Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-08-2018, 21:39   #177
Feniu
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację
Jak to możliwe, że w bibliotece nie można było znaleźć żadnego słownika - zastanawiała się Lavina i Alane. Pomimo usilnych acz dyskretnych poszukiwań nie udało się odnaleźć słownika, który był niezbędny by przetłumaczyć notatkę dotyczącą bezimiennego. Nie wiadomo było nawet czy historia dotyczyła tej samej osoby, której szukali.

Rześkim rankiem na dziedzińcu czekały na nich osiodłane wierzchowce. Każdy z osobna dostał porcję jadła na dwa dni drogi, gdyż do doliny Frugelhofen droga trwała przynajmniej do wieczora, o ile szlak przez góry będzie przejezdny.
Przeor nie pojawił się na spotkaniu na dziedzińcu. List polecający przyniósł brat Otto, który również nie miał zamiaru wyruszać w podróż z poszukiwaczami przygód. Z początku nie wiedział komu wręczyć list jednak po chwili skierował swe kroki do elfiego maga. - Powodzenia - rzekł - mam nadzieję, że odnajdziecie to o co was prosił przeor. Na odchodne rzucił w kierunku Laviny - na drugi raz wybieraj wcześniejsze pory na odwiedziny.

W strzelistym oknie całą grupę obserwowała Foggia, która czuła się znacznie lepiej, jednak nie była na tyle silna by wyruszyć do Frugelhofen. "Powodzenia" - życzyła wszystkim w myślach. Nie potrafiła zbyt długo ustać, przez co tuż po wyjeździe licznej grupy poszukiwaczy przygód położyła się do łóżka i zasnęła, a we śnie spotkała demona ciągnącego skrzydła po ziemi i przeżuwającego jeszcze bijące ludzkie serce.

Doga na początek biegła doliną, na stromych stokach ponownie widać było pasące się owce. Szeroki i dość płaski trakt dość szybko przeszedł w wąską ścieżkę, a koło południa piął się całkiem stromo pod górę. Podróznicy postanowili zatrzymać się na małym posiłku, głównie za sprawą marudzącego Ryżego, który pomimo zjedzenia sutego śniadania znów był głodny. Jeszcze delikatnie podciągając nosem, szybko rozprawił się z małym ogniskiem, nad którym upiekli trzy króliki otrzymane od mnichów.

Po posiłku podróżnicy ruszyli dalej, a podróż do samego wieczora pomimo wypatrywania ciągłego zagrożenia okazała się spokojna. Gdy słońce schodziło poza horyzont im oczom ukazało się ognisko rozpalone w pobliżu traktu. Przy ognisku siedziały dwie osoby niewielkiego wzrostu śmiejące się basowym śmiechem. Podjeżdżając bliżej biesiadujące krasnoludy zerwały się na równe nogi - Stać kto idzie, jesteśmy tylko strażą większego oddziału więc ani kroku bo nasza bombarda rozniesie was w drobny mak! - "przyjacielsko" rzekł jeden z sądząc po stroju najpewniej górników.
 
Feniu jest offline