Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2018, 20:38   #37
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację


20 marca


Sen przyszedł jak złodziej i zabrał świadomość Zosi ze sobą. Poranek był ciepły i miękki, bo śpiąca Jagoda nadal drzemała wtulona w ciało kochanki, jak to zwykle bywało. Śpioch był z tej malarki. Zosia przez chwilę leżała szukając w powietrzu znajomego aromatu boczku. Jednak Patryka nie mogło tu być. Odsunęła się delikatnie od kochanki, po to by zanurzyć palce w kwiecie kochanki i zacząć go delikatnie masować.
Ta zaczęła pomrukiwać i wić się w łóżku pod wpływem ataku. Po czym otworzyła oczy rozglądając się, a zobaczywszy Zosię, uśmiechnęła się delikatnie szepcząc żartobliwie.
- Jeszcze ci się... nie znudziłam?
- Nie… i daleko ci do tego. - Perka widząc, że kochanka wstała przyspieszyła ruchy swoich palców.
- Too..- jęknęła cicho i chwyciła za karka Zosi przyciągając ją łapczywie do siebie całując zachłannie. Drugą dłonią sięgnęła do piersi, palce w satynowej rękawiczce zacisnęły się na niej mocno. Biodra Wilgi napierały na podbijające jej zakątek palce.
- A tak w ogóle… - Perka uśmiechnęła się zanurzając kolejny palec. - dzień dobry.
- Dobry…- jęknęła cicho Wilga gorączkowo całując szyję kochanki, jej noga spoczęła na udzie Zosi pocierając ją poprzez delikatną pończoszkę w jaką była obleczona.
Perka pochwyciła podane jej udo unosząc je. Zsunęła się chowając pod kołdrą i centymetr po centymetrze zaczęła zsuwać w dół całując ciało kochanki i starając się nie przerywać pieszczoty w jej kwiecie.
- Perko…- szeptała rozpalona pieszczotami dziewczyna wijąc się pod dotykiem kochanki. Każdy kolejny pocałunek pozbawiał ją sił do stawiania “oporu”. Ulegle rozsunęła nogi szeroko na boki poddając się całkowicie dotykowi czarownicy
Zosia tymczasem dotarła do upragnionego celu i pocałowała kwiat kochanki nie przerywając ruchów palców.
- Perrko…. Perko… Perko..- pojękiwała coraz głośniej malarka zaciskając dłonie na pościeli i pozwalając Zosi na zabawę. Jej biodra unosiły się co jakiś czas zachęcająco w górę, wraz z wybierającymi w niej falami rozkoszy. Aż doszła.. głośno i intensywnie.
Zosia jeszcze przez chwilę całowała kobiecy kwiat, po czym ułożyła na nim głową, wysuwając swoje palce. Skryta pod kołdrą przymknęła oczy zaciągając się zapachem kochanki.
- Mogę do tego przywyknąć… i nie chcieć cię opuścić. - “pogroziła” Jagoda łapiąc oddech i próbując uspokoić szybkie bicie serca.- Przy tobie czuję się zbyt bezpiecznie… chyba.
- Skąd to “chyba"? - Perka dmuchnęła na kwiat Jagody jakby chciała pomóc go ostudzić.
- Nie powinnam być… powinnam… no… być czujna. Atak może mi się zdarzyć w każdej chwili, choć ostatnio rzadziej.- mruknęła zadowolona Wilga.
- To tylko atak. - Perka pocałowała wewnętrzną część uda kochanki. - Poradzimy sobie.
- Wiem… z tobą wszystko jest możliwe.- przeciągnęła się zmysłowo. I zachichotała. - Aż tak nie możesz się ode mnie oderwać? Co ja biedna pocznę?
- Nie martw się… - Perka uniosła pupę nadal całując udo kochanki. Kołdra zsunęła się, odsłaniając nagie pośladki Zosi i okryte pończochami nogi. - ...seks ze mną jest bezpieczny.
- No nie wiem... raczej uzależniający… jak narkotyk.- teraz to palce Jagody zanurkowały między pomiędzy dwie kuszące półkule pupy. Pocierała i opuszkami palców między nimi, a potem powoli zaczęła podbijać nimi niegrzeczną bramę Perki.
Zosia jęknęła głośno i położyła się na Wildze ułatwiając jej zadanie. Głowę schowała w zagięciu między szyją i ramieniem.
- Chodziło… mi o to… że nic z niego. - Powoli zaczęła napierać biodrami na palec. - ...nie poczniesz.
- No… to akurat prawda…- mruknęła Wilga poruszając palcem powoli i leniwie. Lekko poruszając nim w środku. Niczym mała zadziorna dziewczynka bawiła się ciałem kochanki, uśmiechając łobuzersko, gdy jej palec to zwalniał to przyspieszał ruchy nie pozwalającZosi dostosować się do jej tempa.
Perka zamarła oddając się w ręce oprawczyni, czując jak każdy ruch wprawia ją w przyjemne drżenie.
- Potrzebujemy zabawek do zabawy…- wymruczała Wilga zerkając na stolik nocny w którym krył się wibrator. Przygnieciona jednak Zosią nie miała ochoty się ruszyć. Powoli pieściła palcem kochankę delektując się jej reakcjami i widokami.
- Po co? - Perka pocałowała ramię malarki.
- Żeby było ciekawiej… nie chcę ci się znudzić…- mruczała Jagoda zwiększając powoli tempo ruchów palca między pośladkami… i dokładając kolejne.
- Słyszałam… o twoim… - Perka jęknęła głośniej, gdy Jagoda trafiła na wrażliwszy punkt. - ...czarnym nabytku.
- Kto powiedział? - pisnęła zawstydzona okularnica czerwieniąc się jak burak i na moment przerywając ruchy. Potem jednak wróciła do szybkiego tempa.
- Ty, że go kupiłaś, po winie. - Perka skorzystała z chwili przerwy by wydobyć z szafki wibrator i ułożyć go w zasięgu dłoni Wilgi. - Asia zdradziła mi gabaryty i kolor.
- To było… po pijaku… przestraszyłam się jak otrzeźwiałam.- Perka usłyszała ciche brzęczenie i po chwili poczuła delikatny nacisk zabawki na jej obszar między pośladkami.
- … Bałam się że sobie zrobię nim krzywdę. Tutaj?
- Tak. - Perka jęknęła od samego dotyku wibratora. Poczuła jak twardy przedmiot podbija jej ciało… jak wibracje rozchodzą się w nim falą… powoli i bez pośpiechu. Jagoda zaczęła poruszać zabawką. Zanurzać ją i wynurzać wyraźnie podniecona reakcją kochanki.
- Nie… zrobiłabyś.. - Zosia zacisnęła dłonie na piersiach kochanki. - ...krzywdy…. Pokażę.
- Dddobrze…- mruknęła cicho Jagoda drżąc od nagłej napaści i mocniej napierając zabawką na pupę kochanki. Ruchy były szybsze i głębsze, doznania silniejsze.
Perka doszła z głośnym okrzykiem, wbijając palce w pochwycone piersi.
- Jesteś prześliczna…- szepnęła zawstydzona swoimi słowami Jagoda patrząc na jej orgazm.
Zosia przez chwilę łapała oddech miętosząc piersi Jagody.
- Powinnaś mnie nagrać bym mogła siebie zobaczyć. - Perka wyszczerzyła się po czym pocałowała kochankę w ust.
- Może… kiedyś tak zrobię… nagramy się…- zachichotała Jagoda oddając pocałunek. - I potem będziemy się oglądać w takim stanie.
- Dobrze. Chcę też popatrzeć jak się sama doprowadzasz.
- Ja? Ddobrze… ale może.. jak będę świeżutka i pachnąca i ubrana seksownie. Teraz pewnie.. wyglądam jak ofiara jakiegoś gwałtu…- zaśmiała się Wilga próbując ukryć swoje zakłopotanie.
- Jako sprawczyni tego gwałtu uważam, że jesteś w idealnym stanie. - Zosi polizała pierś kochanki. - Oraz, że pachniesz i smakujesz cudownie.
- Ty też… jesteś bardzo kusząca. Bardzo, bardzo… bardzo kusząca.- podkreśliła ten fakt malarka głaszcząc kochankę po włosach.
Zosia zaśmiała się.
- To co… wspólna kąpiel i śniadanie?
- Tak! Nie… nie… nie kąpiel. Bo wiesz… co się stanie podczas kąpieli. Nie wyjdziemy z łazienki.- zamruczała zmysłowo Wilga.
- Będę grzeczna… umyję ci tylko plecki. - Perka podniosła się przyklękając okrakiem nad kochanką i prezentując się jej w całej okazałości.
- Ale… wiesz… ja nie mogę składać takich gwarancji. - odparła Jagoda siadając i zakładając dłonią za ucho pukle opadające na twarz. Uśmiechnęła się przy tym delikatnie.
- Nie chcesz umyć mi plecków? - Zosia mrugnęła do niej, opierając dłonie na biodrach.
- Chcę… ale mogę… wiesz… chcieć zrobić coś więcej…- przesunęła palcem lekko drapiąc skórę pleców Perki.
Zosia zamruczała prężąc się niczym kot.
- Coś więcej? - Uśmiechnęła się drapieżnie do swojej kochanki.
- Właśnie… coś więcej… - wymruczała wstydliwie Jagoda przygryzając dolną wargę.
- Na przykład umyjesz mi głowę? - W głosie Perki pojawił się żartobliwy ton. Lubiła się droczyć z Wilgą prawie tak samo jak irytować Asię.
- No… może… ale może wślizgnę między uda i poliżę tu i tam… jak kotek.- zażartowała cicho okularnica sięgając po nie właśnie, leżące na szafce nocnej.
- Skoro jesteś kotkiem, mleczka trzeba szukać gdzie indziej. - Zosia mrugnęła do malarki i chwyciła własne piersi unosząc je.
Malarka pchnęła nagle Zosię na łóżko i rzuciła się na nią, jej usta przylgnęły do jednego ze szczytów piersi i muskać go zaczęła językiem.
Perka zaśmiała się, choć odgłos ten przerodził się w pomruk zadowolenia.
- Nie dotarłyśmy jeszcze do łazienki. - Pogładziła włosy kochanki.
- Widzisz… a ja już zaczęłam.- mruknęła Jagoda przerywając pieszczotę i uśmiechając się łobuzersko. Musnęła językiem pieszczony przed chwilą obszar.- Jak tak dalej pójdzie, to w ogóle nie pojedziemy. I to przeze mnie.
Zosia przez chwilę przeczesywała włosy kochanki, odrobine porządkując je po ciężkiej nocy.
- Jeśli nie wyjedziemy… zjawi się tu Patryk i obawiam się, że może się domagać mojej uwagi. - Delikatnie ujęła brodę Jagody, podnosząc ją tak, by ta na nią spojrzała. - A jeśli wyjedziemy będziesz mnie miała tylko dla siebie.
- To nie tak… ja naprawdę nie jestem taka… wiesz… zaborcza… Nie chcę cię zagarnąć jak jakieś trofeum. Nie chcę żebyś sądziła, że…- zaczęła się nerwowo tłumaczyć.-... nie jestem psem ogrodnika. Ale tak długo siedziałam sama i ...w ogóle nigdy nie byłam przebojowa… nie żeby to się zmieniło, tylko nikt na mnie… no prawie nikt, parę tam osób było, ale też było to nieporadne i ja się bałam… więc… nie bardzo umiem sobie radzić z pokusami, a ty.. jesteś… kusząca… nawet wtedy gdy nie zdajesz sobie sprawy. - wzięła głęboki oddech i spoglądając błagalnie na Perkę spytała retorycznie.- Rozumiesz co mam na myśli?
- Nie nadaję się na trofeum? - Zosia uśmiechnęła się ciepło do kochanki.
- Ależ jak najbardziej… jesteś prześliczna...aż mnie świerzbią paluszki…- uśmiechnęła się radośnie Jagoda i szybko sprecyzowała.- Do pędzla.
- Wiesz… nie musimy wyjeżdżać. - Perka nie przerywała gładzenia włosów Wilgi. - Możemy tu zostać we cztery, malować, spędzić razem pełnię, pewnie znalazłabym nieco roboty. Tylko…
- Patryk… wiem… nie przejmuj się. Rozumiem. - uśmiechnęla się niemrawo Jagoda spoglądając na swoje stopy.- Lepiej niż one… Moja matka miała ten sam dylemat.
- Mogę to odwlekać. Bawić się w randkowanie i temu podobne. - Zosia uśmiechnęła się i objęła Wilgę. - Wiesz, jak bardzo mi pomaga, że mogę ci o tym powiedzieć?
- Możesz mi mówić wszystko. W końcu znasz moje prawie wszystkie sekrety.- odparła cicho Jagoda z tajemniczym uśmieszkiem.
- Prawie? - Perka zaciekawiła się i docisnęła kochankę do swojego ciała.
- No… coś musi zostać na kolejne noce…- zażartowała złowieszczo malarka zamykając ten temat.
- Hm… chyba to ja skuszę się na przywiązanie ciebie i “wyduszanie” informacji. - Perka uśmiechnęła się niewinnie.
- Kiedy?- zapytała w odpowiedzi dziewczyna “niewinnie” trzepocząc rzęsami. Po czym nagle wyrwała się z uścisku i wstała. - Może rzeczywiście najpierw się umyjmy.
- Yhym… - Perka przyglądała się kochance nie ruszywszy się z łóżka. - Mam iść z tobą, czy jednak wykąpiemy się samodzielnie?
- Jednak lepiej będzie jak wykąpiemy się oddzielnie, ale obiecuję że wieczorem… razem… co ty na to ?- Jagoda zaczęła wyciągać z szuflady jakiś t-shirt i majteczki.
- Dobrze. Nie podrywaj nikogo po drodze.
- A kogo… - spytała zakładając wpierw t-shirt, a potem majteczki. - Ruta nie jest taka, a Świerga nie mnie wzięła na ząb.
- Jest jeszcze Liszka. - Zosia przyglądała się jak ciało kochanki znika pod ubraniem.
- Jej bym nawet nie wiedziała jak poderwać… To światowa kobieta.- zaśmiała się niemrawo malarka i związała włosy w kuc.- Nie jestem dobra w romansach.
- Ze mną sobie jakoś poradziłaś. - Perka uśmiechnęła się. - Wyobraź ją sobie tylko nago, siedzącą przed tobą z rozchylonymi nogami i głodnym wzrokiem.
- To… tylko by skomplikowało sprawę… zupełnie nie wiedziałabym wtedy, co… powiedzieć.- westchnęła wstydliwie Jagoda i zerknęła za siebie.- I nas… zajmujących się nią?
- Wiesz… czasem też lubię popatrzeć. A obserwowanie ciebie z wypiętą pupą, zajmującej się inną… tak to byłby apetyczny widok.
- Może tak złapiemy Rutę…- zachichotała Jagoda i posłała Perce całusa przed wyjściem z pokoju.
- Brzmi dobrze. - Zosia pomachała wychodzącej Wildze.

Gdy drzwi zamknęły się za malarką, opadła na łóżko i przetarła twarz. Gdzieś tam… w walającej się pod ściana torebce był telefon. Ciekawe czy Patryk wysłał jej zdjęcie. Rozejrzała się po pokoju. Ziemia pokryta była ubraniami jej, Wilgi… Liszki. Nie nadawała się na żonkę. Powoli zwlekła się z łóżka i podeszła do torebki by wyjąć z niej telefon. Kilka muśnięć kciukiem i mogła się przekonać że mężczyzna dotrzymał słowa przesyłając jej fotki zgodnie z obietnicą. Przygryzając wargę przeglądała zdjęcia z poprzedniego dnia, czując jak między nogami znów robi się jej gorąco. Jeśli nie wyjadą choćby na chwilę… powiększyła obraz i ekran wypełniła uniesiona męskość Patryka.... oszaleje i na serio zgodzi się by się z nim ożenić. Zapisała zdjęcia w jakimś dziwnym folderze i zabrała się za poszukiwanie jakiejś sukienki, która umożliwi jej bezpieczne dotarcie z sypialni do łazienki. Było z tym trochę kłopotu… Jagoda nie nosiła za dużo sukienek czy nawet spódniczek. Preferowała spodnie. Niemniej znalazła w końcu czarną sukienkę aż za kolana. Trochę podobną, do tej wymiętoszonej szarej sukienki z wczoraj… która leżała na podłodze. Gdy się w nią wcisnęła, okazało się że materiał ciasno opina ciało. Cóż… będzie musiało wystarczyć. Wysłała Patrykowi krótkie podziękowania, z ta idiotyczna emotikonką całusa i pytaniem co u niego, po czym ruszyła na poszukiwanie reszty czarownic, wybierając na cel kuchnię.
Kawa... jej zapach poczuła jako pierwszy. Ktoś zaparzył kawę. Świerga w męskiego kroju koszuli i spodenkach. Obecnie popijała kawę rozkoszując się porankiem. Pusta butelka w zlewie świadczyła o tym, że trzy czarownice naprawdę ostro zabalowały wczoraj.
Zosia weszła do kuchni i uśmiechnęła się do Aśki.
- Cześć. Jak wam minęła noc?
- Dziko… nie wytrzymały tempa. Jeszcze śpią.- odparła z enigmatycznym uśmieszkiem blondynka. - A wy? Cicho tam u was było.
- Bo padłyśmy. - Perka nalała sobie kawy i przysiadła się do stołu. - Wilga była zmęczona po poprzedniej nocy, a ja… po całym dniu.
- Acha… potrzebny wam trening. - zaśmiała się Joanna i upiła nieco kawy ze swojego kubka.
Zosia zaśmiała się.
- Może lepiej nie… wolę nie poprawiać już swojej kondycji… w tym zakresie, bo nie wiem co mnie wtedy będzie w stanie doprowadzić.
- Ok… nie rozerwę więc na tobie sukienki. Tym razem.- zaśmiała się Joanna i oparła dłoń o policzek.- Liszka … zostawiła wczoraj to, dla nas.
Wskazała palcem na grubą kopertę.
- W ramach zadośćuczynienia za nieobecność podczas walki z Leszym.
Perka sięgnęła do korpert i otworzyła ją.
- Cieszę się, to sukienka Wilgi. Dość już napsułam jej ubrań.
W środku dostrzegła całkiem gruby plik banknotów.
- Nie przypominam sobie byśmy brały zlecenie na Leszego. - Perka wydobyła banknoty i przeliczyła je.
- Czuje się winna tego, że byłyśmy tu same. To nie zapłata, to przeprosiny.- wyjaśniła Joanna, gdy Perka doliczyła się trzech tysięcy złotych.
- Ta… większe niż moja stawka za fuchę. - Mruknęła pod nosem Perka i zaczęła jakoś dzielić całość na cztery części.
- Podzielimy u mnie… nie wiadomo ile wydamy po drodze. Zresztą co ja zrobię z forsą na bagnach… wytapetuję sobie ściany banknotami?- zapytała wesoło Świerga.
- Nie mów, że nie ruszasz stamtąd tyłka. - Perka wrzuciła banknoty z powrotem do koperty. - Może jakaś dobra karma? - Mrugnęła do Aśki i upiła łyk kawy.
- Raczej… nie ruszam. Niestety. Chyba że na sabat. - wyjaśniła blondynka przeciągając się. - Tak jest wygodniej. Dla wszystkich.
- Czemu? - Perka odruchowo skupiła wzrok na piersiach blondynki, które przez moment wyraźniej zarysowały się pod koszulą.
- Nie mam czym. Jeśli miałabyś jakąś solidną terenówkę na stanie… to chętnie zapłacę za jej przejęcie. O ile zgodzisz się na zapłatę w “ naturze”. - mrugnęła Aśka porozumiewawczo.
- Obawiam się, że mam tylko swoje maleństwo. - Zosia uśmiechnęła się. - Nie wolałabyś się tutaj przenieść?
- Ruta może zostać, bo nie ma własnej domeny. Ja mam… owszem, to bagniste zadupie w okolicach Biebrzy. Ale to tym bardziej mnie z nim wiąże. Nikt ode mnie go nie weźmie. A Jagódce… obecność Marylki z pewnością bardziej pomoże. A ty? Gdzie jest lub będzie twoja domena? - zapytała zaciekawiona Świerga.
- Moja domena stoi zaparkowana przed gankiem. - Perka zaśmiała się. - A czy to się kiedyś zmieni… kto wie.
- Ale masz matkę więc po niej odziedziczysz domenę? Owszem wiedźmy są długowieczne, ale… nie nieśmiertelnie. W końcu nadchodzi ich czas. No chyba, że…- zadumała się nad czymś. Po czym machnęła ręką. - Nieważne. Więc… gdzie cię szukać na zmolestowanie?
Perka zaśmiała się, teraz jednak to był głośny i długi śmiech. Po chwili otarła łezkę, która zakręciła się jej w kącie oka.
- Można powiedzieć, że matka mnie wydziedziczyła. - Uśmiechnęła się do Asi. - Domenę przejmie moja kuzynka, która odziedziczyła dar rodu Jabłonowskich.
- Ja tak dobrze nie mam, więc siedzę na bagnach z poczucia obowiązku. - wyjaśniła Joanna przyglądając się obcisłej sukience na zgrabnym kobiecym ciele.
- Tak... mam dobrze. - Perka upiła kawę ukrywając grymas. Wolała nie mówić jak bardzo ją to wydziedziczenie kiedyś ubodło.
- To kiedy jedziemy na wycieczkę? - zapytała Joanna dopijając swoją. - Trochę się wczoraj popakowałyśmy, ale jeszcze nie wszystko.
- Pewnie dopakujemy się i wyjedziemy. - Zosia wyraźnie ucieszyła się ze zmiany tematu. - Możemy pod wieczór. Lubię prowadzić po nocy…. choć myślałyśmy czy ty byś nie chciała, skoro wiesz dokąd jedziemy.
- Mogę. To kawałek drogi stąd, więc zmienianie się przy kierownicy jest dobrym pomysłem. - zgodziła się z nią Joanna. Po czym zaczęła wyliczać. - Przydałyby się też… namioty, ubrania, żarcie biwakowe. Zakładam że kuchenkę turystyczną już masz?
- Mam namiot, dwa śpiwory, kuchenkę. - Perka zamyśliła się. - Mogę podskoczyć po coś więcej do wsi. Pakowanie nie zajmie mi dużo czasu.
- Drugi namiot by się przydał. Orgia nie jest tak fajna, gdy jest się ściśniętą jak sardynka w puszce, więc namiot i dwa śpiwory. Znalazłyśmy przyczepkę w lamusie tego dworku, więc jest gdzie załadować towar. - oceniła Świerga wykazując się znów talentem organizacyjnym.
- Paka w opelku jest spora. - Zosia wzruszyła ramionami. - Ale możemy wziąć przyczepkę.
- Dobrze… czyli wszystko mamy…- Aśka zerknęła na kuchenkę i westchnęła. - A kto gotuje? Ruta nieprzytomna, a wierz mi. Nie chcesz bym ja robiła śniadanie.
Tymczasem komórka Perki zabrzęczała. Patryk przysłał SMS’a.
- Będziemy miały jak podskoczę do sklepu. Kupię drugi namiot… śpiwór, trochę jedzenia i jakąś “zastawę” biwakową. - Zosia wydobyła telefon z kieszeni i zerknęła na treść wiadomości. - Nie jadłaś śniadania? Mogę coś upichcić. Boczek? - Danie nasunęło się samo. - Jajko sadzone?
- Boczek z jajkiem sadzonym jest ok. - oceniła Świerga, a Perka odczytała: “Tęsknię. Co u ciebie? Pobudka miła?”
Perka szybko schowała telefon nim jej serce zaczęło szaleć i wstała od stołu by zabrać się za robienie śniadania.
- Da się zrobić. Myślisz, że przygotowywać też dla reszty? - Wydobyła z lodówki wytłoczkę z jajkami, wypinając się w stronę Aśki.
- Myślę że wszystkie jesteśmy wygłodniałe po nocy. - i pewnie z tego powodu Zosia poczuła bosą stopę wodzącą po jej wypiętych pośladkach.
- Nie spodziewałam się, że także w tym zakresie. - Perka wydobyła z lodówki boczek i jajka po czym wyprostowała się. Jej pupa nadal opierała się o bosą stopę Aśki.
- Ja mam duży apetyt i wytrzymałość. - stwierdziła żartobliwie Świerga nie przerywając wędrówki stopy po pośladkach drugiej czarownicy. - A ty?
- Ja jestem wyspana i zregenerowana tylko… miałam ci zrobić śniadanie. - Zosia spojrzała ponad ramieniem na wilczycę i uśmiechnęła się.
- Czy ja ci przeszkadzam? - zapytała z miną niewiniątka Joanna.
Perka zaśmiała się i zabrała się za przygotowywanie posiłku.
- Już to ustalałyśmy. - W głosie Zosi pojawił się żartobliwy ton. - Sama twoja obecność mi przeszkadza… szczególnie obecność twojego ślicznego biustu.
- Nic na to nie poradzę, że mam biust. - stwierdziła potulnym głosem Świerga, ale jej stopa potulna nie była, zsunęła się po pośladkach w dół i próbowała muskając nogi Perki podciągnąć jej sukienkę. - … zakryty zresztą. Pupę bardziej widać.
Zosia starała się przypomnieć sobie jakie majtki pożyczyła od Wilgi, jednak w jej głowie panowała pustka. To przez te wiadomości od Patryka.
- Z tego co kojarzę była pod sukienką. - Zosia ułożyła plasterki boczku na patelni, wręczając jeden duchowi, który zmaterializował się tuż obok kuchenki. - A twój biust… nie wiem co byś musiała założyć by był zakryty.
- Może więc powinnam założyć… mniej? - zapytała retorycznie Joanna, rozpinając guzik koszuli. Jej stopa już dostała się pod sukienkę głaszcząc Zosię po udzie.
- To zależy… od tego jak bardzo masz ochotę na to śniadanie. - Perka obejrzała się przez ramię, by przyjrzeć się bez skrępowania nowo odsłoniętemu fragmentowi ciała Aśki.
- Dużą, a o jakim śniadaniu mówimy? - Joanna prowokująco powiększyła dekolt swojej koszuli. Dotyk jej stopy, był delikatny i powolny… leniwy wręcz.
Zosia powoli obróciła oczek skupiając całą swoją siłę woli na tej czynności.
- Nie pamiętasz? Boczek i jajka sadzone. - Poruszyła biodrami delikatnie napierając na dotykającą ją stopę.
- Możliwe że mam ochotę na słodką przystawkę, przed śniadaniem. A ty? - zamruczała Świerga wodząc nagą stopą po gołej pupie Perki
- Czy mam ochotę być przystawką? - Zosia zgarnęła boczek z patelni i zaczęła wbijać na wytopiony z niego tłuszcz jajka.
- Tak. Masz? - zapytała wprost Joanna.
Zosia przykryła patelnię i obróciła się w stronę wilczycy.
- Obiecałam ci śniadanie… nie wypada mi odmawiać ci przystawki. - Uśmiechnęła się, chwytając w dłonie dół sukienki i unosząc go tak, że Asia zobaczyła jej nogi w pełnej okazałości.
- Lubię takie smakołyki o poranku.- mruknęła Asia pieszczotliwie wodząc stopą po łonie kochanki, powoli i leniwie.
Zosia poczuła jak pożyczone majtki przemakają.
- Jesz.. za pomocą stóp? - Wymruczała, wpatrując się w dekolt wilczycy.
- Jem przy stole… pozbądź się sukienki i majteczek… usiądź na stole… i rozchyl nogi. A ja zajmę się konsumpcją. - kusiła argumentami, głosem i muśnięciami stopy.
Perka zakręciła gaz pod jajkami i dopiero wtedy zsunęła majtki odsłaniając swoją wilgotną kobiecość.
- Miałam być przystawką, a nie głównym daniem. - Podeszła do wilczycy, nadal przytrzymując sukienkę w górze.
- Mhhm… - dłonie wilczycy gładziły uda kochanki, a język smakował kwiatuszek, raz silnymi raz powolnymi muśnięciami. Joanna delektowała się sytuacją i ciałem Perki jak wykwintną potrawą.
Zosia chwyciła w zęby rąbek sukienki, po to by dłońmi sięgnąć do własnych piersi i ścisnąć je przez cienki materiał. Zwinny język wilczycy szybko przyprawił ją o dreszcze.
Świerga zaś nie spieszyła się powoli smakując ciało kochanki. Niespiesznie wodziła językiem po jej kobiecości i sięgała w głąb. To były poranne figle dla niej, smakowity początek dnia.
Dla Perki był to jednak ciąg dalszy poranka. Pieszczoty z Wilgą… wiadomości od Patryka. Spojrzała w kierunku drzwi ciekawa czy malarka je obserwuje i poczuła jak sama wizja czujnych oczu za okularami sprawia, że robi się jej jeszcze bardziej gorąco. Co więcej… miała rację. W końcu ileż malarka się mogła myć. Nic więc dziwnego, że dostrzegła podglądającą ich Jagodę z wyraźnymi wypiekami na twarzy. Pieszcząca jej ciało Świerga, albo nie zdawała sobie sprawy z tego faktu albo nie przejmowała się nim. Za to Perce sprawiło to sporo frajdy. Zaczęła mocniej bawić się ze swymi piersiami wpatrując się w ukrytą za framugą malarkę i pojękując mimo przygryzanej sukienki. Wilga zaczerwieniła się jeszcze bardziej, ale nie odrywała od nich wzroku. A Świerga słysząc jej jęki przyspieszyła pieszczoty języka i unieruchomiła jej uda wbijając ostre paznokcie w jej skórę.
Zosia chwyciła sukienkę i ściągnęła ją przez głowę po czym rzuciła na stół. Pewnie chwyciła zupełnie teraz nagie piersi i korzystając z tego że ma oswobodzone usta zaczęła pojękiwać. Odgłos ten był coraz głośniejszy w miarę tego jak zbliżała się do szczytu. A wilczyca robiła wiele w tym celu, coraz mocniej i głębiej poruszając językiem w jej wilgotnym kwiatuszku. Wręcz pijąc jej płynne pożądanie… choć raczej chłeptając, gdy jej twarz przylegała do rozpalonego łona rudej kusicielki. A wszystko to na oczach… wręcz czerwonej na twarzy i o oczach błyszczących pożądaniem malarki. Coś jednak ją spłoszyło. Znikła, gdy do uszu Perki dotarł odgłos bosych stóp.
Zosia doszła z głośnym okrzykiem wbijając przy tym palce w swoje piersi.

- Smaczna… ta przystaweczka.- wymruczała Asia oblizując lubieżnie usta, a do kuchni weszła Marylka… również w męskiej koszuli, tylko że ta sięgała jej do pasa nie ukrywając ani rudego runa między udami, oraz krągłej pupy (wraz z długi zadrapaniami na lewym pośladku).
- No pięknie… wy tu się bawicie, a my tam konamy. - rzekła z udawanym wyrzutem i ruszyła do dzbanka z kawą.
- Nie marudź. Zrobiłam wam śniadanie. - Perka odezwała się rozpalonym głosem wskazując na patelnię i leżący obok boczek.
- Fajnie…- mruknęła Ruta nalewając sobie kawy i siadając z kubkiem na stole. Założyła nogę na nogę.- I w co się teraz bawicie? Mogę się przyłączyć?
-Zapewniałam tylko przystawkę dla Aśki. - Perka pokazała język Marylce i pogładziła po włosach Świerkę. - To co… teraz śniadanie?
- Śniadanie… ja zaś mogę zapewnić ci deser.- odparła Joanna mrucząc niczym żbik.
Perka zaśmiała się. Chwyciła fartuszek i tak ubrana zabrała się za nakładanie jedzenia.
- Powinnam pojechać do tego sklepu.
- Jak chcesz…- zaśmiała się chrapliwie Joanna.
- Sama? Nie potrzebujesz przyzwo…aauu. - paznokcie Świergi wbiły się w udo Ruty.
- Chyba sobie poradzę. - Zosia ustawiła na stole talerze wypełnione śniadaniem i w samym fartuszku zabrała się za jedzenie nie zważając na goły tyłek Ruty na blacie.
- Szkoda…- mruknęła wesoło Marylka, ale Świerga stwierdziła chłodnym tonem.- My i tak mamy tu dużo do zrobienia przed wyjazdem, trzeba zrobić porządek na stryszku.
- Noooo tak. Najgorsze zawsze spada na mnie…- dramatyzowała Ruta trochę przesadnie, by mogło brzmieć to wiarygodnie.
- A co tam jest do sprzątania? - Perka popiła kawą spory kęs boczku, obserwując pozostałe czarownice.
- Pomijając różne specyfiki uwarzone, to przede wszystkim całą wiedzę trzeba spakować by nie wpadła nieodpowiednie łapki.- wyjaśniła zdziwiona Świerga.- I upewnić się, że stryszek nie będzie wyglądał zbyt dziwnie i podejrzanie. Jadwiga powiedziała, że Patryk zaopiekuje się dworkiem, gdy wszystkie go opuścimy. Nie jest może przenikliwym mężczyzną, ale i tak nie powinniśmy zostawiać niczego podejrzanego za sobą.
Perka westchnęła.
- Cały czas zapominam… u mojej mentorki pracownia wyglądała jak zwykła kuchnia. - Zamyśliła się na chwilę. - Trzeba by sprzątnąć tą figurkę z penisem.
- Ta też pewnie.- zaśmiała Ruta… i zamyśliła dodając.- A może mu zostawić z wywieszką: ”Ideał do którego masz dążyć.”?
- Nie wpędzaj biedaka w kompleksy. - Zosia mrugnęła do Marylki. - Postaram się szybko uwinąć co by wam pomóc.
- Miło by było.- mruknęła Aśka a Ruta machając nogami.- Też bym chciała przystawkę.
Co wywołało potrząśnięcie głowy blondynki i wyraz dezaprobaty na jej ustach.
Zosia odłożyła sztućce kończąc jedzenie.
- Mogę się zaoferować w tym zakresie tylko…. mogę się nie wyrobić na porządki. - Uśmiechnęła się niewinnie do Marylki.
- Nie mam nic przeci… Aaauu...- szpony Joanny znowu wbiły się w skórę Ruty. Blondynka zmroziła Marylkę lodowatym spojrzeniem swych niebieskich oczu i słowami. - Nie rozkręcajcie się, bo nie wyjedziemy stąd dzisiaj. Obowiązki wpierw przyjemności później.
Perka wstała od stołu i zdjęła fartuszek by po chwili założyć pospiesznie zrzuconą sukienkę.
- To idę się wymyć i jadę na zakupy. Potrzebujecie jeszcze czegoś?
- Bielizny! I środków higieny intymnej, dezodorantów. Jakby były jakieś fajne okulary przeciwsłoneczne to też by nie zawadziły. I baterie. I latarki…- zaczęła wyliczać Ruta.
Perka podeszła do niej i delikatnie ścisnęła piersi Marylki.
- Coś powinno się znaleźć na ten rozmiar. - Uśmiechnęła się.
- To może zgarne te pieniądze? -Wskazała na kopertę leżącą na stole.
- Ano…- mruknęła Ruta prężąc się zmysłowo, choć akurat piersi nie były jej atutem, drobne i delikatne.
- Skoro już leżą, to szkoda nie skorzystać.- zgodziła się z Zosią Joanna.
Perka zgarnęła kopertę.
- Bądźcie grzeczne. - Pomachała opakowanym plikiem banknotów czarownicom i ruszyła by ogarnąć się w łazience. Ta była obecnie oazą ciszy i spokoju, bo dość intensywnym poranku. Oczywiście dochodziły do niej odgłosy świadczące, że czarownice w kuchni nie były do końca grzeczne, ale nikt też Zofii tu nie zaczepiał.
Perka wzięła szybki prysznic i ruszyła w kierunku swojej garderoby by mimo wszystko skompletować swoje ubrania na wyjazd, a przede wszystkim założyć nieco seksowniejszą bieliznę w prezencie dla Jolanty. Rozejrzała się przy okazji szukając wzrokiem Jagody.

Tę zauważyła dopiero w jej malarskim pokoju. A właściwie jej wypiętą pupę w krótkich jeansowych szortach, gdy pieczołowicie zwijała kolejne niedokończone szkice to tub. Sztalugi i cały sprzęt malarski pewnie też zamierzała zabrać. Lub przynajmniej jego część.
Może… przyczepka nie była najgorszym pomysłem?
Zosia przygotowując się do trasy także wcisnęła się w krótkie spodenki i narzuciła kraciastą koszulę, kryjąc pod garderobą, niebieski komplet bielizny.
- Zrobiłam śniadanie, może pójdź do kuchni i zjedz. - Zosia klepnęła delikatnie w wypięte pośladki Jagody.
- Auu…- rzekła żartobliwie Wilga prostując się i poprawiając okulary na nosie.
- Wiem… widziałam.- odparła wstydliwie i założyła opadający pukiel za ucho.- Poczekam, aż się tam uspokoi i pójdę jeść. Na razie mam co tu robić.
- Pojadę do sklepu po nieco rzeczy, potrzebujesz czegoś? - Perka uśmiechnęła się ciepło do swojej przyjaciółki.
- Nie… chyba nie.- zamyśliła się Jagoda i rozjerzała dookoła. - Sama nie wiem… ostatnio… moje życie bardzo się zmieniło. Zapomniałam już co to cisza.
Uśmiechnęła się delikatnie.
- Ale nie żałuję.
- Cisza to ten moment, gdy twoja kochanka pada z wycieńczenia. - Zosia mrugnęła do niej. - Jakby co to pisz, dzwoń. Może jakieś ołówki? Węgiel? Jolanta pewnie ma coś.
- Dobrze. Popatrzę tu jeszcze.- zgodziła się Jagoda rozglądając się dookoła.- Może parę arkuszy papieru. Będzie wiedziała, że dla mnie więc nic więcej nie musisz dodawać.
- Jasne. - Zosia pocałowała Wilgę w usta, nie krępując się by przy okazji mocno ścisnąć jej pośladki.
- Ccoś na wieczór... planujemy?- zapytała malarka po pocałunku tuląc się do Perki.
- Zobaczymy jakie atrakcje nam Aśka zapewni. - Jedna z dłoni Zosi wsunęła się w ciasne spodenki i przywarła do pośladka Wilgi. - Na pewno będziemy miały biwak. Właśnie! Chcesz spać ze mną w namiocie czy kupić ci własny?
- Wolę z tobą…- zakręciła pupą ocierając się o dłoń Perki i delikatnie całując szyję.
- Dobrze… ale uprzedzam, że w przedsionku zazwyczaj śpi Duch. - Zosia potarmosiła włosy Wilgi, dłonią, która nie była na razie uwięziona w jej spodniach. - Nie mogę się doczekać.
- Będzie ciasno i ciemno…- zamruczała Jagoda wodząc językiem po szyi Zosi i rozkoszując się obecnością jej dłoni pod spodenkami. Tuliła się do niej mocno, przez ich piersi ocierały się o siebie przez materiał ubrań.
- I gorąco. - Perka przesunęła dłonią między pośladkami malarki, pozwalając by szew docisnął jej palce w głąb. - Wypuścisz mnie na ten shopping czy powinnam się najpierw tobą zająć?
- Ja cię.. nie trzymam… łapki mam tu…- zachichotała Zosia rozłożyła szeroko ręce, jedynie ocierając się biustem i delikatnie wodząc ustami po szyi kochanki. I napierając tyłeczkiem na dłoń Perki.
- Niestety musiałabyś jeszcze wyłączyć swój magnetyzm by mnie wypuścić. - Perka uśmiechnęła się niewinnie nie ruszając się z miejsca.
- Tego nie potrafię… więc co zrobimy?- zadumała się Jagoda delikatnie muskając ustami podbródek Zosi.
Perka pocałowała malarkę gorąco, wysuwając dłoń z jej spodenek, ale tylko po to by wsunąć ją po chwili pod koszulkę. Robiąc przerwę w pocałunku sprawnym ruchem zdjęła ją przez głowę Wilgi.
- Hej…- pisnęła malarka odsuwając się i zakrywając ze śmiechem swój krągły zgrabny biust, którego nie osłaniał.
- Tak? - Perka wyszczerzyła się na ten widok.
- Zaskoczyłaś mnie…- odparła dziewczyna wystawiając język.- Teraz ty musisz coś zdjąć.
Zosia wzruszyła ramionami po czym zamachała zdobytą koszulką.
- Ja coś zdjęłam, więc co najwyżej możesz się odwdzięczyć nim…. - Przerwała uśmiechając się niewinnie.
- Ze mnie! To się nie liczy.- ukrywając piersi za splecionymi dłońmi schowała się za sztalugą.
- Jak to nie? - Perka podeszła do przeszkody i sięgnęła między konstrukcją do rozporka Wilgi.
- Bo z siebie powinnaś zdjąć…- odsunęła się nieco, poza zasięg jej dłoni, nie zamierzając ułatwiać kochance zadania.
- Czemu? Toż to ciebie tu rozbieramy. - Perka wyminęła sztalugę i ruszyła za Wilgą.
- Mnie? Dlaczego mnie… jesteś ładniejsza.- odparła okularnica niemrawo próbując uciec.
Zosia przyspieszyła nagle krok, przyskakując do kochanki i dociskając ją do ściany.
- Bo mam ochotę popatrzeć na coś ładnego. - Chwyciła rozporek Wilgi i energicznym szarpnięciem, rozpięła go, jednocześnie zdejmując spodenki malarki. Odsłaniając zwyczajne niewinne białe majteczki. Najwyraźniej bardziej kusząca bielizna musiała poczekać na inną okazję. Nieco przesiąkniętej co świadczyło o tym, że przedstawienie które podglądała, wpłynęło na nią.
- I… co dalej?- dłonie Wilgi chwyciły zachłannie biust Zosi ugniatając go powoli i zaborczo. Ściskała jej kragłości oblizując spierzchnięte wargi.
Perka zsunęła się na kolana uciekając przed dotykiem kochanki i przywarła ustami do mokrych majtek, dociskając językiem materiał do jej kobiecości.
Ciało Wilgi napięło się, biodra naparły na pieszczący ciało języczek. Dłonie zacisnęły się na puklach kochanki, gdy malarka pojękiwała coraz głośniej pod wpływem doznań. Zosia sięgnęła i także przez majtki zaczęła napierać palcem na jej tylni otworek coraz intensywniej ssąc bieliznę kochanki.
- Zosiu… Zosiu… Zosiu…- pojękiwała okularnica poddawana temu dotykowi, nie wiedząc czy uciekać czy poddawać się tym doznaniom. Coraz bardziej pobudzona, coraz bliższa szczytowi. Aż doszła drżąc i z głośnym jękiem.
Zosia jednak zamiast przerwać zsunęła jej majtki i wsunęła jednym szybkim ruchem palce w jej kwiat.
- Mokro. - Szepnęła nim ponownie przywarła ustami do kobiecości kochanki.
- Zo…- jęknęła cicho Wilga nie mając czasu ochłonąć po niedawnych doznaniach. Nie miała też sił by opierać ponownemu podbojowi jej delikatnego wnętrza. Po prostu drżąc poddała się pieszczocie Perki. Jej ciało znów zadrżało, a z ust wyrwały się głośne sapnięcia. Perka starając się powstrzymać uśmiech coraz śmielej poczynała sobie z jej kwiatem, wsuwajac do rozpalonego wnętrza kolejny palec. Przyciśnięta do ściany malarka nie miała sił, by opierać się figlom kochanki. Jej kwiatuszek próbował uwięzić intruzów, ale to był jedyny “opór” na jaki było ją stać. Jagoda pojękiwała głośno i bezwstydnie próbując się wręcz nabić na intruzów ruchami bioder. Zosia powoli przysunęła palec drugiej dłoni do pupy kochanki i podczas jednego z ruchów jej bioder, pewnym ruchem wsunęła palec w drugi otworek.
Był to impuls, który wywołał mocniejsze doznania i głośniejsze krzyki Jagody. Dziewczyna z trudem utrzymywała się na nogach pojękując głośno i dochodząc coraz szybciej do szczytu. I to wszystko… przy widowni. Dopiero teraz Perka zauważyła Marylkę. Ta uśmiechnięta opierała się o framugę drzwi wejściowych i przyglądała obu kochankom. Zosia ponownie doprowadziła Wilgę i pozwoli zaczęła zwalniać ruchu, pozwalając się jej uspokoić.
- Figlarka… nie miałaś przypadkiem wyjeżdżać do wsi na zakupy?- zaśmiała się Ruta machając palcem. Wilga bowiem nie była w stanie mówić, oddychając ciężko i szybko.
- Zapewniałam Jagodzie tylko zajęcie, gdy wy zajmowałyście kuchnię. - Zosia pocałowała na pożegnanie kwiatuszek Wilgi i wstała z klęczek, upewniając się że malarka ustoi.
- Nie zwalaj na nas. Po prostu chciałaś naszą gospodynię tylko dla siebie.- odparła ironicznie Marylka i spojrzała za siebie mówiąc.- Tak czy siak… najpierw musimy się spakować, a potem urządzimy sobie… pożegnanie. Zabawy zostawmy na później… tak przynajmniej Świerga mówi.-
- A z kim się żegnamy? - Perka chwilę postała obok Wilgi upewniając się, że z tą wszystko jest ok. Pocałowała malarkę delikatnie. - To ja będę jechać. Kartki tak?
- Z domem… chyba…. - zaśmiała się Ruta, a malarka skinęła głową.- Ttaak.
- Kto wie, może tu wrócimy. - Perka ucałowała Rutę w policzek i podeszła do drzwi. - To jadę po te zakupy.
- Na pewno wrócimy… nie wszystkie co prawda. Świerga chyba lubi swoje bagienko.- oceniła Marylka z uśmiechem. - To że tu wrócimy, nie oznacza że nie możemy zrobić małej pożegnalnej imprezki.
- Niech będzie. - Perka uśmiechnęła się do Ruty i pomachała obu czarownicom. - Niebawem wracam.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline