Milla usiadła na ławie i myślała...
"Głupcy! Z kimże przyszło mi podróżować? Banda narwańców, nie potrafiących się opanować."
Złość szarpała nią całą, ale nie chciała nic robić. Było już za późno by cokolwiek zmienić i odejść w pokoju nie zostawiając za sobą krwawego śladu.
"Głupcy! Gdyby tylko poddali się mojej woli... Niektórzy pytają dlaczego Ventrue stoją na czele wszystkich większych miast Europy... Oto odpowiedz!"
Zacisnęła pięści i spojrzała na Jane, który z oczekiwaniem wpatrywał się w swoją panią. Jego wielkie niebieskie oczy lśniły w blasku płomieni kominka. "Sir Thomas ma rację: teraz możemy tylko uciekać. Jak tchórze!"
Z jej ust wyrwało się ciche warknięcie. Czuła jak buzuje w niej narastająca furia. -Jane! - dłonią wykonała gest przywołujący - Zawiń kołczan i łuk. Ruszamy tak szybko jak to możliwe
Spojrzała na Brujaha opanowując słowa dziesiątek zarzutów jakie chciała mu teraz wykrzyczeć w twarz. Nie mogla tego zrobić. Marcel nie liczył sie z nikim.
Ciało małego Ventrue leżało na ziemi w bezruchu. Milla klęknęła nad nim i powiedziała cicho: -Poleżysz sobie jeszcze chwilę. Dla Twojego i naszego dobra.
Ostatnio edytowane przez Wernachien : 10-07-2007 o 20:26.
|