Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2018, 13:44   #89
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Zbliżał się już wieczór, słońce powoli zachodziło, zmieniając delikatny półmrok w prawie nieprzeniknioną ciemność - gęstwina pajęczyn i gałęzi skutecznie blokowała światło gwiazd i księżyca. Tym samym okolica stawała się podobna do scenerii z ponurych historii, opowiadanych nocami przy ogniskach – spowity mrokiem las, konary poruszające się na wietrze jak żywe, a może nawet kryjące się zaroślach przerażające stwory o błyszczących ślepiach. W ciemnościach nocy nieobecność jakichkolwiek ptaków i większych zwierząt była tym bardziej odczuwalna i niepokojąca. Brak pohukiwań sów i szelestu krzaków sprawiał, że miało się wrażenie, jakby w pobliżu przekradało się coś wielkiego i groźnego, i było już na tyle blisko, że wszystko, co żywe, zdążyło już pouciekać. Nie znaczyło to bynajmniej, że wokół chatki panowała cisza – nadrabiały ją owady, którym najwyraźniej upodobały sobie te bagniste tereny. Szczególnie komary dawały się wszystkim we znaki, całymi chmarami atakując i zajadle kąsając każdego, kto zbliżał się do większych sadzawek.

Na szczęście, chatka łowców okazała się bardzo wygodnym miejscem do przenocowania dla kilkuosobowej grupy. Trzeba było tylko przyszykować miejsca pod nocleg, zanim zrobi się całkiem ciemno. Gdy Rathan i Sulim wyruszyli między drzewa w poszukiwaniu odpowiednio drewna na opał i leczniczych ziół, Kharrick wraz z Jacem zajęli się uporządkowaniem okolicy z obrzydliwych resztek zarówno pająków, jak i ich ofiar. Yastra w tym czasie, zgodnie z zaleceniem krasnoluda, a także swoim podłym nastrojem, odpoczywała, siedząc w milczeniu na ławeczce przy chatce. Ciężko było stwierdzić, czy obserwuje okolicę, wypatrując pozostałych uciekinierów, czy tylko pogrąża się w ponurych myślach, żałując, że nie może dopilnować bezpieczeństwa innych. Gdy druid i łowca wrócili tuż przed zachodem słońca, można było rozpalić niewielki ogień w kominku. Noce wciąż były ciepłe, ale dodatkowe źródło światła i możliwość zjedzenia czegoś gorącego zdecydowanie poprawiały morale. Miło było dla odmiany spędzić noc w miejscu z dachem i ścianami, z kubkiem parującej zupy w rękach, szczególnie, że puszcza w tej okolicy nie była przyjemnym miejscem.

***
II dzień po ucieczce


Zgodnie z przewidywaniami, pozostała część uciekinierów powinna pojawić się następnego wieczora, dlatego drużynę czekał jeszcze cały dzień spędzony na miejscu. Sulim zajmował się doglądaniem Yastry, której wyraźnie się już poprawiało, chociaż skutki działania pajęczego jadu wciąż się utrzymywały. Choć krasnolud był zdecydowanie utalentowanym medykiem i zielarzem, pewne rzeczy po prostu wymagały czasu. Rathan zapadł w puszczę z samego rana, udając się na polowanie. Wrócił dopiero późnym popołudniem, zmęczony, niosąc na plecach niedużą sarnę - znalezienie jakiejkolwiek zwierzyny zajęło naprawdę dużo czasu, więc zostawanie tu na dłużej nie było chyba zbyt dobrym pomysłem.

Światło słoneczne zaczęło już przybierać pomarańczową barwę, gdy Yastra zobaczyła wyłaniającą się wśród drzew kilkunastoosobową grupę, prowadzoną przez Erica Dunkira. Elfka ucieszyła się, widząc znajome, choć wyraźnie zmęczone długą wędrówką twarze, szczególnie Rhynę, która machała do niej już z daleka, po czym wyprzedziła starego trapera, by uściskać przyjaciółkę, gdy Eric witał się z Sulimem.
- Jesteście cali, chwała bogom! Jak dobrze was widzieć! -
Pozostali byli bardziej powściągliwi w okazywaniu entuzjazmu, ale można było to zrzucić na karb zmęczenia. Reszty uciekinierów z Phaendar wciąż nie było, przez co wszyscy powoli zaczynali się martwić – czy po prostu szli dłuższą drogą? A może coś ich spowolniło? Zgubili drogę? Czy wszyscy są cali? Po ostatnich dniach ciężko było powstrzymać się przed myśleniem o najgorszych scenariuszach.

Na szczęście już kilkanaście minut później okazało się, że jej obawy nie zostały spełnione - grupa pod przewodnictwem Aubrin także dotarła cała i zdrowa, do tego wraz z Tezzeretem, który musiał już wrócić ze zwiadu w Phaendar. Najwyraźniej po drodze musieli trafić na jakąś wodę, bo większości udało się zmyć przynajmniej część brudu z dnia ucieczki. Wciąż jednak wyglądali na desperacko potrzebujących odpoczynku, a przede wszystkim jakichś dobrych wiadomości. Jedną z nich na pewno był fakt, że poza drobnymi ranami i otarciami, wszyscy byli cali, i dotarli na miejsce o czasie. Jedyną osobą, której brakowało, była Klara, ale sprawdzenie pustelni Kelocha i powrót miał jej zająć jeszcze przynajmniej cały dzień. Pewnym zaskoczeniem był fakt, że grupa Aubrin przyprowadziły ze sobą parę znalezionych pod drodze kóz i owiec.

Początkowa radość ze spotkania i bezpiecznej drogi szybko jednak zmalała, zastąpiona rosnącym zwątpieniem. Odezwało się na raz wiele głosów: “Gdzie są ci cali Łowcy?”, “Gdzie będziemy spać?”, “Za mokro tutaj”, “Co to za pajęczyny?”, “Ale tu śmierdzi” Zdenerwowana Aubrin uciszyła malkonentów kilkoma szorstkimi słowami, po czym zwróciła się do drużyny.
- Mam w głowie całą masę pytań, ale chyba mamy na to czas. Co tu się stało, gdzie są Łowcy i co tak śmierdzi? - zapytała z niepewnością, po czym spojrzała na elfkę - Yastra, wszystko w porządku? - w jej głosie słychać było troskę.

Tezzerret uścisnął dłoń brata z niepewnym wyrazem twarzy, po czym odciągnął go na bok. Widać było po nim zmęczenie.
- Dotarłem do samego mostu – powiedział cicho - Nie będę tego opowiadał naokoło, bo nie wiem, jak inni zareagują, ale wy powinniście wiedzieć. Aubrin też wie. Dobra wiadomość jest taka, że Phaendar wciąż stoi, nie płonie, a hobgobliny jeszcze nie zajęły się budową żadnej przeprawy, więc nie śpieszy im się za nami. Zła jest taka, że nie planują go szybko opuścić – wygląda jakby je fortyfikowali. Chyba nie wrócimy tam jak zawsze… -
 

Ostatnio edytowane przez Sindarin : 06-08-2018 o 14:05.
Sindarin jest offline