Dobre serce Thazara ograniczyło swą działalność do odstąpienia kilku pierścieni, tudzież pozostawieni w rękach Edrika jednej z kul - tej będącej w nieco gorszym stanie.
Mag uznał (z czym - zapewne - nie wszyscy by się zgodzili), iż na tym należało zakończyć działalność charytatywną, jako że każdy miał prawo brać udział w zwiedzaniu piramidy, a tym, co ryzykowali zdrowie i życie należało się więcej niż tym, co robili niewiele albo i nic.
Problem jednak na tym polegał, iż w rękach Thazara znalazło się kilka przedmiotów, które - nie da się ukryć - były bezużyteczne, przynajmniej tak długo, jak długo nie było dokładnie wiadomo, jakie są ich właściwości.
- Tajgo, możemy zamienić kilka słów? - spytał. - Na osobności? - sprecyzował.
- Oczywiście - bardka uśmiechnęła się uroczo i wzięła maga pod rękę, bawiąc się podarowanym jej wcześniej pierścionkiem. Mogła się domyślić po co mag chce ją wziąć na stronę; zżerała ją zarówno zazdrość jak i ciekawość.
- Prócz tego szykownego wdzianka, które mam na sobie - powiedział Thazar, gdy już znaleźli się poza zasięgiem oczu i uszu pozostałych członków drużyny - i prócz tej zbroi, którą targa Edrik - dodał - znalazłem parę drobiazgów i byłbym wdzięczny, gdybyś zechciała je obejrzeć i powiedzieć, co o nich myślisz.
Weszli do jednego z licznych opuszczonych pomieszczeń.
Thazar zdmuchnął ze stołu zalegający tam kurz, a potem położył na stole żelazną rękawicę.
- Proszę... I co o tym powiesz?
Tajga pochyliła się nad wskazanym fragmentem uzbrojenia. Nie marnowała mocy na wykrycie magii zakładając, że Thazar nie fatygowałby jej dla byle kawałka złomu.
- Hm… Nie jestem pewna… Wygląda trochę jak Pięść Furii, która razi piorunem przy uderzeniu, ale wtedy powinny być dwie… - zerknęła na Thazara i przeniosła wzrok z powrotem na przedmiot. - Ale… mam nadzieję, że to Rękawica Furii, która nie dość, że działa jak tarcza to sporadycznie generuje ofensywne czary. Muszę ją jeszcze zbadać dokładniej.
- Swoją drogą nie zabroniłeś temu staremu piernikowi wkła… A przecież... sam nosisz niezidentyfikowany przedmiot na sobie? - Ppojrzała na czarodzieja podejrzliwie. - Przyznaj, nie chcesz marnować pereł na identyfikację reszty, co? - Wyzywająco założyła ręce na piersiach.
- Ten się zidentyfikował sam - odparł Thazar. - Z pewnością coś ci mówi nazwa szata przydatnych przedmiotów? To właśnie, można by rzec, dziewiczy egzemplarz, prosto od krawca. A Edrikowi tylko powiedziałem, że nie wyczuwał w tej zbroi żadnego niebezpieczeństwa. Poza tym... jak tylko zobaczył znak Helma, to wołami byś go nie odciągnęła od tego pancerza.
- Sam… - prychnęła Tajga, ale nie dyskutowała.
- A co do pereł... - Thazar skrzywił się lekko. - Jak widzisz, łatwiej tu o pierścienie, niż o perły. Gdybym je miał, to może bym się i nauczył odpowiedniego zaklęcia.
- A ponoć jesteśmy nad morzem…
- Znasz jakąś syrenę, co by nam podrzuciła garstkę?
Thazar zabrał rękawicę i położył na stole kolejny przedmiot.
- Co myślisz o tym pasku?
- Dużo lepszy - Pierwszy rzut oka pozwolił Tajdze zidentyfikowac pas, w czym wydatnie pomógł symbol niedźwiedziej łapy. - To pas Gwaerona, tego boga natury. Prócz ognistości broni ma w sobie czar który zmieni cię na godzinę w chmurkę. Albo i na dłużej. Można sobie polatać… Przyda się jak będziemy się podkradać do tego nekromanty, tylko hasła brak… - Z czułością pogładziła pas.
- Słyszałem kiedyś o tym, ale nigdy nie widziałem - przyznał się Thazar. - Szkoda, że nie ma butów do kompletu... Hasła, by go uruchomić?
- Teraz coś dla miłośników kotów - zażartował, zabierając pas, co wywołało gniewne prychnięcie bardki i kładąc na stół pierścień z kości, ozdobiony rzeźbioną głową kota.
- To łatwe, jeśli to nie podróba - uśmiechnęła się Tajga. - To pierścień dziewięciu żyć, leczy umierającego właściciela. Niestety nie wskrzesza. Chyba można też się wzmocnić zamiast leczyć. Bez identyfikacji nie określę jednak, czy jest pełny czy pusty. Ale bezczelny ten jaszczur; miał tu takie skarby a chciał nas nasłać na yuan’ti. Jak myślisz, co mają czego on potrzebował? - spojrzała na Thazara.
- Pierścionek, jeśli się nie mylę, wyleczy jeszcze dwóch umierających - odparł mag. - Mógł nie wiedzieć albo zapomnieć, bo to chyba leżało tu od czasów, gdy w tej piramidzie razem z jaszczurami mieszkali ludzie. A to, mam wrażenie, było dość dawno temu.
- A skąd niby wiesz, że jeszcze dwóch? - zainteresowała się bardka.
- Ma dwa ładunki. Tak powiedziała mi magia. - Założył pierścień na palec lewej dłoni. - Mam jakoś wrażenie, że nie kłamał z tymi yuan'ti. A co mają... Pewnie by trzeba iść i się przekonać.
- Mało ci? Tak się obłowiłeś, a ja nic nie mam z włóczenia się po tych kamolach, tylko odciski na dłoniach. - Tajga zrobiła żałosną minkę.
- Hmmm... Masz na myśli jakiś udział w łu... w znaleziskach? - spytał Thazar.
- Udział… i co sobie niby kupię za złoty pierścionek w dżungli? Banana? - odparła pytaniem na pytanie Tajga. - Lepsze jest coś, co zapewni bezpieczeństwo… - Znacząco zawiesiła głos.
- Cóż... Jeśli ci się nie podoba pierścionek... Możesz go... oddać?
- Wymienić na magiczny? - chytrze uśmiechnęła się Tajga.
- Oddać. - Thazar wyglądał na zdecydowanego. - Skoro nieprzydatny...
- Pfffff… a identyfikacja to niby gratis? - nabzdyczyła się bardka. - Beze mnie nic byś z tymi gratami nie zrobił.
- Prędzej czy później bym się dowiedział... - Thazar obrzucił dziewczynę uważnym spojrzeniem. - Dziesięć procent... hmmm... znaleźnego... dla starej znajomej?
Tajga westchnęła. W tym momencie wyjątkowo interesował ją praktyczny aspekt znalezisk, a nie złoto. No cóż, na miejscu Thazara pewnie zachowałaby się tak samo… Nie. Na pewno nie dałaby mu aż 10%.
- Niech ci będzie, moja strata. - Wyciągnęła do maga dłoń. - Noś to wszystko na sobie, może i bez perły znajdziemy sposób na aktywację. Przyjrzę się im jeszcze dokładniej, może jeszcze coś wymyślę. A rękawicą można by w coś przydzwonić testowo.
- W ramach zaliczki... - Thazar podał Tajdze kolejny złoty pierścień. - Została jeszcze jedna rzecz...
- Edrick dostał mniej więcej taką samą. - Wyciągnął w stronę dziewczyny mlecznobiałą kulę, z błyszczącymi drobinkami w środku. - Tamta miała też symbol rękawicy z okiem…
- Helma? Ktoś tu lubił kapłańską magię. Też mi antyczne jaszczury… - Dziewczyna ostrożnie wyciągnęła ręce po przedmiot.