02-08-2018, 19:59 | #231 |
Reputacja: 1 | // Ze względu na brak genialnych pomysłów, epickich akcji i niedomiar czasu na tę turę, Gabrysia pożycza kuszę i bełty na wszelki wypadek. Cieniu od czasu popełźnie po statku, polując i wyżywając się na morskich ptaszyskach, a potem je zjadając. Zaleca się uważanie na swoje zwierzaki. Nie zaleca się drażnienia stwora, może ugryźć. Gabrysia nie bierze odpowiedzialności za potracone w wyniku drażnienia Cienia palce, kończyny etc. Ale spoko, ma oko na Cienia.
__________________ Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't. Na emeryturze od grania. Ostatnio edytowane przez Ryo : 02-08-2018 o 20:02. |
02-08-2018, 20:59 | #232 |
Reputacja: 1 |
|
04-08-2018, 23:02 | #233 |
Reputacja: 1 | - Kapitanie podrzucimy mego kompana do kapitanatu - Powiedział Kuba - przepłyń półkolem, tam przeskoczy sobie na… Białego łabędzia, jeśli dobrze widzę. - To kupiecki statek, kapitan to spokojny człek - odparł kapitan - Tylko niech twój przyjaciel nie porusza tematów politycznych, bo on dosyć radykalny w poglądach jest. Statek ruszył dziarsko, gdy przepływał koło Białego łabędzia Ialdabode złapał linę i kiedym skokiem znalazł się na pokładzie. Zdziwiony marynarz wytrzeszczył na niego oczy. - Chciałem skorzystać z trapu - powiedział ruszając na nabrzeże. Vince chwilę się zastanawiał w końcu zawołał: - Czekaj idę z tobą. Złapał linę i powtórzył wyczyn kompana. No, po prawdzie to nie tak do końca powtórzył. Zgrabny niczym wóz z węglem, lotem koszącym staranował reling i w chmurze drzazg rąbnął w marynarza. Ten dwakroć lżejszy pomknął za Ialdabode i wyminął go przybierać dość ekstrawagancką pozę. Szczęściem zdołał złapać się trapu, niestety na tyle pechowo, że trap obrzucił się i wraz z marynarzem runął do wody. - Co to do kurwy nędzy za łomoty? - zawołał barczysty brodacz wychodząc na pokład. - Pamiętaj, ani słowa o polityce! - dobiegł głos Kuby z oddalającego się statku. Statek zgrabnym łukiem kierował się w kierunku wyjścia z portu i wypłynął na morze. - Dokąd teraz? Amatorzy łatwej kasy jeszcze nie zorientowali się, że dwóch pasażerów przesiadło się po drodze. Ale sporą szansę mieli na poznanie dosyć charakterystycznej dwójki jeśli ci znajdą się od tak na nabrzeżu. |
05-08-2018, 14:34 | #234 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Vince złapał równowagę pośród ojów i ajów ale gdy zobaczył wypadek drobnego marynarza zaniósł się serdecznym śmiechem. W końcu jednak się uspokoił gdyż brodacz był zły nie na żarty Grubas postanowił kupić Ialdabode'owi chwilę. - Proszę wybaczyć, jedynie przesiąść się chciałem na ląd ale marny ze mnie żeglarz. Źle wymierzyłem wisząc na linie. Wezmę drewno, toporek i strug i naprawię, panie kapitanie - zapewnił Vince ściągając koszulę do roboty. |
05-08-2018, 23:23 | #235 |
Reputacja: 1 | Nie doczekawszy się na odpowiedź od Ialbode'a Kuba szepnął - Kawałek stąd na zachód jest osłonięta zatoczka. Pieszo będzie ze cztery godziny. Tam będziemy czekać. Jak się nie zjawicie to wyślę po was łódź, godzinę po zachodzie słońca będzie czekała przy falochronie. A jak się nie da to się przyczajcie, a rano wsiądźcie na statek Wrighta i spółki, Marię C. Leste, przejmiemy was po drodze. |
06-08-2018, 09:36 | #236 |
Reputacja: 1 | Berdych był zmęczony ciągłą gonitwą, to co się wydarzyło w przeciągu ostatnich kilku godzin sprawiało, że półork tracił siły magiczne. Musiał odpocząć, a statek był chyba dobrym miejscem, chyba że pojawią się jacyś piraci lub siły hrabiego które zechcą ich "przesłuchać". |
07-08-2018, 20:58 | #237 |
Reputacja: 1 | Ialdabode nie był zadowolony z faktu, że musi czekać na Vince'a, ale ostatnie czego potrzebowali to rozgłosu. Musnął umysłu kapitana sprawdzając jego poziom wkurwienia, po czym dodał za grubasem: |
08-08-2018, 20:58 | #238 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Obnażony Ialdabode niezbyt przypadł Vince'owi do gustu. Ciemniejsza karnacja i czerwone oczy budziły wątpliwości grubasa do tego stopnia, że przymknął powieki i zlustrował towarzysza ponownie. - Niezły tatuaż - skomplementował. Nie do końca rozumiał mechanizm rozchodzenia się jego głosu. Niby wdepnąwszy w kupę, drgnął, gdy szept rozległ się w jego uszach zupełnie wyraźnie. Przekazana sugestia wydała mu się rozsądna, toteż przywdział swój roboczy czepek a skórzaną kamizelkę obrócił na drugą, lepką od potu stronę. Był gotowy. No, prawie. - Po drodze zgarniemy linę od powroźnika. Nawet nie ma czym spętać tego gnoja. |
08-08-2018, 21:14 | #239 |
Reputacja: 1 | Eldred popatrzył przez chwilę na wyczyny Vince'a i Ialdabode, a potem udał się do messy. Musiał się najeść i wypocząć, poza tym ciekaw był w jakie frykasy Kuba zaopatrzył ich wspólny statek. |
10-08-2018, 10:40 | #240 |
Reputacja: 1 | Kapitan złoto wziął, pomruczał coś pod nosem i gestem kazał znikać z jego statku. Ledwie “przebrani” stanęli na nabrzeżu doszedł ich krzyk kapitana. Vince oglądając się przez ramię zobaczył jakiegoś chudego półlefa w podartych portkach biorącego się za naprawę. Jak można było się spodziewać brudny mieszaniec, zabierał pracę nie mniej brudnemu, ale za to człowiekowi pełnej krwi. Ba, w ponad stukilowym cielsku na pewno było więcej czystej krwi niż w niejednej dwójce ludzi. Starając się nie wyglądać podejrzanie obaj nasi herosi pewnym krokiem zmierzali do kapitanatu. Jak na razie udawało się, ale… - A wy gdzie obdartusy, tu jest urząd! Tu się pracuje, żebrać możecie w porcie!. Tu mają wstęp tylko kapitanowie. - Rosły strażnik zagrodził im drogę, stając w drzwiach, opierając pięści na biodrach i górując nad nimi wzrostem. Tymczasem statek zwinnie skręcił i po chwili wyszedł z portu. Nie minęła godzina jak miasto zniknęło naszym bohaterom z oczu. Rozpoczęła się ta część morskich podróży, która dziwnym trafem była pomijana w balladach i opowieściach. Piekielna nuda. Niektórzy mogli z zazdrością spoglądać marynarzy, którym z dobroci serca nowy bosman znajdował zajęcia by wzorem naszych herosów nie cierpieli na wszechogarniającą nudę. W końcu po pięciogodzinnych męczarniach kapitan wskazał niewielką zatokę. - Tu możemy rzucić kotwicę. Jeśli to panu odpowiada, panie Wróbel. |