Alicja
Drzewa zbliżały się powoli, zbyt powoli jak dla dziewczyny. Wysokie trawy nieprzyjemnie chłostały po rękach. A niech to szlag, zaklęła w myślach przewracając się na kolejnym wykrocie. Podniosła się z trawy i wtedy jej wzrok zarejestrował jeszcze coś prócz kępy niedalekich brzóz. Czy to dziecko?? Chłopiec biegł w stronę potencjalnego schronienia Alicji. Potencjalnego schronienia, z którego wyskoczyła człekokształtna brodata istota trzymająca w lewej ręce kota i wydająca przeraźliwe dźwięki. On zupełnie oszalał! Następna myśl, jaka przyszła jej do głowy brzmiała nieco inaczej. Ale jeździec jest jeden, a nas dwoje… zakładając, że Bruno stara się nastraszyć napastnika udając wariata. Grzebiąc w torbie w poszukiwaniu rękojeści swojego niezawodnego sztyletu, niezauważona przez nikogo, skierowała się w stronę mającej rozegrać się walki. |