Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-08-2018, 21:48   #1054
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
18 Sommerzeit 2513

W stajni pracownicy nie znali planów mężczyzn, którzy niedawno wyjechali. Jedyne co znali, to kierunek, w którym się udali. Była to droga do Altdorfu, a stamtąd można się było udać wszędzie, jednak w świetle listu jaki otrzymał Zingger, prawdopodobnym celem było Middenheim...

Lothar niezrażony incydentem z tajemniczym magiem zmieniającym kolor skóry swoich ofiar zabrał się za poszukiwanie chętnych na klamoty, jakie drużyna zdobyła w wieży Etelki. Po przeglądnięciu książek okazało się, że wszystkie nadają się na sprzedaż i po jakimś czasie zasiliły bibliotekę miejskiego radnego Bluchnera. Wypchany miś trafił do mieszkającego pod miastem hrabiego Jorgena von Stumpa, u którego von Essing po przeprowadzeniu transakcji zjadł wystawną kolację i usłyszał niezliczoną ilość plotek z okolicy. Skrzynia Etelki wypełniona wszelkiego rodzaju kosztownymi sprzętami również znalazła nabywcę, a raczej nabywców, gdyż kupili ją członkowie Cechu Piekarzy z Kemperbadu.

W odpowiedzi na ogłoszenie Lotara, że ma pustą ładownię na łodzi i planuje podróż w dół rzeki zgłosiło się kilku kupców. Jego wybór padł na niejakiego Eusebiusa Glinka, od którego kupił kilkadziesiąt beczułek raczej pośledniego wina. Za całość zapłacił niecałe pięćset koron. Gdy towar znalazł się na barce, wypłynęli.

Celem był semafor, który odwiedzili już wcześniej. Śpiesząc się w pogoni za Etelką Herzen nie zawijali nawet do zamku Wittgenstein, i tak mając przeczucie, że już wkrótce ich stopy dotkną gruntu przeklętej baronii. Przepływając w pobliżu mrocznych, górujących nad rzeką murów i wieżyc, na których powiewały chorągwie, Lothar w końcu je skojarzył. Były dokładnie takie same, jak te, które widział na obrazach w podziemiach krasnoludzkiej maszynerii.

I w końcu po kilku dniach dotarli do wieży sygnalizacyjnej. Od ostatniej wizyty sporo się zmieniło. Konstrukcja została już ukończona. Rusztowania zniknęły. Na szczycie wieży, na drewnianych ramach sterczały kolorowe flagi, przygotowane do nadawania sygnałów. Nieco niżej w ścianie budynku widać było pokaźną okiennicę, za którą znajdowało się lustro i palenisko, przeznaczone do nadawania w nocy. Jednak semafor wyglądał na opuszczony. Z części mieszkalnej nie dobiegały żadne odgłosy, z komina nie unosił się dym, ani nie było widać żadnych świateł. Przy podeście wychodzącym w wodę było pusto. Wolno podpłynęli i zacumowali. Gdzieś na górze, na skarpie zarżał koń.
 
xeper jest offline