27-07-2018, 10:02
|
#84 |
DeDeczki i PFy | Z bliska ukryta na moczarach chatka Łowców robiła dobre wrażenie, mimo bardzo niepokojącego, mrocznego i pełnego pajęczyn tła. Średniej wielkości, porządnie wykonany budynek z drewnianych bali, zwieńczony strzechowym dachem, mógł z pewnością zapewnić bezpieczny nocleg przybywającym tu nirmathańskim partyzantom. Jednak teraz był kompletnie pusty – wewnątrz nie było widać żadnych ruchów, z komina nie wydobywała się nawet najmniejsza smużka dymu. Kharrick i Rathan zbliżyli się bardzo ostrożnie, rozglądając się w poszukiwaniu kolejnych pułapek. Na szczęście, nic nowego ich nie zaskoczyło i mogli bezpiecznie wejść do środka.
Wnętrze chaty było wyraźnie opustoszałe, ale ktokolwiek tu przedtem mieszkał, nie opuszczał go w pośpiechu, za to dość skrupulatnie po sobie sprzątając. Przyjrzawszy się warstwie kurzu i ostatnim śladom, Rathan miał pewność, że nikt nie korzystał z niego przynajmniej od dwóch tygodni. Jakiekolwiek wyposażenie, które dało się unieść, zostało zabrane - wewnątrz pozostało tylko kilka mebli i palenisko pod kominkiem, w którym Kharrick dostrzegł przebłysk jaśniejszego koloru. Okazał się być nim w większości nadpalony kawałek papieru z krótką wiadomością, którą najwyraźniej próbowano spalić tuż przed odejściem. Uw..........
Ws...……..wcy z Cher….............
.....najszy….. udać …. Fortu Trevalay
Ka…………………… Nazwa "Fort Trevalay" nic nie mówiła żadnemu z nich, ale może ktoś inny będzie coś wiedział? Poza tym w chatce nie było niczego przydatnego dla uciekinierów, chociaż z pewnością sama w sobie mogła posłużyć za schronienie dla kilku osób.
W tym czasie Jace czekał na zewnątrz, obserwując jak Sulim, korzystając ze znalezionych dookoła ziół i fragmentów pajęczyn opatruje poważne rany Yastry. Początkowo elfka nie była przekonana, czy rozsądnie będzie zaufać temu dziwacznemu krasnoludowi, ale jego pewne i delikatne ruchy upewniły ją, że druid wie co robi. W takiej sytuacji pozostało jej już tylko grzecznie siedzieć i nie przeszkadzać w „operacji”. Wciąż czuła się dziwnie, jakby odrętwiała, dlatego oparła się o drzewo i zaczęła rozglądać się po gąszczu sieci kilka metrów nad nimi - oplatającym gałęzie tak mocno, że ledwo przebijało się przez nie jakiekolwiek światło. Zarówno ona, jak i Jace dojrzeli kilka większych skupisk, wyglądających jak gniazda, a w nich duże, prawie dwumetrowe kokony z pajęczyn - poprzednie ofiary ettercapa i jego pupili.
Ostatnio edytowane przez Sindarin : 27-07-2018 o 10:05.
|
| |