Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2018, 16:26   #193
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Korytarze Zikkuratu


Zaraz po wejściu do środka poczuli znajomy im z komnat sypialnych zimny zapach jak w piwnicy. W korytarzu im głębiej szli tym robiło się zimniej. Była to przyjemna odmiana od dusznego wilgotnego skwaru jaki był na zewnątrz. W dłoniach mieli prowizoryczne pochodnie którymi oświetlali sobie drogę, choć magowi nie szczególnie to było potrzebne. Co jakiś czas robili kredą znaki by później wiedzieć jak wrócić. Na ścianach wymalowane były symbole, których żaden z mężczyzn nie potrafił odczytać.
Korytarz wił się, aż doszli do klatki schodowej gdzie kamienne schody prowadziły w dół, ale też korytarz ciągnął się dalej.
Idziemy w dół, czy dalej korytarzem? – spytał Thazar.
W dół – odrzekł mu Edrik.
Co prawda stara mądrość głosiła, że gdy się schodziło w dół, to potem trzeba było wejść ponownie na górę, ale Thazar tylko skinął głową i ruszył po schodach na dół.

Duża warstwa kurzu, w której odciskały się podeszwy ich butów, wskazywała, że nikt tędy nie chodził. Ostrożnie stawiając kroki schodzili coraz niżej, aż dotarli na niższy poziom. Tam znajdowały się kolejne schody prowadzące jeszcze bardziej w dół oraz odchodził szeroki korytarz kierujący się gdzieś w ciemność.
Chodźmy dla odmiany korytarzem – powiedział Thazar. – Rozejrzymy się, a potem, w razie czego, zejdziemy niżej.
Pamiętasz o zostawianiu znaków? – zapytał Edrik, nim ruszyli dalej, chcąc być pewnym, że nie skończą w jakiejś zapomnianej przez bogów dziurze.
Oczywiście – odparł Thazar, który nie miał zamiaru do końca życia błąkać się po mrocznych korytarzach.

Panowie skrupulatnie znacząc za sobą drogę, brnęli przez ciemność sporego korytarza. Ściany co jakiś czas miały jakieś oznaczenia, które nic im nie mówiły. Dopiero gdy zaszli naprawdę daleko, dochodząc do klatki schodowej prowadzącej tylko w dół zobaczyli na ścianie pierwszą płaskorzeźbę. Przedstawiała jaszczura podobnego do ich gospodarza, który stał w dumnej pozycji. Musiał być to jakiś wojownik, bo miał na sobie porządną zbroję, której wygląd był nie gorszy od najlepszych dzieł krasnoludzkich rzemieślników, a w ręce trzymał piękną włócznię. Pod wizerunkiem był napis, który ku zaskoczeniu Thazara, był w stanie odczytać. "Resh'sir Obrońca". Natomiast Edrik miał przeczucie, że coś go jakby wzywało by iść dalej, zejść schodami na niższy poziom. Spojrzał on tylko na Thazara, po czym począł schodzić jeszcze niżej.
Poczekaj, zaraz do ciebie dołączę – powiedział Thazar.
Płaskorzeźba go interesowała i nie zamierzał jej zostawiać bez dokładniejszego zbadanie. A że był magiem, to najpierw rzucił na rzeźbę jeden z najprostszych, ale bardzo przydatny czar – wykrycie magii. I magia ewidentnie tu była, choć ledwo wyczuwalna. Ta najbliżej była wystarczająco silna, by mag określił ją jako iluzję.

Wiara w to, że rzeźba jednak kryje w sobie jakiś sekret, nie opuszczała Thazara. Jeśli, na przykład, było to jakieś tajne przejście, to z pewnością jakoś można było je otworzyć. Co prawda mag nie został przez bogów obdarzony talentami złodziejskimi, ale słyszał parę opowieści o sekretnych drzwiach. Miał zamiar poruszyć lub wcisnąć parę wystających elementów, szczególnie takich, które wydały mu się bardziej wytarte od pozostałych.
A na sam koniec spróbować poruszyć włócznię.

Po dotknięciu płaskorzeźby ta zaświeciła się. Lekko, nadając kolory przedstawionemu jaszczurowi. Włócznia mieniła się w przyjemnych i ciepłych barwach żółci i pomarańczowego. Ale to nie było wszystko. Po chwili korytarz rozświetlił się bladym błękitnym blaskiem jakby świetliki zasiadały na suficie. Pochodnie nie były już potrzebne, bo oświetlenie działało również na klatce schodowej.

Włączenie oświetlenia Thazarowi nie wystarczyło. Przyjrzał się dokładniej włóczni. Niby wyglądała jak nieodłączny element płaskorzeźby, ale ją tam wiedział... Spróbował ją poruszyć, lecz włócznia była tylko i wyłącznie tym, na co wyglądała – kamiennym rzeźbieniem.

Stary wojownik minął stojącego przy płaskorzeźbie maga i zaczął schodzić w dół. Tu klatka schodowa była obszerna, a na ścianach dostrzegli więcej kamiennych obrazów. W miarę jak szli coraz bardziej w dół, układały się one w opowieść. Przedstawiała ona przybycie jaszczuroludzi do tego świata przez trójkątny portal, opowieść jak wznieśli budowle a następnie sprowadzili ludzi. Gdy weszli już na korytarz zobaczyli jak na płaskorzeźbach wizerunki jaszczurów uczą ludzi życia w tym miejscu. Historia wyryta na ścianie zakończyła się odejściem jaszczurów do ich świata i pozostawieniem ludzi samych w tym miejscu.
Jaszczury jak bogowie – powiedział Thazar, oglądając kolejne płaskorzeźby. – Ciekawe, czy te obrazki mówią prawdę. I czy czasem jaszczury trochę się nie wybieliły.
Ludzie nie mieli kajdan, ale to nie znaczyło, że nie byli wykorzystywani do najgorszych robót. A to, że jaszczury ich uczyły, nie świadczyło o niczym. Wykształcony niewolnik jest bardziej przydatny i może być efektywniejszym pomocnikiem.
Historię piszą zwycięzcy. Już sam ten fakt sprawia, że każdą opowieść trzeba przyjmować z ostrożnością – Edrik skomentował wypowiedź Tahazara.

Na końcu korytarza dotarli do czegoś co mogło być ołtarzem. Zaniedbane pomieszczenie, po środku którego stała wielka kamienna misa przypominająca fontannę, a pod ścianami sali stało 9 kamiennych figur. W tym pomieszczeniu Edrik wiedziony przeczuciem podszedł do figury jedynego człowieka. Zbrojny trzymał miecz i posiadał piękną zbroję. Przypatrując się mu w końcu dostrzegł to co go zapewne miało zainteresować. Na rękawicach zbroi dostrzegł wyryte oczy. Figura była mocno zabrudzoną zbroją płytową.
Możesz sprawdzić, czy kryje się tutaj jakaś magia? Konkretnie interesowałby mnie ten posąg – Mężczyzna wskazał na figurę człowieka. Samemu również zaczął się uważniej przyglądać pancerzowi. Nie był pewien, czy branie czegoś takiego na przeprawę przez dżunglę byłoby dobrym pomysłem, ale zawsze mógł wdziać ją dopiero przed starciem. Może nawet metal był zaklęty? Nie pogardziłby zmniejszoną wagą, bowiem dźwiganie żelastwa męczyło go w tych warunkach najbardziej.
Jednej zbroi ci za mało? – spytał Thazar.
Nie czekając na odpowiedź rzucił czar, pozwalający sprawdzić, czy w okolicy znajduje się jakaś magia.
Jest magiczna, ale tak od razu ci nie powiem, na czym jej magia polega – powiedział po chwili.
Dokładniejsze sprawdzenie zaklętej w zbroi magii postanowił pozostawić na później. Czuł, że w pobliżu są też inne magiczne przedmioty i miał zamiar wszystkie je odnaleźć. Przez moment koncentrował się na zbroi i zaczął się powoli obracać, by określić położenie pozostałych przedmiotów.
Ale wiesz może, czy jak jej dotknę to mnie nie spopieli, albo co?
Tak daleko moja wiedza nie sięga – odparł po chwili mag. – Ale nie wyczuwam nic niebezpiecznego. Jest w jakiś sposób umagiczniona, jest w niej też jakaś magia objawień. Myślę, że gdybyś ją porządnie oczyścił, to byłaby cennym nabytkiem. Nie widzę żadnego zagrożenia, ale to ty musisz sam zdecydować, co zrobisz. Poza tym nie wiem, co na to powie nasz uczynny gospodarz.
A pamiętasz co mówił wcześniej? O truciźnie i o tym, że nie ma niczego, co mogłoby nam pomóc w walce z nekromantą? Jeżeli łgał w drugiej sprawie to możliwe, że i w pierwszej. Uratował nas ponieważ miał interes, a my mamy interes w tym, by się dozbroić. W końcu nie chciał jedynie byśmy myszkowali w “komnacie króla” czy jak to tam nazwał.
 
Zormar jest offline