Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2018, 11:23   #38
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

319
Mężczyzna uniósł brew.
- To nie ma zupełnie żadnego znaczenia, jesteśmy w tym pomieszczeniu sami, jeśli będziesz coś komunikować, założę, że to ja jestem odbiorcą tego przekazu. Moja transparentna dezygnacja Akcza Wrok16, technik cybernetyki wojskowej, jest jak najbardziej poprawna, choć nie oddaje pełnej gamy moich kwalifikacji. - tłumaczył człowiek w czasie, gdy dotykał ciała Olgi. Kobieta mogła zaś zobaczyć na wiszącym nad nią ekranie pierwsze dane na swój temat.
Organizm cybernetyczny (Homo Cyberneticus).
Budulec endoszkieletu: protoplastotytan, kompatybilność 87%
Brak implantów sensorycznych
Brak implantów rdzeniowych
Pozasłoneczne przekaźniki bodźców, kompatybilność 18%
Nośniki danych: brak
Źródła zasilania awaryjnego: brak
Kompatybilność augmentacji biologicznej: 91%
Brak augmentacji cybernetycznej
...

Akcza zaczął swoją egzaminację od głowy Polki. Kobieta czuła jak paliczki jego palców centymetr po centymetrze przesuwają się po jej czaszce. Później była szyja, mężczyzna przekręcił głową Olgi kilkakrotnie. Następnie technik oparł dłonie na obojczykach Polki. Wyglądało na to, że Wrok16 dotknie niedługo Olgę dosłownie wszędzie. Właściwie jego dotyk nie był nieprzyjemny, mimo iż pozbawiony był jakiegokolwiek nacechowania uczuciami. Oldzie z lat 90-tych XX wieku przypominał wykwalifikowanych masażystów, którzy nieraz miętosili jej ciało, by rozluźnić spięte ciągłym stresem mięśnie.
Tak, to było całkiem podobne. Przy czym teraz Olga nie potrafiła zamknąć oczu i poddać się relaksującemu dotykowi. Czuła ciągły niepokój, a każdy centymetr mięśni gotów był natychmiast zareagować, gdyby układ nerwowy przesłał doń sygnał bólu czy niebezpieczeństwa.
- Skoro zapytałam, to znaczy, że dla mnie ma znaczenie - powiedziała cicho Polka, przyglądając się jak dłonie mężczyzny metodycznie badają jej ciało, schodząc powoli coraz niżej.
- Hmp… skoro tak bardzo ci na tym zależy, możesz używać pierwszego słowa dezygnacji czyli “Akcza” to imię przydzielono mi w dzieciństwie, nigdy nie było potrzeby go zmieniać - mężczyzna mówił ugniatając właśnie z każdej strony gamety kobiety.

Po klatce piersiowej przyszła kolej na brzuch. Technik przyciskał brzuch Olgi w wielu miejscach zupełnie jakby robił to lekarz… taki stary niemiły.

Później było krocze, które Wrok16 zaszedł z drugiej strony tak by wszystko mieć frontalnie na widoku. Zdawało się, jakby Akcza starał się wypatrzeć na przestrzał co najmniej migdałki Polki… zupełnie jakby tego typu badanie nie było już wystarczająco nieprzyjemne.

Żeby oddać mężczyźnie sprawiedliwość, Technik równie precyzyjnie zbadał ręce i nogi Olgi, poświęcając dobre dziesięć minut na każdą z kończyn.

Wtedy też Akcza odszedł od stołu i zniknął za jednym z regałów. Po chwili czuły zmysł powonienia Olgi zwęszył jedyny w swoim rodzaju, niezaprzeczalny zapach…
Kawy.

- No to tak… - Akcza podszedł do siedzącej na blacie, wciąż nagiej Olgi i siorbnął nieco czarnego płynu z gigantycznego, przypominającego kufel naczynia, nim odezwał się znowu - Analogowe oczy wymienimy na cyfrowe, zastąpimy obumarłą szarą masę kilkoma bankami pamięci i zainstalujemy tam jakieś użyteczne programy. Polecono mi by wyposażyć cię w stacjonarnego tłumacza na wypadek braku sieci. To bardzo przydatne urządzenie, pozwoli ci nie tylko zrozumieć każdą znaną mowę ale i wyświetli instrukcje jak samemu się nią posługiwać.

Akcza zaczerpnął większego łyka i zrobił taką minę jakby właśnie miał powiedzieć Oldze, że ta ma raka:
- Nie masz CCI. - orzekł i szybko zasłonił usta w geście otarcia ciemnej wilgoci z ust. - Nie będzie problemu z umiejscowieniem, bo i tak muszę zwolnić nieco przestrzeni na drugie serce… tak, tego też nie masz. Centralny Czip Informacyjny będzie potrzebował czasu by dostosować się do twojego ciała. - Tego było dość dla Olgi. Choć obiecała sobie być dzielna i starać się jak najlepiej zaadaptować do nowej rzeczywistości, wymiana oczu... serca...to już była przesada.
- Dzięki za zaproponowaną kawę - powiedziała z sarkazmem, po czym zeskoczyła z blatu. Zaczęła zbierać z ziemi swoje ubranie - Nie jestem zainteresowana ingerencją w moje ciało. Nie ufam ci i nie potrzebuję twoich wspomagaczy. Jeśli nie potrafisz zrobić niczego bez rozcinania mnie, cóż... wybacz, że zajęłam twój czas.
Mężczyzna przewrócił oczami.
- Od razu rozcinanie, nie ma potrzeby otwierania podskóry, brakujące narządy można przepchnąć istniejącymi otworami.
Olga zatrzymała się i przyjrzała mężczyźnie.
- A jak sprawdzę, że wkładasz mi... - zająknęła się - tylko to, o czym mówisz. Że nie ma tam jakichś bomb do samowybuchu albo programów do... do kontrolowania mnie?
Czy istniało w ogóle coś takiego, nie wiedziała. Strzelała w ciemno, swoją wiedzę czerpiąc z filmów s-f, które miała okazję obejrzeć w latach 80-tych i 90-tych XX wieku.
- Bomby to kiepski pomysł, bo szkielet i podskóra za dużo absorbują - Akcza wyjaśnił co wskazywało na to, że pomysł Olgi był przynajmniej teoretycznie realny - przecież wszystko będzie na podglądzie - mężczyzna wskazał jeden z wiszących nad głową Polki ekranów.
Tym samym mężczyzna zbił jej wątpliwości. Ale czy to ją uspokoiło? Olga wciąż chciała uciec. Serce, oko... to wciąż brzmiało przerażająco. A jednak jakaś część jej świadomości nie przestawała kalkulować na zimno: po pierwsze, zrobiono jej już znacznie straszniejsze rzeczy, po drugie jeśli chcieliby ją ubezwłasnowolnić - już by to pewnie zrobili, po trzecie - i najważniejsze - jeśli chciała być graczem a nie pionkiem, musiała zdobyć maksymalną siłę... argumentów.
- Czy to będzie bolało? - zapytała niby mała dziewczynka przed szczepieniem.
- Nie będzie… - westchnął Akcza w chwili gdy Polka poczuła wyraźne ukłucie w pośladek. Nagle wszystko zaczeło być okropnie nieprzyjemne: Blat stołu uwierał, światło raziło, nawet powietrze ledwo nadawało się do oddychania. Było za gorąco, albo za zimno - Olga nie mogła się zdecydować jednak czuła, że jest źle.
- Zaaplikowałem ci Pontex - powiedział mężczyzna głosem tak nieprzyjemnym że aż uszy piekły. W ogóle Akcza był paskudny, choć Olga chyba dopiero teraz to zauważyła. - Substancja ta czasowo zmienia sposób w jaki działa percepcja: Wszystkie neutralne bodźce sprawiają pewien dyskomfort, przyjemne ból. Jednak to co powinno boleć jest odbierane jako największa przyjemność. - Wrok16 pogładził policzek Olgi. Kobieta poczuła jak jej skóra drętwieje a oko łzawi, gdy mężczyzna wyciągnął w jej kierunku dłoń po raz kolejny, Polka już odruchowo odsunęła głowę. Jednak tym razem Akcza spoliczkował kobietę i to było…
niesamowicie kojące!
- Tak to właśnie działa - powiedział technik i przywołał gestem swoje mechaniczne instrumenty. Olga poczuła jak dwa ogromne, plastikowe węże, “trąby” w zasadzie, brutalnie wwiercają się w jej ciało. Jeden przyrząd zatkał jej usta, drugi krocze. W swoim wypełnionym rozkoszą umyśle Olga wiedziała tylko jedno, chciała pochłonąć te dwa inwazyjne narzędzia całkowicie!
Dawno - a może nigdy nawet - nie czuła takiej fali pożądania, zalewającej ciało. Nagle znalazła się w środku najbardziej mokrego snu, w najwspanialszym, najbardziej perwersyjnym domu uciech. A Akcza był jego mistrzem. Mimo unieruchomienia biodra kobiety same wypychały się w kierunku przyrządów o zimnych, metalowych kształtach. Nie bacząc na sączącą się z kącików ust ślinę oraz inne płyny, które teraz opuszczały jej ciało, Olga łypała błagalnie na technika, by ten mocniej eksplorował jej ciało... głębiej... szybciej. Każdy wstrząs, każde tarmoszenie przelewało się przez umysł Polki falą ekstazy. Wiła się więc i pojękiwała, zupełnie zatracając wcześniejsze opory czy jakąkolwiek dumę. Liczyło się tylko to, co tak brutalnie naruszało strukturę jej ciała wewnątrz i na zewnątrz. I liczył się Akcza, który stał za tymi wszystkimi fascynującymi doznaniami. Gdyby jeszcze zaczął krzyczeć i wyzywać ją po niemiecku... Olga czuła, że mogłaby się zakochać.
Akcza nie robił nic co kojarzyłoby się z przemocą, jednak sama świadomość, że mężczyzna stoi za pracą penetrujących Olgę maszyn wystarczała jej oszukanemu chemią umysłowi na wielbienie technika najbardziej mokrymi z uczuć.
Polka na wpół przytomnym wzrokiem rejestrowała jak wewnątrz przezroczystej rury wychodzącej z jej gardła, oddzielnymi przegrodami co jakiś czas odsysana jest krew wraz z kawałkami tkanek. Jednocześnie do jej wnętrza opuszczane były implanty o szarej barwie. Największe oczywiście było drugie serce. Kobieta miała w oczach łzy ekstazy gdy poczuła pierwsze uderzenie nowego organu w swoich piersiach.
“Inicjacja pulsu synchronicznego zakończona sukcesem” - przeleciał gdzieś komunikat.
Dwie rury wchodzące do uszu przytrzymywały głowę Olgi nieruchomo. Te przewody były znacznie mniejsze, mniej więcej tej samej szerokości co kable wślizgnięte w nos Polki. Wciąż, wszystkie te narzędzia zdawały się zbyt duże by móc się zmieścić.

Olga czuła jak coś wypycha jej oczy na zewnątrz i wnet przy spazmach rozkoszy straciła wzrok.

Otworzyła oczy.

Wśród zgliszczy zrujnowanej Warszawy stały dwa policyjne polonezy caro. Trzech funkcjonariuszy spoglądało na zmasakrowane pociskami ciało blond partyzantki.
- Ja pierdole Mietek, ta baba oczów nie miała czy co?

Olga otworzyła oczy jeszcze raz. Wciąż leżała na blacie w “gabinecie” Akczy. Sam technik stał odwrócony plecami przy jednym z ekranów. Polka pozostawała naga lecz tuż obok niej spoczywało ubranie. Po przyrządach chirurgicznych nie było śladu, podobnie jak po wzniosłych uczuciach względem Akczy.
- Już po wszystkim 319, możesz się ubrać - odezwał się technik nie zerkając nawet w kierunku kobiety.
Usiadła, zmuszając swoje ciało, które znów wydawało jej się jakby bardziej opcje, do ruchu. Jęknęła cicho z powodu tej obcości.
- Opowiesz mi... - zapytała szeptem, nie patrząc na technika - Opowiesz mi o tym, co się zmieniło? I co... co w sumie potrafię zrobić tym ciałem? - Akcza jednak odwrócił się by spojrzeć na kobietę. Po raz pierwszy też, wydawał się patrzeć może nie z sympatią, ale i nie z typową sobie obojętnością. Tym razem technik był tak po prostu, ludzki.
- W tym zakładzie nie robię niczego co mogłoby przebić modyfikacje jakie musiałaś przejść by być teraz cybnetką. Osobiście nigdy jeszcze nie spotkałem się z przypadkiem juggernauty który w zasadzie nie posiada implantów… poza endoszkieletem ma się rozumieć. Drugie serce na przykład zabezpiecza cię przed wykrwawieniem się w przypadku głębokich ran czy amputacji.CCI zaś odpowiada za komunikację z własnym organizmem oraz otoczeniem. Możesz zwiększać lub obniżać sobie ciśnienie, temperaturę ciała, wydzielanie adrenaliny i tak dalej. Reszta implantów i sensorów ma bardziej kosmetyczny charakter, jednak wszystkie te zmiany optymalizują cię do korzystania nie tylko z powszechnej technologii ale i specjalistycznym sprzętem wojskowym. Banki danych i implanty zmysłów są niezwykle przydatne gdy znajdujesz się w otoczeniu pozbawionym sieci, gdzieś gdzie nie ma hologramów w ścianach i nanobotów w powietrzu.
“Cybnetka” - kolejne słowo, które powinna dodać do swojego słowniczka... i o dziwo, poczuła, że wraz z tą myślą, słowo naprawde trafia do takiego zbioru.- Olga nie miała na sobie nawet okularów, te wciąż spoczywały w jej ręce, jednak natychmiast wiedziała co to słowo oznacza. Była to kolokwialna nazwa jej podgatunku, Homo Cyberneticus. Męskim odpowiednikiem był “Cybnet”. Wszyscy ludzie którzy przeżyli szkieletyzacje stawali się Homo Cyberneticus, choć nie każdy kto przeżywał, przeżywał sprawny. Ci którzy przynajmniej zachowywali w jakimś stopniu świadomość, przechodzili szereg operacji pozwalających im funkcjonować. Wielu przypadkach ponad 60% ich ciał było zastąpionych implantami i maszynami. O kimś takim mówiło się “Cyborg”. Cyborgiem też nazywano tych juggernautów, którzy z racji urazów dostali implanty kończyn czy organów w późniejszym okresie służby. W końcu cyborgiem był też każdy inny Homo Cyberneticus który nigdy nie przechodził szkieletyzacji.
- Żyłam w … - skrypt cenzury sprawił, że z ust Polki nie wydobyło się kolejne słowo - tej waszej sieci w ogóle nie było. Potrafię się bez tego obyć i jakoś brak zasięgu... bardziej mnie nęci niż przeraża - mówiła, zakładając na ciało inteligentną materię, która od razu przyjęła kształt stroju, w jakim Olga przyszła do technika. Teraz stanęła przed nim jak poprzednio... choć już nie była taka jak wtedy. Akcza z kolei znów był chłodnym technikiem. Mężczyzna nawet nie mrugnął gdy w trakcie wypowiedzi kobiety pewne słowa zostały wycięte. To była przecież stacja wojskowa i każdy rozumiał swoje miejsce. Jeśli czegoś miał nie wiedzieć, to najwyraźniej tak miało być z korzyścią dla wszystkich.
- Dziękuję jednak, że... dałeś mi narzędzia, by do tych nowych czasów się dopasować - powiedziała i dodała z lekkim usmiechem - Ale jeśli przemyciłeś mi coś, czego bym sobie nie życzyła, wiedz, że znajdę cię choćby na końcu świata. W dowolnym czasie.
- Oczywiście, 319. W takim razie wypada mi powiedzieć “żegnaj”. “Do zobaczenia” brzmiałoby dwuznacznie.
Na te słowa kobieta ściągnęła brwi.
- Chyba tak. Zresztą nie wydajesz się być kimś, kto utrzymuje kontakty towarzyskie. Inaczej zaproponowałbyś mi tę kawę. - Ostatnie słowa wypowiedziała z uśmiechem.
Mężczyzna najwyraźniej uznał iż ta dyskusja dobiegła już końca. Śluza prowadząca do jego warsztatu otworzyła się, zaś sam technik odwrócił się i podszedł do jednego z wielu ekranów. Na Olgę nie zwracał już uwagi. Zrozumiała aluzje. Skierowała się ku przejściu. Tam dawnym nawykiem grzeczności skinęła Akczy głową.
- Miłego dnia. - powiedziała, wychodząc.
Nie mając za bardzo celu, postanowiła skierować się ku kantynie, gdzie mieszkała. Tym razem jednak podróż zamierzała odbyć pieszo, obserwując mieszkańców bazy.
W czasie tej wyprawy Olgę naszły pewne spostrzeżenia:
Ludzie wykonywali różnego rodzaju zajęcia. Rozmawiali o konstrukcjach, naprawach doświadczeniach, walce, pijaństwie oraz o cyckach i penisach. Niby to wszystko wydawało się zwyczajne. Z drugiej jednak strony technologia jaką dysponowała obecnie ludzkość była niepojęta.Dla kogoś z dowolnej znanej Olgom epoki ta potęga byłaby nieodróżnialna od magii. Istoty takie jak Horu czy Kai byłyby bogami… ona sama zaś… czy brakowało jej czegoś by nazwać ją choćby półbogiem? Czy antyczni herosi potrafili coś czego ona nie umiała?
Pytaniem więc było: Po co ci ludzie cokolwiek robią? Czemu maszyny nie robią tego za nich?
Olga spojrzała na młodą kobietę imieniem Orawan 9871, techniczka właśnie instalowała nowy induktor w panelu ściennym.
Czemu dziewczyna wkładała w to tyle serca i zapału? Przecież nie było tu nawet pieniędzy. Co motywowało ludzi do robienia czegokolwiek?

***

330

Post narratora
- Muszę zobaczyć co tam już masz i jakie, a czego nie. Dopiero wtedy będzie wiadomo co ci trzeba zrobić. - powiedział technik zbliżając się do kobiety. Akcza stanął za głową rozkrzyżowanej Polki i ostrożnie dotknął jej ramion. - Będziesz miała dostęp do wszystkich danych w czasie rzeczywistym.
Elżbieta mogła zaś zobaczyć na wiszącym nad nią ekranie pierwsze dane na swój temat:
Organizm cybernetyczny (Homo Cyberneticus).
Budulec endoszkieletu: protoplastotytan, kompatybilność 88%
Brak implantów sensorycznych
Brak implantów rdzeniowych
Pozasłoneczne przekaźniki bodźców, kompatybilność 16%
Nośniki danych: brak
Źródła zasilania awaryjnego: brak
Kompatybilność augmentacji biologicznej: 92%
Brak augmentacji cybernetycznej
...

Akcza zaczął swoją egzaminację od głowy Polki. Kobieta czuła jak paliczki jego palców centymetr po centymetrze przesuwają się po jej czaszce. Później była szyja, mężczyzna przekręcił głową Elżbiety kilkakrotnie. Następnie technik oparł dłonie na obojczykach Polki. Wyglądało na to, że Wrok16 dotknie niedługo kobietę dosłownie wszędzie.
Ela czuła jak na jej twarz wypływa rumieniec, niby dotyk nie wydawał się mieć żadnego seksualnego podtekstu, ale to egzaminowanie nie było jednym z tych, do których przywykła w gabinetach lekarskich.
- Ekhym… ten dotyk jest konieczny? - Spytała ostrożnie, starając się skupić na wyświetlanych na monitorze informacjach.
- Potwierdzam - zgodził się Akcza. - Tworzywo endoszkieletu ma właściwości promieniotwórcze, to zapobiega między innymi jakimkolwiek infekcjom bakteryjnym, jednak zakłóca pracę skanera. Nie ma to zazwyczaj dużego znaczenia poza przeglądem, jednak jeśli chce się mieć naprawde żetelne informacje, konieczne jest wykorzystanie bardziej precyzyjnych przyrządów. - mężczyzna mówił ugniatając właśnie z każdej strony gamety kobiety.
Ela przygryzła wargę czując jak mimo metodyczności wykonywanego badania, zaczyna czuć delikatne podniecenie.
Po klatce piersiowej przyszła kolej na brzuch. Technik przyciskał brzuch Elżbiety w wielu miejscach zupełnie jakby robił to lekarz… taki stary niemiły.

Później było krocze, które Wrok16 zaszedł z drugiej strony tak by wszystko mieć frontalnie na widoku. Zdawało się, jakby Akcza starał się wypatrzeć na przestrzał co najmniej migdałki Polki… zupełnie jakby tego typu badanie nie było już wystarczająco nieprzyjemne.
Ela skupiła wzrok na suficie, starając się nie myśleć o tym co dzieje się niżej. Czemu to musiało tak wyglądać! Zarumieniona, starała się utrzymać w miarę normalny oddech.
Żeby oddać mężczyźnie sprawiedliwość, Technik równie precyzyjnie zbadał ręce i nogi Elżbiety, poświęcając dobre dziesięć minut na każdą z kończyn.

Wtedy też Akcza odszedł od stołu i zniknął za jednym z regałów. Po chwili czuły zmysł powonienia Elżbiety zwęszył jedyny w swoim rodzaju, niezaprzeczalny zapach…
Kawy.

- No to tak… - Akcza podszedł do siedzącej na blacie, wciąż nagiej Elżbiety i siorbnął nieco czarnego płynu z gigantycznego, przypominającego kufel naczynia, nim odezwał się znowu - Analogowe oczy wymienimy na cyfrowe, zastąpimy obumarłą szarą masę kilkoma bankami pamięci i zainstalujemy tam jakieś użyteczne programy. Polecono mi by wyposażyć cię w stacjonarnego tłumacza na wypadek braku sieci. To bardzo przydatne urządzenie, pozwoli ci nie tylko zrozumieć każdą znaną mowę ale i wyświetli instrukcje jak samemu się nią posługiwać.

Akcza zaczerpnął większego łyka i zrobił taką minę jakby właśnie miał powiedzieć Elżbiecie, że ta ma raka:
- Nie masz CCI. - orzekł i szybko zasłonił usta w geście otarcia ciemnej wilgoci z ust. - Nie będzie problemu z umiejscowieniem, bo i tak muszę zwolnić nieco przestrzeni na drugie serce… tak, tego też nie masz.
- Cz...czym jest CCI? - Ela czuła jak jej ciało spina się chcąc uciec z tego dziwnego miejsca. - Jak to drugie serce?! Ja… ja.. To chyba długo trwa prawda? Mam zadanie… brak czasu… - Czuła jak ponownie opanowuje ją panika.
- Centralny Chip Informacyjny, ujmując najprościej implant który nie tylko reguluje pracę pozostałych oraz organów i pozwala ci je kontrolować. CCI daje interfejs do korzystania z zaawansowanych egzoszkieletów bojowych, współpracuje z kokpitami pojazdów, myśliwców. Jesteś Cybnetką, w odróżnieniu od człowieka twoje ciało, sposób w jaki funkcjonują komórki, pozwala na szybkie serwisowanie i naprawy. Nawet - technik zrobił pauzę na łyk kawy - bez drugiego serca. Jesteś niestandardowym modelem jednak wciąż to nie powinno zająć mi więcej niż kilkadziesiąt, kilkaset minut.
Elę kusiło by zeskoczyć ze stołu i zwiać jak najdalej. Wzięła głęboki oddech.
- To konieczne prawda? I… bardzo boli? - Spojrzała na mężczyznę, nie do końca potrafiąc ukryć przerażenie. Przebłyski wspomnień z “montażu” egzoszkieletu, nie pozwalały jej myśleć o ewentualnych zabiegach spokojnie.
- Nie boli… - westchnął Akcza w chwili gdy Polka poczuła wyraźne ukłucie w pośladek. Nagle wszystko zaczeło być okropnie nieprzyjemne: Blat stołu uwierał, światło raziło, nawet powietrze ledwo nadawało się do oddychania. Było za gorąco, albo za zimno - Elżbieta nie mogła się zdecydować jednak czuła, że jest źle.
- Zaaplikowałem ci Pontex - powiedział mężczyzna głosem tak nieprzyjemnym że aż uszy piekły. W ogóle Akcza był paskudny, choć Elżbieta chyba dopiero teraz to zauważyła. - Substancja ta czasowo zmienia sposób w jaki działa percepcja: Wszystkie neutralne bodźce sprawiają pewien dyskomfort, przyjemne ból. Jednak to co powinno boleć jest odbierane jako największa przyjemność. - Wrok16 pogładził policzek Elżbiety. Kobieta poczuła jak jej skóra drętwieje a oko łzawi, gdy mężczyzna wyciągnął w jej kierunku dłoń po raz kolejny, Polka już odruchowo odsunęła głowę. Jednak tym razem Akcza spoliczkował kobietę i to było…
niesamowicie kojące!
- Tak to właśnie działa - powiedział technik i przywołał gestem swoje mechaniczne instrumenty. Elżbieta poczuła jak dwa ogromne, plastikowe węże, “trąby” w zasadzie, brutalnie wwiercają się w jej ciało. Jeden przyrząd zatkał jej usta, drugi krocze. W swoim wypełnionym rozkoszą umyśle Elżbieta wiedziała tylko jedno, chciała pochłonąć te dwa inwazyjne narzędzia całkowicie!
To było straszne! Wszystko działo się zbyt szybko, nawet… nawet się nie zgodziła, a on… on już to z nią zrobił. Czuła jak jej ciało zaczyna wić się z rozkoszy na chłodnym stole. Czemu? Jak coś takiego mogło sprawiać jej przyjemność? Ujęła dłońmi jedną z trąb do swoich ust, ssąc ją jakby była czyjąś męskością.
Profesorowa w jej głowie szalała. Po raz pierwszy doświadczyła czegoś tak intensywnego. Z Rafałem to nigdy nie było tak. Nie tak mocno. A do tego to była jakaś maszyna!
Akcza nie robił nic co kojarzyłoby się z przemocą, jednak sama świadomość, że mężczyzna stoi za pracą penetrujących Elżbietę maszyn wystarczała jej oszukanemu chemią umysłowi na wielbienie technika najbardziej mokrymi z uczuć.
Polka na wpół przytomnym wzrokiem rejestrowała jak wewnątrz przezroczystej rury wychodzącej z jej gardła, oddzielnymi przegrodami co jakiś czas odsysana jest krew wraz z kawałkami tkanek. Jednocześnie do jej wnętrza opuszczane były implanty o szarej barwie. Największe oczywiście było drugie serce. Kobieta miała w oczach łzy ekstazy gdy poczuła pierwsze uderzenie nowego organu w swoich piersiach.
“Inicjacja pulsu synchronicznego zakończona sukcesem” - przeleciał gdzieś komunikat.
Dwie rury wchodzące do uszu przytrzymywały głowę Elżbiety nieruchomo. Te przewody były znacznie mniejsze, mniej więcej tej samej szerokości co kable wślizgnięte w nos Polki. Wciąż, wszystkie te narzędzia zdawały się zbyt duże by móc się zmieścić.

Elżbieta czuła jak coś wypycha jej oczy na zewnątrz i wnet przy spazmach rozkoszy straciła wzrok.

Otworzyła oczy.

- Pokaż! Pokaż! Ja też chce! - stojący na dachu rozbitego auta mały Tomek starał się wyrwać Ance z ręki teczkę… z tajnymi dokumentami które Elżbieta przewoziła z Warszawy!

Polka otworzyła oczy jeszcze raz. Wciąż leżała na blacie w “gabinecie” Akczy. Sam technik stał odwrócony plecami przy jednym z ekranów. Elżbieta pozostawała naga lecz tuż obok niej spoczywało ubranie. Po przyrządach chirurgicznych nie było śladu, podobnie jak po wzniosłych uczuciach względem Akczy.
- Już po wszystkim 330, możesz się ubrać - odezwał się technik nie zerkając nawet w kierunku kobiety.
Polka przez chwilę leżała skołowana na stole. Zrobił to… ten dupek wziął i namieszał w jej organach. Co gorsza sprawił, że to cholerstwo było przyjemne!
- Nie… nie zdążyłam się nawet zgodzić! - Ela podniosła się i zirytowana spojrzała na Akcze. - To moje ciało! Co ty z nim zrobiłeś?! - Zacisnęła dłonie na blacie stołu, powstrzymując się by nie rzucić się na technika.
Nagle Elżbiecie przyszła do głowy… “myśl” sugerująca możliwość zwiększenia poziomu cukru we krwi w celu uspokojenia się. Inna “myśl” podpowiadała jak bardzo należy zwiększyć nacisk uchwytu by uszkodzić blat.
- Nie zrobiłem niczego co nie było zatwierdzone w twoich aktach. - odpowiedział spokojnie Akcza - Drugie serce zabezpiecza cię przed wykrwawieniem się w przypadku głębokich ran czy amputacji.CCI zaś odpowiada za komunikację z własnym organizmem oraz otoczeniem. Możesz zwiększać lub obniżać sobie ciśnienie, temperaturę ciała, wydzielanie adrenaliny i tak dalej. Reszta implantów i sensorów ma bardziej kosmetyczny charakter, jednak wszystkie te zmiany optymalizują cię do korzystania nie tylko z powszechnej technologii ale i specjalistycznym sprzętem wojskowym. Banki danych i implanty zmysłów są niezwykle przydatne gdy znajdujesz się w otoczeniu pozbawionym sieci, gdzieś gdzie nie ma hologramów w ścianach i nanobotów w powietrzu.
Ela poluzowała chwyt. Teraz miała w głowie trzeci już głos… jeśli w najbliższych dniach nie zwariuje od tego to znaczy… że była szalona już wcześniej.
- Wolałabym jakbyś najpierw mi to wytłumaczył. - Powiedziała lekko podłamana. Co mogła zrobić? Jej właściwe organy wylądowały pewnie w koszu, w sobie miała jakiś syf na który nie miała żadnego wpływu. A Akcza był po prostu jak wszyscy którzy ją otaczali, potwornie oddany temu co robi.
Ostrożnie zeszła ze stołu i zabrała się za zakładanie ubrania, starając się nie patrzeć w kierunku technika.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline