody z poprzedniego dnia. - Czuję się jakbym była twoją dziewczyną, czy czymś w tym stylu.
- Związać i zamknąć… ciekawy pomysł.- zamyślił się Patryk zerkając na nagą Zosię plącząc się w słowach.- No… możesz… znaczy… chciałbym spróbować, byś była.
- A jak się próbuje takie rzeczy? - Zosia czuła, że sama zaczyna się plątać w tym wszystkim.
- Zamykanie i wiązanie… nie wiem. Bycie z dziewczyną… może na randkach i piknikach… jak ten?- zapytał w odpowiedzi kochanek.
- Mnie pytasz? - Mrugnęła do niego i sięgnęła po butelkę z winem. Powoli rozlała je do zagarniętych pospiesznie kubeczków. - Zróbmy tak, jeśli wrócę będę twoją dziewczyną. O ile jakoś wytrzymasz z kontaktowaniem się ze mną na dystans. Co ty na to?
- Miewałem gorzej… nie tak ekstrawagancko co prawda, ale gorzej.- odparł z uśmiechem Partyk trącając kubeczkiem o kubek.
- Gorzej niż wyuzdana kochanka, na wyjeździe? - Spytała i przyłożyła kubeczek do ust w nozdrza uderzył znajomy ziołowy aromat.
- Ty to podsuwasz pomysły… będziesz do mnie dzwoniła i mówiła, co byś chciała bym ci… zrobił?- zaśmiał się jej kochanek i napił się wina, wlewając trunek do gardła.
Perka przyglądała się temu jak cała zawartość trunku znika w ustach mężczyzny. Zerknęła niepewnie na swój kubek. Raz kozie śmierć.. mawiają. Wypiła duszkiem zawartość swojego naczynia.
- M… mogę. - Szepnęła, czekając na nieuniknione efekty. Jej ciało odprężyło, się w podbrzuszu pojawił się żar… pragnienie, które chciało być zaspokojone. Piersi momentalnie naprężyły a ich szczyty stwardniały. Perce zrobiło się bardzo gorąco. Jej wzrok przesunął się w dół… na wyraźnie prężącą się męskość kochanka. Zmartwienia, problemy, nadzieje… myśli… wszystko znikło. On był samcem, ona samicą w rui.. do tego nie trzeba słów, tylko czynów. Patryk się nie odezwał, ale jego rozpalone spojrzenie, jak i twardy organ miłości świadczył, że w tej chwili myśl… nie… czuje podobnie.
- Patryk. - Czarownica usiadła na kocu opierając się rękami za plecami i rozchyliła nogi, pokazując swój mokry kwiat. Nie musiła mówić nic więcej. Mężczyzna klęknął między jej nogami. Chwycił za pośladki dziewczyny, uniósł lekko i brutalnie nabił ciało kochanki na swój pal miłości. Mocno, szybko i energicznie. I tak samo poruszały się jego biodra, gdy patrzył rozpalonym wzrokiem na biust czarownicy, podrygujący w szybkim tańcu narzucanym przez swoje szturmy. W tej chwili on był bestią zaspokajającą swoją chuć… co było dobre, bo i ona nią była w tej chwili. Niestety zamiast ulgi Perka czuła tylko narastające podniecenie, do którego dołączyły jeszcze teraz dreszcze. Z jej ust raz po raz wyrywały się głośne jęki obwieszczające całej okolicy co też dzieje się na tej niewielkiej plaży.
- Mocniej, kochanie! - Krzyknęła, chwytając swoje piersi i ściskając je mocno. - Patryk, mocniej.
Nie musiała mu mówić więcej. Jej ukochany napierał ciałem, przeszywając jej zmysły dreszczykiem rozkoszy. Czuła go w sobie całego, jak i rozpalony wzrok jego na swoim ciele. Patryk był zdobywcą, a ona prężyła się niczym nagroda za jego wysiłki, przy każdym sztychu. Perka ściskała swoje piersi boleśnie, a jej jęki przerodziły się w krzyki. Wierzgnęła dochodząc i przez chwilę wzięła głębszy oddech. Szybko zdała sobie jednak sprawę, że ulga nie przychodzi, że ten jeden oddech to była jedyna rzecz jaką udało się jej ugrać słodkim orgazmem.
- Oszaleję. - Wyjęczała, chwytając swego kochanka za uda i starając się na niego mocniej nabić.
- Pragnę….- szepnął w odpowiedzi Patryk dociskając kochankę do siebie, by poczuła jak dochodzi w niej. Jego ciałem wstrząsnął dreszcz, a jej kwiatuszek… wypełnił jego rozkoszą. I… nie… osłabł. On nadal był twardy w niej, nadal gotów wypełniać ją swoją obecnością. Zosia nadal czuła jego kolejne szturmy i poczuła jego usta na swoich piersiach, gdy pochylił się ku niej, samolubnie zaspokajając swe pragnienia, gdy wiła się zmysłowo podbijana raz po raz.
Czarownia czuła… niemal słyszała jak mężczyzna miesza w niej ich wspólne soki. Trzymała mocno jego uda, wbijając w nie paznokcie. Doszła raz jeszcze i chyba tylko po to by zaczerpnąć powietrza.
- Tył? - wyjęczała wpatrując się w swojego kochanka.
- Tył? A… tył…- puścił jej biodra i uniósł głowę, czekając niecierpliwie aż sama ustawi się gotowa do podboju. Ciało Perki drżało od emocji i pożądania. Wino Wierzby miało mocnego kopa.
Zosia z trudem obróciła się opierając na kolanach i wypinając w stronę kochanka. Sama ujęła swoje pośladki rozszerzając je i zachęcając mężczyznę do ataku. Nie musiała długo czekać, poczuła jego palce na pośladkach i jego męskość między nimi. Rozpalony pożądaniem kochanek nie był ani cierpliwy, ani delikatny… więc rozkosz i ból mieszały się ze sobą niczym fale wzburzonego morza, gdy kolejnymi pchnięciami wypełniał jej perwersyjny zakątek swoim orężem miłości. Zosia jak nigdy cieszyła na ten ostry impuls, który wydarł z jej ust bolesny okrzyk. W końcu coś innego niż ten gorąc. Opuszczony kwiat pulsował, wylewając z siebie trybut Patryka. Zosia przytrzymując swoje pośladki czuła jak lepki płyn spływa po jej udach, jak drażni rozpaloną skórę.
- Wspaniale skarbie… mocno. - Wyjęczała wprost w koc, nabijając się przy tym na męskość Patryka. Poczuła tym razem, jak jej kochanek dochodzi i jak jego ślady namiętności łagodzą nieco otarcia, ale też… jak w przypadku Kozła, jej ukochany zachował nadal pełnię sił i nie przerywał ruchów bioder, dociskając swoje ciało do niej i ją samą wciskając w koc. Jego dłonie trzymały ją niczym imadło nie pozwalając na ucieczkę czy nawet jakiekolwiek ruchy. Była jego samiczką. Perka puściła swoje pośladki tylko po to by ponownie pochwycić swój biust i zacząć go boleśnie ściskać. Doszła jeszcze raz… a może dwa. Przestała to liczyć. Te chwile na złapanie oddechu były zbyt krótkie by była je w stanie w pełni zarejestrować.
Czuła też kolejne gwałtowne eksplozje kochanka między pośladkami. Patryk obecnie traktował jej ciało jak swoją własność i szukał w nim uwolnienia od pragnień.
W końcu jednak trunek Wierzby osłabł i oboje padli na kocyk, z wymęczonymi i obolałymi ciałami. To było intensywne półtorej godziny nieustannych figli. Nic dziwnego, że z trudem łapali oddech.
Perka przewróciła się na plecy i leżała z szeroko rozstawionymi nogami, czując jak jej wnętrze leniwie opuszczają efekty ich ciężkiej pracy.
- Nie jestem pewna czy chcę dolewkę. - Szepnęła, czując jak do jej głowy docierają informacje o wszystkich otarciach.
- Przepraszam… nie wiem co we mnie wstąpiło. Przy tobie też jestem... napalony…- jęknął w odpowiedzi kochanek, któremu też pewnie przydałby się krem na otarcia.
- Nie przepraszaj, było przyjemnie… bardzo przyjemnie. - Zosia obróciła głowę by spojrzeć na Patryka. - Ale tym razem wolałabym nie zemdleć ci na rękach.
- Chyba powinniśmy poleżeć i odpocząć teraz.- rzekł Patryk. I mylił się.
Temperament kochanki i świadomość że to ich ostatni dzień sprawił, że kolejne zabawy zaczęli już tuż po posmarowaniu swych intymnych miejsc jej specyfikiem. Czarownica wyciskała ten dzień jak cytrynę. Dzień który nieubłaganie zbliżał się ku wieczorowi.
 
Aiko jest offline  
Stary 01-08-2018, 20:04   #36
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Świętowanie

I przed zmierzchem Perka wyruszyła na piechotę ku szczytowi wzgórza by dostać się do ruszyć ku posiadłości Jagody. Przed wejściem natknęła się na ładnego czerwonego mercedesa z środkowej półki. Liszka więc musiała już być w dworku. Dzięki spacerowi odrobinę ochłonęła i uspokoiła myśli. Pewnym krokiem, na bosaka, bo szpilki niosła w dłoni, wkroczyła do dworku. Dźwięki jakie słyszała dochodziły z kuchni, która tu była wszak miejscem życia całego domostwa. Po drodze do niej wpadła wprost na niosącą zwoje ze szkicami Wilgę. W ciemnoszarej sukience za kolana i zapiętą aż po szyję, z długimi rękawami. Niemniej spod sukienki wystawały bordowe pończochy o drobnej siateczce, a z rękawów wyłoniły się bordowe satynowe rękawiczki znikające pod nimi. Dość nietypowy strój. Co takiego ukrywała pod sukienką?
- Hej… jak było? Bawiłaś się dobrze. Przytuliłabym cię ale… - wzruszyła rękoma pełnymi rulonów. - Sama widzisz.
Perka rzuciła szpilki pod ścianę i podeszła na bosaka do Wilgi.
- Było… opowiem ci później. - Uśmiechnęła się do malarki. - Pomóc ci z tym?
- Nie trzeba…- odparła nieśmiało Jagoda i przesunęła spojrzeniem po stroju i ciele kochanki.
- Lepiej żebym miała ręce zajęte…- zażartowała prowokacyjnie rozbierając Zosię za pomocą wzroku. - Tęskniłam.
Zosia mimo wszystko zgarnęła kilka wierzchnich zwojów, które groziły upadkiem.
- Patryk wziął wino twojej babci. Wypiliśmy po kubku. - Perka powiedziała szeptem stojąc tuż przy Wildze i uśmiechnęła się. - Też tęskniłam i żałuję, że nie widzę cię tylko w bieliźnie.
- Tttoo da się załatwić przy pierwszej okazji… to tylko kwestia paru guziczków. A ty pewnie też ślicznie wyglądasz w swojej… a co ja mówię… ty ślicznie wyglądasz już teraz.- zawstydzona i podekscytowana malarka znów popadła w słowotok.- Świerga i Ruta zabawiają gościa rozmową. Niedawno przyjechała. Ja tam właściwie nie jestem potrzebna…
- Nie żartuj nawet sobie. - Perka dała znak malarce by ruszyła dalej. - Spróbuj chociaż się z nią zapoznać. To starsza i kiedyś może ci pomóc.
- Poprosiła… o moje szkice.- speszyła się Jagoda podążając za Zosią. - I nie wygląda za staro.
Nie wyglądała. Czyżby po drodze wykorzystała jakąś pełnię i jakieś źródełko?


Liszka niewątpliwie miała sporą charyzmę skupiając na sobie uwagę dwóch młodych czarownic z niewymuszonym wdziękiem i czarującym uśmiechem. I z elegancją nakłaniała je do swoich kaprysów. Nalewania sobie herbaty do filiżanki i opowiadania o sytuacji tutaj.
- Udało ci się dotrzeć. - Perka uśmiechnęła się do starszej czarownicy, wchodząc z częścią rysunków.
- Tak. I zaczęłyśmy trochę świętować.- stwierdziła z uśmiechem Liszka upijajac herbaty. - Możecie być z siebie dumne. Wykazałyście się potencjałem na wielkie i godne zapamiętania czarownice.
Ruta uśmiechnęła się rozpromieniona tymi pochwałami, Joanna ukryła zadowolenie za sarkastycznym uśmieszkiem, a Jagoda… malarka speszona i zawstydzona schowała się za Zosią i nerwowo poprawiła okulary na nosie mówiąc.
- Ttoo.. ich zasługa… ja bym sobie… nie poradziła.
- Nie spodziewałam się, że picie herbaty można uznać za świętowanie. - Perka odłożyła rysunki na stole. - Nie masz ochoty na wino? Chyba coś się jeszcze ostało.
- Ostrzegłam je przed babcinym winem. - wtrąciła się Jagoda, a Liszka dodała z uśmiechem. - Nie chciałyśmy leżeć pijane pod stołem, gdy wejdziesz więc z winem postanowiłyśmy poczekać na twój powrót. Natomiast inne sprawy… skoro zabierasz ze sobą Jagodę, to może… ona…- wskazała na Marylkę.- … mogłaby pozostać w jej zastępstwie tutaj?
- To dwór Jagody nie mój. - Perka podeszła do szafek i wydobyła z nich butelkę z winem.
- To butelka której brakowało.- szepnęła zaskoczona Jagoda, a Liszka zwróciła się do malarki.- Czy się zgadzasz, by Ruta cię zastąpiła tutaj?
- I tak jestem kiepską czarownicą.- mruknęła Jagoda.- Jeśli chce?
- No… nie wiem czy chcę. - stwierdziła Marylka zamyślona.- Bardziej mi się podobało, gdy jesteśmy tu wszystkie cztery.
- Myślę… myślę że tu wrócimy. - Perka uśmiechnęła się do czarownic, nalewając wszystkim wina. - Ja nie mam gdzie się zatrzymać, a podróż autem zimą jest bardzo męcząca. Chcę pokazać Wildze noc Kupały na Łysej Górze… i inne miejsca ważne dla czarownic, a potem… to nie tak że mam swój dom, w którym mogłybyśmy osiąść.
- To dobrze… nudno byłoby mi tu samej. Czyli ja też się z wami żegnam.- westchnęła teatralnie Ruta sięgając po kieliszek. A za nią pozostałe czarownice.
- Na dziady możemy się znów tu spotkać. - Zosia uniosła kieliszek.
- Albo przy innej okazji.- stwierdziła z uśmiechem Świerga popijając trunek. A Liszka dodała.- Wykazałaś się talentem Perko. Może kiedyś przyjdzie czas byś aspirowała na przywódczynię kręgu.
Zosia upiła spory łyk i prawie się nim zakrztusiła. Jeszcze idąc tu rozważała czy nie porzucić swych talentów na rzecz uczucia, które zagarnęło jej serce, a teraz.
- Myślę, że jeszcze daleka droga do tego bym to chociaż rozważała. - Uśmiechnęła się do starszej.
- Doprawdy? Sama zorganizowałaś własną grupkę pomocnic, przygotowałaś z nimi i przeprowadziłaś skutecznie plan. Jak dla mnie to świetna rekomendacja na przyszłość. Może nawet na uzyskanie statusu starszej.- oceniła Liszka z uśmiechem.
- Moja matka zeszłaby wtedy na zawał. - Zosia zaśmiała się rozsiadając się na jednym z krzeseł. - To niebezpieczne.
- Świat byłby nudny bez odrobiny… niebezpieczeństwa. - odparła Liszka zakładając nogę na nogę i ocierając się stopą uzbrojoną w szpilkę o łydkę siedzącej naprzeciw niej Zofii. - Kto wie co przed tobą Perko.
- Mmmoje… rysunki…- przypomniała cicho Jagoda.
- A taaak… obejrzyjmy.- stwierdziła Liszka przyglądając się kolejnym szkicom. Tymczasem Ruta z Świergą popijały wino przyglądając się to Zosito starszej.
- W każdym razie… to nie ja powinnam być gościem honorowym… a ty właśnie.- oceniała Liszka zerkając na reakcję czarownicy.
- Starsza… nie zasłużyłam się tu niczym szczególnym. Wszystkie pracowałyśmy razem. - Perka podniosła z przeglądanych przez Liszkę rysunków by spojrzeć na samą czarownicę. - Udało nam się stworzyć krąg by zająć się tym Leszym i nie ma w tym jakiejś szczególnej mojej zasługi.
- Skromność jest godna pochwały, ale nie powinnaś umniejszać swoich zasług. Zebrałaś i przewodziłaś kręgowi mierząc się z prastarym duchem. To robi wrażenie.- mrugnęła z łobuzerskim uśmieszkiem Liszka muskając leniwie łydkę rudej czarownicy.
Perka upiła spory łyk wina przyglądające się starej wiedźmie z uwagą.
- To i tak bez znaczenia, prawda? - Uniosła bosą stopę i przesunęła nią po łydce Liszki.
- Gdyby nie miało znaczenia… to bym o tym nie wspominała.- mruknęła z uśmiechem starsza popijając wino, oblizała wargi, gdy stopa Perki muskała okrytą czerwoną pończoszką łydkę. - Ma znaczenie tutaj, podczas naszego świętowania. Tym bardziej że muszę wynagrodzić ci… wam… moją nieobecność. Jakaś starsza być tu powinna. Ma też znaczenie ogólne, bo… cóż… zniszczenie Leszego nie jest czymś co zdarza się często. A i tym bardziej winno być nagłośnione, bo coś… lub ktoś tego Leszego zatruł.-
Pozostałe czarownice siedziały cichutko zaintrygowane tą wymianą zdań.
- Mogę to przekazać dalej, tak jak przekazałam to tobie. - Stopa Perki powędrowała wyżej i dotknęła kolana Liszki. I wślizgnęła się po mini którą starsza miała na sobie.
- A ja prześlę wici listownie i przez zauroczone kruki.- uśmiechnęła zmysłowo Liszka, ułatwiając Perce zadanie.- A dziś… postaram się zapewnić by noc… była niezapomniana. W końcu rzadko kiedy taka akcja obywa się bez potrzeby użycia eliksirów i przywracania dechu zimnym ciałom.
- Nadal… to że ktoś zatruł Leszego nie ma wpływu na to czy było w jego zabiciu więcej mojej pracy czy też pozostałych. - Noga Zosi pewnie ruszyła między uda czarownicy i oparła się o krocze starszej.
Liszka zadrżała i uśmiechnęła się ciepło. Delikatnie naparła biodrami na stopę.
Przeczesała lekko swoje pukle dodając.- Ale gdyby nie ty… Wilga nie poradziłaby sobie ze zebraniem drużyny i opracowaniem planu. Ale dość o tym. To jak chcecie świętować dziewczyny? Cokolwiek wymyślicie… ja się na to piszę.
- Gdyby Wilga po mnie nie wyszła podczas pewnej burzy, by mnie tu nie było. - Zosia zaczęła przesuwać palcami stopy po kwiecie Liszki. Miała odrobinę nadzieję, że spędzi tą noc z Wilgą i nacieszy się jej bielizną… opowie o Patryku, ale to chyba będzie musiało poczekać. - Babcia Wilgi robiła wino, którego powinniście spróbować.
- Czy to dobry pomysł?- zapytała nerwowo Jagoda, ale Ruta już wyrwała się do piwniczki a Świerga rzekła z lekkim uśmiechem. - Czemu nie ? Dla mnie to ostatnia noc tutaj.
- Zabawmy się nieco. - Zosia wyciągnęła dłoń do Jagody by ta do niej podeszła.
- Dobrze…- uśmiechnęła się nieśmiało Wilga biorąc dłoń Perki i podchodząc do niej, by się przytulić.
Ruta wróciła z winem Wierzby i zaczęła je rozlewać do kieliszków.
Perka przyciągnęła Wilgę i usadziła ją sobie okrakiem na udach. Zapowiadała się długa noc. Przyjęła podany przez Rutę kieliszek, przypominając sobie wypity jeszcze tego samego dnia kubek identycznego trunku. Ciało zadrżało odruchowo.
- To co… za sukces?
- Za sukces! - powiedziały pozostałe czarownice i wypiły trunek duszkiem. Ich ciała zadrżały. Świerga chwyciła Rutę za włosy i przy jej cichym jęku odciągnęła głowę do tyłu, by lizać i całować szyję Marylki, a dłonią masować jej drobny biust. Wilga zadrżała i zaczęła się ocierać plecami o biust Perki, chwytając własne dłońmi. Sama Perka poczuła jak jej ciało się rozgrzewa, jak ubranie staje się nieprzyjemnie ciasne nagle. Jak majteczki przemakają. Dostrzegła też że Liszka zniknęła pod stołem i po chwili kobiece dłonie rozchylały jej własne nogi. Zosia sięgnęła pod spódnicę Wilgi starając się sięgnąć do jej kobiecości. Rozchyliła przy tym szeroko nogi, sprawiając że malarki uda także się rozchyliły. Poczuła palce na swej bieliźnie muskającej zaborczo ciało, przy wtórze pojękujących Wilgi i Ruty. Poczuła też usta Liszki muskające jej dłoń między udami kochanki. Najwyraźniej starsza planowała zabawę oboma kwiatuszkami na raz… oboma ukrytymi za delikatną bielizną. Zosia szarpnęła rozrywając koronkę oddzielającą ją od kobiecości Wilgi i zaborczo ugryzła ramię kochanki.
- Delikatna… ta bielizna.- jęknęła cicho Jagoda prężąc się przy krzykach leżącej już na stole Marylki, która z szeroko rozchylonymi nogami pozwalała na brutalne pieszczoty dłoni Świergi na swoim kwiatuszku i lizanie podbrzusza. Ot widoczek, który Perka miała przed oczami czując, ciepły i wilgotny zakątek Jagody pod palcami i wnikające w kobiecość niczym sztylety palce Liszki, które ominęły barierę bielizny.
Zosia z całych sił starała się obchodzić z Jagodą delikatnie, jej palce powoli wsuwały się i wysuwały z jej kwiatu, podczas gdy druga dłoń chwyciła jedną z piersi malarki i zaczęła ją miętosić. Czuła język starszej prowokująco muskając jej uda, jak i palce zanurzające się szybciej i szybciej w jej intymnym zakątku, co utrudniało skupienie się na delikatności wobec wijącej się od doznań Jagody, zwłaszcza gdy do uszu Zosi dodchodziły głośne jęki Marylki poddawanej drapieżnych pieszczotom Joanny, co Perka mogła podziwiać przed sobą. Zosia nie wytrzymała. Popchnęła Wilgę przed siebie, tak, że ta upadła brzuchem na stół i nie wstając z krzesła przywarła ustami do pupy Jagody. Ponownie zanurzając palce w jej kwiecie. Teraz jednak jej ruchy były szybkie i zachłanne.
-Ja.. to… zaś szybko… nie wytrzymam.- pojękiwała Wilga wypinając pośladki ku twarzy dręczycielki. Nie widziała za dobrze majteczek, bo zakryła widok sukienka. Ale Perka słyszała jęki Wilgi jak i okrzyki rozkoszy Ruty.
- O tak! Cuuudownie… mocniej moja bestyjko! Jeszcze!
Sama Perka była rozpalana bezlitosnymi ruchami palców w swojej kobiecości i muskanym przez język Liszki punkcikiem rozkoszy.
Pieszczoty Zosi przyspieszały dostosowując się do narzucanego w jej wnętrzu, przez starszą tempa. Na tyle na ile mogła poruszała biodrami pogłębiając pieszczoty Liszki, ostrożnie zanurzając język w tylnym otworku Wilgi.
Okularnica wiła się i popiskiwała najwyraźniej docierając na szczyt, który to Ruta osiągnęła z głośnym wrzaskiem, ale Świerga wydawała się nie mieć zamiaru odpuścić jej tak łatwo.
Zresztą Perka sama też miała problemy ze skupieniem, czując brutalne paluszki starszej w swoim rozpalonym kwiatuszku, jak i jej zwinny doświadczony języczek powyżej niego. Zosia starała się nie przerywać pieszczenia kochanki, nawet gdy jej ciałem zawładnął orgazm. Jęknęła tylko wprost w tylny otworek Jagody i zabrała się z powrotem do pracy. Co zaowocowało głośnym jękiem i gwałtownym szczytem sprawiającym, że obecnie malarka leżała bez życia z wypiętym tyłeczkiem, zgrabnymi udami obleczonymi w połowie przez majtki, a w całości przez pasek do pończoch, bordowych pończoch oblekających całe nogi, aż do bordowych pantofelków na płaskim obcasie.
- Myślę, że możemy ją wziąć i zabrać ze sobą, a tym dwóm.. zostawić zabawę tutaj. Potem do nich dołączę, ale wpierw zajmiemy się sobą, gdy twoja przyjaciółka będzie napierać sił.- wymruczała Liszka kąsając uda Perki zaczepnie.
- Sypialnia? - Perka oderwała się od pupy Wilgi i podniosła z krzesła na chwiejnych nogach.
- Mi pasuje.- rzekła Liszka wychodząc spod stołu i uśmiechając się lubieżnie. Mimo tej pewności siebie, jej nogi drżały a oczy błyszczały pragnieniem zaspokojenia.


Zosia z pomocą starszej zaprowadziła Wilgę do swojej sypialni, po czym gdy tylko malarka znalazła się na łóżku, zabrała się za zrzucanie z siebie ubrań uwalniając w końcu rozpalone ciało.
Czarna skórzana kurteczka, niebieska bluzka… czarny stanik, szara spódniczka. Te łupy padały pod stopy nagiej Perki. Ostatnią zdobyczką były majteczki.
- Szpilki i samonośne pończoszki… - starsza przesunęła dłońmi po swoim prawie nagim ciele prężąc je zmysłowo.-... lepiej chyba zostawić, prawda?

- Tak… lepiej tak. - Zosia podeszła w samych pończochach do Liszki i przytuliła starszą.
- Jesteś stanowczo… za pasywna… jak na tak charyzmatyczną osobę.- wyszeptała Liszka całując zachłannie usta kochanki.- Ale… teraz to dobrze…bo potrzebuję cię…- jej paznokcie wbiły się pośladki.- ... uległą. Potrzebuję byś uklękła… przede mną.
Perka zaśmiała się i uklęknęła przed czarownicą.
- Przez całą noc zabawiał się ze mną żmij, przez cały dzień… kilka innych osób. - Uśmiechnęła się przysuwając usta do kobiecości starszej i powoli przesuwając językiem po jej skórze. - Po takim dniu też byś była pasywna.
- Dlaczego… nie wspomniałaś… dałabym ci spokój…. lub tylko zajęła się…- jej noga wylądowała na ramieniu Perki trzymając ją za pukle włosów i dociskając rozgrzane łono do jej ust.- ...tobą… byś mogła się odprężyć. Choć to akurat… mogę.. zrobić jak tylko… zaspokoisz… mnie nieco.
- Obiecałam dziewczynom, że poświętujemy. - Przywarła ustami do kobiecości Liszki ssąc jej wrażliwy punkcik.
- Mm...mmm… - jęknęła w odpowiedzi Liszka poddając się pieszczocie jej dotyku. Dociskała władczo głowę Zosi do swego łona i poruszała biodrami. - Przyjemnie… świętujesz..-
Jej ciało było rozpalone winem i zabawą jaką urządziła sobie na ciele Zosi. Zapach jej kwiatuszka oszałamiał jakąś… nienaturalną roślinną nutą. Perka zanurzyła palce w kobiecości Liszki i delikatnie przesunęła dłonią pomiędzy jej pośladkami.
- Może… tam zostawmy sobie..- Liszka zadrżała pod dotykiem Perki. Dłońmi chwyciła za swój biust masując go leniwie.-... na inną okazję. No… chyba… że podobam ci się… i chcesz mnie… tu zatrzymać...na dłużej.
- Teraz… chyba nie wypada mi się zatrzymać. - Środkowy palec Zosi płynnie zanurzył się w pupie Liszki i szybko złapał tempo tych, które drażniły kwiat starszej czarownicy.
- Jak.. na tak męczoną… wielbicielami…- pojękiwała rozpalona pieszczotami Liszka. -... ofiarę… robisz… wiele, by ja… też cię… zadręczyła tej… nocy.
Jej ciało wiło się zmysłowo coraz bliższe spełnienia, a jej norka perwersyjnych zabaw zaciskała się mocno na zgrabnym intruzie.
Perka odpowiedziała wsuwając drugi palec w pupę Liszki i przyspieszając swoje ruchy.
Głośny jęk wyrwał się z ust Liszki, jej ciało lekko zwiotczało i kobieta pochyliła się ku klęczącej kochance. Z trudem łapiąc oddech szepnęła.
- Ccco teraz passywna… dziewczyno?
Zosia oderwała usta od kwiatu starszej całując go na dowidzenia i uśmiechnęła się do górującej nad sobą czarownicy.
- Ktoś tu niedawno wspominał o odprężeniu. - Wyszczerzyła się do Liszki.
- Powiedz co mam zrobić… nawet jeśli zechcesz bym wyszła z pokoju.- wymruczała starsza głaszcząc Perkę po włosach. - Cokolwiek… spełnię twoje życzenie. Twój mały kaprys. Zasłużyłaś na to.
- Mam ochotę na masaż… umiesz? - Zosia powoli wstała z klęczek i ostrożnie ujęła piersi Liszki w dłonie.
- Skarbie… masaż… to moja specjalność. Zajmuję się medycyną naturalną…- wymruczała Lisza powoli rozmasowując i ugniatając piersi kochanki swoimi dłońmi. Jej palce zmysłowo wodziły po skórze dziewczyny.- Sauna ziołowe, masaże lecznicze i relaksacyjne, kąpiel błotna, swojska wersja SPA.
Perka aż zamruczała.
- Będę musiała cię odwiedzić… - Uśmiechnęła się do Liszki. - Mam się położyć?
- A jak ci będzie wygodniej ? - odparła starsza lekko ściskając biust Zosi. - Jak lubisz… być masowana? Zdradź mi wszystkie swoje sekreciki.
- Z uwagi na wszystkie dzisiejsze zabawy na klęczkach z przyjemnością się położę. - Perka zsunęła dłonie na pośladki starszej czarownicy.
- To się połóż wygodnie… - zamruczała Liszka zsuwając nogę z ramienia kochanki. - Chyba nie sądzisz, że cię do łóżka zaniosę?
- A byłabyś w stanie? - Perka zaśmiała się, ale grzecznie ruszyła w stronę łóżka, po czym ułożyła się na nim na brzuchu, tuż obok drzemiącej Wilgi.
- Nie jestem pewna… zaraz poczujesz dlaczego. - jej dłonie oparły się o bioderka leżącej Perki, o ona sama zaczęła “masaż” ocierając się wilgotną kobiecością o pośladki Zosi i w ten sposób nawilżając jej skórę. - Jak się domyślasz… nie każdy miał okazję… skorzystać z tego masażu.
- Yhym… ślicznie pachniesz tam na dole, wiesz? - Perka przymknęła oczy skupiając się na dotyku Liszki.
- Dziękuję. Ty też…- wymruczała ocierając się zmysłowo ciałem o pośladki Zosi. Powoli i bez pośpiechu.
Perka poczuła jak ponownie robi się jej ciepło.
- Czy.. całą mnie tak wymasujesz?
- Tylko te wystające fragmenty? - mruknęła łobuzersko Liszka ocierając się rozpalonym łone o coraz bardziej mokre pośladki kochanki, a Perka mogła przyglądać się śpiącej niespokojnie Wildze, której sny wywoływały rumieńce na policzkach malarki.
- A mogłabym prosić też o masaż pleców i karku? - W głosie Perki pojawił się żartobliwy ton, choć działania Liszki coraz bardziej ją podniecały.
- Zaraz i tym się zajmę. - na razie osunęła się niżej masując stanowczo dłońmi “naoliwioną” pupę kochanki i wodząc prowokacyjnie językiem, między jej pośladkami.
- Yhym… na razie znalazłaś coś ciekawszego? - Perka zamruczała i delikatnie poruszyła biodrami.
- Po prostu… lubię kończyć to co zaczęłam. - stwierdziła żartobliwie kobieta masując silnymi ruchami dłoni pośladki i przesuwając językiem tam i z powrotem między nimi. - Zaraz zajmę się resztą. Nie martw się.
- Jeszcze chwila i nie wiem czy ci pozwolę. - Perka naparła pośladkami na język czarownicy.
- A niby to czemu? Czyżby masaż ci się nie podobał? - zapytała niewinnym tonem starsza.
- Raczej… zbyt bardzo mi się podoba.
- To chyba dobrze? - prowokacyjnie skupiła dotyk języka na bramie rozkoszy ukrytej między wzgórzami jej pośladków.
Perka jęknęła. Była ciekawa czy starsza rozpozna maść, którą była wysmarowana, wolałą jednak nie zwracać na to uwagi.
Nawet jeśli rozpoznała to nic nie mówiła przez pewien czas wyuzdanie masując ów otworek niegrzecznych rozkoszy czubkiem języka.
- Teraz… plecy? - zapytała drocząc się z kochanką.
- A uważasz, że wymasowałaś to miejsce dokładnie. - Perka zerknęła ponad ramieniem, przyglądając się Liszce rozpalonym wzrokiem.
- Ja służę tej nocy…- wymruczała rozbawionym tonem Liszka przesuwając językiem między pośladkami Zosi.
- Wy… wymasuj mnie też w środku.
- Skoro tak sobie życzysz. - Perka poczuła delikatne ukąszenie na pupie i nie tak delikatne wtargnięcie palców między jej pośladki, choć dalsze ruchy palców były leniwe i delikatne.
Ten ruch, po tym w jaki sposób była tam dzisiaj brana był tak… przyjemny. Prawie niezauważalny. Jej rozciągnięte mięśnie chętnie witały drobne palce.
- Yhym… tak mogłabym nawet drzemać. - Jej rozpalony głos wskazywał raczej na coś innego, ale Perka rzeczywiście odpoczywała.
- To zdrzemnij się jeśli zdołasz. - wyszeptała Liszka całując czule mokre nadal pośladki kochanki i leniwie poruszała palcami wywołując przyjemne dreszcze w całym ciele Zosi.
- Naprawdę myślisz, że mogłabym byś starszą? - Perka przymknęła oczy skupiając się na dotyku kochanki. - Wiesz… to nie tak, że jestem normalną czarownicą.
- Stworzyłaś krąg z czterech indywidualności. Bycie starszą to coś więcej niż surowa moc. Zresztą nadmiar potęgi jest niezdrowy dla starszej. - mruczała Liszka nie przerywając pieszczot. - Zresztą co w tobie nienormalnego? Nie masz klątwy czy braku doświadczenia jak Wilga. Nie naznaczyłaś się w kontrowersyjnym rytuale jak Świerga…-
- Czaruję od dwóch.. trzech lat? - Peru zamyśliła się na chwilę. - Niebawem stuknie cztery. Powiedzmy, że to raczej krótki staż.
- A starszą zostaniesz za lat osiem lub dziesięć. Nie dziś nie jutro, ale w przyszłości rysują się takie perspektywy.- odparła z uśmiechem Liszka mocniej poruszając palcami. - Ja z pewnością poprę twoją kandydaturę.
Perka zaśmiała się czując jak jej mięśnie zaciskaja się na palcach czarownicy przy tym ruchu.
- Przy takich wydarzeniach… mogę nie dożyć.
- Życie jest pełne niespodzianek. Nie każda jest miła. - wymruczała Liszka miarowo podbijając kuperek Zosi.
- Te od ciebie są na razie bardzo przyjemne. - Zosia zakręciła pupą.
- Znam się… na macaniu. - zażartowała starsza delikatne kąsając pupę młodszej czarownicy.
- Na pewno nie tylko na tym. - Perka rozchyliła mocniej nogi, pokazując Liszce, wilgoć zbierającą się na własnym kwiecie.
- Odwróć się na plecy… zajmiemy się tym problemem. - mruknęła Liszka nieświadoma tego że są obserwowane przez obudzoną już Wilgę. Malarka przyłożyła palec do swoich ust dając znak Perce że nie chce im przeszkadzać i będzie cichutko.
Zosia uśmiechnęła się do Jagody. Zaczynała odnosić wrażenie, że malarka lubi obserwować. Powoli obróciła się na plecy, przekładając nogę ponad głową Liszki i przeciągnęła się eksponując swoje piersi. Usta Liszki przylgnęły do kwiatuszka Zosi. Język łapczywie sięgnął w głąb kielicha wijąc się. A palce podbijały gwałtownie ów zakątek między pośladkami. Ciało Perki było atakowane z dwóch stron i oglądane rozpalonym spojrzeniem Jagody.
Perka założyła nogi na ramiona starszej i chwyciła jej włosy dociskając twarz czarownicy do swojej kobiecości.
- Tak… cudownie. - Spoglądała na leżącą obok malarkę rozpalonym wzrokiem, ciekawa jej reakcji. Pieszczona energicznie i sprawne przez doświadczoną kochankę, wodziła wzrokiem po ciele okularnicy. Niestety nadal okrytym sukienką. Wilga skuliła się jak małe zwierzątko bojąc się głośniej odetchnąć. Jedynie jej wzrok wędrował po obu kobietach, jakby chciała wryć sobie w pamięć to co obserwowała. Od czasu do czasu oblizywała spierzchnięte usta.
Perka chciała jej zrobić jak najciekawszy pokaz, więc zabrała jedną dłoń z włosów Liszki i chwyciła swoją pierś, ściskając ją mocno.
- Jeszcze troszkę… - Szepnęła, czując jak doświadczone dłonie starszej czarownicy idealnie trafiają we wszystkie wrażliwe miejsca. I czuła jak ten dotyk wzbiera w niej niczym gorąca pożądliwa lawa wyginając jej ciało w łuk lubieżnie prezentując jej biust obserwatorce. Zmysły szalały, gdy Perka nieubłaganie zbliżała się do szczytu. Doszła dociskając głowę kochanki do swej kobiecości. Jej głośny jęk poniósł się po sypialni, a pieszcząca pierś dłoń, szarpnęła nią brutalnie w spazmie rozkoszy. Do uszu całej trójki kobiet dotarły pijackie okrzyki Świergi i Ruty.
Liszka wstała i przeczesała dłonią włosy.
- Chyba się już nasyciły sobą… no cóż, ty odpoczywaj a ja pójdę rzucić się im na pożarcie. Przecież wyglądam zabójczo w samych pończochach i szpilkach, prawda?
- Jest coś w czym nie wyglądasz zabójczo? - Zosia uniosła się na przedramionach przyglądając się starszej. - Dziękuję.
- Nie. Chyba nie ma. - odparła żartobliwie Liszka i wyszła z pokoju kręcąc pupą. - I nie ma za co.
Perka odczekała chwilę aż czarownica się oddali i zerknęła na Wilgę.
- Należy ci się kara za to cichociemne podglądanie. - Wyszczerzyła się do młodszej czarownicy.
- Przepraszam… nie mogłam się powstrzymać. - pisnęła cicho malarka kuląc się bardziej.
Zosia przewróciła się na bok i przeczesała czarne włosy Wilgi.
- Jak mi to wynagrodzisz?
- Nnie wiem…- mruknęła wstydliwie Jagoda. - Nie jestem tak doświadczona jak one i z pewnością nie piękniejsza.
- Jesteś przede wszystkim niepoprawnie skromna. - Dłoń Zosi zsunęła się, przesuwając się po sukience Wilgi. - Zdejmiesz ją?
- Ddobbrze. - Jagoda wstała i po chwili zabrała się za rozpinanie sukienki. Gdy ta opadła Perka mogła podziwiać delikatne bordowe pończochy przypięte do koronkowego pasa w różyczki, wiszące w okolicach ud rozerwane nieco koronkowe majteczki. Satynowe bordowe rękawiczki aż do łokcia. I gorset w różyczki opinający talię i kusząco unoszący i podkreślający biust malarki. Strój godny artystki kabaretowej i pewnie kiedyś do takiej należący.
Perka wpatrywała się w drugą czarownicę oniemiała. Oblizała spierzchnięte wargi, czując jak cała ciężka praca Liszki właśnie idzie na straty, a kobiecość rudej czarownicy znów staje się mokra.
- No i? Jak?- zapytała niemrawo.
- Ekhym… podejdziesz? - Zosia usiadła na łóżku i uśmiechnęła się do Wilgi. Gdy tylko malarka się zbliżyła, zagarnęła ją i wtuliła usta w jej kobiecość, szepcząc wprost w jej delikatną skórę. - Jesteś cudowna.
- Jestem? Bo bardzo się starałam. - mruczała wyraźnie zawstydzona Wilga i wyraźnie podniecona. Bo jej łono lśniło podnieceniem.
- I bardzo dobrze ci to wyszło. - Zosia zdjęła z pupy malarki, resztki rozerwanych majtek. - Aż mi się mokro zrobiło.
- To co teraz? - zapytała cicho drżąc ze strachu i podniecenia.
- Ja zamierzam się cieszyć widokami. - Pocałowała kobiecość Wilgi, po czym zanurzyła w niej język.
- Dddobrze…- jęknęła cicho malarka poddając się pieszczocie i drżąc. -... ale to nie wygląda na patrzenie.
Perka podniosła wzrok, spoglądając na przesłoniętą przez uniesione gorsetem piersi, twarz malarki. Uśmiechnęła się i zanurzyła w kwiecie Wilgi dwa palce.
- Co…- jęknęła zawstydzona i podniecona Jagoda drżąc od jej dotyku. - … rrobbisz? Ja nie ustojję.
- To się połóż. - Perka wysunęła palce i klepnęła malarkę w pośladek.
Speszona nieco sytuacją Jagoda kładąc się plecami delikatne rozchylając uda.
- Nie potrafię być uwodzicielska… przepraszam. - szepnęła cicho.
- Ja się czuję całkiem uwiedziona. - Perka ułożyła się na boku obok Wilgi, opierając głowę na ręce. Przesunęła dłonią po odsłoniętej części piersi, gorsecie by na końcu ponownie zanurzyć dłoń w kwiecie kochanki. - Mogłabyś się tak ubierać codziennie?
- Codziiiennie? - pisnęła podniecona Jagoda poruszając delikatnie biodrami. Uśmiechnęła się nerwowo i nachyliła się całując usta Perki. I dodała wstydliwie. - Mmożee tak ttak zrobiię.
Zosia zgodnie z zapowiedzią, przesuwała wzrokiem bo ciele kochanki, czując jak ten widok przyjemnie drażni jej ciało, coraz bardziej je rozgrzewając. Palce niespiesznie drażniły kwiatuszek wsuwając się w niego i wysuwając.
- Powinnaś mieć kilka kompletów. Czarny… może ciemna zieleń?
- Jjjest kilka komplettów, ale nie mam… sukienek za dużo i spódnic. - Wilga zadrżała wijąc się coraz bardziej i wpatrując w kochankę.
- Pożyczaj moje. - Zosia wsunęła kolejny palec i przyspieszyła ruchy.
- Dddobrze… - pisnęła cichutko Jagoda drżąc coraz mocniej i zaciskając swój kwiatuszek na intruzach. Dochodziła gwałtownie do szczytu.
Zosia wbiła mocno palce doprowadzając kochankę i przytrzymała je w tej pozycji dopóki Wilga się nie uspokoiła.
- Jesteś bardzo seksowną i atrakcyjną kobietą, przestań się krytykować. - Uśmiechnęła się ciepło kochanki, wysuwając mokre palce i delikatnie masując nimi kobiecość malarki.
- Ale są…- zaczęła mówić, niemniej szybko przerwała i skinęła głową. Łapała oddech po niedawnych doznaniach. Uśmiechnęła się ciepło dodając. - Będzie ciężko mi nie próbować cię kusić.
- A kto ci broni mnie kusić? - W głosie Perki pojawiło się zaskoczenie nie przerwała jednak masowania kobiecości Wilgi.
- Będziemy jechać we trzy lub cztery…- przypomniała jej wstydliwie Jagoda sięgając dłonią ku obnażonym piersiom kochanki. Dotyk był niezwykły, bo Zosia była pieszczona palcami okrytymi satyną.
- Mieszkamy tu we cztery. - Perka wyprężyła się eksponując piersi. - To nie problem.
- W dużej posiadłości. A teraz będziemy… w małym samochodzie. Bardzo blisko… nie wiem czy będę w stanie być… odważna przy nich. - malarka masowała i ugniatała leniwie krągłość piersi kochanki. Uśmiechnęła się dodając. - Ale jak posadzimy Świergę za kierownicą i Rutę z przodu… to może…
- Brzmi rozsądnie skoro jedziemy do Aśki. - Perka sięgnęła do gorsetu Wilgi i zaczęła go rozwiązywać.
- Mhmmm… ona czasami mnie przeraża. Dobrze że na ciebie zagięła parol…- zamruczała Jagoda zawstydzona tym że kryje się za plecami przyjaciółki. Nie przestawała bawić się jej biustem, gdy jej własny był uwalniany.
- Jest trochę agresywna, ale nie zrobiłaby nic wbrew twojej woli. - Perka puściła wstążeczkę, pozwalając gorsetowi opaść na boki i sięgnęła do piersi kochanki.
- Nic nie poradzę, że mnie trochę przeraża…- zamruczała jak kotka pod dotykiem palców kochanki i nie przerywając zabaw jej biustem, nachyliła się by cmoknąć czule kącik ust Zosi.
- A ja cię nie przerażam? - Perka nachyliła się i pocałowała kochankę w usta.
- No.. nie bardzo… jakoś nie potrafię się ciebie przestraszyć.- zachichotała cichutko Jagoda.
- A… jak zrobię tak? - Zosia przekręciła się tak że wylądowała twarzą między piersiami kochanki. Delikatnie ugryzła jedną z nich.
- Tttooo mnie… nie… przeraża…- jęknęła cichutko zaskoczona malarka i nieco podniecona.- … trochę boli, ale jest… przyjemne. -
Czule pogłaskała kochankę po włosach.
Perka w tym czasie sięgnęła w dół, ponownie zanurzając palce w jej kwiecie.
- Cóż… chyba nie jestem w tym dobra.- pocałowała miejsce ugryzienia ssąc je mocno.
- W czym… niedobra… ?- jęknęła Jagoda prężąc się pod atakiem jej ust i palców. Zadrżała wijąc się i obejmując dłońmi głowę Perki, by wpleść palce w jej włosy i masować zachłannie.
- W straszeniu ciebie. - Zosia sięgnęła ustami do jednego z karmelków Wilgi i zaczęła go ssać.
- No..tooo ci rzeczywiście… - szepnęła głośno Wilga poddając się pieszczotom i zaborczo dociskając głowę do swojego biustu.- ... nie wychodzi.
Perka uniosła się na przedramionach i spojrzała na kochankę.
- A jest coś co mi wychodzi?.
- Czarowanie, prowadzenie samochodu i naszego małe kółeczka czarownic, warzenie mikstur, gotowanie i…. no… i… wiesz… pieszczoty.- zawstydziła się na koniec malarka.
- Hmmm…? Jesteś zadowolona z moich pieszczot? - Perka wyszczerzyła się i naparła biodrami na biodra Wilgi.
- Wiesz dobrze że tak…- mruknęła potulnie malarka i nieśmiało pocałowała czubek nosa kochanki.-... bardzo.
- Popieścisz mnie? - Perka pocałowała kochankę w usta.
- Tak. Oczywiście. - speszyła się Jagoda.- Powiedz tylko jak.
Zosia podciągnęła się ku górze i klęknęła ponad twarzą Wilgi, prezentując swoją mokrą kobiecość.
- Cześć… tęskniłaś za mną?- zapytała się wesoło Jagoda uśmiechając do intymnego zakątka. Musnęła niepewnie palcem delikatny guziczek rozkoszy.- ...eeem… jakieś życzenia, czy mam sama… zdecydować?
- To ty tu jesteś kreatywna. - Perka wyprężyła się czując delikatny dotyk.
- W malowaniu i podglądaniu innych.- prychnęła ironicznie Jagoda skupiając się na pieszczocie tego punkcika jej ciała opuszkiem palca. Językiem sięgnęła do płatków wodząc po nich czubkiem i smakując pożądanie kochanki.
- Widziałam…. Twoje prace… co nieco też sobie wyobrażasz. - Wymruczała, delikatnie poruszając biodrami.
- Mhmm…- usta Jagody badawczo przylgnęły do kwiatuszka kochanki, język sięgnął głębiej poruszając się powoli i leniwie, przy krążeniu palca wskazującego wyżej. Okularnica bawiła się ciałem kochanki obdarzając je delikatnymi pieszczotami. Powolnymi.
- Chciałabym… - Perka pomrukiwała z zadowolenia pieszcząc swoje piersi. - … byś spełniała swoje fantazje… ze mną… mną.
- Ja… nie jestem.. doświadczona… w fantazjach…- zamruczała pomiędzy muśnięciami języka Jagoda i dodała “złowieszczo”. - A jeśli… fantazjuję na temat uwięzienia ciebie? Co wtedy?
- Dam ci to zrobić. - Perka chciała by jej głos był radosny jednak zagłuszyło to pożądanie.
- Jesteś … pewna? - zamruczała Jagoda liżąc leniwie kwiatuszek Zosi. - Bo mogłabym… na twoich oczach… z Rutą. By drażnić… twój apetyt i rozpalić… do czerwoności.
- I co.. co dalej? - Szeptała ściskając coraz mocniej swoje piersi.
- Co dalej?- zamruczała Jagoda najwyraźniej nie mając konkretnych planów. Nadal pieszcząc intymny zakątek dodała wesoło.- Zajęłybyśmy się twoim biustem. Pieściły go, pocierały… bawiły się nim. I tylko nim. Po jednej piersi na każdą z nas.
Perka jęknęła dochodząc i niemal usiadła na twarzy kochanki. Opadła na łóżko z trudem łapiąc oddech.
- Brzmi… dobrze.
- Naprawdę… a wiesz.. też chciałabym zmolestować pokojówkę…- zamruczała cicho Jagoda przyglądając się kochance, gdy kolejne fantazje opowiadała.
- Hm… podobno… znalazłaś kostium. - Zosia uśmiechnęła się szeroko do Jagody. - Myślisz, że nadaję się na pokojówkę?
- Na taką niesforną i niegrzeczną… na pewno…- wymruczała podnieconym głosem Wilga i pocałowała delikatnie usta kochanki .- A ja?
- Na taką do zbałamucenia. - Perka oddała pocałunek delikatnie obejmując Wilgę.
- Trochę zmęczoną…- szepnęła Jagoda ziewając i wtulając się w ciało Zosi niczym mała dziewczynka.- Możesz poczekać, aż zasnę? Potem pewnie.. zechcesz dołączyć do tych… dzikusek, co?
Których to głośne jęki rozchodziły się po całym domu. Trójka czarownic imprezowała na całego, być może dorzucając do ognia za pomocą babcinego wina.
- Też jestem zmęczona. - Perka wtuliła się w kochankę. - Ja… Patryk powiedział, że chciałby mi się oświadczyć.
- Co? I co ty na to?- wyszeptała zszokowana Jagoda.
- Że jestem charytatywną kurwą i że i tak wyjeżdżam… - Perka przymknęła oczy czując jak jej serce znów zaczyna szaleć. - Obiecałam…że dam mu szansę jeśli wrócimy.
- Brutalnie…- mruknęła Wilga mocniej się wtulając.- I nie dał za wygraną? Nie wiem czy to dobrze czy źle. Mama… się rozczarowała pierwszym związkiem. Drugi ponoć… jest tam lepiej.
- Nie dał za wygraną. - Perka uśmiechnęła się. - “Urabiał" mnie przez kilka godzin. Potrzebuję czasu. Po raz pierwszy w ogóle czuję coś takiego.
- Uparty… mam być drużbą na twoim ślubie? Obawiam się że wieczór panieński byłby… no… taki jak teraz.- zażartowała Jagoda przymykając oczy.- Cokolwiek wybierzesz możesz liczyć na moje wsparcie.
- Dlatego tak irytowało mnie to gadanie o moich “zasługach". - Perka sięgnęła po zepchniętą na bok kołdrę i okryła siebie i kochankę.
- No… ale przecież to prawda… co mówiła.- odparła cicho Jagoda.
- Zrobiłyście tyle samo jeśli nie więcej niż ja.
- Ale dzięki tobie…- zamruczała nieśmiało malarka.- Bez ciebie ja bym siedziała i panikowała.
Perka objęła Wilgę i zaczęła delikatnie gładzić jej głowę.
- A tak popanikowałyśmy obie. - Uśmiechnęła się zamykając oczy.
- Mhmmm…- szepnęła sennie Jagoda i już nic nie dodała zapadając w sen. Perka wtuliła nos we włosy malarki, zaciągając się jej zapachem i sama spróbowała zasnąć.
 
Aiko jest offline  
Stary 05-08-2018, 20:38   #37
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację


20 marca


Sen przyszedł jak złodziej i zabrał świadomość Zosi ze sobą. Poranek był ciepły i miękki, bo śpiąca Jagoda nadal drzemała wtulona w ciało kochanki, jak to zwykle bywało. Śpioch był z tej malarki. Zosia przez chwilę leżała szukając w powietrzu znajomego aromatu boczku. Jednak Patryka nie mogło tu być. Odsunęła się delikatnie od kochanki, po to by zanurzyć palce w kwiecie kochanki i zacząć go delikatnie masować.
Ta zaczęła pomrukiwać i wić się w łóżku pod wpływem ataku. Po czym otworzyła oczy rozglądając się, a zobaczywszy Zosię, uśmiechnęła się delikatnie szepcząc żartobliwie.
- Jeszcze ci się... nie znudziłam?
- Nie… i daleko ci do tego. - Perka widząc, że kochanka wstała przyspieszyła ruchy swoich palców.
- Too..- jęknęła cicho i chwyciła za karka Zosi przyciągając ją łapczywie do siebie całując zachłannie. Drugą dłonią sięgnęła do piersi, palce w satynowej rękawiczce zacisnęły się na niej mocno. Biodra Wilgi napierały na podbijające jej zakątek palce.
- A tak w ogóle… - Perka uśmiechnęła się zanurzając kolejny palec. - dzień dobry.
- Dobry…- jęknęła cicho Wilga gorączkowo całując szyję kochanki, jej noga spoczęła na udzie Zosi pocierając ją poprzez delikatną pończoszkę w jaką była obleczona.
Perka pochwyciła podane jej udo unosząc je. Zsunęła się chowając pod kołdrą i centymetr po centymetrze zaczęła zsuwać w dół całując ciało kochanki i starając się nie przerywać pieszczoty w jej kwiecie.
- Perko…- szeptała rozpalona pieszczotami dziewczyna wijąc się pod dotykiem kochanki. Każdy kolejny pocałunek pozbawiał ją sił do stawiania “oporu”. Ulegle rozsunęła nogi szeroko na boki poddając się całkowicie dotykowi czarownicy
Zosia tymczasem dotarła do upragnionego celu i pocałowała kwiat kochanki nie przerywając ruchów palców.
- Perrko…. Perko… Perko..- pojękiwała coraz głośniej malarka zaciskając dłonie na pościeli i pozwalając Zosi na zabawę. Jej biodra unosiły się co jakiś czas zachęcająco w górę, wraz z wybierającymi w niej falami rozkoszy. Aż doszła.. głośno i intensywnie.
Zosia jeszcze przez chwilę całowała kobiecy kwiat, po czym ułożyła na nim głową, wysuwając swoje palce. Skryta pod kołdrą przymknęła oczy zaciągając się zapachem kochanki.
- Mogę do tego przywyknąć… i nie chcieć cię opuścić. - “pogroziła” Jagoda łapiąc oddech i próbując uspokoić szybkie bicie serca.- Przy tobie czuję się zbyt bezpiecznie… chyba.
- Skąd to “chyba"? - Perka dmuchnęła na kwiat Jagody jakby chciała pomóc go ostudzić.
- Nie powinnam być… powinnam… no… być czujna. Atak może mi się zdarzyć w każdej chwili, choć ostatnio rzadziej.- mruknęła zadowolona Wilga.
- To tylko atak. - Perka pocałowała wewnętrzną część uda kochanki. - Poradzimy sobie.
- Wiem… z tobą wszystko jest możliwe.- przeciągnęła się zmysłowo. I zachichotała. - Aż tak nie możesz się ode mnie oderwać? Co ja biedna pocznę?
- Nie martw się… - Perka uniosła pupę nadal całując udo kochanki. Kołdra zsunęła się, odsłaniając nagie pośladki Zosi i okryte pończochami nogi. - ...seks ze mną jest bezpieczny.
- No nie wiem... raczej uzależniający… jak narkotyk.- teraz to palce Jagody zanurkowały między pomiędzy dwie kuszące półkule pupy. Pocierała i opuszkami palców między nimi, a potem powoli zaczęła podbijać nimi niegrzeczną bramę Perki.
Zosia jęknęła głośno i położyła się na Wildze ułatwiając jej zadanie. Głowę schowała w zagięciu między szyją i ramieniem.
- Chodziło… mi o to… że nic z niego. - Powoli zaczęła napierać biodrami na palec. - ...nie poczniesz.
- No… to akurat prawda…- mruknęła Wilga poruszając palcem powoli i leniwie. Lekko poruszając nim w środku. Niczym mała zadziorna dziewczynka bawiła się ciałem kochanki, uśmiechając łobuzersko, gdy jej palec to zwalniał to przyspieszał ruchy nie pozwalającZosi dostosować się do jej tempa.
Perka zamarła oddając się w ręce oprawczyni, czując jak każdy ruch wprawia ją w przyjemne drżenie.
- Potrzebujemy zabawek do zabawy…- wymruczała Wilga zerkając na stolik nocny w którym krył się wibrator. Przygnieciona jednak Zosią nie miała ochoty się ruszyć. Powoli pieściła palcem kochankę delektując się jej reakcjami i widokami.
- Po co? - Perka pocałowała ramię malarki.
- Żeby było ciekawiej… nie chcę ci się znudzić…- mruczała Jagoda zwiększając powoli tempo ruchów palca między pośladkami… i dokładając kolejne.
- Słyszałam… o twoim… - Perka jęknęła głośniej, gdy Jagoda trafiła na wrażliwszy punkt. - ...czarnym nabytku.
- Kto powiedział? - pisnęła zawstydzona okularnica czerwieniąc się jak burak i na moment przerywając ruchy. Potem jednak wróciła do szybkiego tempa.
- Ty, że go kupiłaś, po winie. - Perka skorzystała z chwili przerwy by wydobyć z szafki wibrator i ułożyć go w zasięgu dłoni Wilgi. - Asia zdradziła mi gabaryty i kolor.
- To było… po pijaku… przestraszyłam się jak otrzeźwiałam.- Perka usłyszała ciche brzęczenie i po chwili poczuła delikatny nacisk zabawki na jej obszar między pośladkami.
- … Bałam się że sobie zrobię nim krzywdę. Tutaj?
- Tak. - Perka jęknęła od samego dotyku wibratora. Poczuła jak twardy przedmiot podbija jej ciało… jak wibracje rozchodzą się w nim falą… powoli i bez pośpiechu. Jagoda zaczęła poruszać zabawką. Zanurzać ją i wynurzać wyraźnie podniecona reakcją kochanki.
- Nie… zrobiłabyś.. - Zosia zacisnęła dłonie na piersiach kochanki. - ...krzywdy…. Pokażę.
- Dddobrze…- mruknęła cicho Jagoda drżąc od nagłej napaści i mocniej napierając zabawką na pupę kochanki. Ruchy były szybsze i głębsze, doznania silniejsze.
Perka doszła z głośnym okrzykiem, wbijając palce w pochwycone piersi.
- Jesteś prześliczna…- szepnęła zawstydzona swoimi słowami Jagoda patrząc na jej orgazm.
Zosia przez chwilę łapała oddech miętosząc piersi Jagody.
- Powinnaś mnie nagrać bym mogła siebie zobaczyć. - Perka wyszczerzyła się po czym pocałowała kochankę w ust.
- Może… kiedyś tak zrobię… nagramy się…- zachichotała Jagoda oddając pocałunek. - I potem będziemy się oglądać w takim stanie.
- Dobrze. Chcę też popatrzeć jak się sama doprowadzasz.
- Ja? Ddobrze… ale może.. jak będę świeżutka i pachnąca i ubrana seksownie. Teraz pewnie.. wyglądam jak ofiara jakiegoś gwałtu…- zaśmiała się Wilga próbując ukryć swoje zakłopotanie.
- Jako sprawczyni tego gwałtu uważam, że jesteś w idealnym stanie. - Zosi polizała pierś kochanki. - Oraz, że pachniesz i smakujesz cudownie.
- Ty też… jesteś bardzo kusząca. Bardzo, bardzo… bardzo kusząca.- podkreśliła ten fakt malarka głaszcząc kochankę po włosach.
Zosia zaśmiała się.
- To co… wspólna kąpiel i śniadanie?
- Tak! Nie… nie… nie kąpiel. Bo wiesz… co się stanie podczas kąpieli. Nie wyjdziemy z łazienki.- zamruczała zmysłowo Wilga.
- Będę grzeczna… umyję ci tylko plecki. - Perka podniosła się przyklękając okrakiem nad kochanką i prezentując się jej w całej okazałości.
- Ale… wiesz… ja nie mogę składać takich gwarancji. - odparła Jagoda siadając i zakładając dłonią za ucho pukle opadające na twarz. Uśmiechnęła się przy tym delikatnie.
- Nie chcesz umyć mi plecków? - Zosia mrugnęła do niej, opierając dłonie na biodrach.
- Chcę… ale mogę… wiesz… chcieć zrobić coś więcej…- przesunęła palcem lekko drapiąc skórę pleców Perki.
Zosia zamruczała prężąc się niczym kot.
- Coś więcej? - Uśmiechnęła się drapieżnie do swojej kochanki.
- Właśnie… coś więcej… - wymruczała wstydliwie Jagoda przygryzając dolną wargę.
- Na przykład umyjesz mi głowę? - W głosie Perki pojawił się żartobliwy ton. Lubiła się droczyć z Wilgą prawie tak samo jak irytować Asię.
- No… może… ale może wślizgnę między uda i poliżę tu i tam… jak kotek.- zażartowała cicho okularnica sięgając po nie właśnie, leżące na szafce nocnej.
- Skoro jesteś kotkiem, mleczka trzeba szukać gdzie indziej. - Zosia mrugnęła do malarki i chwyciła własne piersi unosząc je.
Malarka pchnęła nagle Zosię na łóżko i rzuciła się na nią, jej usta przylgnęły do jednego ze szczytów piersi i muskać go zaczęła językiem.
Perka zaśmiała się, choć odgłos ten przerodził się w pomruk zadowolenia.
- Nie dotarłyśmy jeszcze do łazienki. - Pogładziła włosy kochanki.
- Widzisz… a ja już zaczęłam.- mruknęła Jagoda przerywając pieszczotę i uśmiechając się łobuzersko. Musnęła językiem pieszczony przed chwilą obszar.- Jak tak dalej pójdzie, to w ogóle nie pojedziemy. I to przeze mnie.
Zosia przez chwilę przeczesywała włosy kochanki, odrobine porządkując je po ciężkiej nocy.
- Jeśli nie wyjedziemy… zjawi się tu Patryk i obawiam się, że może się domagać mojej uwagi. - Delikatnie ujęła brodę Jagody, podnosząc ją tak, by ta na nią spojrzała. - A jeśli wyjedziemy będziesz mnie miała tylko dla siebie.
- To nie tak… ja naprawdę nie jestem taka… wiesz… zaborcza… Nie chcę cię zagarnąć jak jakieś trofeum. Nie chcę żebyś sądziła, że…- zaczęła się nerwowo tłumaczyć.-... nie jestem psem ogrodnika. Ale tak długo siedziałam sama i ...w ogóle nigdy nie byłam przebojowa… nie żeby to się zmieniło, tylko nikt na mnie… no prawie nikt, parę tam osób było, ale też było to nieporadne i ja się bałam… więc… nie bardzo umiem sobie radzić z pokusami, a ty.. jesteś… kusząca… nawet wtedy gdy nie zdajesz sobie sprawy. - wzięła głęboki oddech i spoglądając błagalnie na Perkę spytała retorycznie.- Rozumiesz co mam na myśli?
- Nie nadaję się na trofeum? - Zosia uśmiechnęła się ciepło do kochanki.
- Ależ jak najbardziej… jesteś prześliczna...aż mnie świerzbią paluszki…- uśmiechnęła się radośnie Jagoda i szybko sprecyzowała.- Do pędzla.
- Wiesz… nie musimy wyjeżdżać. - Perka nie przerywała gładzenia włosów Wilgi. - Możemy tu zostać we cztery, malować, spędzić razem pełnię, pewnie znalazłabym nieco roboty. Tylko…
- Patryk… wiem… nie przejmuj się. Rozumiem. - uśmiechnęla się niemrawo Jagoda spoglądając na swoje stopy.- Lepiej niż one… Moja matka miała ten sam dylemat.
- Mogę to odwlekać. Bawić się w randkowanie i temu podobne. - Zosia uśmiechnęła się i objęła Wilgę. - Wiesz, jak bardzo mi pomaga, że mogę ci o tym powiedzieć?
- Możesz mi mówić wszystko. W końcu znasz moje prawie wszystkie sekrety.- odparła cicho Jagoda z tajemniczym uśmieszkiem.
- Prawie? - Perka zaciekawiła się i docisnęła kochankę do swojego ciała.
- No… coś musi zostać na kolejne noce…- zażartowała złowieszczo malarka zamykając ten temat.
- Hm… chyba to ja skuszę się na przywiązanie ciebie i “wyduszanie” informacji. - Perka uśmiechnęła się niewinnie.
- Kiedy?- zapytała w odpowiedzi dziewczyna “niewinnie” trzepocząc rzęsami. Po czym nagle wyrwała się z uścisku i wstała. - Może rzeczywiście najpierw się umyjmy.
- Yhym… - Perka przyglądała się kochance nie ruszywszy się z łóżka. - Mam iść z tobą, czy jednak wykąpiemy się samodzielnie?
- Jednak lepiej będzie jak wykąpiemy się oddzielnie, ale obiecuję że wieczorem… razem… co ty na to ?- Jagoda zaczęła wyciągać z szuflady jakiś t-shirt i majteczki.
- Dobrze. Nie podrywaj nikogo po drodze.
- A kogo… - spytała zakładając wpierw t-shirt, a potem majteczki. - Ruta nie jest taka, a Świerga nie mnie wzięła na ząb.
- Jest jeszcze Liszka. - Zosia przyglądała się jak ciało kochanki znika pod ubraniem.
- Jej bym nawet nie wiedziała jak poderwać… To światowa kobieta.- zaśmiała się niemrawo malarka i związała włosy w kuc.- Nie jestem dobra w romansach.
- Ze mną sobie jakoś poradziłaś. - Perka uśmiechnęła się. - Wyobraź ją sobie tylko nago, siedzącą przed tobą z rozchylonymi nogami i głodnym wzrokiem.
- To… tylko by skomplikowało sprawę… zupełnie nie wiedziałabym wtedy, co… powiedzieć.- westchnęła wstydliwie Jagoda i zerknęła za siebie.- I nas… zajmujących się nią?
- Wiesz… czasem też lubię popatrzeć. A obserwowanie ciebie z wypiętą pupą, zajmującej się inną… tak to byłby apetyczny widok.
- Może tak złapiemy Rutę…- zachichotała Jagoda i posłała Perce całusa przed wyjściem z pokoju.
- Brzmi dobrze. - Zosia pomachała wychodzącej Wildze.

Gdy drzwi zamknęły się za malarką, opadła na łóżko i przetarła twarz. Gdzieś tam… w walającej się pod ściana torebce był telefon. Ciekawe czy Patryk wysłał jej zdjęcie. Rozejrzała się po pokoju. Ziemia pokryta była ubraniami jej, Wilgi… Liszki. Nie nadawała się na żonkę. Powoli zwlekła się z łóżka i podeszła do torebki by wyjąć z niej telefon. Kilka muśnięć kciukiem i mogła się przekonać że mężczyzna dotrzymał słowa przesyłając jej fotki zgodnie z obietnicą. Przygryzając wargę przeglądała zdjęcia z poprzedniego dnia, czując jak między nogami znów robi się jej gorąco. Jeśli nie wyjadą choćby na chwilę… powiększyła obraz i ekran wypełniła uniesiona męskość Patryka.... oszaleje i na serio zgodzi się by się z nim ożenić. Zapisała zdjęcia w jakimś dziwnym folderze i zabrała się za poszukiwanie jakiejś sukienki, która umożliwi jej bezpieczne dotarcie z sypialni do łazienki. Było z tym trochę kłopotu… Jagoda nie nosiła za dużo sukienek czy nawet spódniczek. Preferowała spodnie. Niemniej znalazła w końcu czarną sukienkę aż za kolana. Trochę podobną, do tej wymiętoszonej szarej sukienki z wczoraj… która leżała na podłodze. Gdy się w nią wcisnęła, okazało się że materiał ciasno opina ciało. Cóż… będzie musiało wystarczyć. Wysłała Patrykowi krótkie podziękowania, z ta idiotyczna emotikonką całusa i pytaniem co u niego, po czym ruszyła na poszukiwanie reszty czarownic, wybierając na cel kuchnię.
Kawa... jej zapach poczuła jako pierwszy. Ktoś zaparzył kawę. Świerga w męskiego kroju koszuli i spodenkach. Obecnie popijała kawę rozkoszując się porankiem. Pusta butelka w zlewie świadczyła o tym, że trzy czarownice naprawdę ostro zabalowały wczoraj.
Zosia weszła do kuchni i uśmiechnęła się do Aśki.
- Cześć. Jak wam minęła noc?
- Dziko… nie wytrzymały tempa. Jeszcze śpią.- odparła z enigmatycznym uśmieszkiem blondynka. - A wy? Cicho tam u was było.
- Bo padłyśmy. - Perka nalała sobie kawy i przysiadła się do stołu. - Wilga była zmęczona po poprzedniej nocy, a ja… po całym dniu.
- Acha… potrzebny wam trening. - zaśmiała się Joanna i upiła nieco kawy ze swojego kubka.
Zosia zaśmiała się.
- Może lepiej nie… wolę nie poprawiać już swojej kondycji… w tym zakresie, bo nie wiem co mnie wtedy będzie w stanie doprowadzić.
- Ok… nie rozerwę więc na tobie sukienki. Tym razem.- zaśmiała się Joanna i oparła dłoń o policzek.- Liszka … zostawiła wczoraj to, dla nas.
Wskazała palcem na grubą kopertę.
- W ramach zadośćuczynienia za nieobecność podczas walki z Leszym.
Perka sięgnęła do korpert i otworzyła ją.
- Cieszę się, to sukienka Wilgi. Dość już napsułam jej ubrań.
W środku dostrzegła całkiem gruby plik banknotów.
- Nie przypominam sobie byśmy brały zlecenie na Leszego. - Perka wydobyła banknoty i przeliczyła je.
- Czuje się winna tego, że byłyśmy tu same. To nie zapłata, to przeprosiny.- wyjaśniła Joanna, gdy Perka doliczyła się trzech tysięcy złotych.
- Ta… większe niż moja stawka za fuchę. - Mruknęła pod nosem Perka i zaczęła jakoś dzielić całość na cztery części.
- Podzielimy u mnie… nie wiadomo ile wydamy po drodze. Zresztą co ja zrobię z forsą na bagnach… wytapetuję sobie ściany banknotami?- zapytała wesoło Świerga.
- Nie mów, że nie ruszasz stamtąd tyłka. - Perka wrzuciła banknoty z powrotem do koperty. - Może jakaś dobra karma? - Mrugnęła do Aśki i upiła łyk kawy.
- Raczej… nie ruszam. Niestety. Chyba że na sabat. - wyjaśniła blondynka przeciągając się. - Tak jest wygodniej. Dla wszystkich.
- Czemu? - Perka odruchowo skupiła wzrok na piersiach blondynki, które przez moment wyraźniej zarysowały się pod koszulą.
- Nie mam czym. Jeśli miałabyś jakąś solidną terenówkę na stanie… to chętnie zapłacę za jej przejęcie. O ile zgodzisz się na zapłatę w “ naturze”. - mrugnęła Aśka porozumiewawczo.
- Obawiam się, że mam tylko swoje maleństwo. - Zosia uśmiechnęła się. - Nie wolałabyś się tutaj przenieść?
- Ruta może zostać, bo nie ma własnej domeny. Ja mam… owszem, to bagniste zadupie w okolicach Biebrzy. Ale to tym bardziej mnie z nim wiąże. Nikt ode mnie go nie weźmie. A Jagódce… obecność Marylki z pewnością bardziej pomoże. A ty? Gdzie jest lub będzie twoja domena? - zapytała zaciekawiona Świerga.
- Moja domena stoi zaparkowana przed gankiem. - Perka zaśmiała się. - A czy to się kiedyś zmieni… kto wie.
- Ale masz matkę więc po niej odziedziczysz domenę? Owszem wiedźmy są długowieczne, ale… nie nieśmiertelnie. W końcu nadchodzi ich czas. No chyba, że…- zadumała się nad czymś. Po czym machnęła ręką. - Nieważne. Więc… gdzie cię szukać na zmolestowanie?
Perka zaśmiała się, teraz jednak to był głośny i długi śmiech. Po chwili otarła łezkę, która zakręciła się jej w kącie oka.
- Można powiedzieć, że matka mnie wydziedziczyła. - Uśmiechnęła się do Asi. - Domenę przejmie moja kuzynka, która odziedziczyła dar rodu Jabłonowskich.
- Ja tak dobrze nie mam, więc siedzę na bagnach z poczucia obowiązku. - wyjaśniła Joanna przyglądając się obcisłej sukience na zgrabnym kobiecym ciele.
- Tak... mam dobrze. - Perka upiła kawę ukrywając grymas. Wolała nie mówić jak bardzo ją to wydziedziczenie kiedyś ubodło.
- To kiedy jedziemy na wycieczkę? - zapytała Joanna dopijając swoją. - Trochę się wczoraj popakowałyśmy, ale jeszcze nie wszystko.
- Pewnie dopakujemy się i wyjedziemy. - Zosia wyraźnie ucieszyła się ze zmiany tematu. - Możemy pod wieczór. Lubię prowadzić po nocy…. choć myślałyśmy czy ty byś nie chciała, skoro wiesz dokąd jedziemy.
- Mogę. To kawałek drogi stąd, więc zmienianie się przy kierownicy jest dobrym pomysłem. - zgodziła się z nią Joanna. Po czym zaczęła wyliczać. - Przydałyby się też… namioty, ubrania, żarcie biwakowe. Zakładam że kuchenkę turystyczną już masz?
- Mam namiot, dwa śpiwory, kuchenkę. - Perka zamyśliła się. - Mogę podskoczyć po coś więcej do wsi. Pakowanie nie zajmie mi dużo czasu.
- Drugi namiot by się przydał. Orgia nie jest tak fajna, gdy jest się ściśniętą jak sardynka w puszce, więc namiot i dwa śpiwory. Znalazłyśmy przyczepkę w lamusie tego dworku, więc jest gdzie załadować towar. - oceniła Świerga wykazując się znów talentem organizacyjnym.
- Paka w opelku jest spora. - Zosia wzruszyła ramionami. - Ale możemy wziąć przyczepkę.
- Dobrze… czyli wszystko mamy…- Aśka zerknęła na kuchenkę i westchnęła. - A kto gotuje? Ruta nieprzytomna, a wierz mi. Nie chcesz bym ja robiła śniadanie.
Tymczasem komórka Perki zabrzęczała. Patryk przysłał SMS’a.
- Będziemy miały jak podskoczę do sklepu. Kupię drugi namiot… śpiwór, trochę jedzenia i jakąś “zastawę” biwakową. - Zosia wydobyła telefon z kieszeni i zerknęła na treść wiadomości. - Nie jadłaś śniadania? Mogę coś upichcić. Boczek? - Danie nasunęło się samo. - Jajko sadzone?
- Boczek z jajkiem sadzonym jest ok. - oceniła Świerga, a Perka odczytała: “Tęsknię. Co u ciebie? Pobudka miła?”
Perka szybko schowała telefon nim jej serce zaczęło szaleć i wstała od stołu by zabrać się za robienie śniadania.
- Da się zrobić. Myślisz, że przygotowywać też dla reszty? - Wydobyła z lodówki wytłoczkę z jajkami, wypinając się w stronę Aśki.
- Myślę że wszystkie jesteśmy wygłodniałe po nocy. - i pewnie z tego powodu Zosia poczuła bosą stopę wodzącą po jej wypiętych pośladkach.
- Nie spodziewałam się, że także w tym zakresie. - Perka wydobyła z lodówki boczek i jajka po czym wyprostowała się. Jej pupa nadal opierała się o bosą stopę Aśki.
- Ja mam duży apetyt i wytrzymałość. - stwierdziła żartobliwie Świerga nie przerywając wędrówki stopy po pośladkach drugiej czarownicy. - A ty?
- Ja jestem wyspana i zregenerowana tylko… miałam ci zrobić śniadanie. - Zosia spojrzała ponad ramieniem na wilczycę i uśmiechnęła się.
- Czy ja ci przeszkadzam? - zapytała z miną niewiniątka Joanna.
Perka zaśmiała się i zabrała się za przygotowywanie posiłku.
- Już to ustalałyśmy. - W głosie Zosi pojawił się żartobliwy ton. - Sama twoja obecność mi przeszkadza… szczególnie obecność twojego ślicznego biustu.
- Nic na to nie poradzę, że mam biust. - stwierdziła potulnym głosem Świerga, ale jej stopa potulna nie była, zsunęła się po pośladkach w dół i próbowała muskając nogi Perki podciągnąć jej sukienkę. - … zakryty zresztą. Pupę bardziej widać.
Zosia starała się przypomnieć sobie jakie majtki pożyczyła od Wilgi, jednak w jej głowie panowała pustka. To przez te wiadomości od Patryka.
- Z tego co kojarzę była pod sukienką. - Zosia ułożyła plasterki boczku na patelni, wręczając jeden duchowi, który zmaterializował się tuż obok kuchenki. - A twój biust… nie wiem co byś musiała założyć by był zakryty.
- Może więc powinnam założyć… mniej? - zapytała retorycznie Joanna, rozpinając guzik koszuli. Jej stopa już dostała się pod sukienkę głaszcząc Zosię po udzie.
- To zależy… od tego jak bardzo masz ochotę na to śniadanie. - Perka obejrzała się przez ramię, by przyjrzeć się bez skrępowania nowo odsłoniętemu fragmentowi ciała Aśki.
- Dużą, a o jakim śniadaniu mówimy? - Joanna prowokująco powiększyła dekolt swojej koszuli. Dotyk jej stopy, był delikatny i powolny… leniwy wręcz.
Zosia powoli obróciła oczek skupiając całą swoją siłę woli na tej czynności.
- Nie pamiętasz? Boczek i jajka sadzone. - Poruszyła biodrami delikatnie napierając na dotykającą ją stopę.
- Możliwe że mam ochotę na słodką przystawkę, przed śniadaniem. A ty? - zamruczała Świerga wodząc nagą stopą po gołej pupie Perki
- Czy mam ochotę być przystawką? - Zosia zgarnęła boczek z patelni i zaczęła wbijać na wytopiony z niego tłuszcz jajka.
- Tak. Masz? - zapytała wprost Joanna.
Zosia przykryła patelnię i obróciła się w stronę wilczycy.
- Obiecałam ci śniadanie… nie wypada mi odmawiać ci przystawki. - Uśmiechnęła się, chwytając w dłonie dół sukienki i unosząc go tak, że Asia zobaczyła jej nogi w pełnej okazałości.
- Lubię takie smakołyki o poranku.- mruknęła Asia pieszczotliwie wodząc stopą po łonie kochanki, powoli i leniwie.
Zosia poczuła jak pożyczone majtki przemakają.
- Jesz.. za pomocą stóp? - Wymruczała, wpatrując się w dekolt wilczycy.
- Jem przy stole… pozbądź się sukienki i majteczek… usiądź na stole… i rozchyl nogi. A ja zajmę się konsumpcją. - kusiła argumentami, głosem i muśnięciami stopy.
Perka zakręciła gaz pod jajkami i dopiero wtedy zsunęła majtki odsłaniając swoją wilgotną kobiecość.
- Miałam być przystawką, a nie głównym daniem. - Podeszła do wilczycy, nadal przytrzymując sukienkę w górze.
- Mhhm… - dłonie wilczycy gładziły uda kochanki, a język smakował kwiatuszek, raz silnymi raz powolnymi muśnięciami. Joanna delektowała się sytuacją i ciałem Perki jak wykwintną potrawą.
Zosia chwyciła w zęby rąbek sukienki, po to by dłońmi sięgnąć do własnych piersi i ścisnąć je przez cienki materiał. Zwinny język wilczycy szybko przyprawił ją o dreszcze.
Świerga zaś nie spieszyła się powoli smakując ciało kochanki. Niespiesznie wodziła językiem po jej kobiecości i sięgała w głąb. To były poranne figle dla niej, smakowity początek dnia.
Dla Perki był to jednak ciąg dalszy poranka. Pieszczoty z Wilgą… wiadomości od Patryka. Spojrzała w kierunku drzwi ciekawa czy malarka je obserwuje i poczuła jak sama wizja czujnych oczu za okularami sprawia, że robi się jej jeszcze bardziej gorąco. Co więcej… miała rację. W końcu ileż malarka się mogła myć. Nic więc dziwnego, że dostrzegła podglądającą ich Jagodę z wyraźnymi wypiekami na twarzy. Pieszcząca jej ciało Świerga, albo nie zdawała sobie sprawy z tego faktu albo nie przejmowała się nim. Za to Perce sprawiło to sporo frajdy. Zaczęła mocniej bawić się ze swymi piersiami wpatrując się w ukrytą za framugą malarkę i pojękując mimo przygryzanej sukienki. Wilga zaczerwieniła się jeszcze bardziej, ale nie odrywała od nich wzroku. A Świerga słysząc jej jęki przyspieszyła pieszczoty języka i unieruchomiła jej uda wbijając ostre paznokcie w jej skórę.
Zosia chwyciła sukienkę i ściągnęła ją przez głowę po czym rzuciła na stół. Pewnie chwyciła zupełnie teraz nagie piersi i korzystając z tego że ma oswobodzone usta zaczęła pojękiwać. Odgłos ten był coraz głośniejszy w miarę tego jak zbliżała się do szczytu. A wilczyca robiła wiele w tym celu, coraz mocniej i głębiej poruszając językiem w jej wilgotnym kwiatuszku. Wręcz pijąc jej płynne pożądanie… choć raczej chłeptając, gdy jej twarz przylegała do rozpalonego łona rudej kusicielki. A wszystko to na oczach… wręcz czerwonej na twarzy i o oczach błyszczących pożądaniem malarki. Coś jednak ją spłoszyło. Znikła, gdy do uszu Perki dotarł odgłos bosych stóp.
Zosia doszła z głośnym okrzykiem wbijając przy tym palce w swoje piersi.

- Smaczna… ta przystaweczka.- wymruczała Asia oblizując lubieżnie usta, a do kuchni weszła Marylka… również w męskiej koszuli, tylko że ta sięgała jej do pasa nie ukrywając ani rudego runa między udami, oraz krągłej pupy (wraz z długi zadrapaniami na lewym pośladku).
- No pięknie… wy tu się bawicie, a my tam konamy. - rzekła z udawanym wyrzutem i ruszyła do dzbanka z kawą.
- Nie marudź. Zrobiłam wam śniadanie. - Perka odezwała się rozpalonym głosem wskazując na patelnię i leżący obok boczek.
- Fajnie…- mruknęła Ruta nalewając sobie kawy i siadając z kubkiem na stole. Założyła nogę na nogę.- I w co się teraz bawicie? Mogę się przyłączyć?
-Zapewniałam tylko przystawkę dla Aśki. - Perka pokazała język Marylce i pogładziła po włosach Świerkę. - To co… teraz śniadanie?
- Śniadanie… ja zaś mogę zapewnić ci deser.- odparła Joanna mrucząc niczym żbik.
Perka zaśmiała się. Chwyciła fartuszek i tak ubrana zabrała się za nakładanie jedzenia.
- Powinnam pojechać do tego sklepu.
- Jak chcesz…- zaśmiała się chrapliwie Joanna.
- Sama? Nie potrzebujesz przyzwo…aauu. - paznokcie Świergi wbiły się w udo Ruty.
- Chyba sobie poradzę. - Zosia ustawiła na stole talerze wypełnione śniadaniem i w samym fartuszku zabrała się za jedzenie nie zważając na goły tyłek Ruty na blacie.
- Szkoda…- mruknęła wesoło Marylka, ale Świerga stwierdziła chłodnym tonem.- My i tak mamy tu dużo do zrobienia przed wyjazdem, trzeba zrobić porządek na stryszku.
- Noooo tak. Najgorsze zawsze spada na mnie…- dramatyzowała Ruta trochę przesadnie, by mogło brzmieć to wiarygodnie.
- A co tam jest do sprzątania? - Perka popiła kawą spory kęs boczku, obserwując pozostałe czarownice.
- Pomijając różne specyfiki uwarzone, to przede wszystkim całą wiedzę trzeba spakować by nie wpadła nieodpowiednie łapki.- wyjaśniła zdziwiona Świerga.- I upewnić się, że stryszek nie będzie wyglądał zbyt dziwnie i podejrzanie. Jadwiga powiedziała, że Patryk zaopiekuje się dworkiem, gdy wszystkie go opuścimy. Nie jest może przenikliwym mężczyzną, ale i tak nie powinniśmy zostawiać niczego podejrzanego za sobą.
Perka westchnęła.
- Cały czas zapominam… u mojej mentorki pracownia wyglądała jak zwykła kuchnia. - Zamyśliła się na chwilę. - Trzeba by sprzątnąć tą figurkę z penisem.
- Ta też pewnie.- zaśmiała Ruta… i zamyśliła dodając.- A może mu zostawić z wywieszką: ”Ideał do którego masz dążyć.”?
- Nie wpędzaj biedaka w kompleksy. - Zosia mrugnęła do Marylki. - Postaram się szybko uwinąć co by wam pomóc.
- Miło by było.- mruknęła Aśka a Ruta machając nogami.- Też bym chciała przystawkę.
Co wywołało potrząśnięcie głowy blondynki i wyraz dezaprobaty na jej ustach.
Zosia odłożyła sztućce kończąc jedzenie.
- Mogę się zaoferować w tym zakresie tylko…. mogę się nie wyrobić na porządki. - Uśmiechnęła się niewinnie do Marylki.
- Nie mam nic przeci… Aaauu...- szpony Joanny znowu wbiły się w skórę Ruty. Blondynka zmroziła Marylkę lodowatym spojrzeniem swych niebieskich oczu i słowami. - Nie rozkręcajcie się, bo nie wyjedziemy stąd dzisiaj. Obowiązki wpierw przyjemności później.
Perka wstała od stołu i zdjęła fartuszek by po chwili założyć pospiesznie zrzuconą sukienkę.
- To idę się wymyć i jadę na zakupy. Potrzebujecie jeszcze czegoś?
- Bielizny! I środków higieny intymnej, dezodorantów. Jakby były jakieś fajne okulary przeciwsłoneczne to też by nie zawadziły. I baterie. I latarki…- zaczęła wyliczać Ruta.
Perka podeszła do niej i delikatnie ścisnęła piersi Marylki.
- Coś powinno się znaleźć na ten rozmiar. - Uśmiechnęła się.
- To może zgarne te pieniądze? -Wskazała na kopertę leżącą na stole.
- Ano…- mruknęła Ruta prężąc się zmysłowo, choć akurat piersi nie były jej atutem, drobne i delikatne.
- Skoro już leżą, to szkoda nie skorzystać.- zgodziła się z Zosią Joanna.
Perka zgarnęła kopertę.
- Bądźcie grzeczne. - Pomachała opakowanym plikiem banknotów czarownicom i ruszyła by ogarnąć się w łazience. Ta była obecnie oazą ciszy i spokoju, bo dość intensywnym poranku. Oczywiście dochodziły do niej odgłosy świadczące, że czarownice w kuchni nie były do końca grzeczne, ale nikt też Zofii tu nie zaczepiał.
Perka wzięła szybki prysznic i ruszyła w kierunku swojej garderoby by mimo wszystko skompletować swoje ubrania na wyjazd, a przede wszystkim założyć nieco seksowniejszą bieliznę w prezencie dla Jolanty. Rozejrzała się przy okazji szukając wzrokiem Jagody.

Tę zauważyła dopiero w jej malarskim pokoju. A właściwie jej wypiętą pupę w krótkich jeansowych szortach, gdy pieczołowicie zwijała kolejne niedokończone szkice to tub. Sztalugi i cały sprzęt malarski pewnie też zamierzała zabrać. Lub przynajmniej jego część.
Może… przyczepka nie była najgorszym pomysłem?
Zosia przygotowując się do trasy także wcisnęła się w krótkie spodenki i narzuciła kraciastą koszulę, kryjąc pod garderobą, niebieski komplet bielizny.
- Zrobiłam śniadanie, może pójdź do kuchni i zjedz. - Zosia klepnęła delikatnie w wypięte pośladki Jagody.
- Auu…- rzekła żartobliwie Wilga prostując się i poprawiając okulary na nosie.
- Wiem… widziałam.- odparła wstydliwie i założyła opadający pukiel za ucho.- Poczekam, aż się tam uspokoi i pójdę jeść. Na razie mam co tu robić.
- Pojadę do sklepu po nieco rzeczy, potrzebujesz czegoś? - Perka uśmiechnęła się ciepło do swojej przyjaciółki.
- Nie… chyba nie.- zamyśliła się Jagoda i rozjerzała dookoła. - Sama nie wiem… ostatnio… moje życie bardzo się zmieniło. Zapomniałam już co to cisza.
Uśmiechnęła się delikatnie.
- Ale nie żałuję.
- Cisza to ten moment, gdy twoja kochanka pada z wycieńczenia. - Zosia mrugnęła do niej. - Jakby co to pisz, dzwoń. Może jakieś ołówki? Węgiel? Jolanta pewnie ma coś.
- Dobrze. Popatrzę tu jeszcze.- zgodziła się Jagoda rozglądając się dookoła.- Może parę arkuszy papieru. Będzie wiedziała, że dla mnie więc nic więcej nie musisz dodawać.
- Jasne. - Zosia pocałowała Wilgę w usta, nie krępując się by przy okazji mocno ścisnąć jej pośladki.
- Ccoś na wieczór... planujemy?- zapytała malarka po pocałunku tuląc się do Perki.
- Zobaczymy jakie atrakcje nam Aśka zapewni. - Jedna z dłoni Zosi wsunęła się w ciasne spodenki i przywarła do pośladka Wilgi. - Na pewno będziemy miały biwak. Właśnie! Chcesz spać ze mną w namiocie czy kupić ci własny?
- Wolę z tobą…- zakręciła pupą ocierając się o dłoń Perki i delikatnie całując szyję.
- Dobrze… ale uprzedzam, że w przedsionku zazwyczaj śpi Duch. - Zosia potarmosiła włosy Wilgi, dłonią, która nie była na razie uwięziona w jej spodniach. - Nie mogę się doczekać.
- Będzie ciasno i ciemno…- zamruczała Jagoda wodząc językiem po szyi Zosi i rozkoszując się obecnością jej dłoni pod spodenkami. Tuliła się do niej mocno, przez ich piersi ocierały się o siebie przez materiał ubrań.
- I gorąco. - Perka przesunęła dłonią między pośladkami malarki, pozwalając by szew docisnął jej palce w głąb. - Wypuścisz mnie na ten shopping czy powinnam się najpierw tobą zająć?
- Ja cię.. nie trzymam… łapki mam tu…- zachichotała Zosia rozłożyła szeroko ręce, jedynie ocierając się biustem i delikatnie wodząc ustami po szyi kochanki. I napierając tyłeczkiem na dłoń Perki.
- Niestety musiałabyś jeszcze wyłączyć swój magnetyzm by mnie wypuścić. - Perka uśmiechnęła się niewinnie nie ruszając się z miejsca.
- Tego nie potrafię… więc co zrobimy?- zadumała się Jagoda delikatnie muskając ustami podbródek Zosi.
Perka pocałowała malarkę gorąco, wysuwając dłoń z jej spodenek, ale tylko po to by wsunąć ją po chwili pod koszulkę. Robiąc przerwę w pocałunku sprawnym ruchem zdjęła ją przez głowę Wilgi.
- Hej…- pisnęła malarka odsuwając się i zakrywając ze śmiechem swój krągły zgrabny biust, którego nie osłaniał.
- Tak? - Perka wyszczerzyła się na ten widok.
- Zaskoczyłaś mnie…- odparła dziewczyna wystawiając język.- Teraz ty musisz coś zdjąć.
Zosia wzruszyła ramionami po czym zamachała zdobytą koszulką.
- Ja coś zdjęłam, więc co najwyżej możesz się odwdzięczyć nim…. - Przerwała uśmiechając się niewinnie.
- Ze mnie! To się nie liczy.- ukrywając piersi za splecionymi dłońmi schowała się za sztalugą.
- Jak to nie? - Perka podeszła do przeszkody i sięgnęła między konstrukcją do rozporka Wilgi.
- Bo z siebie powinnaś zdjąć…- odsunęła się nieco, poza zasięg jej dłoni, nie zamierzając ułatwiać kochance zadania.
- Czemu? Toż to ciebie tu rozbieramy. - Perka wyminęła sztalugę i ruszyła za Wilgą.
- Mnie? Dlaczego mnie… jesteś ładniejsza.- odparła okularnica niemrawo próbując uciec.
Zosia przyspieszyła nagle krok, przyskakując do kochanki i dociskając ją do ściany.
- Bo mam ochotę popatrzeć na coś ładnego. - Chwyciła rozporek Wilgi i energicznym szarpnięciem, rozpięła go, jednocześnie zdejmując spodenki malarki. Odsłaniając zwyczajne niewinne białe majteczki. Najwyraźniej bardziej kusząca bielizna musiała poczekać na inną okazję. Nieco przesiąkniętej co świadczyło o tym, że przedstawienie które podglądała, wpłynęło na nią.
- I… co dalej?- dłonie Wilgi chwyciły zachłannie biust Zosi ugniatając go powoli i zaborczo. Ściskała jej kragłości oblizując spierzchnięte wargi.
Perka zsunęła się na kolana uciekając przed dotykiem kochanki i przywarła ustami do mokrych majtek, dociskając językiem materiał do jej kobiecości.
Ciało Wilgi napięło się, biodra naparły na pieszczący ciało języczek. Dłonie zacisnęły się na puklach kochanki, gdy malarka pojękiwała coraz głośniej pod wpływem doznań. Zosia sięgnęła i także przez majtki zaczęła napierać palcem na jej tylni otworek coraz intensywniej ssąc bieliznę kochanki.
- Zosiu… Zosiu… Zosiu…- pojękiwała okularnica poddawana temu dotykowi, nie wiedząc czy uciekać czy poddawać się tym doznaniom. Coraz bardziej pobudzona, coraz bliższa szczytowi. Aż doszła drżąc i z głośnym jękiem.
Zosia jednak zamiast przerwać zsunęła jej majtki i wsunęła jednym szybkim ruchem palce w jej kwiat.
- Mokro. - Szepnęła nim ponownie przywarła ustami do kobiecości kochanki.
- Zo…- jęknęła cicho Wilga nie mając czasu ochłonąć po niedawnych doznaniach. Nie miała też sił by opierać ponownemu podbojowi jej delikatnego wnętrza. Po prostu drżąc poddała się pieszczocie Perki. Jej ciało znów zadrżało, a z ust wyrwały się głośne sapnięcia. Perka starając się powstrzymać uśmiech coraz śmielej poczynała sobie z jej kwiatem, wsuwajac do rozpalonego wnętrza kolejny palec. Przyciśnięta do ściany malarka nie miała sił, by opierać się figlom kochanki. Jej kwiatuszek próbował uwięzić intruzów, ale to był jedyny “opór” na jaki było ją stać. Jagoda pojękiwała głośno i bezwstydnie próbując się wręcz nabić na intruzów ruchami bioder. Zosia powoli przysunęła palec drugiej dłoni do pupy kochanki i podczas jednego z ruchów jej bioder, pewnym ruchem wsunęła palec w drugi otworek.
Był to impuls, który wywołał mocniejsze doznania i głośniejsze krzyki Jagody. Dziewczyna z trudem utrzymywała się na nogach pojękując głośno i dochodząc coraz szybciej do szczytu. I to wszystko… przy widowni. Dopiero teraz Perka zauważyła Marylkę. Ta uśmiechnięta opierała się o framugę drzwi wejściowych i przyglądała obu kochankom. Zosia ponownie doprowadziła Wilgę i pozwoli zaczęła zwalniać ruchu, pozwalając się jej uspokoić.
- Figlarka… nie miałaś przypadkiem wyjeżdżać do wsi na zakupy?- zaśmiała się Ruta machając palcem. Wilga bowiem nie była w stanie mówić, oddychając ciężko i szybko.
- Zapewniałam Jagodzie tylko zajęcie, gdy wy zajmowałyście kuchnię. - Zosia pocałowała na pożegnanie kwiatuszek Wilgi i wstała z klęczek, upewniając się że malarka ustoi.
- Nie zwalaj na nas. Po prostu chciałaś naszą gospodynię tylko dla siebie.- odparła ironicznie Marylka i spojrzała za siebie mówiąc.- Tak czy siak… najpierw musimy się spakować, a potem urządzimy sobie… pożegnanie. Zabawy zostawmy na później… tak przynajmniej Świerga mówi.-
- A z kim się żegnamy? - Perka chwilę postała obok Wilgi upewniając się, że z tą wszystko jest ok. Pocałowała malarkę delikatnie. - To ja będę jechać. Kartki tak?
- Z domem… chyba…. - zaśmiała się Ruta, a malarka skinęła głową.- Ttaak.
- Kto wie, może tu wrócimy. - Perka ucałowała Rutę w policzek i podeszła do drzwi. - To jadę po te zakupy.
- Na pewno wrócimy… nie wszystkie co prawda. Świerga chyba lubi swoje bagienko.- oceniła Marylka z uśmiechem. - To że tu wrócimy, nie oznacza że nie możemy zrobić małej pożegnalnej imprezki.
- Niech będzie. - Perka uśmiechnęła się do Ruty i pomachała obu czarownicom. - Niebawem wracam.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 08-08-2018, 11:30   #38
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Shopping

Idąc do auta zgarnęła Ducha i dała mu wskoczyć na pakę. Wyjeżdżając ustawiła telefon na uchwycie i wybrała numer Patryka.
- Hej piękna. Miło usłyszeć twój głos.- Mężczyzna odebrał od razu.
- Odpowiadając na twoje pytanie… pobudka była miła, szczególnie gdy zobaczyłam fotki z wczoraj. - Mimo oporów czuła jak uśmiecha się do telefonu. - Co porabiasz?
- Pokutuję za wczoraj przy biurku. A ty? I co masz na sobie?- zapytał niewątpliwie z podstępnym planem za tymi “niewinnymi” pytaniami.
- Krótkie spodenki, koszulę, a pod spodem błękitny koronkowy komplet bielizny. - Starała się by jej głos brzmiał niewinnie. - A jadę po kilka rzeczy do wsi.
- Szkoda że nie możesz wpaść do mnie… sprawdziłbym twoją prawdomówność… w kwestii bielizny. - odparł żartobliwie mężczyzna.
- Nie powinnam skoro się tyle żegnaliśmy, prawda? - Uśmiechnęła się i zerknęła przez okno. - Właśnie mijam twoje pastwiska.
- Nie powinnaś…- zgodził się z nią Patryk, ale kontynuował rozmowę w nieodpowiednim kierunku.- Rozpięta ta koszula?
- Tyle by było widać dekolt. - Poczuła jak jej głos robi się podniecony.
- Ja bym się skusił na rozpięcie jeszcze paru guziczków.- odparł Patryk niemal głośnym szeptem i dodał pytając.- Więc… co planujesz zdobyć we wsi?
- To rozpinam kolejny… a planuje zdobyć nieco seksownej bielizny na trasę.
- I kolejny… i pewnie będzie widać stanik? - Patryk również zaczynał się wciągać w tą ich grę, co nie zmieniało faktu, że Perka wjeżdżała w coraz bardziej zabudowany obszar wsi. A choć ruch drogowy był tu niemrawy… to jednak był.
- Tak… jakiś facet się chyba na mnie obejrzał. - Perka spróbowała nadać swemu głosowi rozbawiony ton.
- Skoro widać bardziej… twoje piersi, to… z pewnością… miał powód. Pokażesz mi je?- zapytał cicho.
- Hm… a jak? - Zosia poczuła jak między nogami robi się jej mokro.
- No… masz przecież komórkę, a w niej aparat.- przypomniał jej kochanek.
- Ale nie wiem czy powinnam wysyłać swoje zdjęcia… kto wie do czego je wykorzystasz.
- Masz moje… i też nie wiem… co z nimi zrobisz.- usłyszała w odpowiedzi. Przez chwilę Patryk milczał.- Ale zawsze możesz po prostu przyjechać do mnie i pokazać mi na miejscu.
Czas na decyzje się kończył szybko, była już w centrum wsi i dojeżdżała do sklepu Jolanty.
Perka przygryzła wargę. Nie powinna… pożegnali się. Ustawiła aparat i zrobiła zdjęcie swoim piersiom, ledwo co osłoniętym błękitną koronką.
- Jeśli… będziesz chciał… się spotkać. - Wyszeptała.
Chwila milczenia. Mogła się założyć o stanik który nosiła, że właśnie podziwia biust który okrywał.
- Wiesz dobrze, że chcę. Mimo że to szaleństwo.- usłyszała w końcu. Dobrze że i on zdawał sobie z tego sprawę.
- Ja… jestem szalona, a ty? - Perka zapięła guziki parkując pod sklepem Jolanty.
- Tak. Całkowicie oszalałem.- odpowiedział mężczyzna.
- Schadzka w lesie za godzinę? - Spytała ostrożnie, czując jak jej serce szaleje gdy czekała na odpowiedź.
- Tak.- i podał jej dokładne miejsce tej schadzki.
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Opel Zofii zatrzymał się przed sklepem.
Czarownica wzięła kilka głębszych oddechów nim zdobyła się na wejście do twierdzy Jolanty.

- Witam w moim sklepiku… czym mogę pomóc. Co potrzebujesz?- zapytała z uśmiechem sprzedawczyni uśmiechając się figlarnie do Perki. Trudno było powiedzieć czy z powodu ich pocałunku, czy też w ramach flirtu z klientami.
- Sporo… namiotu, śpiworu, nieco naczyń do biwakowania. - Perka oparła się o kontuar eksponując swój biust. - Sporo wina i jedzenia, a także… bielizny którą mi wybrałaś.
- Zacznijmy od od wina… - mrugnęła Jolanta również opierając się kontuar, przez co kontury krągłości ukrytych pod jej bluzką stały się wyraźniejsze. - Potem namiot, śpiwór, naczynia, jedzenie… a na końcu bielizna. Co ty na to ślicznotko?
- Dobrze… ach i jeszcze kartki dla Wilgi. - Zosia uśmiechnęła się i przesunęła dłonią po kontuarze, niebezpiecznie blisko biustu sklepikarki.
- Nie nauczono ciebie, że nie dotyka się towaru którego się nie kupiło, co?-zażartowała Jolanta prostując się i ruszając w kierunku jednej półek z materiałami malarskimi.- Zawsze kilka ich mam. Jagódka kupuje nieregularnie, ale dość często po kilka arkuszy. Wybieracie się na biwak?
- Jeszcze niczego nie dotknęłam. - Perka uśmiechnęła się niewinnie. - Tak. Chcę by Jagoda odpoczęła chwilę od dworku.
- I może dlatego czuję… się niedoceniona.- odparła z zalotnym uśmiechem Jolanta, po czym położyła zwinięte arkusze na blacie. - To ile tych butelek wina i jakie?
- To co zwykle i coś co polecasz. - Wzrok Zosi zawisł na dekolcie sklepikarki.
- Mam taki specjał. Nie wino… lubisz sycone miody?- zapytała zamyślone kobieta podpierając dłonią policzek, a ową rękę lewą reką, która uniosła nieco jej piersi podkreślając ich miękkość i rozmiar. Ukryte za zapiętą bluzką, były tylko w sferze domysłów Zosi. Jakie są naprawdę?
Zosia zadrżała na wspomnienie swojej ostatniej przygody z “miodem".
- Brzmi…. Brzmi dobrze. - Wyszeptała, zaciskając dłonie by nie rzucić się na sklepikarkę.
- Super… bo w okolicy jest taki jeden miejscowy wytwórca.- a Jolanta jej tego nie ułatwiała. Miód stał na najniższej półce, co zmusiło ją do pochylenia i podkreślenia krągłości jej pośladków przez obcisłą mini, oraz… pozwoliło perce zauważyć zgrabne nogi w czarnych pończochach i czarne szpilki na wysokim obcasie. Jolanta lubiła sobie dodawać parę centymetrów wzrostu.
- Piękne… - Perka nie potrafiła już myśleć o miodzie. - Czy to komplet?
- Co komplet? - zapytała Jolanta stawiając na stole butelkę bursztynowego płynu z domowej roboty oznaczeniami.
- Pończochy. - Zosia starała się uśmiechnąć.
- Och… te?- mruknęła sklepikarka podwijając nieco spódniczkę i wodząc pieszczotliwie po koronkowej podwiązce zdobiącej udo.- Prosto z Włoch, bardzo drogie… masz niezłe oko.
- Z przyjemnością bym dotknęła. - Zosia poległa, nie mogła oderwać wzroku od koronki i tego co opinała.
- No… nie wiem…- Jolanta wyjrzała przez szybę sklepową, ale widząc znów niewielki ruch w środku sennej wioski. - No dobrze… choć za ladę i zobacz jaką przyjemność potrafią stworzyć dla kobiety włoscy mistrzowie.
Perka przeszła powoli okrążając kontuar i podeszła do sklepikarki. Powoli sięgnęła dłońmi do pończoch i zaczęła wodzić palcami po koronce.
- Wspaniałe. - Uśmiechnęła się do Jolanty, przysuwając się tak, że ich piersi się zetknęły.
- Czyż nie są cudowne w dotyku, tak opinają twoje ciało jak dotyk kochanka.- w swej fascynacji bielizną sprzedawczyni nie zauważyła ocierającego się o siebie biustu. Tym bardziej że dzieliły je bariery tkaniny i bielizny.
- Mogę się przyjrzeć? - Uśmiechnęła się niewinnie wsuwając palce pod koronkę.
- No po to cię tu wpuściłam. Byś mogła podziwiać włoską robótkę.- Jolanta lekko zadrżała czując palce Perki na swojej skórze.
Zosia zsunęła się na kolana i uniosła ku górze spódnicę Jolanty, odsłaniając więcej niż tylko pończochy.
- Misterna robota. - Szepnęła delikatnie ściągając pończochy.
- Hej… co ty robisz? - zapytała lekko zaskoczona i lekko speszona sklepikarka, gdy jej klientka zsuwała z niej pończochę i zerkała na czarne koronkowe majteczki ukrywające jasny meszek. Majteczki z tym samym motywem co na podwiązkach.
- To komplet. - Perka delikatnie przesunęła palcami po koronkowych majtkach.
- Oczywiście że komplet.- odparła Jolanta siląc się na nonszalancki uśmiech i czując niewątpliwie niezbyt pewnie w obecnej sytuacji.- A czemu zsunęłaś… mi pończochę z uda?
- Byłam ciekawa jak mocno się trzymają. - Perka naparła palcami na majteczki Jolanty. - Ich… też jestem ciekawa.
- Czemu? Co cię tak… ciekawi?- mruknęła cicho sprzedawczyni czując jak drży pod dotykiem Zofii.
- Ciekawi mnie czy łatwo się zsuwają. - Perka spojrzała ku górze by przyjrzeć się twarzy sprzedawczyni.
Ta była lekko czerwona na policzkach i lekko zszokowana.
- Moja droga… ja nie jestem pewna, czy… jestem gotowa na to dokąd to zmierza…- wybąkała Jolanta. - Jeśli zsunę, byś mogła zobaczyć jak łatwo… to wystarczy? Na razie?
- Tylko jeśli tego rzeczywiście chcesz. - Perka przez chwilę przyglądała się kobiecości kochanki wygłodniałym wzrokiem, ale grzecznie cofnęła dłonie.
- Teraz to chcę mocnego drinka… bardzo mocnego…- zaśmiała się nerwowo i sięgnęła dłonią do swych majteczek. Powoli i lekko drżąc zsunęła je do połowy ud pozwalając Perce podziwiać swoje łono i złotawy meszek je porastający tu i tam.- Widzisz jakie wygodne. Włoska… robo… ta- dukała zawstydzona Jolanta drżąc i wodząc wzrokiem po kucającej Zosi, zwłaszcza po jej dekolcie.
- Piękne. - Perka nawet nie udawała, że patrzy na majtki. - Więc drink… czy też mam kontynuować? - Powoli sięgnęła do swojej koszuli.
- Drink… zdecydowanie… drink…- mruknęła Jolanta wciągając majtki na swoje miejsce. Jednakże nie mogła oderwać oczu od dłoni Zosi.
- Dobrze. - Perka,rozpięła, jeden guzik i podniosła się z klęczek. - To naprawdę ładny komplet. Szczególnie jeśli jest do niego stanik.
- Oczywiście, że jest…- odparła sprzedawczyni sięgając po jedną z butelek wina, oraz komplet kieliszków. Rozpakowała je i odpieczętowała jedno z lepszych win, by wypełnić czerwonym trunkiem dwa kieliszki. - Napijesz się?
- Odrobinę, muszę zaraz wsiąść za kółko. - Uśmiechnęła się przyglądając się koszulce Jolanty. - Jaki krój stanika?
- Push up. - odparła Jolanta nalewając tylko odrobinę wina klientce. I o wiele więcej sobie. Jej koszula napinała się na piersiach, bo sklepikarka miała problem z uspokojeniem oddechu.
- Musi być niesamowity. - Perka upiła wina.
- Powinien być, za tą cenę. - odparła z uśmiechem Jolanta myśląc oczywiście o staniku. Wyglądało na to, że sklepikarka nie czuje jakiejś szczególnej mięty do innych kobiet… ale Perka przypomniała sobie o jej małym sekrecie, odkrytym przy ostatnim ich spotkaniu. Intymnej niemal słabości Jolanty do luksusowej bielizny… i ciał kobiet w nią ubranych.
- To co…. Zgarniamy resztę rzeczy i pokażesz mi co wybrałaś? - Zosia dopiła wino.
- Tak. Tak zróbmy…- odparła szybko Jolanta próbując ochłonąć. Wypiła duszkiem wino i dodała.- Namiot, śpiwór, tak?
- I jakieś naczynia.. sztućce do biwakowania. - Perka z całych sił starała się ukryć pożądanie, które czaiło się w jej wnętrzu. - O i jeszcze mała butla z gazem… nie wiem czy masz, a moja się chyba kończy.
- Butle gazowe mam. Nie wszyscy są podłączeni jeszcze do gazociągu.- rzekła sklepikarka zdejmując namiot z półki, a potem śpiwór.- Jest gorąco dzisiaj, nieprawdaż? Czy my się tylko tak zdaje.
- Jest. - Perka uśmiechnęła się i jakby w odpowiedzi rozpięła kolejny guzik koszuli, odsłaniając rant błękitnej miseczki stanika. - A taka obcisła koszulka nie pomaga. - Wskazała na ubranie Jolanty jakby to ono było głównym problemem… i w sumie tak uważała.
- Nie było tak gorąco… dopóki się nie zjawiłaś. A może to przez wino.- Jolanta jednakże uczyniła podobnie rozpinając dwa guziki u swojej koszuli i co chwila zerkając na dekolt Perki, kuszona ciekawości i być może… innymi emocjami.
- Jeśli to wino to chyba powinnyśmy się napić więcej. - Perka uśmiechnęła się niewinnie mimo iż jej wzrok utkwiony był w odsłoniętym dekolcie sklepikarki.
- Nie jestem pewna…- zaśmiała się nerwowo Jolanta przynosząc sztućce. - Mam wrażenie, że mogłybyśmy zrobić wtedy coś głupiego.
Zosia odpowiedziała cichym śmiechem, przy którym jej piersi zafalowały odsłaniając większy fragment błękitnej koronki.
- Nie zrobimy nic na co nie miałabyś ochoty. - Spojrzała na zawartość kontuaru. - Chyba wszystko nie licząc jedzenia… mogłabyś dorzucić jeszcze butelkę tego wina, które przed chwilą piłyśmy?
- Ok… nawet dwie…- zaśmiała Jolanta co chwilę zezując na dekolt Perki i kuszącą ją koronkę. Z pewnością Zosia pobudziła co najmniej jej ciekawość.
Perka natomiast skorzystała z okazji, że już jest za kontuarem i zabrała się za pomoc przy wybieraniu produktów spożywczych. Były to głównie konserwy i hermetycznie popakowane sery, sosy. Przy każdej możliwej okazji pochylała się tak by sklepikarka mogła zajrzeć głębiej w jej dekolt. Co ją rozpraszało i utrudniało jej myślenie… o zakupach przynajmniej. Jolanta w końcu nalała sobie kolejną lampkę wina i następną.
- Zabawne… czuję się jak przed sceną erotyczną w filmie.- zaśmiała się nerwowo wtrącając bez wyraźnego powodu.- Tylko nie ma kamer i gapiącej się obsługi planu.
- Przyznaję, że nigdy nie byłam na planie filmowym. - Perka rozpięła kolejny guzik, ukazując już Jolancie spięcie między miseczkami stanika i odłożyła na blat ostatnie artykuły. - Jakie to uczucie?
- Trochę zdenerwowania i dużo tremy. I trzeba pamiętać, że to udawanie… nie prawdziwy seks. Ot pojęczysz, powzdychasz… pougniatają ci cycki. Lub ty pougniatasz… miałam scenę erotyczną z kobietą. Dwa razy…- zerkając wprost na dekolt Perki i popijając wino Jolanta odprężyła się nieco mogąc powspominać.- To były filmy artystyczne i niekomercyjne. Żadne porno, więc seks sprowadzał się do ocierania się i pocałunków.
- I nie przeszkadzało ci robienie tych rzeczy z kobietą? - Perka uśmiechnęła się upijając kolejną “odrobinę” wina, która znalazła się w jej kieliszku.
- To było granie… zresztą całowanie i łapanie za biust… to nic wielkiego. Ciebie pocałowałam. - przypomniała jej sklepikarka.
- To prawda. - Perka uśmiechnęła się. - To co… pokażesz mi co wybrałaś?
- Cóż…- uśmiechnęła Jolanta i ruszyła przodem, kusząc ruchem palca.- Chodź za mną do mego królestwa.
Zosia ruszyła za sklepikarką na znane już sobie zaplecze.
- Tak nazachwalałam twój gust, że dziś też muszę kupić nieco prezentów.
- Wybrałam tylko najlepsze modele.- uśmiechnęła się zadziornie Jolanta, gdy weszły do jej magazynu. Podała pierwsze pudełko perce, by ta obejrzała sobie czarny komplecik, błyszczący kryształkami Swarowskiego. - Co o nim sądzisz?
Perca aż zabłyszczały oczy.
- Piękny! - Uśmiechnęła się do sprzedawczyni. Ostrożnie przesuwała dłońmi po nietypowej bieliźnie. - Rozumiem, że mogę przymierzyć?
- Oczywiście…- uśmiechnęła się dobrotliwie Jolanta.
Zosia uśmiechnęła się, a następnie zabrała się za wykonanie dla sklepikarki małego striptizu. Niespiesznie rozpięła krótkie spodenki i wypinając się w stronę kobiety zsunęła je odsłaniając koronkowe majtki pasujące kolorystycznie do fragmentów stanika, które Jolanta już widziała. Odkładając je na jedną z wypelniajacych zaplecze półek, obróciła się w stronę sklepikarki i zabrała się za rozpinanie kolejnych guziczków koszuli. Pomału, odsłaniając kolejne fragmenty ciala, aż materiał opadł swobodnie po jej bokach, okazując w pełnej okazałości błękitny stanik, dokładnie wypełniony jej krągłymi piersiami. Uśmiechnęła się i sięgnęła za plecy by go rozpiąć, po czym odłożyła go tuż obok Jolanty. Po chwili dołączyły do niego także majteczki. Widziała wyraźne reakcje Jolanty na swoje zachowanie, udawaną obojętność, zainteresowanie, z trudem ukrywane podniecenie i pożądanie… wszystkie one następowały jedna po drugiej w miarę jak odsłaniała swoje ciało w bieliźnie i jak… pozbywała się koronkowej “zbroi”. Jolanta oddychała ciężko zaciskając uda.
- Jesteś piękną dziewczyną, w tej bieliźnie… z pewnością powalisz na kolana każdego… mężczyznę.- wydusiła z siebie “obojętnym” tonem głosu.
- Myślisz? - Zosia zaczęła ostrożnie nakładać na siebie zdobiony klejnocikami kostium. - Jest niesamowita.. mogłabym na co dzień nosić coś takiego.
- Raczej… co noc.. to bielizna do kuszenia. Nie wiem czy jest wygodna na dzień… ale wyglądasz w niej bardzo kusząco.- sklepikarka mimowolnie oblizała wargi.
Perka ujęła swoje osłonięte ozdobnym stanikiem piersi w dłonie i ścisnęła je, eksponując przed Jolantą.
- Według mnie jest bardzo wygodna. - Uniosła nogę, opierając ją niedaleko miejsca gdzie usiadła sklepikarka. - A pończochy wspaniale się trzymają.
- Taak… z pewnością…- wymruczała kobieta ulegając pokusie by wodzić dłonię po udzie Zosi.
Perka z uśmiechem przyglądała się sklepikarce, nie ruszając nogą by jej nie speszyć. Jolanta okazała się być dla niej całkiem ciekawym wyzwaniem i samo kuszenie… sprawiało jej potwornie dużo frajdy.
- Czy… jest coś jeszcze co mogłabym przymierzyć?
- No… coś by się znalazło.- stwierdziła czerwona na twarzy Jolanta odsuwając szybko dłoń. Rozpięła guzik swojej bluzki pogłębiając dekolt.- Tak mam trochę bielizny, w której mogłabyś skusić każdego… do najbardziej pokręconych zabaw.
Podała kolejne pudełko. Z czarną jednoczęściową bielizną. Mocno prześwitującą. Równie dobrze Zofia mogłaby łazić nago.
- Pomożesz mi zdjąć? - Perka stanęła tyłem do sprzedawczyni i odsunęła włosy z pleców odsłaniając zapięcie stanika. - Nie chciałabym uszkodzić.
- Dobrze…- Jolanta zabrała się za rozpinanie bielizny, ale jakoś tak niemrawo i niewprawnie. Może dlatego że drżącymi palcami wodziła plecach klientki. -... Mogłabyś być modelką reklamującą bieliznę.
- Może… kiedyś pozowałam w kitlu lekarskim. - Perka obróciła się w stronę sklepikarki z nagimi piersiami, nadal pozostając w dolnej części kompletu.
- I pewnie wyszło podnieca… to znaczy pięknie.- Jolanta musnęła palcami krągłe piersi Zosi i cofnęła się szybko.- Z resztą… pewnie poradzisz sobie… sama, co? Ja muszę się napić.
- Tak byłoby bezpieczniej. - Zosia pochyliła się, pozwalając by jej piersi zawisły swobodnie i zabrała się za ostrożne zsuwanie pończoch. - Wyszło pięknie… ale i podniecająco jako że pozowałam w samym kitlu. - Mrugnęła do sklepikarki. - Nie krępuj się. Jakbym mogła dostać jeszcze nieco tego wina byłoby wspaniale.
- Zdecydowanie podniecająco.- mruknęła zamyślona sklepikarka i poszła nalać sobie trunku.
Perka ostrożnie zdjęła bieliznę i odłożyła ją delikatnie na półkę, cały czas przyglądając się jej z zachwytem. Może… powinna ją założyć na spotkanie z Patrykiem? Bez pończoch pewnie dałaby nawet radę choć… gdyby nie założyła bielizny wcale? Rozmyślając wbiła się w siateczkowe body i zaczekała na Jolantę, ciekawa jej opinii.
Jolanta wróciła z winem i dwoma kieliszkami i zamarła z wrażenia na sam widok Zosi.
Wydała z siebie drapieżny pomruk mówiąc.
- Wyglądasz cudownie. Twoje ciało ślicznie się w nim prezentuje… aż kusi do nieczystych myśli i zagrań. -
Nalała ponownie wina do kieliszków i ustawiła je na pudełkach obok drzwi.
- Jakieś konkretne myśli? - Perka podeszła do sklepikarki i wzięła jeden z kieliszków po czym upiła łyk wina. - Co ciekawe, to body jest niesamowicie wygodne i ma bardzo pomysłowe rozpięcie.
- Służy… do seksu… nie zakłada się jako piżamki. Więc… nic dziwnego, że jest pomysłowe jeśli chodzi… rozpięcie.- odparła z lubieżnym uśmiechem Jolanta i mruknęła.- Chciałoby się… dotknąć twojego ciała, sprawdzić.. jakie ono jest pod… materiałem.
- Wiesz, że… jeśli tylko masz ochotę, możesz to zrobić? - Perka odstawiła kieliszek, ale nie odsunęła się od sprzedawczyni.
- Żebyś potem nie żałowała.- zaśmiała się nerwowo Jolanta dopijając trunku. Zbliżyła się do Zosi stawając za nią. Jej dłonie drapieżnie chwyciły za piersi przez materiał body, by je ugniatać i masować. Jej własny biust przywarł do pleców klientki.
- Mmmm.. bardzo przyjemne…- szepnęła niczym zadowolony kocur.
- T..tak… - Perka jęknęła gdy delikatny materiał zaczął się przesuwać po jej ciele pod naporem gorących dłoni Jolanty, drażniąc przy tym nabrzmiałe już szczyty piersi.
- A jak… niżej…- lewa dłoń puściła lewą pierś Perki i zsunęła się po brzuchu w dół, palce pocierały łono pochwyconej ofiary delikatnie wciskając materiał w w kwiatuszek. Z początku delikatnie… potem nieco mocniej. Tak samo mocno ściskała pierś Zosi.
- Jeszcze przyjemniej. - Perka zamruczała oddając się dotykowi sklepikarki. Czuła że siateczka bardzo łatwo przepuszcza jej wilgoć, która zwilżyła pieszczące ją palce. - Czy… tobie jest równie łatwo rozpiąć zapięcie na dole co i mi?
- Nie… bardzo…- zamruczała Jolanta kąsając delikatnie szyję Perki.- Wiesz… nie mam jakichś szczególnych ciągotek do kobiet, ale ty… w tej bieliźnie wyglądasz tak podniecająco.
- Wolisz mnie w niej czy też bez? - Zosia jęknęła czując ugryzienie i delikatnie naparła na pieszczące ją palce.
- Sama… nie wiem… jestem nieco pijana i bardzo podniecona.- mruczała Jolanta mocniej pocierając kwiatuszek Perki palcami.
- Ja też… a w takim stanie mam ochotę na bardzo… niepokojące rzeczy. - Zosia uśmiechnęła się i delikatnie otarła się pupą o łono sklepikarki.
- Jakie?- zapytała sklepikarka znów kąsając kark kochanki i nie przerywając pieszczoty palcami na jej ciele.
- Kusi mnie pewna przekąska. - Perka sięgnęła do piersi, którą nie zajmowała się Jolanta i zaczęła ją ugniatać.
-Że też ci się zebrało na jedzenie... akurat teraz - zaśmiała się Jolanta nie przerywając pieszczot jej wijącego się pod dotykiem ciała Zosi.
- Wiesz… - Perka zaczęła coraz głośniej pomrukiwać pod wpływem dotyku sklepikarki. - Nie do końca chodzi mi… o jedzenie… Bardziej nektar?
- Nie rozumiem…- mruczała podniecona Jolanta bawiąc się pochwyconą krągłością pod palcami i pocierając mocniej kwiatuszek Perki.
- To… trzeba pokazać. - Zosia jęknęła głośno i natarła biodrami na palce sprzedawczyni tak mocno, że prawie przebiłaby siateczkę body.
- Acha… noo… dobrze.. za chwilę….- na razie była bowiem skupiona na nerwowym wodzeniu palcami pomiędzy płatkami kwiatu Zosi, na ile pozwalał na to materiał body.
- Proszę… mocniej. - Perka zaczęła poruszać się nerwowo, opierając dla równowagi wolną rękę na jednym z regałów.
Jolanta odchyliła materiał body i wbiła palce w kobiecość kochanki, trochę niewprawnie, ale zdecydowanie mocno. I tak samo mocno poruszała palcami, jak i zaciskała je na pieszczonym biuście.
- Cudownie. - Perka zaczęła poruszać biodrami w rytm ruchów sklepikarki, potęgując oferowane doznania.
- Jesteś jak wulkan.- zamruczała zaskoczona nieco tym faktem kochanka Zosi mocniej wciskając palce i szybko nimi poruszając… długie i wąskie i kilka. Ich dotyk przyjemnie drażnił intymny zakątek Zosi.
Perka jęknęła głośno dochodząc i oparła się obiema dłońmi o regał powoli uspokajając oddech.
- Odkryłaś mój sekret. - Mrugnęła ponad ramieniem do Jolanty.
- Jaki sekret?- zapytała zaskoczona sklepikarka.
Zosia, zaśmiała się i ostrożnie przekręciła się w ramionach sprzedawczyni.
- Że jestem wulkanem. - Delikatnie pocałowała usta Jolanty. - To… mogę skorzystać z przekąski?
- Nie widzę problemu. - odparła nieco zdezorientowana sklepikarka.
- Jeszcze. - Perka uśmiechnęła się niewinnie i ponownie przyklęknęła przed Jolantą, bez skrupułów sięgając pod spódnicę do jej majtek. - Już wiesz o jakiej przekąsce mówię?
- Och… no tak…- speszyła się Jolanta i dodała ciszej. - Nigdy tego nie robiłam… naprawdę. Tylko raz na niby.
- Zawsze musi być ten pierwszy raz. - Zosia powoli ściągnęła majtki sklepikarki, a po chwili namysłu także jej spódniczkę. Pomogła kobiecie oswobodzić nogi z garderoby i ponownie spojrzała ku górze. - Wolisz się o coś oprzeć czy usiąść?
- A co powinnam? - zapytała nerwowo kobieta której wilgotna kobiecość intensywnie pachniała pożądaniem.
- Polecam usiąść. - Perka delikatnie pogładziła kwiat Jolanty.
- Dobrze… - wymruczała cicho kobieta siadając na krześle. - Dla ciebie to nie pierwszy raz, co? Ale nie lepiej by było z młodszą?
- Wspominałam ci już, że wolę starszych. - Zosia uśmiechnęła się i przytrzymując dłońmi rozchylone uda Jolanty, pocałowała jej kwiat. Odpowiedzią był cichy jęk i drżenie ciala sklepikarki.
- Gdybyś nie wyglądała tak kusząco… w bieliźnie… to by nic się nie zdarzyło. - szepnęła żartobliwym tonem.
- I wzajemnie. - Perka przywarła ustami do kwiatu kochanki i zabrała się za pieszczeniem języka jej wrażliwego punktu. Ciche jęki i drżenie ciała pieszczonej kobiety było muzyką, którą Zosia tworzyła. Rozpalona sytuacją Jolanta rozpięła swoją bluzkę by masować swoje duże piersi uwięzione w staniku.
Perka widząc, że kobieta już tylko cieszy się jej dotykiem, puściła jedno udo i delikatnie sięgnęła palcami do jej kwiatu, zanurzając je odrobinę. Jolanta zamruczała jak kotka poddając się temu dotykowi i wychodząc mu naprzeciw biodrami.
Widząc to Zosia już pewnie natarła na kobiecość kochanki, rozpychając się w jej wnętrzu. Zerkając ku górze na pieszczącą swoje piersi kochankę, coraz bardziej przyspieszała ruchy.
Głośne jęki i intensywny dotyk świadczył o szybko zbliżającym się szczycie kochanki. I po chwili Jolanta krzyknęła głośno przymykając oczy i wyginając ciało w łuk z powodu nadmiaru ekstazy. Zosia niespiesznie zabrała się za czyszczenie kwiatu kochanki, na koniec odsuwając się i dokładnie oblizując palce.
- Wspaniała przekąska. - Po wszystkim uśmiechnęła się lubieżnie do Jolanty.
- Ja… tego… no… trochę minęło od ostatniego… razu. - rzekła niepewnie sklepikarka łapiąc oddech.
Perka oparła się o jej uda z uśmiechem przyglądając się stanowi do jakiego doprowadziła sklepikarkę. Wilga na pewno dostanie wypieków jak jej o tym opowie.
- Czy w nagrodę dostanę coś jeszcze do przymierzenia?
- Nie… ale zapakuję ci ekstra komplecik bielizny, jako prezent niespodziankę. Teraz wolę nie kusić losu. - zaśmiała się sklepikarka zapinając bluzkę i zerkając z uśmiechem na kochankę.
- Niech, będzie. Mogę w tym wyjść? - Spytała odpowiadając uśmiechem na uśmiech. - Zaraz zapłacę… Och i muszę jeszcze wybrać prezenty. - Poderwała się i zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu wybierając bieliznę dla pozostałych czarownic.
- Żaden problem, a ja spakuję i podliczę. - odparła Jolanta ubierając się pospiesznie. Chwilę później, Zosia już pakowała zakupy do opla w tym paczuszkę przewiązaną wstążeczką i przeznaczoną dla nie. Perka założyła na siateczkowe body swoja koszulę i spodenki, pakując dotychczasową bieliznę do jednej z toreb i tak ubrana ruszyła w kierunku miejsca, w którym umówili się z Patrykiem. Jadąc tam wiedziała, że robi błąd. Siostry by jej zabroniły. Nie powinna się wszak bardziej angażować. A jednak to czyniła. Przyjechała przed czasem na miejsce i… musiała poczekać kilka minut na jego pojawienie.
Uznała, że to dobry moment na ogarnięcie paki i poukładanie w niej nowo zakupionych rzeczy. Wypuściła Ducha by ten pobiegał nieco po lesie i zabrała się za pracę. Nie była pewna co zrobi gdy wrócą. Z jednej strony miała nadzieje, że jej przejdzie, że Patryk będzie jedynie jej kochankiem, a ona będzie mogła nadal przebywać wśród czarownic. Jednak… wizja ciepłego domu… kusiła.
- Żar Mokoszy… jasne. - mruknęła do siebie, wkładając część jedzenia do samochodowej lodówki.
 
Aiko jest offline  
Stary 08-08-2018, 11:31   #39
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Schadzka

W końcu pojawił się niemal punktualnie. Jego samochód się zatrzymał, a on wysiadł… z bukiecikiem kwiatków. Niezbyt sensowne podejście do sytuacji. Jego wzrok powiódł łakomie po ciele Perki, gdy mówił. - Wyglądasz… ślicznie.
- A ty potwornie przystojnie… jak zwykle. - Z uśmiechem przyjęła kwiaty już obawiając się wyjaśniania, skąd je wzięła. Powąchała je czując jak jej serce przyspiesza i już wiedziała, że będzie miała problem by wyrzucić ten bukiecik.
- Nie tak zachwycająco jak ty. - rzekł z uśmiechem mężczyzna nie bardzo wiedząc co ma zrobić z trzymającą bukiecik dziewczyną.
Perka odłożyła bukiet na pakę i uśmiechnęła się do kochanka.
- To jak… chcesz sprawdzić moją bieliznę? - Wyszczerzyła się wiedząc, że Patryk nie mógł zauważyć zmiany pod kraciastą koszulą.
- Tak… w sumie to nie chcę tracić czasu. - Patryk podszedł do dziewczyny i chwycił ją w pasie. Całował jej usta, policzki, szyję zachłannie i gorączkowo. Dociskał jej ciało do siebie, a dłońmi sięgał do jej pupy.
- Ja… ja też. - Głos Zosi nagle stał się rozpalony. Pewnym ruchem sięgnęła pomiędzy ich ciała i dostała się do paska kochanka, rozpinając go.
Patryk odsunął się, by ułatwić kochance działania. Jego dłonie spoczęły na bluzce Perki i drżącymi palcami zaczęła rozpinać guziki.
Zosia rozpięła spodnie mężczyzny nie odrywając oczu od jego twarzy. Była tak ciekawa jego reakcji na swój nietypowy strój.
- Wooow… wyglądasz… wooow… skłamałaś. - wydukał z trudem Partyk nie odrywając oczu od odsłoniętych piersi. Bardziej wyraźną reakcją czarownica poczuła pod palcami, gdy rozpięła spodnie i wsunęła palce głębiej, czując zdecydowanie twardą męskość pod palcami. Podobała się mu… bardzo.
- Nie kłamałam… - Perka objęła palcami oręż kochanka. - … pojechałam kupić seksowną bieliznę i…. to wybrałam.
- Udało ci się…- jęknął mężczyzna ściskając dłońmi piersi i kciukami pocierając ich szczyty przez materiał, powoli i intensywnie.
- Jak… zdejmiesz spodenki, będzie widać całość. - Zosia wyprężyła się eksponując piersi na dotyk kochanka.
- Brakuje mi rąk.- rzekł smutno Patryk rozkoszując się biustem dziewczyny ściskając je drapieżnie. - Może … ty zdejmiesz?
- Leniuszek. - Zosia sięgnęła do swojego rozporka i po chwili jej spodenki wylądowały na ziemi.
- Jesteś prześliczna…- szeptał podnieconym głosem mężczyzna.-... bardzo.
- Mam nadzieję… że udało mi się wynagrodzić ci… - Jęknęła gdy Patryk mocniej naparł palcami na jej piersi. -... wyjście z biura.
- Masz jakieś kaprysy… które mógłbym spełnić? - zapytał z lubieżnym uśmieszkiem jej kochanek.
- Seks z tobą liczy się jako kaprys? - Spojrzała na niego niewinnie.
- Pozycja… się liczy… i jaki będzie…- odparł z uśmiechem Patryk.
- Na masce? Mocno? - Wyszeptała czując jak jej kwiat wypełnia się wilgocią.
- Dobrze… na masce. - zgodził się z nią jej kochanek.
Zosia usiadła na masce swojego Opla rozchylając nogi i pokazując Patrykowi znajdujące się tam zapięcie, ułatwiające dostęp do jej kobiecości. Powinni się pospieszyć… w ogóle nie powinno ich tu być.
Mężczyzna drżącymi palcami rozpiął je szybko i odsłonił ukryty skarb kochanki. Pochwycił za udo i dosłownie nabił kochankę na siebie. Zosia mimowolnie jęknęła czując twardego intruza podbijającego jej delikatny zakątek. Nie bolało prawie wcale, była zbyt rozpalona na to… Miecz kochanka wślizgnął się bez oporu. A połączony z nią mężczyzna zaczął na oślep całować usta, szyję i piersi czarownicy.
- Mocno… tak bym nie mogła zapomnieć. - Szeptała opierając dłonie na masce i całkowicie oddając się Patrykowi.
Patryk chwycił więc ją za uda i łono Zosi było brutalnie nabijane na męskość mężczyzny. Nie hamował się w swojej zabawie, dziewczyna czuła go w całości w sobie i jego ruchy. Jej pupa ślizgała się tuż nad ciepłą maską, a ona sama stała się niemal żywym przedłużeniem kochanka, lub żywą zabawką. Jej piersi, choć nadal uwięzione pod body poruszały się intensywnie… jak całe jej ciało.
Perka pojękiwała głośno całkowicie nie zważając na to, że ktoś mógłby ich usłyszeć. Było jej dobrze i planowała to obwieścić całemu światu. A Patryk dbał o to by była głośna, swoimi ruchami bioder zmuszając dziewczynę do wysiłku i nadając mocne tempo. To była czysta zwierzęca żądza pozbawiona czułości, delikatności i uczucia. Czyste pragnienie… wręcz wilkołacze w swojej naturze.
Perka doszła z głośnym okrzykiem, wbijając paznokcie w ramiona kochanka. A Patryk chwilę później… z bardzo głośnym jękiem. Nadal trzymając kochankę i będąc w niej obecny rzekł łapiąc z trudem oddech.
- Co… te raz?
Perka objęła go mocno wtulając się.
- Ja powinnam wrócić do Jagody, a ty do pracy. - Delikatnie pocałowała rozpalone ramie. - A na co masz ochotę?
- Na pewno nie na to.- zamruczał Patryk wodząc dłońmi po jej pośladkach.
- Jeszcze raz… tak jak ty masz ochotę. - Wyszeptała rozpalonym głosem Zosia. - A potem będziemy grzeczni i wrócimy do swoich obowiązków.
- Ja… cóż… może teraz… to ty… ujeździsz mnie… trochę się zmachałem…- zadumał Patryk i pocałował Perkę w czubek nosa. - Teraz ty będziesz na górze.
- To gdzie cię usadzimy byś nie obtarł sobie pupy? - Zosia uśmiechnęła się ciepło do mężczyzny. - Może fotel kierowcy w twoim aucie?
- Może być…- mężczyzna odsunął się ujawniając, że trochę jest wypompowany i wymaga odrobiny czasu lub pracy do uzyskania w pełni gotowości jego instrumentu miłości.
Perka zeskoczyła z maski opla i poprowadziła kochanka, w kierunku jego samochodu.
- Dużo musiałeś nadgonić po naszym wczorajszym szaleństwie? - Usadziła mężczyznę na fotelu kierowcy i pewnym ruchem, prawie położyła oparcie, nim wylądowała na jego kolanach.
- Nie aż tak dużo… ale wiesz jak to jest. Zawsze znajdzie się coś do zrobienia.- zaśmiał Patryk i westchnął.- Dobrze że opuszczacie dworek. W związku z całą tą checą związaną z niebezpiecznym niedźwiedziem, to wczoraj się trochę martwiłem o was.
- Niedźwiedzie nie wchodzą do domów, wiesz? - Perka zaczęła delikatnie całować twarz kochanka, ocierając się swymi osłoniętymi siateczką piersiami o jego tors i mokrym kwiatuszkiem o jego oklapłą na razie męskość.
- Niby tak… ale będę czuł się lepiej. Zresztą myśliwi dostali pozwolenie na odstrzał, więc wkrótce ubiją tą szaloną bestię…- mruczał odpowiadając pocałunkami, na jej pocałunki. A Zosia czuła życie wstępujące powoli w oręż kochanka.
- Hm… czyli cieszysz się, że wyjeżdżam? - Perka żartobliwie kąsnęła jego ramię. - Chyba powinno być mi smutno.
- Staram się znaleźć jakiekolwiek pozytywy… nieważne jak absurdalne. - mruknął smętnie Patryk wodząc leniwie dłońmi po jej pupie.
- Będziesz miał czas na jazdę konną… - Perka zamruczała czując dotyk na swoich pośladkach i ustawiła się tak by oręż kochanka przy każdym jej ruchu, delikatnie zahaczał o tylny otworek. - Nikt cię nie spije… nie zmusi do kupowania dziwnych rzeczy… biegania nago po łące.
- No… to z pewnością.. się nie zdarzy. Szkoda… że niełatwo mi to trak… tować… jako zaletę.- rozkoszował się dotykiem jej ciała, jak i swoimi dłońmi na krągłościach jej pupy.
- Lubisz… gdy cię spijamy? - Żartobliwy ton głosy Perki zabiło podniecenie, gdy coraz twardsza męskość na chwilę zanurzyła się w jej pupie. Szybko jednak powróciła do stawiania jej na nogi.
- No... wolę nie. Chyba…- zaśmiał się cicho Patryk i dał delikatnego klapsa w pośladek Perki.
- Możesz tyłeczkiem… jeśli chcesz…- dodał cicho.
- Chyba? - Perka ustawiła się, delikatnie zapierając się o deskę rozdzielczą i zaczęła milimetr po milimetrze nabijać się na kochanka, wypełniając swoje tylne wrota.
- Tak. Mam po tym upijaniu bardzo… dziwne sny. Pół biedy jeśli tylko z tobą…- dyszał mężczyzna czując jak jego duma rozpycha się w ciasnym zakątku kochanki. Jego palce przesunęły się po jej udach i sięgnęły do kwiatuszka wodząc po nim opuszkami i muskając wrażliwy punkcik na wrotami.
Perka jęknęła i gwałtownie wbiła go w siebie do końca. Zatrzymała się na chwilę z trudem łapiąc oddech i przyzwyczajając się do obecności w swojej pupie.
- A… z kim jeszcze? - Wyszeptała i poruszyła się nieznacznie.
- Z Jagodą… byliśmy… w szkole. Ty byłaś nauczycielką… wychowania seksualnego, ona uczennicą… ja… manekinem szkoleniowym. A potem gladiatorem biorącym w posiadanie… rzymiankę o twoich rysach.- szeptał nie zaprzestając pieszczot. A więc nie zapamiętywał dokładnie wydarzeń, lecz jego umysł interpretował je na swój sposób.
- Brzmi… dobrze. - Perka zaczęła się poruszać powoli nabijając na siebie kochanka, to go z siebie wysuwając. Jej ciało drżało mocno przy każdym ruchu gdy ból mieszał się z niesamowita rozkoszą. - Może… powinnam ją namówić.
- Daj spokój… Jagoda to nie Kasia…- zaśmiał się mężczyzna, choć jego ciało drżało od przyjemnych doznań jakie mu ufundowała. - A poza tym... jesteście kuzynkami.
- Z tego co zrozumiałam… to ty byś ją brał nie ja. - Wyszeptała i zaczęła narzucać szybsze tempo.
- Nie byłabyś… zazdro… sna?- zapytał wsuwając palce do jej kwiatuszka i poruszając nimi zadziornie. Powoli tracił oddech czując ciasne ciało kochanki otulające jego męskość.
- Byłabym i kazałabym sobie to wynagrodzić. - Wyjęczała i przygryzła wargę czując pieszczoty kochanka. Jej ciało zaczęło konwulsyjnie nabijać się na jego oręż i palce. Coraz szybciej, coraz mocniej, a z każdym ruchem głowa zaczynała odpływać.
- Jak?...- to jedyne co zdołał z siebie wydusić, po tym jak przyjemność sprawiana mu przez ujeżdżając go kochankę zasłoniła wszystko. Nadal poruszał palcami w jej kobiecości, ale już bardziej pod wpływem instynktu. Perka doszła zanurzając go w sobie do końca. Krzyknęła i zaczęła z trudem łapać oddech. I czuła… czuła że kochanek dotarł nieco wcześniej, ale w tym całym galopie, tego nie zauważyła.
- Jesteś kompletnie szalona.. wiesz o tym? - w jego ustach nie brzmiało to jak przygana.
- Ty… też - Uśmiechnęła się i przy akompaniamencie jęków i pomruków pochyliła się by pocałować kochanka. - Bo się ze mną zadajesz.
- Naprawdę musisz wyjeżdżać? - zapytał smutno mężczyzna głaszcząc Perkę po włosach.
- Tak… jeśli bym została… - Uśmiechnęła się smutno i pocałowała mężczyznę w usta. - Oszalałabym na twoim punkcie mimo, że nie zrobiłeś mi jeszcze obiadu.
- To brzmi kusząco… a jeśli cię nie wypuszczę i zabiorę do siebie. I zamknę w mieszkaniu, to ile czasu minie zanim oszalejesz?- zapytał żartobliwie Patryk nie biorąc na poważnie jej słów.
- Hm…. to chyba ma związek z tym jak często byś mnie brał. - Zosia pogłębiła pocałunek wtulając się w kochanka.
- Często… ciężko się nie skusić na ciebie. Bardziej się martwię Kasią włamujacą mi się co chwila do sypialni.- odparł żartobliwie mężczyzna odpowiadając równie zachłannym pocałunkiem.
- Cała noc z tobą we mnie… - Perka szepnęła rozmarzonym głosem. - Może… musiałbyś mnie wywieźć gdzieś dalej?
- Możliwie. Zabrać cię gdzieś daleko… zabrać tylko jakąś bieliznę i jedzenie. I kochać się do nieprzytomności.- zamruczał równie rozmarzonym głosem Patryk.
- Jakiś domek na wyspie? Albo po środku lasu. Z kominkiem… i zapasy wina. - Perka bezwolnie zaczęła się poruszać, ocierając się o męskość kochanka, która wypadła z jej wnętrza. - Brałbyś mnie na fotelu… kanapie, łóżku… na dywaniku przed kominkiem… na blacie w kuchni… na ganku?
- Wszędzie…- mruczał cicho pobudzany Patryk.- nie miałabyś po co zakładać bielizny… co chwila byś czuła palce na swojej pupci i mego wojownika między udami.
- Między udami… pośladkami… w ustach. - Perka coraz pewniej poczynała sobie z jego męskością, przesuwając się po niej i mocząc ją swoimi sokami. - Nie musiałabym jeść nic innego.
- Coś byśmy musieli jednak jeść… niemniej.. w ten sposób… też bym cię karmił.- szeptał coraz bardziej podnieconym głosem jej kochanek.- Przyciskałbym cię do ściany i nie dawał wytchnienia biorąc od razu… mocno... bez pytania o zgodę.
- Yhym… - Zosia wsunęła jego męskość ponownie w swój kwiat. - Mógłbyś mnie porwać z sypialni. Wywieźć ubraną jedynie w piżamkę. Brać w aucie gdybym tylko zaczęła marudzić… jak myślisz ile byśmy wytrzymali?
- Niedługo…- szepnął rozpalonym głosem mężczyzna, drapieżnie chwytając za biust kochanki i ściskając drapieżnie. - Wziąłbym cię przy pierwszej lepszej okazji.
- T..tak. - Perka zaczęła się poruszać, od razu narzucając mocne tempo igraszkom. - Patryk.
- Ccoo?- dyszał podnieconym głosem mężczyzna rozkoszując się krągłym biustem kochanki pod swoimi palcami.
- Chyba… powiem coś… czego będę żałować. - Wyjęczała czując jak niebezpiecznie blisko jest spełnienia, po tym całym fantazjowaniu.
- Ccco? -zapytał drżąc od rozkoszy i namiętnie ugniatając nieco obolałe od ciągłych pieszczot piersi Zosi.
Perka przygryzła wargę i doszła. Nie mogła… nie powinna mu mówić. A jednak głupie serce wyrywało się nie dając spokoju.
- Zakochałam się w tobie. - Uśmiechnęła się czując jak rumieniec rozlewa się na jej całą twarz.
- To chyba… cudownie.. prawda? Wrócisz.. do mnie i pójdziemy na randkę. Dopilnuję.. żeby…- Patryk był blisko szczytu i po chwili ruchów bioder Perki doszedł gwałtownie.- Ja też… cię… bardzo… kocham.
Zosia uśmiechnęła się czując jak trybut kochanka wypełnia ponownie jej wnętrze.
- Wrócę… i spróbujemy.. razem.
- Będę czekał.- odparł czule mężczyzna całując delikatnie jej usta.
Zosia objęła go mocno i pogłębiła pocałunek na chwilę się w nim zatracając. Zrobiła to… wyznała co czuje. To jakieś szaleństwo. Całowała tak długo aż usta i język Patryka odgoniły wszystkie złe myśli.
- Powinnam uciekać. - Wyszeptała niechętnie.
- Ja też…- odparł Patryk, ale ruszyć się nie zamierzał.
Zosia pocałowała go ponownie i podczas pocałunku delikatnie wysunęła z siebie.
- Chcę twoje zdjęcia… codziennie. - Uśmiechnęła się, cały czas klęcząc nad kochankiem.
- Ja twoje też…- odparł Patryk z ciepłym uśmiechem.
- Jak zasłużysz. - Perka wyszczerzyła się i powoli wygramoliła się z auta kochanka. Poczuła jak po udach spłynęły owoce ich działań i aż zadrżała na to uczucie.
- Hej… to nieuczciwe za bardzo.- jej kochanek obraził się na pokaz.
Dziewczyna zapięła body i powoli wcisnęła się w spodenki.
- Byłoby… ale myślę, że nie będziesz miał żadnych kłopotów z wyłudzeniem ode mnie najbardziej zbereźnych zdjęć.
-Oby… będę dzwonił codziennie.- on się nie ubierał, podziwiając ciało Zosi.
- Nie wiem jak będzie z zasięgiem… ale będę oddzwaniać. - Perka założyła koszulę i powoli zaczęła ją zapinać.
- No cóż… co będzie to będzie.- odparł ciepło mężczyzna.
- Kupiłam trzy komplety bielizny. - Mrugnęła do niego i gwizdnęła by przywołać ducha. - Na pewno dostaniesz pikantne fotki.
- Nie potrzebujesz seksownej bielizny, by być pikantną.- odparł czule mężczyzna z zadziornym uśmiechem, gdy Duch podbiegł do Perki.
Perka pogładziła psa przyglądając się z uśmiechem swojemu kochankowi. Nie chciała wyjeżdżać, nie chciała go zostawiać. Cały czas nie do końca rozumiała co dzieje się w jej głowie. Toż… to nie był pierwszy mężczyzna w jej życiu i czy możliwe by miał być ostatni? Wyprostowała się dając sygnał Duchowi by wskoczył na pakę i zamykając za nim drzwi.
- Dostanę całusa na do widzenia?
- Dobrze…- mruknął ciepło Patryk, podszedł i pocałował czulę dziewczynę.
 
Aiko jest offline  
Stary 11-08-2018, 15:06   #40
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację

- Długo ci zeszło. Miałyśmy po ciebie dzwonić.- takie to powitanie zafundowała jej Joanna, gdy Zosia zatrzymała przed dworkiem. Świerga porządkowała pakunki na niedużej przyczepce, która niedawno została wypucowana.
Perka była przygotowana na takie komentarze. Zaparkowała tak by przyczepkę łatwo było podpiąć i wysiadł a auta z trzema pudełeczkami, wypełnionymi wybraną przez siebie bielizną. Podeszła i wręczyła jedno z nich Joannie.
- Musiałam pomiziać sprzedawczynię by dostać zniżkę. - Zażartowała i rozejrzała się szukając pozostałych czarownic.
- Hmm… dziękuję…- Aśka przyjrzała się pudełku z zaciekawieniem i zerknęła na Zosię podejrzliwie. - Mam nadzieję, że to nie jest rodzaj przeprosin za wybryk o którym się dowiemy dopiero?
- Kupiłam je przed wszelkimi wybrykami w formie prezentów. Jolanta, sprzedawczyni ma niesamowity gust jeśli chodzi o bieliznę. - Perka uśmiechnęła się ciepło do wilczycy. - Reszta jest w dworku?
- Ano… porządkują i gadają z Liszką.- odparła Joanna.- Daj jej buzi na pożegnanie, bo wyjeżdża za chwilę.
- Tak zrobię. - Perka otworzyła bagażnik wypuszczając Ducha. Bukiet od Patryka wylądował na razie w skrytce po stronie pasażera, ale pewnie prędzej czy później i tak będzie się musiała z niego wytłumaczyć. - Jakby co odpaliłam lodówkę i można tam dorzucać rzeczy. -
Ruszyła w kierunku dworku by odnaleźć resztę czarownic.
Te oczywiście znalazły się w kuchni popijając kawę i plotkując. I ciesząc się że znikły z pola widzenia błękitnych oczu wilczycy.
Na widok wchodzącej Perki zaczęły nawzajem witać się z nią okrzykami w stylu “Hej, jak poranek? Jak było we wsi?” I podobnymi.
Zosia w odpowiedzi wręczyła każdej pudełeczko, włącznie z Liszką, której tuż przed wyjściem znalazła całkiem fajny bordowy komplet.
- Kupiłam chyba wszystko. Kartki zostawiłam w aucie razem z resztą rzeczy. Może tak być? - Przysiadła przy stole po czym chwyciła dłoń Jagody, w której trzymała kubek i upiła z niego łyk kawy.
- Może…- odparła Jagoda ściskając czule dłoń kochanki, a Liszka dodała z uśmiechem.- Jeśli będzie okazja, to wpadnijcie do mojego ośrodka. Wszystkie zabiegi za darmo. Na razie jednak muszę wracać do siebie.
Wstała i rzekła z uśmiechem do Zosi.- I dzięki za prezent.
Perka pogładziła palce Wilgi i uśmiechnęła się do niej po czym odezwała się do Liszki.
- Podeślij mi dokładny adres na pewno skorzystamy. - Zosia podniosła się od stołu i podeszła do starszej czarownicy. - Może nie tylko z zabiegów?
- Ta kwestia jest do negocjacji.- odparła z uśmiechem Liszka szukając w torebce wizytówek, a Jagoda nagle zbladła i zerwała się od stołu rzucając nerwowe “przepraszam” . Po czym wybiegła z kuchni, budząc zdumienie Marylki.
Perka przyjęła wizytówkę i pocałowała Liszkę w usta.
- Powinnam do niej pójść. Jedź ostrożnie. - Uśmiechnęła się do starszej. - Będziemy w kontakcie.
- Ty też.- odparła z uśmiechem Liszka. - Chętnie was zobaczę… w moim spa.
Zosia przytaknęła, jeszcze raz ucałowała starszą i ruszyła w kierunku pracowni Jagody.
Wilga oczywiście rysowała… rękę na ulicy, krew, drogę… noc… i opla Perki na tej drodze. Zosia podeszła do niej i jak zwykle objęła kochankę od tyłu, dając w ten sposób znać, że jest obok. Spokojnie czekała aż ta skończy. Szkic zresztą został wkrótce całkowicie zakończony. Droga wiejska, samochód Perki, ręka w kadrze cała we krwi. Umiejscowiona w lewej części obrazu, tak że nie było widać czy nadal jest częścią ciała czy już nie. Kobieca ręka. Nie było widać nikogo w oplu. Co ów szkic oznaczał. Wilga nie mówiła nic powoli się uspokajając w objęciach kochanki.
- Nasza wyprawa zaczyna się robić coraz ciekawsza. - Perka zerknęła na przesłonięty kocem rysunek potwora, który nadal też wisiał nad nimi. Objęła mocniej malarkę.
- Nie wiem… czy ten rysunek można uznać za zapowiedź ciekawszej wyprawy, czy za ostrzeżenie.- mruknęła cicho okularnica.
- Pakujemy prace ze sztalug? - Zosia pocałowała ramie kochanki odsunęła się nieco.
- Wolałabym nie… ale chyba trzeba.- odparła smętnie Wilga i wskazała palcem na swój najnowszy szkic.- Ten nie… ten jest gotowy. Niczego w nim nie dorysuję.
- Wzięłabym go… jednak to coś co chyba wydarzy się w trasie. - Perka pocałowała policzek kochanki i rozejrzała się. - To co pakujemy?
- Tak.- odparła z uśmiechem Jagoda.- Zaraz spakuję. Kiedy wyjeżdżamy?
- Gdy się spakujemy… chyba nie czekamy na nic. Pomóc ci?
- Jeśli nie masz nic innego do roboty. Zadzwonię jeszcze do Patryka, żeby zaglądał do dworku od czasu do czasu. - uśmiechnęła się malarka.
- Jasne… niby powinnam spakować swoje rzeczy ze swojej sypialni. - Zosia podeszła do regału, na którym leżało kilka tub i wzięła dwie, wracając do kochanki. Musiała przyznać, że poczuła dziwne ukłucie zazdrości na myśl, że ktoś inny będzie dzwonił do Patryka, jednak powstrzymała się od komentarzy. - Pomogę ci nieco i się tym zajmę.
- Dzięki.- uśmiechnęła się malarka i zabrała za pakowanie kolejnych obrazów. Podeszła nerwowo do sztalugi zakrytej kocem i westchnęła smętnie. Odsłoniła rysunek zdjęła i drżącymi dłońmi zaczęła go zwijać powoli.
Perka poświęciła kwadrans na pomoc Jagodzie w pakowaniu prac na wyjazd i chowaniu tych, które zostawały, tak by nikt ich sobie nie oglądał. Zostawiły kilka normalnych obrazy, jakichś pejzaży na wypadek gdyby ktoś odwiedził pracownię i po tym poszła do swojej sypialni by spakować nieliczne, pozostałe w niej rzeczy.
- Gotowe.. to pójdę zadzwonić, a potem pomogę ci z twoimi pakunkami.- uśmiechnęła wesoło Jagoda rozglądając po już nieco opustoszałej sali, która służyła jej za malarskie atelier. - Dziwnie się czuję opuszczając ten dwór.
- Tylko na chwilę. - Perka uśmiechnęła się do Wilgi. - Wrócimy tutaj.
Jagoda skinęła głową uśmiechając się ciepło.

Perka skorzystała z okazji by zmienić w sypialni bieliznę na “normalną” o ile w ten sposób można była nazwać kolejny koronkowy komplet i po wydobyciu z szafy dużego plecaka, zaczęła w nim układać resztki swoich rzeczy. Była ciekawa czy Wilga zabrała jej coś z rzeczy pozostawionych po prababci, bo jak nie… będzie musiała co nieco sobie dokupić. Powoli zabrała się za pakowanie wszystkich nabytków i niedobitków pozostawionych przez Aśkę. Nie miała dużo rzeczy, nigdy nie przywiązywała do nich szczególnej wagi. Liczyła się torba lekarska i dwa kitle. Książeczka z uprawnieniami i skryty na dnie torby lekarskiej kościany nóż, służący do rytuałów.
Siedząc na łóżku i składając rzeczy poczuła jak robi się jej coraz bardziej smutno. Może była zachłanna ale… chciała mieć Patryka dla siebie równie mocno co być czarownicą. Móc obcować z duchami… warzyć eliksiry… bywać na sabatach i dostawać zrobione przez niego śniadanie i kawę. Siedząc na łóżku poczuła jak łzy zbierają się jej pod powiekami.
- Jestem spakowana… a i Świerga. Ruta pojedzie z nami kawałek aż do siedziby Joanny, a potem tu wróci.- usłyszała głos wchodzącej do pokoju Jagody. - Wszystko w porządku?
Zosia szybko otarła łzę, która postanowiła skorzystać z okazji i spłynąć po policzku.
- Chyba… - Wróciła do pakowania, starając się to robić na tyle dobrze na ile pozwalały drżące palce. - Trochę… nie wiem co mam robić.
- Co się stało? - zapytała czule Jagoda zerkając na Perkę z troską.
- Patrykowe dylematy… spotkaliśmy się dzisiaj. W lesie, na chwilę. - Zosia mówiła cicho, skupiając cały czas wzrok na pakowanych ubraniach.
- Och… gdyby o mnie chodziło to pewnie wybrałabym jego, ale… to dlatego że dla mnie, bycie czarownicą to zmaganie się z przekleństwem. A tego… i tak nie uniknę, nawet jeśli porzucę drogę babci.- mruknęła cicho Wilga siadając obok Zosi i obejmując ją w pasie.- Liszka już pojechała, ale może Ruta mogłaby ci pomóc, albo Świerga?
- W czym? - Zosia obejrzała się na kochankę uśmiechając się przy tym słabo.
- Nie wiem. Pocieszyć? Poradzić?- speszyła się okularnica nerwowo poprawiając je na nosie.- Ja sama jestem w takich sytuacjach beznadziejna.
Zosia zaśmiała się i odchyliła się by pocałować Wilgę.
- Wolę twoją obecność niż ich dobieranie się do mnie, a mam obawę, że do tego sprowadziłoby się pocieszanie. - Perka zapięła plecak i rozejrzała się po pokoju. - Chyba wszystko.
- Ruta… z pewnością. Aśka… nie wiem. I skąd wiesz, że ja bym nie zabrała się za takie… “pocieszanie”. Nie jestem już taka niewinna jak parę dni temu.- stwierdziła zadziornie malarka.
- Więc czemu twierdzisz, że jesteś beznadziejna w takich sytuacjach? - Perka obróciłą się w ramionach kochanki.
- Bo pewnie masz rację.. seks by tu nic nie pomógł. - odparła cicho Jagoda.
- Na razie się jeszcze do mnie nie dobrałaś. - Perka założyła ręce na ramiona Wilgi. - Jeszcze chwilę… chcę się nacieszyć jego spermą we mnie. - Wyszczerzyła się do malarki. - A tak w ogóle… położyłam swoje łapki na Jolancie.
- Och.. no to mnie nie dziwi. Uwiodła cię…- zaśmiała się cicho Wilga.
- Bardziej ja ją… miała spore opory. - Zosia mrugnęła do Jagody. - Ewidentnie jest hetero.
- Ale ci uległa.- szepnęła cicho okularnica.
- Pokażę ci jaką bieliznę miałam wtedy na sobie, ale…. może później. To co… ruszamy?
- Tak…- rzekła z uśmiechem Jagoda wstając.- Pewnie już czekają na nas.
- Raczej tak. - Perka zgarnęła swój plecak i narzuciła go na ramię. Podeszła do Jagody i obejmując ją w pasie wyszła z pokoju. Pozostałe czarownice już czekały przy samochodzie. Ruta marudziła, że jej się nudzi. A Joanna zachowywała stoicki spokój. Perka wrzuciła plecak na pakę i zawołała Ducha.
- Wybaczcie, musiałam się jeszcze dopakować. - Zgarnęła z paki opakowanie płatków śniadaniowych z miodem. - Jeszcze załatwię jedna sprawę i możemy jechać.

Spokojnym krokiem wróciła się do drzwi domu i sięgnęła po przygotowaną wcześniej, stojącą w wejściu miseczkę. Powoli wkroczyła do świata duchów.
- Dobre duchy tego domu strzeżcie go przed nieproszonymi gośćmi. - Wsypała czubatą porcję płatków śniadaniowych i odstawiła miseczkę przy drzwiach. - Będzie tu zaglądał znany wam Patryk i… niebawem powinna przyjechać Ruta.
Dopiero po tym krótkim obrządku wróciła auta. Wrzucajac do bocznej kieszonki w drzwiach resztkę płatków i zjadając od razu kilka.
- To może ja pierwsza poprowadzę? - Spytała Aśkę. - A zostawię ci jazdę po tym twoim bagienku.
- Nie wiem czy dojedziemy tam w jeden dzień. Raczej nie…- spojrzała w niebo Aśka.- Musimy raczej pomyśleć o postoju gdzieś.
- Może jakieś pole biwakowe? Albo trafimy na inną siostrę. - Perka rozsiadła się za kierownicą i odpaliła silnik. - Komu w drogę… - Ostrożnie zaczęła wycofywać, patrząc jak zachowuje się przyczepka i po chwili wyjechała na drogę. - To którędy?
Świerga zaczęła podawać wskazówki siedząc obok kierującej pojazdem dziewczyny. A Jagoda i Marylka siedziały z tyłu.

Podróż upływała miło, na nic nie znaczących grzecznych pogaduszkach. Nieco leniwie i spokojnie… a z czasem monotonnie i nudno. Tematy do rozmów się skończyły i brzuchy zaczęły burczeć. Należało też znaleźć okazję do zatankowania pojazdu.
I wtedy… w końcu dostrzegli coś co było zapowiedzią przerwy w tej podróży. Stację Orlenu.
- To co… hot dogi i tankowanie? - Spojrzała we wsteczne lusterko, sprawdzając rekację pozostałych czarownic.
- Jej… super.- odparła Ruta siląc się na entuzjazm, a Wilga skinęła głową. Joanna zaś zerknęła w niebo. - Trzeba by też poszukać miejsca na nocleg.
- Możemy zapytać na stacji. - Perka uśmiechnęła się i skręciła w wjazd. - Ruta obiecuję, że na kolację zrobię coś specjalnie dla ciebie.
- Nie musisz…- machnęła ręką Marylka, gdy podjeżdżały stacji.
- Planowałam zgarnąć cię do pomocy. - Perka wyszczerzyła się do wstecznego lusterka podjeżdżając do dystrybutora. - Dobra wycieczko, zapraszam na stację, ja zatankuję i zaraz przyjdę.
Gdy cała drużyna czarownic wychodziła z wozu, Świerga zatrzymała się i chwyciła Zosię za ramię. Wskazała na pobliską ciężarówkę zwracając uwagę na jej kierowcę.
- Ten się może nadać w ramach… antidotum.- zaproponowała.
- Chyba… nie mam dziś ochoty na facetów. - Perka odwróciła głowę wkładając pistolet do wlewu.
- Jeśli zaczniesz sobie wmawiać że jest tylko jeden, to tak będzie. Jeśli przekonasz się, że jest inaczej to może uwolnisz się od tego złudzenia.- zawyrokowała Joanna i dodała już bardziej przyjacielskim tonem.- Nie zamierzam siłą cię wpychać do łóżka, ale nie zamykaj się w sobie.
- Postaram się, ale na pewno nie mam ochoty na typka, którego nawet nie zapamiętam. - Mrugnęła do wilczycy. - Zaraz przyjdę.
- Tacy są najlepsi. Bezimienne twarze i zero wyrzutów sumienia.- oceniła Joanna cicho i zerknęła kierowcę.- Może ten nie w twoim typie, ale… będą jeszcze inni po drodze.
- Po co mi oni, skoro mam trzy seksowne laski na pokładzie. - Perka zamknęła wylew i zgarnęła portfel z auta. - Idziemy?
- Po to by zapomnieć o byczku.- mruknęła Joanna, po czym skinęła głową.- Ale sprawimy, że nie będziesz miała czasu o nim myśleć.
Zosia po chwili uznała, że przeparkuje auto, wizja rozprostowania nóg była bardzo kusząca, a Duch nie dałby im żyć gdyby jadły w środku.
Przytaknęła Asi ale miała spore obawy czy czarownicom się powiedzie taki plan. Patryk co chwila wciskał się w jej myśli, co owocowało zerkaniem na telefon. Razem ze Świergą weszła do środka i rozejrzała się szukając reszty wycieczki.
Te już czekały przy stoliku.
- Zamówiłyśmy wam po jednym.- rzekła z uśmiechem Ruta przyglądając się nadchodzącym czarownicom. - I odpędziłyśmy dwóch amantów.
- Marylka im się bardziej podobała.- stwierdziła cicho Jagoda, na co Ruta parsknęła śmiechem.- Nie sądzę.
- Trzeba było korzystać. Chwilę możemy odpocząć. - Perka rozsiadła się wygodnie obok Wilgi i zerknęła na Aśkę. - Chcesz teraz poprowadzić?
- Nie widzę problemu. - rzekła Joanna siadając koło Ruty. - A co z noclegiem?
- Jest pole namiotowe parę kilometrów stąd.- potwierdziła Marylka.
- Brzmi dobrze. Kupiłam drugi namiot i jeszcze jeden śpiwór. Powinnyśmy sobie spokojnie poradzić. - Perka zerknęła czy ich hotdogi nie są już gotowe.
- Co dalej? Będziemy sobie opowiadać straszne historie przy ognisku, śpiewać obozowe piosenki?- zaproponowała Ruta z łobuzerskim uśmiechem, a Joanna dodała krótko.- Wyśpimy się. Jutro rano musimy wcześnie wstać, by dotrzeć dalej niż dziś.
- Przygotowanie obozowiska i kolacja i tak pewnie zajmą nam sporo czasu. - Zosia podniosła się i zgarnęła wystawione na stojak hot dogi i przyniosła je do stolika biorąc po drodze cztery kawy. - Ale zgadzam się z Aśką, dobrze będzie się wyspać.
- Taaa… zobaczymy jak głośno będziecie spały.- odparła z drapieżnym uśmieszkiem Ruta, wywołując silny rumieniec na obliczu Jagody.
- Robimy zawody? - Perka mrugnęła do Marylki.
- Możemy… a jakie stawki? Co zdobywa zwycięzca?- odparła wesoło czarownica.
Zosia zaśmiała się.
- Myślałam, że wypoczynek jest wystarczającą nagrodą.
- Jeśli mam urządzać zawody, to muszą być konkretne nagrody.- zagniewana Ruta nadęła policzki jak mała dziewczynka.
- Dobrze… więc co proponujesz i co oceniamy? - Perka odpowiedziała rozbawionym tonem. - Który namiot będzie ciszej… czy głośniej?
- Który namiot będzie głośniejszy… ale żadnego udawania…- stwierdziła po zastanowieniu Marylka, ku dezaprobacie Świergi i wyraźnym zawstydzeniu Jagody.
- Słowo, a jaka nagroda dla zwycięzcy? - Zosia już szczerze sie zaśmiała. - I kto to oceni?
- No my chyba ocenimy… wspólnie. Albo narzekający na hałas inni biwakowicze. A nagroda… eeech… tu nie mam pomysłu.- stwierdziła zamyślona Ruta, a Jagoda dodała błagalnie.- Ja nie chcę… nie możemy na polu biwakowym, może będzie inna okazja?
- Możemy zostawić tą rywalizację na bagienko Asi. - Perka delikatnie pogładziła od stołem udo malarki.- Może do tej pory wymyślimy nagrodę?
- To co będziemy robiły wieczorem przy ognisku?- zadumała się Ruta.
- Odnoszę wrażenie, że chyba nie wyszalałyście się wczoraj. - Zosia mrugnęła do Aśki. - Zobaczymy co zastaniemy na miejscu.
- Cóż.. nie tylko ty jesteś nienasycona. Ruta także ma apetycik.- stwierdziła enigmatycznie Joanna.
Zosia przytaknęła i zabrała się za swojego hotdoga.

Po tym niezdrowym acz sycącym posiłku dziewczyny mogły ruszyć w dalszą drogę. Teraz to Perka prowadziła z Joanną jako przewodniczką. Po krótkim błądzeniu dotarły do niedużego, płatnego pola namiotowego nad brzegiem stawu. Kilka osób rozbiło namioty, w tym kilku studentów obu płci, którzy rozpalili spore ognisko tuż nad brzegiem jeziora i otoczyli je namiotami tworząc małą osadę. Po zapłaceniu za możliwość skorzystania z pola namiotowego Zosia wraz przyjaciółkami wjechała na nie.
- Parkujemy gdzieś obok nich, czy zatrzymamy się na uboczu? - Zerknęła na Aśkę ciekawa jej opinii.
- Jeśli zaparkujemy blisko nich to cztery gorące laski i napakowane testosteronem i alkoholem młodziki… wiesz dobrze co się stanie.- mruknęła Joanna, a Ruta uśmiechnęła się szeroko. - Zaparkujmy blisko nich!
- Pytanie czy jest dystans, który by ich zatrzymał. - Zosia zatrzymała auto i rozejrzała się jakimś innym miejscem na postój. Na szczęście od strony niedużego boru było sporo miejsca, tam drzewa zasłaniały nocne niebo i było przez to było tam ciemniej.
- Jeśli nas nie zauważą… to dadzą spokój. Mają własne samiczki do podboju… raczej martwmy się czy Marylkę zatrzymamy z nami.- stwierdziła ironicznie Świerga.
- Jeśli się postaracie to łaskawie zostanę z wami.- odparła wesoło Ruta.
- Spróbujemy. - Perka zwróciła auto w kierunku niedużego skupiska drzew, mając na uwadze głównie WIlgę. Może… może nawet spróbowałaby z kimś innym, ale malarka raczej nie była jedną z tych, które chętne były do przelotnych romansów. Zaparkowała pomiędzy drzewami. - Dobra. To ogarnijmy namioty i zróbmy sobie coś porządnego do jedzenia.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:36.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172