-Cholerny czaromiot - jęknął z bólu gdy towarzysz odstawił go na zimną posadzkę. Było z nim gorzej niż się spodziewał. Nawet nie czuł za bardzo w co oberwał. Bolało go całe ciało.
- Nie jest sam. Ktoś jeszcze za nim idzie. Próbował się przekraść do wnętrza.
Ledwo sięgnął do pasa po kolejną strzałę. Drżącymi palcami nałożył ja na cięciwę i odłożył łuk na nogi. Grot cały czas celował w stronę wejścia. Jeżeli zakapturzony będzie próbował się przedrzeć to może chociaż na chwilę uda się go zatrzymać. Miał też oko na resztę pomieszczenia oraz znajdującą się wewnątrz służbę.
__________________ you will never walk alone |