Laurenor Odprowadził mnichów wzrokiem gdy ci bez słowa opuścili izbę i wsłuchał się w rozmowę.
Popijał z wolna wina z pucharu i zagryzał kawałkiem sera.
Prośba o dostęp do biblioteki ucieszyła go a gdy przeor wyjawił cel misji i czego od nich oczekuje zastanowił się chwilę po czym kiwnął na zgodę.
Elfi mag nie znał się na kartografii, ale mieszkając tyle lat w Marienburgu widział nie jedną mapę. Szczególnie te żeglarskie, ale także te przedstawiające ląd.
- Jeśli nie musi być jakaś piękna to postaram się stworzyć jakowąś. Pożyczyłbym z biblioteki tylko książkę, która by mi w tym pomogła by mapa mogła sie przydać na dłużej.- Dodał i zamienił sie dalej w słuch.
***
Po wieczerzy udał się z resztą do łaźni. Zdjęte ubranie chciał oddać by mu przygotowali do drogi i miał nadzieję, że mnisi nie okażą się niemyjącymi ubrań miłośnikami lasów i przyrody.
W łaźni było cicho i raczej nikt się nie odzywał. Dopiero po jakimś czasie mag przemówił.
- Zamierzam udać się do biblioteki i poszukać co się da na temat tych Błękitnokrwistych i poszukać jakiś przydatnych rzeczy dla nas.- Popatrzył na spoconych czy tam mokrych towarzyszy.
- Myślicie, że możemy zostawić tu wierzchowce i ruszyć pieszo?- Zapytał bardziej by zagaić rozmowę niż pytał. Wiedział, że lepiej mieć konie pod ręką bo jak pierzchną jak stanie im na drodze horda nieumarłych?
***
Po odświeżeniu się skierował wraz z Alane kroki do biblioteki i spędził w niej prawie całą noc. Szukał informacji o bandytach i o historii okolicy. Liczył także na manuskrypty pomocne przy walce z nieumarłymi i takimi pomocnymi w kartografii.
Rano odświeżył się i przygotował do drogi i zszedł na wczesne śniadanie. Nie był najlepiej wypoczętym, ale to co musiał zrobić w bibliotece zrobił i drugiej okazji nie będzie w najbliższym czasie.