Rafał wydobył białą chusteczkę i pomachał.
- Mea culpa, nie kopcie leżącego bo wam buty obrzyga. Chodźmy, John. Trzeba jeszcze złapać taksówkę...
*****
To musiało być dla Johna lekkim zaskoczeniem gdy Rafa sięgnął barku taryfiarza podając po chińsku nowe instrukcje.
- Spokojnie, ja płacę za kurs i zajmie to góra dziesięć minut.
Zatrzymali się przed niewielkim hotelikiem. Krzeszewski wysiadł i biegusiem ruszył do środka.
Zjawił się po kilku minutach niosąc torbę podróżną. Przy pomocy taksiarza wrzucił ją do bagażnika i zajął miejsce w taryfie.
- Dobrze, że ją wreszcie mam. Bez laptopa czuję się jak bez ręki...
*****
W wygodnym...co tam...ekskluzywnym wnętrzu prywatnego samolotu Raf doznał rzadko doświadczanego uczucia luksusu.
No nic. Do roboty.
Rozsiadając się wygodnie dziennikarz zaczął stukać w klawisze.
Chiny powitały mnie klasycznym monsunowym deszczem. Który to, jak głosi legenda, padał w poprzek...
Rafał pisał artykuł, w pewnym momencie zapadając w stan bliski transowi. Spokojny stukot klawiatury, zapach kadzidełek i mocnej kawy odprężał, tak więc gdy pisanie dobiegło końca Raf na wszelki wypadek przeczytał jeszcze raz, poprawił parę literówek i wcisnął
send w okienku poczty elektronicznej.
Nie wyłączał jeszcze machiny i, gdy kilkanaście minut później dostał gorącą kawę w filiżance, doczekał się wiadomości od redaktora dyżurnego.
OK.
Ech ten Wojtek. Taki wygadany...
Teraz nie był już związany żadnym bliskim terminem. Red nacz poczeka aż przyjdzie materiał na pierwszą stronę.
Z pomrukiem ulgi dziennikarz schował laptopa. Czując skradający się powoli ból głowy zażył tabletkę Prometazyny.
Gdzieś pomiędzy Hongkongiem i Birmą zadzwoniła jego służbowa komórka.
- Marta! Cześć...jednak się zdecydowałaś. Zła wiadomość, kotuś, jest taka, że nie mogę cię powitać na lotnisku. Lecę do Birmy. Dobrej wiadomości nie ma. Ale spoko, zaczep się w barach dla marynarzy, to gorący news, wszyscy o tym mówią. Spokojnie znajdziesz info...wiem, wiem, przepraszam, ale wiesz jak jest. No powodzenia, zadzwonię.
Układając się wygodnie na poduszce Rafa zamknął oczy zdecydowany przespać choć kilka godzin.