Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2018, 09:26   #262
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Neverwinter
6 Marpenoth, poranek

Noc była dla wszystkich zbyt krótka, a sen nie przyniósł ukojenia. Rankiem głównym tematem śniadających w głównej sali gości była sprawa zamordowania Shavriego, co tym bardziej pogarszało humor drużyny. Ale musieli to znieść, tym bardziej, że przy stole czekał już na nich Marduk, którego musieli powiadomić o zajściach minionej nocy. Jako elf kapłan nie potrzebował dużo snu, więc mimo nocnej gonitwy myśli był świeży jak skowronek. Wizja złapania i przykładnego ukarania morderców tropiciela dodatkowo poprawiła mu humor, choć oczywiście tego nie okazał, składając kompanom "najszczersze" kondolencje. Tak jak i Joris elf nie wierzył w neverwinterski wymiar sprawiedliwości. Co może zdziałać setka czy dwie strażników w kilkunastotysięcznym mieście z niespecyficznym portretem jakiegoś półelfa? Póki nie podstawią im winowajcy pod nos, to raczej... nic.

Dopiero po chwili do Marduka dotarło drugie dno tego, co opowiedział Joris. Ów Cedryk-skrytobójca szukał Anny. Wcześniej zaś, w lasach Neverwinter najemnicy schwytali sharytę... Obraz medalionu, jaki zdjął z szyi Anny i ukrył przed towarzyszami jak żywy stanął mu przed oczami. Pozostawało pytanie, czy podzielić się tą wiedzą z resztą...

Rankiem Turmalina ocknęła się z nienaturalnego snu, zła i z potwornym kacem wywołanym trucizną. Próba morderstwa wyrwała ją ze stuporu pierwszej zawiedzionej miłości i zmotywowała do działania. Przynajmniej na chwilę... Co prawda zdarzało jej się gubić wątek i zamyślać w pół zdania, ale przynajmniej szło się z nią jakoś dogadać.

Przełknąwszy z trudem kilka kęsów najemnicy zebrali bagaże, dwukółkę, psa, zostawili wiadomość dla Zen i ruszyli do świątyni Selune, do której zanieśli w nocy ciało Traffo. Co prawda tropiciel wyznawał inną boginię, lecz Torikha była pewna, że nie miałby nic przeciwko, zwłaszcza że Sune i Selune łączyły dość zażyłe stosunki.

Odrębną sprawą było to, że pogrzeb miałby odbyć się na neverwinterskim cmentarzu, a tropiciel spocząłby wśród tysięcy obcych mogił. Gdyby chcieli zabrać ciało aż do Phandalin musieli by zapewne zainwestować w zaklęcie utrzymujące ciało w dobrym stanie.

Trzewiczek zamknął się w wozie na świątynnym dziedzińcu dumając nad zamówionymi przez Jorisa zaklęciami. Do sporządzenia zwojów potrzebował spokoju, a przede wszystkim sporo czasu. No i przed oczami co chwila stawało mu martwe ciało tropiciela. Miał poczucie, że powinien coś zrobić i nie są to zwoje... Ale co? Dopilnować, żeby brat Shavriego otrzymał pieniądze na naukę? Nie wiedział gdzie go szukać i po prawdzie nie do końca pamiętał nawet imię otroka! Wiedział jednak, kto może wiedzieć. Ludzie z karawany Leny Marple, a zwłaszcza Marv, z którym - jak się niziołkowi zdawało - znał się jeszcze z rodzinnego miasteczka. Stimy wytężył pamięć by przypomnieć sobie gdzie pojechała karawana Leny. Wschód, ani chybi. Zupełnie jak do Silverymoon.

 

Ostatnio edytowane przez Sayane : 01-08-2018 o 09:28.
Sayane jest offline