Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2018, 20:04   #36
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Świętowanie

I przed zmierzchem Perka wyruszyła na piechotę ku szczytowi wzgórza by dostać się do ruszyć ku posiadłości Jagody. Przed wejściem natknęła się na ładnego czerwonego mercedesa z środkowej półki. Liszka więc musiała już być w dworku. Dzięki spacerowi odrobinę ochłonęła i uspokoiła myśli. Pewnym krokiem, na bosaka, bo szpilki niosła w dłoni, wkroczyła do dworku. Dźwięki jakie słyszała dochodziły z kuchni, która tu była wszak miejscem życia całego domostwa. Po drodze do niej wpadła wprost na niosącą zwoje ze szkicami Wilgę. W ciemnoszarej sukience za kolana i zapiętą aż po szyję, z długimi rękawami. Niemniej spod sukienki wystawały bordowe pończochy o drobnej siateczce, a z rękawów wyłoniły się bordowe satynowe rękawiczki znikające pod nimi. Dość nietypowy strój. Co takiego ukrywała pod sukienką?
- Hej… jak było? Bawiłaś się dobrze. Przytuliłabym cię ale… - wzruszyła rękoma pełnymi rulonów. - Sama widzisz.
Perka rzuciła szpilki pod ścianę i podeszła na bosaka do Wilgi.
- Było… opowiem ci później. - Uśmiechnęła się do malarki. - Pomóc ci z tym?
- Nie trzeba…- odparła nieśmiało Jagoda i przesunęła spojrzeniem po stroju i ciele kochanki.
- Lepiej żebym miała ręce zajęte…- zażartowała prowokacyjnie rozbierając Zosię za pomocą wzroku. - Tęskniłam.
Zosia mimo wszystko zgarnęła kilka wierzchnich zwojów, które groziły upadkiem.
- Patryk wziął wino twojej babci. Wypiliśmy po kubku. - Perka powiedziała szeptem stojąc tuż przy Wildze i uśmiechnęła się. - Też tęskniłam i żałuję, że nie widzę cię tylko w bieliźnie.
- Tttoo da się załatwić przy pierwszej okazji… to tylko kwestia paru guziczków. A ty pewnie też ślicznie wyglądasz w swojej… a co ja mówię… ty ślicznie wyglądasz już teraz.- zawstydzona i podekscytowana malarka znów popadła w słowotok.- Świerga i Ruta zabawiają gościa rozmową. Niedawno przyjechała. Ja tam właściwie nie jestem potrzebna…
- Nie żartuj nawet sobie. - Perka dała znak malarce by ruszyła dalej. - Spróbuj chociaż się z nią zapoznać. To starsza i kiedyś może ci pomóc.
- Poprosiła… o moje szkice.- speszyła się Jagoda podążając za Zosią. - I nie wygląda za staro.
Nie wyglądała. Czyżby po drodze wykorzystała jakąś pełnię i jakieś źródełko?


Liszka niewątpliwie miała sporą charyzmę skupiając na sobie uwagę dwóch młodych czarownic z niewymuszonym wdziękiem i czarującym uśmiechem. I z elegancją nakłaniała je do swoich kaprysów. Nalewania sobie herbaty do filiżanki i opowiadania o sytuacji tutaj.
- Udało ci się dotrzeć. - Perka uśmiechnęła się do starszej czarownicy, wchodząc z częścią rysunków.
- Tak. I zaczęłyśmy trochę świętować.- stwierdziła z uśmiechem Liszka upijajac herbaty. - Możecie być z siebie dumne. Wykazałyście się potencjałem na wielkie i godne zapamiętania czarownice.
Ruta uśmiechnęła się rozpromieniona tymi pochwałami, Joanna ukryła zadowolenie za sarkastycznym uśmieszkiem, a Jagoda… malarka speszona i zawstydzona schowała się za Zosią i nerwowo poprawiła okulary na nosie mówiąc.
- Ttoo.. ich zasługa… ja bym sobie… nie poradziła.
- Nie spodziewałam się, że picie herbaty można uznać za świętowanie. - Perka odłożyła rysunki na stole. - Nie masz ochoty na wino? Chyba coś się jeszcze ostało.
- Ostrzegłam je przed babcinym winem. - wtrąciła się Jagoda, a Liszka dodała z uśmiechem. - Nie chciałyśmy leżeć pijane pod stołem, gdy wejdziesz więc z winem postanowiłyśmy poczekać na twój powrót. Natomiast inne sprawy… skoro zabierasz ze sobą Jagodę, to może… ona…- wskazała na Marylkę.- … mogłaby pozostać w jej zastępstwie tutaj?
- To dwór Jagody nie mój. - Perka podeszła do szafek i wydobyła z nich butelkę z winem.
- To butelka której brakowało.- szepnęła zaskoczona Jagoda, a Liszka zwróciła się do malarki.- Czy się zgadzasz, by Ruta cię zastąpiła tutaj?
- I tak jestem kiepską czarownicą.- mruknęła Jagoda.- Jeśli chce?
- No… nie wiem czy chcę. - stwierdziła Marylka zamyślona.- Bardziej mi się podobało, gdy jesteśmy tu wszystkie cztery.
- Myślę… myślę że tu wrócimy. - Perka uśmiechnęła się do czarownic, nalewając wszystkim wina. - Ja nie mam gdzie się zatrzymać, a podróż autem zimą jest bardzo męcząca. Chcę pokazać Wildze noc Kupały na Łysej Górze… i inne miejsca ważne dla czarownic, a potem… to nie tak że mam swój dom, w którym mogłybyśmy osiąść.
- To dobrze… nudno byłoby mi tu samej. Czyli ja też się z wami żegnam.- westchnęła teatralnie Ruta sięgając po kieliszek. A za nią pozostałe czarownice.
- Na dziady możemy się znów tu spotkać. - Zosia uniosła kieliszek.
- Albo przy innej okazji.- stwierdziła z uśmiechem Świerga popijając trunek. A Liszka dodała.- Wykazałaś się talentem Perko. Może kiedyś przyjdzie czas byś aspirowała na przywódczynię kręgu.
Zosia upiła spory łyk i prawie się nim zakrztusiła. Jeszcze idąc tu rozważała czy nie porzucić swych talentów na rzecz uczucia, które zagarnęło jej serce, a teraz.
- Myślę, że jeszcze daleka droga do tego bym to chociaż rozważała. - Uśmiechnęła się do starszej.
- Doprawdy? Sama zorganizowałaś własną grupkę pomocnic, przygotowałaś z nimi i przeprowadziłaś skutecznie plan. Jak dla mnie to świetna rekomendacja na przyszłość. Może nawet na uzyskanie statusu starszej.- oceniła Liszka z uśmiechem.
- Moja matka zeszłaby wtedy na zawał. - Zosia zaśmiała się rozsiadając się na jednym z krzeseł. - To niebezpieczne.
- Świat byłby nudny bez odrobiny… niebezpieczeństwa. - odparła Liszka zakładając nogę na nogę i ocierając się stopą uzbrojoną w szpilkę o łydkę siedzącej naprzeciw niej Zofii. - Kto wie co przed tobą Perko.
- Mmmoje… rysunki…- przypomniała cicho Jagoda.
- A taaak… obejrzyjmy.- stwierdziła Liszka przyglądając się kolejnym szkicom. Tymczasem Ruta z Świergą popijały wino przyglądając się to Zosito starszej.
- W każdym razie… to nie ja powinnam być gościem honorowym… a ty właśnie.- oceniała Liszka zerkając na reakcję czarownicy.
- Starsza… nie zasłużyłam się tu niczym szczególnym. Wszystkie pracowałyśmy razem. - Perka podniosła z przeglądanych przez Liszkę rysunków by spojrzeć na samą czarownicę. - Udało nam się stworzyć krąg by zająć się tym Leszym i nie ma w tym jakiejś szczególnej mojej zasługi.
- Skromność jest godna pochwały, ale nie powinnaś umniejszać swoich zasług. Zebrałaś i przewodziłaś kręgowi mierząc się z prastarym duchem. To robi wrażenie.- mrugnęła z łobuzerskim uśmieszkiem Liszka muskając leniwie łydkę rudej czarownicy.
Perka upiła spory łyk wina przyglądające się starej wiedźmie z uwagą.
- To i tak bez znaczenia, prawda? - Uniosła bosą stopę i przesunęła nią po łydce Liszki.
- Gdyby nie miało znaczenia… to bym o tym nie wspominała.- mruknęła z uśmiechem starsza popijając wino, oblizała wargi, gdy stopa Perki muskała okrytą czerwoną pończoszką łydkę. - Ma znaczenie tutaj, podczas naszego świętowania. Tym bardziej że muszę wynagrodzić ci… wam… moją nieobecność. Jakaś starsza być tu powinna. Ma też znaczenie ogólne, bo… cóż… zniszczenie Leszego nie jest czymś co zdarza się często. A i tym bardziej winno być nagłośnione, bo coś… lub ktoś tego Leszego zatruł.-
Pozostałe czarownice siedziały cichutko zaintrygowane tą wymianą zdań.
- Mogę to przekazać dalej, tak jak przekazałam to tobie. - Stopa Perki powędrowała wyżej i dotknęła kolana Liszki. I wślizgnęła się po mini którą starsza miała na sobie.
- A ja prześlę wici listownie i przez zauroczone kruki.- uśmiechnęła zmysłowo Liszka, ułatwiając Perce zadanie.- A dziś… postaram się zapewnić by noc… była niezapomniana. W końcu rzadko kiedy taka akcja obywa się bez potrzeby użycia eliksirów i przywracania dechu zimnym ciałom.
- Nadal… to że ktoś zatruł Leszego nie ma wpływu na to czy było w jego zabiciu więcej mojej pracy czy też pozostałych. - Noga Zosi pewnie ruszyła między uda czarownicy i oparła się o krocze starszej.
Liszka zadrżała i uśmiechnęła się ciepło. Delikatnie naparła biodrami na stopę.
Przeczesała lekko swoje pukle dodając.- Ale gdyby nie ty… Wilga nie poradziłaby sobie ze zebraniem drużyny i opracowaniem planu. Ale dość o tym. To jak chcecie świętować dziewczyny? Cokolwiek wymyślicie… ja się na to piszę.
- Gdyby Wilga po mnie nie wyszła podczas pewnej burzy, by mnie tu nie było. - Zosia zaczęła przesuwać palcami stopy po kwiecie Liszki. Miała odrobinę nadzieję, że spędzi tą noc z Wilgą i nacieszy się jej bielizną… opowie o Patryku, ale to chyba będzie musiało poczekać. - Babcia Wilgi robiła wino, którego powinniście spróbować.
- Czy to dobry pomysł?- zapytała nerwowo Jagoda, ale Ruta już wyrwała się do piwniczki a Świerga rzekła z lekkim uśmiechem. - Czemu nie ? Dla mnie to ostatnia noc tutaj.
- Zabawmy się nieco. - Zosia wyciągnęła dłoń do Jagody by ta do niej podeszła.
- Dobrze…- uśmiechnęła się nieśmiało Wilga biorąc dłoń Perki i podchodząc do niej, by się przytulić.
Ruta wróciła z winem Wierzby i zaczęła je rozlewać do kieliszków.
Perka przyciągnęła Wilgę i usadziła ją sobie okrakiem na udach. Zapowiadała się długa noc. Przyjęła podany przez Rutę kieliszek, przypominając sobie wypity jeszcze tego samego dnia kubek identycznego trunku. Ciało zadrżało odruchowo.
- To co… za sukces?
- Za sukces! - powiedziały pozostałe czarownice i wypiły trunek duszkiem. Ich ciała zadrżały. Świerga chwyciła Rutę za włosy i przy jej cichym jęku odciągnęła głowę do tyłu, by lizać i całować szyję Marylki, a dłonią masować jej drobny biust. Wilga zadrżała i zaczęła się ocierać plecami o biust Perki, chwytając własne dłońmi. Sama Perka poczuła jak jej ciało się rozgrzewa, jak ubranie staje się nieprzyjemnie ciasne nagle. Jak majteczki przemakają. Dostrzegła też że Liszka zniknęła pod stołem i po chwili kobiece dłonie rozchylały jej własne nogi. Zosia sięgnęła pod spódnicę Wilgi starając się sięgnąć do jej kobiecości. Rozchyliła przy tym szeroko nogi, sprawiając że malarki uda także się rozchyliły. Poczuła palce na swej bieliźnie muskającej zaborczo ciało, przy wtórze pojękujących Wilgi i Ruty. Poczuła też usta Liszki muskające jej dłoń między udami kochanki. Najwyraźniej starsza planowała zabawę oboma kwiatuszkami na raz… oboma ukrytymi za delikatną bielizną. Zosia szarpnęła rozrywając koronkę oddzielającą ją od kobiecości Wilgi i zaborczo ugryzła ramię kochanki.
- Delikatna… ta bielizna.- jęknęła cicho Jagoda prężąc się przy krzykach leżącej już na stole Marylki, która z szeroko rozchylonymi nogami pozwalała na brutalne pieszczoty dłoni Świergi na swoim kwiatuszku i lizanie podbrzusza. Ot widoczek, który Perka miała przed oczami czując, ciepły i wilgotny zakątek Jagody pod palcami i wnikające w kobiecość niczym sztylety palce Liszki, które ominęły barierę bielizny.
Zosia z całych sił starała się obchodzić z Jagodą delikatnie, jej palce powoli wsuwały się i wysuwały z jej kwiatu, podczas gdy druga dłoń chwyciła jedną z piersi malarki i zaczęła ją miętosić. Czuła język starszej prowokująco muskając jej uda, jak i palce zanurzające się szybciej i szybciej w jej intymnym zakątku, co utrudniało skupienie się na delikatności wobec wijącej się od doznań Jagody, zwłaszcza gdy do uszu Zosi dodchodziły głośne jęki Marylki poddawanej drapieżnych pieszczotom Joanny, co Perka mogła podziwiać przed sobą. Zosia nie wytrzymała. Popchnęła Wilgę przed siebie, tak, że ta upadła brzuchem na stół i nie wstając z krzesła przywarła ustami do pupy Jagody. Ponownie zanurzając palce w jej kwiecie. Teraz jednak jej ruchy były szybkie i zachłanne.
-Ja.. to… zaś szybko… nie wytrzymam.- pojękiwała Wilga wypinając pośladki ku twarzy dręczycielki. Nie widziała za dobrze majteczek, bo zakryła widok sukienka. Ale Perka słyszała jęki Wilgi jak i okrzyki rozkoszy Ruty.
- O tak! Cuuudownie… mocniej moja bestyjko! Jeszcze!
Sama Perka była rozpalana bezlitosnymi ruchami palców w swojej kobiecości i muskanym przez język Liszki punkcikiem rozkoszy.
Pieszczoty Zosi przyspieszały dostosowując się do narzucanego w jej wnętrzu, przez starszą tempa. Na tyle na ile mogła poruszała biodrami pogłębiając pieszczoty Liszki, ostrożnie zanurzając język w tylnym otworku Wilgi.
Okularnica wiła się i popiskiwała najwyraźniej docierając na szczyt, który to Ruta osiągnęła z głośnym wrzaskiem, ale Świerga wydawała się nie mieć zamiaru odpuścić jej tak łatwo.
Zresztą Perka sama też miała problemy ze skupieniem, czując brutalne paluszki starszej w swoim rozpalonym kwiatuszku, jak i jej zwinny doświadczony języczek powyżej niego. Zosia starała się nie przerywać pieszczenia kochanki, nawet gdy jej ciałem zawładnął orgazm. Jęknęła tylko wprost w tylny otworek Jagody i zabrała się z powrotem do pracy. Co zaowocowało głośnym jękiem i gwałtownym szczytem sprawiającym, że obecnie malarka leżała bez życia z wypiętym tyłeczkiem, zgrabnymi udami obleczonymi w połowie przez majtki, a w całości przez pasek do pończoch, bordowych pończoch oblekających całe nogi, aż do bordowych pantofelków na płaskim obcasie.
- Myślę, że możemy ją wziąć i zabrać ze sobą, a tym dwóm.. zostawić zabawę tutaj. Potem do nich dołączę, ale wpierw zajmiemy się sobą, gdy twoja przyjaciółka będzie napierać sił.- wymruczała Liszka kąsając uda Perki zaczepnie.
- Sypialnia? - Perka oderwała się od pupy Wilgi i podniosła z krzesła na chwiejnych nogach.
- Mi pasuje.- rzekła Liszka wychodząc spod stołu i uśmiechając się lubieżnie. Mimo tej pewności siebie, jej nogi drżały a oczy błyszczały pragnieniem zaspokojenia.


Zosia z pomocą starszej zaprowadziła Wilgę do swojej sypialni, po czym gdy tylko malarka znalazła się na łóżku, zabrała się za zrzucanie z siebie ubrań uwalniając w końcu rozpalone ciało.
Czarna skórzana kurteczka, niebieska bluzka… czarny stanik, szara spódniczka. Te łupy padały pod stopy nagiej Perki. Ostatnią zdobyczką były majteczki.
- Szpilki i samonośne pończoszki… - starsza przesunęła dłońmi po swoim prawie nagim ciele prężąc je zmysłowo.-... lepiej chyba zostawić, prawda?

- Tak… lepiej tak. - Zosia podeszła w samych pończochach do Liszki i przytuliła starszą.
- Jesteś stanowczo… za pasywna… jak na tak charyzmatyczną osobę.- wyszeptała Liszka całując zachłannie usta kochanki.- Ale… teraz to dobrze…bo potrzebuję cię…- jej paznokcie wbiły się pośladki.- ... uległą. Potrzebuję byś uklękła… przede mną.
Perka zaśmiała się i uklęknęła przed czarownicą.
- Przez całą noc zabawiał się ze mną żmij, przez cały dzień… kilka innych osób. - Uśmiechnęła się przysuwając usta do kobiecości starszej i powoli przesuwając językiem po jej skórze. - Po takim dniu też byś była pasywna.
- Dlaczego… nie wspomniałaś… dałabym ci spokój…. lub tylko zajęła się…- jej noga wylądowała na ramieniu Perki trzymając ją za pukle włosów i dociskając rozgrzane łono do jej ust.- ...tobą… byś mogła się odprężyć. Choć to akurat… mogę.. zrobić jak tylko… zaspokoisz… mnie nieco.
- Obiecałam dziewczynom, że poświętujemy. - Przywarła ustami do kobiecości Liszki ssąc jej wrażliwy punkcik.
- Mm...mmm… - jęknęła w odpowiedzi Liszka poddając się pieszczocie jej dotyku. Dociskała władczo głowę Zosi do swego łona i poruszała biodrami. - Przyjemnie… świętujesz..-
Jej ciało było rozpalone winem i zabawą jaką urządziła sobie na ciele Zosi. Zapach jej kwiatuszka oszałamiał jakąś… nienaturalną roślinną nutą. Perka zanurzyła palce w kobiecości Liszki i delikatnie przesunęła dłonią pomiędzy jej pośladkami.
- Może… tam zostawmy sobie..- Liszka zadrżała pod dotykiem Perki. Dłońmi chwyciła za swój biust masując go leniwie.-... na inną okazję. No… chyba… że podobam ci się… i chcesz mnie… tu zatrzymać...na dłużej.
- Teraz… chyba nie wypada mi się zatrzymać. - Środkowy palec Zosi płynnie zanurzył się w pupie Liszki i szybko złapał tempo tych, które drażniły kwiat starszej czarownicy.
- Jak.. na tak męczoną… wielbicielami…- pojękiwała rozpalona pieszczotami Liszka. -... ofiarę… robisz… wiele, by ja… też cię… zadręczyła tej… nocy.
Jej ciało wiło się zmysłowo coraz bliższe spełnienia, a jej norka perwersyjnych zabaw zaciskała się mocno na zgrabnym intruzie.
Perka odpowiedziała wsuwając drugi palec w pupę Liszki i przyspieszając swoje ruchy.
Głośny jęk wyrwał się z ust Liszki, jej ciało lekko zwiotczało i kobieta pochyliła się ku klęczącej kochance. Z trudem łapiąc oddech szepnęła.
- Ccco teraz passywna… dziewczyno?
Zosia oderwała usta od kwiatu starszej całując go na dowidzenia i uśmiechnęła się do górującej nad sobą czarownicy.
- Ktoś tu niedawno wspominał o odprężeniu. - Wyszczerzyła się do Liszki.
- Powiedz co mam zrobić… nawet jeśli zechcesz bym wyszła z pokoju.- wymruczała starsza głaszcząc Perkę po włosach. - Cokolwiek… spełnię twoje życzenie. Twój mały kaprys. Zasłużyłaś na to.
- Mam ochotę na masaż… umiesz? - Zosia powoli wstała z klęczek i ostrożnie ujęła piersi Liszki w dłonie.
- Skarbie… masaż… to moja specjalność. Zajmuję się medycyną naturalną…- wymruczała Lisza powoli rozmasowując i ugniatając piersi kochanki swoimi dłońmi. Jej palce zmysłowo wodziły po skórze dziewczyny.- Sauna ziołowe, masaże lecznicze i relaksacyjne, kąpiel błotna, swojska wersja SPA.
Perka aż zamruczała.
- Będę musiała cię odwiedzić… - Uśmiechnęła się do Liszki. - Mam się położyć?
- A jak ci będzie wygodniej ? - odparła starsza lekko ściskając biust Zosi. - Jak lubisz… być masowana? Zdradź mi wszystkie swoje sekreciki.
- Z uwagi na wszystkie dzisiejsze zabawy na klęczkach z przyjemnością się położę. - Perka zsunęła dłonie na pośladki starszej czarownicy.
- To się połóż wygodnie… - zamruczała Liszka zsuwając nogę z ramienia kochanki. - Chyba nie sądzisz, że cię do łóżka zaniosę?
- A byłabyś w stanie? - Perka zaśmiała się, ale grzecznie ruszyła w stronę łóżka, po czym ułożyła się na nim na brzuchu, tuż obok drzemiącej Wilgi.
- Nie jestem pewna… zaraz poczujesz dlaczego. - jej dłonie oparły się o bioderka leżącej Perki, o ona sama zaczęła “masaż” ocierając się wilgotną kobiecością o pośladki Zosi i w ten sposób nawilżając jej skórę. - Jak się domyślasz… nie każdy miał okazję… skorzystać z tego masażu.
- Yhym… ślicznie pachniesz tam na dole, wiesz? - Perka przymknęła oczy skupiając się na dotyku Liszki.
- Dziękuję. Ty też…- wymruczała ocierając się zmysłowo ciałem o pośladki Zosi. Powoli i bez pośpiechu.
Perka poczuła jak ponownie robi się jej ciepło.
- Czy.. całą mnie tak wymasujesz?
- Tylko te wystające fragmenty? - mruknęła łobuzersko Liszka ocierając się rozpalonym łone o coraz bardziej mokre pośladki kochanki, a Perka mogła przyglądać się śpiącej niespokojnie Wildze, której sny wywoływały rumieńce na policzkach malarki.
- A mogłabym prosić też o masaż pleców i karku? - W głosie Perki pojawił się żartobliwy ton, choć działania Liszki coraz bardziej ją podniecały.
- Zaraz i tym się zajmę. - na razie osunęła się niżej masując stanowczo dłońmi “naoliwioną” pupę kochanki i wodząc prowokacyjnie językiem, między jej pośladkami.
- Yhym… na razie znalazłaś coś ciekawszego? - Perka zamruczała i delikatnie poruszyła biodrami.
- Po prostu… lubię kończyć to co zaczęłam. - stwierdziła żartobliwie kobieta masując silnymi ruchami dłoni pośladki i przesuwając językiem tam i z powrotem między nimi. - Zaraz zajmę się resztą. Nie martw się.
- Jeszcze chwila i nie wiem czy ci pozwolę. - Perka naparła pośladkami na język czarownicy.
- A niby to czemu? Czyżby masaż ci się nie podobał? - zapytała niewinnym tonem starsza.
- Raczej… zbyt bardzo mi się podoba.
- To chyba dobrze? - prowokacyjnie skupiła dotyk języka na bramie rozkoszy ukrytej między wzgórzami jej pośladków.
Perka jęknęła. Była ciekawa czy starsza rozpozna maść, którą była wysmarowana, wolałą jednak nie zwracać na to uwagi.
Nawet jeśli rozpoznała to nic nie mówiła przez pewien czas wyuzdanie masując ów otworek niegrzecznych rozkoszy czubkiem języka.
- Teraz… plecy? - zapytała drocząc się z kochanką.
- A uważasz, że wymasowałaś to miejsce dokładnie. - Perka zerknęła ponad ramieniem, przyglądając się Liszce rozpalonym wzrokiem.
- Ja służę tej nocy…- wymruczała rozbawionym tonem Liszka przesuwając językiem między pośladkami Zosi.
- Wy… wymasuj mnie też w środku.
- Skoro tak sobie życzysz. - Perka poczuła delikatne ukąszenie na pupie i nie tak delikatne wtargnięcie palców między jej pośladki, choć dalsze ruchy palców były leniwe i delikatne.
Ten ruch, po tym w jaki sposób była tam dzisiaj brana był tak… przyjemny. Prawie niezauważalny. Jej rozciągnięte mięśnie chętnie witały drobne palce.
- Yhym… tak mogłabym nawet drzemać. - Jej rozpalony głos wskazywał raczej na coś innego, ale Perka rzeczywiście odpoczywała.
- To zdrzemnij się jeśli zdołasz. - wyszeptała Liszka całując czule mokre nadal pośladki kochanki i leniwie poruszała palcami wywołując przyjemne dreszcze w całym ciele Zosi.
- Naprawdę myślisz, że mogłabym byś starszą? - Perka przymknęła oczy skupiając się na dotyku kochanki. - Wiesz… to nie tak, że jestem normalną czarownicą.
- Stworzyłaś krąg z czterech indywidualności. Bycie starszą to coś więcej niż surowa moc. Zresztą nadmiar potęgi jest niezdrowy dla starszej. - mruczała Liszka nie przerywając pieszczot. - Zresztą co w tobie nienormalnego? Nie masz klątwy czy braku doświadczenia jak Wilga. Nie naznaczyłaś się w kontrowersyjnym rytuale jak Świerga…-
- Czaruję od dwóch.. trzech lat? - Peru zamyśliła się na chwilę. - Niebawem stuknie cztery. Powiedzmy, że to raczej krótki staż.
- A starszą zostaniesz za lat osiem lub dziesięć. Nie dziś nie jutro, ale w przyszłości rysują się takie perspektywy.- odparła z uśmiechem Liszka mocniej poruszając palcami. - Ja z pewnością poprę twoją kandydaturę.
Perka zaśmiała się czując jak jej mięśnie zaciskaja się na palcach czarownicy przy tym ruchu.
- Przy takich wydarzeniach… mogę nie dożyć.
- Życie jest pełne niespodzianek. Nie każda jest miła. - wymruczała Liszka miarowo podbijając kuperek Zosi.
- Te od ciebie są na razie bardzo przyjemne. - Zosia zakręciła pupą.
- Znam się… na macaniu. - zażartowała starsza delikatne kąsając pupę młodszej czarownicy.
- Na pewno nie tylko na tym. - Perka rozchyliła mocniej nogi, pokazując Liszce, wilgoć zbierającą się na własnym kwiecie.
- Odwróć się na plecy… zajmiemy się tym problemem. - mruknęła Liszka nieświadoma tego że są obserwowane przez obudzoną już Wilgę. Malarka przyłożyła palec do swoich ust dając znak Perce że nie chce im przeszkadzać i będzie cichutko.
Zosia uśmiechnęła się do Jagody. Zaczynała odnosić wrażenie, że malarka lubi obserwować. Powoli obróciła się na plecy, przekładając nogę ponad głową Liszki i przeciągnęła się eksponując swoje piersi. Usta Liszki przylgnęły do kwiatuszka Zosi. Język łapczywie sięgnął w głąb kielicha wijąc się. A palce podbijały gwałtownie ów zakątek między pośladkami. Ciało Perki było atakowane z dwóch stron i oglądane rozpalonym spojrzeniem Jagody.
Perka założyła nogi na ramiona starszej i chwyciła jej włosy dociskając twarz czarownicy do swojej kobiecości.
- Tak… cudownie. - Spoglądała na leżącą obok malarkę rozpalonym wzrokiem, ciekawa jej reakcji. Pieszczona energicznie i sprawne przez doświadczoną kochankę, wodziła wzrokiem po ciele okularnicy. Niestety nadal okrytym sukienką. Wilga skuliła się jak małe zwierzątko bojąc się głośniej odetchnąć. Jedynie jej wzrok wędrował po obu kobietach, jakby chciała wryć sobie w pamięć to co obserwowała. Od czasu do czasu oblizywała spierzchnięte usta.
Perka chciała jej zrobić jak najciekawszy pokaz, więc zabrała jedną dłoń z włosów Liszki i chwyciła swoją pierś, ściskając ją mocno.
- Jeszcze troszkę… - Szepnęła, czując jak doświadczone dłonie starszej czarownicy idealnie trafiają we wszystkie wrażliwe miejsca. I czuła jak ten dotyk wzbiera w niej niczym gorąca pożądliwa lawa wyginając jej ciało w łuk lubieżnie prezentując jej biust obserwatorce. Zmysły szalały, gdy Perka nieubłaganie zbliżała się do szczytu. Doszła dociskając głowę kochanki do swej kobiecości. Jej głośny jęk poniósł się po sypialni, a pieszcząca pierś dłoń, szarpnęła nią brutalnie w spazmie rozkoszy. Do uszu całej trójki kobiet dotarły pijackie okrzyki Świergi i Ruty.
Liszka wstała i przeczesała dłonią włosy.
- Chyba się już nasyciły sobą… no cóż, ty odpoczywaj a ja pójdę rzucić się im na pożarcie. Przecież wyglądam zabójczo w samych pończochach i szpilkach, prawda?
- Jest coś w czym nie wyglądasz zabójczo? - Zosia uniosła się na przedramionach przyglądając się starszej. - Dziękuję.
- Nie. Chyba nie ma. - odparła żartobliwie Liszka i wyszła z pokoju kręcąc pupą. - I nie ma za co.
Perka odczekała chwilę aż czarownica się oddali i zerknęła na Wilgę.
- Należy ci się kara za to cichociemne podglądanie. - Wyszczerzyła się do młodszej czarownicy.
- Przepraszam… nie mogłam się powstrzymać. - pisnęła cicho malarka kuląc się bardziej.
Zosia przewróciła się na bok i przeczesała czarne włosy Wilgi.
- Jak mi to wynagrodzisz?
- Nnie wiem…- mruknęła wstydliwie Jagoda. - Nie jestem tak doświadczona jak one i z pewnością nie piękniejsza.
- Jesteś przede wszystkim niepoprawnie skromna. - Dłoń Zosi zsunęła się, przesuwając się po sukience Wilgi. - Zdejmiesz ją?
- Ddobbrze. - Jagoda wstała i po chwili zabrała się za rozpinanie sukienki. Gdy ta opadła Perka mogła podziwiać delikatne bordowe pończochy przypięte do koronkowego pasa w różyczki, wiszące w okolicach ud rozerwane nieco koronkowe majteczki. Satynowe bordowe rękawiczki aż do łokcia. I gorset w różyczki opinający talię i kusząco unoszący i podkreślający biust malarki. Strój godny artystki kabaretowej i pewnie kiedyś do takiej należący.
Perka wpatrywała się w drugą czarownicę oniemiała. Oblizała spierzchnięte wargi, czując jak cała ciężka praca Liszki właśnie idzie na straty, a kobiecość rudej czarownicy znów staje się mokra.
- No i? Jak?- zapytała niemrawo.
- Ekhym… podejdziesz? - Zosia usiadła na łóżku i uśmiechnęła się do Wilgi. Gdy tylko malarka się zbliżyła, zagarnęła ją i wtuliła usta w jej kobiecość, szepcząc wprost w jej delikatną skórę. - Jesteś cudowna.
- Jestem? Bo bardzo się starałam. - mruczała wyraźnie zawstydzona Wilga i wyraźnie podniecona. Bo jej łono lśniło podnieceniem.
- I bardzo dobrze ci to wyszło. - Zosia zdjęła z pupy malarki, resztki rozerwanych majtek. - Aż mi się mokro zrobiło.
- To co teraz? - zapytała cicho drżąc ze strachu i podniecenia.
- Ja zamierzam się cieszyć widokami. - Pocałowała kobiecość Wilgi, po czym zanurzyła w niej język.
- Dddobrze…- jęknęła cicho malarka poddając się pieszczocie i drżąc. -... ale to nie wygląda na patrzenie.
Perka podniosła wzrok, spoglądając na przesłoniętą przez uniesione gorsetem piersi, twarz malarki. Uśmiechnęła się i zanurzyła w kwiecie Wilgi dwa palce.
- Co…- jęknęła zawstydzona i podniecona Jagoda drżąc od jej dotyku. - … rrobbisz? Ja nie ustojję.
- To się połóż. - Perka wysunęła palce i klepnęła malarkę w pośladek.
Speszona nieco sytuacją Jagoda kładąc się plecami delikatne rozchylając uda.
- Nie potrafię być uwodzicielska… przepraszam. - szepnęła cicho.
- Ja się czuję całkiem uwiedziona. - Perka ułożyła się na boku obok Wilgi, opierając głowę na ręce. Przesunęła dłonią po odsłoniętej części piersi, gorsecie by na końcu ponownie zanurzyć dłoń w kwiecie kochanki. - Mogłabyś się tak ubierać codziennie?
- Codziiiennie? - pisnęła podniecona Jagoda poruszając delikatnie biodrami. Uśmiechnęła się nerwowo i nachyliła się całując usta Perki. I dodała wstydliwie. - Mmożee tak ttak zrobiię.
Zosia zgodnie z zapowiedzią, przesuwała wzrokiem bo ciele kochanki, czując jak ten widok przyjemnie drażni jej ciało, coraz bardziej je rozgrzewając. Palce niespiesznie drażniły kwiatuszek wsuwając się w niego i wysuwając.
- Powinnaś mieć kilka kompletów. Czarny… może ciemna zieleń?
- Jjjest kilka komplettów, ale nie mam… sukienek za dużo i spódnic. - Wilga zadrżała wijąc się coraz bardziej i wpatrując w kochankę.
- Pożyczaj moje. - Zosia wsunęła kolejny palec i przyspieszyła ruchy.
- Dddobrze… - pisnęła cichutko Jagoda drżąc coraz mocniej i zaciskając swój kwiatuszek na intruzach. Dochodziła gwałtownie do szczytu.
Zosia wbiła mocno palce doprowadzając kochankę i przytrzymała je w tej pozycji dopóki Wilga się nie uspokoiła.
- Jesteś bardzo seksowną i atrakcyjną kobietą, przestań się krytykować. - Uśmiechnęła się ciepło kochanki, wysuwając mokre palce i delikatnie masując nimi kobiecość malarki.
- Ale są…- zaczęła mówić, niemniej szybko przerwała i skinęła głową. Łapała oddech po niedawnych doznaniach. Uśmiechnęła się ciepło dodając. - Będzie ciężko mi nie próbować cię kusić.
- A kto ci broni mnie kusić? - W głosie Perki pojawiło się zaskoczenie nie przerwała jednak masowania kobiecości Wilgi.
- Będziemy jechać we trzy lub cztery…- przypomniała jej wstydliwie Jagoda sięgając dłonią ku obnażonym piersiom kochanki. Dotyk był niezwykły, bo Zosia była pieszczona palcami okrytymi satyną.
- Mieszkamy tu we cztery. - Perka wyprężyła się eksponując piersi. - To nie problem.
- W dużej posiadłości. A teraz będziemy… w małym samochodzie. Bardzo blisko… nie wiem czy będę w stanie być… odważna przy nich. - malarka masowała i ugniatała leniwie krągłość piersi kochanki. Uśmiechnęła się dodając. - Ale jak posadzimy Świergę za kierownicą i Rutę z przodu… to może…
- Brzmi rozsądnie skoro jedziemy do Aśki. - Perka sięgnęła do gorsetu Wilgi i zaczęła go rozwiązywać.
- Mhmmm… ona czasami mnie przeraża. Dobrze że na ciebie zagięła parol…- zamruczała Jagoda zawstydzona tym że kryje się za plecami przyjaciółki. Nie przestawała bawić się jej biustem, gdy jej własny był uwalniany.
- Jest trochę agresywna, ale nie zrobiłaby nic wbrew twojej woli. - Perka puściła wstążeczkę, pozwalając gorsetowi opaść na boki i sięgnęła do piersi kochanki.
- Nic nie poradzę, że mnie trochę przeraża…- zamruczała jak kotka pod dotykiem palców kochanki i nie przerywając zabaw jej biustem, nachyliła się by cmoknąć czule kącik ust Zosi.
- A ja cię nie przerażam? - Perka nachyliła się i pocałowała kochankę w usta.
- No.. nie bardzo… jakoś nie potrafię się ciebie przestraszyć.- zachichotała cichutko Jagoda.
- A… jak zrobię tak? - Zosia przekręciła się tak że wylądowała twarzą między piersiami kochanki. Delikatnie ugryzła jedną z nich.
- Tttooo mnie… nie… przeraża…- jęknęła cichutko zaskoczona malarka i nieco podniecona.- … trochę boli, ale jest… przyjemne. -
Czule pogłaskała kochankę po włosach.
Perka w tym czasie sięgnęła w dół, ponownie zanurzając palce w jej kwiecie.
- Cóż… chyba nie jestem w tym dobra.- pocałowała miejsce ugryzienia ssąc je mocno.
- W czym… niedobra… ?- jęknęła Jagoda prężąc się pod atakiem jej ust i palców. Zadrżała wijąc się i obejmując dłońmi głowę Perki, by wpleść palce w jej włosy i masować zachłannie.
- W straszeniu ciebie. - Zosia sięgnęła ustami do jednego z karmelków Wilgi i zaczęła go ssać.
- No..tooo ci rzeczywiście… - szepnęła głośno Wilga poddając się pieszczotom i zaborczo dociskając głowę do swojego biustu.- ... nie wychodzi.
Perka uniosła się na przedramionach i spojrzała na kochankę.
- A jest coś co mi wychodzi?.
- Czarowanie, prowadzenie samochodu i naszego małe kółeczka czarownic, warzenie mikstur, gotowanie i…. no… i… wiesz… pieszczoty.- zawstydziła się na koniec malarka.
- Hmmm…? Jesteś zadowolona z moich pieszczot? - Perka wyszczerzyła się i naparła biodrami na biodra Wilgi.
- Wiesz dobrze że tak…- mruknęła potulnie malarka i nieśmiało pocałowała czubek nosa kochanki.-... bardzo.
- Popieścisz mnie? - Perka pocałowała kochankę w usta.
- Tak. Oczywiście. - speszyła się Jagoda.- Powiedz tylko jak.
Zosia podciągnęła się ku górze i klęknęła ponad twarzą Wilgi, prezentując swoją mokrą kobiecość.
- Cześć… tęskniłaś za mną?- zapytała się wesoło Jagoda uśmiechając do intymnego zakątka. Musnęła niepewnie palcem delikatny guziczek rozkoszy.- ...eeem… jakieś życzenia, czy mam sama… zdecydować?
- To ty tu jesteś kreatywna. - Perka wyprężyła się czując delikatny dotyk.
- W malowaniu i podglądaniu innych.- prychnęła ironicznie Jagoda skupiając się na pieszczocie tego punkcika jej ciała opuszkiem palca. Językiem sięgnęła do płatków wodząc po nich czubkiem i smakując pożądanie kochanki.
- Widziałam…. Twoje prace… co nieco też sobie wyobrażasz. - Wymruczała, delikatnie poruszając biodrami.
- Mhmm…- usta Jagody badawczo przylgnęły do kwiatuszka kochanki, język sięgnął głębiej poruszając się powoli i leniwie, przy krążeniu palca wskazującego wyżej. Okularnica bawiła się ciałem kochanki obdarzając je delikatnymi pieszczotami. Powolnymi.
- Chciałabym… - Perka pomrukiwała z zadowolenia pieszcząc swoje piersi. - … byś spełniała swoje fantazje… ze mną… mną.
- Ja… nie jestem.. doświadczona… w fantazjach…- zamruczała pomiędzy muśnięciami języka Jagoda i dodała “złowieszczo”. - A jeśli… fantazjuję na temat uwięzienia ciebie? Co wtedy?
- Dam ci to zrobić. - Perka chciała by jej głos był radosny jednak zagłuszyło to pożądanie.
- Jesteś … pewna? - zamruczała Jagoda liżąc leniwie kwiatuszek Zosi. - Bo mogłabym… na twoich oczach… z Rutą. By drażnić… twój apetyt i rozpalić… do czerwoności.
- I co.. co dalej? - Szeptała ściskając coraz mocniej swoje piersi.
- Co dalej?- zamruczała Jagoda najwyraźniej nie mając konkretnych planów. Nadal pieszcząc intymny zakątek dodała wesoło.- Zajęłybyśmy się twoim biustem. Pieściły go, pocierały… bawiły się nim. I tylko nim. Po jednej piersi na każdą z nas.
Perka jęknęła dochodząc i niemal usiadła na twarzy kochanki. Opadła na łóżko z trudem łapiąc oddech.
- Brzmi… dobrze.
- Naprawdę… a wiesz.. też chciałabym zmolestować pokojówkę…- zamruczała cicho Jagoda przyglądając się kochance, gdy kolejne fantazje opowiadała.
- Hm… podobno… znalazłaś kostium. - Zosia uśmiechnęła się szeroko do Jagody. - Myślisz, że nadaję się na pokojówkę?
- Na taką niesforną i niegrzeczną… na pewno…- wymruczała podnieconym głosem Wilga i pocałowała delikatnie usta kochanki .- A ja?
- Na taką do zbałamucenia. - Perka oddała pocałunek delikatnie obejmując Wilgę.
- Trochę zmęczoną…- szepnęła Jagoda ziewając i wtulając się w ciało Zosi niczym mała dziewczynka.- Możesz poczekać, aż zasnę? Potem pewnie.. zechcesz dołączyć do tych… dzikusek, co?
Których to głośne jęki rozchodziły się po całym domu. Trójka czarownic imprezowała na całego, być może dorzucając do ognia za pomocą babcinego wina.
- Też jestem zmęczona. - Perka wtuliła się w kochankę. - Ja… Patryk powiedział, że chciałby mi się oświadczyć.
- Co? I co ty na to?- wyszeptała zszokowana Jagoda.
- Że jestem charytatywną kurwą i że i tak wyjeżdżam… - Perka przymknęła oczy czując jak jej serce znów zaczyna szaleć. - Obiecałam…że dam mu szansę jeśli wrócimy.
- Brutalnie…- mruknęła Wilga mocniej się wtulając.- I nie dał za wygraną? Nie wiem czy to dobrze czy źle. Mama… się rozczarowała pierwszym związkiem. Drugi ponoć… jest tam lepiej.
- Nie dał za wygraną. - Perka uśmiechnęła się. - “Urabiał" mnie przez kilka godzin. Potrzebuję czasu. Po raz pierwszy w ogóle czuję coś takiego.
- Uparty… mam być drużbą na twoim ślubie? Obawiam się że wieczór panieński byłby… no… taki jak teraz.- zażartowała Jagoda przymykając oczy.- Cokolwiek wybierzesz możesz liczyć na moje wsparcie.
- Dlatego tak irytowało mnie to gadanie o moich “zasługach". - Perka sięgnęła po zepchniętą na bok kołdrę i okryła siebie i kochankę.
- No… ale przecież to prawda… co mówiła.- odparła cicho Jagoda.
- Zrobiłyście tyle samo jeśli nie więcej niż ja.
- Ale dzięki tobie…- zamruczała nieśmiało malarka.- Bez ciebie ja bym siedziała i panikowała.
Perka objęła Wilgę i zaczęła delikatnie gładzić jej głowę.
- A tak popanikowałyśmy obie. - Uśmiechnęła się zamykając oczy.
- Mhmmm…- szepnęła sennie Jagoda i już nic nie dodała zapadając w sen. Perka wtuliła nos we włosy malarki, zaciągając się jej zapachem i sama spróbowała zasnąć.
 
Aiko jest offline