Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2018, 21:14   #196
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
łomienie ogniska odbijały się w wolnej od kurzu stali podkreślając wygięcia oraz pieczołowitość wykonania. Czyszczenie znalezionego pancerza pozwalało oczyścić umysł z frustracji powstałej w wyniku wyczekiwania na powrót jaszczuroczłeka. Decyzja Boro była przejawem zwykłej głupoty oraz młodzieńczej niecierpliwości, a także samolubności. Nie dość, że zapewne straci życie w pierwszej lepszej dziurze, albo w paszczy dzikiej bestii, to na dodatek opóźnił całą wyprawę. Niemniej co się stało to się nie odstanie, a ofiarowany czas udało się owocnie spożytkować. Możność wdziania obłożonej magią zbroi dodawała otuchy, zwłaszcza, że była pobłogosławiona przez helmitów. Jakby tego było mało wraz z doprowadzaniem kolejnych elementów do czystości jego umysł również zyskiwał na klarowności, a pogrzebana w jego odmętach wiedza znalazła drogę na powierzchnię. Jeżeli się nie mylił, a był prawie pewien, iż tak nie było, to miał przed sobą pancerz stworzony specjalnie dla wyznawców Helma i to tych wyżej postawionych, bądź zasłużonych. Szczególnie pomocne w określeniu natury zbroi były umieszczona na rękawicach oczy, a dokładniej drobne ryty. Owe znaki mówiły zaś o ogniu oraz błyskawicy, a fakt umieszczenia ich w tym konkretnym miejscu wskazywał, iż Helm ma baczenie na tego, który jest w te płyty zakuty i osłoni go od gniewu burz oraz mocy ognia.


omnata, którą objął w posiadanie była skromna, lecz wystarczająco przestronna, by rozłożyć w niej swoje pancerze, miał ich bowiem w chwili obecnej, aż trzy, a także na broń oraz resztę rzeczy, które ostały mu się w katastrofie. Uklęknął na obok swego posłania i już miał zacząć się modlić, kiedy to przypomniał sobie czymś, co skrywało się w jego plecaku. Odnalezienie kuli znalezionej przez Thazara nie było trudne. W dotyku była idealnie gładka, a zawieszone wewnątrz drobiny przyciągały wzrok. Jednak, gdy uważniej się jej przyjrzał zlokalizował obiekt swych poszukiwać, symbol rękawicy z okiem. Nie mając wielkiego doświadczenia z magicznymi przedmiotami uczynił pierwszą rzecz, która przyszła mu na myśl, czyli pomodlił się do Helma w jej obecności. Okazało się to dość trafnym działaniem, bowiem symbol zajaśniał lekko, a ujmując kulę w dłoń wyczuł od niej energię o zdecydowanie pozytywnym charakterze. Nie potrafił tego inaczej określić, a jakby tego było mało na chwilę trawiące serce obawy zniknęły zastąpione przez pewność siebie. Niemniej nie wydarzyło się nic więcej, lecz były to jedynie pozory. Wydarzyło się o wiele więcej, niż inni mogli się spodziewać. Wojownik zasnął bowiem odzyskawszy coś, co uważał jeszcze tak niedawno za stracone. Helm obdarzył go swymi łaskami, a on nie zamierzał jedynie na tym poprzestać i wykorzystać je by osiągnąć swój cel. Cel, który z boską aprobatą zaczynał stawać się realny.

ankiem poprosił do swego pokoju Thazara, by ten pomógł mu z założeniem nowego pancerza. Nie po to go czyścił, by miał teraz robić za ozdóbkę. Z tego typu darów należy korzystać, by oddać honor ich twórcom. Niemniej nie była to jedyna sprawa, którą miał do czaromiota.
Kula, którą mi dałeś rzeczywiście ma bezpośredni związek z Helmem. Podczas wczorajszych modłów symbol zalśnił lekko, a ja przez krótką chwilę zostałem uwolniony od strachu. Nie znam poznałem jednak jej przeznaczenia, ale nie jest wykluczone, że Strażnik postanowi obdarzyć mnie wiedzą na jej temat. Tymczasem jednak to ja muszę spełnić swoją powinność względem Niego i wykorzystując powierzone mi przez Niego dary oczyścić to miejsce z żywych trupów – rzekł zakładając na ręce ostatni element zbroi w postaci rękawic.
A ty dowiedziałeś się czegoś o tamtej rękawicy, albo płaszczu?
Thazar skinął głową.
Płaszcz ma pewne ciekawe i przydatne właściwości – przyznał. – Ma na sobie ponaszywanych kilka łat, które mogą się zamienić w przydatne przedmioty. Na przykład drabinę.
Z rękawicą sprawa nie do końca jest wyjaśniona – mówił dalej. – Rozmawiałem z Tajgą i ona wyjaśniła mi kilka rzeczy. Rękawica działa... częściowo jak magiczna tarcza. A co kilka dni można zadać nią dość mocny cios. Tylko nie wiem, jakie jest słowo–klucz, by móc w pełni wykorzystywać jej moce.
Taki płaszcz może nam ocalić czasami skórę, albo być asem w rękawie podczas jakiejś nieoczekiwanej sytuacji. Co do rękawicy to raczej ci nie pomogę. Jeżeli mówimy o magii to wiem jedynie co nieco o klerze Helma. Między innymi o tym pancerzu – Edrik uniósł rękawicę, by Thazar mógł się jej lepiej przyjrzeć. – Dostrzegasz te niewielkie ryty wokół oka? Te mówią o osłonie przed gniewem burzy.
Uniósł drugą rękawicę.
A te o wybawieniu od ognia. Słyszałem o tego typu pancerzach. Oczywiście sama technologia płatnerska jest gorsza od obecnej, ale nałożone błogosławieństwa są takie same. Można powiedzieć, że jest to stara wersja pancerza Zasłużonego, zbroi otrzymywanej od kleru przez zasłużonych wyznawców. Podobne noszą również m.in. wyżej postawieni w hierarchii duchowni, albo paladyni.
Tylko co na tej wyspie robi taki pancerz? Ile lat temu, według ciebie, mógł tu wylądować wyznawca Helma?
To nie jest proste pytanie. Takie pancerze zasadniczo nie stają się ozdobami, a przechodzą z rąk do rąk, bądź mogą być dziedziczone. Innymi słowy mógł powstać równie dobrze 50, albo i 150 lat temu. Co się natomiast tyczy znalezienia się tutaj to nie potrafię powiedzieć jak długo tutaj ta zbroja spoczywała nim ją znaleźliśmy. Mimo to zakładałbym jednak, że spoczywała tak dłużej, aniżeli krócej. Doprowadzenie jej do używalności wszakże trochę zajęło.
Najważniejsze, żebyś był z niego zadowolony – stwierdził Thazar. – Chociaż, prawdę mówiąc, wolałbym, żeby nie był do niczego potrzebny. To jednak wydaje mi się mało prawdopodobne.
To myślimy podobnie – rzekł stukając opancerzonym palcem w napierśnik. – A Tajga co o tym wszystkim myśli? Kiedy zobaczyła nas z tymi rzeczami dostrzegłem u niej taki charakterystyczny błysk w oku.
Ona się dość dużo włóczyła po świecie i umie rozpoznawać magiczne przedmioty – odparł mag. – Pewnie się zainteresowała naszymi znaleziskami. I trudno jej się dziwić. Zapewne ich wyprawa nie dała takich efektów.
Edrik pokiwał głową.
W sumie racja, nie widziałem, by coś niosły ze sobą.
Sądzę, że by się pochwaliły, nawet gdyby był to tylko jakiś drobiazg – Thazar przez moment wpatrywał się w przestrzeń. – Im więcej mamy magii, tym większą będziemy mieli szansę, że wyjdziemy z tego cało.
Pamiętaj, że magia również jest zawodna. Wystarczy spojrzeć na naszą sytuację. Gdyby nie zawiodła magia kapłanki Umberlee to nie siedzielibyśmy teraz tutaj.
Nie myl magii kapłańskiej z moją – powiedział Thazar. – Do mojej bogowie raczej się nie mieszają. Poza tym... a nuż to oni zadecydowali o tym, że mieliśmy się tu znaleźć?
Edrik zamyślił się.
Może… – westchnął. – Idziemy?
Thazar skinął głową i pierwszy ruszył w stronę wyjścia.


iepogoda nie była czymś, co mogło go teraz zatrzymać, bowiem rozpalona na nowo wiara w opiekuńczą moc Helma napełniała jego serce nadzieją, a ciało siłą. Gorąco zdawała się nie robić na nim większego wrażenia, a towarzysze niedoli spostrzec mogli, że jego oblicze było lekko odmienione. Nadal głównym jego elementem był zdeterminowany wyraz twarzy, lecz było w nim coś innego, jakby frustrację, lęk oraz gniew zastąpiły nadzieja oraz pewność siebie. Niemniej oczy jego nie zdradzały rozkojarzenia, a czujność, bowiem z dość dużym powodzeniem udawało mu się unikać poślizgnięć oraz błotnych kąpieli. Większość brudu, który próbował przylepić się do stalowych blach kończył zmyty przez deszczowe strugi.

tabilny grunt pod stopami powitał z radością, a wizja mocnego dachu nad głową dodawała otuchy, zwłaszcza, że zmierzch zbliżał się nieubłaganie. Słowa jaszczuroczłeka o bezpieczeństwie w tym miejscu nie do końca go przekonywały, zwłaszcza po sytuacji z Yuan-ti, to też pierwszą rzeczą jaką postanowił uczynić było przeczesanie okolicy w poszukiwaniu możliwych niebezpieczeństw.
Trzeba się rozejrzeć, czy coś się tutaj nie zalęgło, albo nie przylazło. Ktoś idzie ze mną? W międzyczasie można by poszukać mniej dziurawego dachu, a z tych starych mebli może coś nada się na opał.

Edrik w pierwszej kolejności sprawdza ścieżki i okolicę przy domostwach 22 i 23, następnie kieruje się zachodni skraj osady (ścieżkami), by rozejrzeć się w okolicach 20 i 17. W końcu rusza na północ, by rzucić okiem na 10, 11, 12, 6, 8, 1 i 2, by na koniec zatrzymać się i ogrzać w 3. Na sen oczywiście zdejmuje pancerz.


 

Ostatnio edytowane przez Zormar : 14-08-2018 o 17:02.
Zormar jest offline