Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2018, 10:59   #637
Ehran
 
Ehran's Avatar
 
Reputacja: 1 Ehran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputacjęEhran ma wspaniałą reputację
Brudna woda chlupotała i uderzała pieniąc się o betonowe ściany kanałów. Baba momentami nie był pewien gdzie jest. W Cheb? A może w kompleksie pod wiecznie pracującymi fabrykami molocha? Pamiętał podobne kanały. Tylko woda pachniała wtedy inaczej. Była przesycona chemikaliami a powietrze gryzło w gardle i powodowało łzawienie oczu. Grube kable wisiały pod sufitem. Nie tak jak tutaj, gdzie betonowe sklepienie było obsiane jedynie pajęczynami i pleśnią.
Nie mógł jednak wyprzeć uczucia, że zaraz natrafi na blaszanego strażnika, na wpół zatopionego w brei pod jego stopami. Karabin zataczał nerwowo półkola sondując powierzchnię wody.
Na dodatek to otępienie... Baba miał uczucie, jakby jego głowa była z waty a nogi z ołowiu... Nie chciał się przyznać przed człowiekiem, ale podróż bardzo go męczyła. Nawet mimo panującego chłodu czuł jak jego czoło perli się od potu. Oddech stawał się coraz cięższy...
Dopiero gdy wyszli na zewnątrz Baba miał okazję chwilkę odsapnąć. Podróż przestała być aż tak wyczerpująca, a powolne, ludzkie tempo pozwalało Babie odpocząć w ruchu.

Amfibia. Klekocząc gąsienicami pojazd zbliżył się i minął skrytą w mroku dwójkę. Baba przysłuchiwał się ciężkiemu terkotaniu silnika. Znał ten dźwięk. Czy nie?
Baba zagryzł zęby w bezsilnej złości. Może i nie miał pewności, ale ile amfibii M 113 mogło się kryć w pobliżu? Taak... gangerzy zabrali im ich zabawkę, a Baba nie mógł nic z tym zrobić. Przynajmniej nie teraz.
Później. Później zadecyduje czy można z tym coś zrobić. Wpierw musiał uratować swoich przyjaciół. Reszta... reszta się nie liczyła... Utracili wszystko na co pracowali przez ostatnie miesiące... czy na prawdę minął już rok?
Musi uratować przyjaciół, może w innym miejscu będą mogli na nowo się osiedlić... a może znów będzie musiał samotnie włóczyć się przez zdewastowany krajobraz?
Ruszyli dalej. Jednak nie było im dane zajść daleko.
Bosede przez chwilę rozważał propozycję Teda. Potem wzruszył ramionami, co wywołało u niego grymas bólu...
- Poczekajmy chwilę. Może dwie godziny. Jak się nie ruszą cofniemy się.. - zadecydował ostatecznie.
Nie czuł się na siłach na bardziej odważne rozwiązania. Poczeka. Lub się wróci... przez to otępienie było mu to obojętne.
 
Ehran jest offline