Oswald spojrzał jeszcze raz na pochylającą się nad trupem kapłankę i ponownie zaczął się zastanawiać do kogo właściwie jest podobna i czy ja zna. Westchnął zrezygnowany i zaczął mówić spokojnym tonem, opierając rozluźnioną rękę na głowicy wiszącego przy pasie miecza. Rozmowa z kobietą będzie musiała poczekać jeszcze chwilę. - Trupa spalcie jak najszybciej. Jeśli kapłanka uważa, że można pomóc temu z chaty i weźmiecie na siebie ryzyko, to zwiążcie go i pilnujcie do tego czasu. Nie jestem pierwszym lepszym łowcom czarownic, żeby na wszelki wypadek pozabijać was wszystkich z zielarzem włącznie. - Pokręcił głową, przyglądając się kobiecie. - Kiedy wy zajmiecie się stosem, my wrócimy do wsi. Zobaczymy co uda się wyciągnąć od truciciela i sprawdzimy studnie. Spróbuję dowiedzieć się czegoś jeszcze o tym szlachcicu i pomyślimy co dalej. Do tego czasu postarajcie się nie dźgać już żadnych mieszkańców. - Bosch spojrzał na Ola uśmiechając się nieznacznie z własnego żartu. - A tego w krzakach zabieramy. Piekielnie dobry łucznik i zawsze dobrze mieć kogoś zaufanego za plecami. Jak długo wiesz? - Zapytał Ola jednocześnie unosząc rękę do góry i robiąc nią dwa szybkie kółka zanim machnął dłonią w swoją stronę. Miał nadzieje, że Randulf zrozumie.
__________________ Our sugar is Yours, friend.
Ostatnio edytowane przez Cattus : 27-07-2018 o 23:19.
|