Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-08-2018, 22:26   #15
Koinu
 
Koinu's Avatar
 
Reputacja: 1 Koinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputacjęKoinu ma wspaniałą reputację
Wielki Błękit (grupa podwodna)

Oosa-Aqua-Alfa prowadził swoich towarzyszy, zgrabnie nawigując w korytarzu, który skręcał co rusz to w jedną, jak i w drugą stronę. Czarodziej sprytnie wykorzystywał zmysły chowańca, który skakał od jednego bąbla powietrza do drugiego, służąc swoimi zmysłami. Kule światła płynęły powoli za nim, oświetlając korytarz, który czasem przechodził w nieco większe jaskinie, a wtedy w świetle czarodziejskich lamp można było zobaczyć nawet zielonkawy mech, porastający tu i ówdzie jego twarde ściany. Poplecznicy Seafoama nie mieli jednak czasu podziwiać podwodnych widoków, tak jak chowaniec czarodzieja bardziej zainteresowani byli dużymi bąblami powietrza, do których podpływali jak zwierzęta do wodopoju. Minuta za minutą, balansując powietrzem i światłami, grupa poruszała się w ciszy, docierając do nieco większej jaskini, nie tak ogromnej, jak poprzednia w której przyszło im zostawić swoje złoto, ale na tyle duża, że mogli wypłynąć na powierzchnię, łapiąc nieco oddechu.
Była wyraźnie płytsza od jaskiń w których dotychczas pływali, a woda wyczuwalnie cieplejsza. Dno było piaszczysto-kamieniste, i jedynie gdzieniegdzie wystawała jakaś skałka. Seafoam trącił stopą jakiś przedmiot, który okazał się czaszką ryboluda, gładko oczyszczoną przez jakieś wodne żyjątka. W piasku zagrzebanych było jeszcze kilkanaście różnych kości, niewątpliwie należących do ryboludzi, albo być może innych istot. Światło oświetlało nieco taflę wody, przechodząc przez niewielki otwór w skale, przegrodzony żelazną kratą, w której ktoś sprytnie zainstalował żelazną furtkę, obecnie zamkniętą masywnie wyglądającym łańcuchem. Kilkanaście stóp dalej od kraty, tryton zobaczył sterczące z tafli wody drewniane tyczki. Kilkanaście, pogrupowanych w pary lub po kilka w rzędzie świadczyły o rozpiętych tu i ówdzie sieciach. Za nią znajdowała się nieco większa jaskinia, która miała już tylko jedno wyjście. Ogromne, łukowato zakończone, na szczycie zwieńczone zieloną roślinnością, na tyle duże, aby mogła do jaskini wpłynąć łódź. I taka też stała w tej jaskini, duża, mogąca pomieścić z tuzin ludzi, leżała wyciągnięta na kamienisty brzeg. Jej maszt był pusty, a żagiel zwinięty. Tryton nie bez trudności rozpoznał zdobienia na burcie łodzi – to była łódź z północnych akwenów Morza Strachu. Za wyciągniętą na brzeg łodzią, na skalnej ścianie pobłyskiwała łuna ogniska, a do nozdrzy czarodzieja doszedł dym i zapach wędzenia. Cienie, które kładły się na ścianie podpowiadały, że za łodzią, przy rozpalonym ognisku siedziały jakieś istoty, choć z tej odległości nie dało się stwierdzić, czy były one liczne. Obok łodzi, pod ścianą jaskini stały drewniane żerdzie, służące do wieszania ryb. Obecnie puste, ale zapach wędzenia wskazywał, że długo nie będzie potrzeba, aby zapełniły się rybami.

Druga, szersza odnoga prowadziła dalej, wijąc się, jednak w oddali, na wysokości kilkunastu stóp widać było blask pochodni, lub może ognisk. Ryk wodospadu gdzieś z głębi tej odnogi zagłuszał wszystko, dźwięk zaś niósł się echem po całej jaskini, w której wypłynęli, jak też docierał do tej za żelazną bramą. Prąd w tym miejscu był dosyć silny, i paladyn z najwyższym trudem podpływał do wylotu tej odnogi, chcąc zobaczyć co jest dalej. Wodny genasi i jaszczuroczłek mogli mieć nie lada problemy płynąc tą odnogą pod prąd, choć używając nierównych krawędzi ścian tej odnogi, niewątpliwie dałoby się powoli brnąć w głąb korytarza. Tymczasem jednak poplecznicy barda, zmęczeni ciągłym pływaniem, o wargach sinych już z zimna, opierali się rękoma o wystające tu i ówdzie ze ścian skały. Jednak ich oczy błyszczały, widząc światło dnia, a ich nozdrza łowiły unoszący się w powietrzu zapach wędzonej ryby.
Światło, utrzymywane przez czarodzieja właśnie zgasło, jednak wciąż docierał do groty blask dnia z większej jaskini obok. Oczy awanturników powoli przyzwyczajały się do naturalnego światła.
Tetotecko pstryknął palcami i chowaniec zniknął i pojawił się za kartą. Podpłynął do kraty nie wynurzając się. Przygotował zaklęcie iluzji tak by w razie czego wydać odgłos pękających i walących się skał, a potem zanurzony, przejął kontrolę nad swoim chowańcem i wzbił się w powietrze. Latając blisko przy ścianie by móc obejrzeć salę z wysokości. Chciał przyjrzeć się łodzi i ludziom. Szukał jakiejś półki skalnej gdzie ciało chowańca mogłoby się schować, starał poruszać się jak najciszej.

Chowaniec czarodzieja zwinnie pofrunął w stronę jednej ze skalnych półek na ścianie jaskini. Jaszczuroczłek przez moment dostrzegł swoimi zmysłami cztery siedzące przy ogniu postaci. Odziane w futra, skóry i różne elementy najpewniej szabrowanych pancerzy, istoty o spiczastych uszach, czerwonych oczach i wrednym charakterze. Gobliny piekły, a raczej wędziły nad ogniem dużą rybę, najpewniej ogromnego pstrąga lub szczupaka. Ich broń w postaci włóczni i krótkich, wygiętych podwójnie łuków leżała nieopodal, oparta o niewidoczną zza kraty burtę łodzi, która osłaniała ich od strony jaskini w której podglądali ich awanturnicy, za to dawała im pełne pole obserwacji od strony wielkiego wejścia, którego najpewniej pilnowali. Szwargotali coś w swoim języku do siebie, co jakiś czas mlaskając nad posiłkiem.Nie zwrócili oni najmniejszej uwagi na poruszającego się cicho chowańca, który spokojnie przysiadł na skalnej półce, czekając na polecenia swojego pana*
Teto otworzył pod wodą swoje żółte oczy, i wskazał kompanom żeby do niego podpłyneli.
- Gobliny. Czssztery. Mają broń pssszy burcie. Mossze otwosszymy kratę moim sssztyletem, psszerwiemy łańcuch? Dlanthol podniesssie wodę, ona wygłussszy dźwięk.
- Nie mam lepszych pomysłów
- odpowiedział Seafoam, czując lekki skurcz w żołądku - musimy spróbować. Służę pomocą, jeśli chodzi o wodę.
- Poczekamy, aż zasną
- zaproponował w swoim stylu tryton.
Seafoam spojrzał na swoich poddanych i skrzywił się lekko.
- Nie wiem jak oni jeszcze długo wytrzymają - powiedział - wolałbym wydostać się stąd jak najszybciej.
- Sprawdzimy więc drugą drogę - powiedział po chwili Oosa-Aqua-Alfa. - Mamy plan, ale nie musimy się spieszyć z jego realizacją. Najwyżej tu wrócimy.
Następnie spojrzał na popleczników genasiego.
- Mam dużo żywności i pochodni. Przeżyją - odpowiedział tryton.
- Dla nasss prąd jessst tam bardzsso ssilny. Jessteśs, w ssstanie tam popłynąć? I sssprawdzić -
zapytał jaszczuroczłek.
- Ja tak. Wy pójdziecie z tyłu, po skałach - stwierdził tryton, jak zwykle autorytarnym tonem.
- To otwóssszmy tą kratę, a potem popłyńmy. Zawsssze to jussz otwarta droga gdyby tssszeba ssię wycofać.
- Popieram - powiedział Seafoam i uniósł rękę, a za nią podążyła woda. Umieścił całą lewitujacą wodę w obszar pokrywający kawałek łańcucha - proszę. Działaj.
Tetoteco włożył sztylet w oczko które wyglądało na najsłabsze, a końcówkę oparł o jeden z prętów i poczekał by pomóc paladynowi. Ten wziął się do roboty.

Oosa napiął mięśnie próbując rozgiąć łańcuch. Sztylet zazgrzytał niebezpiecznie. Oczko jednak w końcu puściło, wpadając do wody wraz z resztą przerdzewiałego łańcucha, który ześliznąłby się po kratach z metalicznym brzęczeniem, gdyby nie otaczająca go woda. Ostrze sztyletu wyszczerbiło się jednak, a rękojeść była luźna, czyniąc z broni mało przydatny złom.
Teto spojrzał szybko przez oczy chowańca czy gobliny zareagowały jakoś na ich poczynania. Potem dokładnie zbadał kratę czy nie ma jakichś mechanizmów lub przeszkód które mogłyby powstrzymać przed otwarciem. Pokazał ręką na zawiasy i poczekał aż genasi przeniesie wodę, tak by wygłuszyć kratę. Potem razem z paladynem spróbowali otworzyć kratę, powoli i ostrożnie. Seafoam sprawnie poruszył wodę delikatnym gestem, aby pokryła kraty.
- Na razie dobrze nam idzie - szepnął niepewnym głosem.

W głębi duszy darł się do siebie "czemu to akurat musiało spotkać mnie? Ja chciałem być tylko sławnym artystą!". Jedyne czego teraz pragnął, to wydostać się stąd. Już dawno zapomniał, że rozpoczął tę dziwną przygodę z dwojgiem elfów, koboldem, oraz ludzkim wojownikiem.
 

Ostatnio edytowane przez Koinu : 08-08-2018 o 22:39.
Koinu jest offline