05-08-2018, 23:23
|
#235 |
| Nie doczekawszy się na odpowiedź od Ialbode'a Kuba szepnął - Kawałek stąd na zachód jest osłonięta zatoczka. Pieszo będzie ze cztery godziny. Tam będziemy czekać. Jak się nie zjawicie to wyślę po was łódź, godzinę po zachodzie słońca będzie czekała przy falochronie. A jak się nie da to się przyczajcie, a rano wsiądźcie na statek Wrighta i spółki, Marię C. Leste, przejmiemy was po drodze.
Kuba co prawda od dawna nie pływał po tych wodach, ale pewne rzeczy się nie zmieniają. Należało do nich kiepskie żarcie na okrętach, dodatkowa garść wołków zbożowych w beczce mąki na każde 10 dni rejsu, obecność piratów na Barakibach oraz poranny kurs statku pocztowego do stolicy.
Dawno temu żaden statek nie postawił żagli gdy nie miał pełnych ładowni, kompletu pasażerów, a na przeszkodzie stawały wiatry i pływy. Ale odkąd dwadzieścia lat temu Isaac Wright założył, wraz z partnerami, towarzystwo okrętowe Czarnej Piłki, linię która miała utrzymywać regularne połączenie ze stolicą, niezależnie od pogody, ilości pasażerów i towarów nie zdarzyło się jeszcze by jego statek nie odpłynął. A że Marię C. Leste Kuba widział w porcie, mógł być pewien, że jutro wyjdzie w rejs z porannym odpływem.
Kapitana natomiast poprosił o zacumowanie w łagodnej zatoczce niedaleko, z której możnaby obserwować trasy żeglugowe i z której łatwo będzie odpłynąć jakby co.
A potem pogadał z resztą w sprawie opłaty za przejazd.
__________________ Ostatni
Proszę o odpis: Gob1in, Druidh, Gladin |
| |