Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2018, 15:45   #53
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Dzień 14 czwartego miesiąca roku

***

Następnego dnia obudził ją budzik. Po omacku, wystawiając tylko rękę spod kołdry natrafiła na telefon i wyłączyła go.
- Niech to cholera, zapomniałam przestawić… - mruknęła zaspanym głosem i odwróciła się na drugi bok. Poduszka była tak przyjemnie miękka, że od razu zaczęła wracać do przerwanego snu.
Nagle jej się przypomniało dlaczego nie zmieniła godziny na budziku. Wyprostowała się nagle i spojrzała na czas.
- Ja pierdolę, spóźnię się… - syknęła i wyskoczyła z łóżka jak poparzona.

***

Irya sama nie wiedziała dlaczego wybrała ten lokal. Może dlatego, że gdy była mała David czasami zabierał ją tutaj zaraz po mszy w Katedrze. Restauracja, której nazwa pochodziła od parku koło którego się znajdowała, mieściła się praktycznie w centrum miasta i miała ogródek na dachu kamienicy. Jeśli kapryśna pogoda Luny na to pozwalała to rozpościerał się stąd piękny widok na Bastillon Park, za którym majaczył front katedry w praktycznie całej okazałości. Sam park pielęgnowany był wyłącznie przez Misjonarzy Bractwa. Miał idealnie przycięte żywopłoty, krzewy i drzewa. Z tej wysokości nic nie zasłaniało zadbanych alejek ze spacerującymi rodzinami oraz marmurowych pomników bohaterów Bractwa. Wydawał się oazą spokoju, ale tylko za dnia. Po zmroku mimo opieki sługów światła oraz bliskości Katedry, jak prawie każde na Lunie, Bastillion Park zmieniał się w niebezpieczne miejsce.

Spóźniona jedynie 10 minut Corday zastała Morgana opartego o balustradę, zwróconego plecami do niej i wpatrzonego w Katedrę. Nie widziała jego twarzy więc nie mogła się nawet domyślać jakie myśli krążyły w jego głowie.
- Witam pana - odezwała się dopiero, gdy stanęła około dwóch metrów od niego. - Stolik jest zarezerwowany. Trzeba było się tylko na mnie powołać - dodała w nawiązaniu do tego, że stał i podziwiał widoki. Podeszła do niego bliżej i również oparła się o barierkę, spoglądając na gmach Katedry.

- Dzień dobry panno Corday - odpowiedział prawnik odwracając głowę w jej kierunku, a następnie znów zwrócił wzrok w kierunku Katedry. - Nie miałem ochoty sam nudzić się przy stoliku więc postanowiłem popodziwiać widoki, które wymagały odświeżenia. - sposób wypowiedzi Morgana był dosyć dziwny. Nie był oschły, ale widać było, że nie mówi tak swobodnie jak zwykle. Jakby w każde słowo wkładał nieco wysiłku. Wyglądał również bardziej casualowo niż zazwyczaj.


- Cóż takiego spowodowało, że zaprosiła mnie pani na śniadanie? - znów spojrzał na swoją rozmówczynię, ciekawy jej reakcji.
- Ciężka noc? - Zamiast odpowiedzieć mu na jego pytanie sama spytała go zarówno z grzeczności jak i ciekawości. Miała dziwne skojarzenie, że jej ojczym musiał być dziś w nie lepszym nastroju niż prawnik. - Ja mam przymusowy urlop, więc jeśli nie ma pan czasu, możemy pominąć siedzenie przy stoliku i od razu przejść do interesów - dodała z przyjaznym uśmiechem i uważnie mu się przyjrzała.
- A niby dlaczego? - uśmiechnął się w typowy dla siebie sposób, ale nawet uśmiech dzisiaj nie był pełny. - Nastawiłem się na śniadanie. No chyba, że pani mnie oszukała i coś po kryjomu zjadła - wyraz twarzy prawnika w bardzo oczywisty sposób udawał oburzenie. - Na co ma pani ochotę? - zapytał odrywając się od barierki i kierując do stolika pokazując, że dobrze wie, który został zarezerwowany.
- Mają tu dobre kanapki z wędzoną gęsiną, zdecydowanie je polecam - odparła Irya, ruszając za nim. - Jakiś pan dzisiaj taki markotny... - dodała nieco go prowokując, gdy już zajęli swoje miejsca. Kelner pojawił się od razu przy nich zostawiając im menu. Corday nawet do niego nie zajrzała, tylko oparła się łokciami o blat. - Ah, tu kawę do śniadań podają zawsze mocną, więc nie radzę prosić o podwójne espresso, bo ze dwie doby nie będzie mógł pan spać - dodała z lekkim rozbawieniem.

Mężczyzna otworzył usta aby coś odpowiedzieć, ale zamknął je ku zaskoczeniu Iryi. Pierwszy raz zdarzyło mu się to przy niej.
- Nie jestem fanem białego mięsa. Zdecydowanie wolę czerwone - odpowiedział chwilę później. - To pewnie kwestia pochodzenia - dodał kwestią wyjaśnienia jakby uzmysławiając sobie, że poprzednia wypowiedź była zbyt sucha.
- Dzisiaj po prostu mam gorszy dzień. Jakiś spadek formy, albo coś wisi w powietrzu - stwierdził z chwilowym uśmiechem, który na moment, ale tylko na moment, w pełni przywrócił dobrze znanego dla blondynki Charlesa Morgana.
- Tylko proszę nie mówić, że wypalenie zawodowe. Jeśli pana zabraknie to kto będzie mi zapewniał wyzwanie w pracy? - odparła z wyzywającym uśmieszkiem. - Ja przede wszystkim lubię różnorodność - dodała wracając do tematu śniadania. - Choć względem pochodzenia chyba powinnam lubić sery, a nie szczególnie za nimi przepadam - stwierdziła nawiązując do starodawnych wierzeń Ziemian, że księżyc był dojrzewającym kręgiem żółtego sera. Następnie nawiązała kontakt wzrokowy z kelnerem i ten wrócił do nich wyczekując ich zamówienia. - Dla mnie kawa z mlekiem, dużo cukru i kanapka z półgęskiem - powiedziała i oddała menu.

Morgan chyba nie złapał aluzji odnośnie sera, lub po prostu się do niej nie odniósł.
- Oj, co do tego nie ma obaw. Z wypaleniem to nie ma nic wspólnego - zapewnił prawnik. - Pewne zobowiązania są czasem po prostu zbyt uciążliwe i można się ich pozbyć jedynie poprzez ich wypełnienie - uśmiechnął się sugerując, że jego rozmówczyni powinna w pewnym stopniu to rozumieć, ale jego oczy były smutne.
- Dużą czarną kawę bez cukru i kanapkę z marsjańską wołowiną. - mężczyzna jakby się ocknął przypominając sobie o obecności kelnera, który nadal cierpliwie czekał, i złożył zamówienie żeby go odprawić.

Irya prawie mu współczuła tego co mu tam wadziło. Ale tylko prawie, choć taki rozkojarzony Morgan był nawet uroczy. Miała nawet ochotę nieco się z nim podroczyć. Kelner w końcu zostawił ich samych.
- Cóż to za okazja? - prawnik powtórzył pytanie wpatrując się w oczy Iryi.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.

Ostatnio edytowane przez Raga : 29-08-2018 o 14:52.
Raga jest offline