Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2018, 16:52   #150
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Olo spojrzał na Oswalda marszcząc brwi:
- W tym rzecz, że nie wiedzieliśmy co się stanie, obserwowaliśmy, ale kto mógł wiedzieć. To pierwszy z nas, który poległ. Nie wiem od czego to zależało, po prostu zaczęło się z nim coś dziać, a teraz to samo dzieje się z innym, który teraz leży przykuty do łoża i na którego oko ma zielarz.

Na słowa Oswalda na temat nie przekonania względem władyki Olo prędko odparł:
- To musi być jego wina. Podróżowaliśmy z nim jako straż przyboczna po górach. Dziwne było co prawda, że chciał tak wielu ludzi przy boku, bo aż dziewięciu, taka było liczba w niego zleceniu. Szlak niebezpieczny to i władyka chciał mieć kogoś kto go ochroni, płacił dobrze to żeśmy się zainteresowali. Podróżowaliśmy kilka tygodni. Od samego początku czułem, że jest coś z nim nie tak, ale nie było nic co na to by wskazywało. Powody zaczęły się pojawiać dopiero wraz z podróżą. W bagażach nasz zleceniodawca miał różne chaotyczne symbole, a nawet szczątki zmarłych. Ciągle znajdował różne wyjaśnienia, że to szczątki rodziny, symbole do sprzedania. Niektórzy z nas nie wytrzymywali - spojrzał na kilku za sobą, którzy już starali się ukryć swój uśmiech - zaczęli pić, mocno, co by to nie myśleć dla kogo pracujemy. Jednak miara się przebrała, gdy pewnego razu koczowaliśmy w lesie oddalonego od szlaku. Von Schrank nakazał, że właśnie tam spędzimy kilka nocy. Zatrzymaliśmy się tam i mieliśmy codzienni kilka polowań. Zwierzyna ładna, wyglądało jak gdyby władyka miał nosa. Jednak ostatniej nocy gdy to poszliśmy spać, obudziłem się jak wstawał w środku nocy.

Wymykał się i nie wiadomo czy był to pierwszy raz. Postanowiłem to sprawdzić, śledziłem do. Okazało się, że w górach niedaleko była mała jaskinia, a tam tajne przejście, które on jakimś sposobem znał, prowadziło ono do miejsca jak gdyby świątyni, gdzie na ołtarzu leżały rozkładające się szczątki zmarłych. Pamiętam jak dzisiaj, były tam szczątki ludzi i zwierząt. Wśród nich były jak gdyby kreacje ludzi połączonych ze zwierzętami. Ciała zszyte ze sobą, sam widok czegoś takiego odrzuca, a jeszcze do dnia dzisiejszego pojawia się w moich snach. Miejsce cuchnęło, a on nie był sam. Czekało na niego przynajmniej czterech innych, jeszcze do dzisiaj pamiętam tych starych dziadów. Byli jak gdyby w czasie jakiegoś rytuału, gdzie mieli jak gdyby urnę. Nie myślałem więcej wróciłem do naszych i uciekliśmy. Jakiś rok po tym wydarzeniu coś się zaczęło dziać, tylko my, tylko nasze ciała zaczęły robić się jak gdyby sine, zaczęło nas coś swędzieć. Nikt nie widział co to może być. Oddaliśmy się, wszystko ustało, jednak nie na długo bo kilka miesięcy temu skóra Rona zaczęła jak gdyby się sama otwierać, coś się zaczęło dziać, czego nikt z nas nie potrafił wytłumaczyć. Postanowiliśmy odszukać tego kultystę i w drodze napotkaliśmy zielarza, który wyraził chęć pomocy. Jak do tej pory nie widziałem abyśmy kogoś tym zarazili, to ima chyba się tylko nas, co bardziej umacnia mnie, że to wina tego śmiecia. Było nas razem dziewięciu, teraz zważając na to że jeden leży tutaj, drugi chory leży na łożu jest nas siedmiu.


- Wydaje mi się wielmożna kapłanko, że ten młody człowiek może mieć rację, że w takiej sytuacji - podszedł bliżej Rona, zmarłego leżącego pod konarem - on może jeszcze wstać, zaskoczył nas już raz może to nie być ten ostatni. Może musimy spalić ich dwóch, dla drugiego może też już nie być ratunku, a niedługo i nas będzie trzeba ogniem oczyścić. - powiedział z grobową miną.

Ożywieniec nie wstawał, a i nie widać było żadnych oznak życia, oczy Klary wyczulone na magię widziały więcej. Widziały że magia, klątwa czy coś co go łączyło umacniało się. Ciężko było powiedzieć co mogło to znaczyć, ale prawdopodobnie nic dobrego.

- To może być też robota tego kultysty. - pokiwał głową na to co właśnie powiedział Otwin.

Nagle Olo jak gdyby sobie coś przypomniał i spojrzał na Oswalda:
- A właśnie co zrobimy z tym w krzakach?
 
Inferian jest offline