Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2018, 14:06   #50
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
12/24

Alicja (również jako: Alicja i Miasto Grzechu) - Jacek Piekara

Gatunek: obyczajowa


"Książka, którą próbowałem wcześniej przeczytać" to ciężkie wyzwanie. Zwykle nawet najgorsze gnioty jednak kończę, a jak z jakiegoś powodu jednak nie... to nie pamiętam co to były za knihy. Świadomie musiałem tu zmienić i uznałem, że 'książka autora, którego próbowałem czytać', to całkiem niezła podmianka.
Pamiętam książkę Piekary "Imperium". Oj pamiętam dobrze. Jeszcze się czasem budzę z krzykiem choć minęły ze dwie dekady, takie to było dno. Najgorsza książka jaką w życiu przeczytałem, a sporo się knih przewinęło. Ktoś mnie potem zachęcił do cyklu Mortimera i przełamałem się by spróbować... Poziom zażenowania jakie wtedy poczułem był zaiste imponujący. Odłożyłem skończoną książkę z odrazą i powiedziałem "pas". Ale jak to wśród znajomych, znajdzie się ancymon, który stwierdzi, ze kolejne książki inkwizytorskie są lepsze, że to co czytnąłem poczatki Piekary były i bym spróbował jeszcze raz. No to spróbowałem i po skończeniu kolejnego gniota uznałem: "No Jacuś, myśmy ze sobą właśnie skończyli..."

Jakaż sadomasochistyczna euforia mnie trafiła, gdy w strefie antykwarycznej Warszawskich Targów Książki zobaczyłem nie za grubą knihę Pana P., zapowiadającą się na jakiś thriller nie związany z cyklem inkwizytorskiego dna. Nie tyle podejrzewałem, co podskórnie wiedziałem, że będzie bolało. Kolejny dowód na to, że wybrana przeze mnie forma wyzwania książkowego, prowadzić może człowieka w rejony, których normalnie by za Chiny nie odwiedził...
* * *

Jest sobie Aleks, koleś koło 40tki, który kiedyś rzucił wszystko, aby skupić się na dziele swego życia. Scenariuszu filmowym. Stracił miłość, pracę, wiarę w samego siebie i wegetuje przez to gdzieś w obskurnej kawalerce, w dzielnicy typu stara warszawska Praga. W życiu naszego nieudacznika pojawia się Alicja, czternastoletnie dziewcze nawiązujące z nim jakąś więź wzajemnej fascynacji i przyjaźni, a od kiedy się poznali, Aleksowi nagle zaczyna wszystko wychodzić jak po sznurku. Ot dziwne zbiegi okoliczności, przynajmniej tak to sobie to można tłumaczyć, mimo iż wszystko wskazuje, że to robota Alicji.

Ksiązka ma dwa główne problemy, przez które mnie od niej odrzuca.
Pierwszy to relacje Aleksa i Alicji, czyli podtekst seksualny niosący ze sobą pedofilię. Można pójść drogą Nabokova i ugryźć temat obrazobórczo, wręcz poza granicami wiadomego obyczajowego faulu, ale stworzyć mimo to arcydzieło. Można też iść drogą Bessona, gdzie relacje Leona i Matyldy są raczej pozbawione pedofilskiego kontekstu, a pojedyncze momenty które ucięła w filmie cenzura są jedynie smaczkiem interpretacyjnym, w udanej formie (niepokojące, a jednocześnie nie pozwalające kontekstowi realnie zaistnieć) świadczącym o wirtuozerii twórcy. Można też oczywiście przyjaźń dorosłego mężczyzny z takim nastoletnim podlotkiem uczynić całkowicie platoniczną, pozbawioną wiadomego kontekstu.
Na drogę Nabokova Piekara nie miał jaj (lub prostu nie miał takiej wizji, choć wątpię, o czym za chwilę), na drogę Bessona nie miał talentu, a przecież by się powiesił na klamce z żalu, gdyby poszedł drogą nr 3 i pozbawiłby książkę wymownej prowokacji.
W efekcie mamy do znudzenia, po pierdyliard razy zaznaczane, jaka jest między Aleksem i Alicją więź, niesprecyzowane ale silne uczucie, etc,... ale broń boże coś z podtekstem! Aleks co chwila w myślach sobie udowadnia, że by przecież nie mógł, oraz co chwila myśli o tym co mogą o relacjach blisko 40letniego typa z 14latka myśleć inni. Czyli ogólnie to nie, ale wpierdzielajmy co chwila nawiązania do tego przed czym główny bohater i autor rękoma i nogami się bronią. Prosty, żenujący zabieg do bycia czystym a jednocześnie katowania czytelnika co chwila wiadomym podtekstem dającym książce wymowę prowokacyjną. Może rozpisane w innym stylu, z talentem osiągnęłoby to taki efekt, tu jednak jest sroga żenada. Myślę, że i wiek Alicji został świadomie wybrany w celu prowokowania. 14 lat, to już blisko wyjścia bohaterki ze strefy obyczajowego i kulturowego tabu. Blisko pogranicza wchodzenia w seksualność, a zatem i czytelnika wtedy łatwiej otworzyć na nachalnie zaznaczaną sugestię. Jakby zrobił z Ali 10, 12 łatkę, to zbyt mały talent pisarski i zbyt małe jaja, aby zrobić to co zamierzał nie narażając się na odbiór z jakimś tam obrzydzeniem.
Dochodzą do tego sceny retrospekcyjne z przyszłości (sic!) w formie przemyśleń, ukazujące relacje Aleksa i Alicji za jakiś czas. Już nie tak niewinne. To znowu pcha czytelnika do nachalnie promowanego kontekstu, mimo Aleksa w pełni zapierającemu się podtekstom.

Druga sprawa, to te myśli o przyszłości, która z perspektywy Aleksa tez już się wydarzyła. Akcja ksiązki i te wstawki ze 2 lata po niej są dla niego historią i Piekara sięga po nie całkiem często. Coś tam-coś tam i naraz "wtedy jeszcze nie wiedziałem o tym co powiedziała mi jakiś czas później leżąc w moich ramionach". I tak dalej. Zostawmy już jak to działa na odbiór relacji A. i A co opisałem wyżej. Problem jest inny, w tych wstawkach autor nie daje żadnych konkretów. Raczej zaznacza iż niezbyt ważne zdałoby się wydarzenie ma drugie, głębsze dno. Ale... nie mówi jakie. Urywa nie tłumacząc o co chodzi i sugerując, że wszystko się wyjasni... w drugim tomie.
Czemu? Proste, aby czytelnik z nim został i miał nadzieję, że zaraz się wyjaśni to co zostało jedynie zarysowane. Oczywiście nic takiego nie ma miejsca az do końca książki, jak chcesz wiedzieć o co chodziło, zapraszamy do tomu nr 2.

Piekara jak dla mnie po raz kolejny pokazał tu swoje oblicze człowieka, który może i językowo pisze świetnie, ale pisarzem pod kątem budowania fabuły jest tragicznie marnym. W cyklu inkwizytorskim by podnieść napięcie i utrzymać czytelnika przy słabej fabule, oraz przerysowanych postaciach (na kartach "Alicji" kreowanych podobnie) prowokuje np. nekrofilią, wyuzdaniem, krwawą przemocą, bluzgami. Tutaj w Alicji nie mógł tego zrobić bo to księga inna, ale czymś prowokować i skłaniać czytelnika, aby z nim został - musiał.
I zrobił to w sposób myślę ostatecznie obnażający go jako pisarza.

P.S. Może i ta książka zyskałaby w moich oczach, gdybym czytnął drugą część ("Alicja i Ciemny Las"). Miałem tego farta, że w łapki dostałem wydanie, gdzie obie knihy są jeszcze oddzielnie bo nowe wydanie skupia w jednym obie części). Nie wiem czy nawet pistolet przy skroni by mnie jednak skłonił, aby zarandkować sobie z twórczością Jacka P. kolejny raz.
Ocena: 2/10
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem