Wiedzieli o nieboszczyku jeszcze przed wejściem do celi. Ale nawet mimo tego, to co zastali było bardziej dołujące niż się spodziewali. Człowiek umierał tam w kompletnej samotności, porzucony i zapomniany. Kea posmutniała. Zamyśliła się nad losem nieszczęśnika.
Półolbrzymka nie miała w zwyczaju się modlić, ale w tych okolicznościach nie można było zrobić już nic poza tym. W myślach prosiła więc bogów, aby zaopiekowali się duszą "Badraig'a z Helle"... Potrwało to dłuższą chwilę.
Biedny człowiek zginął zapewne podczas tamtych walk o których mówił Fungi. Pięćdziesiąt lat temu. Tak przynajmniej wskazywało to co panowie przeczytali, ale oczywiście można im było zaufać.
Ich misja nabrała dodatkowego znaczenia - ten człowiek umierał z nadzieją, że Oko i jego poplecznicy zostają zgładzeni. Cóż, najwyraźniej wtedy nie zostali, ale teraz ich skromna ekipa była tutaj, aby tego dopilnować, raz na zawsze.
Badraig z Helle... kogo miałby nie zobaczyć? Pewnie kogoś z rodziny lub przyjaciół... Jeśli stąd wyjdą, to warto udać się do Helle i popytać. Kea postarała się zapamiętać zarówno jego imię, jak i miejsce pochodzenia. Jeśli będzie tylko mogła, opowie o tym co tu znaleźli.
Camden zasugerował pozostawienie tu pozostałości. Dla półolbrzymki miało to najwięcej sensu. Nikt mu tu nie będzie przeszkadzał. Zresztą i tak nie mieli go gdzie pochować, a tutaj sam sobie zapewnił pamiątkową tablicę. I to taką która mówiła coś więcej niż tylko kim był. Mówiła dlaczego zginął i jak umierał...
Kea otarła łzy. To było jednak straszne. I smutne...
Nie mogli jednak tak stać i płakać. Musieli iść dalej! W tym miejscu, nie pozostało im już nic innego, jak tylko przykryć szczątki nieboszczyka, tak jak to wcześniej postanowili.