Durak pozbierał swoje i cudze manele. Cały czas słuchał pozostałych i łypał w ich kierunku trzymając naładowaną kuszę w pogotowiu.
Żal się zrobiło łowcy młodziutkiej Lilou, ale życie nie rozpieszcza. On sam stracił wielu z kompanów w potyczkach z chaosem na północy. Tam poznał Lelianę i teraz ona z mała Dai zniknęły w nurcie rzeki. Pozostawało ich coraz mniej a jeszcze dobrze nie zabrali się za swój plan bogacenia się w Księstwach Granicznych.
Słowik do końca swojej pierwszej przygody nie dożył i nie zarobili jeszcze , a teraz Kyan chciał poturbować ich pracodawcę.
- Karl! Jak mamy wierzyć, żeś po właściwej stronie gdy takimi sztuczkami nas zaskakujesz.- Zwrócił się do szlachcica gdy pojawił się ogień na jego klindze. - Chcesz honorowo walczyć w zwarciu a używasz sztuczek ognistych. Wiedź, że my w posiadaniu trutki jesteśmy i wydaje mi się, że szybciej padniesz niż się Tobie wydaje. Wystarczy jak wiesz draśnięcie.- Starał się przedstawić sytuację upartemu człeczynie.
Durakowi nie podobało się to, że tyle czasu marnują a ich pracodawca jest niepewny.
- Proponuję kompromis wam Wszystkim. Karl odda komuś z nas księgę na przechowanie. Podążymy do rodzinnych włości w pokoju i bez rozlewu krwi i jeśli przekonamy się do prawości Twego kultu i słuszności by księga dostała się w posiadanie jego to oddamy. Jeśli nie księgę zniszczymy.- Zaproponował Durak kierując się ku rzece omijając zgromadzonych tak by być przy wodzie w miejscu gdzie z prądem Karl będzie przepływał gdyby wskoczył do rzeki.
Łowca przysiadł na chwilę na kamieniu przy rzece i do jednego z bełtów przywiązał linę. Zamierzał, jeśli zajdzie taka potrzeba strzelić w Karla lub plecak i móc go ściągnąć na brzeg.