07-08-2018, 18:13
|
#147 |
| - Słyszeliście Zazę? Najpierw w te wielkie wilki! - półelf wołał z góry, wskazując cel zbrojnym i gwizdnął na psa, który zaczął włazić na górę śladem Krithy. I nagle, rzecz niebywała, kiedy półelf zrobił krok poza przewrócone sanie i miał spaść w zaspy obok, znikąd pojawił się pod jego stopą kruchy lodowy stopień na którym się wsparł. Wzniósł oczy ku zachmurzonemu niebu i mruknął coś do siebie o Tyrze, po czym ruszył po lodowych schodach wysoko nad nadciągające wilki.
W tym samym czasie Amberlie nie marnowała czasu i słała strzałę za strzałą w największe wilki, starając się razem z innymi kolejno powalać najciężej ranne osobniki. Miała w zanadrzu jeszcze jedną sztuczkę - gwałtowny wybuch jakim oślepiła przeciwników już wcześniej, którym miała zamiar uraczyć wilki zanim dotrą do sań, jeśli tylko ktoś z towarzyszy (a liczyła tu szczególnie na Jace'a) nie poskąpił by odrobiny otwartego ognia. Ostrzegła więc stosownie towarzyszy, a i upewniła się że Kritha jest na tyle blisko by dała radę zasłonić jej oczy w chwili błysku.
Uniesiony swoim osiągnięciem Tanis spróbował jeszcze czegoś: przywołać znów lodowe sługi świątyni. I udało się, choć pomoc która nadeszła w lepiance była niedoścignionym wzorem i tym razem na drodze wilków stanął jedynie pojedyńczy, mały lodowy żywiołak. Niemniej, wciąż mógł trochę spowolnić polujące stado.
By nie marnować czasu, wystrzelił z swojej kuszy w jednego z wilków przewodników, ale tak naprawdę przede wszystkim czekał na chwilę, gdy wilki zbiją się w kupę tuż przed rzuceniem się na ludzi. I doradzał to innym. - Łapcie za drzewce zanim w was wbiegną! -
Deszcz barw który on sam miał zamiar na nie zrzucić miał ograniczony zasięg, i właśnie na to poświęcał ostatnie chwile przed starciem - by odpowiednio dobrać miejsce i wysokość.
__________________ W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki! |
| |