| Leisha Fay, mimo że umówiona była z Daubney'em około południa, to już kilka minut po dziewiątej wkroczyła do archiwum Ministerstwa, wyglądając na wypoczętą i w pełni sił. Postanowiła zająć się dalszym przeszukiwaniem dokumentów, tym bardziej, że Argus gdzieś zniknął jej z pola widzenia i nie dał informacji czy udało mu się stworzyć listę charłaków. Trzeba było przyznać, że kobieta wykazywała się niezłomnością i nie odstraszały ją tony papierów, które przeszukiwała.
Tuż po jedenastej postanowiła sobie zrobić przerwę na kawę, przekąskę i trochę zwolnić tempo pracy, aby poukładać sobie w głowie czego już dowiedziała się. Dokończyła posiłek i znów oddała się przeglądaniu akt, nie czekając bezczynnie na przyjście Finnegana, choć spoglądała czasem na zegarek, aby mieć kontrolę nad upływającym czasem.
Daubney zjawił się za kwadrans dwunasta, zmęczony i niewyspany.
- Jesteśmy w martwym punkcie - stwierdził na powitanie. - Żadna ze zbrodni nie wydaje się mieć nic wspólnego z naszą chorobą. Moglibyśmy odwiedzić Azkaban albo może poobserwować tego mugola, którego rodzinę zabito... ale to bez sensu. Szczególnia, że mamy umówione spotkanie z Dumbledorem. - Zawahał się. - Chyba jestem pesymistą. Ale czy ty widzisz jakikolwiek trop Leisho?
Fay lekko zaskoczona odsunęła kartki od siebie i spojrzała na mężczyznę.
- Dzień dobry - uśmiechnęła się, jednak szybko przyjęła poważny ton. - Przyznam szczerze, że spory chaos mamy w informacjach oraz są zdawkowe i przez to ciężko wysnuć wnioski. Więc nie, chyba nie jesteś pesymistą.
Wskazała ręką na dokumenty, po czym westchnęła ciężko.
- Próbuję jeszcze szukać charłaków i powiązać z tym co znaleźliśmy wczoraj, ponieważ Argus zniknął bez słowa... W każdym bądź razie chyba wartoby było udać się do Hogwartu, a później wspólnie pomyślimy co dalej. Jakąś bazę informacji mamy, tutaj zawsze będziemy mogli wrócić. - Rozejrzała się po pomieszczeniu, w którym byli. - Jednak zaczęłabym od przyjrzenia się nie magicznym osobom, które przeżyły i dokładniejszego poznania ich historii, a na razie Azkaban ominęłabym.
- Zgadzam się - powiedział Finn. - Poczekałbym jeszcze na odkrycia od Argusa, zobaczymy, czy najpierw lepiej będzie poobserwować mugoli, czy będziemy mieli lepszy trop.
Usiadł wygodniej.
- Zastanawiałem się nad hipotetycznym źródłem choroby i do głowy cały czas wracają mi eliksiry. To jest gałąź magii, do uprawiania której charłacy mają możliwości. Także gdyby szukać winnych pośród nich... - Pokręcił głową. - No, ale mogę tak gdybać, na razie to tylko teorie.
- Nikt nie dostaje od razu gotowej odpowiedzi, a gdybanie pomaga sprawdzać scenariusze. W końcu któryś może okazać się właściwy. - Rozsiadła się wygodniej na krześle. - Sama "gdybam" na temat osób nie magicznych, ale równie dobrze my sami mogliśmy przyczynić się do tej epidemii. - Zagryzła lekko dolną wargę. - Alchemia też przeszła mi przez myśl, także zielarstwo, które jest z nią powiązane. Może warto będzie popytać w Hogwarcie nauczycieli z tych przedmiotów co o tym myślą?[/i]
- Dobry pomysł - poparł ją Daubney. - A na razie skończmy nasze partie dokumentów, na ile nam czasu starczy, a potem przygotujmy się do małej podróży do Hogwartu.
Wstał.
- A kiedy zamierzamy się wybrać tam? - zapytała przeglądając swoje notatki, które zrobiła dzisiejszego dnia.
- Wydaje mi się, że... - urwał. Dwie przesyłki miejscowy wylądowały przed Leishą i Finnem i rozłożyły się. Ich treść - wiadomość od Eris - była identyczna.
- Cóż, trzeba jej odpisać. - powiedział spokojnie mężczyzna. - Oboje się wybieramy, czyż nie? Zapytajmy ją we wiadomości, kiedy chciałaby się wybrać.
- Świetny pomysł - zgodziła się z aurorem. - Nie przegapię wizyty w Hogwarcie, mam nadzieję, że podsunie nam coś ciekawego. Zresztą samo miejsce jest inspirujące, nawet to może wystarczyć.
- Zdecydowanie - poparł ją Daubney i skończył notkę do Eris. - A teraz pozwól, że cię przeproszę. Poszperajmy jeszcze w dokumentach i przygotujmy się do podróży.
Uśmiechnął się. Fay odwzajemniła gest i skinęła w potwierdzeniu głową. *** Około południa, dzień ten sam
Sean sięgnął do kieszeni i wyciągnął lusterko, które poprzedniego dnia dostał od Daubneya. Rozejrzał się uważnie dookoła. W pubie było sporo osób, ale nikt, poza samym Keanem, nie siedział samotnie. Wszyscy byli pogrążeni w rozmowach, dzięki czemu wokół panował gwar, skutecznie uniemożliwiający podsłuchanie. Irlandczyk spojrzał na lusterko i zobaczył w nim swoją twarz. Zawahał się przez moment. “Jak to on powiedział?”, pomyślał. “Trzeba wypowiedzieć jego imię. Tylko jak, u diabła, Daubney miał na imię?” usiłował sobie przypomnieć. Dla niego zawsze był po prostu “Daubneyem”, czasem “tym aurorem”, a w wyjątkowo irytujących okolicznościach “tym głupkiem”. Nigdy jednak nie myślał o nim, posługując się jego imieniem. Po chwili kontemplacji doszedł do wniosku, że z dużą dozą prawdopodobieństwa było to imię na literę “F”. Z pewnością było dość długie. “Ferdinand? Frideric? Florentius? Aha, chyba już wiem!“
- Finnegan Daubney - powiedział do lusterka, a następnie czekał na to co się stanie.
Przez chwilę nic się nie działo i lusterko odbijało skupione spojrzenie Seana. Nagle coś błysnęło i oczy łotrzyka zmieniły kolor na niebieski. Obraz zafalował i twarz Keane’a zmieniła się oblicze Daubneya.
- Uhm, wybacz, że tyle to zajęło -Tuż przy granicy ramy dało się dostrzec stosy dokumentów. - Lusterko utonęło mi pod stosem papierów. Czegoś się dowiedziałeś?
- A może by tak małe “Jak się masz, Sean?” - odpowiedział Keane niezbyt obrażonym tonem. - Albo “Jak leci, Sean?”, albo “Dobrze cię widzieć, Sean”... No dobra, z tym ostatnim trochę przesadziłem, wiem jak wyglądam - podrapał się po brodzie, przy okazji rozglądając się czujnie wokół. - Nie mam niczego konkretnego - dodał szeptem. - Ale mam pewien trop… No, bardziej przeczucie. Nie wiem ile to jest warte i czy w ogóle cokolwiek, ale nikt nie jest mi w stanie powiedzieć niczego konkretnego, a pracownik Ministerstwa może to sprawdzić w 5 minut - znów rzucił wzrokiem na najbliższe stoliki. - Jest taki gość, Chris Michaels… Christopher znaczy. Kolega po fachu. Wyjechał niedawno do Stanów, ale coś tam przeskrobał i go wrócili z powrotem do kraju. Być może nawet jeszcze siedzi w jednej z cel w Ministerstwie - przerwał na moment. - Może to jakaś zwykła sprawa, ale coś mi tu śmierdzi. Dobrze by było jakbyś sprawdził jej szczegóły. No, to tyle, miłej papierkowej roboty, ja skoczę na jakiegoś drinka… znów - puścił oko i nie czekając na odpowiedź włożył lusterko do kieszeni.
Finn chciał rzucić jeszcze “na zdrowie” i wypytać się o szczegóły, ale obraz rozmazał mu się przed oczami, zanim się odezwał. Przez chwilę zastanawiał się, czy wywoływać rozmówcę, ale zrezygnował. Zamiast tego z grubsza uporządkował dokumenty.
Zdecydował się na zabranie z archiwum akt, które go ciekawiły, ale teraz tego żałował. Miał tu lepsze światło, ale co chwilę musiał truchtać w jedną i drugą stronę ze stosami papierów. Uznał, że zrobi sobie przerwę - i oprócz przerzucania gór dokumentów, wypyta też o tego Michaelsa.
Ostatnio edytowane przez Fyrskar : 30-07-2018 o 18:22.
|