- Nie spotkacie się, John będzie miał co innego do roboty niż czekać na jakiegoś pisarczyka ze szmatławca. Możesz darować sobie lot do Birmy za te kilka godzin. - Jax wyglądał na wkurzonego - Chcesz przesłuchać Lin Kuei? Będziesz go torturował? Pewnie mu zaczniesz czytać swoje artykuły, aż zacznie prosić o łaskę? Proszę bardzo. O ile uda ci się przekonać panią kapitan. A może być ciężko, bo jak tylko stąd wyjdziesz dam jej znasz, że nie jesteś już częścią zespołu.
Odwrócił się i walną pięścią w ścianę. - Może nawet nigdy nie byleś. - powiedział, a potem już spokojniej. - Zbieraj się John.
W drzwiach stanął Tong. - Co jest?
Jax stanął przed oknem z założonymi rękami i odparł: - Spytaj pana dziennikarza.
Z dziury po pieści odpadł kawałek tynku. |