- A teraz na sanie! Na sanie - krzyczał Tanis kiedy Leia już ich uleczyła, w pośpiechu wspinając się na wywrócony wehikuł ze swoją kuszą. Jego długo włócznia, lubo idealna w tej sytuacji, została na dole między wysypanymi tobołkami, i nie miał zamiaru marnować czasu wracając po nią - Bo na ziemi nas otoczą! Już z góry razem z Amberlie unisono rzucili swoje zaklęcia.
Morn miał dokładnie takie samo zdanie co do zaistniałej sytuacji. Co prawda na saniach i tak zostaliby otoczeni, ale przynajmniej mieliby lepszą pozycję do obrony. Zanim jeszcze Tanis skończył swoją mowę, mag już wspinał się na sanie, by móc przy najbliższej okazji użyć magicznych pocisków.